To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto - Centrum handlowe "Wykopek"

Anonymous - 10 Kwiecień 2012, 20:15

Wyobrażacie sobie mężczyznę mającego metr dziewięćdziesiąt i trzy centymetry wzrostu jaki idzie przez ulicę z pluszowym misiem? Ekhem, w każdym razie białowłosy za Chiny sobie tego nie wyobrażał, a więc propozycja dziewczyny nie miała w tym momencie racji bytu. Za to był inny sposób aby Carrie mogła się zrewanżować i zapewne cyrkowiec wkrótce ją z nim zapozna.
- Nie, niee, nie mógłbym przyjąć takiego prezentu. Za to mam inną propozycję dla Ciebie skoro już chcesz się odwdzięczyć.
Wykrzywił wargi w tajemniczy uśmieszek i objął ją ramieniem, nachylając się do jej ucha.
- Chodź. Porozmawiamy, a ja Ci powiem co miałem na myśli - szepnął, a jego ciepły oddech mógłby bez problemu połaskotać ją w ucho. Cofnął się akurat w momencie ukazania magicznego palca. W odpowiedzi jedynie czarująco się uśmiechnął i chwycił ją za owy paluszek tak by w rezultacie splotły się ich dłonie, po czym pociągnął ją w stronę kawiarni.
- Chodźmy może tutaj - mruknął jakby sam do siebie i zaprowadził ją wgłąb kawiarenki, wypatrując jakiś stolik znajdujący się w samym rogu sali. Odsunął dziewczynie krzesło i przysunął ją do krawędzi stolika, po czym sam zajął miejsce naprzeciwko niej. Już po chwili podeszła do nich uśmiechnięta, jasnowłosa kelnerka i spytała czego sobie życzą.
- Ja poproszę orzechowe cappuccino. - odparł szybko, nawet nie zaglądając w kartę i wlepił wyczekujące spojrzenie w swą towarzyszkę.

Anonymous - 11 Kwiecień 2012, 14:45

Oj tam, wcale nie musiałby go nosić ze sobą. Wystarczy ,że nawet jeden z najmniejszych miśków stał u chłopaka na biurku. Przecież i ona nie zamierzała wszędzie chodzić z nowym pluszem. Kiedy mężczyzna objął ją ramieniem i ciepłym powietrzem musnął jej ucho momentalnie po jej ciele przebiegły ciarki,a ona w tym momencie czuła się zniewolona. Nie no, dopiero co poznała chłopaka,a on jest aż zbyt otwarta osobą jak na ten pierwszy raz. Carrie zaczęła się zastanawiać czy białowłosy czasem czegoś nie kombinuje. Chwilę później gdy mężczyzna chwycił jej drobny wskazujący palec i splótł ich dłonie czarnowłosa zerknęła nań ukradkiem i o dziwo nie wyrywała dłoni, prawdopodobnie dlatego,że pierwszy raz ktoś chwycił ją za rękę od tak dawna. Zresztą prócz Frederica i małej Lorrny nikt nie chwytał jej za jej drobne palce.
A zatem w dziewczynie narodziło się taki dziwne przyjemne uczucie, które wręcz prosiło by jeszcze dała trzymać się za rękę. Dziwne zjawisko, ale Carrie i tak zrobi co będzie uważała za słuszne, choć jej największym błędem było to,że kierowała się emocjami i uczuciami,a nie rozumiem.
Nie minęły nawet cztery minuty kiedy chłopak odsunął jej krzesło. Zdumiona jeszcze bez słowa zajęła swoje wskazane przez białowłosego miejsce.
Wpatrzyła się w niego i rozbawiona po prostu nie odrywała do niego spojrzenia

-Zawsze taki jesteś? - Przechyliła lekko głowę w prawą stronę i ponownie wciąż zachowaniem chłopaka uśmiechała się. Póki co jest wesoło, ale dziewczyna zaraz zada swoje upierdliwie siedzące w jej głowie pytania.
Gdy kelnerka zapisywała zamówienia Carrie podniosła głowę spoglądając na szczupłą kobietę, która zapewne była wyższa od niej.

-Hm.. ja poproszę gorącą czekoladę.- Rzuciwszy owymi słowami splotła swoje palce zaciskając je. Zaraz zaczęła pocierać swoje zmarznięte dłonie.
A co do jedzenia.. nie brała nic konkretnego, ona była samowystarczalna i nie potrzebowała żywności ani picia. Jednak czasem jadała i piła jak nie dla towarzystwa to po prostu z ciekawości smaku tego czegoś.

-A zatem zdradź mi teraz towarzyszu po pierwsze a) swoje imię po drugie b) kim była ta mała dziewczynka , która stała przy Tobie jak tylko weszłam do sklepu.? - No i wreszcie zadała te dręczące ją pytania. Z głowy. Teraz tylko czekać na odpowiedź, która ją intrygowała. Czyżby siostra? A może córka i jeszcze okaże się,że ma już wybrankę,a do czarnej ma już tylko jakiś interes słysząc ,że niesamowicie szyje. O to nie byłoby trudno i obstawiała właśnie te opcję.

