Enkil - 4 Luty 2019, 22:17 Każda kolejna sekunda, która mijała na wpatrywaniu się w tę dziewczynę, rodziła wątpliwości. Czy rzeczywiście warto poświęcać swój jakże cenny czas na kogoś takiego? Tym bardziej, teraz gdy tak wiele się zmieniło, a moje myśli powinny krążyć wyłącznie wokół jednej sprawy... Ale przecież każdy potrzebuje czasem odskoczni i może właśnie to ta mała zapewni mi odpowiedni poziom rozrywki. Zawsze lubiłem wyzwania, a to może okazać się większym niż choćby... zamach na koronowaną głowę. Drapieżny uśmiech wpełzł na moje usta, niczym jadowity pająk, pnąc się wyżej i wyżej. Zacisnąłem powieki, jednocześnie gasząc myśli i wspomnienia rodzące się w głowie. Wieź łącząca mnie i Rim była jeszcze nazbyt krucha.... na pewne rzeczy zwyczajnie nie mogłem jeszcze pozwolić.
Moja postawa nie zmieniła się, nawet gdy dotarły do mnie słowa odmowy. Mimo iż wahanie i rozdarcie było u upiornej równie widoczne co chmury spowijające niebo. To nie był jeszcze ten moment... ale mimo wszystko nawet z tego mogłem uczynić dla niej nie tylko lekcję, ale i próbę.
Wyciągnięta dłoń zwinęła się w pieść, po czym ręka znów spoczęła wzdłuż ciała. Wyprostowałem się w pełni, górując nad nadal siedzącą i skuloną jasnowłosą. Lecz gdy z jej ust padło pytanie, odczekałem z odpowiedzią, aż uniesie na mnie spojrzenie. Nie warto toczyć dyskusji, jeśli rozmówca za ciekawsze uważa liczenie kamieni składających się na chodnik. Jednak gdy tylko poczułem na sobie jej spojrzenie oraz towarzyszący mu cień zainteresowania, moje lico ozdobił wyjątkowo życzliwy uśmiech. Kontrast między ciepłym uśmiechem a chodem tlącym się na dnie karmazynowego spojrzenia, był wyczuwalny równie mocno, co pieść wbita w żołądek.
-Po co mam tracić czas na tłumaczenia... Skoro nie jesteś zainteresowana?
Mówiąc to, delikatnie przechyliłem głowę, zaś mój uśmiech nieco się poszerzył. W tej samej chwili kątem oka zauważyłem znajomą postać, spieszącą ku budynkowi kliniki. Rozpoznałem go od razu, mimo iż widziałem go jedynie w snach Rim. Jej pamięć całkiem dokładnie odtworzyła postać mężczyzny, który łaskawie przyjął ją pod swój dach i dał pracę. „Ludzie” naprawdę nie doceniają potencjału snów oraz tego, jak wielką skarbnicę wiedzy stanowią. Szczególnie te mieszające się ze wspomnieniami bywają naprawdę użyteczne. Chociaż nie należy umniejszać i tym w pełni abstrakcyjny, kryjącym symbolikę a pod nią, skrywane lęki i pragnienia. Tak. Jeśli wiesz, czego pragnie oraz lęka się stojąca naprzeciw Ciebie istota, zyskujesz nad nią sporą przewagę.
Bez słowa wyjaśnienia, czy spojrzenia na rogatą, ruszyłem w kierunku przychodni niespiesznym krokiem. Po chwili odezwałem się, na tyle głośno by Upiorna mogła mnie usłyszeć.
-Ciekawe co sprowadza tu Twojego gospodarza... Choć towarzyszący mu pośpiech i frasunek, z całą pewnością świadczą, iż nic dobrego.
Wciąż wilgotna jeszcze trawa znikała pod podeszwami solidnych czarnych butów. Na dłoniach, które splotłem za plecami, jakby znikąd pojawiły się czarne skórzane rękawiczki.
