To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Upiorne Miasteczko - Diabelski Młyn

Anonymous - 20 Kwiecień 2012, 22:16

Lullaby spojrzał na Micha z jeszcze większym uśmiechem, całkowicie ignorując starszego i poniekąd dużo wyższego braciszka. Cieszyła się widząc tak słodką istotkę jak Michi. Właściwie to nawet stanęła na palcach kładąc swoją rączkę na jednym z jego uszu. Fakt, zakrawało to o bezczelność, ale co tam. Można w sumie i w ten sposób podejść, czyż nie ? Z resztą czego się miała bać mając za sobą jako obstawę prawie 2 metrowego brata, no brakło mu tych 10 cm, ale mimo wszystko sprawiał wrażenie nieco strasznego. Słysząc komentarz odnośnie swojej osoby a raczej spojrzenie Micha kwaśno się tylko uśmiechnął i nic więcej nie mówił tylko wzruszył ramionami. Wsunął rękę do kieszeni wyciągając paczkę fajek. Wyciągnął jednego szluga i go podpalił przyglądając się dwójce małolatów. On w tym wieku wylądował na bruku, wraz z malutką siostrą na rękach. Lu zaś nie odczuwała czegoś takiego jak upokorzenie, którego Scott doznał gdy ojciec wywalił go z domu, a raczej sam taką decyzję podjął nie chcąc patrzeć na jego zapijaczoną mordę. Właściwie to czemu wzięło go na wspominki. Bóg jeden raczy to wiedzieć, tak czy inaczej zamrugał oczyma i językiem chapnął kawałek waty cukrowej, którą trzymał w dłoni. Swoją drogą dziewczyna trzymała taką samą.
- Nie właściwie to nie, on nie będzie chciał..
Głową wskazała Scotta, który tylko się skrzywił i zrobił minę pod tytułem "Co złego to nie ja". Chociaż miała mała rację, raczej by nie zechciał aby dziewczyna wsiadała, a sam zasadniczo nie miał ochoty też tego robić. Oboje w tym samym momencie ugryźli watę, synchron jak się patrzy, no i powiedz, że to nie rodzeństwo? No zwyczajnie legalnie nie da się, koniec , kropka. Lu właściwie miała ochotę wejść, ale bywałą już na wyższych diabelskich młynach, w krainie ludzi, którzy kochają maksymalizację wszystkiego. Co nie zawsze dobrze odbijało na nich.
- A Ty czemu nie wejdziesz skoro chcesz??
Zagruchała słodko pytająco, jak to zaciekawiona dziewczynka, nawet obeszła go dookoła, a Scypion tylko uniósł jedną z brwi przyglądając z politowaniem jej poczynania, aż w końcu, plasnął się w twarz robiąc przysłowiowego Face palma. W końcu jednak westchnął i tak dla przekory i w pewnym stopniu wychowania uśmiechnął się do Michiela i spytał.
- Też chcesz może Waty cukrowej ?
Po dłuższej chwili jednak odpowiedzi się nie doczekał. Zmarszczył tylko brew i westchnął. Zmierzwił kotołakowi włosy z uśmiechem po czym chwycił siostrę i pociągnął ku wyjściu. Zostawiając te straszne miejsce za sobą. brr
z/t

Anonymous - 21 Kwiecień 2012, 19:53

Nudziło jej się strasznie, więc postanowiła się gdzieś przejść. W sumie wydawało jej się, ze to będzie najlepszym sposobem na zabicie nudy. Nogi poniosły ją do diabelskiego młynu. Przyjrzała mu się swoimi oczy stwierdzając, że nie jest zbyt duży. Ale jak to zwykle bywało w tym świcie nic nie było takie na jakie wyglądało.
Anonymous - 21 Kwiecień 2012, 21:30

