Anonymous - 6 Marzec 2011, 13:42 A więc to jednak nie był tylko sen. Cieszyłem się i to bardzo, mimo, że nie było tego po mnie jakoś specjalnie widać. Ogólnie to po prostu mnie zatkało i nie wiedziałem co mam zrobić czy powiedzieć. Otwierałem usta kilka razy, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Skakać też nie moglem, po pierwsze z powodu nogi, po drugie głupio by to wyglądało.
-Jasne, że chcę u Ciebie zamieszkać i pomóc Ci z tym remontem. -powiedziałem w końcu. -Przecież obiecałem, prawda? -również się uśmiechnąłem. Widać było po Lottie, że dla niej to spotkanie jest tak samo szokujące jak dla mnie.
-Bardziej się boję, że to ty mnie po kilku dniach wyrzucisz. Zdecydowanie nie jestem przyzwyczajony do życia w mieszkaniu. Hmm... W zasadzie w ogólnie nie jestem przystosowany do życia. Wszystko wokół wydaje się obce i znajome jednocześnie. Dziwne, ale ciekawe uczucie. -zdecydowanie dziwne. Spojrzałem w niebo. Nie było tak piękne jak to nocne, usiane gwiazdami, ale również było ładne. Lekko przyozdobione chmurami, całe błękitne. Tylko gdzieś w oddali zachmurzenie było większe, ale zdecydowanie nie zapowiadało deszczu.Anonymous - 6 Marzec 2011, 14:52 No to chyba ich obojga zatkało. Ale jak niby mieli zareagować? Przecież nie codziennie się spotyka osoby, które widziały się we śnie. No i na dodatek oboje mieli ten sam sen, więc to są chyba jakieś anomalia, czy co. No więc trzeba przyznać, że mają powody do zaskoczenia.
-To świetnie. Ja, przyznam szczerze, mam dość samotności. Siedzę sobie i tak pusto w domu.
Obiecać obiecał, ale w tym czasie mógł sobie coś znaleźć, a może i by nie pamiętał co mu się śniło i to co mówił? Dlatego Lottie była taka ostrożna, żeby nie wyjść na idiotkę.
-Tylko będziesz musiał dzielić ogródek z Geraltem...moim kotem.-dodała szybko. Terr mógł nie domyślić się kim jest Geralt, więc lepiej by wszystko dokładnie wyjaśnić. Lotta zawsze była taka, że wszystko musi być zapięte na ostatni guzik. Ale jeżeli chodzi o remont do domu to do ideału jeszcze mu daleko-Co? Wyrzucić? Coś ty! Za bardzo cię lubię, bym od tak cię wygonić. Nie miałabym sumienia kota wyrzucić, a co dopiero ciebie! Nie wiem. Musiałabym być kompletną wariatką-uśmiechnęła się. Nagle się jej przypomniało, że mężczyzna posłał w jej stronę komplement, we śnie, ale nie zdążyła podziękować. Postanowiła zrobić to właśnie w tej chwili-A i dzięki za ten komplement...Anonymous - 6 Marzec 2011, 15:00 -Samotności? Wiem, że kot to nie jest jakieś mocno wyrafinowane towarzystwo, ale zawsze jakieś, prawda? -zauważyłem. Nawet mi do głowy nie przyszło, że Lottie może mieć swojego futrzaka od niedawna.
-Myślę, że jakoś się dogadamy. Na przykład ja będę latał nocą, on w dzień i powinno być okej. -uśmiechnąłem się szeroko. A zresztą, po co jakiś grafik? Przecież jeden kot nie będzie mi nie wiadomo jak przeszkadzał.
-Jeszcze mnie dobrze nie znasz i już mnie lubisz? -tutaj pasowałby obrazek mnie drapiącego się po głowie, jednak powstrzymałem się przed tym. -Czy może to ma związek z tym, że nie do końca jestem człowiekiem, a Ty lubisz rzeczy i osoby odbiegające od norm i schematów? -nie, żebym ja oskarżał czy próbował obrazić. Ot, czyste spekulacje.Anonymous - 6 Marzec 2011, 15:19 -Geralta mam od dosłownie kilkunastu minut, więc długo tego towarzystwa nie miałam-uśmiechnęła się do niego.
Zaśmiała się cicho. Z tego co wynikło Terr przypadł futrzakowi do gustu, bo zaczął się łasić koło jego nogi. Miauknął kilka razy, a potem wskoczył na ławeczkę.
