Historie Postaci - Tęczowa Bajka
Lux - 12 Kwiecień 2011, 13:03 Temat postu: Tęczowa Bajka Dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma rzekami, na końcu tęczy znajdowała się cudowna kraina, która nazywała się Iristerre. Była ona cudowna. Wszędzie rozciągały się miodowe rzeki, drzewa były z lizaków, a na niebie zawsze były tęcze. A ubóstwianym zwierzęciem był bardzo rzadko spotykany wąż. A tak dokładnie Selec tubulus co wolnym tłumaczeniu z języka łacińskiego oznacza „żelkowy wąż”. Selec tubulus W Iristerre pełnił funkcję złotej rybki w ludzkim świecie. Kiedy się go spotkało, miało się prawo do trzech życzeń. Kiedy zostały spełnione ta osoba już nigdy w życiu nie miała szans na znalezienie żelkowego węża.
Ale jednak nie to jest najważniejsze. Najistotniejszą sprawą są narodziny pewnej dziewczynki, którą ochrzcili imieniem Luxanne. W języku Iristerrów te imię oznacza „nadzieja” lub „szczęście”. Nie jest to do końca pewne, bo tamten lud posiadał także swoje pismo, które jeszcze nie zostało odszyfrowane do końca.
No więc pewnego, jak zwykle słonecznego dnia, na świat przyszła Lux. Było to tak słodkie, tak urocze dziecko, że nawet człowiek, który ma serce z kamienia nie mógłby się oprzeć jej urokowi. Od samego patrzenia lód topnieje. Nie można, po prostu nie da się, być wobec niej obojętnym. A czemu te narodziny były aż tak ważne? Przecież dzieci się rodzą codziennie! Co było w tej dziewczynce, że wszyscy się nią interesowali?
A no właśnie. Miała zasiąść na tronie Iristerre. Stał on pusty od setki lat, prorocy ciągle zapowiadali narodziny dziecka- nadziei, które zbawi świat. Proroctwa głoszą, że w wieku ośmiu lat, ma na tronie usiąść pierwszy raz. Jak nie będzie mogło, to oznacza, że nie jest to te dziecię.
Ale tu pojawia się kolejne pytanie. Skąd wiadomo, że Luxanne jest owym dzieckiem- nadzieją? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Po kilkuset latach sprawdzania czy dziecko może zasiąść na tronie, ludzie zaczęli sobie robić nadzieję, że właśnie ten chłopiec, czy ta dziewczynka, będzie władcą Iristerre. No, ale za każdym razem była to pomyłka.
Lecz kiedy zobaczyli ciężarną Sophie, matkę Lux, mieli dziwne wrażenie, że dziecko- nadzieja nadchodzi. I nie mylili się. Kiedy córeczka kobiety miała osiem lat…
STOP! Za daleko zaszłam, a za mało powiedziałam. Nic nie wiemy przecież o Sophie, z kim się przespała, że właśnie po dziewięciu miesiącach urodziła się panienka Luxanne?
No więc tak. Ta kobieta urodziła się w Iristerre, tak samo jak jej kochanek, którego imienia na razie zdradzać nie będę. Po pewnej zabawie na Lizkaowej Łące, on i ona zaczęli ze sobą gadać. Na początku były zwyczajne rozmowy typu: „Czym się interesujesz?” czy „Jaki jest twój ulubiony kolor?”. Mówiąc inaczej takie zabawy dziecięce niż rozmowa. Następnie niewinny flirt… a potem niewiadomo skąd Sophie wylądowała z nim w łóżku.
A teraz opowiem o ojcu Lux, którego ona sama za dobrze nie pamięta. Wie, że był przystojny i na pewno nie należał do rasy ludzkiej. Żaden człowiek nie miał wstępu do Iristerre. Nie dało się tam wejść, no chyba, że znajdzie koniec tęczy, ale zanim tam dojdzie, to ona zniknie. A legendy o garncu złota, który się znajduje po na drugim krańcu tęczy, już dawno wygasły. Nikt w nie, nie wierzył. Tylko nieludzie wiedzieli, jak mogą się dostać do Iristerre, chodź i tym rzadko się udawało. Ale jej ojciec tego dokonał. Znalazł tęczowy(jakie to urocze!) portal i przeszedł przez niego. No i tak się znalazł w jej krainie. Niestety nie powiem wam jak się nazywał, bo Luxanne tego nie pamięta, a jednak to jej historia.