Nie wiedział dokładnie, co robił w Upiornym Miasteczku. Nie lubił tego typu miejsc, strasznych i mrocznych, gdzie nie widomo było, co może cię spotkać. Oczywiście niespodzianki lubiła, a wręcz uwielbiał, tylko, że nie takie, które mogą zagrażać jego życiu. Skoro już był w tym miejscu postanowił trochę pozwiedzać, co prawda nie były to jego pierwsze odwiedziny, ale jakoś nigdy im specjalnie nie kwapił się by pooglądać to miasteczko. Może to ze strachu, a może po prostu go to nie interesowało. Do chwili obecnej, oczywiście. Gdyż w tym momencie, w tej sytuacji, zrodziła się w nim pewna ciekawość. Coś nakazało mu po prostu pooglądać miejsce, w którym się znalazł. Mówiło mu, że znajdzie coś ciekawego. I znalazł. Do teraz nie miał zielonego, niebieskiego ani czerwonego pojęcia, że w Krainie Luster znajdował się diabelski młyn. Co prawda nie wyglądał jakoś okazale, był niższy niż opisywali w książkach, jakie Francis ostatnio czytał, ale to zawsze był diabelski młyn! Wielkie koło, które obracało się pozwalając by ludzie wzbijali się na wyżyny, jak i po chwili opadali na samo dno. Było w tym coś magicznego, wspaniałego, cudownego, coś, czego blondyn nie potrafił do końca określić słowami. Lecz jedno było pewne, te urządzenie strasznie mu się podobało.
Ubrany w białą koszule, i brązowe krótkie spodenki, nie było mu jakoś specjalnie zimno, chodź wiatr lekko dawał o sobie znaki wszystkim istotom, które spotykał na swojej drodze, jak gdyby chciał powiedzieć, że on tu jest i nic na to nie poradzimy. I to było prawdą, nikt nie mógł wygrać z pogodą, można się jej było tylko podporządkować. Z uśmiechem na ustach podszedł trochę bliżej do maszyny, lecz nie wsiadł do niej. Wolał pierw przyjrzeć się z bliska i zobaczyć, jak działa to urządzenie. Jednak za nim urządzenie ruszyło zdał sobie z czegoś sprawę. Przecież tu mogli być klauni. Ci straszni faceci o czerwonych oczach o bladych, a wręcz białych twarzach. Fran się ich bał, i raczej nie chciał mieć z nimi nic do czynienia. Spojrzał się przed siebie, za siebie, w jeden bok, w drugi, lecz nie ujrzał żadnego faceta na małym rowerku, bądź z gumowym kurczakiem w ręku. Westchnął z ulgą, po czym, nadal będą czujnym odszedł od diabelskiego młynu. Zgłodniał, więc postanowił poszukać czegoś do jedzenia, na przykład lodów waniliowych, tak, to było by wspaniałe, gdyby znalazł chodź trochę tego kremowego przysmaku.

Anonymous - 22 Kwiecień 2012, 09:30

Przypatrywała się diabelskiemu młynowi z podziwem. W sumie przecież to był kawał żelastwa, który obracał się dzięki napędowi. Takie koło na którym powieszono kilkanaście miejsc do siedzenia, a całość pomalowano farbą i obwieszono światełkami by przyciągała wzrok wszystkich ludzi i zachęcało do przybycia ich w to miejsce. Niby czysta psychologia ale to właśnie sprawiło, że May stała przy tym żelastwie przypatrując się niemu z nieukrywaną ciekawością. Trochę przeszkadzał jej przy tym wiejący zimny wiatr, który uparcie muskał jej odsłonięte w większości ciało, a nawet przez te skrawki materiały, które miała na sobie udało mu się przedrzeć powodując pojawienie się gęsiej skórki na całym jej ciele. Kichnęła niespodziewanie i wytarła dłoniom nos. Oby tylko nie przeziębiła się. – pomyślała i za raz po tym okryła się swoimi skrzydłami. O tak teraz było jej znacznie cieplej. Milutkie piórka były całkiem dobra izolacjom przed utratom ciepła, a w dodatku były takie miłe i mięciutkie. May wtuliła się w nie i ziewnęła zasłaniając dłonią usta. Byłą jeszcze trochę zaspana. Odwróciła się chcąc zobaczyć co jeszcze znajduje się w tym miejscu i niechcący wpadła na chłopka, który pewnie musiał stać również w tym miejscu.
– Przepraszam. – skłoniła się głową zakłopotana.
Czy ja zawsze muszę na kogoś wpadać albo robić inne głupie rzeczy? – zastałą sama sobie w myślach pytanie retoryczne.
– Nic ci nie jest? – zapytała z troską. Po chwili omiotła wzrokiem cała postać chłopaka. Wydawał jej się on strasznie młody. Z cała pewnością mogła stwierdzić, że jest on młodszy do niej.

