To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Polowanie na Agresywnego Popijacza Herbatki (dla Ingravo.)

Anonymous - 15 Maj 2011, 21:10
Temat postu: Polowanie na Agresywnego Popijacza Herbatki (dla Ingravo.)
Ah, te dni, kiedy niekoniecznie mamy jakieś specjalne rzeczy do roboty lub są one tak ważne, że nie sposób się do nich przemóc. Taki dzień widocznie miał nasz zgrabny, jednak o dość masywnej budowie, Anceu. Nie zgrzeszymy w żaden, dosłownie żaden, sposób, jeśli nazwiemy go urodziwie Aph. Otóż owe imię przyległo do niego jak mucha do lepu i wszystko przez pewnego bardzo i to bardzo denerwującego kapelusznika. Nie no, ja dziękuję bardzo, ale owy Upiór Herbaciany to coś bardziej niż straszydło górnych lotów. Mimo wszystko Aph zdążył się do niego przyzwyczaić. Los jednak chciał, że kapelusznik szybko został uśmiercony, w dość - jakby nie patrzeć - komiczny sposób. Otóż zabił go jego najlepszy przyjaciel, jedyny brat - nożem kuchennym. Ah, żeby było jeszcze bardziej jak w telenoweli wspomnę, że chodziło o majątek - dość duży.
Teraz zaś Aph leżał ponury w gęstwinie zielonej trawy, która pachniała najdroższą czarną herbatą. Jeśli ktoś chciałby go znaleźć to był bardziej niż bardzo widoczny. Anceu przechodził kolejno przez wszystkie stopnie umierania, a obecnie spoczął na akceptacji. No cóż, kiedy przechodził przez złość i wyparcie lokalna ludność nazwała go agresywnym, głównie z powodu wielu wyładować agresji na bogu winnych przedmiotach. Podejdziesz czy nie?

Anonymous - 15 Maj 2011, 21:50

Co prawda nijak nie poczuwał się do nazwania go metodą zapłodnienia niewymagającą kontaktu seksualnego (gdzie cała przyjemność?) chęć zdobycia wielkiego białego tygrysopodobnego stwora przeważyła. Zgodził się nawet na spacer po łąkach zamiast siedzenia gdzieś i korzystania z życia. Ach to poświęcenie.
Na szczęście Anceu ze względu na swój rozmiar był łatwy do znalezienia. Ingravo pogwizdując pod nosem marsz weselny udał się w jego stronę raźnym krokiem. Ubrany w bojówki koloru oliwki i szarą koszulę na co miał narzucony czarny płaszcz nie rzucałby się w oczy gdyby nie tęczowy parasol. Dzierżył go, chociaż nijak nie pasował do wizerunku Cienia, tym bardziej Koszmaru a już nijak miał się do spłowiałej torby na drugim ramieniu i całego stroju jako takiego. Na wargach malował się lekki łobuzerski uśmiech, co nadawało dodatkowego, groteskowego wymiaru sylwetce chłopaka.
Zatrzymał się przed Aphem nadal nie zmywając z twarzy owegu uśmiechu i lekko ukłonił. Zaraz po tym zmierzył zwierzaka wzrokiem, a kąciki ust mimowolnie powędrowały mu wyżej, poszerzając grymas psotnej radości.
-Witam. Jestem Ingravo, Koszmar. Chciałbym żebyś został moim. Co mam zrobić?-stwierdził w ramach przedstawienia się. Jeśli nie zostanie zjedzony od razu bez wątpienia będzie to pewien sukces. Osobiście Cień nie uważał się za smacznego: na pewno nie był słodki a część osób zarzucała mu, że jest oschły w obyciu i bardzo nieprzyjemny w bliższym poznaniu. Kto by chciał takiego jeść? Mimo apetycznego wyglądu zepsute wnętrze nie zachęcało do konsumpcji.
Postawił parasolkę na ziemi, opierając się o nią prawą ręką i przypatrywał się spokojnie urodziwemu Anceu. Nie miał pojęcia o przeżywanej żałobie i tym bardziej nie miał zamiaru wyprowadzać Apha z błędu. Mianowicie coś takiego jak pięć stanów żałoby adekwatnych do każdego nie istnieje. Każdy przeżywa stratę bliskiego na swój własny sposób. To jeden z wielkich mitów popularnej psychologii, który raczą sprzedawać w kulturze masowej na potęgę.

