Anonymous - 26 Listopad 2010, 21:08 Temat postu: Herbaciana Rzeka
Smukła, ale rozległa i kręta niczym osobowość Kapeluszników. Co w niej płynie? Herbata oczywiście! W zależności od dnia tygodnia inna. W poniedziałki malinowa; we wtorki truskawkowa; w środy jarzębinowa; w czwartek jabłkowa; w piątek gruszkowa; w sobotę cytrynowa; a w niedzielę różana.
Anonymous - 10 Grudzień 2010, 18:39 W tym momencie, dla Lilii liczyło się tylko jedno. Bardzo, ale to bardzo chciało jej się pić. Z drugiej strony zupełnie nie chciało jej się jeszcze wracać do domu. Po co tracić tyle czasu na siedzenie w jednym miejscu? No, oczywiście wszelakie bale tudzież inne ciekawe wydarzenia objęte były, w mniemaniu Lilii, słynnym wyjątkiem, który musi przecież pojawiać się w każdej dziedzinie życia. W każdym razie, powrót do domu nie wchodził w grę. Wizyta na Herbacianych Łąkach też wcale nie była tą najbardziej opłacalną opcją. Po prostu. Iryie miała kaprys, więc pomaszerowała wprost na Herbaciane Łąki! Kiedy tylko rzeka znalazła się w polu widzenia czerwonowłosej, ta puściła się biegiem w jej stronę, nie omieszkając jeszcze po drodze zrobić kilku piruetów. Przy jednym potknęła się i prawie wylądowała tyłkiem na ziemi. Uratowała się jednak poprzez rozpostarcie rąk, które pomogły jej złapać równowagę. W końcu jednak dziewczyna szczęśliwie dotarła nad sam brzeg rzeki i uklękła błyskawicznie. Zanurzyła ręce w herbacie i napiła się jej w ogóle nie przejmując się tym, że powinna skombinować jakąś filiżankę.
- Mmm! Gruszkowa! Pychotka!Anonymous - 10 Grudzień 2010, 18:52 A jakby tak... Coś rozwalić? No tak, super, tylko że nie wiedzieć czemu, znalazła się przy rzece z herbatą. Pociągnęła nosem by nabrać powietrza... Fuj! Gruszkowa! Cóż, dzisiaj się najwyżej nie napije. Szła wzdłuż przez jakiś czas. Od czasów Pirata nie znalazła nikogo ciekawego. Ludzie też nie często się pojawiali w tej krainie. Oh, jak fajnie by było zmiażdżyć jakiegoś ludzia. Z marzeń jednak wyrwał ją widok różowej postaci. To jakieś zboczenie? Raczej nie, to kobieta. Kapelusznik z tego co widziała Hellis. Z nimi nigdy nic nie wiadomo. Kto wie, jak jest potężna? A skubańce są dość silni. Nie zatrzymała jednak kroku i szła dalej. Gdy była już blisko usłyszała "Mmm! Gruszkowa! Pychota!". Nie wytrzymała, ubiór i jeszcze taki tekst. Zatrzymała się by parsknąć śmiechem.
-Bardziej by do ciebie pasowała malinowa. Heh.Anonymous - 10 Grudzień 2010, 19:02 No i masz. Nawet nie zauważyła, że ktoś się zbliżał. A zawsze była tak pewna swojej podzielności uwagi! Lilia jednak szybko doszła do wniosku, że to wszystko wina tej cudownej herbaty i odłożyła ten temat do jednej z mało znaczących szufladek jej umysłu po to, by zrobić miejsce dla zdziwienia, które nadeszło, kiedy Lilia zinterpretowała dźwięk, jaki usłyszała, jako śmiech. A raczej parsknięcie. Uniosła głowę poszukując spojrzeniem źródła. Jej wzrok prawie od razu padł na Hellis. No tak. Dużego tłoku to tu nie było. Czerwonowłosa szybko odgoniła obraz kolejki składającej się z tłumów istot z fliiżanką, niecierpliwie czekających na swoją kolej.
- O? Tak uważasz?- zapytała Lilia z zaciekawieniem- To dziwne. Maliny są akurat takim przysmakiem, który uwielbiam najmniej
Wypowiadając te słowa Iryie znów zanurzyła dłonie w herbacie i z owym napojem w łapkach wstała, odwracając się w stronę czarnowłosej.
