Mavet - 23 Maj 2018, 22:53 Temat postu: CzynszówkaTypowa kamienica o czterech piętrach i strychu. Na parterze znajdowały się warsztaty, a na piętrach mieszkania. Przy czym największe i najdroższe były na pierwszym piętrze. Typowa sytuacja w czasach kiedy nie było wind.
Zaś na samej górze, sąsiadujące ze strychem znajduje się niewielkie mieszkanko przeznaczone pierwotnie dla stróża.
Fasada jest już poszarzała i lekko obdrapana. Dach lekko się zapadł w kilku miejscach, ale nadal jest cały i szczelny. Problem szczurów w piwnicach jest minimalny.
Ani to jakieś cudowne miejsce, ani jakaś odstraszająca ruina. Może wypada trochę poniżej średniej, ale nie jest źle, a na pewno dość tanio.
Mieszkanko stróża to w zasadzie tylko malutka łazienka i kuchnia oraz pokoik z wnęką przeznaczoną na łóżko. Całkiem spore. Oddzielone od reszty pokoju tylko lekko zszarzałą, czerwoną zasłoną.
Było urządzone dość spartańsko, ale miało wszystko potrzebne do życia. W pokoju znajdował się nawet kolorowy dywanik, który dodawał trochę życia.
Na parapecie okna kiedyś rosły kwiaty. Teraz stały tam tylko donice z wyschniętą na wiór ziemią.Mavet - 23 Maj 2018, 23:05 Mavet bezceremonialnie zapukał do mieszkania, które należało do właścicielki kamienicy. Zrobił to ogonem jako, że miał zajęte ręce. Uszkodziło to lekko drzwi, ale nie przejmował się tym.
Otworzyła mu grubsza i wyraźnie niezadowolona kobieta. Chciała pewnie nawrzeszczeć na tego kto jej przeszkadza, ale zamilkła z otwartymi ustami widząc kto stoi w jej drzwiach.
Był wysoki, zamaskowany i trzymał w ramionach dziewczynę. Dziewczynę, która wyraźnie nie była w tej chwili świadoma.
- Czy mieszkanie po stróżu jest nadal puste?
Gdy usłyszała, że chodzi o mieszkanie odzyskała rezon i zaczęła gadać o zaliczkach, opłatach i innych pierdołach, które według niej były niezmiernie ważne.
Mavet słuchał póki mówiła o opłatach, a potem bezceremonialnie jej przerwał. Kazał jej wziąć zaliczkę z mieszka, który położył na komódce przy drzwiach i dać klucz.
Chciała na niego nawrzeszczeć, że jak śmie być tak bezczelny, ale zobaczyła jego dłoń. Lub raczej to co uchodziło za dłoń u Maveta. Grzecznie odliczyła pieniądze i dała mu klucz ostrzegając, że drzwi mogą chodzić dość opornie.
- Jutro zapłacę za miesiąc z góry. - powiedział, po czym bez słowa obrócił się i zaczął wchodzić po schodach.
Gdy doszedł na miejsce użył dodatkowej pary rąk by otworzyć drzwi wciąż z dziewczyną w ramionach.
Położył ją na łóżku i uchylił okno. Poszedł zamknąć drzwi wejściowe i stanął nieopodal łóżka czekając aż dziewczyna się obudzi.
Miał czas. Nie miał żadnych zadań w najbliższym czasie.Zoya - 25 Maj 2018, 18:03 Nawet nie zarejestrowała tego, że zasnęła. Pierwszy raz od naprawdę długiego czasu była najedzona i było jej dobrze. No, może trochę twardo ale dobrze.
Nie czuła, że była niesiona. Wisiała na jego rękach jak zwłoki, tylko miarowy oddech potwierdzał, że jeszcze żyła. I zdrowe rumieńce których nie miała od dawna.
Spała długo, ale ciężko jej było określić ile. Śniło jej się Laboratorium, dzień jej urodzin. Jurij, jego wkurzające okulary, miękkie usta, dłonie sunące po jej ciele i... krew. Piana którą toczył z ust gdy umierał. Jego stalowo szare oczy, gasnące z każdą sekundą. A potem pusty wzrok kiedy odnalazła go po kilku dniach, oskarżycielski, jakby chciał obwinić ją za to wszystko co się stało. Blade usta które wypowiedziały oskarżenie.
A potem jego twarz rozmyła się, zmieniła i... Mavet. Patrzył na nią czarnymi jak noc oczami. Nie miał białych twardówek, całe były czarne. Jak dwie otchłanie, które są gotowe ją pożreć.
Miała krzyknąć, bo wyglądał strasznie i wciąż powtarzał, że to jej wina ale... złapał ją mocno, wbił swoje spony w jej ciało, obezwładnił i... wpił się w jej usta. Pocałował tak płomiennie, zaborczo, namiętnie jak Jurij. Jak ten przeklęty okularnik, który skradł jej serce.
