Karty Postaci - O pannie, która mieszkała nad Rzeką Herbaty.
Anonymous - 1 Grudzień 2010, 18:06 Temat postu: O pannie, która mieszkała nad Rzeką Herbaty. - Spójrz na nią, kochanie! Jest przeurocza – powiedział mężczyzna w zmyślnym kapeluszu, śmiejąc się do powyginanego, pomarańczowego obiektu, który służył za łóżeczko. Kobieta spojrzała na swoją córkę, marszcząc brwi. Cóż poradzić, nigdy nie była z siebie zadowolona, więc dlaczego miała by być teraz?
- Taak, ładna – mruknęła obojętnie i wyszła z pomieszczenia, zostawiając małą z mężem. Jak się okazało, nigdy więcej nie miała już wrócić.
Mimo, że Sel żyła jedynie z ojcem, miała jak najbardziej szczęśliwe dzieciństwo. Z dnia na dzień zjeżdżali się inni ludzie, kupując herbatę u kochanego staruszka, a ona rozmawiała z każdym, kto się nawinął. Życie nie mogło już być piękniejsze – jedynym jej marzeniem było, by wreszcie dostać swój własny imbryczek.
Mijał rok, drugi, trzeci.. Aż wreszcie nadeszły jej dziesiąte urodziny. Zebrało się naprawdę wiele Kapeluszników, a tatuś wyciągnął stół na podwórko, by mogli podziwiać kwitnące w tej porze roku torebki z herbatami i cieszyć się ich aromatem. Po tańcach, które odbywała z każdym z osobna, i zdmuchnięciu świeczek w kształcie zwierzaków, przyszedł czas na rozpakowanie prezentów. Zegarek od starego Johna, kilka fajerwerków ze świata ludzi od Boba, i wiele innych.. A ostatni od taty. Z uśmiechem, zaczęła rozpakowywać swój prezent.
- Imbryczek! - wrzasnęła jak oparzona, biorąc w dłonie czerwony przedmiot i skacząc z radości. - To imbryczek, tatusiu, to imbryczek! - krzyczała wciąż, dobiegając do taty ze śmiechem. Wszyscy wokół uśmiechali się szeroko, widząc, jak mała cieszy się z najdroższego prezentu, i zaczęli wspominać, kiedy oni dostali swój pierwszy imbryk.. To był jeden z najszczęśliwszych dni w jej życiu.
Dzień za dniem mijał, a Selenge doroślała i stawała się coraz ładniejsza, a zarazem coraz wyższa, aż wreszcie przegoniła i wesołego ojczulka. Kiedy miała 16 lat, zaczęło się coś, na co każdy Kapelusznik reagował tak samo, a mianowicie ucieczką. Zaczęła się wojna.
- Selly, ukryj się jak najszybciej, nie ma czasu – powiedział jej ojciec, ze zdenerwowaniem wrzucając rzeczy córki do torby. - Masz mało czasu, już tu idą.
- A ty? - spojrzała nań z otwartą buzią.
- Ja zostanę. Jestem stary, nic mi nie zrobią..
W tym momencie dobiegł ich czyjś głos zza drzwi, a później zostały otwarte bez pardonu. Starszy pan wsadził córkę do szafy i wyszedł do kuchni, sprawdzić, co się dzieje.
- Nabór do wojska – powiedział jeden z żołnierzy. - Słyszeliśmy, że ma pan córkę w dostatecznym wieku.
- Kobieta w wojsku tylko przeszkadza..
- Nie będziesz mi tu mówił, co przeszkadza, a co nie, starcze – warknął jegomość, zaczynając przeszukiwać dom.
Pan Kapelusznik zrobił zaciętą minę i z uporem osła, a siłą dobrego koguta, walnął patelnią prosto w głowę oficera, który padł, ogłuszony. Zapomniał jednak o tym, że drugi stoi zaraz obok, i nieszczęśliwie widział całą sytuację, za co poderżnął mu gardło. Mężczyzna wreszcie zajrzał do sypialni, gdzie szafa trzęsła się, jakby miała włączone wibracje. Otworzył drzwiczki i spojrzał na – wtedy jeszcze – zielonowłosą dziewczynę.
- No, moja panno. Idziemy.
Wziął pod jedno ramię towarzysza, a drugim trzymał Sel, i tak odeszli. Przez następne dni nie odzywała się ani słowem, uświadamiając sobie, że właśnie straciła najbliższą w życiu osobę i – na własne nieszczęście – jeszcze trafiła do wojska.
W samym centrum akcji, gdzie kobiet było równie dużo jak mężczyzn, panienka ta bardzo się przydała, gdyż mogła na chwilę zatrzymać czas, zajść któregoś z przeciwników od tyłu i dźgnąć go nożem albo przypalić mundur. Ludzie nie wiedzieli jak sobie z tym radzić i szczerze za nią nie przepadali.. Nie pomagała woda, a ognioodporne ciuchy były na tyle ciężkie, że nikt nawet o nich nie myślał, bo wtedy w walce z innymi nie mieliby żadnych szans. W każdym bądź razie, całkiem inaczej, niż wszyscy Kapelusznicy , walczyła za Krainę dzielnie - pomimo, że wcale nie miała na to najmniejszej ochoty. Jedyne, czego chciała, to koniec wojny i łyk - nawet zimnej - miętowej herbatki..
Aż wreszcie, po dłuższym czasie, którego zresztą nie liczyła, wróciła do domu, a za zasługi mianowano ją rangą Herbacianego Upiora, który dla niej był spełnieniem marzeń i zarazem szczytem Kapelusznikowej arystokracji. Gdy weszła do sieni, zauważyła tylko, że ciało staruszka zniknęło, poczęła więc z szerokim uśmiechem dekorować dom po swojemu. Dzięki nowym obiektom, domek stał się jeszcze bardziej nienormalny i chyba najdziwniejszy na całej Herbacianej Łące, a Sel, uradowana, zapomniała już o ledwo zakończonej wojnie czy śmierci ojca, napawając się aromatem Herbacianej Rzeki i odnawiając dawne znajomości. Znów było cudownie – mogła sadzić niewidzialne róże i zapominajki, podpijać herbatę prosto ze strumienia i cieszyć się swoim niemonotonnym, niespokojnym, nienormalnym życiem Szalonego Kapelusznika..
Wróciła do siebie i, prawdopodobnie, stała się jeszcze bardziej szalona niż poprzednio. W jej życiu pojawiło się kilka nowych postaci - różowy królik, który uwielbiał zmieniać stroje, jej mniejsze odpowiedniki, biegające po całym domu w poszukiwaniu herbaty i ciastek, pluszowa krowa, która bardzo dużo mówiła oraz jej osobisty klon o imieniu Diell, które po przetłumaczeniu z ludzkiego języka albańskiego, znaczyło po prostu Słońce. I mimo tego szaleństwa, mimo kompletnego wariactwa, mimo na swój sposób Kapelusznikowej nienormalności, często przychodziły do niej różnorakie istoty.. Czasami nawet nie po to, żeby porozmawiać. Ot, żeby napić się herbaty i na chwilę zapomnieć o rzeczywistości.
|
|
|