Anonymous - 11 Kwiecień 2012, 16:16

Trzeba byłoby jednak wrócić najpierw do domu z takim misiem, a to się naszemu bohaterowi nie uśmiechało. W każdym razie Illuminate pokładał pewnego rodzaju nadzieję w rozmowie jaką zamierzał właśnie przeprowadzić, lecz w ogóle tego po nim nie było widać. Sprawiał wrażenie jakby po prostu chciał nawiązać kontakt z dziewczyną i nic poza tym. Ot, zwykłe nawiązywanie znajomości.
Po jej pytaniu uśmiechnął się i odgarnął jeden z bardziej niesfornych, białych kosmyków za ucho.
- Nie zawsze. Tylko jeśli mam do czynienia z takimi kobietami jak Ty.
Kelnerka zapisała co zamówili i oddaliła się szybko w stronę baru, by zniknąć w drzwiach prowadzących najprawdopodobniej do małej kuchni, w której przygotowywano napoje i słodkości. Kilka sekund później rozległ się odgłos nalewania wody do czajnika, lecz najpewniej utonąłby on wśród innych odgłosów takich jak stukotu butów, urywków rozmów, brzęku szklanek i sztućców, gdyby nie to, że cyrkowiec potrafił takie rzeczy wychwytywać. Ot, coś co się nabywa nieświadomie po jakimś czasie pracy wśród okrzyków widowni. Każde klaśnięcie czy gwizd zostawały przez niego odnotowywane. Potem już był tylko czas na ewentualną zemstę w stylu podpalenia fragmentu peleryny, ale to w sumie nieważne...
- Tylko pod warunkiem, że i Ty zdradzisz mi swe imię - odparł najpierw, a potem przesunął palcem szklaną cukierniczkę i skierował znowu spojrzenie czerwonych oczu na Carrie.
- Możesz mówić mi Illuminate, a ta młoda to córka znajomego. Poprosił mnie żebym się nią przez moment zajął.
Trzeba przyznać, że dość szybko zeszło się kelnerce z przygotowaniem ich napitku i już po chwili parujące napoje wylądowały przed nimi. Białowłosy podziękował kelnerce i przysunął swoje cappuccino bliżej siebie, spoglądając przez moment na jasną pianę jaka ułożyła się na powierzchni napoju. Zaraz jednak ponownie skoncentrował spojrzenie na swej rozmówczyni.

Anonymous - 12 Kwiecień 2012, 20:57

Melanie nie miała zielonego pojęcia, co ma ze sobą począć, jednakże, po jakże długich i intensywnych rozmyślaniach, stwierdziła, że wybierze się na wycieczkę, jednak nie wiedziała. gdzie tak dokładnie się udać, ale jej to tam większej różnicy nie robiło, w jakim miejscu będzie sobie spacerować. Nie musiała się już przecież Go bać. Nie przyszedł do niej do domu od tego feralnego dnia, a minęło już trochę czasu, więc pewnie o niej zapomniał. I bardzo dobrze. Jakby sobie o niej przypomniał i znowu do niej przyszedł, toby się załamała psychicznie, jeżeli możliwe jest, by z jej głową było jeszcze gorzej. Zastanawiała się już wielokrotnie nad tym, żeby ostatecznie odejść stąd i nie wrócić, ale jednak... coś ją tu trzymało, jakby robiła sobie nadzieję, że ułoży sobie w jakiś sposób życie, co było wręcz bzdurą. Jak takie coś jak ona mogło być szczęśliwe? To niedorzeczne, jednakże marzyć nikt jej jeszcze nie zabronił. I tego też jej nikt nie zabierze. Nawet On. Mel uśmiechnęła się pod nosem. Była tak jakby wolna, więc mogła spokojnie sobie chodzić po krainach, nie martwiąc się, że jak wróci do domu, to dostanie po twarzy. Mimo że umarła, ona nadal odczuwa ból. Funkcjonuje jak normalny człowiek, ale po prostu trudniej jest ją zabić. Nie wykrwawi się na śmierć, ani nic. Z nią trzeba się obejść jak z wampirem. Po prostu zamienić ją w proch, wcześniej ćwiartując, jeżeli ktoś jest sadystą, ale to aż tak bardzo konieczne nie jest. To taki nieobowiązkowy dodatek.
Dziewczyna zaśmiała się ironicznie pod nosem. A raczej zachichotała. Trzeba przyznać, że ma myśli jak jakaś masochistka, choć prawdę mówiąc ona sama nie wie, czy nią jest. Ona nie miała do siebie dystansu, od czasu, kiedy to generał potraktował ją kulką, a potem się obudziła, czuje do siebie wielki wstręt. Czy słusznie? Według Niego jak najbardziej. Ale jak ona uważa? Ona nie uważa ani nie myśli. Ona po prostu to wie.
Jakoś znalazła się w centrum ludzkiego świata, w którym dawno nie była. Musiała przejść przez portal, ale tego nie zauważyła. No cóż, bywa. Jeżeli się jest pogrążonym w czarnych myślach, nie zwraca się uwagi na to, co się dzieje wokół ciebie, a w szczególności, jeżeli chodzi o Melanie.
Wlazła do jakiegoś centrum, którego nie znała i zaczęła się po nim pałętać. Musiała wyglądać dość podejrzanie w dziurawych spodniach, znoszonych trampkach, męskiej, białej koszuli i w szarym, rozciągniętym swetrze. Normalne dziewczyny "w jej wieku" nie chodzą tak ubrane, więc mogła wzbudzać podejrzenia, ale miała to serdecznie gdzieś.
Weszła do jakiegoś baru, czy tam kawiarni, rozglądając się po ludziach. Nagle zobaczyła znaną sylwetkę... i ten kolor włosów. Jakby mogła, toby zbladła, ale to możliwe nie było. Melanie miała ochotę stąd pójść, bała się, ze ją zobaczy, ale nogi zrobiły się jej jak z waty, nie mogła się ruszyć, a kolana wręcz się pod nią uginały, jednak znalazła na tyle siły, by odwrócić wzrok w inną stronę.

