To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Willa Shinry

Anonymous - 30 Grudzień 2012, 22:26

Kotka zaśmiała się cicho słysząc jej burczenie w brzuchu. Nie zamierzała wypytywać o jej przeszłość, nie było to dla niej na pewno miłe.
-Dobrze, nie będę cię zatrzymywać, ja z tobą raczej nie pójdę, nie lubię tego typu kameralnych przyjęć.
Przytuliła się nagle do dziewczyny obejmując ją delikatnie. Cieszyła się teraz, że nie zapinała bluzki ponieważ rozłożyła swoje skrzydła i nie rozerwała jej materiału. Skrzydła zdawały się również obejmować obydwie dziewczyny jak wielkie, miękkie ramiona.
-Jeśli będziesz mnie potrzebować szukaj szczęście tam, gdzie go nie ma, a się odezwę.
Kotka wiedziała co to znaczy, ona była Szczęściem, które zaglądało do najbrudniejszych i najgorszych miejsc tego świata, tam gdzie zwykłe szczęście boi się wejść, gdyż zostanie zabite. Szczęściara złożyła skrzydła i odsunęła się od dziewczyny patrząc na nią z uśmiechem.
-Będę się już zbierać, a ty umyj włosy, by nie zobaczyli krwi na tobie.
Podeszła do okna i otwierając je, po prostu przez nie wyszła. Na odchodne krzyknęła jeszcze do dziewczyny.
-Держитесь и не сдавайтесь
Zatrzepotała skrzydłami zostawiając parę piór na parapecie i wzbiła się wysoko w gwiaździste niebo.

[z/t]

Anonymous - 30 Grudzień 2012, 23:03

Dziewczyna, gdy Szczęściara przytuliła ją, wtuliła się delikatnie. Nagle zauważyła jej wielkie, wspaniałe skrzydła. Przy nich szklane skrzydła Jeanne wyglądały niczym malutki motylek przy bajecznym ptaku. Panienka Deathmaster nie zdawała sobie sprawy, że jej towarzyszka ukrywała je cały czas pod koszulką.
Po chwili dziewczyna powiedziała, że będzie się zbierać, posmutniała trochę. Ale wiedziała, że się jeszcze spotkają. Nie dopuszczała do siebie innej myśli.
- Спасибо!- krzyknęła za nią, gdy ta wylatywała. Chwyciła w dłoń jedno z jej piórek, uśmiechając się delikatnie.
- No nic, trzeba się ogarnąć. - powiedziała sama do siebie. Następnie Spojrzała w lustro. Jej włosy nie były tak bardzo zakrwawione, więc tylko je przemyła, poczesała i zaplotła w warkocz, który swobodnie opadła jej ja lewe ramię. Piórko Lucky wplotła w ostatni fragment warkocza. Następnie poprawiła suknię i zeszła do salonu.
Tam zauważyła młodą dziewczynkę. Uśmiechnęła się do niej, jak i do wszystkich zebranych z resztą.Następnie rozglądnęła się po pokoju
- Czy znajdzie się może miejsce dla mnie? - zapytała z uśmiechem.

Anonymous - 30 Grudzień 2012, 23:57

Po paru minutach zeszła do nas Didime-Chan, nawet nie potrafię opisać jak szczęśliwy byłem gdy ją ujrzałem. Zmieniła fryzurę, jeszcze lepiej chciała wyglądać lepiej dla swojego pana, przynajmniej ja tak uważałem. - Tak Didime, Dla ciebie zawsze - Dodałem, uśmiechnąłem się szerzej do dziewczyny. Spojrzałem na dziewczynkę która jadła, kiedy już zje pytam. - Potrzebujesz jeszcze czegoś Cynthia? czy odprowadzić cie już do drzwi? - Zapytałem, uśmiechnąłem się do dziewczynki. Wstałem z miejsca, aby w razie czego ja odprowadzić.
Anonymous - 31 Grudzień 2012, 01:10

Dziewczyna posłała uśmiech kapelusznikowi i zasiadła do stołu. Po czym spojrzała na dziewczynkę.
- Nazywasz się Cynthia? Piękne imię. Ja nazywam się Jeanne, ale jak zauważyłaś mówią tu na mnie Didime-Chan. Miło mi cię poznać -powiedziała, wyciągając do niej dłoń. Po czym rozejrzała się po salonie
-Oh, czyżbyście już spożyli kolację? -zapytała - Jak zwykle mnie wszystko omija. No to pewnie składaliście sobie życzenia, prawda? No nic, muszę rozkręcić imprezę, to złamię trochę schemat. - powiedziała z uśmiechem, po czym odchrząknęła i zaczęła recytować.

