Thorn - 6 Październik 2017, 00:39 Szept Lusiana był ledwo słyszalny, a jednak kobieta go usłyszała. I gdy tylko dotarł do niej sens jego słów, prawie pisnęła z radości. Powstrzymała się jednak, przyciągnęła ręce do siebie i podskoczyła raz, na znak tego, że była szczęśliwa.
Poszła za Caiusem już w nieco lepszym humorze, chociaż nadal była poddenerwowana jego zachowaniem. Niepotrzebnie się tak denerwował, przecież nic jej się nie stało. No chyba, że grał takiego twardziela... Tylko czasami trzeba pomyśleć i dobrać pozę do sytuacji bo teraz wcale nie pokazał się od najlepszej strony.
Mimo wszystko poszła za nim z nadzieją, że powie jej coś więcej. On jednak gdy weszli do budynku otworzył drzwi prowadzące do skrzydła Służby i obejrzał się na nią. Przez chwilę patrzył, taksując ją wzrokiem od gór do dołu po czym powiedział zdawkowe "Dobranoc." i poszedł do siebie.
Pantera została sama. Westchnęła tylko i poszła do łazienki by przygotować się do snu.
Alden obserwował Lusiana z uśmiechem na ustach. To był pierwszy raz kiedy mieli okazję porozmawiać na osobności, bez kontrolującego przebieg dyskusji Thorna, uwielbiającego być w centum uwagi Caiusa i onieśmielonej Bianki. Kamerdyner wskazał Lusianowi krzesło - przecież nie będą stać w trakcie gadania, prawda?
Gdy Lis wspomniał o gonitwie czerwonowłosy jedynie przytaknął, kiwając głową jak z miną jak ojciec lub mentor, który nic nie poradzi na wybryki młodzieży. Lusian mógł tego nie wiedzieć, ale to Alden był z tej trójki najstarszy. Dzieliły ich co prawda chwile w ciągu których byli tworzeni, ale jednak to właśnie Kamerdyner narodził się pierwszy.
Zajął swoje miejsce i spojrzał na Lisołaka żółtymi oczyma. Błyszczały, jakby mężczyzna był przeziębiony albo... pijany. Nic jednak bardziej mylnego. Zwyczajnie Alden był zrelaksowany.
Czerwonowłosy wysłuchał tego co miał do powiedzenia Demon. Kiwał głową i upijał co chwilę łyk ze swego naczynia. Nie przerywał mu bo przecież było to niekulturalne. A już dzisiaj Pan przypomniał mu o dobrych manierach, nie mógł pozwolić na strzelenie kolejnej gafy. Nawet jeśli był już po godzinach swojej pracy.
Rozsiadł się wygodniej, opierając się o oparcie krzesła całymi plecami. Włosy miał zebrane w wysoki, gruby kucyk ale kilka kosmyków opadało mu na twarz i to właśnie je teraz odgarnął. Ot, ruch który miał zwrócić uwagę na to, że teraz to on będzie mówił.
- Aeron faszeruje się naparami Bianki nie biorąc pod uwagę tego, że każda substancja ma efekty uboczne. - powiedział rzeczowo - Co z tego, że wypije ziółka przeciwbólowe skoro później nie może spać? - spojrzał w oczy Lusianowi i na chwilę uśmiech zniknął z jego ust - Pierwszej nocy, gdy wrócił w opłakanym stanie, wziął taką dawkę, że później cały dzień spędził w toalecie. Nie zastanawia się nad tym co spożywa. Próbuje zniwelować ból kosztem zdrowia, błędne koło. - pokręcił zawartością kielicha - Ale teraz, gdy zgodził się iść do Kliniki, jestem spokojny.
Na chwilę zapadła cisza w ciągu której Alden zastanawiał się nad odpowiedzią. Wiedział o tym, że Bianka podkochuje się w Caiusie. A przynajmniej to podejrzewał bo nie powiedziała mu tego wprost. On sam też jakoś specjalnie nie zabiegał by wyjawiła mu prawdę. Stosunki między nimi układały się podobnie jak między dużo starszym bratem a niesforną, małą siostrzyczką. I taki układ odpowiadał Aldenowi.
- Niecałe cztery stulecia. - powiedział Alden patrząc na wirujące w kielichu wino - Czyli prawie tyle ile istniejemy. - upił łyk po czym westchnął - Caius zawsze traktuje Biankę jak... dobrą partnerkę do psot. A raczej obiekt psot. Od dawna dokuczają sobie nawzajem ile wlezie, teraz i tak już odrobinę odpuścili. - zaśmiał się na wspomnienie dawnych lat, kiedy figle dwójki stawały sie juz w pewnym momencie nie do zniesienia.
Spojrzał na Lusiana gdy ten pokazał mu koszulkę. Zmarszczył brew i potrząsnął głową jakby nie wierzył temu co zobaczył.
- Ona... Płakała? - zapytał, choć przecież było to oczywiste, Lis sam sobie nie zmoczył ubrania - To znaczy... że przez te wszystkie lata... - urwał i zamknął na chwilę oczy.
Gdy ponownie spojrzał na Lusiana na jego twarzy malowało się współczucie. Uśmiechał się delikatnie.
- Przepraszam za to, że znalazłeś się w centrum tego... rozgardiaszu. - powiedział a w jego głosie było słychać nutkę zdenerwowania - Nie powinniśmy byli mieszać cię w nasze błahe problemy. Wybacz. - wstał i skłonił się mu nisko.
Po chwili powrócił na miejsce ale usiadł inaczej. Był wyprostowany a jego lico w tym świetle wyglądało na o wiele starsze niż było. Oczy przygasły. Wyglądał jakby był zmęczony.
I w istocie był. Gośc jakim był Lusian nigdy nie powinien być stawiany w takiej sytuacji. Nigdy nie powinien być mieszany w życie Służby, tak nie wypadało! Lis miał z pewnością wiele swoich własnych problemów.
Gdy padło pytanie, Alden zaśmiał się gorzko.
- Próbowałem. - powiedział i wychylił kielich by wypić jego zawartość do końca - Po tym jak w przypływie złości skoczył na mnie i przyparł mnie do ziemi, odpuściłem. Wiesz... Ptak nie wygra z Psowatym w parterze. - wzruszył ramionami bezradnie - Dał mi dość jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie wtykania nosa w jego życie prywatne.
Alden spojrzał na puste naczynie i zamyślił się na chwilę. W pomieszczeniu powoli robiło się ciemno ale nadal było widno na tyle, by spokojnie widział twarz Lusiana. Wstał na chwilę i pochylił się nad stołem po czym zapałkami które wyjął z kieszeni odpalił pojedynczą świecę, stojącą w świeczniku na środku mebla.
Gdy usiadł a światło świecy oświetliło mu twarz, Lusian mógł zauważyć, że wzrok Kamerdynera stał się nieobecny a jego lico... puste. Bez wyrazu, niczym kamienna maska.
- Czasem w nocy przechadzam się Skrzydłem Służby. - powiedział cicho - Lubię przed snem sprawdzić, czy pozostali Domownicy są bezpieczni. - wyjaśnił - Przechodząc obok drzwi Caiusa czasem słyszę jak... mówi do siebie. A raczej przeklina, bo ciężko nazwać to rozmową. - westchnął - Wyzywa się od najgorszych. "Głupiec" czy "Tchórz" to najlżejsze określenia jakich używa. - Alden spojrzał w oczy Lusianowi a spojrzenie jego było mroczne, jakby czerwonowłosy zdradzał Lisowi jakiś wyjątkowo intymny sekret - Caius nienawidzi się za to, że nie potrafi jej pokochać.Yako - 6 Październik 2017, 11:10 Usiadł na miejscu wskazanym przez Aldena. Westchnął przy tym cicho. Jeszcze nie do końca doszedł do siebie i mimo iż rany się zagoiły to takie długie bieganie sprawiało, ze rana na nodze się odzywała. Siedział wiec i masował obolałe udo. Najchętniej to teraz walnąłby się do wanny z ciepłą, pachnącą wodą i nie wychodził z niej długo. Chciał się wymoczyć i odpocząć. Chyba faktycznie się już starzał, skoro mimo iż nie potrzebował snu marzył o odpoczynku. A może to dlatego ze jest leniwym, wygodnickim lisem? Kto go tam wie.
Westchnął ciężko, słysząc jak Cierń faszeruje się lekami jak głupi -no w Klinice będzie miał dawkowane leki i na pewno będą pilnować, żeby nie przesadził, bo z tego co wiem, może się to skończyć o wiele gorzej niż dniem spędzonym w toalecie - skrzywił się na samą myśl co by się stało z Arystokratą, gdyby leżał teraz w Świecie Ludzi i miał dostęp do leków przeciwbólowych. W końcu były one mniej bezpieczne niż te ziołowe napary. Miał nadzieję, że zawiozą go zaraz z rana do tej Kliniki, bo inaczej faktycznie nawet się nie zorientują, a pójdzie do pracy, nie mogąc nawet ustać o własnych siłach na tyle długo, żeby ktoś go nie przewrócił kichnięciem, nie mówiąc już o patrolowaniu, a tym bardziej szkoleniu nowych, czy też jakiejkolwiek walce. Nawet pancerz by mu nie pomógł. Ba! Nawet by mu mógł w tym momencie zaszkodzić. Miał nadzieję, że ten Bane, który był u niego w Norce, będzie akurat w pracy i wyleczy tego uparciucha bo jak nie to chyba Yako sam będzie musiał ślęczeć nad łóżkiem rogacza, żeby ten nie zrobił jakiejś głupoty.
Przytaknął głową, że rozumie, że praktycznie od zawsze tak sobie dokuczali. Ale czemu do tej pory do niczego między nimi nie doszło? To go trochę niepokoiło. Czyżby Caius nie za bardzo wiedział jak ma się zachować, przez to że był traktowany jak typowe zwierze? Bity, pewnie trzymany w kojcu lub na łańcuchu i zmuszany do tego czego nie chce robić. Westchnął ciężko.
