Archiwum X - Akta sprawy nr 6092- Letumowie
Anonymous - 10 Kwiecień 2011, 20:14 Temat postu: Akta sprawy nr 6092- Letumowie
Akta sprawy nr 6092
Alice & John Letum
Status- tajne
Fragment pamiętnika.
Znaleziono w mieszkaniu Letumów.
Autor- Alice Letum
~
Był lekki jak piórko.
Przez pierwsze miesiące życia, gdy nosiłam go na rękach, musiałam co chwilę sprawdzać, czy oby na pewno wciąż tam jest- praktycznie nie czułam jego ciężaru.
Ważył zdecydowanie mniej niż inne noworodki, mimo wzrostu ponad dwukrotnie przekraczającego powszechnie przyjmowaną normę. Praktycznie nie krzyczał, grzecznie kładł się spać, ale gdy dorwał się do mojej piersi w poszukiwaniu mleka, tkwił z nią w ustach przez najbliższe pół godziny. Jadł i jadł, a mimo to wciąż był tak kruchy, że bałam się, by kiedyś przypadkowo nie połamać go na części pierwsze niczym porcelanową lalkę.
Lekarz rodzinny twierdził jednak, że z Shanonem wszystko jest w porządku.
To mnie uspokoiło. Przynajmniej częściowo.
Mój Skarb był po prostu największym ewenementem pośród noworodków, jakiego świat kiedykolwiek widział.
Żałowałam, że będę musiała go opuścić. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że już wkrótce będę musiała na nowo nauczyć się żyć bez niego. Teraz, życie z samym Johnen wydawało mi się czymś nierealnym, niepełnym.
Shanon mieszkał przecież ze mną przez dziewięć miesięcy, podczas których był ze mną jednością, był częścią mego ciała.
I teraz miałam go zostawić? Porzucić? To tak jakbym wycięła fragment swojej duszy i zostawiła ją na osiedlowym śmietniku.
Przy trwaniu w decyzji trzymała mnie myśl, że to jedyne dobre rozwiązanie zarówno dla nas, jak i dla małego.
Inaczej po prostu nie dało się postąpić- mój syn musiał odejść. Nasi przyjaciele- tak, istoty z Krainy Luster- zdecydowali się przyjąć go pod swój dach i wychować jak własne dziecko.
Będę im za to wdzięczna aż do końca tego świata. O ile, rzecz jasna, chociaż dożyję jutra.
Niczego nie mogłam być już pewna. Mogłam dostać kulkę w tył głowy nawet i w tej chwili.
Nie, teraz nikt nie celuje do mnie zza okna. Właśnie sprawdziłam. Nie ma tam nikogo z MORII. Jest pusto. Widać tylko świecącą się latarnię.
Już nawet we własnej sypialni nie czuję się bezpieczna. Do czego to doszło, do czego. Przecież mówiono, że MORIA jest wyłącznie organizacją pokojową, mającą na celu głębsze poznanie istot z Krainy Luster. Tylko tyle, nic ponadto. A teraz co? Planują wojnę. A wszyscy ludzie, którzy nadal utrzymują dobre kontakty z magicznymi istotami, zostali uznani za zdrajców. I muszą ponieść za to karę. Rzecz jasna, wszystko odbywa się nieoficjalnie, nie ma sensu niepotrzebnie budzić paniki pośród innych.
Marie spłonęła przecież nocą, śpiąc we własnym łóżku. W mediach potwierdzono, że to był wypadek. Ludzi to uspokoiło.
Ale ja i tak wiem, że to nie tak. Zamordowali ją. Załatwili, gdy nie miała żadnych szans na obronę. Pozbyli się jej. Przekazywała zbyt wiele informacji Kapelusznikom i Marionetkom. Utrudniała działanie MORII.
Więc odeszła.
Właśnie skończyłam wypełniać wszelkie potrzebne formalności i oficjalnie nie byliśmy już rodzicami Shanona. Wystarczyło tylko oddać je do urzędu i dać w łapę odpowiedniej urzędniczce. Wszystko ustaliliśmy już wcześniej.
Już za dwa dni mój syn miał trafić do Krainy Luster. Zacząć nowe, bezpieczne życie. Tam, gdzie MORIA go nie dopadnie. Gdzie przeżyje.
I będzie mógł słodko spać w objęciach nowej matki. Matki, która potrafi zapewnić mu przeżycie do następnego tygodnia.
(...)
~
Odręczna notka
Ciała Letumów zidentyfikowano dzięki długotrwałym, specjalistycznych badaniom DNA. Opisywanego wyżej Shanona Letum nigdy nie odnaleziono. Prawdopodobnie, zginął wraz z biologicznymi rodzicami podczas eksplozji samochodu. Oficjalnie- wypadek spowodowany poważnym uszkodzeniem pojazdu. Nie było żadnego morderstwa.
|
|
|