-To smutne, gdy dobrych ludzi nagle dotyka zły los... który nagle może stać się jeszcze gorszy...
Rogata nie mogła spostrzec uśmiechu, który przeszył moje usta, zaraz po tym, gdy padły z nich słowa subtelnej groźby.Rim - 5 Luty 2019, 23:07 Spojrzała na mężczyznę. To co jednak zobaczyła, przeraziło ją jeszcze bardziej. Ten chłód w oczach i ciepły uśmiech tak bardzo nie pasowały do siebie, że najchętniej zapadłaby się pod ziemię, byle jak najdalej od bruneta, ale z drugiej strony nie mogła się ruszyć. Nie tylko z powodu strachu, ale też z powodu czegoś co ją do niego przyciągało, ale nie umiała określić co to takiego jest. Nie było to specjalnie mocne wrażenie, ale już odczuwalne. Przełknęła więc tylko ślinę, czekając na jego odpowiedź. Takiej się jednak nie spodziewała.
- Ja...nigdy nie mówiłam, że nie jestem....nie pytałabym- każdą część mówiła coraz ciszej. Nie była pewna tego co mówi, ani nawet tego co powinna robić teraz.
Gdy Zaklinacz zaczął się oddalać, prawdę mówiąc poczuła ulgę. Może w końcu da jej spokój. Będzie mogła w końcu zacząć nowe życie bez strachu, choć to chyba nie będzie możliwe...nie z jej szczęściem.
Zamarła, słysząc jego słowa. Jej gospodarz? Ale skąd on wie jak on wygląda? Skąd wie, że to on?! Przecież to niemożliwe...a może jednak? Jednak następne słowa zmroziły ją do szpiku kości. Szybko wstała, porwała torbę z ubraniami pani Iris, termos i starała się wyprzedzić mężczyznę i jeśli tylko jej się to udało to stanęła przed nim i ze strachem w oczach spojrzała na niego - co...co chce pan zrobić? Dlaczego pan tak mówi? - zapytała trochę bardziej pewnym głosem. Nie chciała znów nawalić, nie chciała, żeby stało się coś jeszcze gorszego....o ile już nie stało się to co najgorsze...Enkil - 12 Luty 2019, 22:31 Pozwoliłem na to, by zastąpiła mi drogę. Przystanąłem, by przyjrzeć się, temu, co tliło się na dnie błyszczącego fioletem spojrzenia. Strach, zawsze budził poczucie satysfakcji, lecz teraz oczekiwałem domieszki czegoś zgoła innego. Zawsze uważałem, że my Cienie oraz Strachy mamy ze sobą wiele wspólnego, mimo iż żywiliśmy się materią snów to czy nie emocje nadawały im odpowiedniego smaku? Może dlatego byłem na nie tak wyczulony, niczym smakosz, pod którego nos podsunięto talerz z przystawką.
-Wszystko, na co będę miał ochotę. Lub co uznam za konieczne.
Oznajmiłem lodowatym tonem, po bym skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Przechyliłem głowę, znów przyglądając się rogatej.
-Choć, to może być zbyt nudne, więc pobawmy się trochę... Masz czas, aż dojdziemy do kliniki, masz wymyślić wiarygodne kłamstwo na temat mojej osoby, oraz tego, czemu Ci towarzyszę. Jeśli powiesz komukolwiek, kim jestem, albo będziesz szukała pomocy, sprawię by Ci „ludzie” cierpieli. Nie muszę tego robić tutaj, o nie. Ale wiem gdzie znalazłaś, ciepły dach nad głową, wystarczy, że zamkniesz oczy, a ja dowiem się jak Cię znaleźć. Pamiętaj...
Po skończeniu swej wypowiedzi nagle ruszyłem wprost na nią, nie czekając, aż zejdzie mi z drogi, zmieniłem formę stając się, obłokiem czarnego dławiącego dymu, który po chwili znów scalił się w moją postać. Nie dając jasnowłosej chwili zwłok, ruszyłem ku Klinice.
zt. x 2