- To co pozornie pasuje, niekoniecznie musi być dobre, prawda?- czerwonowłosa obdarzyła dziewczynę szerokim uśmiechem po to tylko, by zaraz wypić wyciekającą przez palce herbatę.Anonymous - 10 Grudzień 2010, 19:13 Hellis zamlaskała z obrzydzeniem, gdy spostrzegła, że dziewczyna do picia używa rąk. No już bez przesady, byle kubek by wystarczył.
-Taa... To samo wiele razy mówię.
Wykrzywienie na twarzy zniknęło i znowu miała ją bez wyrazu jakiegokolwiek patrząc na dziewczynę. Naszła ją w tej chwili myśl, by sobie usiąść. Odczepiła miecz z zapięcia na plecach, wbiła go w ziemię i usiadła opierając się o niego.
-Przyszłaś tu tylko i wyłącznie, żeby napić się herbaty?
Sama nie widziała takie sensu, iść gdzieś. Jakby sobie w domu nie można było zrobić. No ale, różni ludzie mają różną psychikę, kto wie czy i jej pewnego czasu nie odwali przyjść tutaj, tylko po to.Anonymous - 10 Grudzień 2010, 19:21 Lilia się tym nie przejmowała. Oczywiście jej wychowanie i kultura zależały od miejsca, w którym się znajdowała. Kiedy czarnowłosa przytaknęła Iryie, dziewczyna tylko uniosła nieco kąciki warg, najwyraźniej zadowolona z tego faktu. Następnie opuszkami palców, zdjęła z głowy swój kapelusz. Pogrzebawszy w nim chwilę wyciągnęła kawałek jakiegoś białego, miękkiego materiału, który najwyraźniej służył jej za ręcznik, bowiem Lilia wytarła w niego ręce.
- Ooo?- wyrwało się dziewczynie, kiedy usłyszała pytanie.
Zdziwiło ją chyba najbardziej słowo "tylko". Nie tylko picie herbaty było wspaniałym sposobem spędzania czasu, ale przecież wszystko inne, cokolwiek można by zrobić!
- Hm. Przyszłam tutaj by wystawić na próbę wytrzymałość źdźbeł trawy, być może zdeptać jakąś mrówkę, spłoszyć zwierze i kopnąć kamyk, który już od dawna chciał zmienić miejsce swojego pobytu. Przyszłam też tutaj by z niebytu zrobić byt i sprawić, by przypadkowo spotkana osoba zdała sobie sprawę z tego, że istnieję. Ale w sumie to masz rację. Głównie to przyszłam po to, by napić się herbatyAnonymous - 10 Grudzień 2010, 19:35 Pewność, kapelusznik. Zawsze zastanawiało to Hellis, jak to jest możliwe, żeby tyle im się tam mieściło i gdy zakładają kapelusz na głowę, nie wysypuje się. Ale co w tym świecie miało logikę? Chyba tylko to, że chodzą po podłożu, oddychają i jedzą. Reszcie było brak logiki. Gdy czerwonowłosa wystrzeliła z monologiem, Hellis otworzyła szerzej oczy i uniosła jedną brew. Po cholerę to wszystko? Chora kobieta. Łu! Idę poskakać na łące, żeby sprawdzić ile wytrzymają źdźbła trawy! Niektóre rzeczy tak załamywały demonicę, że szkoda gadać.
-Zadałam proste pytanie, wystarczyła mi odpowiedź "tak" lub "nie". No ale okey, nie mogłaś w domu sobie tej herbaty zaparzyć?
Kolejne proste pytanie, a dziewczyna pewnie znowu strzeli monologiem. Trudno, będzie musiała przeboleć, właśnie sobie usiadła i chce trochę posiedzieć.Anonymous - 10 Grudzień 2010, 19:44 Oczywiście, że Lilia mogła odpowiedzieć na pytanie w zupełnie prosty i krótki sposób. Co z tego, że mogła zrobić to tak, jak miała możliwość lepszej i bardziej prawidłowej odpowiedzi? Trzeba było się liczyć z tym, że Iryie była tym kim była i rozumowanie, które jej przychodziło zupełnie naturalnie, mogło dla innych wydawać się nielogiczne, czy nawet szalone.
