To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Malinowy Las - Lisia norka

Lani - 29 Marzec 2017, 17:06

Lucek był jakiś dziwny. Miał taki nieobecny pysk. Lani przekrzywiła głowę i wwiercała w niego swoje oczy. Uszy zarejestrowały jakieś piski i skrobanie. Szelest liści. Irytujące. Ryknela na te rude kity aż te rozbiegly się w poplochu. Ppdczas ryku twarz Lani wydłużyła się, zamieniając w pysk pumy.
Widząc że Lucek zwrócił na nią uwagę, wyszczerzyla swoje białe ząbki w pokracznym uśmiechu.
Doskonale wiedziala że to co Lucek zrobił to nie jest jeleń. Lani nie jest głupia! Wyczula to jak ten lis się pałętał po kuchni! A teraz jasno widzi że to nie jest mięso. A chleb i jakies dodatki. Lani nie wiedziała po co ludzie robią chleb. Jest przecież mięso. Mięso jest dobre. I owoce. Też są całkiem w porządku!
Zmruzyla więc gniewnie oczy, marszczac brwi. Jej ogon wił się jak szalony.
Chleb w jajku i mięso! Ser. Czytała o tym. Jak to było... Ser: produkt spożywczy wytwarzany poprzez wytrącenie z mleka tłuszczu i białka w postaci skrzepu, który zostaje poddany dalszej obróbce.
Więc Lucek zrobił chleb z jajkiem, mlekiem i mięsem. Fuj. Ani to nie pachniało ani nie brzmiało dobrze. Dlaczego Lucek wymyśla takie dziwne rzeczy?
I jeszcze ta brązowa woda. W której były jakieś liście herbaty. Pachniało cierpko a kolor był jak błoto. Co ten Lucek... Próbuje ją otruć? Nie wystarczy że włada ogniem?
Nauka nowych smaków? Jej niezadowolenie od razu znikło. Lani się uczy smaków! Tak. To brzmi dobrze. Lani uczy się smaków. Jej uszy sterczaly teraz a twarz wyrażała ekscytacje. Dziś uczy sie smaku mleka z chlebem i jajkiem i mięsem. Czy jakoś tak!
Wzięła chleb do ręki ale był ciepły! Upuscila go przed soba na stole. Na szczęście nic z niego nie spadło. Usta wygiely jej się wyrażając niezadowolenie.
- Gorące! - powiedziała z lekka pretensja. Wydela policzki a usta ulozyla w dziubek co mogło wyglądać komicznie.
Poczekala trochę i dotknela chleba palcem. Był już okej wiec wziela i calego włożyła do ust. Żuła i Żuła i Żuła i przelknela. Oblizala usta. Było nawet fajne. Takie ciapowate ale to mięso. Takie dobre. Ten ser był nie fajny. Nos ją od niego bolał.
- Dobre! Ale ser.. Boli w nos. - pokazala palcem na swój kinol.
Przytulanie? Pozytywne? Sympatię? Witanie? Zegnanie? Patrzyła na samca zdezorientowana. Gdy Lucek wystawił ręce i spytał się czy chce spróbować Lani się trochę odchylila czego krzesło nie wytrzymało i przechylilo się razem z sama lani tak ze ta się wywrocila. Lezala na ziemi. Bolała ją głowa. Buuu!

Yako - 29 Marzec 2017, 20:39

Słysząc jak ryknęła na biedne wiewiórki, spojrzał na nią karcąco i warknął cicho. Nie był zadowolony z tego co zrobiła. Może i była drapieżnikiem, królową Lasu Czterech Pór Roku, ale to nie znaczy, że może straszyć mniejszych i słabszych od siebie. Westchnął ciężko i zniknął na chwilę w domu. Wyszedł trzymając coś w ręce. Podszedł do drzewa i zacmokał kilka razy, wyciągając w górę rękę. W palcach trzymał orzeszka. Wiewiórki podeszły niepewnie, widocznie już go znały, gdyż po chwili jedna usiadła mu na głowie, a druga usiadła na dłoni i próbowała wydostać jego orzeszek spomiędzy palców. Tej na swojej głowie również dał smakołyka. Uśmiechnął się delikatnie i pozostałe orzeszki położył w zgięciu gałęzi, wiedząc, że nie spadną same. W końcu jednak gdy futrzaki już się uspokoiły, wrócił do stołu.
- To, że coś jest mniejsze nie znaczy, że można to straszyć tylko dlatego, że ma się takie widzi mi się - powiedział tylko, zabierając się za śniadanie.
Zauważył entuzjazm na twarzy kotki. Wystarczyło nazwać to nauką nowych smaków i już była bardziej chętna do tego, żeby jeść. Uśmiechnął się półgębkiem, słysząc, że gorące - i dlatego na jedzenie się dmucha, żeby szybciej ostygło - powiedział spokojnie i upił herbaty, dmuchając na nią lekko, żeby jej to zaprezentować. Widział, że jej zasmakowało, ale też coś jej nie pasowało. Słysząc jej słowa, przytaknął głową i zabrał na chwilę jej talerz. Zdjął z jej grzanek ser, a w zamian dodał jej trochę szynki z jego kanapek. Mógł przecież zjeść z samym serem. Jemu to różnicy nie robiło. Oddał kotce talerz - sera nie musisz jeść jeśli Ci nie smakuje, ale resztę zjedz. Szynkę masz w ramach nagrody za spróbowanie czegoś nowego - powiedział i powoli skończył swoje śniadanie.
Widząc jak Lani spada z krzesła westchnął ciężko i wstał. Podszedł do niej spokojnie i krzyżując ręce na gołej klacie, które po kilku godzinach treningu już nabierała muskulatury, spojrzał na nią z góry. - Uważaj trochę bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz - powiedział z rezygnacją i wyciągnął do niej rękę - daj rękę, pomogę Ci wstać - jeśli zrobiła to o co prosił, pociągnął ją w górę i odwrócił stanowczo tyłem do siebie, po czym obejrzał głowę, starając się jej nie dotykać. Upewniwszy się, ze co najwyżej nabiła se guza, puścił ją i wszedł do domu. Przyniósł jej szklankę wody, widząc, że herbata jej nie pasuje. A szkoda. Była pyszna.
- Zjedz do końca śniadanie, bo trzeba jeszcze nakarmić mieszkańców stawiku - powiedział i wyciągnął torbę z karmą dla karpi - a potem podetniemy Ci trochę włosy, bo widziałem, że masz zniszczone i jak tam dalej pójdzie to zaczną Ci wypadać - wzruszył ramionami - a jak się je regularnie przycina i myje to wtedy rosną zdrowe, gęste i miękkie - dodał jeszcze i poczekał aż kocica zje.
Potem jeśli chciała zaprowadził ją do stawu gdzie razem nakarmili karpie, a Lusian od razu poinformował, że ryby te nie są do jedzenia i jak zobaczy, że jakaś znikła będzie bardzo zły.
Po tym powiedział, żeby usiadła na tarasie i poczekała, a sam poszedł po grzebień, który zamoczył w wodzie, żeby lekko zwilżyć końcówki włosów Lani i nożyczki, żeby jej je podciąć.

