To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - O dziewczynie, która kochała się w herbacie.

Anonymous - 28 Listopad 2010, 10:13
Temat postu: O dziewczynie, która kochała się w herbacie.
- Jaka słodka dziewczynka! Och! Ach! – wszyscy byli zachwyceni niemowlęciem. Grupka pięciu kapeluszników właśnie znalazła je w krzakach. Żadnego kocyka ani nawet kartki! Po prostu porzucone, niechciane dziecko. To chyba pierwszy taki incydent na Herbacianych Polach! Co robić, co robić? Przecież nie można jej tak zostawić na pastwę losu! Mam pomysł! – krzyczy jedna z osób. Niech każdego dnia mieszka u kogoś innego! Będzie wtedy tak wesoło i przyjemnie! Tak! To doskonały pomysł! Wszyscy są zadowoleni, nawet ten maluszek się śmieje. Wspaniale! Cudownie!
W ten oto sposób mała Llavendya znalazła nowy, a raczej nowe domy.

~

Ojej, znowu spóźnię się na nieurodziny! O nie!
Właśnie takie myśli towarzyszyły pewnej małej dziewczynce. Na nogach miała zadrapania i siniaki, a sukienka była cała podarta. Zapomniała o nieurodzinach Jacka! Bardzo nieładnie, Llavendya. Może był stary i stuknięty, ale to już raczej normalne u kapeluszników. Poza tym picie z nim herbaty było przyjemnością. A ona zapomniała! Ale cóż poradzić – tak pochłonęła ja zabawa w berka, że wyleciało jej z głowy...
Zasapana wbiegła na polanę. Oddychała bardzo szybko. Rozejrzała się dookoła. Wszystko normalnie, przynajmniej według kapeluszników – stół nakryty kolorowym obrusem, na nim filiżanki, każda obowiązkowo z innego zestawu, no i nieco rozklekotane krzesła. Ale brakowało jednej, jedynej rzeczy – samych kapeluszników. Gdzie się wszyscy podziali? Było już po czasie, ale przyjęcie nie mogło się tak szybko skończyć. Coś tu było nie tak.
- Halo? Jest tu kto? – krzyknęła Llavendya. Nagle zauważyła jakiś ruch w krzakach. Koś tam się ukrywał! Już nachylała się, żeby odgarnąć gałęzie, kiedy... łup! Jakieś ręce pociągnęły ją w stronę liści.
- Kim jesteś?! Co ty robisz?! – dziewczyna darła się niesłychanie.
- Spokojnie, to ja! Molly! – odpowiedział głos.
No tak, to była Molly! Jak ona mogła jej nie poznać? Jej najlepsza przyjaciółka. W końcu często piły ze sobą herbatę, a to już wystarczająca miarka koleżeństwa.
- Ludzie tu przyszli. Może gdzieś się jeszcze ukrywają... W każdym razie tutaj nas nie znajdą!
- Porwali kogoś?
- Nie wiem, uciekłam jak najszybciej. Ale chyba... Stary Jack...

~

Porwano Jacka! Porwano Jacka! Teraz wszyscy już o tym wiedzieli. Plotki i pogłoski rozprzestrzeniły się na cały las, przynajmniej tak się wydaje. W końcu nieważne na kogo wpadniesz, ten i tak będzie o tym wiedział.
Cóż, była wojna. Ludzie porywali różne osoby. A gdzie? Nie wiadomo. Niektórzy mówili, że zabierają ich do laboratorium. To było miejsce, w którym robiono na nich straszne eksperymenty. Ale kto by wierzył w takie bujdy! Przecież Jack wróci! Prawda?

~

Mijały miesiące, a kapelusznik dalej nie dawał znaku życia. Wszyscy zaczęli wierzyć w te pogłoski o laboratoriach. Ludzie zaczęli budzić grozę. Zabierano kolejne persony. Nie można już było czuć się bezpiecznie. Później w ogóle przestano urządzać przyjęcia herbaciane. Wiele osób na tym ucierpiało, ale cóż poradzić.
Była wojna. Dla wszystkich stało się to jasne. Kto wygra? Ludzie czy Kraina Luster? Nawet nie wiadomo o co poszło. Jeżeli wierzyć tym wszystkim dziwnym osobom, które zawitały na Herbaciane Pola, ludzie chcieli zawładnąć nad magiczną krainą. To nie może się udać. Przecież to miejsce jest zbyt nieprzewidywalne, nawet dla tak mądrych istot jak oni. Może i mieli duże umiejętności i świetną broń, ale nie mieli magii lub wyobraźni. Podobno niektórzy oszaleli, tak dziwne sytuacje im się zdarzyły. Być może dla nich osobnik z dwiema głowami nie jest niczym normalnym. Dla kapeluszników było to na porządku dziennym.
Lepiej by było, gdyby ludzie odeszliby stąd. Nie porwałoby nikogo, oni nie oszaleliby tutaj... Każdemu żyłoby się lepiej, ale żądza władzy chyba ich przerosła. I cóż wtedy poradzić?

~

Juhuu! Kraina Luster dzielnie odparła ataki i wygrała wojnę! Wszyscy się cieszą i piją coś mocniejszego niż herbata. Trzeba jakoś dać upust swojej radości, prawda?
Jedyną smutną rzeczą jest to, że brakuje kilku osób. Osób, które wpisały się w historię tej kapeluszniczej wioski. Tak, to właśnie ich porwano. Być może umarli, może robiono na nich operacje, może żyją teraz na drugim końcu tego, a może jakiegoś innego świata... Zapewne już się nie dowiemy, ale nie ma potrzeby zamartwiania się. Po co to robić, skoro życie jest takie kolorowe i jest jeszcze tyle herbaty do wypicia? No i oni nie chcieliby, żeby wszyscy się zamartwiali. Smutek dla nich nie istniał. Tu powinna być radość, wieczna radość.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group