- Tak lub nie. To są przecież takie nudne odpowiedzi- zauważyła czerwonowłosa- Rozejrzyj się. Tego wszystkiego nie można skwitować krótkim "tak" lub "nie!"
Wypowiadajac te słowa, Lilia zakreśliła ręką łuk, co miało podkreślić ich sens. Następne odchyliła nieco głowę, po to, by zatrzymać spojrzenie na nieboskłonie.
- Oczywiście. Mogłam. Wtedy nie przyszłabym tutaj, żaden dzieciak nie wpadłby na mnie śpiesząc się gdzieś, a ty, przychodząc tutaj, zastałabyś łąkę pustą. Mogłabym zmienić tym losy świataAnonymous - 10 Grudzień 2010, 19:56 Nudne odpowiedzi? Ale stare i dobre. I znowu monolog. Hellis jej tym razem posłuchała i ze znudzoną miną leniwie się rozejrzała. Nie zauważyła jednak nic ciekawego. Co? Trawa? Rzeka z herbaty? Wielkie rzeczy.
Kolejne filozofie. No i co z tego, że zastałaby pustą łąkę? Jakie losy...?
-Każdy jest kowalem własnego losu, nie ma czegoś takiego jak losy świata, przeznaczenie czy inne szmiry. Każdy sam podejmuje decyzje, nikt nikomu nie rozkazuje. Nic byś nie zmieniła. Nie ma z góry ustalonego losu. My go ustalamy.
Wiele razy już to powtarzała i miała wrażenie, że nikt tego nie rozumie. Przecież to takie proste! Ale ok, nie ważne. Jeśli chcą sobie wierzyć w te kłamstwa, niech sobie wierzą.
*wybacz, ale muszę spadać, skończymy jutro ok?*Anonymous - 10 Grudzień 2010, 20:03 *nie ma sprawy*
Lilia z początku wydawała się być zainteresowana dogłębnie tym, co mówiła Hellis. Potem zaczęła się rozglądać, zupełnie jakby czarnowłosa w pewnym momencie stwierdziła coś, co zniechęciło czerwonowłosą. Na koniec, dziewczyna rozpostarła ramiona i prostując się do granic możliwości, po prostu przechyliła się w tył, opadając zaraz na trawę. Czynność do najprzyjemniejszych nie należała, ale nie było się przecież czym przejmować.
- Świat jest także kowalem własnego losu. Czy drzewo bez innych drzew to wciąż las?
Lilia uniosła ręce nad siebie i z szerokim uśmiechem przypatrywała się ciemnofioletowym paznokciom, które ozdabiały jej palce.
- Poza tym jestem cudowna! - roześmiała się głośno- Upadłam! A pod moją głową nie ma żadnego kamienia ani ostrego przedmiotu. Bycie panią własnego losu jest piękne!Anonymous - 11 Grudzień 2010, 15:20 Hellis drgnęła powieka. Jak to głupie dziewczę śmie ją olewać? Takie coś to wybitne okazywanie braku szacunku. Ciśnienie jej podskoczyło. Jedna poi chwili, gdy dziewczyna już leżała na ziemi, okazało się, że jej nie olała. Acz Hellis miała takie wrażenie i jeszcze chwilę a by jej do gardła skoczyła. Przykład z drzewem był dziwny, lecz zrozumiały. Tylko jak dla Hellis wszystko było przypadkiem.
-Drzewo nie decyduje gdzie ma urosnąć, nie jest istotą rozumną. O tym decyduje przypadek. Las to skupisko drzew, o których tech zadecydował przypadek.
Dłonie dziewczyny były takie ładne. Hellis spojrzała na swoje. Kości. Czarne. Nie można ich nazwać dłońmi. Ale za to ile zalet jej przynoszą!