Anonymous - 22 Kwiecień 2012, 11:48

Ludzie od zawsze wiedzieli, jak manipulować innymi, jak zwodzić ich dla swoich korzyści. Przykładem może być to wspominane wcześniej koło. Wielki, kolorowy diabelski młyn, który przyciągał uwagę swym wyglądem i ciekawą ofertą przeżyć. Zobaczyć Upiorne Miasteczko z góry, to pewnie było coś. Francis zapragnął przejechać się tym ustrojstwem, gdy tylko znajdzie coś do jedzenia. Przecież w takich miejscach zawsze były jakieś punkty gastronomiczne, w których chciwi sprzedawcy zbijali kupę szmalu sprzedając o wiele droższe i o mniejszej, jakości jedzenie, nabierając naiwnych klientów, różnymi zagrywkami, typu kolorowa reklama, bądź lody waniliowe gratis. Na to drugie Franek by się z pewnością skusił, gdyby znalazł chodź jedną taką budkę, lub sklepik. Niestety niczego widać nie było. Ludzi też było nadzwyczajnie mało. Może to przez pogodę, a może to przez jakieś święto, o którym chłopak nie wiedział i z pewnością się nie dowie. Gdyż, iż nie zamierzał się dłużej zastanawiać, dlaczego nie widzi w tym miejscu tłumów. Zresztą było też w tym i coś dobrego. Skoro nie ma ludzi, to klaunów pewnie też nie, gdyż niby, kogo mieli by zabawiać? Jedno wynikało z drugiego, na korzyść blondyna, który jak już wspominałam niezbyt przepadał za nimi.
Szukając tak czegoś, co mogło zapełnić brzuszek Fabiana, który domagał się tego, co jakiś czas wydając niekontrolowane odgłosy burczenia, zamyślił się trochę i jakby odleciał do swojego magicznego świata. Rozmyślał o waniliowych gałkach, które będą rozpływać się w ustach, planował wybrać się na herbacianą łąkę i musiał w końcu zaprzyjaźnić się z jakimś loli kotołakiem. Co prawda zbyt nie mógł pozostać w świecie fantazji zbyt długo, gdyż coś w niego uderzyło, a może on na coś wpadł. Nie był tego pewny. Zachwiał się po czym z całym impetem uderzył swoim tyłkiem o ziemię. Na szczęście nic nie gruchnęło. Lekko obolały otworzył swoje dwukolorowe ślepia i spojrzał na źródło swojego upadku. Nie spodziewał się ujrzeć, tego, co zobaczył. Toż to powodem tego, że jego pupa przez najbliższe dni będzie dawać o sobie znać, był dziewczyna. I to nie byle jaka. Postać przed nim miała długie niebieskie włosy i dwa wielkie skrzydła, a każde z nich było w innym kolorze. Było to rzadkością, by ktoś wyglądał tak jak ona. Odsłonięty brzuch i uda, też rzuciły się Frankowi w oczy. Zarumienił się lekko. Mimo, że żadna z płci go jak na razie nie pociągała, to mimo wszystko, tak odkryte ciało, nie było czymś normalnym. Szybko odwrócił głowę, spoglądając na coś, co przypominało manekina z mieczem i wielką zielono rybą. Atrapa wyglądała trochę dziwacznie i z pewnością miała śmieszyć przechodniów. Chłopaka, gdyż to na niego wyglądał nasz blondyn, nie śmieszyła. Gdy usłyszał, głos nieznajomej, nadal nie odwrócił głowy.
Nic się nie stało – bąknął trochę zmieszany. Słyszał przepraszam, gdy niebiesko włosa w niego uderzyła, lecz nie odpowiedział wtedy, gdyż nadal był jednak trochę zamroczony. A ta się teraz o niego martwiła. Bez potrzeby. Fran chciał jej powiedzieć żeby w końcu założyła coś na siebie. Jakoś nie widziało mu się rozmawiać z osobą tak ubraną. Nie żeby miał coś do niej, czy był na nią zły. Ale mimo wszystko w tym wieku hormony buzowały, a taki widok, z pewnością nie powodował, że były spokojne. Powoli wstał, masując swoje obolałe cztery litery, i gdy spojrzał na nieznajomą kątem oka stwierdził, że jest od niego wyższa i starsza. Szybko jednak odwrócił od niej spojrzenie. No cóż, był bardzo wstydliwą osobą.