Anonymous - 30 Marzec 2017, 22:06

Kobieta jak zwykle po pracy i długiej kąpieli ubrała się w satynową koszulkę zdobioną koronką i czarny szlafrok do ziemi, z tego samego materiału. Leżąc na łóżku z książką w ręce przewracała kolejne stronicę zatapiając się między słowa historii. Tym samym nawet nie zauważyła, kiedy jej oczy zamknęły się, a ona sama odpłynęła w objęcia Morfeusza. Niespokojny sen sprawił, że rzucała się na łóżku walcząc z poduszką.
Walczyła sama ze sobą i starymi wspomnieniami, których nie pamiętała.
W końcu ciało kobiety się podniosło, a ona sama dalej śniąc ruszyła przez pokój do okna. Dwuskrzydłowe drzwi na balkon stawiały lekki opór. Jednak nie było to problemem, dla śpiącej osoby. Bowiem panienka Leila naglę zniknęła ze swojego apartamentu w kamienicy położonej w Ludzkim Świecie.
Tymczasem pojawiła się w głębi malinowego lasu, parę centymetrów ponad koronami drzew. Listki, które połaskotały jej stopy, wyprowadziły ją z transu. Kobieta szeroko otworzyła oczy i z krótkim, urwanym krzykiem spadła, wpadając między ostra gałęzie drzew, aż w końcu lądując na ziemi między kwiatowymi krzewami.
Leila poczuła jak jej płuca odbijają się od ziemi i podskakują jeszcze chwilę w klatce piersiowej. Ostry ból przeszywający jej klatkę piersiową odebrał jej dech. Dodatkowo zarówno ręce, jak i nogi były pełna drobnych zadrapań stworzonych przez gałązki. Leżąc n ziemi Lunatyczka rozejrzała się powoli łapiąc dech. Zauważyła parę metrów od siebie domek w orientalnym stylu przypominającym Japońskie wille.
Rozejrzała się jeszcze dokładniej próbując sobie przypomnieć jak się tutaj znalazła, lub w jakim miejscu przynajmniej jest. Jednak w jej głowie błąkała się pustka.
Młoda kobieta powoli podniosła się z ziemi i powolnym krokiem ruszyła w stronę chatki. Musiała zaryzykować wejście, gdzie mogła czekać ją pomoc, jak również śmierć. Płomiennowłosa nie przypominała sobie, by kiedyś przebywała w tym miejscu. Może jako dziecko, ojciec lub matką ją tu zabierali, jednak tak dawnych czasów nie pamięta.
-Przepraszam, jest tu kto?
Jeszcze raz rozejrzała się po okolicy opierając o ścianę domu. Była cała poobijana, bez sił i dalej niepewna sytuacji, w której się znalazła. Widocznie przez swoją moc teleportowała się do tego lasu. Widocznie śniła swe wspomnienie, które bardzo mocno ją wciągnęło.

Lani - 31 Marzec 2017, 09:35

Luckowi nie spodobało się jej rykniecie. Widziala to no i warknal. Uśmiechnęła się krzywo gdy ten wstał i wszedł na chwile do nory.
Ona przez ten czas wszamała drugi chleb ale sciagnela z niego ser i polozyla na chlebie Lucka zabierając mu miesko. A potem z niewinna mina przyglądała się jak samiec wabi wiewiórki. A teraz co? Zje je? Wypatroszy? Zrobi sobie z nich szalik? A może sobie je wypcha i postawi na szafce jako ozdobę? Z ciekawością przyglądała się jego poczynaniom.
Ale niestety! Zawiodła się! Polozyla uszy z niedowierzaniem. Po prostu dał im żarcie.
Nie można straszyć jeśli się tego chce? Co to za brednie? Fuknęła niezadowolona, mruzac oczy. Jej ogon świsnął w powietrzu jak bicz.
Dmuchać na jedzenie? Co to znaczy? Z lekko głupkowatym wyrazem twarzy patrzyła na to jak Lucek wydycha powietrze na śmierdzący płyn herbatę. I że niby od tego żarcie robi się zimne? Tylko dlatego że się da mu powietrze? Trochę jak składanie ofiary! Dajesz jedzeniu ofiarę powietrza a ono w zamian się ochładza. Wow!
Samiec sciagnal z reszty jej grzanek żółte mleko i położył jej mięso! Jej oczy się zaświeciły. Wzięła kolejny chleb i cały wpakowała do ust. Chleb jest taki sobie. Żujące i takie dziwne. Ale z mięsem i jajkiem jest dobry! Zapomniała o chuchaniu na jedzenie więc znowu poparzyla sobie język. Który wystawiła i spojrzała z pretensja na Lucka.
Szynka nagroda. Tak. Takie nagrody Lani lubi. Tylko mało mięsa. Lani by chciała więcej.
Jak spadła to wstała sama. Umie się ruszać więc nie trzeba jej pomagać! Wytknela język Luckowi i podskoczyla w górę. Gdy ten przyniósł jej wode w jakiejs małej szklanej... Czyms. Lani wzięła i wypila to duszkiem. Po tym oblizala się.
Cięcie włosów? Bo są zniszczone? E tam. Wzruszyla ramionami. Bez różnicy! Mogłaby i nie mieć tych kłaków na głowie. Grunt by futro pumy było okej!
Jak zjedli poszli do wody w ogrodzie w którym były ryby. Lani wodzila za nimi wzrokiem a uszy jej drgaly. Nie mogła ich zjeść bo Lucek ją podpali. Ale... Tak bardzo chciała chlasnąć łapą w wodę i je złapać!
Nasypali im jakichś dziwnych śmierdzących płatków a one je jadły. Fuj!
Usiadła na tarasie i czekała aż wróci samiec obserwując skaczące po drzewie wiewióry. A gdyby tak ukrecic którejś łeb? I wychłeptać gorąca posoke? Mniam!
Oblizala się i wtedy jej uszy zarejestrowały jakiś huk. Oddalony spory kawałek od miejsca w którym siedziała ale jej bardzo czułe uszy słyszały wszystko. Szurajace kroki i nawoływanie. Po głosie zrozumiała że to jakaś samica. Nawet w ogrodzie dało się czuć jak śmierdzi strachem. Lani zmarszczyla gniewnie nos. Czuła coś jeszcze. Krew. Jej źrenice stały się wielkie prawie na całe oko. Przestała się ruszać. Całe jej ciało się napięło i pokryło krótką szczeciną pumy.
Przechyliła głowę i pobiegła przez cała nore jak szalona. Zatrzymała się przed drzwiami głównymi i zamiauczala jak wściekły kot.