Anonymous - 13 Kwiecień 2012, 21:19

Carrie przyglądała się swojemu rozmówcy.
-No cóż, z takimi kobietami tzn? Sprecyzuj dokładniej swoja odpowiedź - Poprosiła uśmiechając się niby nieśmiało, zresztą taki poniekąd był uśmiech tej dziewczyny. Nieśmiały,niewinny.. Szczupła dostając swój napój uśmiechnęła się w podzięce w stronę kelnerki,a zaraz jej drobne palce chwyciły łyżkę, zamieszała czekoladę i chętnie pochyliła kubek z gorącym napojem w stronę swoich ust. Upiła łyka, zamoczyła przedtem usta w pysznej , mlecznej piance ,a zaraz odstawiła dany napój na stół. Przyglądała się chłopakowi towarzyszącemu jej.
-Wow, a byłam już pewna,że to twoja siostra albo córka. - Oznajmiła cmokając cicho z dezaprobatą na swoją pomyłkę. A niech to,aż niemożliwe,że nie odgadła. To było bynajmniej niesamowite. Czarnej zwykle się to nie zdarzało, ale jak widać dzień dzisiejszy miał być tego zaprzeczeniem , i to jeszcze jakim.
-Aw, powinnam była zacząć od imienia. No nic, mam na imię Carrie. Ale mów mi jak chcesz. - Dodała próbując złapać spojrzeniem wzrok mężczyzny.
-Masz niezwykłe oczy.. ale tak szczerze powiedziawszy co Cię tknęło,żeby akurat ze mną przyjść tutaj? Znamy się? Widzieliśmy się może kiedyś gdzieś wcześniej? - Zaczęła zasypywać go pytaniami, ale prawda była taka,że dziewczyna zastanawiała się co takiego się wydarzyło,że białowłosy chłopak nie zignorował jej w sklepie, w dodatku nie znając ją zaprasza `nieznajomą` do kawiarni. To w tej chwili zajmowało głowę czarnej. Upiła kolejny łyk czekolady.
-Mmm... rozkosz. Ale jeśli to Cię zadowoli nie żałuję,że przyszłam tu z Tobą. Przynajmniej poznałam miejsce gdzie może być najpyszniejsza gorąca czekolada. No niesamowita. Nie jest ani za gorzka ,ani za słodka no idealna! Nigdy wcześniej takiej nie piłam. To naprawdę coś nowego, a jeszcze Ty... - To była ostatnia dłuższa wypowiedź dziewczyny nim ponownie zamoczyła swoje pełne wargi w kolorowym kubku.

Anonymous - 13 Kwiecień 2012, 22:07

Mężczyzna zacmokał cicho z dezaprobatą kiedy to Carrie poprosiła go o uściślenie swej wypowiedzi.
- Z takimi pięknymi kobietami - rzekł, spoglądając dziewczynie prosto w oczy, lecz zaraz skupił uwagę na całej jej twarzy. Ładnie się uśmiechała. Każdego normalnego człowieka odwiodłoby to od planów jakie miał, pomijając oczywiście fakt, że takich głupich planów jak Ill to nie miał nikt, jego natomiast tylko to zapewniło, iż robi dobrze. Obrócił dwa razy filiżankę w palcach, po czym zbliżył ją do ust i wypił dobrą połowę płynu na raz. Fakt, że cappuccino było piekielnie gorące najwyraźniej zdawał mu się nie przeszkadzać. W końcu miano Połykacza Ognia do czegoś jednak zobowiązywało: żelazna jama ustna, przełyk i te pe. Jasnowłosy odstawił napój na stolik, po czym sięgnął po serwetkę i otarł nią wierzch ust, na których zebrała mu się pianka. O, dziwo nawet mu smakowało. Zazwyczaj bywał wyjątkowo wybredny, więc była to pewna nowość. Być może będzie się przechadzał wśród ludzi częściej.
- Hmm, Carrie... - zawiesił głos jakby smakował swoich słów - imię prawie tak urocze jak jego nosicielka.
Słodyczka za słodyczką. Faktycznie, trudno było dzisiaj poznać naszego cyrkowca, ale być może niedługo wszystko wróci do normalności. Tymczasem, dobry humor się go trzymał i lepiej byłoby gdyby tak pozostało.
- Nie, raczej nie. - odparł po prostu, maksymalnie szczerze i rozejrzał się bez większego celu po otoczeniu. Ludzi, ludzie... pełno ludzi... a wśród nich niczego cieka... a, wróć. Illuminate momentalnie zesztywniał i zmrużył oczy, widząc znajomą sylwetkę. Włosy, ubrania i figura. Rzadko kiedy te trzy rzeczy potrafiły go zmylić, dlatego już po sekundzie zawahania, białowłosy uśmiechnął się, zupełnie tak jakby gwiazdka przyszła o pół roku zbyt wcześnie. Wstał z krzesełka, po czym zawołał:
- Melaaaanieeee! Może się przyłączysz? - tutaj efektownie pomachał do niej, mając zupełnie w poważaniu to co w tym momencie myśleli sobie inni. Proszę, proszę. Dwie pieczenie na jednym ogniu. W stronę swej służki, Ill rzucił stalowe spojrzenie po czym usiadł ponownie na krzesełku. Wiedział, że i tak przyjdzie. Nieważne czy teraz czy potem, ważne że przyjdzie i wtedy 'się zabawią' na nowo.
- Przepraszam, to moja przyjaciółka - rzekł z rozbrajającym uśmiechem posłanym do Carrie - dawno się nie widzieliśmy.