Anonymous - 22 Kwiecień 2012, 16:28

Spojrzą łan chłopak, który zachwiał się i upadł na ziemie. Głupio jej było z tego powodu, że chłopak gruchnął na ziemie. Schyliła się by pomóc mu wstać jednak ten sobie sam poradził. Przyjął mu się dokładnie widząc, że mam oczy w dwóch różnych kolorach. Ten fakt wydał jej się niezwykle ciekawy, więc przypatrywała im się przez chwile by potem omieść całą figurę chłopak. Jej uwadze nie uszły koci ogon oraz uszy chłopaka. Wyglądał w nich całkiem zabawnie i rozkosznie. Przyglądając się tak chłopakowi zorientowała się, że jego wzrok utknął na jej odsłoniętym brzuchu i ramionach. Jej nie przeszkadzało wcale, że pokazywała te części ciała. Zakryła jej wiec szybko i szczelnie skrzydłami widząc jak wypieki pojawiają się na jego policzkach. Jej czerwone oczy powędrowały w tą samą stronę co śliczne oczy chłopaka. Przyglądały się przez dłuższą chwile plastikowej figurze, która była mało śmieszna.
- Ludzie chyba myślą, że to może kogoś śmieszyć. – odezwał się z nutką pogardy Necro. Jednak w tej kwestii miał 100% rację.
– Cieszę się, że nic ci nie jest. Ale wiesz masz jeszcze trochę tyłek brudny. – powiedziała od niego ciepłym głosem cały czas mocno się zakrywając skrzydłami. Podeszła do niego i puknęła go delikatnie w plecy.
– Możesz się odwrócić. Okryłam się już – powiedziała miło w jego kierunku.

Anonymous - 22 Kwiecień 2012, 21:16

Oczy Franka często budziły u innych zdziwienie, przecież nie zawsze spotyka się kogoś, kto jedno oko ma czerwone, a drugie zielone. Niektórym się one podobają, a niektórym nie, w szczególności daltonistom, którzy, jak wiemy nie potrafią rozróżniać owych barw. Ogólnie cała osoba blondyna budziła u większości napotkanych zdziwienie, fascynację bądź odrazę. Często było go widać w sukienkach, zawsze na głowie miał wilcze materiałowe uszka, a na jego włosach było widać niebieskie i zielone pasemka. Wszystko to powodowało, że jego osoba często wchodziła w pamięć i nie chciała z niej wyjść, choćby jej pobiciem grożono. Chłopak, był po prostu, czymś, na co zawsze zwracano uwagę. Oczywiście, jeśli się go dostrzegło, gdyż jego niski wzrost, nieraz już wywołał różnorakie sytuacje, bądź spowodował jakieś kłopoty. A ktoś go niezauważenie potrącił, a to sprzedawczyni go nie dostrzegła, i poprosiła o zakupy od osoby, która stała za nim. Mimo uroku, jaki zyskiwał dzięki wzrostowi, nie łatwo było z nim żyć. Pewnie i teraz, było jego sprawką, że się wywrócił. Z pewnością, niebiesko włosa go po prostu nie zauważyła i stąd te całe zdarzenie.
Może i jej nie przeszkadzało, że jej ciało jest na takim widoku, lecz Francisowi tak. Jak już mówiłam, był w wieku dojrzewania, a takie sceny z pewnością, pozytywnie nie wpływały, na to, co się działo w jego organizmie. Jego zawstydzenie było spowodowane różnymi czynnikami. Kulturą, wpływem otoczenia, jak po prostu przekonaniami. Nigdy nie uważał, ze dziewczyna powinna pokazywać dużo ciała. Był raczej konserwatystą w tym temacie i wolał jednak by jego rozmówczyni, jednak ukrywała pewne aspekty swojego ciała. Na szczęście niebiesko włosa to zauważyła, gdyż szybko zakryła się skrzydłami, które wyrastały z jej pleców. Po chwili usłyszał jakiś głos, który jakby skomentował to, co myślał blondyn o tej całej atrapie. Odwrócił się szybko i spojrzał, na nieznajomą. Lecz niczego nie dostrzegł. No cóż, kobieta chyba nie wiedziała, że niektórych rzeczy się na głos nie mówi, a już na pewno nie komentuje się tego, jak wygląda drugi człowiek, gdy wie się, że to go zawstydzi. Bo to zawstydziło chłopaka, i to bardzo. Jego twarz była czerwona jak u pomidora, gdy otrzepywał swój tyłeczek, z ziemi i listków oraz trawy. Nie skrzydlatą, nie spoglądał. To było takie upokarzające. Dopiero, co się poznali, a on już od razu zrobił złe wrażenie. Był po prostu świetny! Mistrz, pierwszego wrażenia. Spojrzał na nią dopiero, gdy tak powiedział, że już się okryła, przy czym westchnął delikatnie. Cała ta sytuacja, była po prostu dziwna, no i może trochę męcząca, ale jak na razie, doszli do jakiegoś porozumienia. Więc, mimo wszystko się ucieszył z tego, że niebiesko włosa, nie paradowała prawie nago.
Ten.. no… dzięki – wykrztusił w końcu chłopak drapiąc się za tył głowy. Jego głos był miły, lecz strasznie zdenerwowany. No cóż, to nie była raczej jego wina. Brzuch ponownie dał o sobie znać, i burknął dość dosadnie, domagając się jakiegoś jedzenie. No cóż, trzeba będzie nadal szukać.