Anonymous - 16 Maj 2011, 18:39

Aph spojrzał się na cienia co najmniej jednoznacznie. Nie, nie chodziło tu o specyficzny dobór dodatków w ubraniu mieszkańca najciemniejszych ciemnic Lustra, bo Anceu był przyzwyczajony - jakby nie patrzeć jego były pan był jeszcze gorszy. Biały tygrys ziewnął przeciągle i przekręcił się na lewy bok, by potem znaleźć się na plecach i wyglądając co najmniej pociesznie. Pomachał nogami i odrzekł. Chwila! Stworzenie się odzywa? Oh, coraz dziwniejsze rzeczy się dzieją, ale podejrzewam, że Kapelusznik zamontował w swoim podopiecznym jakieś urządzonko do przetwarzania myśli. W końcu jak się coś ma, to trzeba o to dbać. Ah, Aph jesteś full wypas.
-Czego ty od mnie chcesz? Jestem już stary. - rzucił komputerowym i denerwującym głosem, po czym wrócił do swojego dawnego ułożenia, a na jego białej sierści zostało trochę herbacianej trawy, ciekawe czy można taką wdychać? Biały tygrys zastanowił się chwilę, po czym znów ziewnął.
-Tak jak mówiłem, jestem stary. Bardzo stary, ale w sumie ma wnuka. -zauważył dość przeciągle. No tak, niewydarzone to to stworzenie, więc trzeba je ukarać i niech malec dostanie takiego, dość... dziwnego pana, no ale nie ma nic za darmo.
-Jak pójdziesz w tam. - zaczął jeszcze bardziej znudzony, oh z pewnością temu na I, jakkolwiek to imię brzmi, a brzmi nawet dla Anceu dość. Dobrze zakończę. Aph nie raczył nawet wskazać, ale wyraźnie chodziło o brązowawą jamę znajdującą się po jego lewej stronie. No cóż, jak się będziesz czołgać to z pewnością wejdziesz.
-Znajdziesz tam kapelusznika, przynieś mi jego głowę, a pogadamy o oddaniu Ci mojego wnuka. - rzucił jeszcze bardziej znudzony i teraz już raczej bardziej śpiący niż wcześniej. No cóż, wielu próbowało, ale ten zdrajca, który zdradził jego pana ma jakieś nadnaturalne zdolność. Pożal się boże, co teraz będzie z biednym cieniem?

Anonymous - 16 Maj 2011, 19:49

-Wnuk brzmi obiecująco.-stwierdził radośnie Ingravo wymachując wesoło kolorową parasolką. Tak, młodsze pokolenie nie dość, że może mówić głosem milszym niż ten przypominający R2D2 to jeszcze jest mniej ukształtowane a za to pewnie bardziej rozrywkowe. Idealnie!
-Tak jest. Poczekasz tutaj na mnie, mam nadzieję?-stwierdził i mina prawie wcale mu nie zrzędła na widok króliczej nory. Miał nadzieję, że czeka go inny los niż Alicję z Krainy Czarów albowiem liczni naukowcy dowiedli istnienia w tej książce treści pornograficznych pewnie powiązanych ze zdjęciami znalezionymi u Carrolla. Owszem, bycie obiektem molestowania mogło być co prawda całkiem frapujące ale znacznie zmniejszało możliwości przyniesienia głowy Kapelusznika a to przecież stanowiło cel tej misji, nadrzędny i niepodlegający dyskusji!
Nieufnie tryknął dziurę parasolem po czym westchnął i zrobił klasyczny pad. Czołgając się torował sobie drogą parasolem dźgając przestrzeń przed sobą coby uciekła i dała mu się w spokoju dostać do tego jak mu tam co zaraz pozostanie bez głowy. Swoją drogą miał nadzieję, że Kapelusznik jest nim nie tylko z nazwy bowiem gdyby spotkał kolejnego ducha pozbawionego swojej łepetyny zadanie owo stałoby się zamiast upierdliwego praktycznie niemożliwe do wykonania. Póki co jednak pełzł pełen optymizmu cechującego kobiety w trzecim miesiącu naprzód po trofeum, które zapewni mu przychylność Anceu i w konsekwencji samą bestię.