Yako - 31 Marzec 2017, 11:19

Pokręcił głową widząc, że jej jest to obojętne czy będzie mieć zdrowe włosy czy nie - to może zetnę Cię na krótko, żeby Ci kudełki nie przeszkadzały jak jesteś w tej formie? - rzucił od niechcenia. W sumie mu to było obojętne jaką fryzurę będzie miała ta dzikuska. W końcu i tak jak tylko wyzdrowieje to pójdzie w cholerę. Przynajmniej taką miał nadzieję.
Widział, że Lani najchętniej to poszłaby upolować jego karpie. Ale jej na to nie pozwoli. Niech tylko spróbuje, a zamknie ją w piwnicy i to bez światła. Zobaczymy co na to powie. Na szczęście przy nim nie próbowała żadnych sztuczek. Choć zapach granulatu, którym karmił ryby, chyba jej nie przypadł do gustu. Ale co tam. Nie musi przecież tego jeść. To nie jest jedzenie dla kotów tylko dla tych łuskowatych stworków, które teraz otwierały pyszczki, by pochłonąć kolejne porcje pokarmu.
Chodził po domu, by znaleźć wszystko co potrzebuje żeby podciąć Lani włosy. A może jednak je zetnie? Wolałby, żeby po domu nie łaziła cały czas jako puma. To nie jest las. W świecie, w którym rządzą istoty ludzkie, nie wystarczy być dużym i groźnym, żeby mieć szanse na przeżycie. Dagaslani musi się przystosować inaczej jeśli nie wróci szybko do lasu to może mieć problem i to spory.
Rozmyślał nad tym, gdy nagle usłyszał, jakby coś sporego spadło z drzewa. Coś co nie może być przejrzałą maliną czy gałęzią. W szczególności, że to coś wydało krzyk. Czyżby kobieta? Ale co tu robi i czemu spada z drzewa? Szybko ruszył do drzwi i wyszedł, zamykając je Lani przed nosem. Lepiej, żeby tego kogoś nie zaatakowała. Usłyszał jej głośnie miauknięcie - Lani zostań w środku - powiedział rozkazująco i rozejrzał się.
Jego oczom ukazała się piękna rudowłosa kobieta ubrana w ... chyba w samą piżamę i cała poobijana i podrapana. Spojrzał w górę i widząc połamane gałęzie domyślił się, że to one są sprawcami tych obrażeń. To co jednak rzuciło mu się w oczy to kolor zadrapań, nie były czerwone, a raczej niebieskie. Lunatyczka? Przeszło mu przez myśl. Podszedł do niej, nie czekając aż go zauważy.
- Wszystko w porządku? - zapytał kontrolnie, widząc jednak jak się opiera o ścianę domu, bez pytania wziął ją na ręce i ruszył do drzwi. Był delikatny, żeby jej nie wystraszyć ale stanowczy. Przed drzwiami jednak się zatrzymał, jakby sobie coś przypomniał - Lani wchodzę z gościem, lepiej go nie atakuj, bo będzie źle - warknął głośno i otworzył drzwi. Wszedł bokiem, w każdej chwili gotów się odwrócić tak by oddzielić dzikuskę od rudowłosej.
Posadził ją delikatnie na kanapie - coś panienkę boli? - zapytał klękając przed nią i oglądając ją dokładniej. Po chwili wstał. Przyniósł miskę z ciepłą wodą i szmatkę oraz szklankę wody na początek. Podał jej picie - chce się panienka napić? Chyba, że woli panienka herbatę, a może coś mocniejszego? - uśmiechnął się delikatnie, jeśli sobie zażyczyła czegoś innego niż woda, podał jej to - swoją drogą nazywam się Lusian - wstał i lekko się pokłonił - mogę poznać panienki imię? - zapytał spokojnie. Jeśli się przedstawiła skinął jej lekko głową - miło mi poznać.
Po chwili jednak wrócił na klęczki i wyciągnął szmatę i wykręcił ją. Sięgnął ręką do jednej z jej nóg - mogę? - zapytał wskazując na zadrapania. Chciał je delikatnie przeczyścić. Jeśli dostał takie pozwolenie, zabrał się za przecieranie ran. Robił to delikatnie, z troską, ale równocześnie tak by nie wprawiać kobiety w zakłopotanie. W końcu nie był jakimś napaleńcem, chciał tylko pomóc, a czy coś więcej z tego wyjdzie to już inna spawa.
Cały czas również kontrolował co robi Lani. Wiedział, że nie lubi ludzi i wolał, żeby nagle nie zaatakowała jego gościa. Nie byłby to najlepszy pomysł, w szczególności, że nie miał pojęcia czy kobieta nie jest z jakiegoś ważnego rodu czy po prostu, sobie poszła na spacerek w chmurach.
Zauważył, że ubrania, które ma na sobie średnio pasują do Krainy Luster. Czyżby przyszła tu ze Świata Ludzi? Jeśli tak to dlaczego w takim stroju?

Anonymous - 1 Kwiecień 2017, 12:25

Słysząc zza drzwiami warczenie chciała się odsunąć. Zdecydowanie wpadnie w kłopoty jeśli nie odejdzie z tego miejsca. Jednak wycieczka w tak dalekie rejony Krainy Luster ją wykończyła po nieprzespanej nocy. Czuła jak oczy same jej się zamykają, nie miała ochoty na kłopoty. Zresztą chętnie by się stąd ulotniła, gdyby nie zmęczenie.
Słysząc męski głos rozejrzała się i odrobinę osunęła po ścianie domu. Uśmiechnęła się lekko widząc niedaleko siebie mężczyznę, który porównując do niej był bardzo wysoki.
-Czy pan...
Nie zdążyła dokończyć, gdyż mężczyzna ujął ją w ramiona. Chciała się zapytać, czy mężczyzna zechce jej powiedzieć, gdzie to się znalazła. Zdziwiona rozszerzyła oczy i spojrzała na niego. "Lani wchodzę z gościem", słowa odbijały się od jej obolałej głowy. Czyżby nie miała okazać się przekąską dla dzikiego zwierza? Wchodząc do domu zauważyła dachowca. Pewnie, to ona tak wrogo odezwała się pod drzwiami. Może Leila coś przerwała swym przybyciem, sądząc po odzieniu dziewczyny, albo raczej jego znacznym braku.
Nieznajomy posadził ją na kanapie, jednak przyglądając się jej dokładnie. Czując tak lustrujące spojrzenie zarumieniła się lekko. Sama jednocześnie skarciła się w myślach, starając osłonić się szlafrokiem. Nigdy w clubie nie peszyło jej spojrzenie zarówno obcych mężczyzn, jak i kobiet. Nie zawstydzała jej świadomość, że nie jeden rozbierał ją w myślach, chętnie móc zapłacić krocie za noc z nią, nawet jeśli nie miał na to szans. Możliwe, że po prostu zaskoczyło ją zachowanie obcego.
-Nie, dziękuję woda starczy.
Przyjęła szklankę napoju i pociągnęła z niej niewielki łyk. Tak naprawdę wolała by podwójną whisky i espresso, jednak nie mogła gardzić gościnnością tego mężczyzny. Dodatkowo alkohol pewnie zwalił by ją z nóg ostatecznie odbierając siły. Kiedy się przedstawił odpowiedziała na jego uśmiech lekkim skrzywieniem linii ust w podobnym grymasie zwanym uśmiechem. Widać było, że dziewczyna jest spięta, dodatkowo bez makijażu, którego ostre barwy dodawały jej lat wyglądała na nastolatkę.
-Leila, dziękuję bardzo panu za pomoc, nie wiem jak będę mogła się odwdzięczyć.
Oj tak, nie chciała mieć długu u nikogo i nigdy. Jednak pozwoliła zająć się swymi nogami, dając mu znać lekkim skinieniem głowy i chwilowym odwróceniem wzroku, zastanawiając się, czy ręce i ramiona również będzie chciał przemyć, co będzie się wiązało z zdjęciem przez nią szlafroka i osłonięcie ciała schowanego tylko pod cienkim materiałem.
Kobieta owinęła się szczelniej szlafrokiem i co chwilę zerkała na poczynania Lusiana, jego ruchy były spokojne i bardzo delikatne. Zupełnie inne od tego, do czego przyzwyczaiła się w świecie ludzi, co było miłą odmianą.
Leila przyglądała mu się z delikatnym uśmiechem, lekko przekrzywiając głowę w lewo, z czego nie była a bardzo świadoma. Dodatkowo oczy Lunatyczni były półprzymknięte ze zmęczenia, przez co wyglądała, jakby bujała w obłokach, tym razem nie dosłownie.