Spojrzał pytająco na Orła, gdy ten wstał i zaczął go przepraszać. Warknął cicho i palnął go dłonią w głowę. Nie jakoś mocno, tak tylko na upomnienie - weź przestań co?- powiedział lekko zirytowany. Nie biła jednak od niego ani odrobina agresji, choć widać było, że to zachowanie nie przypadło mu za bardzo do gustu - sam się wcisnąłem w sam środek tego, jak to nazwałeś rozgardiaszu - powiedział spokojnym głosem, jednak jego brwi nadal były lekko zmarszczone - i to nie są błahe problemy. Czy zdajesz sobie sprawę do czego często doprowadzają takie sytuacje? Gdy pozostawia się coś takiego bez niczego, gdy ktoś ma nadzieję, ale nie otrzymuje żadnej odpowiedzi? - zapytał krzyżując ręce na piersi. Nie sądził by Bianka coś sobie zrobiła, ale chciał dać Kamerdynerowi choć minimalny obraz jak mogłoby się to skończyć - miałem żonę, która była ode mnie sporo młodsza, miałem syna. Mam siostrę - powiedział wzdychając cicho - jestem przyzwyczajony do tego by dawać się komuś wypłakać swoje ramię, to nie jest żaden problem- wzruszył ramionami -wiem, że Bianka nie powie nic Cierniowi, z tego co widzę to nawet nie powiedziała Tobie, a mam się za przyjaciela tej waszej szalonej rodzinki, dlatego chcę pomóc więc rozluźnij się. - pomasował sobie nasadę nosa - proszę nie mów jej, że się ode mnie dowiedziałeś, bo się całkiem załamie- westchnął i dopił duszkiem pozostałe wino -poza tym Aeron nie musi wiedzieć o tym, że ja się dowiedziałem, to tez nie będzie się za to złościł- puścił czerwonowłosemu oczko.
Rozchylił powieki i spojrzał na rozmówcę, unosząc jedną brew. Próbował? Ale czemu Caius reagował aż taką agresją? Coś tu ewidentnie było nie tak...może ten dziadyga znów maczał w tym palce i sprawił, że Caius nie wierzy w siebie?
- Może pogadałby z kimś kto dałby mu radę? - rzucił jakby od niechcenia. Nie była to ani propozycja ani wyzwanie. Ot luźne myślenie. Alden nie miał z wilkiem szans. Ale Lusian? Lis był co prawda mniejszy od wilka, ale to powiedział, że trzeba walczyć pod zwierzęcymi postaciami? Że obaj mają być futrzakami. Ale to jak już wcześniej zostało powiedziane, tylko luźne myślenie.
Zrobiło się trochę ciemniej i zanim Kamerdyner zdążył cokolwiek zrobić Yako sam zapalił świecę na stole. Pomieszczenie wypełnił błękitny blask, który dodawał trochę upiorności temu pomieszczeniu.
Spojrzał na Orła gdy ten powiedział co słyszy często wieczorami, gdy przechodzi obok pokoju Wilka - że nie umie jej pokochać? Co przez to rozumiesz? - zapytał, poprawiając się na krześle -chcesz mi powiedzieć, że on wie co Bianka do niego czuje ale nic jej nie mówi?- zapytał marszcząc brwi. No to jeszcze gorzej -i czy on nie umie czy po prostu się boi.... - zamyślił się na moment -słyszałem jak traktował was ten dziadyga Vaele - powiedział po chwili - czy jest możliwe, że przez to nie za bardzo wie jak ma jej pokazać, ze mu na niej zależy? Przez to, że sam nigdy nie zaznał nic takiego?- zapytał niepewnie. Chciał pomóc, a bał się, że teraz narobił Biance fałszywej nadziei...Thorn - 8 Październik 2017, 01:37 Tak jak przewidział Alden, Lusian zirytował się jego przeprosinami. Był mężczyzną niezwykle empatycznym i mimo pozy cwaniaka, miał ogromne serce. Chciał pomóc Domownikom i właśnie to sprawiło, że w oczach Aldena był wartościową osobą.
Kamerdyner uśmiechnął się przepraszająco i powrócił do poprzedniej pozy.
Informacja o żonie i dziecku była tak zaskakująca, że gdyby czerwonowłosy nie miał opanowanego savoir vivre do tego stopnia, że hamował naturalne odruchy, zakrztusiłby się winem które akurat upijał. Chciał zapytać o szczegóły, dowiedzieć się nieco więcej o rodzinie Lisołaka ale powstrzymał się od zadawania pytań. Nie chciał peszyć Demona, zwłaszcza teraz, gdy ten postanowił im pomóc.
A poza tym Alden nie był w pracy. Nie miał obowiązku cały dzień i noc zdobywać informacji dla Thorna. Od tego był zwolniony, przynajmniej chwilowo.
Lusian nie musiał prosić, by Kamerdyner siedział cicho. Orzeł nie miał zamiaru mówić Biance o tym, o czym teraz rozmawiali. Była załamana i bez tego, nie można jej było dobijać. Teraz gdy mężczyzna dowiedział się, że Pokojówka płacze nocami w Ogrodzie, poczuł potrzebę roztoczenia nad nią skrzydeł. Może nie dosłownie, ale chciał pokazać, że dba również o nią, nie tylko o Gospodarza.
Lisołak wydawał się być zaskoczony gdy usłyszał o Caiusie. Alden wzruszył ramionami gdy pojawiły się pytania. Nie bardzo potrafił wyjaśnić co miał na myśli. Wilk zwyczajnie... nigdy nie kochał. I sprawiał wrażenie pozbawionego tego uczucia. Owszem, był opiekuńczy w stosunku do Bianki czy pozostałych ale nie czuł niczego poza instynktem stadnym.
- Wiesz... Caius czuje, że musi utrzymać nasze małe stado w ryzach. - powiedział powoli, jakby zastanawiał się jakich słów użyć - Cierń jest w nim Alfą lecz to Caius dba by żadnej członek nie oddalał się zbytnio. Dlatego wyszedł po Biankę. - wyjaśnił - Jesteś Lisem. Lisy to samotniki, nie polują w grupach chociaż zakładają rodziny, jak każde stworzenie. Caius jest Wilkiem. A Wilki muszą mieć stado, czują silną zależność między każdym z przedstawicieli Watahy.
Zamilkł na chwilę obserwując twarz Lusiana.
- Caius doskonale widzi co robi Bianka. - powiedział z powagą - Nie jest ślepy. Ale nie może jej pokochać, to coś, co jest ponad jego siły. Nie może nagle poświęcić więcej uwagi jednemu osobnikowi z Watahy bo jest spoiwem. A spoiwo, gdy w jednym miejscu się wzmacnia, osłabia się w innym. - westchnął - Dlatego tak nienawidzi siebie za to, że choćby chciał, nie może jej obdarzyć głębszym uczuciem.
- Nienawidzę, gdy ktoś mówi o mnie za moimi plecami.
Alden zamarł i odwrócił się w stronę drzwi, skąd dobiegły słowa. Stał w nich Caius z założonymi rękoma. Wyglądał na zdenerwowanego. Niebieskie włosy nastroszyły się odrobinę, sprawiając, że jego głowa wyglądała na jeszcze większą. Muskuły miał napięte a przez to, że był w bokserce i spodniach dresowych, widać było każdy splot mięśniowy Kucharza.
Spojrzał na Lusiana i uniósł głowę, zadzierając nos. Żółte oczy błyszczały złowieszczo.
- Wiem jak jej pokazać, że mi na niej zależy. - powiedział twardym głosem - Robię to codziennie, dbając, by nic jej się nie stało. Dbając by nic nikomu się nie stało.
Alden skulił się odrobinę i uciekł wzrokiem. Nie bał się Wilka, w końcu był od niego starszy, ale zwyczajnie nauczył się, że drażnienie Futrzaka nigdy nie kończyło się dobrze.
Caius patrzył wyzywająco na Lisa. Miał zmarszczone brwi a usta nieco wydęte do przodu. Eksponował też męską, szeroką szczękę.
Zęby o zaostrzonych kłach błysnęły gdy nimi zgrzytnął, odsłaniając je.
- Alden. - powiedział - Wydaje mi się, że nie byłeś jeszcze u naszego Pana by złożyć meldunek, po dniu dzisiejszym. - dodał zdawkowo. Ewidentnie chciał porozmawiać z Lusianem na osobności.
Kamerdyner wstał i obszedł stół. Przechodząc obok Lusiana, musnął jego ramię.
- Błagam. Tylko się nie pozabijajcie. - mruknął na co Caius warknął agresywnie. Czerwonowłosy uniósł ręce w geście poddania, uśmiechnął się przepraszająco i ruszył do drzwi.
- Dobranoc. - powiedział - Miło cię było znów zobaczyć, Lusianie. - i zniknął za drzwiami.
Caius podszedł do stołu i chwycił krzesło. Odwrócił je tak, by siadając przodem do Lisa oprzeć ramiona na oparciu. Usiadł na krześle okrakiem i wlepił wzrok w Demona.
- Chcesz mi prawić morały? Uczyć jak Szczeniaka? - zapytał - Że powinienem inaczej ją traktować? Że powinienem bawić się w Zaloty. Dawać kwiaty, przytulać i całować? - w jego głosie pobrzmiewał gniew ale i... smutek - Nie umie, rozumiesz? Zwyczajnie nie umiem.Yako - 8 Październik 2017, 02:57 Wysłuchiwał słów Aldena. Przytakiwał przy tym głową, rozmyślając jednocześnie intensywnie nad tym co mówił Orzeł. Czemu o tym wcześniej nie pomyślał. Sam był lisem i nie zwrócił uwagi, że przecież Służba też była zwierzętami, które potrafią przybrać ludzką formę. Dlatego pachną aż tak zwierzęco, w przeciwieństwie na przykład do Dachowców. Dlatego mają określone zachowania. Caius uważał dom za swoją watahę i bardzo dobrze. Jednak nie zwrócił uwagi na jedną bardzo ważną rzecz...
Nie przerywał Kamerdynerowi nawet na moment. Chciał się dowiedzieć o domownikach jak najwięcej. Można powiedzieć, że bawił się teraz w Ciernia i przeprowadzał własne wywiady.
