Anonymous - 18 Styczeń 2012, 20:59 Starszy braciszek. Na pewno Illuminate będzie miał dużo do zastanowienia się co do tej sytuacji. W końcu Erio przyzwyczaiła się do Rufusa i nie chciała pewnie od niego uciekać. Kiedy Illuminate podziękował mu, on jedynie się uśmiechnął.
- Nie mogłem zostawić takiej małej dziewczynki wałęsającej się po ulicach.
Po czym podszedł do nich i odparł.
- Dobrze...ale omówimy wszystko w spokoju przy stole z lodami.
Nie zważając na ich negowanie powoli pchnął ich do najdalszego stołu i posadził ich na fotelach. Do nich podeszła w końcu kelnerka i odparł.
- Ja poproszę duży puchar z czterema kulkami czekoladowymi, z bitą śmietaną i proszę nie żałować wszelkich posypek i rurek. Dodatkowo czekoladę mrożoną, tą z dużą ilością bitej śmietany. A dla was?
Odparł z uśmiechem i poczekał, aż kelnerka odbierze i przyniesie wszystkie zamówienia. W końcu odparł.
- No teraz najpierw omówmy najważniejsze rzeczy, a potem będzie mógł Pan wyjaśniać Erio co i jak...
Jego ton był spokojny i tu spojrzał na Illuminate.
- Zaginął Pan na długi czas...zapewne nie ma Pan pracy, ani domu nad głową...tak się składa, że mam...dodatkowy wolny pokój.
Taaaak...raczej pełne wolne skrzydło w pałacu Rapsodia, ale przecież Illuminate nie musiał znać szczegółów.
- Mogę też przemeblować jeden większy pokój, tak aby mógł Pan mieszkać z Erio razem. Tak czy siak...proponuję Panu dach nad głową i wyżywienie dopóki Pan nie znajdzie pracy dla siebie...mogę też w tym Panu pomóc jeśli znajdzie się potrzeba.
Zakreślił kółko łyżeczką w powietrzu, po czym zagłębił łyżeczkę w lodach i spróbował. No cóż, nie był to szczyt tej sztuki, bo czuć było, że to masowa przemysłowa produkcja, ale były zjadliwe. Przynajmniej dla niego. Następnie wziął łyk czekolady mrożonej i mówił dalej.
- I proszę się nie martwić opłatami i czymś takim. Musi Pan jakoś stanąć na nogi, a Erio potrzebuje Ojca i warunków do rozwijania się. Bardzo chętnie będę was gościł.
Ciekawiło go, czy Erio będzie mówić, jaki to Rufus ma dom i w ogóle. Z jednej strony nie chciał, aby to mówiła, ale z drugiej...dzieci mają swoje prawa i trzeba im wiele wybaczać. Tak więc czekał na Illuminate i jego reakcję, graj...muzyko.Anonymous - 19 Styczeń 2012, 14:04 Zdziwiła ją trochę reakcja taty, podziękował , w zwyczaju nie robił tak nawet kiedyś, ale cieszyła się z tego. Gdy znalazła się już przy stoliku usmiechnęła się szeroko.
-Z lodami!
Odpowiedziała gdy tylko usłyszała to słowo.
-To samo!
Cóż uwielbiała czekoladowe wszelkiego rodzaju dlatego pewnie impulsywnie tak odpowiedziała.
Miała zamiar zatopić swój język w lodach.
Patrzała raz na ojca raz na brata. Coś miała dziwne przeczucie, że jej tata nie będzie chciał się zgodzić, ale ona tak czy owak zmusi go na swój sposób, w końcu nie chce tracić żadnego z nich.
Kochała ich oboje.
Gdy kelnerka przyniosła i jej lody Erio zatopiła w nich łyżeczkę, a następnie zaczęła w ciszy i spokoju jeść upragnione obiecane lody.
Nie była zmęczona, nawet podczas tych długich zakupów.
Po chwili w zasadzie połowa jej lodów zniknęła. A sama dziewczynka myślała tylko o tym aby jej tata się zgodził na propozycje Rufus’a.