Chciała wyć. Wyć z żalu i rozkoszy, bo Mavet nie poprzestał na pocałunku. Jego druga para dłoni zdarła z niej ubranie i zaczęła wodzić po jej ciele. Sprawiał jej ból szponami, ale i przyjemność. Wiedział gdzie dotknąć, gdzie uszczypnąć by jej oddech przyspieszył, by błagała jednocześnie o dosyć i więcej. Uśmiechał się uśmiechem Jurija, kiedy raz po raz pojękiwała.
Poczuła ogromny ból kiedy przetoczyła się po plecach, naruszając kikuty.
Ból ten w jej śnie połączył się jednak z tym co robił jej Mavet-Jurij. Mężczyzna pozbył się szybko swoich ubrań a ona była zaskoczona, że po pancerzem wygląda tak... ludzko. Jedynie przyczepione metalowe protezy były czymś niezwykłym, ale korpus był zwyczajny, chociaż poznaczony licznymi bliznami. To tak wyobrażała sobie Maveta, zamaskowanego mężczyznę który podarował jej nowe życie.
Szarpnięciem pozbył się spodni i ujrzała, że również nogi ma sztuczne. Metalowy ogon wił się wokół nich, szpikulec lśnił przy każdym ruchu. Zaśmiał się głosem Rosjanina po czym przyciągnął ją i ponownie okaleczył, tym razem wbijając szpony w jej nagie pośladki.
Rzuciła się na łóżku, jęcząc przez sen. Jej policzki płonęły od rumieńców.
Uśmiechnął się, uniósł ogon by widziała go dobrze po czym wolną dłonią pozbawił go szpikulca, odłamując po prostu czubek. Zaśmiał się mrocznie i...
Wrzasnęła gdy jednocześnie ugryzł ją w szyję i wbił ogon głęboko, doprowadzając ją tym samym na skraj. Jego ruchy były mocne, brutalne a ona wyła, bo chciała więcej ale i mniej. Chciała Maveta i Jurija. Jego szponów i dłoni. Jego maski i okularów. Jego chłodu i ciepła.
Teraz. Natychmiast.
Zerwała się z krzykiem. Jej twarz płonęła od tego co przed chwilą przeżyła. Jasne włosy lepiły się do skroni od potu. Plecy bolały jak diabli ale bardziej bolało...
Podkuliła nogi zawstydzona gdy zauważyła Maveta. Co ona sobie wyobrażała? Jak mogła o nim fantazjować? Nie znała się od tej strony... i było jej cholernie wstyd.
W głębi duszy jednak pragnęła, by sen kiedyś stał się jawą. I to ją tym bardziej zawstydzało.Mavet - 25 Maj 2018, 18:31 Widział jak dziewczyna rzuca się przez sen. Nie reagował na to w żaden sposób. Sen jest dla istot organicznych niezbędny. Ona spała. Może niespokojnie, ale spała.
Jej twarz nie wyrażała bólu. A przynajmniej nie tylko go. Cokolwiek jej się śniło raczej jej nie zaszkodzi. Sny są segregacją myśli. Podświadomą i przez to bardzo prawdziwą.
Gdy zerwała się z krzykiem ruszył się i podszedł do niej bliżej. Podał jej szklankę wody, którą przygotował gdy spała.
- Wypocznij. - mimo, że powiedział to tak samo jak wszystko można było bezproblemowo odczuć, że to jest polecenie, a nie prośba.
- Dziś nic od ciebie nie będę wymagać. Tu - po czym obok niej położył kilka monet, było to siedem srebrników - masz pieniądze na jedzenie. Kup co i ile chcesz. Jeśli będzie ci brakować na coś po prostu powiedz.
Wyprostował się z lekkim szelestem zmieniającego położenie materiału.
- Jeśli niczego nie chcesz teraz to wrócę jutro i zaczniemy.
Jeśli niczego nie chciała to wyszedłby i nie wrócił do poranka dnia następnego.Zoya - 25 Maj 2018, 18:57 Podał jej wodę. Spojrzała na niego i zamrugała, podkulając nogi jeszcze bardziej. Starała się ukryć reakcje swojego ciała. Musiała szybko skorzystać z łazienki, jakoś się umyć i pozbyć... zapachu kobiety. Bardzo wstydziła się swojego snu a jeszcze bardziej tego, że jej ciało zdradzało podniecenie widokami jakie zaserwował jej mózg. Gdyby mogła, zapadłaby się pod ziemię.
Upiła łyk i odstawiła szklankę na jakiś mebel. Szybko rozejrzała się po wnętrzu. Znajdowali się w jakimś mieszkaniu na poddaszu, nie bardzo wiedziała czy było to jej nowe lokum czy jego dom. O ile w ogóle miał dom. Wyglądał raczej na takiego, który ukrywa się w zaułkach i nie ma stałego miejsca zamieszkania a to w którym byli poprzednio było jedynie chwilową kryjówką.
To mieszkanie nie wyglądało źle chociaż było raczej ponure. Nie śmiała jednak kręcić nosem, mało tego, była wdzięczna za jego dobroć. Co prawda martwiła się jak spłaci czynsz, ale może praca dla Maveta pozwoli jej zarabiać na własne utrzymanie? Miała nadzieję, że nie będzie na nim wisiała do końca życia.
