To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Klinika - Pokój Tulki

Tulka - 20 Marzec 2018, 12:14

Gdy ją chwycił za nadgarstek, warknęła groźnie i spróbowała się wyrwać. Sprawiał jej ból, teraz nie tylko w sercu, ale również fizycznie. Patrzyła prosto w jego dziwne oczy. Skoro tak jej nie chciał to niech sobie już pójdzie i ją zostawi! Na cholerę tu jeszcze jest!
- Skoro tak bardzo chcesz mnie zlać to na co czekasz? Przecież jesteśmy tu sami i oboje możemy leczyć, więc kto się domyśli? - prowokowała go. Było jej już tak strasznie wszystko jedno czy zrobi jej coś czy nie. Ale widać czasem zdarzało mu się myśleć. I Klinika całym jego życiem? Cóż...może to i lepiej, że się rozchodzą, bo wiedziała, że on wybierze pracę nad nią. Taki był już jej los, no cóż.
Patrzyła na Chirurga spode łba, gdy ten się w końcu od niej odsunął i zawołał Wredotka. Gdy futrzak zaczął tulać się do jej kostki, przesunęła go delikatnie nogą i odsunęła się. Nie chciała teraz żadnych pieszczot z ich strony. Niech w końcu sobie pójdą. Niech ją zostawią!
Nie słuchała już mężczyzny. Miała głęboko pod swoim rudym ogonem co sobie tam mówi. Nie chciała go już widzieć. Chciała gdzieś wyjść, ale wiedziała, że nie może, miała jeszcze kilka godzin pracy. Może jak teraz oleje odpoczynek to będzie mogła szybciej skończyć? Godzinowo będzie się zgadzało no i jeśli nie będzie co robić to też nie ma co tu siedzieć. Anomander raczej zrozumie.
Gdy Białowłosy tylko opuścił jej pokój opadła ciężko na schody i schowała twarz w dłoniach. Nie miała siły, miała już tak bardzo dość. Za co....czemu ta musiała cierpieć i nie mogła znaleźć prawdziwego szczęścia. Ale teraz wiedziała. Wiedziała, że jest jej pisane być samotną do końca. Tak było od początku, tak było w Świecie Ludzi i tak będzie też tutaj. W sumie to po co jej ktoś bliski? Po co ma bardziej cierpieć, skoro i tak wszyscy znikają, to nie będzie się już do nikogo zbliżać. Zaśmiała się krótko. Nie potrafiła płakać. Tak bardzo chciała, ale nie potrafiła. Wstała i otworzyła szeroko okno. Musiała trochę odetchnąć świeżym powietrzem. Dziewczynki patrzyły na nią niepewnie z koszyka. Nie trwało to jednak długo nim Julia zamknęła okno.
Poszła na górę i ubrała się do pracy. Wyszła i skupiła się na swoich obowiązkach. Pracowała bez marudzenia. Nie ma, ze zakwasy, nie ma, że boli, nie ma, że jest zmęczona. Musiała pracować, dzięki temu może nie załamie się całkiem.
Gdy skończyła, zgłosiła się do Alice, sprawdzając czy nie ma dodatkowych zadań dla niej. Poszła się przebrać w ciepły strój do jazdy konnej. Wstęgę zamieniła w ciepłe nauszniki na jej lisie uszy, bo i tak nie zakładała toczka już od dawna i poszła osiodłać Paladina oraz poinformować stajennego o tym, że niedługo pojawi się jeszcze jeden koń, by przygotowano dla niego boks.
Gdy tylko osiodłała swojego ogiera, ruszyła powoli w stronę Centrum. Skoro miała mieszkać gdzie indziej musiała zrobić zakupy. Nie będzie brała przecież wszystkiego z Kliniki, bo może się okazać, że będzie musiała tutaj nocować przez pracę czy inne czynniki, jak np. brak czasu u Ciernia czy inne powody. Musiała pooddychać świeżym powietrzem, musiała się oderwać od Klinicznych murów.