A co w tym złego? Czasem tak jest, że człowiek nie zna kogoś, a już go się lubi. No więc jego pytanie nieco ją speszyło, ale nie dała po sobie tego poznać. Nie miała zamiaru dawać mu tej satysfakcji z tego, że się zarumieniła. Na jej policzkach nawet śladu wypieków nie było!
-Nie. Lubię cię nie dlatego, że nie jesteś człowiekiem. Sama też nim nie jestem. Należę do Lunatyków, tak dla ścisłości.-dodała szybko-Lubię cię tak naprawdę to za nic. Ot tak, po prostu. Samo przyszło.-uśmiechnęła się delikatnie,ale po chwili dodała, nieco poważniej-Mówisz tak, jakbyś mnie uważał za te świry z laboratorium.-na ej twarzy pojawił się niezbyt ładny grymas, który mówił sam za siebie. Nie trzeba tłumaczyć, że nie chce być porównywana do tych wariatów.
Lotta jednak po chwili się rozchmurzyła i dała znak głową, żeby usiedli na ławeczce. Geralt już dawno z niej zeskoczył i gdzieś sobie polazł.Anonymous - 6 Marzec 2011, 20:11 Od kilku minut? Ciekaw, czyżby Lottie lubiła przygarniać kocie przybłędy? Czy to taki wyjątek? A tam, dowiemy się u niej w domu.
Samo przyszło, to prawdopodobnie też samo pójdzie. Cholera, skąd ten nagły zły humor? Hmm... powiedzmy, że wina usera, wszelkie reklamacje kierujcie do niego. A teraz wróćmy:
-Wybacz... Nie miałem tego na myśli... -głupio się poczułem. Przecież nie chciałem jej obrazić. Nie wyszło.
Jednak Lottie chyba szybko się odobraziła, bo już po chwili znów się uśmiechała. Chyba zaczynałem rozumieć, dlaczego kobiety są takie skomplikowane.
Usiadłem obok niej na ławce. Spojrzałm bym w niebo, ale daszek altanki tak czy siak je zasłaniał.Anonymous - 7 Marzec 2011, 19:13 Nie...ona do kociar nie należy. Geralt to zwyczajna przybłęda, którą mogłaby być każda inna kicia. Ale jej tam wystarczy kot w domu. I tak będą pewnie z nim problemy, więc po kiego grzyba jej będzie więcej? Dostałaby zawału przez te futrzaki, które są milutkie do czasu, kiedy nie zaczną obdzierać kanapy.
A skąd on ma to wiedzieć? Jak Lottie sama siebie nie rozumie to co dopiero ma do powiedzenia Terr...hm? Kobiety to istoty bardzo trudne do zrozumienia, trzeba czasu by chodź w jednym procencie znać jakąś przedstawicielkę płci żeńskiej.
-Nie nic się nie stało. Okej, może ja jestem za bardzo przewrażliwiona-uśmiechnęła się i poklepała mężczyznę po ramieniu, dając mu znak, że wszystko jest dobrze i, że nie ma się czym martwić.
Lotta nie należy do osób, które potrafią być obrażone na kogoś długi czas. A szczególnie na takie osoby, których towarzystwo sprawia Lunatyczce wielką przyjemność. Tak ogromną, że trudno to sobie wyobrazić.
A no przecież, przez dach altanki się nie można na niebo patrzeć. No chyba, że ma się rentgen w oczach, ale to chyba nie możliwe...a może jednak?
-Hm...może być problem z łóżkiem dla ciebie...jest jak na razie tylko jedno porządne, w mojej sypialni.- pewnie zapytacie: no i co z tego? A zobaczycie!-Jest ono...dwuosobowe. Oczywiście ja zawsze mogę się przenieść gdzieś, żeby było ci wygodniej...należy ci się po tych dniach spędzonych w celi, przykuty do tego czegoś, na czym siedziałeś, bo krzesłem tego nie nazwę.
Ups! Lottie się nieco rozgadała, dostała maleńkiego słowotoku. No, ale musi się wygadać, by później być nieco spokojniejszą. Ale kto wie ile to potrwa? Ona może nawijać o jednym bardzo dużo...czasem aż zbyt dużo i to się zaczyna robić denerwujące. Na początku tylko troszkę. Ale na samym końcu głowa może pęknąć od natłoku słów nadawanych tak szybko, że nie da się tego zrozumieć. Dlatego na wszelki wypadek radzę się modlić, by tak się nie stało, a wszystko, jak na razie, wskazuje na to, że Lotta dostanie mega słowotoku. Uwaga! Strzeżcie się!Anonymous - 8 Marzec 2011, 20:31 -Zapomnijmy o tym, nie mam ochoty się kłócić. -wina pewnie leżała pośrodku, ale mniejsza o to. Jak powiedziałem, nie miałem ochoty na kłótnie.
