Archiwum X - Lotta
Anonymous - 28 Listopad 2010, 15:05 Temat postu: Lotta Historia Lotty zaczyna się w Świecie Ludzi. To właśnie tam przyszła na świat, a tak chociaż się samej Lottie wydaje. Ale prawda jest inna. Panienka Rose urodziła się w Szkarłatnej Otchłani jak na Lunatyka przystało. Ale z niewiadomych powodów jej matka postanowiła zamieszkać z córką w ludzkim świecie. I właśnie tam się Lotta wychowała. Żyła jak normalne dziecko cieszyła się dzieciństwem. Żyła wśród ludzkich dzieci i nie miała zielonego pojęcia o swoim prawdziwym pochodzeniu. Nawet nie wiedziała, że ma jakieś moce. Aż do dnia jej dwunastu urodzin, kiedy jej całe życie obróciło się do góry nogami.
***
Lotta leżała sobie w łóżku, przez firanki przebijały się promienie słońca, które było już wysoko na niebie. Dziewczyna od razu się nie wygramoliła z łóżka. Najpierw musiała chwilę poleżeć i zorientować się gdzie jest i jaki dziś jest dzień. Kiedy stwierdziła, że jest piętnasty lipca od razu się uśmiechnęła. Dziś miała urodziny! I to już dwunaste! Znając mamę przyrządzi jej przepyszne śniadanko, tak. Naleśniki z bitą śmietaną, albo ze syropem klonowym! Co za pyszności! Szybko się ubrała i zeszła na dół, do jadalni.
Tak jak podejrzewała. Na stele leżał talerz, a na nim góra naleśników. Aż trudno było uwierzyć, że dziecko może pochłonąć taką ilość jedzenia. A jednak tak było. Szybko usiadła na krześle i zaczęła pałaszować naleśniki, udając, że niczego się nie spodziewa.
Po chwili usłyszała radosne wołanie matki: "Wszystkiego najlepszego!". A przed nosem pojawił się jej prezent. Ciekawe co w tym roku wymyśliła? Na przykład rok temu dostała konsolę do gier, o której tak naprawdę Lotta marzyła. Lottie zawsze się dziwiła, skąd matka wie, co ona chce dostać na urodziny czy pod choinkę. Pewnie umie zaglądać w przyszłość, albo w czyjeś umysły! Tak to sobie żartobliwie tłumaczyła, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest to najczystsza prawda.
Po zjedzeniu naleśników otworzyła swój prezent. Od razu na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy jej niebieskim oczętom ukazała się MP4 i trzy ostatnie części Harry'ego Pottera. Rzuciła się matce na szyję i szepnęła:
-Dziękuję. Wspaniałe.-mówiła całkiem serio.
Najdziwniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że właśnie te rzeczy chciała dostać. No, ale się nie pytała skąd to wie. Grunt, że wiedziała. Kochana mama. Ona dla niej zrobi wszystko...
A jednak to nie był koniec niespodzianek. Lecz tym razem nie była to zbyt miła niespodzianka. Do ich domu przyszedł ojciec Lottie. Jak zwykle wyglądał groźnie. Te rysy twarzy i w ogóle. Aż ciarki po plecach przechodzą. Oddychała jednak głęboko, by nie dać się ponieść emocją. Kiedyś Lotta na niego nakrzyczała i dostała wtedy w twarz. Przez cały tydzień miała na twarzy ślad po jego uderzeniu. I od tamtej pory stara się nie wyrywać.
Matka dziewczyny spojrzała na mężczyznę i spytała chłodnym tonem:
-Czego chcesz?-osłaniała córkę własnym ciałem.
Zaczął się śmiać. Jednak nic nie odpowiedział. Jego wyraz twarzy mówił sam za siebie. Można było bez problemu odczytać, że chce, by Lotta poszła z nim. Ale dlaczego? Po co? Jej się tu dobrze żyje! Z mamą, bez ojca. Nie potrzebuje go. Tata jej nie potrzebny. Przeżyła bez niego dwanaście lat, to czemu nie miałaby przeżyć jeszcze raz tyle?
-Marnujesz jej umiejętności. Mała nie powinna przebywać z ludzkimi dziećmi.-mówił spokojnie.
