Archiwum X - Żelkowy Domek Insi x3
Anonymous - 11 Luty 2011, 23:26 Temat postu: Żelkowy Domek Insi x3
Domek Insiowy to domek pełen dziwactw, domek który wygląda inaczej niż inne, domek tak bardzo w swej domkowatości niedomkowy, ze aż przywodzący na myśl chatkę... z piernika. W dodatku- chatkę piernikową babci Jagi. Jednak wszyscy ten domek nazywali żelkowym, ponieważ jest on w żelkach i żelkami się szczyci. Gdzieniegdzie żelki te tracą na swej
żelkowatości, ponieważ uwagę przywołują filiżanki herbaciane, tak bardzo do Herbacianych Łąk pasujące. Wchodzić na posesję można z wszystkich stron, między krzewami herbacianymi. Jednak do domku wejść można jedynie przez wejście główne, przed którym stoją dwa słupki obklejone żelkami znad Czekoladowego Jeziorka, czy tam morza... Jak kto
woli. Do domku również są poprzylepiane co rusz jakieś żele. Ściany mają kolor... tęczowy!~ Bo jakże by inaczej? Drzwi zaś
są fioletowo-różowo-błękitne. Większość okienek jest w kształcie serduszek, oprócz tych na ścianie frontowej- te są na górze cukierkowe, a na dole gwiazdkowe. Wszystkie jednak, bez wyjątku są obklejone dookoła kolorowymi żelusiami. W ogrodzie rosną kwiatki dziwaczne... A raczej nieznane jej zbytnio, jednak w kolorze herbacianym. (prawdą było to, ze były to róże najzwyklejsze w świecie, jednak ona nie znała tych kwiatuszków) Przed wejściem stoi kolorowa- tęczowa- ławka, na której dziewczyna lubi siedzieć obserwując otaczający ją świat.
Powiesz, że to co opisuję jest dziwaczne? A co zrobisz jak ci oznajmię, że to jest mała część tego jak wszystko wygląda, szczególnie w środku. Z resztą, sam przeczytasz o tym dalej.
Dom ogólnie nie jest zbyt duży. Ma tylko dwie kondygnacje i dodatkowo małą piwniczkę i strych.Wchodząc przez drzwi natrafiasz na werandę. Tam jest wielka szafka na buty w kolorze błękitnym oraz czerwony wieszak na kurtki. Tutaj jeszcze wszystko jest normalnie- jasnoniebieskie ściany, do tego bordowe kafelki, których kolor delikatnie wpada w brąz. Jednak gdy przekraczasz drzwi werandy, to tak jakbyś wkraczał w inny świat... Korytarz w różowo-fioletowo-błękitnych barwach prowadzi cię wprost do niedużego salonu - pomarańczowo-żółto-zielonego, w którym znajdziesz zielony stół, pstrokatą kanapę, dwa fotele, kilka krzeseł i dziwaczny- pomarańczowy telewizor. Na prawo od salonu jest tęczowa kuchnia, a na lewo łazienka i mały pokoik nazywany "Magazynem Herbaty"! Niby herbatki walają się po całym domu, ale tam jest sejf z tymi najrzadszymi, w tym kapelusznikowymi, które dostała od pewnego ktośka.
Przy łazience znajduje się kotłownia, w której jest piecyk gazowy i schody na górę. Na górze mamy trzy pokoje oraz łazienkę i Insiową garderobę.
*Opis drugiego piętra pojawi się na dniach*
W końcu dotarli, po średniej długości podróży do domku. Pojawili się przed Tykową willą i stamtąd się przespacerowali na własnych nóżkach. Podróż minęła przyjemnie, wręcz do prawdy miło. Z Insiowej twarzy nie znikał uśmiech, ona po prostu do prawdy polubiła Abdio. Gdy znaleźli się przed herbacianymi krzakami zawołała cicho:
- Jesteśmy!
