To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Historie Postaci - Please, take me back to my toy box.

Mal - 30 Czerwiec 2011, 14:16
Temat postu: Please, take me back to my toy box.
    Kobieta ciężko westchnęła. Jeszcze raz spojrzała na kuferek, po czym podała go mężczyźnie.
    – Tylko pamiętajcie! To nie jest zwykła zabawka. Jest jedyna na całym świecie, niepowtarzalna, ponieważ ma w sobie prawdziwą duszę. Opiekujcie się nim dobrze.
    – Obiecuję. – odparł mężczyzna, choć w duchu coraz mocniej utwierdzał się w przekonaniu, iż rozmawia z wariatką.
    „Prawdziwą duszę”? A to dobre! Przecież to zwykła, głupia zabawka.

Wielki dzień! Siódme urodziny małej panienki, jedynej dziedziczki rodzinnej fortuny i zarazem wstrętnego, rozpieszczonego bachora, którego cała służba przeklinała w myślach. Ponoć ten okropny dzieciak zażyczył sobie, by w ramach prezentu sprowadzili jej zabawkę jedyną w swoim rodzaju. Taką, która byłaby tylko jedna na świecie i nikt inny nie mógłby mieć takiej samej. Rodzice, ślepo zapatrzeni w swoją jedyną pociechę, wydali niewyobrażalną sumę pieniędzy by sprawić jej właśnie taki podarunek. Dziewczynka z zapartym tchem patrzyła, jak służba wnosi niewielki kuferek, w którym miała znajdować się upragniona przez nią przytulanka. Podbiegła do niego, omal się nie przewracając i wyrwała go z rąk pokojówki. Niestety, okazał się zbyt ciężki dla jej drobnych rączek i już po chwili leżała na podłodze, z kuferkiem na brzuchu. Ku zdziwieniu zgromadzonych, dziewczynka nie zaniosła się płaczem, a podniosła i zabrała za otwieranie prezentu. Już po chwili w pokoju rozbrzmiał dziecięcy pisk zachwytu. Oczom małej arystokratki ukazał się około trzydziestocentymetrowy, pluszowy kotek o połyskującym, czarnym futerku i błękitnych guziczkach w miejsce oczu, ubrany w czarną pelerynkę spiętą broszką. W pudełku, tuż obok niego leżał pozłacany kluczyk, idealnie pasujący do niewielkiego otworu na plecach maskotki, ukrytego pod aksamitnym płaszczykiem.
– Nazywa się Kotek Mallorie. – zwrócił się do dziewczynki jej ojciec. – Jest ręcznie robiony. Nie ma drugiego takiego na świecie!
Mała arystokratka nagle wykrzywiła usta, jak gdyby ktoś dał jej do zjedzenia kawałek cytryny.
– Mali-co? Okropne imię! Nawet wymówić się nie da. Mal będzie ładniej. Albo po prostu Kotek. – skwitowała, wyjmując zabawkę wraz z kluczykiem z kuferka i czym prędzej czmychnęła do swojego pokoju.