Lani - 1 Kwiecień 2017, 17:07

Na krotko? Okej. Kiwnela głową obojętnie. Krótkie czy długie. Co za różnica? Lani to andal będzie Lani. Byle by Lucek jej głowy tymi nożycami nie przebił. Bo wtedy nawet ogień nie da jej rady.
No... Może...
Samiec lazil po norze i zbierał jakieś przedmioty. Miał nieobecna twarz i trochę marszczyl te swoje brwi więc Lani nic nie mówiła. Jeszcze by jej coś zrobił.
Znalazła z resztą sobie zajęcie. Zgniatała palcami mrówki które próbowały wejść do nory. Nie lubi mrówek. Te z lasu zawsze ją gryzly gdy zabierala im larwy. Ale one są takie mniam!
Gdy stała pod drzwiami na zewnątrz Lucek biegiem wyszedł i zamknął jej je od tak! Zasyczała wsciekle. Na jej ciele pokazało się futro pumy. Zjezone na karku i plecach.
Lani czuła zapach krwi. Chleb nie zaspokoil prawie wcale jej głodu. Tak więc gdy czuła zapach świeżej posoki po prostu dostała zaćmienia umysłu.
Krążyła pod drzwiami wsciekle miauczac. Nie drapala na szczęście drzwi. Na tyle zostało jej świadomości by nie prosić się o śmierć od tak. Nie. Śmierć to ona chciała teraz zadać. Żołądek jej płonął.
Czekała za drzwiami na swój posiłek.
Słyszała dwa głosy. Lucka i ktosia. Samicy. Słyszała jak ta osuwa się po scianie. Slaba. Łatwy łup. Niecierpliwie wyczekiwala otwarcia drzwi. Jej wszystkie mięśnie były napięte do granic możliwości.
I właśnie wtedy Lucek oczywiście musiał się odezwać i wszystko zepsuć. Wchodzi... Zadrzala z ekscytacji która równie szybko minela. Ma Nie atakować bo będzie źle? Dobre sobie! To jej zwierzyna! To ona rozerwie jej tchawice i zje jej cieplutkie mięso! Nie jadla jeszcze człowieka. Ciekawe jacy są w smaku...
Oblizala się. Posiłek tuż tuż.
Krążyła po pustym korytarzu. Chęć mordu dało się wręcz wyczuć.
I wreszcie! Drzwi się otworzyły!
Lani wyskoczyła w powietrze. Jednak gdy zorientowała się że leci na Lucka odbila się tylko z impetem od jego pleców. Nie dziwne by było jakby dwójka się wywaliła. Zasyczala wsciekle, stroszac jeszcze bardziej futro na swoim ciele. Jej ludzkie kły wydluzyly się więc gdy je pokazywała dwójka lustrzakow nie widziala malych ludzkich zębów a potężne i diabelnie ostre zeby pumy.
Krążyła wokół nich niczym rekin. Widziala ze Lucek chroni samice. Ale nic ją to nie interesowało. Chciała juz zatopić kły w szyi samicy. Zmiazdzyc jej kark tak by już nigdy więcej nie dychnęła.
Samica śmierdziala. Niepewnością i zagubieniem. Gdyby nie Lucek Lani juz dawno by ją zabila. A tak? Mimo ze siedli na sofie to i tak krazyla. Wsciekle warczac. Lucek macal samice. Juz widziala jak te macki od niego i od niej ida ku sobie. Poznaja sie. Obrzydliwe.