Ledwo Alden skończył mówić od razu pojawił się Wilk. O Wilku mowa...i to dosłownie. Demon uśmiechnął się delikatnie pod nosem, śledząc jak niebieskowłosy podchodzi do nich. Skrzywił nie, gdy usłyszał jakim tonem mówi do Aldena, ale nie skomentował tego. Naprawdę dbał, żeby wszystko było jak należy, żeby stado było całe i zdrowe. Widział jak się martwił o Ciernia i jak się ucieszył, gdy Lis powierzył mu ważne zadanie.
- Nie martw się, nie mam zamiaru się tutaj bić - powiedział po czym skinął mężczyźnie głową na pożegnanie. Od razu też przeniósł swoją uwagę na Kucharza.
Wysłuchał co miał mu do wywarczenia, jednak mina demona nie wyrażała nic. Był cierpliwy i chciał wiedzieć co Wilczkowi siedzi na sercu. Westchnął ciężko słysząc jego słowa - czy ja gdzieś powiedziałem o jakiś zalotach? - zapytał patrząc bezpośrednio w oczy Wilka. W jego własnych nie było ani odrobiny strachu. Mimo iż od niebieskowłosego aż biła agresja, Lis zdawał się nią zupełnie nie przejmować. Dolał sobie wina z karafki i upił łyk -czy chociaż próbowałeś jej jakoś pokazać, że jest dla Ciebie ważna, że nie jest po prostu kolejnym domownikiem, którego musisz nakarmić i pilnować?- zapytał bawiąc się zawartością kielicha - czy jest dla Ciebie ważna? - podniósł wzrok na Wilka. Patrzył na niego swoimi błękitnymi oczami, w których czaiły się już skierki fioletu - wiem, że jestem tylko Lisem, ale powiedz mi, czy opiekun stada powinien pilnować tylko to, żeby stado się nie rozpadło czy powinien też pilnować, by wszyscy w stadzie dobrze się czuli? - skoro tak bardzo kierowali się instynktem, musiał podejść do tego od innej strony - wiem, że zdajesz sobie sprawę z zalotów Bianki, ale czy zdajesz sobie sprawę z tego co ona przeżywa, nie wiedząc czy ją zauważasz? - zapytał wprost. Może nie powinien się wtrącać w ich sprawy, ale nie mógł teraz tego tak zostawić - nie mówię, że masz ją faworyzować, spędzać z nią większej ilości czasu niż jest to konieczne. Nie mówię, że ma być twoją muzą- zaczął powoli wymieniać - ale chcę żebyś wiedział jedno. Niezależnie od rasy, gatunku, odmiany...czy jak zechcesz to nazwać, kobieta potrzebuje uwagi. Bianka widzi w Tobie potencjalnego partnera, stara się zwrócić na siebie twoją uwagę- nie chciał wszystkim rozpowiadać tego co robi Bianka w ogrodzie, ale coś czuł, że nie może tego tak zostawić - jest jedyną kobietą w waszej małej rodzince i potrzebuje czułości. Do tego stopnia, że spędza każdy wieczór, wylewając swoje żale przy tych wspaniałych różach - przeczesał dłonią swoje czarne włosy -jeśli wiesz, że nie dasz rady jej pokochać, ale widzisz co ona do Ciebie czuje, to czemu z nią nie porozmawiasz i jej tego nie powiesz? Wolisz, żeby wyniszczała się od środka przez niepewność? Ona jest panterą, które nie są zwierzętami stadnymi i nie jest dla niej oczywistym to, że chcesz chronić swoją watahę przed wszelkim złem - starał mu się to jakoś wyjaśnić - jednak tak jak powiedziałem, ona potrzebuje czułości. Nie mówię, ze masz ją całować, powtarzać jaka to jest wspaniała. Ale czy to takie trudne po prostu ją czasem przytulić. Pokazać, że jest jednak ważna. Że spełnia jakąś rolę poza sprzątaniem tego wielkiego domu i zajmowaniem się ogrodem? Gdybyś tylko widział jak bardzo się ucieszyła z tak prostego gestu jakim było przytulenie jej. Zwykły gest bez zobowiązań, a jednak daje naprawdę dużo.- uśmiechnął się delikatnie, przypominając sobie jaka była uradowana - niestety samice każdego gatunku, chcą więcej uwagi. Proszę przemyśl to. Wiem, że to nie ty tu jesteś alfą, jednak Bianka nie jest partnerką Aerona, więc on jej nie poświęci dodatkowej uwagi, ale Ty? Jako opiekun możesz to zrobić. Poproś ją czasem o pomoc w kuchni, o opinię, to naprawdę powinno wystarczyć. Uszczęśliwić ją nawet jeśli nie będzie mogła mieć Ciebie. Tylko musisz jej to powiedzieć...jeśli nie dla niej, nie dla siebie, to dla dobra tego stada - zakończył i upił znów łyk wina. Czekał na reakcję Wilka. Zaatakuje go? Wyśmieje? A może przyjmie to wszystko do wiadomości? Czy zrozumie, że nawet w stadzie samica też potrzebuje uwagi? I to nie tylko wtedy gdy coś jest z nią nie tak i gdy jest chora, ale przez cały czas? Czy futrzak da radę w ogóle to pojąć?Thorn - 8 Październik 2017, 03:36 Przez cały czas gdy Lusian mówił, Caius nie przerywał. Słuchał go, co prawda z naburmuszoną miną i agresją w oczach, ale słuchał. Był narwany, ale kiedy sytuacja wymagała powagi, umiał się zachować. A problem który poruszył Lis był dość spory, na tyle by zajmowali się nim prawie wszyscy Domownicy. Dobrze, że Cierń nie został w to wplątany. Jeszcze jego tu brakowało. Jego, i jego życiowych mądrości i rad, jak uwieść kobietę. Uchh!
- Oczywiście, że jest ważna. - warknął nieco głośniej niż chciał - Właśnie dlatego mam żal do samego siebie. Bo choćbym chciał, nie umiem okazać jej tego co czuję. Nie mogę jej tego okazać. - powtórzył to co już powiedział. Mocno wierzył, że ma związane ręce.
Dobro stada było najważniejsze. Nie mógł dopuścić by ktoś poczuł się gorzej kosztem tego, że inna osoba zgarnie więcej uwagi Caiusa. Takie zachowanie doprowadziłoby do powstania sporów a potem rozłamu i ostatecznie rozpadu Watahy. A przecież Wilk innej nie znajdzie. Nie chce szukać innej.
Gdy Lusian zaczął tłumaczyć mu czym jet stado, Kucharz wyszczerzył się kpiarsko ale z każdym zdaniem jego złośliwy uśmiech stawał się bledszy. W słowach Lisa była mądrość. Wszystko nagle stawało się jakby... bardziej logiczne, jaśniejsze, łatwiejsze do zrozumienia.
Caius słuchał i zmarszczył brwi na znak, że rozmyśla nad tym co usłyszał. Gdy Demona zadawał pomniejsze pytania, niebieskowłosy nie odzywał się bo na niektóre nie umiał odpowiedzieć a na inne zwyczajnie nie chciał. Wolał by pozostały retorycznymi.
Gdy Lusian zakończył długo monolog, Wilk westchnął. Agresja uleciała z niego całkowicie. Gdyby miał wilcze uszy, opadłyby teraz po bokach na znak rezygnacji.
- Bianka... Jest dla mnie bardzo ważna. - powiedział łagodniejszym tonem - Wiele dla mnie znaczy, dużo więcej niż Alden czy nawet Cierń, który przecież dał mi Dom i... to wszystko. - wykonał ruch rękoma, wskazując otoczenie - Chciałbym pokazać jej, że darzę ją głębszym uczuciem ale... Nie umiem tak po prostu przytulić. To dla mnie nienaturalne. - westchnął - Nigdy nikt nie zachowywał się tak w stosunku do mnie. Mam dość bolesną przeszłość ale przekułem ją w siłę, dlatego jestem twardy i dla Bianki może... za twardy.
Spojrzał gdzieś w bok, zmieszany, bo nie sądził, że Lusian będzie w stanie tak ładnie mu wszystko wyklarować. Jednak dał mu wykład ale Wilk, chociaż był gotowy na bójkę, uspokoił się i pokornie słuchał starszego Lisa.
- Masz trochę lepsze pojęcie o samicach, co? - rzucił i uśmiechnął się nieśmiało a w oczach błysnęła sympatia.
Przetarł dłonią twarz i odetchnął głośno. Gapił się w stół i miał wrażenie, że w oczach Demona jest faktycznie tylko głupiutkim Szczeniakiem.
- Spróbuję. - powiedział - Ale jeśli zobaczę, że przez stosowanie twoich rad, Wataha zaczyna się rozpadać... - rzucił ostrzegawczym tonem - Rozszarpię. - w głosie było słychać nutkę desperacji. Caius nie groził Lusianowi. Zwyczajnie bał się, że przez zmianę nawyków cała konstrukcja jaką była ich mała Rodzina, legnie w gruzach.
- Jesteś swój chłop, wiesz? Lusian? - Kucharz uśmiechnął się gdy minęła chwila w ciągu której przeanalizował znowu to co powiedział Lis - Powinieneś wpadać do nas częściej. Jako Wilk, zapraszam do naszego stada. - wyszczerzył zęby - A jeśli chodzi o Biankę... Spróbuję. Naprawdę spróbuję. Nie chcę by była... nieszczęśliwa. Przeze mnie.
Wstał i wyciągnął rękę by uścisnąć dłoń Lusiana w przyjacielskim uścisku.
- Wiesz... chyba pójdę zobaczyć co porabia. - bąknął nieśmiało a na jego policzkach wykwitł rumieniec - Może potrzebuje silnej ręki by coś podnieść albo... poprawić posłanie.
Skinął mu głową i życzył dobrej nocy po czym ruszył w stronę Skrzydła Służby.
- A, właśnie. - powiedział jeszcze zanim opuścił pomieszczenia - Cierń kazał przekazać, że w łazience dla gości, na piętrze, czeka na ciebie kąpiel. To na prawo od pokoju gościnnego, poznasz po zapachu bo Alden dodał do wody jakiś olejków zapachowych czy czegoś tam... - machnął ręką - Trzymaj się, Lisie.