Dziewczynka przez dłuższą chwilę dokładnie oglądała maskotkę. Obracała ją w rękach i głaskała mięciutkie futerko. W końcu włożyła kluczyk do małego otworu na plecach zabawki i przekręciła go. Coś w środku zatrzeszczało, zaś mała postawiła go na podłodze. Już po chwili kotek dość niezdarnie maszerował w jej stronę, wciąż wydając z siebie cichutkie, trzeszczące odgłosy. Dziewczynka od razu się uśmiechnęła. Nie dość, że ma absolutnie niepowtarzalną zabawkę, to jeszcze potrafi chodzić! W przeciwieństwie do reszty jej lalek, które już dawno leżały zapomniane w olbrzymim koszu stojącym w rogu jej pokoju. Tak, to właśnie takie miejsce, gdzie trafiają wszystkie zabawki, które zaczną nudzić panienkę. Jednak póki co, Mallorie był traktowany wręcz po królewsku. Mała arystokratka zabierała go ze sobą dosłownie wszędzie. Na spacery, na wycieczki, kładąc się spać, zawsze układała go na poduszeczce obok swojej, nawet gdy szła do kąpieli, kotek zawsze czekał na nią przed drzwiami łazienki. Mal na pozycji ulubionej zabawki arystokratki przetrwał zdecydowanie najdłużej. Zapewne myśl, że jest wyjątkowy tak długo wprawiała ją w zachwyt. Choć dziewczynka nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo wyjątkowa jest posiadana przez nią maskotka. Nie interesowało ją skąd rodzice go wzięli, a także sami rodzice nie raczyli jej uświadomić, co później w tragiczny sposób odbiło się na biednym Malu. Szczęśliwe życie zabaweczki skończyło się podczas kłótni jej właścicielki z koleżanką. Otóż z zazdrości o pięknego, pluszowego kotka, podła dziewczyna zabrała go małej arystokratce i co gorsza, oderwała mu prawe oko. Błękitny guziczek wyrzuciła za siebie i mimo usilnych starań, dziewczynce nie udało się już go odnaleźć. Z dawnego miejsca po oku Mallorie’go zwisało bezwładnie parę nitek. Gdy tylko panienka wróciła do domu, cisnęła kotka w ręce jednej ze służących i natychmiast kazała jej naprawić zabawkę. Mimo niezliczonej ilości nowych, przyszywanych guziczków, żaden nie mógł zastąpić starego. Mal przestał wyglądać idealnie i stracił w oczach swojej właścicielki. Przestała wszędzie go ze sobą zabierać, a większość dni spędzał ciśnięty na półkę, pośród porcelanach laleczek i książek z bajkami, tylko zbierając kurz. Dziewczynka dorastała i z czasem zabawka zupełnie straciła dla niej znaczenie. Była tylko kolejnym, nudnym pluszakiem, który chodzi w pokraczny sposób, jeśli go nakręcić. Któregoś dnia wróciła ze szkoły ogromnie zdenerwowana. Ponoć chodziło o jakiegoś chłopca. Była tak wściekła, że zaczęła przewracać wszystko w swoim pokoju. Porozbijała kilka doniczek z kwiatami, pozrzucała książki z półek. Właśnie wtedy w ręce trafił jej dawno zapomniany Kotek Mallorie. Jednak miast przytulić się do niego i wypłakać, jak za dawnych lat, dziewczyna schwyciła za nożyczki i obcięła zabawce lewą nóżkę. Następnie odciętą, pluszową kończynę przecięła na pół raz jeszcze. Ale to wciąż jej nie uspokoiło. Wbiła nożyczki w tułów Mala i wycięła z niego kawałek materiału w kształcie serca. Gdy skończyła swoje „dzieło”, Mallorie’go oraz wszystkie jego części zapakowała do kuferka, który potem wręczyła służącej i kazała pozbyć się jak najszybciej. Przecież teraz już do niczego się nie nadawał. Pokojówka posłusznie wykonała polecenie panienki, jednak zdarzył się cud i Mal uniknął smutnego losu spędzenia reszty życia na wysypisku śmieci. Otóż pudełko z nim znaleźli nie śmieciarze, a mała dziewczynka mieszkająca w sierocińcu. Z ciekawości zajrzała do pozłacanego, pięknego kuferka, który jakiś bezmyślny