Chwyciła dłoń Kotka i zaczęła biec przed siebie prowadząc go w stronę wejścia do domku. Spojrzała na ławkę na tarasie i postanowiła przedstawić ją swemu nowemu przyjacielowi.
- Kotku, poznaj Bontiego, moją ulubioną ławkę. Panie Bontie, to jest Abdio, mój przyjaciel.
Powiedziała z błyskiem w oku, po czym chwyciła na nowo Abdio za łapkę i zaciągnęła go do żelaśnych drzwi. Otworzyła je zielonym kluczykiem i już po chwili ukazała im się weranda. Herbatka, herbatka!~ Trzy opakowania leżały sobie na szafce na buty i przyglądały się nowemu gościowi, a przynajmniej przyglądałyby się, gdyby miały ocze. Insia ściągnęła butki i wsadziła do szafki, po czym nie każąc nawet Abdiosiowi ściągać swoich, otworzyła drzwi do korytarza. Tu herbata, tam herbata, po prostu herbaciany bałagan, ale wszystko w pudełeczkach, nie ma mowy aby były takie gołe torebki.
- Chciałbyś się napić jakiejś herbatki, albo coś zjeść?
Spytała idąc w stronę salonu. Po czym przypomniała sobie, że nie zaprosiła gościa do środka.
- Wchodź do środka, zwiedzaj co chcesz, ale na razie Insia proponować ci salon.
Sama wlazła do wspomnianego przez siebie pomieszczenia i włączyła pomarańczowy telewizor. Skąd go miała? Ze Świata Ludzi. Co z tego, że kablówka tu nie odbierała. Zamiast tego było słychać szumy, a na czarnym tle pojawiły się białe kropeczki.
- Znów program o śniegu. Zobaczysz, jest na prawdę interesujący.
Zachichotała. Wiedziała, że telewizor najzwyczajniej w świecie nie odbiera żadnych sygnałów, ale ciekawie się oglądało śnieg, przypominał o podróżach po ziemi i szukaniu herbatki. Po tym spojrzała na swego towarzysza, aby uzyskać odpowiedź na zadane przez nią pytanko.
Abdio - 18 Luty 2011, 22:13
Kotek szedł ze spokojem niemal stoickim, nie ruszał swoją główką, lecz jedynie w stronę Insi się przyglądał z zaciekawieniem gdzie też ta go prowadzi. Jedynie jego ogonek poruszał się to w prawo, to też w lewo, choć co ów gest nieszczęsny miał oznaczać? Trudno stwierdzić. Tym dziwniejsze, że zakończył się z chwilą gdy słowa usłyszał. Wtedy dla równowagi uszy jago się poruszyły w górę. Znudzona wędrówką minka zmieniła się na radosną. Kotek niemal wyprzedził Insie, przyspieszając kroku, jednak zatrzymał się gdy zobaczył, że prawie jest na równi z nią. Tak, chciał iść z tyłu, aby nie zasłonić żadnego ważnego przedmiotu! Zastanawiał się gdzie Insia trzyma wszystkie herbatki, wciąż uważał, że ma ona oddzielne wielkie pomieszczenie do tego. Nie widział tutaj nigdzie hangaru na herbatę, tak jakby ta trzymała tutaj nie opakowania pysznego napoju, lecz samoloty. Czego to się kotek biedny spodziewał, jednak on się nie smucił! Biedny bo ma dziwaczne pomysły. Mruczek jednak nim wszedł miał okazję zostać przedstawiony ławce. On nie uznał tego za dziwne, co więcej nawet kontynuował przez Insię rozpoczęty dialog. Podszedł do ławeczki i delikatnie się pochyliwszy słowa wypowiedział.
- Kotek się wita. Kotek przyszedł z Insią, bo spotkał Insie na balu wie ławeczka? Mogę mówić ławeczka? Bo to ładnie, to nie jest nic złego prawda?
Gdy skończył spojrzał w kierunku Insi, która już wchodziła do domu, już miał za nią biec, lecz się zatrzymał.