Zniknął za drzwiami. Lusian został sam. Czy zdecydował się by od razu iść na górę?
Służba ufała mu na tyle, by zostawić go bez nadzoru w Posiadłości. Ale przecież Demon nie mógł mieć pewności czy nie jest czasami obserwowany przez czujne, orle oczy.
Jeśli udał się na górę, faktycznie mógł podążać za subtelnym zapachem drzewa sandałowego, który prowadził do drzwi łazienki.
Gdy Lusian wszedł do środka jego oczom ukazała się ogromna wanna z hydromasażem, działającym na wtłaczane pod ciśnieniem powietrze. Paliły się świece i było przyjemnie ciepło. Ale... czy miał spędzić ten czas sam?
Gdy wszedł głębiej do środka, od tyłu zaszedł do Thorn. Był w satynowym szlafroku. Uśmiechał się tajemniczo. Zarzucił podobny szlafrok na ramiona Lusiana, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Nic nie mów. Wskakuj do wody póki gorąca. - szepnął mu do ucha i obszedł go dookoła - Obiecałeś mi masaż, czyż nie? - wszedł do wody i zdjął ubranie dopiero wtedy gdy był pewien, że bąbelki utworzonej piany zakryją jego nagość.
Lusian przez chwilę mógł podziwiać jego tatuaż w pełnej krasie. Był jednak miejscami fioletowy od siniaków i niekształcony, przyda mu się kiedyś naprawa.
Thorn obrócił się w wodzie i oparł się o ściankę wanny. Zaśmiał się.
- Chodź, nie gryzę. - powiedział - Obiecuję, że będę trzymał ręce przy sobie. Powiedziałeś, że nie masz ochoty na nic więcej i ja to szanuję. Nie trzeba mi odmawiać po raz drugi. Wskakuj!Yako - 8 Październik 2017, 22:25 Westchnął ciężko na słowa Wilka. Aż tak wierzył w to, że jest tylko zwierzęciem, które powinno kierować się tylko instynktem? Przetarł twarz ale nic nie powiedział. Caius widać musiał do tego dojść sam. Przekonać się, że ta zmiana wcale nie będzie taka zła jak mu się wydaje.
Widział kpiarski uśmieszek, ale również widział jak schodzi on z twarzy Kucharza. Czyżby jednak coś do niego dochodziło? Czyżby jednak rozumiał, że olewanie nie jest takie dobre jak mu się wydaje? Ciekawe czy pomyślał o tym co by było jakby Bianka, nie mogąc dostać Caiusa znalazła kogoś innego i odeszła ze stada? Czy to by nie oznaczało rozłamu? Pewnie nie mógłby sobie tego wybaczyć co doprowadziłoby do dość drastycznego końca. W szczególności, że wydawał się dość terytorialny i naprawdę zależało mu na członkach stada. Mógłby uznać partnera Kotki za wroga, za kogoś kto chce doprowadzić do upadku stada, a to by oznaczało walkę i to raczej nie słowną.
Uśmiechnął się delikatnie -widzę, że Ci na niej zależy - powiedział spokojnie - skoro jest dla Ciebie ważniejsza to zdradzę Ci malutką tajemnicę- nachylił się do niego i przywołał go do siebie by ten również się zbliżył po czym wyszeptał mu do ucha - to nie musi być to, ale skoro jest dla Ciebie najważniejsza to już są zalążki głębszego uczucia, nie mów więc, że nie jesteś do niego zdolny - odsunął się i puścił mu oczko. Zaśmiał się, słysząc że Caius nie umiem przytulić -nauczysz się. Skoro nigdy nikt nie okazał Ci uczucia masz prawo nie wiedzieć jak na nie odpowiedzieć. Ale pozwól, żeby Bianka Cię nauczyła. Choć bardzo możliwe, że jak zacznie Cię tulać to nie będzie chciała się odczepić. Straszny z niej pieszczoch. Tylko musisz jej na to pozwolić i jej zaufać - powiedział z delikatnym uśmiechem.
Zaśmiał się krótko, bawiąc zawartością swojego kielicha - gdybym nie miał żadnego pojęcia o samicach to już bym nie żył. W szczególności mając taką siostrę jak Luci - powiedział uśmiechając się półgębkiem -przy niej można się naprawdę wiele nauczyć - dodał jeszcze o zmniejszył zawartość naczynia o kilka małych łyczków.
Przytaknął głową słysząc, że Wilk spróbuje - myślę, że stado wyjdzie na tym na dobre. Alden chce waszego szczęścia, Cierń tak samo, o ile nie będziecie przez to zaniedbywać swoich obowiązków - spojrzał Wilkowi w oczy - ale jeśli serio będziesz chciał mnie rozszarpać to powiedz tylko gdzie i kiedy, bo dawno nie miałem godnego przeciwnika do małego sparingu - uśmiechnął się złowieszczo i oblizał delikatnie usta, oglądając sobie Kucharza.
- Miło mi to słyszeć. Dziękuję - skinął Wilkowi w podzięce i opróżnił swój kielich. Wstał i uścisnął mocno dłoń Caiusa. Puścił mu też oczko - mam nadzieję, że niedługo przekonacie się, że nie tylko ścielenie leża jest przyjemne ale również grzanie go - powiedział i poklepał niebieskowłosego po ramieniu -spanie przytulonym do osoby, na której Ci zależy jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie- przyznał. Nie mówił tu o seksie, mówił o najzwyklejszym śnie. Bo nawet demon czerpał przyjemność z tego by spać u boku ukochanego.
Podziękował Wilkowi za informacje, jednak szybko sobie o czymś przypomniał - Caius macie może butelkę spirytusu? - zapytał i jeśli otrzymał pozytywną odpowiedź kontynuował - mógłbym ją dostać razem z jakąś miską? Chyba znam sposób jak ukoić ból Ciernia na kilka godzin. A nawet jeśli to nie wyjdzie to nie wpłynie to na niego w żaden sposób - powiedział, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów.
Jeśli dostał to czego chciał podziękował grzecznie i życzył Kucharzowi dobrej nocy. Nie ruszył jednak zbyt szybko na górę. Stał chwilę i przyglądał się medalionowi, który miał na szyi, zastanawiając się co porabia teraz Gawain. Czy jest bezpieczny, czy...w ogóle...nie! O tym nie miał zamiaru myśleć. Wróci do niego! Musi!
W końcu ruszył we wskazanym mu wcześniej kierunku. Bez problemu odnalazł łazienkę i wszedł do niej. Rozejrzał się zaciekawiony po czym odwrócił się, posyłając Gospodarzowi miły uśmiech. Odłożył butelkę i miskę na bok i gdy Cierń był już w wodzie, rozebrał się niespiesznie. Na koniec odkładając na stertę ubrań medalion. Nie chciał go zniszczyć wodą.
Wszedł do wody, jednak nim to zrobił Aeron mógł zobaczyć na jego udzie trzy dość świeże, różowe blizny po pazurach. Demon zanurzył się w wodzie po samą brodę i westchnął zadowolony. Siedział tak chwilę z zamkniętymi oczami po czym uchylił jedną powiekę i spojrzał na towarzysza - obiecałem Ci masaż ale dostaniesz go po kąpieli, bo na sucho będzie o wiele lepszy efekt - powiedział i zanurzył się na moment całkowicie. Wynurzając się, przeczesał gęste, czarne włosy - poza tym Bianka mnie trochę wymęczyła i chciałbym dać odpocząć mięśniom - zaśmiał się i pomasował udo, jakby na potwierdzenie swoich słów.
- A Ty odpocząłeś trochę gdy mnie nie było? - zapytał przewracając się na brzuch i opierając rękami o ścianę wielkiej wanny. Bąbelki leciały prosto na jego umięśniony tors, a Kitsune pomrukiwał cichutko, ciesząc się z ciepłej kąpieli.Thorn - 8 Październik 2017, 22:59 Caius na prawdę był wdzięczny Lisowi za rady. Będzie musiał sobie wszystko przemyśleć w spokoju.
Prośba o spirytus była trochę dziwna, ale Wilk wyjął z szafki sporą butelkę i podał ją Lusianowi. Nie zapytał jednak po co mu on. Jeśli Gość miał ochotę go wypić, proszę bardzo. Niech się częstuje. Był mile widzianym w tym Domu, dlatego Caius nie odmówił mu i tego.
Na koniec, gdy odchodził uśmiechnął się do niego. Zamknął za sobą drzwi ale nie ruszył w głąb korytarza. Oparł się o nie i westchnął. Spojrzał w sufit i przejechał dłonią po twarzy.
Czy był zdolny do miłości, po tym wszystkim co przeszedł? Czy mógł dać jej szczęście? Skoro Lusian został w to wmieszany, musiał zajść jakiś przełom. Albo Alden mu naskarżył albo o wszystkim powiedziała mu ona.
Poczuł się zmęczony. Wolnym krokiem ruszył do siebie ale nagle zatrzymał się, bo zapach w korytarzu zmienił się. Pojawiła się w nim kocio-trawiasta nuta. Mężczyzna skupił wzrok by dojrzeć w mroku istotę która była nieopodal. Nie musiał zgadywać, wiedział kto wyszedł.
- Nie możesz zasnąć? - zapytał. Usłyszał jak westchnęła i podszedł bliżej. Gdy znalazł się o krok przed nią, podniósł dłoń i... przejechał jej wierzchem po jej policzku.
Bianka zamarła i spojrzała na niego szeroko otwartymi, żółtymi oczami.
- Może... chcesz spać dzisiaj ze mną? - zapytał cicho, prawie szeptem. Miękkim i niepewnym a jednak.
Kobieta wciągnęła powietrze i zrobiła krok po czym przylgnęła do niego całym ciałem. Ukryła twarz w jego koszulce, przyciskając nos do jego piersi.
- Tak! - powiedziała łamiącym się głosem, zdradzając, że targały nią bardzo silne emocje.
Poczuł jak koszulka w miejscu gdzie stykała się z jego twarzą robi się mokra.
Objął ją ramionami. Nie musiał znać się na przytulaniu by to zrobić. Poczuł, że kobieta zatrzęsła się ale zaraz potem ścisnęła go mocno.