- Już idziesz, Maviet? - zapytała z żalem w głosie. Może nie była najlepszym kompanem do rozmowy bo nie najlepiej umiała angielski i raczej była nudnawa, ale miała nadzieję, że zamaskowany nie stracił nią zainteresowania. Szkoda, że nie widziała jego twarzy i emocji. Może wtedy byłoby jej łatwiej odczytać co ten mężczyzna myśli i czuje.
Spojrzała na pieniądze i kiwnęła głową. Potrafiła słuchać i wykonywać polecenia bez gadania. Zależało jej na nim i na tym, by odbierał ją jak najlepiej. Obiecała być grzeczna i taka też będzie.
Chwyciła w garść pieniądze i uśmiechnęła się do niego.
- Spasiba. - powiedziała chowając je do kieszeni spodni - Uważaj na siebie, pozhaluysta. Ya będę czekać.
Pozwoliła mu wyjść bo jakie miała prawo go zatrzymywać? Był dla niej dobry ale chyba nie odwzajemniał uczuć. Motyle w jej brzuchu szalały jak dzikie, na przemian czuła się zdrowo nakręcona energią i było jej niedobrze. Czy tak wygląda zauroczenie?
Przez cały dzień myślała o nim zwiedzając mieszkanie. Znalazła małą łazienkę, obejrzała kuchnię i kiedy już poznała rozkład pomieszczeń, wygrzebała z szafki jakąś szmatę, znalazła wiadro i zabrała się za sprzątanie, by uciszyć myśli.
Wiedziała, że to głupie, ale mimo wszystko wzdychała co chwilę z uśmiechem na myśl o Mavecie i śnie. Tak bardzo chciałaby by się przed nią otworzył! Był nieczuły na jej sygnały ale może z czasem się to zmieni? Cóż, ciężko było jej myśleć o czymś innym.
Chciałaby podarować mu coś od siebie ale co byłoby dobrym prezentem? Nie znała go zbyt dobrze, mimo wszystko chciała by był zadowolony. Z jej pracy i tego jak się zachowuje. A upominek miałby jeszcze bardziej zbliżyć ich do siebie.
Po tym jak skończyła sprzątać, wzięła prysznic. Opatrunki namokły więc musiała je zdjąć bo nie było sensu ich dalej utrzymywać. Z resztą dziewczyna z każdą sekundą czuła przyrost skrzydeł. Były coraz większe i za niedługo będzie musiała je zlikwidować. Oczywiście nie sama... ale czy Mavet zgodzi się jej pomóc? Jak zareaguje na to, że Zoya jest Opętańcem?
Posprzątane mieszkanie wyglądało o niebo lepiej. Pachniało czystością i mimo szarych ścian i zszarzałej zasłony wydawało się być czyściutkie.
Dziewczyna ubrała bieliznę i sweter, który był na nią trochę za duży i podreptała na boso pod aneks kuchenny. Znalazła stary czajnik, jeszcze zdatny do użytku i przeterminowane pudełko czarnej herbaty w której smutno leżała pojedyncza torebka. Wzruszyła ramionami i postanowiła zaparzyć sobie napar, chyba się nie otruje.
Był też wyszczerbiony kubek, więc po chwili dziewczyna miała herbatę. Oczywiście niesłodką, bo cukru nie było. Ciężko żeby był w opuszczonym jeszcze do wczoraj mieszkaniu.
Trzymając w dłoniach kubek z parującą cieczą usiadła na parapecie okna na którym wcześniej były donice (których się pozbyła). Wpatrzyła się w krajobraz za oknem i westchnęła.
Czekała na powrót Maveta.Mavet - 25 Maj 2018, 20:25 Mavet wrócił dnia następnego o poranku. Zaszedł po drodze do Toy do właścicielki i został sklęty w żywy kamień za to, że ją obudził. Zostało to jednak przerwane dość gwałtownie pojawieniem się szponiastej dłoni tuż przed jej twarzą. W dłoni tej znajdowała się zapłata za miesiąc z góry.
Nie czekając dłużej odwrócił się i wszedł po schodach na górę.
Nie pukał. Nie musiał. Miał przecież klucz.
Wszedł więc. Dziewczyna spała. Podszedł do niej.
- Pobudka. - powiedział spokojnym, ale mocnym głosem. Umiarkowanie głośno.
Gdyby nie dało to pożądanego efektu trącałby ją i powtarzał to do skutku.
Gdy dziewczyna by się w końcu obudziła powiedziałby do niej:
- Idź zrobić sobie śniadanie. Twoja nauka zacznie się od języka. Zmiennokształtność jest bezużyteczna jeśli byle rozmowa cię zdradza.Zoya - 26 Maj 2018, 10:26 Czekała na niego długo. Na tyle długo, by dopić herbatę, wynudzić się przy oknie i ostatecznie zgłodnieć. Miała od niego pieniądze, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby wyszła i coś sobie kupiła.
Ubrała się we wszystko co miała, żeby nie zmarznąć i użyła mocy. Zmieniła wygląd na neutralnie wyglądającego mężczyznę w średnim wieku, w okularach, w ciemnym prochowcu. Może niezbyt udany wybór, ale po prostu nie chciała się wyróżniać. Szkoda tylko, że tutaj właśnie tak wyglądając wyróżniała się najbardziej.