Anonymous - 17 Maj 2011, 16:00

Aph spojrzał się na Ciebie nieco zdegustowany, ale wyrażał tyle entuzjazmu co zawsze - czyli praktycznie w ogóle. Kiedy Ingravo wszedł w dziurę, jakkolwiek to brzmi, okazało się, że im czołgał się dalej - im parasolka bardziej żłobiła przejście - tym było ono mniejsze i ciemniejsze. Rzecz niesłychana po prostu! Ah, zapomniałam również wspomnieć, że choć królicza dziura z zewnątrz wydawała się być zbudowana z materiałów twardych to w środku okazała się maziowatą gliną. Jak wyjdziesz już z niej to będziesz bardziej kolorowy niż swój parasol. Powiedziecie mi czy to wszytko jest warte niewydarzonego i małego Anceu? Marnie. W każdym razie powoli ujawniało się światło, lekko i można powiedzieć mozolnie przedstawiało nam nieduży pokój w, którym urzędował mężczyzna z wysokim ponad miarę kapeluszem w zielone kółka. Siedział przy okrągłym stoliku i sączył kawę, bądź herbatę. Trudno stwierdzić, w każdym razie musiało być niedobre - bo kapelusznik wykrzywiał swoją owalną i w miarę potulna twarz z grymasie. Najwyraźniej Cię nie widział, bo oczy przekazywały jego wewnętrzny spokój. Włosy miał takie same jak swój kapelusz - białe w zielone kropki. Tak mi się tylko wydaje, ale to chyba ta osoba która miałeś uśmiercić. W każdym razie niesienie jego głowy musi być naprawdę dobrym żartem.
Anonymous - 18 Maj 2011, 20:26

Tak, cały w błocie nie tracił nadziei. Co prawda w tych sportach zawsze wolał boksować się w kiślu niż w błocie, jednak trzeba dać co Pani MG da! I to z uśmiechem. Rozmaite rozważania dotyczące sensu istnienia świata przyćmiła radość ze światełka w tunelu. Miał nadzieje, że nie widzi go w tej chwili motorniczy zastanawiając się co za idiota tam stoi na środku przejazdu.
A jednak po drugiej stronie zasiadał kapelusznik, nie zaś motorniczy. Ingravo dopiero teraz pomyślał, że w zasadzie rozsądnie byłoby się spytać Anceu jak wygląda domniemana ofiara zamiast zabijać każdego spotkanego z wysokim kapeluszem o podejrzanym wyglądzie. Ale cóż, czasu się nie cofnie. Podobno.
Siedząc w swojej dziurze cień postanowił skorzystać ze swoich umiejętności. Postarał się mianowicie wkraść do głowy Kapelusznika i zasiać w nim iluzję całkowitej nicości, by delikwent nic nie słyszał ani nie widział. Jeśli odniosło to skutek, w co wątpił, bo zadanie byłoby zbyt łatwe, zaatakowałby otumanioną ofiarę swoim mieczem odrzucając kolorowy parasol w roli koparki na bok.
Jeśli się nie uda, to cóż... Wyskoczy z tej dziury, przecież nie będzie siedział tam jak jakiś królik, grzecznie się ukłoni, przedstawi i powie, że szuka głowy Kapelusznika nie lubianego przez starszego Anceu tam na górze. A potem? Cóż, improwizacji ciąg dalszy. Mickiewicz na takich zrobił karierę!