Anonymous - 14 Kwiecień 2012, 14:11

W tym momencie Carrie stała się bardziej ostrożna. W skupieni słuchała tego co mówił mężczyzna.
-I myślisz,że Ci uwierzę? Illuminate co Ty kombinujesz? - Spytała dziewczyna lekko przechylając głowę w lewą stronę. Faktycznie latały coraz to bardziej słodsze słowa co zastanawiało moją bohaterkę. Nie mogła zrozumieć jak to wszystko tak szybko się dzialo. Z drugiej zaś strony spontan od czasu do czasu jeszcze nikomu nigdy nie zaszkodził, prawda?
On zachwycał się swoją kawą, a czarnowłosa tą niesamowitą czekoladą. To miejsce utkwi jej w pamięci na pewno. I kiedyś z pewnością tu kogoś jeszcze przyprowadzi, skoro maja tutaj najlpsze pyszności, to nie da sie tego zignorować w żaden sposób.
A już na pewno nie takie smakołyki.. Mmmm. I jeszcze to ,że się nie znali, nigdy wcześniej się nie widzieli ,a mimo to chwycił ją za rękę i przyciągnął tutaj. Zerknęła ukradkiem na pluszowy prezent, który znajdował się na osobnym krzesełku. Przeniosła oczy z maskotki na białowłosego. Widząc gdzie wędruje jego wzrok podążyła za nim. Obserwowała ludzi tak jak on. Nie, nie nie tak jak on. Ona przykuwała swój wzrok zdecydowanie dłużej na każdym, patrzyła na ubranie i dokładnie przyglądała się ich twarzom. Kiedy jednak jego oczy przyległy do pewnej dziewczyny tęczówki czarnej także w niej utkwiły. Odruchowo uśmiechnęła się w kierunku nowej osoby. Szykowało się towarzystwo. Ulala. Może dziewczyna okaże się godna większej uwagi? Może będzie kolejną intrygującą postacią?

-Nic nie szkodzi,chętnie rozeznam się kto jest kto w tej okolicy. - Dodała szerzej się uśmiechając, ukazała przy tym swój białosłodki uśmiech. Niech jej nwet nie przeprasza,zapewne sama Carrie widząc jakąś przyjaciółkę czy też przyjaciela zapraszałaby go do stołu. To było dla niej na szczęście oczywiste.
Przyglądała się nowej istocie z zainteresowaniem. Szczególną jej uwagę zwrócił ubiór tej przyjaciółki owego rozmówcy. A dokładniej ten sweter i ta męska koszula. Carrie westchnęła nie odrywając od niej swojego wzroku. Miała na sobie coś co tu rzadko widywała, a barzdo lubiła niechlujny ubiór co możnabyłoby pomyśleć na tak perfekcyjnego krawca jest niemożliwe. No może ten sweter budził niejakie wątpliwości, ale tylko on,a reszta jest dobra.
A pysznego trunku pozostało jakieś pięć łyków, a zatem długowłosa sięgnęła po barwny kubek i upiła kolejny ły. Tym razem dłużej smakowała tak idealnej czekolady. Chwilkę potem zorientowała się,że pewnie Melanie dołączy do nich, a zatem pluszową zabawkę schowała jakimś cudem za swoimi plecami. Na całe szczęście nie przeszkadzała jej . Dziewczynie siedziało się dośc wygodnie. Zaczęła się tylko zastanawiać nie kim dla siebie są, a gdzie i kiedy się poznali. Tak, zdecydowanie to intrygowało fioletowooką.