Okazało się, że przy kamienicy w której będzie mieszkać znajduje się mały sklepik z najpotrzebniejszymi rzeczami - w miarę świeżym pieczywem, przetworami mlecznymi, sokami różnej maści i słodyczami, bo przecież w Krainie Luster wszystko kręciło się wokół nich.
Kupiła tylko to co konieczne, czyli chleb, małą gomółkę sera, kartonik mleka, 10 jajek, butelkowaną wodę (bo ta z kranu miała podejrzaną barwę, pewnie od starych rur), pomidora i jedno jabłko. Przyglądała się przez dłuższą chwilę słodyczom, ale ostatecznie nic nie wybrała. Nie zapłaciła dużo, większość pieniędzy które dostała od Maveta dalej pobrzękiwało w kieszeni. Była z tego faktu zadowolona.
Wróciła do mieszkania, zmieniła się i zjadła jajecznicę na połówce pomidora. Drugą część zostawiła sobie na jutro. O dziwo kuchnia miała nawet szafkę chłodzącą, która z powodzeniem mogła utrzymać jedzenie we względnej świeżości.
Po kolacji położyła się do łóżka. Pościel nie była najświeższa, ale grunt, że była! Zagrzebała się w niej i zasnęła. Tym razem nie śniła o żadnych zboczeństwach ale o łące pełnej kwiatów na której leżała z Mavetem-Jurijem. Wylegiwali się i patrzyli w chmury. Nic więcej.
Obudził ją twardy głos. Otworzyła sennie oczy i spojrzała na przybysza. Widząc znajomą maskę ożywiła się i podniosła do siadu. Uśmiechnęła się promiennie odgarniając rozczochrane włosy z twarzy.
- Maviet! - zawołała uradowana - Czekałam... Bałam się, że nie przyjdziesz. - wyciągnęła ku niemu dłoń ale nie dotknęła go. Cofnęła ją zawstydzona i uciekła wzrokiem.
Na polecenie zebrała się z łóżka i wstała, obciągając na pośladki koszulę. Podreptała do kuchni i znowu zrobiła sobie jajka, tym razem na twardo. Na kanapki ułożyła ser, pomidor i owe jajka. Do picia przyniosła sobie szklankę mleka.
Sama nie wiedziała co sobie wyobrażała, ale zrobiła porcję i dla niego. Przyniosła wszystko do niewielkiego stolika i usiadła na krzywym krześle.
- Dobrze znam anglijski. - powiedziała lekko naburmuszona, nie zdając sobie sprawy, że już w tym zdaniu popełniła błąd - Nie muszę się go uczyć, Maviet.
Zjadła śniadanie i podkuliła nogi, opierając pięty na krawędzi krzesła. Patrzyła na kanapkę przygotowaną dla niego i szklankę jego mleka.Mavet - 26 Maj 2018, 16:08 - Dlaczego miałbym nie przyjść? - spytał szczerze zainteresowany. Oczywiście nie było słychać tego w jego niezmiennie monotonnym głosie. Nie przyjście byłoby nielogiczne pod każdym możliwym względem.
Udał, że nie zauważył jej ruchu dłoni i reakcji. Nie było to trudne dla kogoś kto nie ma mimiki i w zasadzie nie ma mimowolnych ruchów.
Nie wiedział czym to było spowodowane więc wolał nie zrobić nic niż pogorszyć sytuację. A sytuacja mu odpowiadała. Z jakiegoś względu nie tylko się go nie bała, ale ją do niego ciągnęło.
- Dwie rzeczy. - powiedział zupełnie ignorując jej zachowanie - Nie rób dla mnie posiłków. Nie jestem w stanie jeść ani pić tego co ty. Jest to więc strata czasu i produktów, które sama mogłabyś spożyć. I nie znasz dobrze angielskiego. Może znasz jakąś gwarę, ale na pewno nie tutejszy. Przekręcasz słowa, masz często niepoprawną wymowę i dorzucasz nie zrozumiałe dla mnie słowa. Część byłem w stanie zrozumieć przez kontekst, ale od razu widać, że jesteś nie tutejsza. - po krótkiej chwili poprawił się - Słychać.
Usiadł na łóżku, które zaskrzypiało pod jego ciężarem. Nie zrobił tego dlatego, że był zmęczony. Nic z tych rzeczy. Jednak górował nad dziewczyną. Wiedział zaś, że ludzie często czują się niekomfortowo gdy patrzy się na nich z góry.
- Jak mogłaś zauważyć nawet w zdaniu, w którym mówiłaś, że znasz angielski użyłaś zbliżonego, ale niepoprawnego słowa. Dodatkowo powinnaś przynajmniej początkowo wzbogacić swoją dietę w produkty mięsne. Przejawiasz objawy lekkiego niedożywienia.
Obserwował dziewczynę. Dokładnie. Z czasem będzie coraz lepiej będzie mógł rozumieć jej zachowania. Nawet jeśli nie przełoży się to na innych. Zwykła korelacja zjawisk.