Przyjemnie mi się z Lottie rozmawiało i siedziało. Rozmowa może nie była nie wiadomo jak ożywiona, ale w porównaniu do całkowitego braku rozmów w MORII była to wielka odmiana. No i jej gesty też były przyjemne. To złapała za dłoń, to poklepała po ramieniu. Miała takie ciepłe dłonie, nie to co naukowcy.
-Spokojnie, mogę spać na kanapie. Jak się przemienię to mogę spać nawet w szafce pod zlewem, będzie mi wygodnie. -jako Serpent lubiłem ciasne miejsca. Dowiedziałem się o tym w szybie wentylacyjnym. Było tam bardzo przytulnie, chociaż jako człowiek nie wszedłbym tak ot dla frajdy. -Pozwalasz mi ze sobą mieszkać, to i tak już sporo. wyganianie Cię z własnego łóżka byłoby grubą przesadą. -nie zwróciłem uwagi na fakt, że łóżko jest dwuosobowe. Jakoś nie robiło to dla mnie różnicy, a raczej po prostu jej nie znałem. Znaczy się znałem, ale.. trudno to wyjaśnić komuś, kto nie jest mną, więc zostawmy to tak jak jest.
Rzeczywiście, Lota sporo mówiła. Ale nie przeszkadzało mi to. W sumie w MORII mówili więcej, tylko że ani trochę nie interesowały mnie ich konwersacje.Anonymous - 8 Marzec 2011, 20:58 A myśli, że ona ma ochotę na kłótnie? Co jest miłego wy wykrzykiwaniu sobie w twarz swoich racji. Jeszcze w tak miłym towarzystwie. Przytaknęła jedynie głową dając mu znak, że się z nim zgadza. No i temat można uznać za zakończony. Nie ma po co tego dalej ciągnąć.
Lottie była z natury przyjaźnie nastawiona do świata, starała się być dla wszystkich w miarę miła, ale jeśli niektórzy zachowują się jak kompletni idioci to czemu ona ma się starać, by zadowolić szlachetnych panów? Też mi coś!
-Ale ta kanapa jest stara i niewygodna. Uwierz. Spałam na niej...kiedy mi się śniłeś. Jak wstała wszystko mnie bolało. Już wolę dzielić z tobą jedno łóżko, niż pozwolić, byś skrzywił sobie kręgosłup-dopiero po kilku sekundach dotarło do niej to co powiedziała. Nieco się speszyła i było to widać, bo spuściła wzrok czego zazwyczaj nie robi. Zachichotał, Boże ona chichocze! Po chwili dodała-Przepraszam...nie wiem co mówię. Zaczynam gadać jakieś bzdury...jeśli cię to uraziło w jakikolwiek sopsób to ja przepraszam cię bardzo. Kiedy jestem w miłym towarzystwie zawsze tak dużo gadam i nie zastanawiam się nad wagą tych słów, niestety. Idiotka ze mnie. Przepraszam jeszcze raz-no i zaczęło się. Jak ona zacznie gadać to już chyba nie przestanie. No, ale trudno. Czasem tak ma, ale jak się wygada będzie nieco spokojniejsza to będzie można ją znieść.Anonymous - 8 Marzec 2011, 21:08 Ożywiłem się. Nie dlatego, że...podnieciłem się tą propozycją. Zaskoczyła mnie i to ostro.
-No wiesz... To na pewno byłoby ciekawe doświadczenie spać z tobą, ale.... jakby to... -zastanowiłem się chwilę. -Wolałbym dawkować przeżycia. Ten świat i tak się na mnie zwalił z wielką siłą, mimo, że jako tako go znałem. To ciężko wyjaśnić... -zaplątałem się. -Naprawdę doceniam, że tak się o mnie martwisz, ale nic mi nie będzie, jak się prześpię na kanapie. Mozę trochę później... przeniosę się do Ciebie. -zdecydowanie nie spodziewałem się takiej propozycji. To co powiedziałem było poniekąd prawdą, ale chodziło też o to, że jeszcze nie do końca się znamy i taki ruch to trochę za szybkie posunięcie.