-Tatusiu…
Rzekła w zasadzie szeptem. W tym momencie miała wszystko czego potrzebowała, tatę, Brata, Lo, to było jej szczęście i miała nadzieję, że nikt już tego nie zepsuje.Anonymous - 19 Styczeń 2012, 21:02 Illuminate machinalnie przygryzł ostrymi kłami wargę, chodź wróć, on ją od razu przegryzł. Wystarczyła jednak jedna krótka chwila, a nacięcie błyskawicznie się zagoiło. Coś go wyraźnie gryzło, ale jego mina świadczyła o tym, że najwyraźniej nie miał zamiaru o tym nikomu mówić. Zaraz jednak chwilowa duchowa nieobecność zniknęła i cyrkowiec spoglądał już badawczo na Rufusa. Nie oponował i dał się zaciągnąć do stolika, zaś w trakcie zamówienia po prostu spławił kelnerkę samym spojrzeniem. W tym momencie zupełnie nie miał już ochoty na lody. No i zaczęło się. Białowłosy przez cały monolog chłopaka nie zmienił mimiki, ani nie poruszył spojrzeniem nawet o milimetr. Cały czas lustrował bowiem twarz rozmówcy, wysłuchując go w spokoju. Potem westchnął głęboko i zerknął na Erio w tym samym momencie, w którym na jego twarzy pojawił się enigmatyczny uśmieszek. Zerknął znowu na Rufusa, z wyraźnym błyskiem w oku, po czym momentalnie zmienił wyraz twarzy na chłodno opanowany.
- Jest mały problem - zaczął spokojnie, błądząc teraz spojrzeniem po stoliku - Po pierwsze mam pewną nadprogramową towarzyszkę, którą planuję w najbliższym czasie ponownie się zająć. Wątpię byś chciał utrzymywać taką zgraję. Po drugie domu faktycznie nie mam, ale szczerze to zastanowiłbym się czy byłby mi on potrzebny. Wolałbym by mieszkała tam jedynie Erio, a ja... powiedzmy... okazyjnie. Ewentualnie wracałbym na noce. W końcu przy takiej ilości ludzi może zrobić się nieco ciasno. No i kolejny problem - nie zamierzam pracy szukać. Z tym co obecnie mam dobrze mi się żyje i niestety mam od groma pierdół na głowie, co sprawia, że ni cholery nie mam jak wcisnąć jakiegoś uganiania się dla ludzi w grafik. Erio jednak na pewno się zajmę, co do tego nie mam wątpliwości.
Po ostatnim słowie, Ill skierował znowuż spojrzenie na dziewczynkę, obserwując jak reaguje.Anonymous - 20 Styczeń 2012, 18:41 Rufus uśmiechnął się delikatnie. "Staruszek" mimo, że był zimny jak skała, to miał jakieś życie osobiste. Nie rozumiał, że stateczność teraz to najlepsze dla Erio, zwłaszcza że musiał teraz z nią przebywać. No, ale to on jest ojcem i nie będzie go uczył jak się ma zajmować swoją córką. Rufus dojadł lody, po czym odparł.
- O ile Pańska towarzyszka nie będzie nadużywać gościnności moich progów, to nie widzę problemu, aby mogła pomieszkiwać u mnie razem z Panem i Erio.
Po czym zrobił przerwę i dojadł lody. W sumie jedna osoba więcej nie robiła mu różnicy. Pałac miał wiele różnych komnat w których można było spać. Ale jeżeli coś tam zostanie zdemolowane, spalone lub zniszczone, to biada temu. Erio była wyjątkiem, w końcu była dzieckiem i jej się wybaczało wiele rzeczy.
- Tak, czy inaczej...Erio może u mnie mieszkać tyle ile to konieczne...czas tu nie gra roli. To samo tyczy się Pana..."mała" powinna mieć ojca blisko.
W końcu spojrzał na Erio i pogłaskał ją po główce. Bardzo ją lubił i można powiedzieć, że chyba pokochał jak młodszą siostrzyczkę. W końcu i ją dopił i odparł.
- Tak czy siak zrobi Pan jak zechce. Ja chętnie się zaopiekuję Pana córką...moją małą siostrzyczką.
Tu uśmiechnął się delikatnie i po głaskaniu dziewczynki po główce, delikatnie przejechał nią po jej policzku, a po chwili wziął swoją dłoń z powrotem.Anonymous - 20 Styczeń 2012, 19:37 Ach czyli nie będzie łatwo. Gdy Ill zaczął omawiać problemy jakie mogą nastąpić Erio posmutniała, jednak do rozmowy się nie wtrącała. Nie spodobało jej się to, że jej tata miał „towarzyszkę” bowiem nie wiedziała i raczej nie chciała aby była dla niego kimś więcej, ona po prostu nie potrzebowała drugiej mamy, bo miała i tatę i brata.