Anonymous - 14 Kwiecień 2012, 15:00

Już miała zrobić krok, by stąd wyjść, ale On akurat musiał ją zauważyć. Dlaczego? Co ona światu zrobiła, że znowu ich drogi się skrzyżowały. Mogła tylko błagać, by tego nie powtórzył. Wszelkie znęcanie się typu bicia i tak dalej była w stanie znieść, ale tamtego nie. Melanie do dziś do pamięta, ale teraz powróciły szczegóły, bardzo bolesne, miała wrażenie, że to było wczoraj, chodź minęło już pół roku. Całe sześć miesięcy. Od tamtego czasu go nie spotkała. Po co wychodziła w ogóle z domu?! Tam była bezpieczna... może zapomniał o niej i by nie przyszedł, a tak musi... on wrócił i już tak łatwo się go nie pozbędzie. I ten fakt ją przeraził. Jeszcze cynicznie zaproponował, żeby się do nich dołączyła. Dwa gołąbeczki. Dobre sobie. Zacisnęła pięści i go zignorowała. Jedyne, co mu posłała, to spojrzenie, które mówiło "Zostaw mnie, nie było cię,straciłeś szansę", ale jednak pewnie mu to nie wystarczy. Pójdzie za nią i znowu zacznie się znęcać. Będzie jeszcze gorzej niż za pierwszym razem, ale ona tym razem się tak łatwo nie podda. Nie przestraszy jej ogniem. Jej już jest obojętne czy będzie "żywa", czy też nie. To przestało mieć znaczenie tamtego dnia. Melanie wiedziała dobrze, że pewnie i tak od dopnie swego, ale nie przyjdzie mu z taką łatwością jak wcześniej. To jest pewne. Nie pozwoli, by znowu ją skrzywdził. Nie zamierzała na to pozwolić.
Uśmiechnęła się do sprzedawczyni i poprosiła ją o herbatę, a potem... podeszła do nich jakby nigdy nic i się przysiadła. Ale nie po to, żeby trząść się ze strachu. Miała zamiar się w pewnym stopniu zemścić. Nie, nie spłoszy mu dziewczyny, nie to miała na myśli. Wyjdzie to z czasem.
- Hej Illuminate, dawno się nie widzieliśmy! Gdzieś się przez ten czas podziewał przez ten czas?
To wszystko miało mu dać do znaczenia, że się go nie boi, że go ma serdecznie gdzieś, że może ją teraz uderzyć, a ona mu przywali dwa razy mocniej. Ba! Mogą narobić zamieszania w ludzkim świecie poprzez używanie swoich zdolności. Ciekawe coby ludzi powiedzieli, jakby nagle cyrkowiec został pogrzebany żywcem, a potem użyła iluzji, tak jak wtedy. To były węże. Czarne mamby. Uśmiechnęła się pod nosem. Teraz ogień jej nie przestraszy, niech mu się nie wydaje, że znowu ją tknie bezprawnie.

Anonymous - 14 Kwiecień 2012, 15:54

Nie umknęło mu to, że Carrie stała się jakby bardziej ostrożna. W sumie zabawne było to, że dopiero teraz tak zareagowała. Ill poniekąd samym swoim wyglądem zdradzał, że mogą być z nim problemy. Niepokojące czerwone ślepia, zaostrzone końce zębów, pewna nerwowość ruchów, a zwłaszcza spojrzenia które rzucał. Ludzie mówią, że oczy są zwierciadłem duszy i mają absolutną rację. Można z nich wyczytać bardzo wiele i gdyby marionetka od początku wszystko czytała to zapewne już dawno wyniosłaby się z daleka od centrum. Mimo wszystko show musi trwać. Zrobił smutną minę i westchnął cicho.
- Przykro mi, że aż tak nie wierzysz w me dobre intencje. Zobaczyłem piękną dziewczynę to postanowiłem umilić jej dzisiejszy dzień chodź trochę... - rzekł, sam się po chwili dziwiąc swoim zdolnościom aktorskim. Mistrzem w tym nie był, ale wszystko wyszło mu zaskakująco przekonywająco. Ciekawy był też fakt jak niekiedy potrafił odwrócić kota ogonem.
- Ciesze się, że nie masz nic przeciw - odparł wręcz radośnie i upił łyk kawy, ponownie ocierając usta serwetką. Śledził wzrokiem Melanie aż do momentu, w którym przysiadła się do stolika. Faktycznie dawno się nie widzieli. To będzie już jakieś kilka miesięcy... pięć? Może coś koło tego. Kiedy przebywał samotnie, nie liczył dni, a już tym bardziej tygodni czy miesięcy. Upływ czasu zupełnie go nie dotyczył. Dla niego mogły równie dobrze minąć dwa tygodnie.
- Melanie, moja droga, witaj. Wybacz, że tak długo mi się zeszło, miałem sporo na głowie. Jaki to wspaniały zbieg okoliczności, że znowu się widzimy i będziemy mogli ponownie spotykać się codziennie. Czyż to nie wspaniale? - wszystko wypowiedział tak jakby rzeczywiście radowało go ich spotkanie, swoją drogą rzucając dziewczynie znaczące spojrzenie. Chociaż być może i tak było. W końcu ileż można wytrzymać bez pewnego elementu, który dla niego był rutyną? Nie zamierzał jej bić... a przynajmniej nie teraz. Chciał po prostu porozmawiać. Dziwne, acz prawdziwe. Każdemu czasem przychodzi na rozmowę, nieprawdaż? Zresztą nie widział podstaw by bać się Mel. Być może to był jego błąd, ale był zdecydowanie zbyt dumny na to by lękać się kobiety. Nawet jeśli była rozkładającym się workiem mięsa i posiadała ciekawe zdolności, które normalnej osobie siadłyby na psychice. Huh, u niego to chyba i tak nie byłoby na czym siadać. W każdym razie jest jak jest i posiedzieć chwilę razem w kawiarni można.
- Ahh zapomniałbym. Carrie to jest Melanie, Mel to jest Carrie. - wymawiając ich imiona dość zabawnie i zbędnie wskazywał na nie lewą ręką. W końcu mogą się poznać, czemu nie, a skoro to on zaciągnął tu Mel to jego obowiązkiem było je sobie przedstawić. No i to chyba tyle jeśli chodzi o jakieś normalne odruchy białowłosego w towarzystwie.