Anonymous - 9 Lipiec 2011, 18:40

Nie obrażaj Mickiewicza! Chociaż, nie to nie była obraza. Nie mów o osobie, która stworzyła cudownego małego rycerzyka pana Wołodyjowskiego i Zagłobę z dziurą w głowie! Nie czuje jak rymuje, mój drogi boże. Nie, chwila moment i de end. To był Sienkiewicz, a Mickiewicz... O boże, plugawe nasienie ballad i romansy i... Dziady. Nie, możemy spokojnie obrażać pana Mickiewicza. Nie mam do jego twórczość szczerze mówiąc żadnych obiekcji oprócz jednej, większość z tych dzieł była niesamowicie nudna. Dobrze, koniec o naszym wieszczu jak to powiedział łysy gej występujący w MTV jako juror programu hot or not. Tak lato jest bardzo pouczające. W każdym razie misja będzie typowa, bo Ingravo nie jest typowym mężczyzną, więc rzeczy dla niego normalne są pewnie nienormalne. Przecież ja jestem złym nasieniem tego świata i oczywiste było, że... Kapelusznik nabrał się na sprytną iluzję Invitro. Nieco skołowany, ale nie przerażony, siedział nadal na swoim miejscu i czekał. Jeśli tak jak mówiłeś, czarnowłosy rzucił się na niego z mieczem to owszem, może celował w coś innego, ale z pewnością trafił... w ten długi kapelusz, co było doprawdy zbiegiem okoliczności, bo Kapelusznik tylko lekko się schylił. Pech. Swoją drogą ta iluzja była niezwykle silna i całkowicie obezwładniająca przeciwnika, a to miejsce? To miejsce jakby tłumiło całą magię. Więc po chwili kapelusznik odwrócił się i odskoczył tym razem z przerażeniem. Jednak po chwili się śmiał. Śmiał się z umazanego błotem przeciwnika.
- Ce lion stupide vieille envoyé des assassins. - powiedział po francusku, kali chce jeść, ale bez akcentu. Może po prostu uważa, że mówienie tego w innym języku, zwłaszcza tak zachrypniętym, jest seksowne. Kto wie.

Anonymous - 11 Lipiec 2011, 17:39

A prawie się udało. Byłoby jednak za prosto, prawda? No cóż, nie ta okazja to następna. Nie przejął się zanadto śmiechem przeciwnika, mało go obchodziło zdanie innych, tym bardziej gdy byli szurnięci gorzej niż on sam. Miast tego pokręcił główką po pomieszczeniu szukając w okolicy cienia. Idealny był ten zasłaniający oczy Kapelusznika, a biorący się z ronda jego przygłupawej czapki. Ingravo westchnął usiłując skupić rodzący się tam cień i wytworzyć z niego coś w rodzaju opaski na oczy. Spróbować nie zaszkodzi, prawda?
-Zła składnia. Pomijam fakt, że używanie języka francuskiego bez akcentu jest idiotyczne.-westchnął. Ale to była prawda. Facet użył rzeczownika przed przymiotnikami, które go określały, a potem nie było lepiej. Choć nie było i gorzej.
-Chcę po prostu Twoją głowę, reszta mnie nie obchodzi.-westchnął wykładając kawę na ławę i nie uciekając się do innych języków. Mógłby spróbować migowego. Może środkowy palec zostałby lepiej zrozumiany?
Przez cały czas nie tracił czujności. W końcu został określony jako zabójca, wątpił więc by ofiara dała się tak łatwo podejść po raz drugi. Ba, może chce kontratakować? Warto by było więc dalej rozglądać się na boki, szukając możliwości ataku i ewentualnej ucieczki.

Anonymous - 11 Lipiec 2011, 18:36

- Hmh, niegłupi, ale pyskaty, nienawidzę pyskatych. - żachnął się obgryzając paznokcie. Nie wyglądał, no może inaczej, wyglądał jak każdy kapelusznik. Miał dziwaczny kapelusz i garnitur w wzorek przedstawiający czajniki. Jestem okropna, w jednym poście ich bronię w innym oczerniał i wkładam w szablon. Pfe, wstydzę się.
- Powinieneś umrzeć, tak jako twoi poprzednicy. Kończą mi się łyżeczki do herbaty. - powiedział z dziwnym uśmiech i jeśli twój wzrok pokierował się w stronę stołu to rzeczywiście, w filiżankach znalazły się ludzkie, czy nie, kości. Obrzydliwe. Kapelusznik uśmiechnął się do Ciebie przymilnie, ale potem zaraz mina mu zrzedła. Ha, udało się się! Cień zasłonił mu oczy i kapelusznik przez chwilę gibał się zdezorientowany.
- Nie denerwuj mnie pyskaty szczylu. Śmiesz prosić o moją zacną głowę?! Powinieneś szczeznąć w piekle, o ile nie masz tam rodziny. - powiedział w swoim języku, jakby z opóźnieniem. Huh, nieładnie ignorować przeciwnika.
Pokój był... Był normalny, jak na kogoś kto świsnął cały majątek swojego brata to wykafelkowane czarno białe ściany, sufit i podłoga nie zachęcały, a jeśli chodzi o meble to stał tu tylko stolik na herbatę i dwa krzesła. No cóż, może w takim razie mężczyzna wydał wszystko na operacje plastyczne? Kto wie. Po chwili Kapelusznik rzucił się na Ingravo, cały czas niewidomy, a z wewnętrznej strony jego dłoni wyrósł miecz. Jakże proste. Czyli ma go pokonać i po sprawie. Odgryź mu ten głupi łeb dobrze radzę, zanim on to zrobi.