- Twoja pierwsza lekcja będzie w zasadzie testem. Jesteś kobietą w średnim wieku mieszkającą w tym mieście. Zajmujesz się krawiectwem. Twój mąż to zegarmistrz. Masz dwójkę dzieci, która już z wami nie mieszka. Lubisz rozmawiać z sąsiadkami i jeść ciasta. Opowiedz mi coś o sobie.Zoya - 26 Maj 2018, 22:02 Jego pytanie zbiło ją z tropu. No właśnie, dlaczego miałby nie przyjść? Wypaliła bezmyślnie i teraz wypadało pociągnąć temat, żeby nie wyjść na błazna.
- Bo... nie wiem... Nie spodobałam ci się na przykład... - uciekła wzrokiem. Nie miała sensownego wyjaśnienia, dlatego po prostu zamilkła porzucając temat.
Zamrugała kilkakrotnie patrząc na niego wielkimi oczami, kiedy powiedział o jedzeniu. Spojrzała na kanapkę, potem znowu na niego. Miała wiele pytań, ale postanowiła ich teraz nie zadawać. Może nie lubił jajek, albo pomidora, albo sera, albo chleba! Może miał uczulenie na któryś ze składników.
Na potwierdzenie tego, że nic się nie zmarnuje, wzięła kanapkę i zjadła ją, popijając mlekiem ze szklanki przeznaczonej dla mężczyzny. Przyglądała mu się kiedy mówił ale nie wchodziła w słowo, mimo, że się z nim nie do końca zgadzała.
Chociaż... pewnie miał rację. Wtrącała w mowę swoje rosyjskie wstawki. Co poradzić, w Laboratorium mówiono tylko w tym języku. Angielskiego uczono jej raczej pobieżnie, tylko po to by w razie potrzeby zrozumiała co ktoś do niej mówi. Nie była prymusem w tej kwestii bo uważała, że ten dialekt jest po prostu brzydki. Wolała miękkie głoski własnego języka, dobrze jej się kojarzył. Nie mogła go zapomnieć choćby przez wzgląd na swoich bliskich. Nie porzuci rodziny.
Usiadł na łóżku na co dziewczyna poderwała się, zaniosła szybciutko naczynia do zlewu po czym podbiegła do Maveta i usiadła obok niego. Najpierw objęła go a potem bezceremonialnie władowała mu się na kolana. Bardzo to lubiła. Czuła się wtedy bezpiecznie.
Jeśli ją odgonił, usiadła obok. Jeśli pozwolił zostać, uśmiechnęła się promiennie i wtuliła w jego tors.
Wytknął jej błąd, co wcale jej się nie podobało. Zmarszczyła nosek ale nie skomentowała, bo nie znalazła odpowiednich słów. I właśnie to jeszcze bardziej ją zirytowało. Że brakowało jej słów!
Kiedy wspomniał o niedożywieniu, zachichotała i użyła mocy, dodając sobie kilkudziesięciu kilogramów. Jej buzia śmiesznie spuchła, ręce zaokrągliły się, podobnie biodra i nogi. Waga jednak pozostała taka sama.
- Ach, Maviet woli kuleczki? - zachichotała, przywierając do niego twarzą, niezależnie czy siedziała na jego kolanach czy obok - Dobrze, Maviet. Zoya będzie Sharik. Dla tjebia.
Czuła się świetnie w jego towarzystwie. Mogłaby spędzić z nim długi długi czas, a nie miałaby go dosyć.
Odpuściła z używaniem mocy kiedy powiedział o pierwszej lekcji. Wróciła do swoich rozmiarów, wolała się skupić na tym co mówił.
Kiedy skończył, zastanowiła się przez chwilę. Wreszcie zerwała się podekscytowana zadaniem i stanęła tuż przed nim. Jej ciało zmieniło się w postać kobiety około czterdziestki, z ciemnymi włosami spiętymi w kok, okularami połówkami za którymi widniały brązowe oczy i szerokimi biodrami przy jednoczesnej talii osy. Kobieta po dwóch porodach, ot co!
Machnęła dłonią tak, jak robiły to kobiety które chciały kokietować.
- Ach, odkąd nasze dzieci wyprowadziły się z domu a mój mąż całkowicie poświęcił się pracy, jestem taka samotna. - powiedziała teatralnie, komicznie. Zrobiła krok ku niemu, kręcąc biodrami. Naparła na niego i pochyliła się, ściskając między ramionami obfity biust.
- Wypalam czas na czczych rozmowach z sąsiadkami, opycham się ciastkami... Nie mogę dać upustu swoim... - zawahała się celowo i zmieniła głos na zmysłowy - ...fantazjom. Może pomoże pan kobiecie w potrzebie? Pozhaluysta... - ostatnie słowo wypowiedziała z westchnieniem, całkowicie nie kontrolując tego, że użyła rosyjskiego.
Napierała na niego biodrami i biustem, robiąc minę ladacznicy zdradzającej męża na prawo i lewo. W duszy chichotała, zastanawiając się co zrobi Mavet.Mavet - 26 Maj 2018, 22:38 Nie skomentował. Najwidoczniej było to jedno z wielu impulsownych i całkowicie nieracjonalnych zachowań, które zdarzały się ludziom całkiem często. Sami często po fakcie nie potrafili wytłumaczyć dlaczego zachowali się wtedy w określony sposób. Nie drążył, bo wiedział już, że niczego sensownego się w ten sposób nie dowie.