Anonymous - 16 Kwiecień 2012, 13:32

Carrie przyglądała się uważnie Ill'emu. Co raz bardziej jej zaufanie do niego gdzieś odbiegało w dal. Zmarszczyła brwi ponownie skupiając się na słowach chłopaka.
-No to póki co ,to umilanie dnia Ci się udaje Illku. - Oznajmiła swoim słodkim głosem, choć w środku czuła ogromne wątpliwości co do białowłosego.
Mimo wszystko starała się być miła i była miła, w końcu na jej oczach nie dokonał niczego złego, tak więc nie mogła bezpodstawnie miec do niego ALE, a jednak..coś jej nie dawało spokoju. Mimo wszystko starała się to ignorować. Kiedy Melanie siadła obok Carrie ,dziewczyna ulokowała na niej swoje interesujące spojrzenie.
A kiedy zostały sobie przedstawione uśmiechnęła się szczerze w kierunku Mel. Ta postać, choć swoim ubiorem sprawiała wrażenie nieco zamkniętej osoby choć wcale tak nie było, wręcz odwrotnie. Czarna popatrzyła na towarzyszkę
-A zatem długo się już znacie? A skąd? - Zaczęła pytać kierując swoje fioletowe oczy to na rozmówcę to na rozmówczynię. Carrie była po prostu niezmiernie ciekawa gdzie ta dwójka się poznała. Czy w Krainie Luster czy w świecie ludzi. Zastanawiała się czy te dwójkę mogło łączyć coś więcej czy też nie. Wydawali się dziwni wobec siebie,ale te myśli mała starała się gdzieś wypędzić, nie przyjmowała tych wiadomości do siebie.
Nie, to niemożliwe, w końcu zawołał ją tak szczerze jak przyjaciel przyjaciółkę, a zatem zbędbe myśli , sio!
Uderzyła palcami o blat okragłego stolika i wpatrzyła się w pannę siedzącą po jej prawej stronie.
Jej wzrok świdrowal po jej twarzy, ładny miała nosek.
-Swoją drogą Melanie, Ty skąd jesteś? Kim jesteś? (miała na myśli rasę) . - Następne pytanie wypłynęło na głos z ust dziewczyny, która z ogromnym zainteresowaniem obserwowała swoich towarzyszy. Probowala rozgryźć zarówno mężczyznę jak i jego przyjaciółkę. Skoro wspomnieli,że tak dawno się nie widzieli to przez chwilę postanowiła pomilczeć, na pewno muszą się ze soba nagadać. Bynajmniej tak zawsze było w tych prawdziwych przyjaźniach. Carr nie miała pojęcia co święci się między nimi, jakie są ich relacje i jak wiele mają ze sobą wspólnych wspomnień. Czy może mają wspólnych znajomych i razem z nimi tworzą paczkę, jeśli tak to dziewczyna zamierzała poznać i tamtych. Znów działo by się coś nowego, a to by wrożyło pozytywy dla mojej czarnowłosej bohaterki.

Anonymous - 18 Kwiecień 2012, 18:26

Białowłosy zmarszczył brwi, słysząc jak dziwnie zdrobniła jego imię. 'Illku'. Spotykał się już z 'Illu' czy 'Ill', ale żeby 'Illku'? Cicho odchrząknąwszy po prostu puścił to mimo uszu. No cóż, jego zdaniem 'Illku' brzmiało co najmniej głupio, jednakże nie chciał w żaden sposób tego komentować. Jej wybór jak skraca imiona.
- Ciesze się - odparł, niemalże od razu po chrząknięciu, przez co wyglądało to zupełnie tak jakby pozbywał się chrypy by przemówić. Nic nadzwyczajnego.
Szkarłatne ślepia wlepione zostały w Żywego Trupa. Dawno nie miał okazji by się jej przyjrzeć, a więc nie spieszył się. Rejestrował każdą najmniejszą różnicę w ułożeniu włosów, układzie ubrania. Nie trwało to jednak długo, jak zresztą każda wykonywana przez niego czynność. Dla niego wszystko było zbyt wolne. Uśmiech zamajaczył na jego wargach, czy spuszczał na moment spojrzenie na swoją filiżankę. Jakby się tak zastanowić to tęsknił za Melanie. Za każdym ciosem jaki spadał na jej twarz czy ramiona. Za każdym brutalniejszym dotykiem i 'tamtym' wydarzeniem też. Gdyby mógł to pewnie zachichotałby teraz głupio, zadowolony z tego jak pięknie ułożyło mu się dzisiejsze popołudnie, lecz powstrzymał się, pamiętając o trzymaniu fasonu.
Przesunął spojrzenie na długowłosą, słysząc jak zadaje jakieś pytanie.
- Hmm to może będzie z pół roku już...? Jak ten czas szybko leci - pokręcił głową na boki jakby sam nie mógł uwierzyć w taki upływ czasu. Skąd się znali? No ciekawie...
- A, poznaliśmy się kiedyś zupełnie przypadkiem w jakimś starym domu. Można wręcz powiedzieć, że wpadliśmy niechcący na siebie. Pogadaliśmy trochę i połączyły nas wspólne tematy.
W pewnym sensie nie kombinował aż tak bardzo. Co prawda spotkali się jak wlazł dziewczynie do domu i postanowił sobie 'coś' przywłaszczyć, ale lepsza taka wersja niż ta prawdziwa. No cóż, a przynajmniej było tak jeśli chodziło o opowiadanie czegokolwiek Carrie.