*najpierw zwróciła się do Shinry*
Zdrowia, szczęścia, pomarańczy,
niech ci babka nago tańczy,
kobiet napalonych tłumu
i ode mnie butlę rumu
no i zdrowia wspaniałego
Życzę ci Shinruś, do tego~


*następnie zwróciła się do Blackie*
Blackie-chan, śliczne kocię
przyjmij proszę, życzeń krocie:
Zdrowia, szczęścia, pomyślności,
100 uśmiechów i radości,
dużo kasy miłych wrażeń~ i spełnienia wszystkich marzeń~


*na końcu zwróciła się do Cynth*
Dobrze nie znam cię, więc skrócę,
bo się z mym żołądkiem kłócę

*burczy w brzuchu*
A no właśnie
tak by nie przedłużać w czasie
zdrowia, szczęścia i słodyczy,
Didime-Chan tobie życzy~~


Po czym przerwała i nabrała powietrza. W końcu mówiła to na jednym wdechu.
-Mogło to się wydawać dziwne, ale kolega świętej pamięci prosił kiedyś, byśmy tak składali sobie życzenia z przyjaciółmi, więc mam nadzieję ze nie macie mi tego za złe. - rzekła z uśmiechem -
- A teraz przepraszam, ale teraz bliżej zapoznam się ze specjałami na stole~~ - powiedziała, gdy znów zaburczało jej w brzuchu.

Anonymous - 31 Grudzień 2012, 15:45

Odwzajemniła uśmiech Didime. Przyjrzała się jej uważnie. Jednak to nie wygląd zdradził Blackie raczej średni stan dziewczyny.
Pachnie krwią. Tego zapachu nie da się tak łatwo pozbyć. Naprawdę trzeba sprawdzić co jej jest.
Uśmiechnęła się szerzej słysząc życzenia. Nie wiedziała jak na nie odpowiedzieć. Nie była zbyt dobrym poetą.
- Jako, że ja zbytnio życzeń i tak składać nie umiem zrobię to bez rymów. Życzę Ci Didime wszystkiego co najlepsze, szczęścia, zdrowia, wielu miłych chwil i miłości. I by nadchodzący rok był jak najlepszy.
Świętej pamięci kolega... Widocznie ty też swoje przeszłaś. Prawdopodobnie tak jak wszyscy w tym świecie.
Znów pozwoliła sobie na chwilę zadumy. Tym razem jej myśli nawiedziły wspomnienia rodzinnej wigilii, ostatniej jaką spędziła na Ziemi. Gdy razem z ojcem i matką siedzieli przy stole, składali sobie życzenia, dawali sobie prezenty... Gdy była bezpieczna... Gdy miała swoje miejsce na świecie... Gdy była szczęśliwa. Nie to, że tutaj nie była, jednak brakowało jej ciepła które kiedyś miała. Szczerej miłości. Sięgnęła po kolejny kieliszek stojącego na stole alkoholu. Chciała uspokoić te myśli. Nie dać im wyjść na zewnątrz. Spojrzała na jedzącą Cynthie i Didime po czym na stojącego Shinrę.
- Jeśli pozwolicie pójdę już do swojego pokoju.
Bo jeszcze zarażę ich swoim przygnębiającym humorem
Skierowała się w kierunku schodów i ruszyła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku chowając głowę w poduszkę.

Anonymous - 31 Grudzień 2012, 16:37

Podała dłoń Joanne, choć nie nazbyt wielce chętnie. W międzyczasie zachowanie Shinry z lekka ją wytrąciło z równowagi, a z racji że to nie tylko Cynthia, a istne wcielenie demona, już miała przed oczami jego błagającą o łaskę twarzyczkę. Oj, przecudna to wizja była, którą wkrótce spełni. Z pewnością... - tej pewności jej nigdy za wiele.
Wypiła jednym haustem resztę wina, po czym się do niego zwróciła:

- Już mnie wyganiasz?! A jeszcze tylu potraw nie zasmakowałam...