Wszystko co wie o swoim tacie, to opowiadania mamy. Nic więcej. Ojca zapamiętała dobrze, był zawsze uśmiechnięty, z chęcią się z nią bawił. I nie porzucił mamy, jak się dowiedział, że jest w ciąży. Rodzinka idealna, prawda? Brakuje, żeby jej matka i on wzięli ślub. I tak było, oczywiście.
Do czwartego roku życia, Luxanne, miała cudowne dzieciństwo, jak z bajki. Miała kochających rodziców, dom. Po prostu wszystko. Potem tajemniczo zniknął ojciec, ale ona nie tęskniła. A tak chociaż się jej wydaje.
No, a cztery lata później zasiadła na ten tron. Na tron Iristerre. Pewnie myślicie, że zakończenie było również wspaniałe? Że Lux wyszła za przystojnego księcia i miała z nim trójkę dzieci? No cóż, tym razem nie było Happy Endu! Kiedy miała dwanaście lat wybuchła wojna. Ona, jako młoda władczyni, chciała ratować swoich poddanych i tak dalej. No, ale co takie dziecko może zrobić? No chyba nic. Wszystko się waliło. Nie wiedziała, czy jej matka przeżyła, chodź szczerze w to wątpiła. Najeźdźcy, Illonowie, wchodzili już do pałacu. Nie mogła pozwolić, by złapali ją żywcem. No więc skoczyła z balkonu. Miała nadzieję, że złamie sobie kark i umrze. Ale wtedy okazało się, że ma ona moce, ta dam! Lux lewitowała głową w dół, kilka metrów nad ziemią, widziała błysk tęczy. Nawet w chwili grozy, nie znikła. Uśmiechnęła się, lekko.
-Miło, przeżyłam.-powiedziała sama do siebie.
Sama nie wiedziała jak to zrobiła. Usiadła w powietrzu, a potem klapnęła na ziemi. Ciekawe, bardzo ciekawe. No cóż. Chociaż wie, jak będzie mogła uciec.
Szybko pobiegła do stajni. Illonscy żołnierze pewnie myślą, że się zabiła. Może stad wiać ile sił w nogach. Jej tam życie miłe.
Wzięła Płotkę i popędziła klacz, bijąc ją piętą w bok. Znikąd zauważyła tęczowy portal. Był mały, koń się by w nim nie zmieścił. Bez zastanowienia zeszła z Płotki i rzuciła się biegiem ku portalowi. Wskoczyła do niego, a ten się zamknął.
Wylądowała na jakimś pustkowiu. Było tu szaro, okropnie szaro, i zimno. Liście na drzewach miały brązowy kolor. W Iristerre takiego czegoś nie było. Zawsze świeciło słońce, na niebie była tęcza, wszędzie było kolorowo. A tu? Przygnębiające krajobrazy sprawiały, że Lux miała ochotę płakać. Ale potrząsnęła głową i wstała.
Była głodna, a miała przy sobie pieniądze, którymi płaciło się w jej kraju. Tu pewnie tej waluty nie przyjmują.
Zrobiło się jeszcze zimniej, na trawie pojawiło się białe coś. Był to szron, jak się potem dowiedziała.
Spała w jakiejś jaskini. Było w niej nieco cieplej, wiatr nie docierał do niej. Wolała z niej nie wychodzić, ale musiała w końcu. Dojdzie do miasta, może uda się jej coś zwinąć. Wie, że kradzież nie jest dobra, ale nic innego w grę nie wchodzi. No więc zaczęła kraść.
Pewnie pomyślicie jak ona żyje z świadomością, że wszystko się skończyło? A no bardzo dobrze. Udaje, że nie było Iristerre. Ba! Ona w ogóle wymazała tamte życie z pamięci. Wszystkim mówi, że urodziła się w Krainie Luster. Ale jedna rzecz wiąże się z jej rodzinnymi stronami. A tak dokładnie to moce. Kolorowe, tęczowe umiejętności…
Lux postanowiła zostać fryzjerką. Chodziła prze jakiś czas do szkoły kształcącej w tym zawodzie, ale zrezygnowała, bo nie chciało się jej uczyć, leniuch jeden!
No, a dalsza historia Luxanne nadal powstaje...
THE END
|
|
|