Lekko skinął głową gdy zjadła drugą porcję. Tej chudzinie większe śniadanie na pewno nie zaszkodzi.
Nie zareagował specjalnie gdy siadła obok niego, przytuliła się, a potem wlazła. Już wczoraj pokazała, że to lubi, a mu to w żaden sposób nie przeszkadzało. Zaś zwiększenie jej przywiązania do niego mogło grać tylko na jego korzyść.
Jednak przyszedł by ją uczyć. Może się do niego przytulać, ale to jeszcze nie znaczy, że nie przeprowadzi zaplanowanej lekcji.
Chyba żartowała. Dobry humor często idzie w parze ze zdrowiem. Oczywiście są wyjątki, ale są no... wyjątkami.
- Może cię to zaskoczy, ale mam dość obszerną wiedzę z dziedziny medycyny. Potraktuj to jako opinię lekarza, a nie opinię o preferencjach. I nie umiem nawet z kontekstu wyłapać co znaczy "sharik". Gruba? Kolejne potwierdzenie twojej niekompatybilności z tutejszym językiem.
W milczeniu obserwował dość energiczną próbę przedstawienia tego co sobie zażyczył. Wygląd był dobry. Może trochę zbyt gładki, czysty. Jak model czegoś, a nie prawdziwa rzecz, ale to raczej będzie łatwo poprawić.
Zachowanie i słowa...
Zachowanie i słowa raziły nawet jego. A to już znaczyło naprawdę sporo, bo na obserwacji życia codziennego nie spędzał dużo czasu. Treści nie kwestionował. Była mniej istotna. Zależała od szczegółów legendy. Istotniejsze było to jak było to przedstawione.
- Teatralnie przesadzone. Ludzie na ulicach się tak nie zachowują. Znów niezrozumiała wstawka. To będzie więcej roboty niż sądziłem. - powiedział spokojnie. Taka też była prawda. Jednak pozostał jeszcze wygląd. - Wygląd całkiem niezły. Trochę zbyt czysty. Zbyt modelowy. Mam nadzieję, że rozumiesz o co chodzi.
Przyjrzał się w oczekiwaniu na odpowiedź.
Jak na razie najprostszym i potencjalnie najskuteczniejszym sposobem nauczenia jej będzie rzucenie na głęboką wodę i wymuszenie odpowiedniego języka oraz zachowań.
- Przez najbliższy czas masz spędzać tyle ile możesz czasu wśród innych. Rozmawiać, kłócić się słuchać. Kupować, targować. Masz mieć jak największy kontakt z językiem i zachowaniami.Zoya - 27 Maj 2018, 10:56 - 'Sharik' to kuleczka. - powiedziała tylko, rumieniąc się na twarzy. Nigdy nie przypuszczała, że przyjdzie jej wstydzić się swojego ojczystego języka. Co prawda nigdy nie była w Rosji, ale wiele o niej słyszała! Jej marzeniem było kiedyś wybrać się tam i zobaczyć jak żyją rodacy. Może jak w końcu zdobędzie Krzyż MORII uda się w tamto miejsce? Słyszała, że ten Artefakt potrafi przenosić w przeróżne miejsca, niezależnie od Świata.
Jej przedstawienie przecież było dla żartu. Specjalnie wyginała się na różne strony, przesadzała z grą aktorską, chciała by się zaśmiał! Albo przynajmniej uśmiechnął pod tą durną maską.
Zmarszczyła brwi i nos kiedy wydał opinię na temat jej przemiany. Wyprostowała się i splotła ręce na naprawdę dużych piersiach. Nie podobała jej się krytyka mężczyzny.
- Maviet, przecież to był żart. - powiedziała naburmuszona i pokazała mu język. W trakcie jego wypowiedzi zmieniła wygląd ponownie, tym razem stając się zwykłą, pospolitą kobietą z targu na którym byli, z chustką na głowie i fartuszkiem zawiązanym na burej sukience.
- Teraz lepiej? - zapytała, bo zadbała nawet o przykurzenie twarzy. Wyglądała teraz jakby cały dzień spędziła na targowisku w poszukiwaniu rzepy na zupę dla dzieci. Dodała nawet małego siniaka na policzku i wskazała na niego po chwili.
- Mój mąż zarabia sporo, ale wszystko lokuje w banku. Część przepija... Starałam się odwieść go od nałogu ale... Cóż, ma ciężką rękę. - westchnęła, wkładając w grę naprawdę dużo emocji. Nie przesadzała jednak. Tym razem zadbała o akcent zbliżony do Lustrzanego.
Dłonie miała pokaleczone, jakby szyła całymi dniami i nocami.
Chwilę odczekała, po czym wróciła do swojej normalnej postaci i znowu władowała mu się na kolana. Wtuliła się w niego ufnie, wiercąc się lekko by wygodniej się usadowić.
Wysłuchała jego zaleceń. Nie podobało jej się to co miała robić, ale nie zamierzała się sprzeciwiać. Chciała być grzeczna, chciała by ją docenił.