Poprowadził ją do swojego pokoju. Nie zauważył ukrytego w mroku Aldena który przyglądał się całej scenie z zagadkowym uśmiechem na ustach. Gdy zniknęli za drzwiami pokoju Kucharza, Kamerdyner wolnym krokiem poszedł do swojego, by wreszcie udać się na spoczynek. Ze spokojem w sercu.
Caius zrobił dla niej miejsce w swoim szerokim łóżku i patrząc jej w oczy, pociągnął ją delikatnie na nie. Położyła się i podkuliła nogi a on wtedy okrył ją czule.
Sam wdrapał się od strony nóg łóżka i usadowił się za nią. Był trochę spięty. Bianka ułożyła się do niego twarzą i przesunęła by być przy nim blisko. Nie bardzo wiedział co teraz zrobić... Objął ją ramionami a ona oparła czoło o jego tors.
- Dobranoc, Wilku. - powiedziała cicho, spokojnym, łagodnym głosem.
Caius poczuł ciepło jej ciała. Usłyszał bicie jej serca i spokojny oddech. I uśmiechnął się szeroko, zamykając oczy. Faktycznie... sen z ważną osobą u boku zapowiadał się być wyjątkowo przyjemnym.
- Dobranoc, Pantero.
Thorn przyglądał się Lusianowi gdy ten się rozbierał. Zmarszczył brwi widząc brzydką bliznę na udzie.
- Dokucza ci, co? - zapytał zmartwiony - Nie wygląda najlepiej. - stwierdził ale już więcej nie poruszył tematu.
Gdy Lis powiedział o masażu na sucho, Upiorny wzruszył ramionami z uśmiechem. Jak tam chciał, Thorn miał być odbiorcą więc właściwie okoliczności były mu obojętne.
Demon wszedł do wody i westchnął błogo a Arystokrata uśmiechnął się szeroko. O tak, Lis chyba bardzo potrzebował takiego odprężającego ciepła. Thorn nie planował się do niego dobierać, chodziło raczej o zwykłe wymoczenie zadków w dobrym towarzystwie.
- Nie było cię dość długo. - powiedział - Zdrzemnąłem się odrobinę. - skłamał bo tak naprawdę leżał i zastanawiał się nad tym co dzisiaj w sobie odkrył - Pomyślałem sobie, że do szczęścia brakuje mi tylko długiej kąpieli i ciebie, dlatego postanowiłem połączyć jedno z drugim. - puścił mu oczko.
Rozsiadł się w wannie, opierając się plecami o jej ściankę. Gdy był w wodzie praktycznie nic go nie bolało. Zdjął metalowy stelaż ze złamanej ręki dlatego mógł ją spokojnie zanurzyć. Uważał na nią jednak bo nie chciał naruszyć zrastających się kości. Niby było już z nią w porządku ale czasem jeszcze dokuczał mu ból, co świadczyło o tym, że kończyna jeszcze potrzebuje czasu na regenerację.
- Pewnie namówiła cię na brykanie, co? - zaśmiał się - Mnie też czasem wyciąga do Ogrodu. Potrafi dać w kość, jest bardzo szybka. - odchylił głowę w tył pozwalając by włosy na karku odrobinę się zanurzyły.
Postanowił, że ta pora jest odpowiednią by zadać nurtujące go już od dłuższej chwili pytanie. Byli sami, odprężeni. Mogli porozmawiać o bardziej intymnych rzeczach.
- Ten medalion... - powiedział cicho, patrząc mu w oczy - Ma związek z Keerem. - bardziej stwierdził, niż zapytał - Nie mylę się, prawda?Yako - 8 Październik 2017, 23:38 Spojrzał na Ciernia pytająco i dopiero po sekundzie zorientował się o co w ogóle pyta rogacz - trochę mi jeszcze dokucza. Rany były dość głębokie, ale jeszcze trochę i zostanie tylko blizna - wzruszył ramionami i zanurzył się w wodzie. Była przyjemnie ciepła do tego te bąbelki. Będzie musiał coś takiego zainstalować kiedyś u siebie w wannie. Gaw by chyba nigdy nie wyszedł z wody. Zaśmiał się cicho do swoich myśli.
Podrapał się po tyle głowy, lekko zakłopotany - wybacz, że tak długo to trwało - powiedział, unikając jego wzroku - po spacerze z Bianką dopadli mnie Alden z Caiusem i chcieli pogadać, a wiesz, przy dobrym, grzanym winie czas szybko ucieka - powiedział i posłał mu przepraszające spojrzenie -ale uznałem też, że pewnie chcesz trochę odpocząć i że dam Ci czas- dodał jeszcze po czym rozwalił się w wannie na całego.
Zerknął znów na rogacza, gdy ten powiedział że do szczęścia potrzebował kąpieli i ... jego? - co masz na myśli mówiąc, że brakuje Ci do szczęścia mnie?- zapytał unosząc jedną brew. Cierń naprawdę się zmienił odkąd się ostatnio widzieli. Wydawał się teraz bardziej zainteresowany Lusianem niż do tej pory i to nie tylko ze względu na to czym się zajmuje. Był nim zainteresowany w sposób, o który raczej nikt by go nie podejrzewał. Demon zmrużył oczy, zastanawiając się jak daleko by się posunął w tych relacjach. Czy ograniczył by się tylko do pocałunków czy byłby gotów zrobić coś więcej. Może kiedyś będzie trzeba to sprawdzić?
Zaśmiał się i pokręcił głową -owszem jest szybka, ale nie niedościgniona - uśmiechnął się drapieżnie -udało mi się ją złapać - powiedział, dumnie prężąc swoją wyrzeźbioną pierś. To był nie lada wyczyn, bo była nie tylko szybka, ale również zwinna. Potrafiła w ułamek sekundy zmienić kierunek biegu, całkowicie dezorientując osobę, która ją goni. Całe szczęście Lisy też były zwinne, więc Lusianowi jakoś udało się ją dogonić i ostatecznie złapać -jednak musi trochę popracować nad orientacją w terenie, bo nie wiem co bardziej za niedługo będzie poobijane. Jej głowa czy drzewa w ogrodzie- skrzywił się na wspomnienie, jak Kotka grzmotnęła głową w stojące drzewo. Zamyśliła się i po prostu go nie zauważyła, ale na pewno nie było to zbyt przyjemne uczucie.
Spiął się, słysząc pytanie o medalion. Spojrzał na Upiornego, zastanawiając się czy może mu powiedzieć czy nie. W końcu jednak westchnął i sięgnął po biżuterię. Otworzył ją na moment, a rogacz mógł zobaczyć pukiel ognistych włosów, które tam spoczywały -jakiś tydzień temu poszedł do pracy, a ja chciałem mieć coś bezpośrednio od niego- przyznał, odkładając medalion na swoje miejsce - trochę się o niego martwię, bo przebywając w Świecie Ludzi nie miałem możliwości otrzymać od niego żadnych wiadomości, a trochę się boję, że jak wrócę do siebie to będzie czekać wiadomość, ale raczej taka, której nikt nie chciałby dostać... - powiedział, opuszczając uszy. Nie wiedział, czy powinien to mówić Arystokracie, ale przez te rozmowy ze służbą dopadł go trochę melancholijny nastrój. Pomógł im dotrzeć do siebie, a przynajmniej miał taką nadzieję, ale sam tęsknił za swoim wrednym rudzielcem.
Spojrzał na Upiornego i szybko otrząsnął się, szczerząc swoje demoniczne zęby - a teraz mi wyjaśnij czemu trujesz się tonikami, zamiast ruszyć tyłek i iść do Kliniki już dawno, jak tylko wróciłeś do domu, co?Thorn - 9 Październik 2017, 00:04 Uniósł dłoń nakazując mu by się uciszył.
- Nie przepraszaj. - powiedział - Bianka bardzo chciała pokazać ci Ogród. A jeśli później zatrzymali cię i Caius i Alden... to widocznie mieli ci coś ważnego do powiedzenia. - dodał marszcząc podejrzliwie brwi - Chyba, że po prostu polubili twoje towarzystwo. - wzruszył ramionami i rozluźnił twarz. Zanurzył się w wodzie aż po sam nos, ukrywając usta pod jej powierzchnią. Zamknął na chwilę oczy ciesząc się z ciepła i bąbelków.
Gdy Lis zadał pytanie, Thorn otworzył oczy i spojrzał na niego badawczo. Przez chwilę nie odzywał się taksując go wzrokiem. No i miał usta pod wodą, więc ciężko byłoby cokolwiek powiedzieć.
- To co słyszysz. Nie trzeba tego wyjaśniać. - powiedział wynurzając się z wody i wracając na swoje miejsce - Zwyczajnie lubię gdy jesteś obok. Przynajmniej mam z kim porozmawiać na tematy inne niż Dom. - wzruszył ramionami. To nie tak, że nudziło go przebywanie ze Służbą. Po prostu lubił Yako dlatego gdy wiedział, że ten przebywa w jego Rezydencji, wolał mieć go przy sobie.
Na słowa o Biance kiwnął głową z uśmiechem. Jemu nigdy nie udało się jej dogonić, może dlatego, że zawsze przybierała postać Pantery. A on, mimo, że był szybki jak na swoje gabaryty, nie mógł dorównać Kotce.
Zaśmiał się gdy Lusian powiedział o drzewie. Może to nie było zbyt miłe z jego strony, ale niezdarność Bianki zawsze trochę go śmieszyła.
- Nic jej nie będzie. To nie pierwszy raz gdy w roztargnieniu na coś wpada. - powiedział ze śmiechem - Albo na kogoś.
Temat na który zeszli był poważniejszy. Thorn przyglądał się twarzy Yako ze spokojem na swojej. Był zrelaksowany i przy tym chciał dowiedzieć się czegoś nowego, ale był gotów zrezygnować ze swojego małego śledztwa jeśli Demon poczułby się niekomfortowo.
O dziwo jednak, Lis pociągnął temat wyjaśniając wszystko. Pokazał mu też zawartość medalionu.