Anonymous - 12 Lipiec 2011, 11:08

No uroczo. Ciekawe jak na taką kostkę nabrać cukru. A może woli słodzik w kostkach? Ingravo widział kiedyś takie karciane, w kształcie pika, trefla, kiera lub karo. Powinien takie zamówić do siedziby Karcianej Szajki, zdecydowanie.
-Moje kości stanęłyby Ci w gardle. O ile oczywiście je posiadam.-uśmiechnął się uroczo. Kto wie czy jako cień nie rozpłynąłby się po śmierci po kątach? Wtedy nici z łyżeczek. W sumie musiał nadrobić te zaległości w doświadczeniach i sprawdzić jak by się to skończyło. Tylko jakiego Cienia nie lubi na tyle by go zabić?
-Piekło jest tutaj. I czeka na Ciebie.-niestety, jako że Kapelusznik miał zasłonięte oczy nie mógł zobaczyć uśmiechu na wargach Ingravo. Od jednego kącika ust do drugiego był wypełniony szaleństwem. Czego innego można sie było spodziewać, jeśli do obrazu dołączymy jeszcze połyskujące czerwienią oczu, miecz w prawej ręce oraz sztylet w lewej?
Walka z przeciwnikiem nie posiadającym zmysłu wzroku nie stanowiła wyzwania, Ing nie miał jednak zamiaru popełniać błędu swego przeciwnika i lekceważyć obrzydliwego kolekcjonera kościanych łyżeczek. Dlatego postanowił skończyć sprawę możliwe jak najszybciej. Podjął atak blokując cięcie miecza Kapelusznika swoim własnym, a jednocześnie lewą ręką tnąc sztyletem (jak miał nadzieję) tak by trafić w tętnicę znajdującą się na szyi. Owszem, spowodouje to niesamowity bałagan, ale nie on tu będzie sprzątał.

Anonymous - 13 Lipiec 2011, 09:12

Krew Kapelusznika wytrysła wprost na jego twarz. Specjalnie czy nie, trafił w naprawdę cudowną tętnicę, która tylko draśnięta spowodowała powódź czerwonego płynu. Ah, jeśli masz na sobie coś białego to po powrocie do domu najlepiej to wyrzuć - nie spierze się. Tuż przed tym, gdy trafiłeś w biednego Kapelusznika, bo z przykrością stwierdzam, że wbiłeś w niego wszystkimi metalami, jakie miałeś przy sobie. Mężczyzna nabił się jeszcze bardziej na miecz Ingravo, powoli przybliżając się do jego twarzy. Ha, głęboki smutek go oblał, bo nie mógł zobaczyć twarzy swojego zabójcy. W tej chwili to akurat podświadomie czuł, że pewnie jest wykrzywiona w głupim uśmieszku.
- [i]Uważaj, w Krainie Luster każdy oszaleje. A najbardziej narażeni są właśnie Kapelusznicy. Dziękuję.
- powiedział mu do ucha i przytulił. Wbijając dziesięć ostrzy w palców do plecy, gdzieś na wysokości płuc. No to musiało boleć. I umarł, i w tym samym momencie ta pseudo nora zaczęła się zapadać. Uciekaj lepiej, a zabierz głowę trupa.[/i]

Anonymous - 14 Lipiec 2011, 10:22

Aż tak spektakularnego sukcesu zdecydowanie nie oczekiwał. Na szczęście nie gustował w bieli, choć samo czołganie się po norze sprawiało, że całe jego ubranie nadawało się do wyrzucenia. Ewentualnie do ukarania nim jakiejś praczki.
Za zbytnią pewność siebie jednak zapłacił: dostał ostrymi pazurami po plecach, aż się skrzywił. Na szczęście żebra osłaniały płuca przed niespodziewanymi atakami, jednak wizja pełzania przez ten korytarzyk wraz z krwawiącymi ranami równała się zakażeniu. Cóż, nie miał wyboru zwłaszcza gdy nagle nora Kapelusznika zaczęła się zasypywać. Pewnie utrzymywała się tylko dzięki specyficznym czarom właściciela, który właśnie został pozbawiony głowy. Nie tracąc czasu Ingravo zabrał głowę, z podłogi chwycił zostawiony tam uprzednio parasol i ruszył z powrotem, na spotkanie z mentorem Anceu. Niech mu tylko powie, że to nie ta głowa to będzie mógł pożegnać się ze swoją! Powoli uciekająca z Cienia adrenalina, która wytworzyła się podczas walki sprawiała, że trasa powrotna wydawała mu się o wiele dłuższa, a widniejące na końcu światełko zdawało się jedynie iluzją jaką obdarzało go krwawiące ciało.