Yako - 1 Kwiecień 2017, 18:47

Całe szczęście, że Lusian wszedł do domu tyłem. Wtedy niechybnie Lani skoczyłaby na rudowłosą, a tak odbiła się od jego pleców. Zrobił krok przód, żeby utrzymać równowagę. Stanął przez to na zranionej nodze całym ciężarem i zasyczał z bólu. Spojrzał wściekle na kocice. Lekko utykając zaniósł gościa na kanapę i odwrócił się do Lani, krzyżując ręce i stając tak by być między kobietami.
- Jesteś na moim terenie i tu się nie poluje na wszystko co się rusza - wywarczał groźnie. Był na nią wściekły. Czuł jej żądzę mordu, ale ignorował ją całkowicie, zamiast tego pojawiła się jego chęć zabijania. Jego kły lekko wystawały z ust i były ostre jak cholera. Pazury również się wydłużyły. Machał wściekle ogonem. Nie mrugał, patrzał prosto w złote oczy Pumy. Pokazywał całym sobą pewność siebie i dominację. Nie wahał się. Był gotowy bronić samicy.
- Nie jesteś już w lesie, tu nie możesz bez namysłu zabijać wszystko bez konsekwencji. Nie wiesz z jakiego jest stada, czy nie przyjdzie się mścić. Nie wiesz czy nie ma samca, który będzie chciał zabić Cię za jej śmierć - mówił głębokim głosem, jakby zza grobu. Warczał przez cały czas i pokazywał swoje białe kły. Był śmiertelnie poważny. - Tu nie wystarczy być dużym i silnym, żeby rządzić, więc schowaj te kiełki i się uspokój.
Czuł, że kocica jest głodna. Nic dziwnego, skoro zawsze pewnie jadła samo mięso, a teraz dostała coś nowego i to w niezbyt dużych ilościach.
-Jeśli jesteś głodna to masz mi mówić, a nie polować na gości, w szczególności, że nie wiesz czy Ci czegoś ciekawego nie powiedzą - cały czas był najeżony - widać, że nic nie wiesz o przeciwniku poza tym, że jest to samica i że jest ranna. Gdybyś poczekała pewnie dowiedziałabyś się, że była też w Świecie Ludzi i może by Ci coś opowiedziała o nim ciekawego, ale teraz nie wiem czy się zgodzi - przeniósł wzrok na rudowłosą - czy mam rację? - zapytał. Domyślił się po jej stroju, że może być ze Świata Ludzi, choć w tych czasach to już nic nie jest pewne - poza tym, chciałabyś jeść kogoś kto ma niebieską krew? - wrócił wzrokiem do Lani i wskazał na rany kobiety na kanapie.
Pokręcił głową - uwierz mi, że ludzkie mięso do najsmaczniejszych nie należy, a to z niebieską krwią to już w ogóle - wykrzywił twarz w grymasie zniesmaczenia.
- Chodź, zostało jeszcze to mięso z wczoraj, powinno Ci wystarczyć na śniadanie, a na obiad zrobię coś nowego, ale też mięsnego dobrze? Jak będziesz grzeczna to może się czegoś nowego nauczysz - jeśli Lani wyraziła chęć to zaprowadził ją do kuchni i nałożył jej całe mięso, które zostało z poprzedniego wieczora. Było tego naprawdę sporo i miał nadzieję, że póki nie zmieni się w Pumę, powinno jej to wystarczyć.
Po tym wszystkim podszedł do kobiety i zajął się jej ranami - przepraszam panienkę, za to przedstawienie, Lani wychowała się w lesie i nie za bardzo wie jak się zachować w towarzystwie - łypnął gniewnie na kocicę, sprawdzając czy na pewno grzecznie je swoje mięso.
W całym tym zamieszaniu, nawet nie zwrócił uwagi, że rana, na jego policzku otworzyła się i spływała z niej czerwona posoka.
Wziął oddech, żeby się uspokoić i uśmiechnął się miło do Leili - bardzo miło mi poznać, ale proszę skończ z tym panem, bo czuję się przez to staro, jestem po prostu Lusian - machnął leniwie ogonem.
Widział jak kobieta się zakrywa - mogę zająć się też rękami? Szybko się uwinę i jeśli panienka chce to przyniosę jej jakąś swoją koszulę, albo wezmę jakieś ubrania mojej siostry, żeby nie musiała się panienka krępować - uśmiechał się przy tym miło. Nie flirtował, nie podrywał. Nawet nie można było wyczuć, że zależy mu na zbliżeniu z kobietą, bo w sumie nie miał na to ochoty. Chciał jej tylko pomóc. Jego zachowanie można było porównać trochę do starszego, troskliwego brata i na pewno było zupełnie inne niż to, które pokazał przed chwilą w stosunku do Dachowca. Ale jeśli kobieta pokazałaby, że jest nim zainteresowana to kto wie? Może prócz obiadu zaproponuje jej również niezbyt słodki deserek?
Jeśli mu pozwoliła, szybko oczyścił ranki również na rękach. Leila mogła zauważyć, że jego wzrok ani razu nie podążył na jej krągłości. W przeciwieństwie do większości mężczyzn, Lusian umiał się zachować i nie wlepiał wzroku w piersi, jeśli nie czuł, że kobieta tego chce. Choćby stała tu nago to jeśli nie pokazałaby, że ma ochotę, nie znalazła by w jego oczach pożądania.
Słysząc o odwdzięczaniu się, westchnął ciężko - nie masz za co się odwdzięczać - powiedział kręcąc głową i pstryknął ją lekko palcami w czoło - ale jeśli bardzo chcesz to może zostaniesz na obiedzie i opowiesz coś temu dzikusowi? - wskazał kciukiem na Lani - działa instynktownie, ale uwielbia się uczyć, więc może to utemperuje trochę jej zachowanie. - miał przynajmniej taką nadzieję.
Przez cały czas, gdy tylko miał kontakt ze skórą kobiety, delikatnie pobierał jej energię. Wbrew temu co mówił, odbierze swoją zapłatę za pomoc. Co prawda dziewczyna nie mogla poczuć, że traci energię, robił to zbyt ostrożnie, ale ważne że Lusian wiedział. Sam musiał jeść, w końcu powietrzem się nie nasyci, a szkoda.

Anonymous - 3 Kwiecień 2017, 09:38

Leila znad ramienia mężczyzny mogła zauważyć, jak Dachowiec ich, a raczej ją atakuje. Faktycznie mogła zostać posiłkiem, do tego nadzwyczaj łatwym dla nawet zwykłego drapieżnika, a co dopiero dla dzikiej zwierzyny, którą miała przed sobą. Złapała dłońmi szyję mężczyzny, przy uderzeniu, słysząc syk spojrzała na niego zdziwiona i na wpół ciekawa. Bronił jej, chodź sam był ranny.
W głowie kobiety zaświeciła się czerwona lampka z powodu agresywnego zachowania pumy. Albo pumoczłeka. Lunatyczka zaczęła się rozglądać ostrożnie i dyskretnie nad prowizoryczną dłonią. Dodatkowo postawa mężczyzny utwierdziła ją w przekonaniu, że zdecydowanie musi się wynosić. Trafiła na jakąś chorą rywalizację dwóch alf, a ona jako najsłabsze ogniwo w każdej chwili mogła zostać wytypowana do odstrzału. Mimo wszystko siedziała spokojnie na kanapie słuchając słów Lucka. Z początku czuła się dość dziwnie, była określona jako zwierzę, jednak to może być najszybszy sposób na wytłumaczenie czegoś zwierzęciu, przez zwierzę. Jednak wzmianka o złym smaku Lunatyków ją pocieszyła.
Och, jak dobrze być ciężkostrawnym.
Kiedy mężczyzna wrócił i zajął się jej ranami oderwała się od ironicznych myśli, w których wyobrażała sobie restaurację z ludzkim menu, w którym jako najtańszą potrawą było by mięso Lunatyków. A szkoda.
-Nic się nie stało, sama też ryzykowałam błądząc po lasach.-Leila uśmiechnęła się, jednak zauważyła, że po policzku mężczyzny spływa kropla krwi. Pochyliła się i dotknęła dłonią jego twarzy kciukiem delikatnie ścierając krew, w sposób na tyle ostrożny, by nie zabrudzić świeżej rany.-Zranił się pan.
Nie chciała wyjść na jakąś świruskę, która nagle zaczepia ludzi by ich dotknąć. Jednak przyglądała się kropli szkarłatnej posoki z pewną zazdrością. Co prawda nie brzydziła się swego pochodzenia, jednak ona nie mogła się zranić, przynajmniej w jej świecie. Jednak szybko się uspokoiła i zwróciła spojrzenie zielonych oczu na mężczyznę. Uśmiechnęła się wesoło, słysząc że mężczyzna czuje się staro, kiedy nazywa go ktoś panem. Widocznie nie tylko ona czuła się staro.
Na wzmiankę o koszuli lub innym odzieniu odczuła ulgę. Nie będzie musiała siedzieć w samej koszulce nocnej.
-O ile nie sprawi to problemu panu, przepraszam znaczy tobie i twojej siostrze to chętnie ubrała bym coś na siebie.
Zdjęła podomkę z ramion i zsunęła ją z rąk kładąc czarny jedwab na kanapie. Widziała, że mężczyzna na nią nie patrzy co ją zadziwiło. Była piękna i nie dziwiło ją to, że mężczyźni i kobiety się jej przyglądają.
-Jeśli nie zostanę deserem tej kocicy to mogę zostać. Jednak nie rozumiem czemu mi pomagasz, skoro nie znasz mnie, a sam jesteś ranny, nie tylko w policzek. Dodatkowo moja obecność zdenerwowała twoją towarzyszkę. I tak nie mam siły uciec więc możesz mi wytłumaczyć powód twej dobroci.
Lunatyczce nie pasowała ta cała sytuacja. Mężczyzna nie miał powodu by zadbać o jej zdrowie, kiedy nie była nikim ważnym i nie było osoby, która mogła by opłacić za nią okup lub zainteresować się jej sytuacją.
Leila przyglądała się mężczyźnie jednocześnie próbując odgadnąć jego rasę.