-W porządku, nic się nie stało. Każdy czasem coś palnie. I myślę, że nie tak łatwo mnie urazić. -zastanowiłem się chwilę. -A przynajmniej jeszcze nie wiem, czym można. Na pewno nie lubię, jak się do mnie per 'rzecz'. -patrz rozmowa z Impressią. Pewnie jeszcze dojdzie kilka rzeczy, które mnie wkurzają, irytują i obrażają, ale na wszystko przyjdzie czas.Anonymous - 9 Marzec 2011, 19:16 Czuła się jak kompletna idiotka. Postąpiła głupio, jak na tak roztrzepaną osobę przystało. No, ale cóż. Tyle dobrze, że mężczyzna się nie pogniewał na nią. Westchnęła ciężko, a potem sama się z siebie zaśmiała. Może to dziwne, ale mniejsza o to. To co powiedziała to już, całe szczęście, przeszłość i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, prawda?
-Staram się to zrozumieć...patrzeć na świat jak ty, ale nie jest to łatwe...znać świat, ale równocześnie jest on dla ciebie obcy. Musi to być dziwaczne uczucie. Mam rację? A martwię się o ciebie...sama nie wiem czemu? Może dlatego, że jesteś jedyną osobą którą spotkałam po raz drugi?-zaśmiała się-Nie znam cię wcale, a mam wrażenie, jakbyśmy byli przyjaciółmi od wielu lat, co jest niemożliwe.
No i w tym jest pies pogrzebany. Co oni o sobie wiedzą? No praktycznie nic. Lottie nie wie czym Terr się interesuje, pewnie sam o tym nie ma zielonego pojęcia. Więc w jej obowiązku leży, by się bliżej poznali, by mężczyzna więcej się dowiedział o niej. Jak on pozna siebie, to się odwdzięczy tym samym.
-Co powiesz na seryjkę pytań? Ty zadajesz ja odpowiadam. Na przykład czym się interesuję. Przy okazji powiem...lubię słuchać muzyki, przebywać w miłym towarzystwie, lubię gotować, czytać książki...co jeszcze...-nic już do głowy jej nie przychodziło. Wzruszyła ramionami, dając mu znak, że więcej nie wymyśli.Anonymous - 10 Marzec 2011, 20:48 Dobrze, ze przynajmniej się stara. Pewnie niewiele z tego wyjdzie, ale kto tam wie.
-Tak, to zdecydowanie jest dziwne uczucie. -odparłem. Martwiła się o mnie? Jak miło. Tylko ciekawe, że nie wie czemu...
-Czyli, że wcześniejsze Twoje znajomości były tylko jednorazowe? -spytałem. Może chodziło jej o to, że jestem jedyną osoba, która jej się przyśniła a potem spotkała ją w realnym świecie. Mimo wszystko już to pytanie zadałem, więc nie będę go odwoływał.
-Może znałaś moja matkę? Znaczy się, osobę, z której się... wyklułem. Nie wiem na ile to prawdopodobne, ale... -tia, czyste spekulacje i domysły. No ale ja sam nie znałem swojej 'matki', co nie było dziwne, więc może Lottie ją znała?
-No.. no dobra. -zastanowiłem się chwilę. Od czego zacząć? -To może co Cię wkurza w innych? Żebym wiedział, czego nie robić. -tak, po mojemu to było dobre pytanie. Zacząłem się już zastanawiać nad następnym.Anonymous - 10 Marzec 2011, 21:03 Zawsze warto się starać zrozumieć drugą stronę. Niezależnie od tego jak trudno jest to zrobić zawsze warto przyłożyć się do czego co się robi.
Tak. Zwyczajne jednorazowe znajomości. Potem już tych osób nie spotkała, a Terr jest jedyną istotą, tu nie chce go obrazić, którą widzi po raz drugi. Może ten pierwszy raz był nieco dziwny, ale cóż. To się liczy.
Czy znała? Sama nie wie! Musi się najpierw dowiedzieć jak miała na imię...inaczej nie ma szans.
-Jak się nazywała?-zapytała cicho. Nie była pewna czy dobrze robi podejmując ten temat, który mógłby być dla niego dość nieprzyjemny. Ale jak zaczęła to już nie będzie się cofać.
Co ją wkurza...hm...uśmiechnęła się delikatnie.