- To bardzo romantyczne. - powiedział z ciepłym uśmiechem na ustach. Skinął mu też głową na znak uznania.
Gdy Yako mówił o Gawainie, dało się wyczuć, że Cień jest dla niego kimś więcej. Thorn słyszał to w głosie Demona. Widział w jego oczach gdy mówił o rudowłosym.
- Kochasz go. - stwierdził spokojnym tonem, chociaż w głębi serca czuł ukłucie zazdrości. Irracjonalne, bo przecież on nie liczył na związek z Yako. Byli Przyjaciółmi, nic więcej. Ich relacja opierała się na zdrowym koleżeństwie dobarwionym szczyptą erotyzmu ale czy było w tym coś złego? Raczej nie.
- Szczęściarz z niego. - odchylił głowę w tył i zamknął oczy - Nie martw się, on wróci. Cały i zdrowy. - dodał nie patrząc na Lisa - Jest wyjątkowy. Tacy jak on zawsze wracają. Zwłaszcza gdy mają do kogo.
Nie bez powodu obdarował Cienia sztyletem. Chciał nawiązać z nim więź, potrzebował go na swojej Liście Sojuszników. Gawain Keer był dla niego bardzo wartościowym łupem przez umiejętności które bez wątpienia posiadał. A skoro był jeszcze żywym Zabójcą na którego nie było jeszcze Listu Gończego... musiał być niezły w tym co robi.
Lusian zmienił temat bo prawdopodobnie mówienie o rudzielcu bolało go. Thorn zmarszczył brwi gdy rozmowa zeszła na niego i westchnął ciężko, gdy usłyszał o Klinice.
- Przecież powiedziałem, że tam pójdę. - powiedział cierpko, lekko zirytowany - Zawsze leczyłem się w domu. Nie korzystałem z usług Medyków bo im mniej osób wie w jakim jestem stanie, tym lepiej dla mnie. - dodał opierając ręce na krawędzi wanny - Mam wbrew pozorom wielu wrogów a Medycy mają to do siebie, że jak się im zachrzęści sakiewką przed oczami, potrafią wyjawić wszystko na temat swojego Pacjenta. Nawet długość jego penisa. - zagryzł zirytowany zęby - Dlatego unikam ich, nie są mi do niczego potrzebni.
Ponownie zanurzył się aż po nos i chwilę siedział tak w wodzie, grzejąc się skoro miał taką okazję. Spojrzał na Lusiana i zawiesił na nim wzrok swoich tęczowych oczu. Wbił je w oczy Yako podziwiając delikatny, fioletowawy błysk który się w nich pojawił.Yako - 9 Październik 2017, 20:05 Uniósł delikatnie jedną brew, gdy zobaczył jak rogacz marszczy brwi. Czyżby coś podejrzewał? A nawet jeśli to raczej nie to iż rozmawiali to życiu miłosny jego domowników. Pewnie myślał, że to nim za bardzo się interesowali. Heh.... skąd się to ludziom bierze? Że niby jak zadziałało na niego to działa na wszystkich? To nie do końca było tak. Aura Yako owszem miała wpływ na każdą płeć, ale to nie oznaczało, że od razu każdy miał ochotę wskakiwać mu do łóżeczka. Po prostu łatwiej nawiązywało mu się nowe znajomości.
- Chcieli ze mną obgadać ważną dla nich sprawę - przyznał zgodnie z prawdą - jednak nie martw się, nie jest to nic co by miało wpłynąć na ich pracę- chyba, że pozytywniedodał w myślach, zastanawiając się czy Caius naprawdę poszedł porozmawiać z Bianką. Miał nadzieję, że tak. Życzył im naprawdę dobrze. Mimo iż zazwyczaj nie przejmował się losem innych, to chciał zrobić dla nich coś miłego. W końcu raczyli go świetnymi obiadami, winem, a Bianka zapewniła mu odrobinę rozrywki, w postaci spaceru i gonitwy po ogrodzie. Wiedział też, że potrawy robione z miłością też smakują o wiele lepiej i zastanawiał się czy to, że między Bianką a Caiusem coś zaiskrzyło będzie miało jakiś wpływ na jego potrawy.
Uśmiechnął się i mrugnął porozumiewawczo. Cierń wybrał słaba wymówkę. W końcu jakby tylko zechciał to byłoby wiele tematów, na które mógłby rozmawiać ze Służbą poza Domem, gdyby tylko zechciał ich posłuchać. Bianka na pewno by go zamęczyła opowiadaniami o roślinach i zwierzętach, które zamieszkują ich ogród. Ale nie skomentował tego.
Zaśmiał się - faktycznie, to do niej pasuje. Wiecznie buja w obłokach- powiedział i spojrzał gdzieś przed siebie, jakby rozmarzony. Czyżby myślał właśnie o Biance? A dokładnie tak! Ale nie tak jakby to się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Próbował sobie wyobrazić jak spaceruje ze swoim Wilkiem po ogrodzie i pokazuje mu wszystkie kwiaty, które tam rosną, a w trakcie po prostu się potyka, wpadając w jego ramiona. Dość romantyczna wizja, która aż zdziwiła Lisa. Skąd w ogóle w nim teraz tyle zrozumienia dla drugiej istoty? Pokręcił lekko głową, by odgonić myśli.
Speszył się, słysząc o tym, że to jest romantyczne. Nigdy nie uważał się za romantyka. Przynajmniej nie na poważnie. Owszem często takiego grał i Natalie mówiła, że często jest romantyczny, ale jakoś nigdy tak o sobie nie myślał. W końcu sam wpadł na pomysł by wymienić się puklami włosów. Nie powiedział jednak Cierniowi, że Gawain ma taki sam medalion, jednak z włosami demona. Ale czy musiał to mówić? Czy to nie było oczywiste?
Słysząc, że kocha Cienia, ochlapał Thorna wodą - a weź się przymknij- powiedział, ale w jego oczach czaiły się wesołe ogniki. Kochał, ale czy był gotowy na to, żeby otwarcie przyznać się do tego przed kimkolwiek innym poza samym rudzielcem? Raczej nie i nie powie tego jeszcze przez długi czas.
Zapatrzył się znów gdzieś w dal, słysząc, że Gaw wróci do niego - masz rację. Śmierć nie zgłosi się po niego zbyt chętnie - uśmiechnął się do niego drapieżnie -bo wie, że jak to zrobi to przyjdę i nakopię jej do tej kościstej dupy- powiedział podnosząc się dumnie po czym zaśmiał wesoło. Humor mu już wracał.
Słuchał uważnie co o lekarzach twierdzi Cierń -nie każdy lekarz jest taki- powiedział - gdyby tak było, to ja bym już dawno wylądował w laboratoriach MORII. W końcu jak inaczej wyjaśnić, że moje geny nie są ludzkie tylko lisie, jak nie powiedzieć, że pochodzę z magicznej krainy? - zapytał po czym zanurzył się w wodzie całkiem. Nad wodę wystawały tylko białe końcówki jego radarów.
Zbliżył się do rogatego i nagle złapał go od tyłu w pasie. Oparł brodę na jego ramieniu, a dłońmi zaczął wodzić po jego umięśnionym torsie, nie schodząc jednak niżej niż do jego brzucha. Był stanowczy ale nad wyraz delikatny. Drażnił go swoimi szponami, jednak nie sprawiał my dodatkowego bólu. Zbliżył się do jego ucha i delikatnie je liznął - na pewno ich nie potrzebujesz? - wymruczał zalotnie po czym zaczął składać pocałunki na jego szyi i karku czasem lekko przyszczypując jego skórę -pomyśl co byśmy mogli teraz porobić, gdybyś poszedł do lekarza i był już wyleczony - kusił go i nie miał na razie zamiaru zmieniać swojej postaci - a tak... - odsunął się od niego powoli -musimy to sobie dziś odpuścić- powiedział i rozsiadł się wygodnie, po drugiej stronie sporej wanny. Zamknął oczy i mruczał zadowolony z bąbelków. Zupełnie jakby nic się nie działo. Jednak uważnie nasłuchiwał reakcji na zaczepki. Miał ochotę na psoty, których ofiarą stał się właśnie Gospodarz tej Rezydencji.Thorn - 10 Październik 2017, 01:07 Thorn nie drążył tematu. I tak prędzej czy później dowie się o co chodziło Służbie. Alden długo nie miał przed Arystokratą tajemnic. Jako prawa ręka Gwardzisty, musiał mówić mu o wszystkim. Aeron raczej wątpił, by kolorowa trójka coś knuła za jego plecami ale wolał się upewnić. Z tym, że zrobi to później.
Lusian najwyraźniej nie potrafił otwarcie przyznać się do miłości. Z Gawainem łączyło go coś większego i, z tego co zrozumiał Upiorny, Keer odwzajemniał uczucie. Dlaczego więc Yako tak się z tym krył? Może nie chciał zapeszyć. Niektórzy wierzyli, że jak coś jest świeże i się o tym mówi, szybko się zakończy.
Mimo iż Thorn był odrobinę zazdrosny o uwagę Demona, życzył im dobrze. Pasowali do siebie. Cień wydawał się być ostrożny, racjonalny a Lisołak? Narwany, energiczny. Przeciwieństwa przyciągały się zazwyczaj najmocniej.
Uśmiechnął się wesoło gdy tamten ochlapał go wodą. Pomysł z medalionem był bardzo romantyczny, niczym z dawnych baśni. Jedna osoba dawała drugiej coś swojego jako obietnicę ponownego spotkania. A czy mogło być coś bardziej personalnego od pukla włosów?
Oddał Lisowi tym co dostał, posłał w jego stronę sporą falę nie dbając czy woda wyleje się poza wannę czy nie.
Zaśmiał się gdy Lusian wspomniał o Śmierci. Ach, Przyjacielu, gdybyś tylko wiedział jak śliczny tyłeczek ma Śmierć! I wcale nie wyglądała jak Kostucha, była bardzo seksowna. A przynajmniej taką postać przybierała gdy witała w swej łożnicy Upiornego.