Anonymous - 23 Lipiec 2011, 22:03

Udało się! Miałeś głowę wrednego bratobójcy, który w dodatku wygłaszał wredne teorie na temat Krainy Luster. Udało Ci się jakoś wygrzebać z nory, ona zaś rozpadała się za tobą w oszałamiającym tempie. Proste...
U wyjścia czekał nieco zaspany Aph i mruknął przeciągle na twój widok.
- To nie ten. - mruknął widząc łeb Kapelusznika.
- Ale zawaliłeś norę, to znaczy, że raczej i prawdziwego zagrzebałeś. - rzucił ruszając łbem i jakby niemo informując, że trup jest fałszywką. Jedną z wielu wykorzystanych przez tamtego bratobójce. Kurcze, a poranione plecy bolą! I szybko się nie zagoją. Mniemam, że i tak będziesz miał problemy z oddychaniem.
- Więc spokojnie mogę Ci oddać mojego wnuka, choć nie mam ich zbyt wiele. Z jednego miotu mogą być co najwięcej dwa maluchy. Co innego, że mam piętnaścioro córek... - powiedział wstając ciężko i trącając łbem dłoń Ingravo, a konkretnie palec wskazujący, który urósł trochę, gdzieś na wielkość czterech palców wskazujących.
- Będziesz miał zachcianki jak kobieta w ciąży. Urodzi się małe, ale także zawsze będzie Ci posłuszne i z pewnością wyrośnie na kogoś tak cudownego jak ja. A i przy "porodzie" możesz stracić palec. - powiedział odchodząc w swoją stronę.
Gratuluję! Jesteś w pseudo ciąży pozamacicznej w palcu wskazującym u lewej ręki lub u prawej. Zależy, którą częściej używasz. Twoja biedna pseudo ciąża będzie trwała jakieś... no powiedzmy pięć sesji, to znaczy wejście i wyjście z tematu po gruntownej rozmowie, przy każdej będzie się powiększała, aż pewnego pięknego dnia urodzi się mały lewek, który zaś rósł będzie według twojej woli. Owa sprawa nie dotyczy eventu w którym jesteś obecnie. Odpisz mi teraz pięknie, a ja zawiadomię administracje.

Anonymous - 24 Lipiec 2011, 17:34

Świetnie! Nie dość, że musiał się tarzać przez norę z podziurawionymi plecami to jeszcze nie trafił właściwego Kapelusznika, tylko jakąś inną wredną mordę. Pięknie. Zmęczony siadł sobie na trawie patrząc na Anceu niezbyt zachwyconym wzrokiem.
-Wolałbym jednak syna niż córkę.-mruknął cicho Cień, pozwalając się podejść bestii. I proszę, oto jego palec zamienił się w purchawkę. Przyglądając się podejrzliwie lewej ręce na której wyglądał dosyć osobliwie westchnął. Właściwie nie był leworęczny, z obu rąk korzystał z jednakową wprawą. Niestety wielki za czterech palec umniejszał jego urodę. Jakoś to przeżyje.
-Cudownie...-mruknął z zerowym entuzjazmem przeklinając w głębi duszy pomysł polowania. Znał dużo przyjemniejsze sposoby na zapłodnienie niż chłodny, tygrysi nos. Nie mówiąc już o tym, że czuł się dziwnie przywiązany do swoich wszystkich palców. Chociaż miał już szalony pomysł by wtedy na nadgarstku zamontować sobie ostrze wystające z miejsca gdzie niegdyś znajdował się biedny, ciążowy palec.
Wstał i otrzepał się z trawy i ziemi. Głowę kapelusznika kopnał gdzies daleko i poczłapał się do domu. Ciepła kąpiel, oj tak. A do tego truskawki z frytkami, mniam! Czyżby zaczynały się zachcianki?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group