Lani - 3 Kwiecień 2017, 15:56

Nic sobie nie robiła z gadaniny Lucka. Jego teren? Phi. Nie polujemy na wszystko co się rusza? A phi.
Miała to w tym momencie wszystko gdzieś. Pojawiła się ranna zwierzyna. I to sama. Dlaczego więc nie skorzystać?
Dlaczego samiec zamiast wykończyć te wiewóre, ją opatruje? Zmarszczyla nos, znowu warczac.
Ta jego obronna postawa. Wydłużył zęby i pazury. Normalnie jak ten tyczkowaty samiec na tamtej polanie! Tyle że Lucek chciał dominować. A tamten się kajał i cuchnął służalstwem.
Doskonale wiedziala ze nie jest w lesie. Jakby była to rudzielec już dawno by zdechł. Rozszarpany. Porozrywany. Wypruty. Wykrwawiony.
Stado. Msciwy samiec. To było nawet logiczne. Lani nigdy nie napadala na stada. Za ryzykowne. Marnowanie energi w jungli rownalo się ze śmiercią.
Dlaczego ten durny lis zawsze musi mieć rację? Zaryczala tak że bibeloty na meblach się zatrzesly. Irytujące.
Nie jeść gości? Lucek da jeść? Ale co to za frajda?! Dostawać gotowe pożywienie, zdobyte przez kogoś innego? ZERO! Yhy. Nic a nic. Zero zabawy.
Zmarszczyla brwi ale na chwile przestała krążyć wokół dwójki.
Powie coś o drugim świecie? Naprawde?
Na chwile futro z jej twarzy zniknęło a samiec i samica mogli zobaczyć zaciekawiona, nawet slodka twarz.
Jednak kobieta potrzasnela głową i futro wróciło na miejsce a wraz z nim powarkiwanie. Polowanie. Lani chce zapolowac. Wbić pazury w skórę wiewiórowatej samicy. Słyszeć jej skomlenie! A potem zjeść. Tak. Lani głodna.
Dostanie mięso z wczoraj? To w tym błocie ale dobre? Futro znowu zniknęło ale tym razem twarz była niezadowolona. Ale jakby się przelamywala. Ostatecznie, to ze się czegoś nauczy przechylilo szale. Futro z całego ciala znikło, ukazując wszystkie walory kobiety. Niczym nie zakryte.
Poszla juz wyprostowana, za Luckiem do kuchni. Miała zadowolony wyraz twarzy a jej ogon wił się delikatnie. Zje i nauczy! Tak. Lucek nie taki zły. Ale cwany! Jak to lis!
Usiadla "po turecku" na blacie i zaczęła wybierac a nastepnie otrzepywac z sosu, mięsko z gulaszu. Było dobre. Jak wczoraj. Ale juz nie cieple. Lepsze. Widząc jak Lucek na nią źle patrzy, oblizala oscentacyjnie usta, jakby próbując mu dokuczyc.
Pfy! W stosunku co do samicy z kanapy był taki milutki i w ogóle! A na nią wciąż tylko warczal i groził śmiercią! Co za lis!
Lani mimo ze się uspokoila wciąż lypala na gościa wrogim spojrzeniem.
Ale się macaja! O ja cie! Lani się zastanawiala czy zaczna kopulowac. Byłoby ciekawie! Moglaby zobaczyć jak to u ludzi wyglada! Tak. Zjedzcie i kopulujcie. A Lani popatrzy. I sie nauczy.
Zajadala mięso w ciszy, uważnie jednak obserwując i słuchając co się dzieje w salonie.

Yako - 3 Kwiecień 2017, 19:56

Odetchnął z ulgą gdy Lani poszła do kuchni. Nie spodobało mu się to, że usiadła na blacie, ale nie miał sił się z nią teraz mocować. Poza tym miał teraz gościa, którym wypadało się zająć.
Widział jak Lani na nich zerka. Chyba był dla niej za ostry....ale jak miał inaczej zareagować na to wszystko? Nie...nie pora teraz na to.
Gdy kobieta przejechała mu palcem po policzku, spojrzał na nią zaskoczony, po czym uśmiechnął się zakłopotany - głupio się w sumie przyznać, ale to sprawka tamtej kocicy, chciałem ją pogłaskać, a ona się spłoszyła no i chwilę później wyglądałem już jak rasowy barbarzyńca - zaśmiał się i podrapał po tyle głowy. Był zupełnie inną osobą niż przed chwilą. Ale nie wyglądało na to, żeby udawał. Cóż, talent aktorski się przydaje i to bardzo - ale to tylko zadrapanie, więc nie ma się czym przejmować - uśmiechnął się miło.
Zauważył jej zdziwienie, że nie wpatruje się w jej wdzięki. Jeszcze będzie czas to nadrobić, ale to tylko jeśli szanowna panienka będzie miała ochotę. No i nie wiedział co z Lani.
Uśmiechnął się ponownie, gdy powiedziała, że jeśli to nie problem to, żeby dał jej coś do ubrania. Wstał lekko się krzywiąc. Będzie musiał potem sprawdzić tę nogę, bo coś mu mówiło, że ta rana też się otworzyła. Ale starał się nie pokazywać, ze coś jest nie tak.
Podał kobiecie rękę by pomóc jej wstać - chodź, sama wybierzesz co chcesz i nie będzie to problem, moja siostra i tak bywa tu raz na ruski rok i nawet nie zorientuje się, że coś z jej ubrań zniknęło - zaśmiał się.
Jeśli potrzebowała pomocy to ją asekurował, a jeśli chciała to nawet zaniósł na górę. Otworzył sypialnie i wpuścił ją przodem, pokazując na drzwi garderoby. Nie zamykał za nimi drzwi by nie martwiła się, że chce jej coś zrobić. Oparł się za to o framugę rozsuwanych drzwi. Uśmiechnął się zadziornie, czekajac aż coś wybierze.
- A co do Twojego.... przepraszam, mogę Ci mówić po imieniu? - poprawił się, zapominając na moment o manierach. Jeśli jednak nie miała nic przeciwko uśmiechnął się i przyjął nonszalancką pozę - co do Twojego pytania, to Lani Cię nie zje. Dopilnuję tego, choć mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać, że nie umie się ona zachować przy stole....jak mówiłem wychowała się w lesie i przygarnąłem ją wczoraj do siebie, żeby wydobrzała - wszedł do pokoju i sięgnął po pierwszą lepszą koszulkę, bo przypomniał sobie, że paraduje w samych spodniach - chyba mam zbyt miękkie serce, skoro ruszam na ratunek każdej rannej damie - zaśmiał się lekko zakłopotany.
Jeśli wybrała coś dla siebie, wyszedł grzecznie z pokoju i zasunął za sobą drzwi. Szanował cudzą prywatność. Nie oddalał się jednak za daleko, nie wiedząc, czy Lani nie spróbuje znów jej zaatakować. A jeszcze musiał zajść po mięso...a nie będzie przecież Leili ciągnął za sobą.
- Jeśli chcesz się zdrzemnąć to tylko powiedz, ja przygotuje za ten czas obiad - powiedział przez zamknięte drzwi. Tak po prostu rzucił. Nawet by nie dotknął tych drzwi. Nie jest jakimś zasranym zboczeńcem!