Jaki umiejętności? O co mu chodzi? Lottie niczego nie pojmowała. Było to dla niej takie...nierealne. Przecież takie coś nie istnieje, jak nadprzyrodzone moce. Tym razem zebrała się na odwagę i powiedziała spokojnie:
-O co ci...tato chodzi?-ojciec milczał.
Nikt na nią nie zwracał uwagi. Nikt, dosłownie nikt. Ani ojciec, ani matka, która ochraniała ją własnym ciałem. Dlaczego? Dlaczego oni tak zieją do siebie nienawiścią? I czemu matka chce by Lotta także tą nienawiść odwzajemniała?
-Nie. Nie pozwolę ci jej wziąć-oznajmiła
-Jak nie dasz mi jej po dobroci, to wezmę sobie ją sam
Co ona jest jakimś przedmiotem, ze można ją "dać" albo "zabrać"?!
-Spróbujesz!-zagroziła
I nagle nastała ciemność. Przed oczami Lotty pojawił się czarny obraz. Nic nie widziała, nic nie słyszała. Po prostu stała, a może leżała, i nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Tylko miała przeczucia, które mówiły jej, że coś złego się dzieje.
Usiadła po omacku. Potem otworzyła usta i zaczęła krzyczeć. Jej głos był tak wysoki, że popękały szyby w oknach. Nagle ucichła. Z jej oczu lały się łzy. Nie wiedziała czemu płacze. To samo jakoś się wzięło. Po co ojciec tu przyszedł?! Nie jest im przecież do niczego potrzebny! Jest zbędny w jej świecie. A jednak, chce z nim iść.
Po chwili odzyskała wzrok i słuch. Jej oczom ukazał się okropny obraz. Jej matka leżała w kałuży krwi na ziemi, a ojciec nad nią stał i się tylko gapił. Podszedł do córki i powiedział:
-Chodź-wyciągnął do niej rękę.
Chwyciła ją i szła za ojcem. Nie wiedziała gdzie ją prowadzi. Ale nie chciała też, się go o to pytać. Idąc milczała jak grób.
W końcu doszli do jakiegoś zaułka. I nagle, w mgnieniu oka przedostali się do innego świata. Dziewczyna była zachwycona tym, co widziała. Szła z ojcem za rękę i rozglądała się. Gdzie ona była? Co to za dziwny świat?
-Szkarłatna Otchłań-rzekł ojciec.
Zaczął jej opowiadać całą historię. Jak się urodziła i dlaczego opuściła te miejsce. Zaczął mówić o jej zdolnościach, jakie posiada. Nie mogła tego pojąć. Uśmiechała się tylko i kiwała głową na znak, że rozumie. Potem zaczął się męczący trening umiejętności. A kiedy opanowała je do perfekcji zrobiła coś, co pragnęła zrobić zawsze. Zabiła własnego ojca. Czemu tak zrobiła? By się zemścić. Nie chciała by on ją tu przyprowadzał. Szła, bo nie miała innego wyjścia.
Zaczęła manipulować jego emocjami. Wmówiła tacie, że nienawidzi samego siebie. I właśnie tak go zamordowała, bo ojciec popełnił samobójstwo. Ona nie ubrudziła rąk,a się go pozbyła. Cudnie prawda?
Na jej twarzy się pojawił uśmiech. W końcu wolna. Teraz nie musi się o nic martwić. Jest teraz wolna i właśnie ona ma władzę w rękach. Nikt nie będzie jej mówić co ma robić, o!
Od tamtej pory dla niej czas stanął w miejscu. Nie było niczego. Żyła sobie w swoim świecie, w odosobnieniu. Nie zwracała na nikogo uwagi. Zawsze siedziała w swoim domu i szlifowała umiejętności. Od tych zwyczajnych jak gotowanie, do zatrzymywania czasu. Prawdę mówiąc dużo się nie zmieniło. Lotta nadal często chce być sama i nie ma zamiaru się z nikim spotykać. Ale co nieco się otwarła do ludzi i częściej wychodzi ze swoich czterech ścian.
//Wkrótce napiszę dalszy ciąg//
|
|
|