Archiwum X - Z drewna powstałeś, w szmatkę się obrócisz.
Anonymous - 23 Maj 2011, 13:28 Temat postu: Z drewna powstałeś, w szmatkę się obrócisz. DO DOPIERO POCZĄTEK! POCZĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄTEK!
Nie dla mnie to szczęście i nie dla mnie te słowa.
Zmęczony jestem, śmierć mi gotowa.
Ona przez życie cichą wybranką,
Najwierniejszą moją kochanką.
Odejdą smutki, troski i bóle,
Ona- biała dama, przytuli mnie czule.
Nie dla mnie te wiersze i nie dla mnie pieszczoty,
Obejmij mnie biała damo,
wyrwij mnie z tęsknot i życia ochoty.
Noc. Cisza przerwana psychicznym śmiechem i tupotem obcasów. On przyszedł do mnie. Modliłam się by oby przypadkiem zabrała go śmierć. Otworzył przede mną swe ramiona i jak to każdego dnia – otulił w nich, dotykając moich warg. Twardych warg, które dotychczas były jeszcze drewniane, a nie szmaciane…
I patrzył na mnie, znów się zaśmiał. Pomimo tego, że nie obdarzył mnie sercem – ja czułam, że dzieje się źle. Był moim stwórcą, ale jakoś tak… Nie umiałam zaakceptować wszystkiego co mi robił.
A niedawno wyszedł z domu dla psychicznych ludzi. Owszem, jego psychika była coraz bardziej zadziwiającą i pojętą, ale ja nie rozumiałam do końca, dlaczego stworzył istotę zdolną do kochania później zamieniając ją w starą, niepotrzebną i w krytycznym stanie – szmatkę.
Molestował, gwałcił, niszczył. Przecież stworzył mnie w walentynki, powinien mnie kochać, traktować jak jedną z innych kukiełek, które niegdyś były jego pasją. Czemu tak nie było?! Dlaczego mnie się to przytrafiło?! Dlaczego?! Gdybym mogła, stałabym się głupią ławką, a nie istotką do zapotrzebowania swoich potrzeb…
Mamo, tato… Wiem, że nie mam was, bo to on był ojcem moim, ale mam nadzieję, że doniszczy mnie szybko, bezboleśnie, choć nic nie czuję, a jedynie wpadam w trans cierpienia…
|
|
|