Gdy spojrzał na nią ciepłym wzrokiem ona odwzajemniła uśmiech.
W tym temacie raczej miała nie wiele do powiedzenia, w zasadzie nic. Słuchała tylko ale po pewnym czasie odłączyła się dokańczając lody przy czym w między czasie bawiła się z Lo, głaskała ją tak jak kotka to lubiła.
Poczuła rękę Rufus’a na swojej głowie, później na policzku, uśmiechnęła się.
Po krótkiej chwili gdy obaj mężczyźni nadal rozmawiali nie bardzo zwracając uwagę na nią, mała Erio bez szelestu, w ciszy zniknęła z lodziarni. Coś przykuło jej uwagę.
Dziewczynka znajdowała się w centrum razem z Lo na ramieniu. Po krótkiej zniknęła z ich oczu.Anonymous - 20 Styczeń 2012, 20:41 No cóż, nie od dziś wiadomo, że Illuminate dbał wyłącznie o swoje cztery litery, choć mimo wszystko i tak już bardzo się zmienił od czasu, gdy Erio stała się częścią jego życia. Od niego naprawdę nie można było oczekiwać niczego więcej niż tego co mógł jej w tej chwili dać... i tak była najlepiej traktowaną przez niego personą, biorąc pod uwagę cały okres jego istnienia. W odpowiedzi na wszystko co powiedział Rufus, jedynie skinął głową. Nie był zbyt rozmowny, a i tak dopiero co aż zanadto odsłonił fragment swego życia prywatnego dla kogoś zupełnie obcego.
W tym momencie Ill nie miał zielonego pojęcia o odczuciach małej na temat 'towarzyszki' i w sumie jeśli żebra cyrkowca mają pozostać w stanie nienaruszonym to najlepiej byłoby o niej nie wspominać w tym kontekście. Pękłby ze śmiechu. Osoba taka jak ona z pewnością nie miała nawet najmniejszej szansy na zostanie kimś takim w jego życiu. Chociaż na opiekę dla Erio może i by się nadawała. W każdym razie białowłosy i tak pewnie pozwoli małej wypowiedzieć się w tym temacie. Nie będzie sobie życzyła jej oglądać - nie ma problemu. Tak czy siak wszystkie sprawy miał z nią załatwiać po cichu...
Pogrążony w myślach, przeoczył moment, w którym Erio zniknęła. W jednej chwili bawiła się z Lo, a w drugiej nie było po niej śladu. Illuminate poderwał się nogi i spojrzał na Rufusa z przerażeniem malującym się wyraźnie w oczach. Mimika twarzy pozostała jednak niezmienna.
- Gdzie ona poszła? - warknął, zły na samego siebie i machnął ręką, jakby nie oczekiwał odpowiedzi. Po prostu puścił się biegiem przez centrum by ją znaleźć. Wszystko byłoby w porządku, gdyby było to normalne ludzkie tempo, jednakże było wprost przeciwnie.Anonymous - 21 Styczeń 2012, 11:44 Illuminate nic nie mówił, jedynie kiwał głową. No może i dobrze, ale z drugiej strony mógłby coś więcej powiedzieć o swojej córeczce. Ale może on sam na swój własny sposób okazywał uczucia. W końcu mężczyzna warknął i rzeczywiście, mała zniknęła. Rufus wstał nagle z głośnym piskiem, ale Illuminate już poszedł jej szukać. No cóż, każdy ma swoje sposoby. Lord Rhapsodos wyciągnął komórkę i wcisnął numer, gdy nagle przed nim pojawiła się zgraja łysych goryli w okularach i w czarnych garniturach.
- Panienka Erio zniknęła. Macie podzielić się na grupy. Będziecie pilnować wyjść, aby mała z kotką nie uciekła. Ja natomiast będę jej szukać w innym miejscu.
Ochroniarze kiwnęli głowami i zniknęli tak szybko jak się pojawili. Rufus jedynie westchnął i uregulował rachunek. Skoro Illuminate poszedł w jedną stronę, to on pójdzie w inną stronę. Tak więc teraz zacznie się poszukiwanie małej i będzie miała burę, oj nie ma co.Anonymous - 25 Styczeń 2012, 10:12 Najzwyczajnie w świecie jej uwagę przykuł motyl.