ZT

Gregory - 5 Maj 2018, 20:17

Mały, papierowy samolocik, powykrzywiany potwistym wiatrem obił się parę razy od okna, zanim nie wleciał do środka bezpośrednio na promyku słońca jak na zjeżdżalni. Będąc już w środku osiadł na szafce nocnej i rozłożył się, gotów na przeczytanie.

Cytat:
Droga Julko.

Co u ciebie słychać? U nas jest dobrze. Jocyś żyje. Brać leki raczej bierze - nie pilnuję jej, bo jej ufam, ona zaś jest normalna, tylko nadal mało je.
Ejty jest zdrowy. Wydaje mi się, że udało mu się jeszcze utyć. Nic nie poradzę, że robi sobie z brzucha śmietnik. Dogaduje się z Banshee. Mam nadzieję, że polubią się tak jak właściciele.
Powoli kończę przeprowadzkę do Joce. Parę walizek już przeniosłem, z resztą może być trochę kłopotu. Jest chyba ok.
Ostatnio były święta, ale kompletnie nie zwróciłem na nie uwagi - i trochem mi głupio. Może nie religia, ale tradycja, wiesz. Czy wy jakoś obchodziliście jakoś ten dzień? Czy jestem winien ci prezent? : )
Chciałbym, abyśmy się znowu spotkali, jeśli Joce uda się trochę pogodzić z sytuacją. Raczej bez Bane'a. Pozdrów tego skurwesyna ode|mnje.

Zpoważaniem.

Gregory.

Tulka - 20 Maj 2018, 09:15

Wróciła do Kliniki w wielkim pośpiechu. Chciała się jak najszybciej oddalić od blond parki. Gdy tylko przekroczyła bramy Kliniki, westchnęła z ulgą i występowała jeszcze chwilę Paladina, spacerując po parku. Musiał odpocząć. Nie może go po galopie ot tak zostawić w stajni. To by mogło się bardzo źle dla niego skończyć, a do tego nie mogła dopuścić. Gdy ogier już się uspokoił, poprowadziła go do jego boksu. Tam go rozsiodłała, wyczyściła porządnie i dopiero potem dała mu się napić i najeść. Pewnie dostał siano na mieście, ale lepiej, żeby miał siły na następne wycieczki. Podziękowała Marionetce, która pełniła teraz rolę stajennego, wzięła wszystkie swoje rzeczy i ruszyła do swojego pokoju.
Po drodze przywitała się z Alice i szybko czmychnęła do siebie. Gdy drzwi się już za nią zamknęły, oparła się o nie i usiadła, otulając ramionami swoje kolana. Była już tak bardzo zmęczona tym wszystkim. Chciało jej się płakać, ale nie potrafiła. Siedziała więc po ciemku. Było jej zimno, bo okno było otwarte. Pewnie ktoś otworzył dla przewietrzenia i zapomniał zamknąć.
Przywitała się z dziewczynkami i wstała, by zamknąć okiennice. Już było tutaj i tak zbyt zimno.
Wzięła dziewczynki na krótki spacer, a gdy tylko wróciła, to szybko wzięła ubrania do spania i poszła do łazienki. Nie miała zamiaru zbyt szybko z niej wychodzić. Musiała zmyć ze sobą wszystko, co się stało tego dnia. Czuła się brudna i cholernie zmęczona. Oparła ręce o ścianę i pozwalała ciepłej wodzie, opływać jej ciało. Wszystko co miała na sobie, leżało teraz na podłodze. Razem ze złotym wisiorkiem. Po chwili osunęła się usiadła na podłodze, nie myła się jeszcze. Chciała dać odpocząć mięśniom. Zarówno po operacji jak i po wszystkich stresach tego dnia.
Po jakiejś godzinie moczenia się, w końcu się porządnie umyła. Wyszła z kabiny, wytarła się i ubrała. Dała dziewczynkom jeść i poszła na górę. Tam zasunęła za sobą zasłony i położyła się tak, by mieć wgląd za okno. Leżała i patrzyła w gwiazdy jeszcze długo, nim udało jej się w końcu zasnąć, a nawet ten sen nie był dla niej dobry.