Długo milczała, korzystając z tego, że jej nie zganiał. Może to lubił, a może było mu to obojętne... Nie jej. Lubiła jego bliskość i postanowiła korzystać z niej w każdej chwili.
Sięgnęła ku jego dłoni a raczej szponom, bo te w miarę normalne miał schowane. Przejechała palcem po jednym z nich, potem po śródręczu by wreszcie delikatnie spleść swoją rękę z jego. Uważała by się nie pokaleczyć.
- Maviet? Miałeś kiedyś kobietę? - zapytała cicho - Byłeś kiedyś z kimś?
Oczywiście pytała o stosunek. Była ciekawa, chciała go poznać. Wiedziała o nim tak niewiele... Nie nazwał się nigdy Człowiekiem. Ani raz. Powiedział, że jest Aniołem Zemsty ale ona nie rozumiała o co mu chodziło. No i nie jadł, nie miał emocji, ukrywał się pod maską i pancerzem.
Chciała... tak bardzo pragnęła go poznać.Mavet - 27 Maj 2018, 15:17 Skinął tylko lekko głową dając do zrozumienia, że zarejestrował odpowiedź. Mimochodem powiększał swój słownik. Wątpił by to mu było do czegoś kiedyś potrzebne. Nie oznaczało to jednak, że nigdy się nie przyda. Nie wiedział tego.
- Taki "żart" może cię kosztować życie. Byłoby to niepożądane. - chwycił ją pod brodę i spojrzał jej w oczy - Polecenia masz wykonywać dokładnie. Inaczej to się może dla ciebie źle skończyć. - gdy to powiedział puścił ją i wrócił do pozycji wyjściowej jakby nic się nie stało.
Dla niego w sumie nic się nie stało. Dziewczyna źle wykonała polecenie. Dostała upomnienie. Koniec tematu.
Ocenił jej nową przemianę.
- Przesada w drugą stronę. - po chwili jednak stwierdził - W sumie to nie. Nie sprecyzowałem stanu majątkowego. Pasuje do wizerunku biedniejszej. Pokaż mi jednak wizerunek średnio zamożnej. Jak skończysz przedstawiać ten.
Słownictwo o wiele lepsze. Brak niezrozumiałych wstawek. Jeden drobny błąd. Dość nieudolna próba odtworzenia lokalnego akcentu, ale efekt i tak lepszy niż jej bazowy.
- Biedniejsi raczej nie korzystają z banków. Reszta akceptowalna. - nie było specjalnie czego chwalić, ale nie było też specjalnie za co upominać. Komentarz dość neutralny.
Znowu na niego wlazła. Nawet wepchnęła mu dłoń w rękę. Wystarczyłoby by ją zacisnął, a zostałyby z niej krwawe strzępy. Nie zrealizował jednak tej kuszącej wizji. Potencjalna wartość w pełni sprawnej dziewczyny przewyższała chwilową przyjemność z jej cierpienia.
Zapytała go cicho, ale on słyszał wyraźnie. Nie było dużej ilości dźwięków tła, które mogłyby ją zagłuszyć, a zmysł słuchu miał doskonały. Przeciwnika często można najpierw usłyszeć. Z dobrym słuchem można było taką przewagę wykorzystać do maksimum.
- Nie. - nigdy nie posiadał niewolnicy ani służącej. Nie były mu do niczego potrzebne. - Jestem przecież teraz z tobą. - odpowiedział nie rozumiejąc co ma na myśli. Jedną z opcji było, że to problem językowy i zadała pytanie w takiej formie, bo kojarzyło jej się z jednym znaczeniem, a tu miało inne. Ewentualnie to była jedna z tych rzeczy, które średnio rozumiał.Zoya - 27 Maj 2018, 18:23 Znowu ją straszył, co tym bardziej jej się nie podobało. Dowiedziała się za to jednej ważnej rzeczy - Mavet nie miał poczucia humoru. Mogłaby go rozśmieszać na różne sposoby, ale czuła, że wiele nie wskóra. Ten mężczyzna był inny, specyficzny...
Jurij też był inny.
Potrząsnęła lekko białymi włosami siedząc już na jego kolanach. Poprosił ją o przedstawienie kolejnej postaci, ale chwilowo zrobiła sobie przerwę. Nie chciała go denerwować, bo czuła, że troszkę przesadziła. Powinna się postarać i wykonać plecenie najlepiej jak umiała a tymczasem zebrało się jej na wygłupy.
- Zegarmistrz nigdy nie jest biedny. - powiedziała - Jego żona może być, dzieci również. Ale on sam nigdy.
Odpowiedziała na niego zaczepkę ze spokojem, tłumacząc swój wybór. Może faktycznie przesadziła w drugą stronę, ale przecież nie znała jeszcze tego świata. Nie na tyle dobrze, by wiedzieć jak wygląda modelowa rodzina. Użyła wiedzy pochodzącej ze Świata ludzi a dokładniej tego, co dowiedziała się od Ojca.