Była daleko od brata i ojca ale nadal była na terenie centrum. Nikt nawet nie zwrócił na nią uwagi, ona tylko przecież szła za kolorowym osobnikiem, który unosił się coraz wyżej aż w końcu zniknął.
Posmutniała ale po chwili uśmiechnęła się gdy spojrzała na jeden sklep, sklep z pluszakami.
Dość szybko znalazła się w środku.
-Lo! Spójrz!
Kotka raczej nie okazywała takiego entuzjazmu jak dziewczynka, ale również się cieszyła na swój sposób.
Erio zniknęła gdzieś między pułkami tak, że właściwie nie było jej widać zaa szyby sklepu. Sprzedawca tylko się uśmiechnął widząc jak mała dziewczynka znalazła się tu sama, bez opieki.
-Lo, jak myślisz, tata pamięta o moich urodzinach?
Cóż właśnie zbliżał się ten dzień, ale przecież nawet jej braciszek nie wie o tym, jakoś nie zdążyła mu powiedzieć.Anonymous - 26 Styczeń 2012, 17:47 Trudno jest naprawdę dobrze zrozumieć jak czuje się ojciec po stracie dziecka. Jest przygnieciony ciężarem smutku i straty czy może raczej wściekły na cały świat za to, że to właśnie jemu odebrano coś tak ważnego? Powiecie, że to się przecież zdarza. Codziennie giną dzieci i jakoś świat się od tego nie zawalił. Zawalić dopiero się może gdy dopiero co odnalezione dziecię znowu się traci. Dlatego też Illuminate był w tym momencie tak wściekły na Erio, że gdyby ją od razu znalazł jak nic obdarłby Lo ze skóry. Na małą nigdy by ręki nie podniósł, lecz wielkim fanem kotów nigdy nie był, a zapewne musiałby się na czymś wyżyć. W miarę upływających na wytężaniu wzroku minut, cyrkowiec coraz bardziej się uspokajał i rozpracowywał gdzie jasnowłosa mogła się schować. Obszedł już całe centrum dookoła dwa razy i nie trafił na nic, a więc przerzucił się na bardziej dokładne poszukiwania. Wszystkie cukiernie i sklepy z zabawkami sprawdził w ciągu zaledwie kilku minut. Pozostał mu jeden sklep - sklep z pluszowymi zabawkami. Białowłosy westchnął ze zrezygnowaniem i wszedł powoli do tej krainy słodkości i dziecięcej radości. Nie musiał długo szukać, gdyż Erio praktycznie sama wpadła mu w ręce. Po prostu oglądała zabawki, a wyłowienie jej spośród półek nie było takie trudne.
- Ekhem... - odchrząknął znacząco białowłosy, splatając ręce na piersi i spoglądając z wymowną irytacją na dziewczynkę - Gdzie to się chodzi samemu?
Nie pokazywał tego po sobie, ale jak ją tutaj zobaczył to zeszło z niego całe napięcie. Nienawidził za nią ganiać, gdy znikała, ale za każdym razem jej wybaczał. Był zdecydowanie zbyt miękki w stosunku do Erio. Przykucnął, rzucając krótkie spojrzenie na zabawki.
- Hmm jak myślisz... niegrzeczne córeczki dostają prezenty na urodziny? - spytał po chwili z pewną satysfakcją w głosie, zerkając na małą.Anonymous - 28 Styczeń 2012, 22:28 Ojciec zawsze znajdzie swoją córkę. Prawdę mówiąc gorzej było z Rufusem. On latał prawdę mówiąc po całym centrum handlowym. Gdzie może być ta mała...co mogło przyciągnąć ją? Musiał teraz zastanowić się nad tym wszystkim. Nie wiedząc nawet, że jest przed sklepem z zabawkami, gdzie byli właśnie Erio i Illuminate, Rufus usiadł i głęboko się zastanawiał. Jedynie logiczna analiza mogła coś tutaj pomóc. Co może zainteresować dziecko? A zwłaszcza małą dziewczynkę? No cóż, jego interesowały samochody, samoloty, mundurowi i tego typu podobne rzeczy. Nie mówiąc o książkach. Jednak nie sądził, aby ta mała podzielała jego zainteresowania. Cukierki? W sumie byli w lodziarni, poza tym nie ma tutaj sklepu z cukierkami, a przynajmniej takiego z prawdziwego zdarzenia. Nie widziała na pewno cukierni w Belgii. Tam to dopiero jest wspaniała czekolada. Ale wracając do rzeczywistości. Rufus więc siedział na ławce i siedział zastanawiając się gdzie ona do diabła mogła być? W końcu Rufi spojrzał za siebie i uśmiechnął się. Zobaczył Erio ze swoim ojcem. No cóż, przecież dopiero go odnalazła. Młody panicz Rhapsodos wstał z ławki i...udał się do wyjścia. Niech pobędą w spokoju, ale jak będą wychodzić, to zatrzyma ich ktoś z jego ochrony i zapewni im kierowce gdziekolwiek chcą. Sam natomiast udał się ze sklepu.