Obudziła się rano, całkowicie wyczerpana. Wstała niechętnie z łóżka i wzięła chłodny prysznic na obudzenie się. Ubrała się już do pracy i posprzątała łazienkę. Łańcuszka nie zakładała, schowała ją w odpowiednim miejscu, razem z resztą biżuterii. Założyła rękawiczkę na lewą rękę, a na szyi zawiązała Czarodziejską Wstęgę.
Musiała coś zjeść więc zeszła do recepcji, na co Alice naprawdę się ucieszyła. Tulka poszła do Wypoczynkowego gdzie zjadła na spokojnie śniadanie i wypiła duży kubek kawy z dodatkiem czekolady i mleka. Nie lubiła kawy, ale coś musiało ją postawić na nogi. Dostała też list od Ciernia, za który podziękowała uprzejmie i przeczytała go. Czyli wrócił już z Abi do Rezydencji. To dobrze. Chyba sama pojedzie tam wieczorem. Nie wyobrażała sobie tutaj zostawać...nie teraz, po tym wszystkim co się stało poprzedniego dnia.
Podziękowała uprzejmie za śniadanie, które zjadła głównie dlatego, że wiedziała, że potrzebuje energii. Pracowała ile się dało. Pomagała wszędzie, co chwila szukała nowego zajęcia. Chciała czymś zająć myśli. Unikała Bane'a. Nie chciała z nim rozmawiać, ani nawet go oglądać. Niestety nie do końca było to możliwe i gdy trzeba było to szła do niego, ale poza wymianą informacji nie robiła nic więcej.
Po obiedzie poszła do siebie, by chwilę odpocząć i otworzyć okno. Posiedziała chwilę z kartką papieru, żeby dokładnie zaplanować obraz dla Joce. Ona jej nic nie dała wtedy, to chociaż teraz coś dla niej zrobi. Może u Ciernia będzie mogła też sobie pomalować. Robiło się coraz cieplej i wiosenniej, więc może nawet w ogrodzie będzie siedziała i malowała. To by było bardzo odprężające.
Nagle jej uwagę zwrócił jakiś ruch. Spojrzała na stolik i zauważyła mały samolocik, który sam się rozłożył. Wzięła do ręki list i przeczytała szybko. No jeszcze tego brakowało...Gregory taaaki dorosły i samodzielny i na pewno zajmie się Jocelyn, a nawet o głupią Niechniurkę nie umiał zadbać. Warknęła cicho i złożyła list. Potem odpisze, teraz musiała wracać do pracy. Poza tym, musiała pomyśleć co właściwie chce odpisać. Co powinna napisać, bo w tym momencie raczej nic mądrego by nie wymyśliła, tylko by się jeszcze bardziej zdenerwowała.
Odetchnęła głęboko i wróciła do pracy. Pracowała do wieczora bez większych przerw. Zaskoczona usłyszała od jednego ze starszych pacjentów, na temat małej, rogatej dziewczynki z pieskiem. Uśmiechnęła się na to i słysząc, że ten ma coś dla tej dziewczynki, wzięła od niego kamiennego króliczka, którego zrobił za pomocą swojej mocy. Miał nawet kolorki, mienił się jakby był pokryty różnobarwnymi kryształami. Tulka obiecała, że jeszcze tego samego dnia dostarczy go Abi. I nie kłamała. Zaniosła go do siebie i zapakowała do małego pudełka. Wieczorem spakowała wszystko co miała nadzieję, będzie jej potrzebne, razem z dziewczynkami i ruszyła w drogę do Rezydencji. Po drodze musiała kupić jeszcze coś dla Bianki i Aldena. Miała nadzieję, że uda jej się coś dla nich znaleźć.

ZT



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group