Anonymous - 23 Kwiecień 2012, 15:23

Dziewczyna uderzyła niechcący w chłopka nie z powody jego niskiego wzrosty lecz dlatego, ze zapomniała o całym świecie wpatrując się w diabelski młyn. Było jej z tego powodu bardzo głupio. Po chwili spojrzą na chłopak, który odwrócił się w jej kierunku. Dziwnie się poczuła kiedy w taki dziwny sposób spojrzał na nią. Poczuła się jak ostatnia głupia, bo to nie były jej słowa. W dodatku myślała, że tylko ona słysz, to co mówią jej skrzydła, więc zbytnio się nie przejmowała tym co mówiły. Jednak jak się chyba okazało chłopak też usłyszą głos Necro. Przynajmniej tak się jej wydawało. Szybko spostrzegła, ze chłopak cały zrobił się czerwony. Zbliżyła się szybko do niego zakłopotana.
– Przepraszam ale to te moje głupie skrzydła. – zaczęła się nerwowo tłumaczyć
– Jakie głupie! – krzyknął Necro odwijając się od ciała dziewczyny i pokazując się w całej krasie.
– Jesteś głupkiem. – odezwała się Undline szczelnie jeszcze przykrywając dziewczynę. Ta jednak zastanawiała się czy chłopak, to również usłyszała. Spojrzą na niego zmieszana. Nie wiedziała co ma robić.
– Widzisz moje skrzydła to Necro i Undline – zaprezentował jedno, a potem drugie. Najpierw Necro jakby niezgodnie z wolą właścicielki poklepał dosyć mocno chłopka po ramieniu, a potem zamienił się miejscem z drugim skrzydłem i to również przywitała się z chłopkiem muskając delikatnie jego policzek. Potem wróciły do swoich poprzednich pozycji, a May nie wiedziała co ma zrobić. Bała się, że skrzydła wystrasza chłopaka albo, ze ten pomyśli i jest opętaną dziwaczką.
– Je jestem May – wyciągnęła w stronę chłopka, spomiędzy skrzydeł dłoń.