Choć na darmo doszukiwać się przy tych słowach kilku porcji z każdego możliwego posiłku spośród umownych dwunastu (/a w sumie to nie wiem, bo jedni piszą, że nic prawie nie ma, drudzy inaczej.../), to jednak wydawała się być święcie przekonana, że sporo jedzenia została i nie odejdzie nim nie będzie syta. Zaczęła udawać zasmuconą, choć taka w rzeczy samej nie była. Potwierdziło to jej dalsze zachowanie, które powoli nakazywało brać ją za z lekka świrniętą.
Na życzenia nie zwróciła większej uwagi - nie musiała, nie chciała i nie umiała. W dodatku pożyczono jej wszystkiego najlepszego więc odpowiednio postara się tego dokonać, tyle że bardziej jako Nienajlepszego. I póki co tylko wobec jednej osoby. Pojedynczo, po trupach, do celu, czyż nie?

- Mówisz odprowadzić? Zdaje się, że bardzo chętnie na to przystanę...

Sięgnęła po wino i ponownie je sobie nalała, do pełna, w swoją lampkę. W międzyczasie Blackie zechciała ich opuścić. No cóż, mniejszy tłok to większe możliwości.

- Tylko że widzisz, za oknem już ciemno, a ja jeszcze mam trochę do wypicia... I zdaje się, że o sypialnych drzwiach mi tu tak prawisz?

Ton jej głosu w ostatnich wypowiedziach zdawał się być lekko przygłuszony, jakby mówiła z jednej strony z jakimś żalem, a z drugiej bez jakiegokolwiek zainteresowania - ino wypowiedzieć jak najszybciej i postawić tą kropkę interpunkcyjna.
Odsunęła się lekko od stołu, chwytając lampkę wina i przypatrując się jej, a następnie obchodząc się z nią delikatnie jak z jajeczkiem, by następnie do ust przybliżyć i samym językiem chlusnąć trochę tego napoju bogów. Całości towarzyszył uśmieszek mówiący samo przez się czego by tu oczekiwała, a czego konkretnie to raczej nie trudno odgadnąć. Cały czas wpatrywała się błękitnymi oczkami w jedynego tu mężczyznę, tylko czekając aż w zbudzi im na tyle wielkie zainteresowanie by przeszedł do czynów. A dalej to może pobawi się w reżyserkę tudzież zgarnie główną rolę...

Anonymous - 31 Grudzień 2012, 21:07

Odprowadziła Blackie wzrokiem i uśmiechnęła się do pozostałych. Miała jednak na oku Cynthię. Według niej zachowywała się trochę podejrzanie, jak na czternastolatkę. Nalała sobie wina do kieliszka i upiła łyk, zastanawiając się w międzyczasie, o co jej może chodzić. W końcu musiała bronić swego pana. W każdej chwili mogła przecież skoczyć, machnąć swymi witrażowymi skrzydłami i odlecieć z nim, lub nawet użyć swej tajemnej techniki, by go chronić. Ale nie wiedziała kim jest dziewczyna. W tym świecie bowiem nic nie jest takie na jakie wygląda. W tym świecie nawet słodkie moe mogą być płatnymi zabójczyniami, więc lepiej uważać.
Ciekawe jak rozegra to Shinra... pomyślała dziewczyna, upijając kolejny łyk. Postanowiła też, że nałoży sobie czegoś na talerz, w końcu to był cel jej zejścia do salonu. Nadal mając na wszystko oko, zabrała się za konsumowanie.

Anonymous - 1 Styczeń 2013, 03:02

Dziewczynka wzburzyła się że ją wyganiam, miałem zamiar zaprzeczyć, a raczej użyć łagodniejszego słowa "Wypraszam" Tak to było odpowiednie słowo. Jednak w obecnym momencie użyłbym o wiele mocniejszych słów, takich jak "Wyganiam, Wypędzam. " Na mojej twarzy pojawił się szaleńczy uśmiech, tylko Blackie wiedziała co on oznacza, ale jako iż jej tu nie było nie wytłumaczy tego Didime. - To było złe zagranie... Nie ty mały darmozjadzie, miałem na myśli za drzwi wyjściowe. - Spojrzałem na mój cel, postanowiłem użyć mojej mocy. Powinno mi się udać, dlatego wypraszam ją z mojego mieszkania. Nakazuje jej odłożyć lampkę z winem na stół, otworzyć drzwi, następnie wyjść przez nie zamykając je za sobą. Kiedy odejdzie już na jakaś odległość do mojego domu zwalniam kontrolę umysłu, a figurkę którą dostałem wyrzucam do śmietnika.

// Do widzenia ^ ^ //

Kontrola umysłu - Wystarczy spojrzeć na nasz cel, a raczej osobę której umysł chcemy kontrolować, następnie wypowiadać rozkazy w myślach lub na głos, ciężko jest się uwolnić, a ofiara wykonuję każdy rozkaz, po zakończeniu kontroli umysłu ofiara nie pamięta co wcześniej robiła.