Anonymous - 3 Kwiecień 2017, 22:04

Szła lekko opierając się o ramię mężczyzny i przytrzymując go, jednak większej pomocy nie chciała. Czuła się słabo, jednak powoli odzyskiwała siły. Weszła do pokoju i rozejrzała się, kiedy mężczyzna otworzył drzwi do garderoby przyjrzała się jej spokojnie. Nigdy nie lubiła grzebać w cudzych rzeczach. Szczególnie, kiedy tej osoby nigdzie w pobliżu nie było.
-Oczywiście, że możesz mi mówić po imieniu. Będzie mi bardzo miło.
Leila oparła się o garderobę i przyjrzała mężczyźnie. Wyglądał na osobę, przy której ludzie od razu czują się lepiej. Pomocny, rozluźniony i bezpośredni, najgorszy typ ludzi na jaki można trafić, bo nie wiadomo co im po głowie chodzi.
Przyglądała mu się spokojnie jednak bez emocji, niczym terapeuta tworzący profil pacjenta. Nie przeszkadzał jej już brak odzienia. Czuła napływające siły i pewność siebie, teraz mogła się uwolnić zawsze, kiedy tylko chciała. Co prawda nie za daleko, ale na tyle, by pazury Lani jej nie dosięgły.
Kiedy wszedł do pokoju spokojnie zbliżyła się do niego.
-Sam też powinieneś wydobrzeć, a przynajmniej opatrzyć nogę, bo zauważyłam, że cię boli.
Leila była dobrym obserwatorem i nie ukrywała tego. Z uśmiechem delikatnie dotknęła ramienia mężczyzny. Przy tym delikatnym geście na sekundę straciła świadomość.
Poczuła prąd przeszywający jej ciało i ujrzała nagłą mgłę zasłaniającą jej oczy. Znowu nieświadomie zadziałała jej moc i ujrzała fragment wspomnienia mężczyzny. (Tak, sam go wymyślasz.)
Jednak całe zajście, chodź dla Lunatyczki długie niczym wieczność trwało zaledwie sekundę, o czym mężczyzna nie mógł nawet wiedzieć.
-Przy miękkim sercu trzeba mieć twarde siedzenie, jak to ludzie mówią. Mógłbyś mi jednak coś wybrać, nie mogę się przekonać do grzebania w cudzych rzeczach.
Odsunęła się na odległość kroku zastanawiając się, w co ją mężczyzna ubierze, o ile oczywiście się zgodzi i czemu jej moc zadziałała właśnie teraz i ujrzała akurat to, a nie inne wspomnienie.

Lani - 4 Kwiecień 2017, 12:24

Rasowy barbarzyńca? Lani wzięła kawalek mięsa i je polknela. Czesto gdy była w ludzkiej formie zapominala ze musi przerzuwac a potem boli ją brzuch.
Rasowy- mający wszelkie cechy charakterystyczne dla przedstawicieli jakiejś grupy zawodowej lub społecznej.
Barbarzyńca - człowiek dziki, pierwotny, niecywilizowany, okrutny, o prymitywnych odruchach, nie znający kultury europejskiej.
Lucek rasowy barbarzyńca? Niee. To nie pasuje. Lucek nie jest dziki. Ale okrutny. Ale nie prymitywny. On jest... Ludzki. Taki ostrożny iiii taktowny? Dobre słowo? Dobre.
Lani barbarzyńca ale Lucek nie. Dlaczego więc tak o sobie mówi? Czyżby oszukiwał wiewiórke celowo? Ha! Czyli i on ma ochote na te grubą, ranna Erupu?
Hahha. Dobry Lucek! Dobry dobry!
Zaśmiała się gardłowo gdy samiec zabral Erupu na górę. Nasluchiwala uważnie każde ich słowo, krok i szelest szmat na nich. Zapomniała kompletnie o rzuciu. Całe mięso które dostała pochlonela szybko i bez gryzienia.
Niezbyt interesowała ja ich rozmowa. Czekała na dźwięk krztuszenia. Na swist pazurow i kapanie krwi. Siedziała bez ruchu przez co nogi jej zdretwialy. Nigdy tak nie miała. Nie czula ich! Spanikowana próbowała zaskoczyć z blatu ale.... Cóż. Wyrznela się. Gluchy głośny dźwięk rozszedl sie po calym domu.