Anonymous - 23 Kwiecień 2012, 20:16

Raczej trudno było nie usłyszeć dwóch gadających skrzydeł, które raczej tak naprawdę, nie powinny mieć takiej zdolności. To było dziwne i nienaturalne i takie… wspaniałe. Każdego normalnego człowiek z pewnością by to przeraziło, lecz chłopak normalnym nie był. Można powiedzieć, że Francis, był nawet troszkę szalony. Kto normalny, uwierzyłby, że pochodzi od krzesła, bądź, że księżyc jest z sera. Z pewnością nikt, oprócz niego. Młodego baśniopisarza, o wielkiej wybujałej wyobraźni. Nie raz, już jego lekkomyślność i naiwność spowodowały, że wpakowywał się w duże kłopoty. Tak mogłoby być i teraz, przecież, skąd miał mieć pewność, że dziewczyna przed nim stojąca, jest kimś dobrym. Mogła przecież okazać się kimś niebezpiecznym, osobą, która chciała zrobić mu krzywdę. Lecz, przez jego łatwowierność, zbyt szybko jej zaufał. Zafascynowała go, to był prawdziwy powód. Nie codziennie, spotyka się kogoś takiego, magicznego, niezwykłego, innego. Była czymś w rodzaju odskoczni, od codzienności, która co prawda nie była nudna, ale zawsze miło jest przeżyć coś innego. I takim właśnie przeżyciem było spotkanie, z niebieskowłosą. Oczywiście, nie znali się jakoś długo, a tak właściwie to dopiero teraz się poznali, w tym momencie, w tej chwili. Ale mimo wszystko było w tym coś wspaniałego. Skrzydła znowu coś powiedziały, chyba zaczynały się kłócić, a brzuch chłopaka znowu dał o sobie znać. Chyba nie potrafił uszanować tego, że Franek nie miał teraz czasu na jedzenie, gdyż z kimś rozmawiał. Niestety brzuch, to brzuch, jest samolubny i myśli tylko o sobie, nie zważając na okoliczności, w jakich się znajduje. Nie skomentował słów skrzydeł, tak naprawdę nie miał nawet pojęcia, co powiedziały, jedyne, co robił to patrzył na dziewczynę z nieukrywaną ciekawością w oczach. W końcu ta się przedstawiła. No cóż wypada też się przedstawić. Jednak z jakiegoś powodu nie mógł zrobić tego płynnie i swobodnie. Był onieśmielony. Ale zaraz, zaraz, Franek, najbardziej otwarta osoba we wszechświecie był zawstydzony. Coś całkowicie niespotykanego, a wręcz niemożliwego. Na początku chciał podać jej rękę, lecz nie zrobił tego, tylko chwycił się za ramię, odwracając wzrok, od osoby dziewczyny. Chyba działo się z nim coś bardzo, bardzo niedobrego. Nagle przestał spoglądać ludziom w oczy, jego gesty stały się bardziej subtelne. Tak nie może przecież być. Był zbyt energiczną i wesołą osobą na to. Postanowił więc, trochę się jednak wysilić i spojrzał na swój obiekt zainteresowania, radosnym ciepłym wzrokiem, z wielkim szczerym uśmiechem, jaki tylko potrafił z siebie wydobyć. Co prawda zawstydzenie nie znikło, ale nie było już tak źle.
Miło mi, ja mam na imię Francis – rzekł jakby to był najciekawsza informacja na świecie, ale cóż taki już był. Jego imię naprawdę mu się podobało i napawało go dumą, więc nie ma nic dziwnego, że tak właśnie je wypowiedział. Przeczesał delikatnie swoją grzywkę, która opadała mu na oczy, po czym jeszcze przez chwilę wpatrywał się w dziewczynę, aż w końcu spytał się lekkim tonem.
To one mają imiona? No wiesz… skrzydła. – Ten zadziwiający fakt interesował go o wiele bardziej, niż to, że owe części jej ciała, potrafią mówić, porozumiewać się. Ale ciekawość, to ciekawość. Zawsze nieprzewidywalna i nigdy nie wiadomo, w którą stronę pójdzie.