<z tematu>Anonymous - 9 Kwiecień 2012, 21:56 Dziewczyna postanowiła sobie zrobić taki krótki spacer po ludzkim mieście. Co ją do tego nakłoniło? To co zawsze, poszukiwania Frederica.. Liczyła,że może zastanie go w sklepie z pluszowymi zabawkami bo będzie chciał kupić coś nowego Lor. Weszła zatem do środka swoim spokojnym krokiem , rozejrzała się dookoła szukając jego siwej czupryny i dostrzegła. Niestety nie była to siwa czupryna lecz biała..ale mimo wszystko Carrie wydawało się ,że to może być on. Zatem kroki dziewczyny stały się pewniejsze i szybsze, ruszyła pędem miedzy drewniane półki gdzie stał owy mężczyzna.
-Frederico! - Krzyknęła i rozpromieniła się cała na buzi, po chwili gdy dotknęła dłonią ramienia mężczyzny i zauważyła do kogo mówi zrezygnowana cofnęła się o te dwa kroki i ledwie zdołała wydusić z siebie ciche
-Przepraszam. Pomyliłam pana z kimś.- Westchnęła i przegryzając nerwowo dolną wargę odeszła do sąsiedniej półki z miśkami. Może to dobry pomysł by wybrała sobie coś dla siebie? Może przydałby jej się mały , osobisty towarzysz? Ostatnio zrobiła się jakaś cicha i zbyt spokojna jak na samą siebie. To nie było zbyt dobre. Pora było zacząć się śmiać na nowo z byle błahostki. Wtedy byłoby o wiele ciekawiej i zapewne prościej. A tu w jednej chwili pryska nadzieja. Znów myślała,że wreszcie go odnalazła. Może powinna w końcu przestać się łudzić i wbić sobie do tej swojej głowy,że on i ona nigdy się już nie odnajdą i musi wieść życie sama. I sama je budować od początku. Mogłoby to wreszcie do niej dotrzeć. A nie ciągle sobie coś wyobraża i to jeszcze nie wiadomo jak wielkie rzeczy. Powinna chociaż na jakiś czas przestać bujać w obłokach. Głowa dziewczyny ponownie odwróciła się w stronę chłopaka i tej małej dziewczynki. Carrie zastała się w miejscu. Zamyśliła się obserwując te dwójkę. Zastanawiała się tylko czy on jest jej ojcem czy może są rodzeństwem. W końcu nie zdążyła podsłuchać ich rozmowy, weszła do sklepu zdecydowanie za późno. Chwilę potem opamiętała się i jej niebiesko-fioletowe oczy spoczywały teraz na pluszach, które siedziały dostojnie ułożone obok siebie. Jeden był wielki, największy ze wszystkich ogromny i puchaty taki. Na pewno zajął by co najmniej połowę łóżka mojej Car. A zaraz obok była reszta miśków. Te były już mniejsze , oj. Jedne mniejsze, drugie jeszcze mniejsze od tych kolejnych itd. W końcu wypatrzyła sobie jednego. Był jedyny kremowy , wszystkie inne albo były białe, albo brązowe bądź szare. A moja dziewczynka upatrzyła sobie akurat tego puchatego z okrągła buźką i ciemnym noskiem. A oczkami czarnymi jak węgielki. Tylko czy ona nie jest za duża już na takiego miśka? Wzięła powietrze głęboko w płuca wciąż dumając. Jakby to nie miała obecnie większego problemu.Anonymous - 9 Kwiecień 2012, 22:00 Illuminate westchnął ze zrezygnowaniem i po raz kolejny tego dnia wyżył się na swojej czuprynie, targając ją lewą ręką. Już niedługo będzie mógł posadzić na swojej głowie kurę, a warunki do znoszenia jajek będą idealne. Zaraz jednak, gdy trafiło do niego jak musi wyglądać, spróbował w miarę ugładzić włosy. Niestety efekt był raczej marny. Jego czupryna żyła własnym życiem. Białowłosy mimowolnie wydał z siebie cichy pomruk niezadowolenia. Wtedy też poczuł dotyk na swoim ramieniu i odwrócił się, zaglądając wprost w niebiesko fioletowe oczy dziewczyny.