Anonymous - 18 Kwiecień 2012, 19:56

Melanie spoglądała raz na dziewczynę, raz na Illuminate. Ten drugi działał jej na nerwy. Starał się owinąć wokół palca biedną Carrie i niestety mu się to udawało. Ją może wykorzystywać, proszę bardzo, jest kim jest, ale niewinnej istoty, nie tknie. Musiała tylko jakoś to ładnie odegrać, by zniechęcić Carr, ale żeby jej się za bardzo nie oberwało później w domu, choć wątpiła, żeby było to możliwe. Tylko tam wrócą, a znowu się zacznie terror, ale jej tak łatwo nie jest zabić, w przeciwieństwie do tej naiwnej istotki, która siedziała obok niej...; Mel spokojnie popijała sobie herbatkę, słuchając, co ma on jej do powiedzenia. Prawdę mówiąc nie skłamał, ale zataił niektóre fakty, ale jakby powiedział, jak potraktował biedną akrobatkę, toby od razu się zraziła i stąd zwiała, a on tego nie chciał. A bo może zrobimy mu nazłość...?
- Powinnaś mierzyć wyżej.- To było oczywiście skierowane do jej gustu, co do facetów, ale ciśś. Oni mogli się nie zorientować, więc może będzie lepsza sytuacja po powrocie.- Będzie tak około pół roku, jednak później się rozeszliśmy i dopiero teraz na siebie wpadliśmy. Jakiż to uśmiech losu- mruknęła. Najlepiej by było, jakby w ogóle się już w jej życiu nie pojawił, ale tak pięknie nie ma w żadnych bajkach, a szkoda, bo takowe by się przydały z naprawdę dobrym zakończeniem.
Jednak biedne dzieci, którym by czytano "Bajkę o Żywym Trupie". I żyłą długo i szczęśliwie... tylko szkoda, że ona już była martwa, ale to taka mała przenośnia, taka gorzka ironia, jednak te biedne dzieciaki by po nocach spać nie mogły, kiedy by się im opowiedziało historię Melanie....

Anonymous - 21 Kwiecień 2012, 16:10

Żadne z nich nie było do końca szczere z Carrie. Dziewczyna jednak tego nie czuła, nie myślała o tym. Jej fascynacja była i tańczyła wokół dwójki. Wokół tego świata , w którym się teraz znajdywała. Co jakiś czas zerkała za okno w kawiarni by przyjrzeć się idącym ludziom jakby w ciszy myślała,że między nimi znajdzie się jej "rodzic". Fioletowe oczy dziewczyny spoczęły na Melanie. Nie skomentowała jej słów na głos, wręcz przeciwnie, dopowiedziała sobie coś w środku samej sobie. Znam go dopiero od dziś....
Carrie nie oglądała się za mężczyznami. Można powiedzieć ,że lubiła obydwie płcie. Ale nie szukała przygód, szukała po prostu dobrego towarzystwa. Patrząc na Melanie czuła,że dziewczyna tak czy siak miała w sobie tę odrobinę ciepła.

-No cóż ,a zatem znacie się na pewno dłużej niż ja i ty , w końcu dopiero od dziś - Oznajmiła uśmiechając się nieznacznie. Odstawiła swój już pusty kubek na stół i ułożyła wygodnie jedną z nóg na tę drugą. Zatrzepotała rzęsami czując,że prawdopodobnie ta mała muszka wleciała jej do oka. Pochyliła głowę i cicho z jej ust wydobyło się
-Kurze jajo. - Mruknęła oschle i zaraz przetarła ostrożnie kącik swego oka, starała się opuszkiem palca dostać pod powiekę.
Chciała zadać kolejne pytanie ,ale w tej chwili nie mogła tego zrobić, była zajęta ratowaniem swego oka, które jeszcze przed chwilą oceniało nogi rozmówczyni. A to peh. A może zaraz skupi się na tym by ich jeszcze podpytać, póki co musiała się pozbyć tego pechowego ciała obcego ze swego organizmu. Oko załzawiło. Więc czarna miała nadzieję,że to `coś` zaraz wypłynie.. Nadzieja matką głupich?
Powracając do skracania imion Illu mógł przyznać iż taki skrót mu nie odpowiada, dziewczyna na pewno zastąpiłaby to czymś bardziej do przełknięcia przez mężczyznę. W końcu chciała być miła i taka też starała się być. Czując ,że muszka już jest gdzieś na rzęsach skupiła się w dalszym ciągu na wydostawaniu jej. Zresztą nie mogła się doczekać, aż zasypie te dwójkę kolejnymi pytaniami, które aktualnie maltretowały jej duszę.