-Mnie denerwują natrętni faceci, którzy za wszelką cenę chcą pomacać mój tyłek, którzy gwiżdżą na mnie jak na jakiś rzadki egzemplarz. Nie lubię gdy ktoś ocenia mnie po pozorach. Nie lubię także gdy ktoś się wymądrza, daje mi do zrozumienia, że jest lepszy, chodź tak nie jest. A w szczególności nienawidzą zadufanych w sobie osób, które nie widzą świata poza swoim odbiciem w lustrze.-tak to była bardzo wyczerpująca wypowiedź, ale mogłaby więcej. Wymieniła te cechy, które ją najbardziej wkurzają, no ale cóż, żadem temat nie może być przy niej do końca wyczerpany. Jeśli chodzi o Lottie, to ona o jednym może nawijać i nawijać bez końca.Anonymous - 10 Marzec 2011, 21:18 -Hmm... a żebym to ja wiedział... -potarłem brodę teatralnym gestem. Prawdopodobnie wszystkie dane były na płytce, którą zabrałem Laurze. Wyjąłem ją z kieszeni. -Ale jeśli masz w domu komputer, to możę się dowiemy... -popatrzyłem chwilę na dysk, mieniący się w słońcu kolorami tęczy, po czym z powrotem schowałem go do kieszeni.
-Hmm... chyba nic z tego nie będę wyprawiał. przynajmniej mam taka nadzieję... -odpowiedziałem. Siebie też jeszcze do końca nie znałem. Normalnie przecież jak człowiek się rodzi, to jakby nie ma osobowości, ona się u niego powoli kształtuje. No wiecie, charakter, upodobania i tak dalej. ja większość z tego miałem na początku.
-To teraz Ty się mnie o coś spytaj. Może dowiem się czegoś o sobie. I zadawajmy pytania na zmianę, będzie sprawiedliwie. -uśmiechnąłem się ciepło.Anonymous - 10 Marzec 2011, 21:30 Komputer ma ale takiego starego szmelca, który jest podłączony do tak zamulonego internetu, że będzie trzeba czekać by jakaś strona się wyświetliła z dziesięć minut. No, ale trudno. Jak zarobi na lepszy to go będzie miała. No własnie...musi sobie jakąś pracę znaleźć, bo pieniądze z nieba nie spadają, a jeść trzeba.
Ona też miała taką nadzieję, że nic mu idiotycznego do głowy nie wpadnie! Co jak co, ale na takie traktowanie siebie, by mu nie pozwoliła! Może byłoby przesadą, wyrzucenie go z domu, ale tak też by zrobiła. Oczywiście, jakby starał się to zrobić, bez jej zgody...potem to już nieco inna historia.
O co ona może się go spytać? Sama prawdę mówiąc nie wiedziała. Zaczęła się zastanawiać, nawet ukazywała to przez mimikę twarzy. To była tylko taka gra aktorska i nic więcej.
-Hm...nie ci będzie. No więc powiedz mi...w jakich kobietach gustujesz jeśli to wiesz. Tu chodzi mi o wygląd, charakter. Oczywiście, jak nie masz zielonego pojęcia to nie musisz mówić. Pytam od tak, to pierwsze co mi do głowy przyszło.-uśmiechnęła się, ale po chwili dodała-Ale jak nie będziesz umiał odpowiedzieć na te pytanie zadowolę się tym, że opowiesz mi czym się interesujesz.-poklepała go po dłoni.Anonymous - 10 Marzec 2011, 21:45 -Ło matko... -niemal złapałem się za głowę. -Spodziewałem się trochę łatwiejszych pytań... -przyznałem. Jak na przykład co sądzę o tym nowym świecie, czy już mi się w nim coś podoba a coś nie. -Nie wiem, na razie poznałem tylko dwie. No, w sumie to trochę więcej, ale te z MORII się nie liczą. No więc Impressia była chyba trochę zbyt mało... kobieca. I jakby taka za mroczna i tajemnicza. Aż taki niepokój i chłód wokół siebie roztaczała. Przy Tobie zdecydowanie czuję się lepiej. Ale jakbym miał sprecyzować, czy wolę blondynki czy brunetki, bardziej delikatne dziewczyny, czy takie, co wyszły z wojska, to Ci nie powiem, przynajmniej jeszcze nie. -odpowiedziałem jakby przepraszającym tonem. -A czym się interesuję... Hmm... też nie za bardzo miałem okazję się dowiedzieć. Lubię patrzeć w niebo, zdecydowanie bardziej w nocne. Nie wiem, czy siedzenie w ciasnych i ciemnych zakamarkach i bieganie po ścianach i suficie to jakieś zainteresowania...
-zakamarki i bieganie tyczyły się oczywiście mojej zwierzęcej formy, ale pewnie każdy to wie i niepotrzebnie wspominam.