Anonymous - 1 Styczeń 2013, 22:24

Jak widać piszę tutaj jako MG, ponieważ zaistniał problem figurki, a raczej mocy od Cynthii. Z tego, co wywnioskowałam( przeczytałam posty, rozmowa z Cynthią, przestudiowanie obu KP, plus wycinek z PW Shinra i Cynthii) uważam, że moc od Cynthii ZADZIAŁAŁA na Shinra, ale że nie zastosował się do tego, to Cynthia również może nie zastosować się do twojej mocy. Sprawę uważam za zamkniętą, na razie zakończyło się to ino na upomnieniu słownym dla Shinara, nie będzie ostrzeżenia jako takiego wpisanego, ale będę miała cię na oku.
Proszę, żebyś zważał na błędy jakie popełniłeś. Jeżeli nie rozumiesz jakiejś mocy wejdź w czyjąś KP i ją przeczytaj. Tutaj ewidentnie nie zastosowałeś się do niej, a myślałeś, że od tak twoja zadziała. Nie przyjmuję żadnych odwołań, bo wina leży po twojej stronie w większości. Więc zanim zbagatelizujesz czyjąś moc, to się z nią zapoznaj. Jak będziesz z kimś walczyć to twoje moce nie sprawią, że wygrasz. Nie rób ze swojej postaci Boga. I prosiłabym o większą poprawność ortograficzną. (z nie czasownikami piszemy osobno ino, reszta razem)

Anonymous - 1 Styczeń 2013, 23:34

Usłyszane od Shinry słowa, jakoby miałaby stad zmykać, tylko podsycały ogień - były kolejną dostawą węgla do tego żarzącego się pieca jakim są okrutne zamiary.
- Niegrzeczny jesteś... Tak do małej dziewczynki się odnosić? - Ton jakim jej głos operował to ten z serii "jakim prawem i jak śmiesz?!"
Lamka wina? Oj, drogie pokojówki, czeka was mała fucha na już do zrobienia, bowiem jej trunek w moment spadł na podłogę, czemu towarzyszył odpowiedni dźwięk potłuczonego szkła. Wino rozlało się po podłodze, plamiąc nogi Cynthii, ale nie tknęło to ją jakoś znacząco.
- Zabiję.... - Choć zaznaczam to jako dialog, to dodając do tego cichość wypowiedzi, szybkość wypowiedzenia i moment w którym jeszcze dosłyszeć można było echo roztrzaskanego kieliszka, Reasumując, ciężko było te słowa zrozumieć, ale ktoś uważny być może temu podołał.
Wpatrzyła się w Shinrę wzrokiem dotkliwym, o nienawiści, wykręcającej kreskę jej ust. Nie warto było ją denerwować, kiedy to jest ogarnięta niechęcią wobec całego świata żywego. To tylko dziewczynka, ale i takie potrafią być nieobliczalne.
Wyciągnęła przed siebie dłoń, której palce ułożyła w brzydki gest, tak często komentowany słowami "nie pokazuje się palcem".
- Ty... nie powinieneś... - Przerwa pojawiła się w tym miejscu, na tyle spora, że kilka słów można było w niej umieścić. Cynthia zdawała się poszukiwać odpowiedniego bogactwa językowego bądź też upewniać się co do swoich słów. Zwieńczeniem tego milczenia było podjęcie całkiem innego wątku - A gdzie moje wino?


Nie wiedziała co się z nią dzieje. Pamiętała jak siedziała przy stole, a potem jedna wielka dziura we wspomnieniach. Teraz tylko wyciągnięta dłoń, której wskazywany cel był jej znany z takiej niepojętej dobroczynności. Od razu chwyciły ją, jak za gardło, dobre maniery.
- Ups, przepraszam... - Cofnęła dłoń i przyłożyła ją do ust. - Ja-ja... yyy oj, chyba nie powinnam, będąc przemarzniętą, zażywać nawet tak małej ilości wina... - Tak, mówiła o tych kilku łykach, które nalała sobie jako pierwsze, po czym wznosiła toast za wszystkich tu obecnych.
Postać Didime zdawała się jej nie pasować tutaj i po chwili zrozumiała dlaczego:
- A gdzie jest Blackie?
Całe to zamieszanie, a raczej jego niepamięć, spowodowało że nawet nie zwróciła uwagi na kawałki szkła wśród których stała i które wbiła sobie w stópki, przy okazji robienia kroku gdzieś miedzy wypowiadanymi słowami. Teraz była inna - była sobą, a nie tej jej straszną skazą na psychice. Jakie wnioski można wysunąć? Na pewno jeden: jest czuła na jakiekolwiek zachowania odnoszące się bezpośrednio do niej - słowa, dotyk..