Anonymous - 21 Kwiecień 2012, 17:37

Cyrkowiec uniósł ręce ponad stolik i oparł się o niego łokciami, umiejscawiając je tuż za filiżanką. Następnie ułożył brodę na dłoniach i zamknął palce zasłaniając tym samym swoje usta. Było mu tak nieco wygodniej w obliczu tego, że właśnie nad czymś się zastanawiał. Być może to były wspomnienia? Miał dość skupioną minę, co było widać chociażby po nieobecnym spojrzeniu i ułożeniu bielutkich brwi. Tak, to mogło być to. Wchodziła też w grę opcja taka, że rozmyślał nad aktualną sytuacją. Dużo czasu rozglądał się za Erio i teraz kiedy już ją odnalazł to w ręce wpadła mu również Melanie. W roli ojca się nie widział, więc decyzja co do niezadanego jeszcze głośno pytania sama mu się nasuwała. Chociaż przyjęcie propozycji Rufusa co do mieszkania nie byłoby zresztą takie głupie. Skoro taka świta za nim chodziła, to zapewne musiało mu się dobrze powodzić. Miałby wtedy warunki by sobie poużywać, w różnych znaczeniach tego słowa. Illuminate miał spore wątpliwości co do tego jak chce postąpić. Rozplótł palce i przesunął je po szyi, sięgając do karku. Na pewno nie mógł sobie pozwolić na to by mała oglądała to jak się zachowuje w stosunku do Mel. Co jak co, ale na uczenie jej przemocy było jeszcze trochę zbyt wcześnie. Niby im szybciej się zaczyna tym jest lepiej, ale jasnowłosy musiał się liczyć z tym, że nie będzie sam miał na nią wpływu. Z ludźmi bywa tek, że równie dobrze mogliby próbować sprowadzić mu dziecko na dobrą drogę. Nie. Jak podlić to do oporu i samemu. Zresztą... wszystko wyjdzie w trakcie. Nie ma co układać sobie życiowego planu, bo jak większość istot wie, rzadko kiedy wszystko idzie idealnie po naszej myśli.
- Uśmiech losu... tak... - powtórzył pod nosem przed sekundą co usłyszane słowa.
Mężczyzna cofnął dłonie z szyi i karku, kładąc je z powrotem na stoliku w sposób, w którym palce miał skierowane w swoją stronę, a przedramiona przecinały się w połowie długości. Rzucając krótkie spojrzenie na krótkowłosą, skoncentrował się na Carrie, która najwyraźniej miała problemy natury technicznej. Na sekundę jego brwi ułożyły się pytająco, ale potem jego mina wyrażała jedynie zadowolenie. Nie zostało mu dużo napoju, a więc niedługo pewnie będą się z Melcią zbierać. Marionetkę, na dzisiaj sobie odpuści. Tak, to chyba byłoby najlepsze wyjście. Musi w końcu sprowadzić tu kogoś na ziemię...

Anonymous - 23 Kwiecień 2012, 17:10

Melanie właśnie dopiła swoją herbatę. Na dnie został tylko nierozpuszczony cukier i nic więcej. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na Carrie, która właśnie się męczyła z muszką w oku. Urok świata ludzi. W Krainie Luster nie ma tych robali, są znacznie inne, ale to tak nawiasem mówiąc, niech się tym nikt nie przejmuje, bo niby po co? Mel znała swoje beznadzieje położenie, dlatego też chciała jak najszybciej stąd iść i to załatwić jak najszybciej. Jak się już spotkali, to do konfrontacji dojdzie, nie ma innej opcji, czy też wyjścia. Pewnie znowu wyjdzie z tego przegrana, ale trudno się mówi. Nie może być dwóch wygranych. Nie w tej sytuacji. Dziewczyna wiedziała, że nie może sobie tak pozwalać, bo jak coś go tutaj zdenerwuje, to odbije się na niej to w domu. W tych ruinach, do których nie ma najmniejszej ochoty wracać, ale jednak musi. Gorzej być nie mogło, ale cóż. Taka sprawa. Ale musi z tego chociaż wyjść z podniesioną głową. Nie będzie tak samo, jak wtedy, te pół roku temu. Nie da się tak łatwo, oj nie, na to nie ma co liczyć.
- Illuminate, na mnie chyba czas wiesz...- Mruknęła pod nosem,
Wiedziała, że on pójdzie za nią. Jak wyjdą z centrum, to Ill ją siłą zadziała, miała to już przed oczami. Będzie pewnie szarpanina, ludzie zapewne nawet nie zwrócą na to uwagi, potraktują to jak sprzeczkę "zakochanych". Nagle po plecach przeszły jej dreszcze. Ona z cyrkowcem...? Brrr. Nawet jakby jej zapłacili, toby się na to nie zgodziła. Nie byłaby w stanie z nim wytrzymać. I tak nie jest. Już jako dręczyciel jest okropny, wolała sobie go nie wyobrazić jako... partnera. Fuuuj!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group