- Branoc ławeczko, kotek zaprosi cię na urodzinki, a teraz musi już iść.
Gdy skończył to tup tup tup i już był w domu. Tam od razu zaczął sprzątać. Jednak nie tak jak to można ujrzeć w anime i bajkach. On po prostu podniósł rzeczy, które mu nie pasowały i potajemnie wytarł rękawem zakurzoną delikatnie szafkę. Wszystko robił tak, aby tylko Insia się nie zorientowała. W końcu nie chciał być niegrzeczny i mówić, że ta nie umie posprzatać. Kotek wolał po cichu to zrobić! Jednak został przyłapany gdy wycierał powolutku szafeczkę, a Insia zadała mu słowo. Niemal podskoczył i spojrzał na nią, po czym lekko zmieszany zaczął mówić.
- Hai, Hai, kotek by chętnie zjadł.... tak, kotek troszkę głodny a mógłby kotek.. .bo nuuu kotek by chcial się umyć... mógłby?
Początkowo próbował zmienić temat mówiąc szybko i głośno, później jednak spuścił oczka i zaczął cichutko bełkotać, choć dało się zrozumieć. Dalej jednak jak się okazało kotek nie został wysłuchany, a Insia ruszyła dalej w głąb pokoju. Pokazała mu telewizor, na który kotek spojrzał z zaciekawieniem. Ujrzał białe kropki na nim, na dodatek ów kropki się poruszały.
- Nya! Jakie fajne.
Oczywiście to to samo co na zasadzie ludzi, którzy zachwycają się migającymi światłami. Mówiąc prościej jego reakcja nie była aż taka dziwaczna !
Anonymous - 14 Marzec 2011, 23:55
Widocznie Abdio nie lubił spacerować tak bardzo jak Insia i dlatego wyglądał na tak znudzonego, gdy wędrowali wspólnie drogą i docierali już do jej domu. Jednak gdy dotarli do celu to się ucieszył, więc ona również się ucieszyła i zapomniała o Kotkowym zanudzeniu podróżą.
Ławeczka była na pewno bardzo zadowolona z tego, że zostanie zaproszona na urodziny, przecież to znaczyło, ze Kotek ją polubił, ne? Na pewno też spodobało jej się to, ze nazywano ją ławeczką i jakby mogła powiedziałaby, ze wszystko co Kotek powiedział ją cieszy, jednak ona nie miała wykształconego aparatu mowy i nie mogła stwierdzić, że jej się to widzi. Niestety.
Tęczówka, której nikt nie myli z częścią oka dzięki ciągłym przypomnieniom Abdiosia przyłapała go gdy sprzątał, ale nie miała do niego pretensji. Niech se sprząta skoro lubi. Pomyślała, ze pan Dachowiec musi po prostu być pedantem i dlatego dała mu zupełnie wolną rękę. Dopóki nic nie zbije może sobie robić co chce.
- To ja zrobię coś Kotkowi do jedzenia, dobrze?
Ruszyła w stronę kuchni i podeszła do lodówki otwierając ją. Zajrzała do środka i zaczęła "czytać gazetę". Gapiła się jak głupia w lodówkę, jakby na prawdę w ogóle nie widziała przed sobą tych rzeczy. W końcu zawołała w stronę Abdio, jakby obudzona z transu.
-Kotek, co byś sobie zjadł? Mogą być naleśniki? A może wolisz coś innego? Hm?
Mimo wszystko zaczęła wyciągać jakieś składniki, mimo tego, że on jeszcze nie odpowiedział. Dalej zamierzała coś zrobić, nie wiedziała co, ale składniki wylatywały z niebieskiej lodówki i lądowały na czerwonej szafce.
-Jedzonko, jedzonko, jest jak jasne słonko...
Śpiewała sobie pod nosem jakąś dziwaczną piosenkę nalewając do czajnika wody. Tiaaa, herbatka, to podstawa.
//wybacz, ze tak krótko, ale jeszcze nie doszłam do siebie po chorobie. o.O
|
|
|