ktoś wyrzucił do śmieci. I cóż zastała w środku? Przepiękną zabawkę! Ciut zniszczoną, ale dla niej i tak była najpiękniejszą zabawką, jaką w życiu widziała. Zabrała pudełko ze sobą, poprosiła opiekunkę o igłę, nici i trochę waty, by spróbować go naprawić. Łapka wyglądała jak nowa, z wyjątkiem dwóch szwów, na tułowiu maskotki także została blizna w kształcie serca, zaś oczko... Ono wyszło najgorzej. Z braku niepotrzebnych guzików, dziewczyna jedynie wszyła nitki w materiał, toteż wyglądało, jak gdyby pluszak miał zaszyte oczko. Gdy Mal był już w pełni naprawiony, nowa właścicielka spróbowała nakręcić go tajemniczym kluczykiem, który znalazła na dnie kuferka. Wyobraźcie sobie radość tego dziecka, kiedy jej pluszowy kotek zaczął maszerować przez pokój. Jednak inne dzieci nie mogły się o nim dowiedzieć. Zaraz wszyscy chcieliby jej go zabrać, toteż zdecydowała się gdzieś go ukryć. Pod poduszką łatwo byłoby go znaleźć, tak samo pod materacem. Ostatecznie padło na sporych rozmiarów dziurę w piwnicznej ścianie. Dziewczyna zostawiła go tam na noc, obiecując, że wróci po niego z samego rana. Tak też zrobiła. Jednak, gdy już znalazła się w piwnicy sierocińca i zajrzała do dziury, kotka w niej nie było. Gdy oczy sierotki już zaczęły błyszczeć łzami, usłyszała za plecami jakiś cichy głosik. Sądziła, że był to złodziej jej przytulanki. Odwróciła się i to, co ujrzała przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Zasłoniła usta dłońmi, by nie zacząć krzyczeć. Stało przed nią uosobienie tego pluszaka, którego dzień wcześniej zostawiła w piwnicy. Niewysoki chłopiec z zaszytym prawym okiem, bliznami na lewej nodze, w czarnym płaszczyku na plecach i kocimi uszkami na głowie. Nawet miał ogonek. Oczywiście, zaraz zaczął uspokajać dziewczynkę, zapewniać, iż w żadnym wypadku nie musi się go bać. Cały dzień spędzili na rozmowie. Mal opowiedział jej swoją historię od samego początku. Włącznie z tym, iż jego twórca pochodził z magicznej krainy, ale również nie zabrakło opowieści o jego bogatej, małej właścicielce. Sierotka wprost nie mogła się nadziwić, dlaczego nowy przyjaciel wspomina tak wstrętną osobę jak prawdziwego anioła.
– Zastanawiam się tylko, co zrobiłem źle. Mama mówiła, że ona nie chce żywej zabawki, więc udawałem zwykłego pluszaka. Może ona wiedziała, że umiem mówić i była zła, że to ukrywałem? I dlatego mnie wyrzuciła? – mówił pod nosem Mal, bardziej do siebie, niż do przyjaciółki.
– Nie ma na tym świecie rzeczy tak złej, którą mogłaby zrobić zabawka, żeby zasłużyć na taki los. Ona po prostu była złą osobą! – skwitowała dziewczynka.
Jednak już po chwili spotkała się z serią zaprzeczeń i opowieści o tych dobrych chwilach spędzonych z arystokratką. Sierota wciąż nie była przekonana, jednak mimo wszystko, tamta bogata, okrutna dziewczynka pozostawała dla Mallorie’go istnym ideałem. Kimś, kto po prostu nie mógł być zły i kropka. Nie ta mała dziewczynka, która w dniu swoich siódmych urodzin otworzyła jego kuferek. Kolejne dni mijały dość beztrosko i zabawnie. Dziewczyna ukrywała Mala przed innymi, razem się bawili, rozmawiali. Niestety czy raczej stety, dziewczynka została adoptowana, a Mallorie został. Sam. Przyjaciółka kompletnie o nim zapomniała.
I tak właśnie kończy się ta opowieść. Ostatecznie Mal został całkiem sam, opuszczony przez obie właścicielki. Co się z nim stało potem? Zabrał swój kuferek wraz z kluczykiem i zniknął. Ot, zawędrował gdzieś daleko. Być może do krainy, w której przyszedł na świat.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group