Anonymous - 2 Styczeń 2013, 15:31

//// Po pierwsze nie robię z swojej postaci Boga, po drugie może i wina jest po mojej stronie ale nie zrobiłem tego specjalnie, po trzecie niosłem jej chyba pomoc nie widać było? no i piszę najlepiej jak umiem to że nei jestem humanistą nei oznacza chyba że nie mogę tu grać //

- Nie lubię dzieci, a zwłaszcza tak bezczelnych jak ty... - Dodałem, spoglądałem na dziewczynę takim samym groźnym spojrzeniem jak ona na mnie. Obserwowałem każdy ruch dziewczyny, aby w odpowiednim momencie móc zareagować, wiedziałem że gdyby dziewczynka zrobiła coś nie tak mam po swojej stronie Didime. [i" Zabijesz? chyba swoją głupotą"[/i] Przeszło mi przez myśl, kiedy usłyszałem krótkie zdanie z jej ust, spoglądając na tego dzieciaka. Zdałem sobie sprawę iż posiada ona chyba jakieś dwie osobowości. Kiedy się już ocknęła i zapytała o Blackie, pokazałem ręką na wyjściowe drzwi - Wybacz, ale jestem zmuszony cie wyprosić, proszę wyjdź z mojego domku. - Dodałem stanowczym głosem.

Anonymous - 2 Styczeń 2013, 16:05

- Cynthio... - powiedziała białowłosa dziewczyna, wstając ze swojego siedzenia - Czy zdajesz sobie sprawę, co się przed chwilą działo...? -zapytała cicho, lecz poważne. Opierała się dłońmi o stół, a głowę miała spuszczoną tak, by grzywka zasłaniała jej szkarłatne, teraz pełne złości oczy. Mówiła powoli, jakby bała się, że dziewczyna nie zrozumie przekazu. Lecz Jeanne zauważyła, że między tamtą ,,Cynthią'' a tą są pewne nierówności, przez co miała już swoją teorię.
- Wyobraź sobie, że podczas swojej niepoczytalności zachowywałaś się bardzo niekulturalnie, wręcz wulgarnie. Heh, momentami nawet groziłaś Shinrze... - powiedziała troszkę głośniej, szczególnie akcentując ,,groziłaś'' i ,,Shinrze''. Po chwili dodała, zerkając kątem oka na rozbity kieliszek i poranioną nogę - No i nabałaganiłaś... a krew i wino z dywanu bardzo trudno wyprać... dzisiaj szczególnie dużo krwi się dziś przelało.... -westchnęła z lekkim uśmiechem, wspominając swoje bolesne ataki, po czym spojrzała na Cynthię. Nie była już zezłoszczona. Spoglądała na nią ze zrozumieniem i czułością - Chodź, opatrzę ci tę nogę. - powiedziała, uśmiechając się przyjaźnie. Następnie zwróciła się do Shinry
- Wybacz, może zachowała się nagannie, ale z poranioną nogą jej z domu nie wypuszczę - powiedziała równie stanowczo.