Yako - 4 Kwiecień 2017, 13:21

W trakcie prowadzenia Leili na górę, pobierał delikatnie jej energię. Na tyle, że nie powinna się zorientować, ze coś jest nie tak. Tylko trochę, żeby mógł zaspokoić pierwszy głód. Nie chciał dopuścić aby jego oczy zmieniły kolor. Normalnie mu to nie przeszkadzało, ale Lani była zbyt ciekawska i zaczęłaby szukać przyczyny tam gdzie jej nie ma, a on nie miał najmniejszej ochoty jej tłumaczyć, że jego tęczówki czasem zmieniały kolor tak same z siebie. Gorzej, jakby w ogóle połączyła fakty, że czerwony i niebieski daje fiolet przez co by już całkiem nie dała spokoju z tym, że jest demonem. Był nim! Ale co z tego. Wolał, żeby nie wypaplała tego tam gdzie nie trzeba. Nie po to ukrywał swoją prawdziwą rasę, żeby teraz cała Kraina Luster dowiedziała się, że nie jest Senną czy Dachowcem, a jest Demonem z krwi i kości. A jakby MORIA dowiedziała się o tym. Ooo mógłby od razu zapomnieć o tym, żeby w spokoju przebywać w Krainie Luster. Zrobili by sobie polowanie na lisa i to dosłownie! Bo kto by nie chciał takiego kąska?
- Jesteś bardzo spostrzegawcza - uśmiechnął się lekko zadziornie - to stara kontuzja i czasami daje mi się we znaki w szczególności jak przeciążę nogę, albo jak nagle na nią stanę całym ciężarem tak jak to miało miejsce gdy Lani wskoczyła mi na plecy - wzruszył ramionami i poruszył lekko nogą po czym pomasował okolice zakrytej rany, jakby chciał rozmasować obolały mięsień. - Ale dziękuję za troskę - Ujął jej dłoń i jeśli jej nie zabrała to ucałował jej wierzch delikatnie, tak jak dawni dżentelmeni.
Cieszył się, ze ma na sobie czarne, luźne spodnie dzięki czemu nie musiał sie obawiać, że kobieta dostrzeże bandaż lub jeśli opatrunek przemoknie, że krew będzie bardzo widoczna. A coś mu mówiło, że powinien zmienić opatrunek zanim tak się stanie. Na razie jednak nie miał ku temu okazji. Za dużo się w jego domu działo na takie sprawy.
Gdy dotknęła jego ramienia, mogła dostrzec jedną z sytuacji na planie filmowym. Był to chyba jakiś horror. Lusian był ucharakteryzowany na jakiego seryjnego morderce, który najbardziej się cieszył z tego, gdy jego ofiara krzyczała. Był zirytowany, bo przez jakiegoś idiotę musieli powtarzać scenę po raz enty, bo nie umiał zapamiętać jakiejś cholernej kwestii. Lusian jako jeden z najlepszych aktorów nie miał problemów z wczuwaniem się w role i uwielbiał grać, jednak patrząc na takie ciapy krew go zalewała i miał tylko ochotę wrócić do dawnych obyczajów. Leila mogła zauważyć Lusiana przez ułamek sekundy w lustrze. Jego zirytowany błękitny wzrok. Dorobione blizny na ramionach i twarzy oraz szyi, a do tego niezbyt zadbany strój kogoś, kto raczej się nie przejmuje wyglądem. Kto wie, może rudowłosa nawet rozpoznała film? O ile oczywiście oglądała jakiekolwiek filmy.
Gdy się ocknęła mogła zauważyć, że Lusian się jej przygląda z czymś w rodzaju troski albo ciekawości. Głowę miał lekko przekrzywioną w lewo - czy coś się stało? Jest Ci zimno? - zapytał kontrolnie. Była to reakcja na deszcz, prąd który ją przeszedł chwilę wcześniej. Nic innego nie zwróciło jego uwagi.
Zaśmiał się jednak gdy usłyszał komentarz na temat miękkiego serca - nie martw się moja droga, już w życiu dostałem tyle razy po tyłku, że twardszego chyba nie znajdziesz - wyszczerzył swoje ostre, białe zęby i mrugnął do niech. Chyba mu wracał powoli humor.
Słysząc, że ma coś jej wybrać, wszedł do garderoby i zamyślił się. Spojrzał na kobietę, zastanawiając się co będzie najlepszym wyborem, tak, żeby ubrania nie wisiały na niej jak worek kartofli. W końcu podał jej czarną tunikę, zwężaną w pasie i rozszerzającą się ku dołowi. Im niżej się patrzyło tym bardziej zielona się stawała, dorównując prawie kolorowi oczu jego gościa. Podał jej też pasek, którym mogła się przepasać, dzięki czemu ubranie wyglądało na kobiecie dobrze - myślę, że to ci będzie pasować - uśmiechnął się miło i podał jej ubrania.
Słysząc rumor na dole, westchnął ciężko - jeśli to ubranie Ci odpowiada to przebież się spokojnie, a ja zobaczę co ta kicia na dole wyprawia - powiedział przepraszająco i wyszedł, zasuwając za sobą drzwi. Ruszył na dół szybkim krokiem i rozejrzał się po parterze, szukając gdzie podziała się Lani. Znalazł ja w kuchni, leżącą na podłodze i w panice spoglądającą na swoje nogi. Westchnął i podszedł do niej szybko, nie zwracając uwagi na to, że to dziki kot, przytulił ją mocno - spokojnie, pewnie Ci tylko zdrętwiały bo siedziałaś za długo w jednej pozycji - powiedział, a w jego głosie mogła usłyszeć jakby troskę? Nie, to przecież nie możliwe! Po chwili, jeśli kotka mu nie uciekła, klęknął przy niej i delikatnie rozmasował nogi tak by szybko wróciło do nich czucie. Jednocześnie nasłuchiwał czy jego drugi gość nie schodzi już na dół lub czegoś nie potrzebuje.

Anonymous - 4 Kwiecień 2017, 16:39

Leila jakoś nie potrafiła uwierzyć w historię na temat starej kontuzji. Jakoś nie pasowało jej zwchowanie mężczyzny, kiedy sobie ją przeciążył. Przy starej kontuzji człowiek stara się unikać przeciążania kończyny, a Lusian reagował instynktownie stając na silniejszej nodze, przeciążając ją. Jeśli rana była by stara, to już by się przyzwyczaił do stania na lewej.
Kiedy dotknęła jego ramienia ujrzała scenę z planu filmowego, z filmu który znała, bo grała w nim jakąś nic nieznaczącą postać 3 planową. Jednak tym razem widziała Lusiana, który po raz kolejny musiał odgrywać jedną scenę. Jego złość i frustracja były prawie namacalne, dodatkowo wyraz twarzy nie przypominał tego przystojnego, troskliwego mężczyzny, którego dziś spotkała.
Jednak wizja się skończyła, a Lunatyczka musiała wrócić do rzeczywistości, słysząc jak zza ściany pytanie Lucka pokiwała głową i potarła ranię ręką na znak, że jej zimno. Na szczęście szybko doszła do siebie i mogła kontynuować konwersację.
-Hmmm, trzeba by to było sprawdzić.-Zażartowała na komentarz o twardym tyłku.
Przyglądała się, jak mężczyzna wybierał jej ubranie, pry okazji mogła spokojnie pomyśleć o tym co zobaczyła. Wygląda na to, że mężczyzna przez pewien czas przebywał w Świecie Ludzi i zapewne bardzo dobrze go poznał więc nie było powodu, by to Leila uczyła jego towarzyszki. Jednak widocznie nie wiedziała o jego pochodzeniu, co mogło oznaczać, że ukrywał je.
Pewnie nie tylko swoją przeszłość ukrywa.
Przeszło kobiecie przez myśl w momencie, w którym dostała do ręki swe tymczasowe odzienie. Słysząc na dole hałas zastanawiała się czy to kocia lokatorka znowu dostała ataku szału. Po zamknięciu drzwi przebrała się szybko, suknia chodź krótka pasowała na nią. Kobieta ubrała do tego pasek podkreślający jej talię i zniknęła z pokoju. Znalazła się po drugiej stronie drzwi zostawiając za sobą odrobinę czarnego brokatu. Słysząc rozmowę spokojnie zaczęła schodzić po schodach. Starała się to zrobić na tyle głośno, by mogli ją usłyszeć. W końcu jako porządny gość nie powinna się skradać, przez to okazała by swój brak taktu i dodatkowo niecne zamiary.
Leila czuła się już na tyle dobrze, że mogła spokojnie uciec na dach, albo użyć innej formy obrony. Tak więc mniej się bała spotkania z Lani. Chociaż nie była pewna za bardzo pewna siebie, trzymała dystans, nic dziwnego biorąc pod uwagę, że jej potencjalna przeciwniczka była dzikim zwierzęciem i miała do dyspozycji pazury i ostre kły, a Leila tylko paznokcie i niezbyt groźnie wyglądający komplet białych, ludzkich zębów.
Ciekawe czemu natura nie wyposażyła nas w kły, albo przynajmniej odrobinę więcej siły niż mamy.
Lunatyczka odczuwała brak broni, dotyk chłodnego metalu zawsze ją uspokajał. Tym razem miała na sobie tylko zbyt obcisłą sukienkę i nic poza nią. Leila była skupiona i gotowa na odparcie ewentualnego ataku, nie bała się, o dziwo.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group