Nie powiedział jednak nic. Nie mógł się przyznać do swoich spotkań ze Śmiercią bo Yako zarzuciłby mu, że ma wybujałą wyobraźnię. Może i miałby rację, ale Thorn wolał myśleć, że faktycznie spotyka się z Panią Śmierci. I wymyka się jej jak świeżo złowiony piskorz z mokrych rąk rybaka.
Gwardzista wywrócił oczami gdy Lusian wspomniał o Lekarzach. Tak naprawdę, cokolwiek by nie powiedział Upiorny i tak wiedział swoje. Od lat leczył się sam, w Domu z niewielką pomocą ziół Bianki i jakoś dawał radę. Może leczenie trwało dłużej ale ostatecznie wychodził z każdej choroby silniejszy, bogatszy o nowe doświadczenia. Bo wszystko co mu się przydarzało przeliczał na doświadczenie. Jako istota długowieczna, mógł się pochwalić niemałym bagażem przeżyć i cieszył się z tego bo za doświadczeniem zawsze szła wiedza.
Gdy Yako zniknął cały pod wodą Cierń zachichotał i spojrzał za nim. Nad taflą unosiły się jedynie białe czubki jego lisich uszu. Mina Upiornego zmieniła się diametralnie gdy zrozumiał, że Demon płynie w jego stronę.
Nagle poczuł się irracjonalnie nagi. Przecież był u siebie i chyba to normalne, że nie miał na sobie zupełnie nic. Przecież był w wannie!
Gdy Lusian objął go niespodziewanie w pasie, mężczyzna wydał z siebie zduszony jęk. Spróbował odwrócić twarz w jego stronę z zamiarem ochrzanienia go, ale Yako oparł brodę na jego ramieniu i zaczął jeździć po jego piersi swoimi ostrymi pazurami.
Gwardzista z rumieńcem na twarzy przymrużył oczy i skrzywił się, zakłopotany. Nigdy jeszcze nie znalazł się w takiej sytuacji. Co innego pocałunki, które przecież można było uznać za niewinne i nie znaczące wiele, a co innego pieszczoty tego typu!
Próbował protestować ale słodki głos Yako przy jego uchu sprawił, że zrezygnował. Dłonie Lisa prześlizgiwały się po jego mięśniach brzucha i klatki piersiowej, zataczały kręgi...
Upiorny zamknął oczy speszony na całego. Gdyby mógł, ukryłby sie teraz za jakimś kamieniem. Albo przynajmniej zakrył ręcznikiem.
Jednocześnie, ku swojej rozpaczy odkrył, że pieszczoty Lisołaka były cholernie przyjemne. Zagryzł zęby gdy jego ciało w dolnych jego partiach postanowiło dać znać, że mu się to podoba. Odepchnął od siebie Lusiana akurat wtedy gdy ten powoli się od niego oddalał.
- N-nie rób tak. - powiedział ale w jego głosie nie było pewności. Niczym cnotka która wstydziła się własnej seksualności a jednak skrycie pragnęła więcej.
Nie poznawał samego siebie. Nabrał powietrza w usta i by ukryć się przed spojrzeniem niebiesko-fioletowych oczu, zanurzył się w wodzie tak, że wystawały jedynie czubki jego rogów. Gorąca woda w zetknięciu z kością rogów sprawiła, że Thorn poczuł się tak, jakby doznał nagłego spełnienia. Skrzywił się pod wodą, odrzucając sprośne myśli o Lusi... Lusianie... Yako.
Powstrzymał męski odruch i nie dał sobie osiągnąć szczytu. Może to i nie zdrowe, ale tak musiało być.
Gdy się wynurzył posłał mu gniewne spojrzenie. Irytacja wykrzywiła mu twarz. Oj, dzisiaj był wyjątkowo humorzasty. To chyba przez bezczynność bo siedzenie w domu i nie nie robienie doprowadzało go do szału.
- Wykorzystujesz to, że... - zaczął ale urwał raptownie i wykonał machnięcie ręką, porzucając temat.
Złapał na Lisa focha. Odwrócił wzrok i zanurzył się w wodzie po nos, zostawiając go nad taflą wody by mógł oddychać. Unikał jego spojrzenia. Niech Demon wie, że przedobrzył.Yako - 10 Październik 2017, 02:17 Otrzepał głową jak pies, klapiąc mokrymi uszami, gdy Cierń go ochlapał i zrobił naburmuszoną minkę. Jednak jego "foch" nie trwał długo. W końcu to były tylko wygłupy.
Prychnął, gdy Przyjaciel zaśmiał się z jego słów o Śmierci. Nie przyznał się jednak, że gdyby tylko znał sposób, to nie wahałby się dokopać ten potworze, za to, że ośmieliła się zabrać jego kochanka. Gaw był dla niego ważniejszy niż cokolwiek innego. Nawet bardzie niż jego życie, więc zrobiłby wszystko, żeby go odzyskać. Problem tkwił jednak w tym, że nawet nie wiedział gdzie zacząć szukać. Domyślał się, że w Krainie Luster, ale ta byłą równie wielka jak Planeta Ziemia. Długo by mu zajęło tropienie Cienia, w szczególności, że ten mógł poruszać się snami, a w ten sposób w ogóle nie pozostawiał śladu zapachowego. A przynajmniej nie taki, który mógłby namierzyć Kitsune.
Rozbawiła go reakcja Upiornego. Zachowywał się trochę jak cnotka, która nie chce i chce więcej jednocześnie. Tylko wstydzi się do tego przyznać. Pokręcił głową rozbawiony, na to zachowanie. Wyczuł w powietrzu też podniecenie. O...czyżby? Uśmiechnął się drapieżnie i oblizał na samą myśl jak działał na bruneta.
Gdy rogacz złapał swoistego focha, Demon wywrócił oczami i zbliżył się znów do niego. Ponownie go objął, jednak tym razem mógł poczuć na plecach jędrne, kobiece piersi. Dłonie na torsie też były o wiele delikatniejsze.
- jak mam nie robić? - zapytała i zaczęła powtarzać dokładnie te same ruchy co wcześniej - i co takiego wykorzystuję? - wyszeptała zalotnie, podgryzając płatek ucha Arystokraty. Może i nie zachowywał się fair ale miała ochotę się podrażnić. Wiedziała, że nie dojdzie do niczego poważnego, ponieważ nie miała zamiaru się na to zgodzić. Cierń nie był w najlepszym stanie i wiedziała, że jeśli zaczęliby baraszkować to by go już całkiem połamała. Nie wiedziała w jakim stanie są jego żebra i plecy. Wiedziała tylko, ze go bolą. Ręka na bank była złamana bo nie nosiłby tego cholerstwa przez cały czas.
- i co to za zachowanie jak naburmuszony dzieciak? - dodała jeszcze urażonym głosem - czyżbyś chciał, żeby zrobiło mi się smutno i bym poszła całkiem sama, w środku nocy do Malinowego Lasu? Przecież to szmat drogi, a wiesz, że nie jestem w pełni sił do walki - wymruczała smutnym głosikiem. Pociągnęła też noskiem, by pokazać jak bardzo jest jej z tego powodu smutno. Cały czas się z nim drażniła, ale może teraz będzie bardziej ochoczy do zabawy?
Przytulała go od tyłu, lekko masując piersiami jego obite plecy, cały czas jednak uważała, by nie sprawiać mu dodatkowego bólu.Thorn - 10 Październik 2017, 13:01 Yako doskonale wiedział w jakim Upiorny jest stanie. Na jego twarzy był rumieniec, mocno czerwony. Mężczyzna uciekał wzrokiem. Czuł się niekomfortowo. Zaczynał powoi żałować, że zorganizował kąpiel. Nie przewidział, że Demon będzie się tak do niego dostawiał. Nie po tym, gdy sam stwierdził, że nie ma ochoty na zabawę.
Gdy Lis ponownie przysunął się do niego, Thorn cofnął się nie patrząc mu w oczy. Na twarzy miał wymalowany foch. Poczuł dotyk jego skóry i wydał z ciebie ciche "Tsss" jakby się oparzył. Zamknął oczy przygotowany na dalszą część pieszczot. Jego ciało dawało aż zbyt dosadnie znać, że mu się to podoba. Dobrze, że woda i piana skrywały to co należało przed Lisołakiem ukryć. Jak Gwardzista miałby wyjaśnić to, że się podniecił?
Ale tym razem nie poczuł twardego torsu tylko miękkie krągłości na swoich obitych plecach. Otworzył oczy i spojrzał za siebie by zobaczyć co z Lusianem.
Usłyszał przy swoim uchu Luci. Rumieniec szybko zniknął bo mężczyzna już nie musiał się wstydzić. Teraz dotykała go kobieta, Yako w żeńskiej formie.
Obrócił się szybko w jej stronę, bo, choć nie chciał tego przyznawać, bolały go plecy. Teraz gdy był do niej przodem, przyparł ją do ściany wanny i przysunął twarz do jej ucha, kryjąc nos w jej włosach. Wciągnął powietrze delektując się jej subtelnym, kobiecym zapachem.
- Igrasz ze mną. - mruknął głębokim głosem - Bawisz się mną. Wiesz, że nie mogę. Sama powiedziałaś, że nie chcesz dzisiaj pieszczot. A teraz? - ugryzł ją w płatek ucha - Zachowujesz się zupełnie odwrotnie. Kusisz, Luci, a ja nie mogę i... to troszkę boli, wiesz?
Przylgnął do niej całym ciałem wypychając biodra w przód by domyśliła się o co mu chodzi, gdy mówił o bólu. Mogła wyczuć jak bardzo jest rozpalony.
Gdy zaczęła mówić tym swoim smutnym, skrzywdzonym głosikiem, odsunął od niej twarz i spojrzał jej w oczy. W tęczowych widoczna była rozbawiona iskra.
- Nigdzie cię nie wypuszczę. - powiedział i oplótł się wkoło niej niczym Koala gałęzi. Uśmiechnął się przytulając się do jej obojczyków. Dzięki temu, że byli w odzie, nie przygniatał jej ciężarem ciała. Chwilę tak ściskał ją, przytulając mocno, jakby bał się, że Lis gdzieś ucieknie.