Anonymous - 2 Styczeń 2013, 17:26

- Przed chwilą? yyy... No siedziałam tam i tego... no.
Próbowała wytłumaczyć sobie skąd te ich pytania o to wszystko, ale na nic starania. W dodatku zarzucono jej niemoralne zachowanie. Że niby ona była wulgarna, niekulturalna i groziła? W życiu nie pomyślałaby, że takie coś może ją spotkać. I jakim sposobem tak w ogóle? To wszystko było dla niej pokrętne, wszak to "świat dorosłych" - którego nie darzy sympatią.
- "Cynthio, wplątałaś się w coś, z czego musisz uciekać. Szybko!" - Podpowiadał jej schizofrenicznie objawiony głos Michaela, który pojawił się przy niej i chwycił za dłoń. Kątem oka na niego spojrzała. Oczywiście tylko ona go widziała, bo o wytwór jej wyobraźni.
W miarę postępowym myśleniu przeszkadzały jej słowa Shinry, a nawet więcej - zaczynała się go poważne bać i wycofała się do tyłu, słysząc pękające pod sobą kawałki szkła, co zmusiło ją do zatrzymania się. Wtedy też zrozumiała co z jej winem się zapewne stało.
Kolejne wypowiedzi ich obojga - jedne o rozkazie(a przynajmniej w jej rozumieniu) opuszczenia domu, a drugie o plamach z wina i krwi - tylko jeszcze bardziej pogrążały ją w niewiedzy. Mimo to dalej próbowała zwiększyć dystans między nimi, a miała go teraz za największego wroga i przyczynę jej braku pamięci.
- Ja.... boje się Ciebie!... - odpowiedziała mężczyźnie głosem pełnym leku. Słysząc propozycje Didime zostało jej nic innego jak - Nie, nie chcę!
W moment zdecydowała się uciec, obracając się na pięcie i szybkim krokiem się w te stronę udając, ale jedyne co tym zyskała to większą odległość od Shinry i znalezienie się w pobliżu okna. Wyjście miała po przeciwnej stronie.
Nie wiedziała na ile powinna zaufać słowom Didime. Spoglądała tylko w okno, za którego ciemność powodowała napływ łez do jej oczu. Dawno nie czuła się tak z winy innych istot. Że niby święta? Nie, nie dla niej... Już dawno nie.
- Ty mi nie pomożesz.. nie chcecie mnie tu!
Coraz częściej wpatrywała się w okno. Stopą tarła o druga nogę, próbując pozbyć się uciążliwego pieczenia, ale widać nie miała pełnej świadomości i nie wiedziała że tylko pogarsza sytuacje.
Poplamione krwią nogi, czerwone ślady jej stop i okno, za którym panoszy się mrok - to wszystko ułożone w jednej linii - drogi ucieczki, tyle tylko, że niezbyt właściwej.

Anonymous - 2 Styczeń 2013, 18:07

- Cynthio... -zaczęła uspokajającym, przyjacielskim głosem Jeanne - Wierzę, że to co zrobiłaś, zrobiłaś bez swojej świadomości...
Nie chciała jej przestraszyć, i w odróżnieniu do Shinry nie chciała jej wyganiać. A wiedziała z własnego doświadczenia że szkło w nodze to nie przelewki.
- Proszę...daj się opatrzyć. Shinra był trochę zdenerwowany, bowiem wiele się dzisiaj działo, a twoja... - zamilkła na chwilę, zastanawiając się, jak to nazwać- ciemniejsza strona tego nie poprawiała ... ale obiecuję, że nic ci nie zrobi. Przynajmniej nie specjalnie.
Następnie, z powagą spojrzała na Shinrę. W jej szkarłatnych oczach widać było lekkie zdenerwowanie
- Panie, bardzo proszę o zmienienie tonu w stosunku do tej młodej damy - powiedziała. Specjalnie użyła formuły ,, Pan'' by dać do myślenia chłopakowi. - Czyż ja niecałe 2 dni temu nie pojawiłam się tu w ten sam sposób? Każdemu Panie, należy pomóc, gdy tego bardzo potrzebuje. A jej potrzeba pilnego opatrunku. Mówiła z lekkim wyrzutem. Przecież ona też przyszła tu po pomoc. Lecz czym różniła się od tej dziewczynki? Wychodzi na to że jest miły tylko dla potencjalnych ,,panienek'' pomyślała, po czym znów spojrzała na Cynthię
- Dasz sobie pomóc? - Zapytała

Anonymous - 2 Styczeń 2013, 22:38

Spoglądałem uważnie na dziewczynkę która nadal nie opuściła mojego domu, po chwili jednak przerzuciłem wzrok na Didime, starała się pomóc małej pomimo jej okropnego zachowania. " Nienawidzę tej dziewczyny... " Pomyślałem, od początku nie podobało mi się jej zachowanie, to znaczy odkąd zasiadła do stołu, dziewczynka wykrzyczała że się mnie boi, " Boisz sie mnie? sama przed chwilą powiedziała że chcesz mojej śmierci... " znowu przerzuciłem wzrok na Didime która spojrzała na mnie zdenerwowana, powiedziała to do mnie w taki sposób jakbym to ja był winny... przeczytałem jej myśli chciałem wiedzieć o czym myśli... Właśnie to zabolało mnie najbardziej... Udałem się do przed pokoju ubrałem, kurtkę, wszedłem do salonu i dodałem. - Dobrze, wychodzę z domu będę spał dziś na dworze, tak po za tym... Didime.. ja słyszę twoje myśli - Dodałem, miałem smutek wymalowany na twarzy, Wyszedłem z domu na mróz.

z/t



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group