-Widzę, że zrozumiałaś o co mi chodzi. To, że upadłaś i nic ci się nie stało było ryzykiem, podjęciem twojej własnej decyzji. Nie byłaś pewna, czy coś się na ziemi znajduje czy nie. Postanowiłaś więc zaryzykować, wiedząc o konsekwencjach.Anonymous - 11 Grudzień 2010, 15:33 Właściwie to Lilia spodziewała się takiej odpowiedzi. Drzewo nie jest istotą rozumną. Mimo to, nie należało przecież takich rzeczy bagatelizować. A i też za pytaniem Iryie kryło się coś więcej, ukryty sens. Należało się nad tym zastanowić, nim się go odkryło. Czerwonowłosa opuściła ręce i splotła je na brzuchu. Obróciła głowę tak, by móc swobodnie obserwować Hellis.
- Czy zając pożerany przez lisa decyduje o własnym losie? A może robi to kucharz, który nie może przygotować posiłków, ponieważ ktoś inny zawiódł i nie dostarczył mu odpowiednich składników?
Słuchając kolejnych słów czarnowłosej, Lilia uśmiechnęła się szeroko, a potem pokręciła głową. Wcale nie o to jej chodziło.
- Wiesz? Życie jest wiecznym balem maskowym. Nic, co widzisz, nie jest takim, jakim się wydaje, a każda nasza decyzja to złudzenie i nie jest wcale naszą decyzją. To jak tort z pierścionkiem w środku. Nie wiesz o ukrytych możliwościach, dopóki na nie nie natrafiszAnonymous - 13 Grudzień 2010, 22:26 Hellis wysłuchała co czerwonowłosa ma do powiedzenia bez przerywania. Nie podzielała jej zdania, acz nie czas był teraz na dyskusje na ten temat. Wstała i wyciągnęła miecz z gleby zapinając go na plecach.
-Miło się gawędziło, ale muszę lecieć. Kiedyś dokończymy rozmowę.
I zaczęła się oddalać. Po przejściu paru kroków odwróciła głowę i nie zatrzymując się powiedziała
-I jestem Hellis. Zapamiętaj, może kiedyś się przydać.
<zt> *wybacz, ale ostatnio mam mało czasu, wiadomo, koniec semestru, te sprawy. Nie chcę cię blokować.*Anonymous - 24 Grudzień 2010, 12:04 June zawitała na rzeczką. Czas wkurzyć kogoś, a nad herbaciana rzeką może być jakiś kapelusznik, którego można zdenerwować. Tak więc z tradycyjnym i trochę psychopatycznym uśmiechem mała marionetka niczym czerwony kapturek przybyła nad rzekę w niezbyt pasującym jej skocznym krokiem. Błędne oczy June jak zawsze patrolowały tępo okolicę.
Jednak poszczęściło się tej osóbce, bowiem ktoś jednak stał nad herbata w korycie płynącą. June zawsze odbierała to jak sytuację godną interwencji. Podeszła bliżej nieznanej jej osoby.Anonymous - 24 Grudzień 2010, 12:12 Ha! Z tego wszystkiego Lilia zapomniała się przedstawić czarnowłosej. To nic. Znała jej imię i jeśli panna Kapelusznikowa zechce, odnajdzie rozmówczynię. Znając jej szczęście, bez większego trudu. Mimo że została sama, czerwonowłosej ani się śniło opuszczać teog miejsca. Usiadła tylko nad rzeką wpatrując się w jej cudowny bieg. Tak! Rzeka herbaty to była najlepsza rzecz pod słońcem! Nie minęło dużo czasu, kiedy Lilia zarejestrowała czyjąś obecność, a stało się to mianowicie wtedy, gdy June podeszła bliżej. Iryie powitała Marionetkę szerokim uśmiechem.
- "Była sobie raz mała śliczna dziewczynka! Każdy, kto na nią spojrzał, pokochać ją musiał zaraz. Była ulubienicą babuni swej, która radaby jej była dać wszystko, co tylko jest na świecie. Pewnego dnia podarowała małej czerwony, aksamitny kapturek, w którym tak pięknie wyglądała, że nie chciała włożyć już innej czapeczki. Chodziła ciągle w swym czerwonym kapturku i przezwano ją też "Czerwonym kapturkiem"- zacytowała fragment książki, z którą skojarzyła jej się ta dziewczynka- Uważaj Czerwony Kapturku i unikaj Wilka