Yako miał mu to za złe, że rozróżniał dwie jego postaci, ale jak miał się zachowywać? Nie potrafił z taką śmiałością dotykać go gdy był w męskiej postaci. Niestety, było to dla niego nienaturalne. Dopiero odkrył w sobie zainteresowanie swoją płcią.
Puścił ją powoli ale nie zabrał rąk. Patrząc jej w oczy, przymknął swoje i przejechał zdrową dłonią po jej ramieniu.
Nie mogą poszaleć, ale przecież mogą pozwolić sobie na odrobinę leniwych pieszczot?
Zbliżył się, wciąż obserwując jej twarzy. Otworzył swoje usta i sapnął, bo podniecenie wcale nie zmniejszało swojego poziomu, wręcz zbliżało się do krytycznego. Zmarszczył lekko brwi chcąc wstrzymać odruchy ciała i przylgnął swoimi ustami do jej ust.
Zaczął całować powoli. Nigdzie się nie spieszył. Dłonią wjechał na jej twarz i przesunął po policzku, nie odrywając ust od niej. Pocałunek w istocie był leniwy ale baaardzo namiętny. Thorn jeszcze nigdy nikogo tak nie całował. Zazwyczaj robił to gwałtownie, zapalczywie i zachłannie. Teraz jednak wlewał w niego dużo uczucia. Sympatii jaką darzył Demona.
Nie miał zamiaru przestać. Obejmował ustami jej wargi. Wpychał język do jej ust by w zmysłowym tańcu zetrzeć się z jej słodkim językiem.
Mruknął zadowolony i wykonał ruch biodrami. Było to silniejsze od niego, trochę się zirytował i nie przerywając pocałunku cofnął biodra, by jej nie napastować. Skoro nie życzyła sobie pełnego zbliżenia, nie może jej do niczego zmuszać.Yako - 10 Październik 2017, 21:17 Sapnęła cicho, gdy przygniótł ją do ścianki wanny. Spoglądała mu w oczy, gdy jej tłumaczył co robiła nie tak. Czuła jak wypycha biodra do przodu. Wiedziała co czuje, w końcu była zarówno kobietą jak i mężczyzną. Znała to uczucie. Westchnęła cicho i pogładziła go po zarośniętym policzku - a jak myślisz czemu nie chcę, żeby między nami do czegoś doszło? - zapytała go. Mówiła łagodnym głosem, spoglądając na jego siniaki, które zdobiły mu tors, zwłaszcza w okolicy żeber - gdyby doszło między nami do czegoś poważniejszego, zrobiłbyś sobie jeszcze większą krzywdę, a nie chcę się martwić i pilnować, żeby przypadkiem Cię nie uszkodzić - powiedziała i ofiarowała mu całusa w polik.
Nie odsuwała się od niego, mimo iż był bardzo blisko. Zaśmiała się, gdy się do niej przyczepił. Wyswobodziła jedną rękę i pogładziła nią go po plecach - a ja na razie nigdzie się nie wybieram - powiedziała spokojnie, przymykając oczy. Lubiła go. Nie wiedziała czemu, ale darzyła go sympatią. Nie był jej całkiem obojętny, jednak gdyby miała stanąć między nim, a Gawem to na pewno wybrałaby stronę rudowłosego. To nie ulegało wątpliwości.
Zaskoczył ją tym pocałunkiem. rozluźniła się czując go i delikatnie poruszała swoim ogonem. Odwzajemniała pocałunek. Dawno takiego nie zaznała. No nie tak dawno...tak namiętnie ale leniwie uwielbiała całował Natalie. Po policzku demona spłynęła samotna, tęskna łza. Jednak nie przestawała odpowiadać na pocałunki.
Czuła jak bardzo jej pragnie, jak bardzo chciałby żeby do czegoś między nimi doszło. Jednak nie mógł sobie na to pozwolić. Rozchyliła powieki, spoglądając na niego. Zaczęła go gładzić delikatnie po torsie. Badając każde zakrzywienie jego mięśni.
Po dłuższej chwili odsunęła się od niego i spojrzała mu w tęczowe oczy - daj się sobą zająć. Czasem trzeba przestać pokazywać jakim się jest twardzielem i dać się porozpieszczać - uśmiechnęła się i zakryła mu usta palcem, jeśli chciał protestować - sama wiem jak to jest, uwierz mi, ale musisz się nauczyć, że niektórym możesz zaufać i pokazać, że coś jest nie tak - dodała i gładziła go bo piersi i brzuchu schodząc coraz niżej.
-To jak? Dasz mi się chwilę porozpieszczać? A potem pójdziemy do Ciebie i Cię porządnie wymasuję, żebyś nie musiał rano pić toników? - przekręciła głowę spoglądając na niego pytająco. Jeśli się zgodził, pocałowała go znowu. Znów leniwie i spokojnie, jednak tym razem do pocałunków dołączyła pieszczota. Zjechała dłońmi niżej chcąc pozbawić go tego niechcianego bólu. Nie mogła mu się oddać całkiem, ale przecież są inne sposoby by zadowolić rozochoconego mężczyznę, bez całkowitego zbliżenia i miała zamiar mu teraz te sposoby pokazać. Zasłużył na rozluźnienie się, a wiedziała, że bez tego masaż nie uda się w pełni bo przez cały czas będzie spięty i nie będzie mógł się skupić na relaksie. A przecież nie o to w tym chodziło.Thorn - 11 Październik 2017, 22:35 Zaczynało wkurzać go to jej gderanie o bezpieczeństwie. Cały czas mu o tym przypominała, jak dziewczyna która nie chciała zajść w ciążę o zabezpieczeniu.
Całe szczęście, że mógł się skupić na pocałunku, bo jeszcze by warknął albo powiedział coś niemiłego.
Całowała cudownie. Przyciskał ją do ścianki wanny i całował z pasją. Chyba jej się podobało, bo odwzajemniła pieszczotę. Cicho zamruczał nie przerywając pocałunku. Podobała mu się, i to jak cholera. Teraz, gdy odkrył, że podobnie reaguje na Lusiana, chciał korzystać z każdej chwili spędzanej z Luci. Obecność i zachowanie męskiej postaci Yako mocno go onieśmielała, zwłaszcza gdy zachowywał się w taki sposób.
Ich pocałunek trwałby pewnie wiecznie gdyby nie to, że kiedyś trzeba było wziąć oddech. Thorn spojrzał na nią z nieco drapieżnym uśmiechem. Podobało mu się gdy jeździła po jego klatce piersiowej, mógł się pochwalić naprawdę pięknie wyrzeźbionym ciałem. Nie miał sobie nic do zarzucenia oprócz... Pochodzenia. Zawsze było i będzie to jego największym kompleksem.
Zmarszczył brwi gdy powiedziała, że czasami trzeba odpuścić granie twardziela. Akurat on ostatnimi dniami nie miał z twardzielem nic wspólnego, bo owszem starał się nie okazywać, że całe ciało go boli, ale nie zawsze mu wychodziło. Dobrze, że chociaż dawał radę trzymać język za zębami. Obolały mężczyzna to drażliwy mężczyzna.
Już miał coś powiedzieć gdy ona położyła mu na ustach palec. Mówiła o zaufaniu. Ale czy Upiorny faktycznie potrafił komuś zaufać bezgranicznie? Yako jako jedyny znał jego historię i Arystokrata mocno wierzył, że nikomu więcej o tym nie opowie ale... Lis był teraz z Keerem. Kochali się a przecież w związku nie ma tajemnic, prawda?
Thorn patrzył na nią uważnie, gdy pytała o zgodę. Nie powiedział nic ale w jego oczach zapłonęło pożądanie co mogła odebrać jako zgodę. Patrzył gdy kobieta przysuwała się do niego a gdy zaczęła go całować, przylgnął do niej spragniony pieszczot. Tym razem pocałunek, choć był spokojny miał w sobie coś pikantniejszego.
Rogaty przez chwilę całował namiętnie. Gdy poczuł, że jej dłonie zjeżdżają niżej, wzdłuż jego umięśnionego brzucha, zamruczał rozochocony.
Nagle jednak, oczami wyobraźni zobaczył Keera śmiejącego się z niego szyderczo. Zobaczył go w towarzystwie Arcyksięcia, bezpośredniego Pana i Zwierzchnika Aerona. Rudzielec coś szepnął Władyce a ten, przerażony prawdopodobnie prawdą którą usłyszał o swoim poddanym, kazał drzeć z Gwardzisty pasy. Prawda jaką skrywał Thorn sprawiłaby, że Upiorny straciłby wszystko. Ta Prawda... zdecydowanie nie mogła wyjść na jaw.
I nagle przeszła mu jakakolwiek ochota na zabawę. Widzieć Gawaina to jak wylać sobie na łeb kubeł lodowatej wody.
Odsunął od siebie Luci, delikatnie popychając ją w tył. Uważał by jej nie przewrócić ale zrobił to stanowczo. Spojrzał jej w oczy. W jego tęczowych mogła nagle dojrzeć lód. Zimny profesjonalizm, jaki miewał w nich gdy pracował. Skąd jednak u niego taka zmiana nastroju?
- Wybacz. - powiedział cicho i wstał. Przeszedł przez wannę, krzywiąc się gdy z niej wychodził i złapał za szlafrok. Podał drugi Yako. Spojrzał jej w oczy z determinacją ale uśmiechnął się łagodnie. Podniecenie zeszło z niego, co prawda nie tak jakby chciał, ale nie było już mowy o niewygodzie jaka pojawiła się w dolnych partiach ciała.
- Chyba mam już dosyć moczenia się w wannie. - powiedział wymijająco - Może przejdziemy do mojego pokoju?
Gdzieś wewnątrz niego rozległ się krzyk. Jak mógł przepuścić taką okazję? Jak mógł odmówić takiej kobiecie?! Jednak jego wyobraźnia podsuwała mu echo obrazu jaki zobaczył, gdy go całowała. Widział śmiejącego się Keera i Arcyksięcia, który za ukrywanie tak istotnych faktów o życiu Thorna, skazuje go na śmierć w męczarniach.
Podał szlafrok Lusi i pomógł jej wyjść z wanny, by się nie poślizgnęła. Uśmiechał się do niej uprzejmie ale jego oczy nadal pozostawały jakby... przygaszone.