Anonymous - 26 Kwiecień 2012, 15:55

Spojrzała an chłopka widząc jak en jej się przygląda. W jego oczach było widać zaciekawienie jej skrzydłami. Fakt były one dosyć niezwykłe jednak ich właścicielka przyzwyczaiła się do nich i dla niej raczej stały się one normalnością. Jedak na początku oba skrzydła był czymś nad czym potrafiła godzinami rozmyślać. Piękne i znacznie różniące się od siebie. Każde z skrzydeł miało swój indywidualny charakter i osobowość czego nie dało się ukryć. May jednak nie potrafiła jeszcze do końca ich poskromić. Dlatego właśnie w tej chwili jeszcze raz skrzydła ujawniły swe imiona chłopakowi.
- Miło nam ciebie poznać - uśmiechnęła się do chłopka uznając, że skrzydła nie mają również nic przeciwko zaprzyjaźnieniu się z chłopakiem. Sama dziewczyna uścisnęła jego dłoń nie za mocno.
-A ty masz jakieś originale cechy albo moce? - spytała chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o chłopaku. W końcu on wiedział, że jej skrzydła potrafią porozumiewać się miedzy sobą, a ona o nim oprócz imienia nie wiedziała nic. No może nie licząc tego faktu, że strasznie burczało mu w brzuchu.

Anonymous - 29 Kwiecień 2012, 22:23

Może ona się przyzwyczaiła, zresztą Francis też się przyzwyczaił do piór, które gdzie nie gdzie wyrastają, ale to wcale nie znaczyło, ze skrzydła były nudne, bądź zwyczajnie. Co to, to nie. Mimo iż niektóre rzeczy stają się monotonne, to wcale to nie znaczy, że straciły coś w swoim blasku. Ona zawsze będą takie same, to po prostu my zapominamy o ich pięknie, niezwykłości, unikalności. Dlatego też blondyn, od pewnego czasu stara się patrzeć na wszystko, tak jakby widział to pierwszy raz w życiu. Nie zawsze mu to wychodzi, ale mimo wszystko nadal próbuje, stara się. Chce widzieć świat, zawsze piękny, zawsze interesujący. Gdyż, jest on wspaniały, lecz, powoli o tym zapominamy, przez co, świat może czuć się samotny, czyż nie? Samotność była strasznym uczuciem, więc Fabian nie chciał by ktokolwiek, ją w sobie posiadał. Ona niszczyła ludzi, chodź była tak łatwa do zniszczenia, rzadko, kiedy się udawało. Więc on, z uśmiechem na ustach, mimo wszystko próbował się jej przeciwstawić. Zamrugał z niedowierzeniem dwa razy, słysząc jak skrzydła się przedstawiały. Coś niebywałego, one naprawdę posiadały imiona. Fakt, że znały ludzką mowę, obszedł chłopaka. Przecież, słowa słyszał wszędzie, a o skrzydłach mających imiona nigdy, więc jak myślicie, co go powinno bardziej zaciekawić? Spojrzał na skrzydła jeszcze raz, przenikliwym wzrokiem, po czym skierował swoje spojrzenie na twarz rozmówczyni, która czek łada na odpowiedź, która powinna zostać udzielona na uprzednio zadane pytanie, która samo w sobie, speszyło trochę chłopaka. A co ją obchodzą moje moce, jakby mówiło wnętrze chłopaka. Lecz po chwili, zrozumiał, że niema, o co być złym, o co się obrażać. Przecież, po prostu go spytała, nic więcej. On też często zadawał pytanie, które nie należały do tych normalniejszych. Zwykle to było coś w stylu „Skąd pani ma te siniaki”, bądź „Czy lubi pan małych chłopców”. Idealny początek konwersacji, czyż nie. Blondyn podrapał się po łokciu, po czym z bananem na twarzy, oznajmił ciepłym głosem.
Umiem, się zmieniać w kurczaka – no cóż, moc ta nie należała do normalniejszych, ale nie było się czego wstydzić, zresztą Frankowi, zawsze podobała się ta umiejętność. Jego ciało zawsze było cieplutkie, mógł dziobać ziarna kiedy tylko chciał, a na Wielkanoc, dostawał wiele rzeczy za darmo, dlatego też, nie było tak źle. Brzuch znowu zaburczał domagając się ziarna… znaczy się pokarmu! Tak pokarmu. Rozejrzał się dookoła, po czym wrócił się spojrzeniem, do May. Chyba niedługo będzie musiał skończyć tą pogawędkę. Był już strasznie głodny.