Wtulona w niego czuła się naprawdę dobrze. Była mu wdzięczna za to, że nie naciskał. Jak dotąd był w miarę delikatny, jeśli wydawał polecenia, robił to nie naciskając. Taką, spokojną wersję zamaskowanego lubiła najbardziej.
Zachichotała cicho, kiedy udzielił odpowiedzi. Nie o to jej chodziło, zupełnie nie o to.
- Nie nie, Maviet. - zaśmiała się - Pytam czy... hmm... - zamyśliła się, szukając odpowiednich słów - Czy kochałeś się kiedyś z kimś? Uprawiałeś seks?
Trudno jej było pytać o tak intymne sprawy, ale była po prostu ciekawa. Jeśli mężczyzna zapyta ją o to samo, pewnie spłonie rumieńcem i przyzna się, że nadal jest dziewicą.
Jeśli Mavet spojrzy na jej plecy dojrzy dwa wypukłe punkty w miejscach gdzie wczoraj miała opatrunki. Jeśli co gorsza, przejedzie po jej plecach niby pod pretekstem pogłaskania (o co raczej trudno go posądzić), odkryje twarde kikuty sterczące z jej pleców.
Jej skrzydła.Mavet - 27 Maj 2018, 19:04 - Stwierdzenie to jest niezgodne ze stanem faktycznym.
Jest wiele profesji, w których można obracać dużymi pieniędzmi lub wartościowymi przedmiotami. Nie oznacza to jednak, że dużo się na tym zarabia. W samym Mieście Lalek znalazł by pewnie co najmniej jednego co ledwo wiąże koniec z końcem.
Roześmiała się. Jego wcześniejsze przypuszczenie, że źle zrozumiał pytanie zostało w ten sposób potwierdzone. Moment później zaś zostało wytłumaczone w sposób nie pozostawiający możliwości błędnej interpretacji.
- Nie. - nie widział sensu w ukrywaniu tego faktu. Nic on nie zmieniał. Przynajmniej z jego perspektywy. - Pytanie o życie seksualne innych osób jest zwyczajem powszechnym tam gdzie się wychowałaś? Jak wygląda więc twoje? - zapytał z myślą by zachować się w sposób dla niej znajomy, a przez to komfortowy. Ludzie nie lubią nieznanego. Po chwili jednak wspomniał o raczej istotnej kwestii:
- Tutaj jednak tak nie jest. Niektórzy może nie, ale większość raczej by negatywnie zareagowała na takie indagacje.
Jego ręce leżały luźno na łóżku. Jeden ruch i mógłby wypatroszyć dziewczynę. Jednak siedział i uczył ją mówić. Nie sądził, że kiedyś coś takiego będzie robić. Jednak doświadczenie nauczyło go, że posiadanie większej ilości informacji i możliwości nigdy nie zaszkodzi. Toy zaś wydawała się nadawać do takiego celu. Nie teraz, ale w przyszłości. Niekoniecznie odległej przyszłości.
- Jak goją się plecy? Nie bolą bardziej? Jeśli wda się zakażenie to moje wczorajsze ich oczyszczanie będzie przyjemną rzeczą w porównaniu do tego co by cię czekało.Zoya - 27 Maj 2018, 19:59 Wiedział lepiej jaki był stan faktyczny ludności zamieszkującej Krainę Luster, dlatego nie wdawała się w głębszą dyskusję. Wzruszyła tylko ramionami.
Odpowiedział na jej śmiałe pytanie ale odbił piłeczkę, co sprawiło, że mocno się speszyła. Zaśmiała się nerwowo i spłonęła mocnym rumieńcem.
- Nie, jestem po prostu ciekawa. - przyznała - Po prostu wyglądasz na takiego, który nie lubi kontaktu fizycznego... a jednak pozwalasz mi się dotykać. - dodała ciszej, niepewnie i zaczęła wodzić dłonią po jego ręce. Robiła to bez większego celu, musiała po prostu zająć się czymś co pozwoli jej ukryć zażenowanie.
- Jaa... Nigdy jeszcze nie... - zamilkła bo zdała sobie sprawę z bezcelowości tej rozmowy - Przepraszam. Nie powinnam pytać. - skuliła się, wycofując z rozmowy - Nie wiem o co mogę pytać a o co nie. - dodała, zaciskając powieki.
Gdyby mogła, cofnęłaby czas. Głupio wyszło. Niepotrzebnie zapuszczała nos w nieswoje sprawy.
Kiedy nagle zapytał o plecy, otworzyła szeroko oczy i drgnęła, spięta. Spojrzała na jego twarz po czym szybko zeszła z jego kolan i podeszła do okna. Objęła się ramionami i posłała mu niepewny uśmiech. Chyba nie powinna ukrywać przed nim, że zdjęła bandaże ale... Przecież miała tam kikuty o wiele większe od wczorajszych. Rosły z każdym dniem i za chwilę będzie musiała się ich pozbyć. Bała się jednak poprosić o pomoc Maveta, bo nie mogła przewidzieć jego zachowania i odpowiedzi.
- T-tak. Jest okiej. - powiedziała. Oj marna z niej kłamczucha, przynajmniej w tej chwili. Zależało jej na nim, może dlatego nie potrafiła tak dobrze zataić, że coś było nie tak.