- Nic nie szkodzi - odparł, w sumie sam do siebie, bo dziewoja już zajęła się czymś innym, próbując powstrzymać głupi uśmieszek jaki cisnął mu się na usta. Momentalnie w jego głowie zrodził się zalążek planu, który wnet zapragnął zrealizować. Nachylił się nad młodą i szepnął jej do ucha:
- Erio, zmykaj do tego miłego pana w garniturze. Zobaczymy się później - chwycił ją delikatnie za ramiona i pchnął w stronę jednego z goryli Rufusa, którzy przypadkiem pozostali. Illu spojrzał na niego znacząco, po czym się odwrócił, tracąc dziewczynką jakiekolwiek zainteresowanie. Ufał, że tamten facet odstawi ją na miejsce. Zresztą, teraz był zbyt zajęty by robić za niańkę. Całą uwagę skupił na zgrabnych nogach, dość niskiej dziewczyny, która przed chwilą go zaczepiła. Następnie zaczął lustrować całą jej sylwetkę, włosy, a potem obszedł regał na około by spojrzeć na jej buźkę. Była bardzo ładna i widać było, że rozbudziła zainteresowanie cyrkowca, który w ramach zamaskowania swoich prawdziwych zamiarów zaczął przyglądać się pluszakom. Zbliżył się tak by bez problemu móc zajrzeć jej przez ramię, choć w sumie z jego wzrostem nie był ten manewr wcale potrzebny, i zerknąć na trzymaną przez Carrie maskotkę.
- Ładny. Chcesz go kupić?Anonymous - 9 Kwiecień 2012, 22:45 Carrie była tak zamyślone,że nawet nie skupiła się na tym co w tej chwili robił białowlosy mężczyzna.
Kiedy jednak poczuła czyjąś obecność za swoimi plecami momentalnie ją to zamurowało. Stała chwilowo w bezruchu i przegryzła na nowo dolną wargę z podenerwowania.
Kiedy jednak usłyszała głos chłopaka odwróciła niepewnie twarz w jego kierunku. Miśka ścisnęła w dłoniach i wzięła głęboko powietrze w płuca nim wypowiedzieła kolejne słowa odpowiadająć mu
-Tak. Tzn nie - Już zapewne wyszło,że należy do osób niezdecydowanych.
-Tzn nie, bo nie wiem czy nie jestem już na takiego miśka za stara , chociaż przyznam się ,że nawet jeśli ...to przydałby mi się taki pluszka. - Oznajmiła lustrując twarz rozmówcy.
Zaraz, a co się stało z tą dziewczynka, z którą widziała go tu na samym początku? Jeśli mała nie zjawi się zaraz przy nich to dziewczyna zacznie się o nią wypytywać, ale to z czystej ciekawości. Taka juz była natura Carrie.
Spojrzała w oczy chłopakowi i speszona pierwsze co zrobiła odruchowo uśmiechnęła się. Co z tego ,że uśmiech był jak jakiegoś ogłupiałego dziecka, ważne,że w ogóle się pojawił w tak nieco niezręcznej choć całkiem, całkiem przyjemnej sytuacji. Illu miał dużo szczęścia,że nie widziała go czarnowłosa kiedy przyglądał jej się otaczając półkę.. Zapewne chichotałaby cicho z tego wszystkiego i nieco zdezorientowana wyszłaby ze sklepu bez maskotki,a póki co wszystko wskazywało na to,że prawdopodobnie zabawka wyląduje na stałe u owej osóbki. Szczupła zerknęła w dół na buty mężczyzny. Nie wiedzieć czemu na nie często zwracała uwagę. Zaraz,zaraz . Jak to nie wiedzieć czemu?! Przecież to urodzona pani krawiec. Ubranie to rzecz podstawowa określająca osobowość każdej z postaci. Przynajmniej takie były teorie owej dziewczyny.Anonymous - 9 Kwiecień 2012, 23:42 Widział jak jej ciało drętwieje i mimowolnie, delikatnie się uśmiechnął. Nie był to jednak przyjazny uśmiech, a raczej pewien rodzaj parodii uśmiechu, który mimo wszystko jak na współczesne standardy wyglądał w miarę normalnie.