Anonymous - 2 Maj 2012, 16:20

Spoglądała cały czas na chłopka. Po chwili usłyszała odpowiedź na zadane przez nią pytanie.
– Serio? – spytała zdziwiona. Taka moc strasznie ją zaskoczyła. Ale fakt była bardzo oryginalna moc. Po chwili usłyszała jak chłopakowi burczy w brzuchu.
– Zgłodniałeś, co? – zaśmiał się rozglądając czy nie ma tutaj jakiegoś punktu, w którym można by coś zjeść. Niestety niczego nie zauważyła.
– Nie widzę tutaj żadnego stanowiska – odpowiedziała.
– Może przejdziemy się coś zjeść -zaproponowała uśmiechając się.

//Sorry brak weny

Anonymous - 5 Maj 2012, 11:20

Francis też uważał, że jego moc jest bardzo oryginalna, choć nigdy nie był pewien do końca, co to słowo oznacza, ale to nie było zbyt ważne. Ważne było, że możliwość zamieniania się w kurczaka, była czymś niespotykanym i ciekawym. Bo czy znacie kogoś, kto potrafi w mgnieniu oka, stać się wielką pierzastą kulką, która słodko piszczy pi, pi? Z pewnością, takich osób nie ma zbyt wiele, a jak już są, to z pewnością, nie są tak zabawni jak chłopak, gdy tylko ten, zmienia się w ptaszka.
- Naprawdę – powiedział z wielką powagą chłopak, chcąc upewnić dziewczynę do tego, że nie kłamie. Zresztą nigdy nie umiał kłamać, tak, więc dziwnym by było, gdyby teraz mu się udało. A nie udało, ponieważ nie skłamał. Pogładził ręką swój brzuch, chcąc go jakoś uspokoić, po czym spojrzał na dziewczynę, gdy ta zadała pytanie.
Tak – powiedział lekko speszony i odwrócił wzrok. Nie chciał, wypaść na kogoś, kto nie potrafi się zachować w obecności innych, jak i ujarzmić swojego żołądka. Który teraz burczał zawzięcie, jak gdyby chciał zrobić na złość chłopakowi. Domagał się jedzenia. Teraz.
- Nie, raczej sam… ja… muszę już lecieć – oświadczył, po czym pobiegł przed siebie, zostawiając, dziewczynę w tyle. Jego twarz była czerwona jak u buraka. Był strasznie zawstydzony, dlatego też chciał się oddalić od dziewczyny jak najdalej. I, uciekł.

[z/t]
Wybacz T.T

Anonymous - 5 Maj 2012, 15:59

Spojrzała na chłopaka i jednie przyglądała mu się kiwając na głową. Po chwili chłopak uciekł, a May zauważyła, że ten zarumienił się. Krzyknął coś na pożegnanie za nim i uśmiechnęła się wzdychając. Usiadła na chwilkę na jednej z ławek i po kilkunastu minutach zmyła się z tego miejsca powolnym i leniwym krokiem. Nigdzie jej się nie spieszyło, więc mogła sobie na to pozwolić.

zt

//Spoko

Anonymous - 12 Maj 2012, 07:59

Będąc już z Elicią w kabinie uśmiechnęła się szeroko, a słysząc jej pytanie odpowiedziała wprost:
-Wcale, a wcale mnie nic takiego nie przeraża.
Zaśmiała się cichutko.
-Może nic mi nie będzie.
Powiedziała słysząc coś o wypchnięciu i śmiejąc się cichutko, gdy towarzyszka Yuki usiadła na przeciwko niej ta z chytrym uśmieszkiem poczekała tylko, aż znajdą się jeszcze wyżej, a będąc już prawie przy samej górze dziewczyna wstała.
-A teraz trochę zabawy.
Powiedziała po czym lekko podskoczyła, a kabina się zakołysała, po chwili poskoczyła jeszcze raz i jeszcze raz. W końcu kabina latała na boki prawie jak jakaś duża huśtawka.

/Feste jeszcze raz przepraszam, że tyle na mnie czekałaś Q_Q



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group