Słysząc jej odpowiedź zaśmiał się cicho i niemalże można byłoby wziąć to za szczery śmiech, gdyby nie zimne spojrzenie, które mógłby dostrzec jedynie zdolny obserwator, gdyż zniknęło dosłownie po sekundzie. Illu sięgnął do misia, którego Carrie ściskała w dłoniach i odchylił go nieco by spojrzeć na niego z innej perspektywy.
- Gdzie tam za stara. Jeśli Ci się podoba to warto go kupić, mówię Ci.
Spojrzał przelotnie w oczy dziewczyny i dobył portfela, z którego wyciągnął banknot o sporym nominale, po czym najzwyczajniej w świecie zapłacił za pluszaka. Gdy transakcja została zakończona, powrócił do dziewczyny i znowu wlepił w nią spojrzenie.
- Teraz jest już twój - odparł, po czym natychmiast podążył spojrzeniem za wzrokiem dziewczyny. Buty. Patrzyła mu się na buty. Spoglądała na nie trochę zbyt długo jak na mimowolne zerknięcie, no ale cóż, każdy ma jakieś swoje zboczenie. W każdym razie, białowłosy nie miał zamiaru się zastanawiać nad tym jaki jest problem Carrie. Przeniósł znowuż spojrzenie na jej twarzyczkę i uśmiechnął się zachęcająco, pokazując dziewczynie skinieniem dłoni stoliki w kawiarni naprzeciwko.
- Nie chciałabyś się może napić czegoś?
Najwyraźniej cyrkowiec miał dzisiaj dobry dzień, skoro postanowił 'po sponsorować' dziewczynę. Poza tym najlepiej zostańmy przy wersji pt. 'Illu-jest-samotny-w-wielkim-świecie-i-szuka-kontaktu' i po prostu nie doszukujmy się tutaj jego prawdziwych motywacji.
- Nie każ się prosić.Anonymous - 10 Kwiecień 2012, 19:53 Ona nie była tą trzecią osobą , która mogłaby dostrzec jego charakterystyczny uśmiech. Kiedy białowłosy odchylił pluszaka w jej dłoniach popatrzyła to na maskotkę to na niego.
-Skoro mówisz,że nie jestem raczej na niego za stara to... -Nawet nie zdążyła dokończyć,że zdecydowała się kupić pluszaka. Bo chłopak już stał przy kasie i płacił za miśka. Chwilowo nie mogło w ogóle do niej trafić to co wyprawiał,lecz po chwili roześmiała się i pokręciła głową.
-Wiesz,że w takim razie teraz Ty musisz wybrać sobie niejaką maskotkę i ja za nią płacę? - Spytała zerkając na mężczyznę podejrzanym spojrzeniem.
Chwilę później wsłuchała się w jego kolejne słowa i od razu gdy tylko dotarły do jej uszu na twarzy dziewczyny zagościł szczery , duży uśmiech. Całe szczęście ,że należał do tych ładnych. Uff. Bo inaczej nie miałaby co się tak uśmiechać. Oj . Nieważne.
- Dopiero jak ja kupię Ci zabawkę to pójdziemy do tych stolików. - Dodała pewnym siebie głosem i uniosła wskazujący palec w gestykulacji, który miał postawić jakby sprawę jasno.
Tak tak, paluszek i nie ma żadnego ale.
Zapowiadało się interesująco. Czyżby odnalazła osobę, z która będzie mogła od czasu do czasu spędzić parę chwil? A może jeśli się uda i jemu kiedyś uszyje małe co nieco ?
Wszystko przed nią. Dziewczyna była zachwycona tak nieprzewidywalnym zachowaniem Illu. Pierwszy raz spotykała się z tak oryginalną osobą. Był dla niej kimś nowym, mało tego ktoś nieprzewidywalny dla Carrie był kimś wyjątkowym. Zastanawiała się czy jeszcze czymś ją później zaskoczy. No i przypomniało się panience. Później musi go wypytać o te małą, prze uroczą dziewczynę, która zniknęła jej z pola widzenia już przed paroma minutami.