Anonymous - 9 Październik 2013, 09:12 To chyba także niezmiernie śmieszyło Dumę - jej obchodzenie się ze wszystkim i traktowanie tego z taką powagą... No nie, niech nikt mi nie mówi, że to nie było urocze. Może i Duma był oazą spokoju, może i wcale nie był aż tak narwany, jak wszyscy tego oczekiwali, ale... także nie był dostatecznie spokojny, by można było go określać tak groteskowy mianem oaza - pff... co za bzdury. Tak niezbędne mu do funkcjonowania jak te cholerne rozmowy z Norą. Czemu w ogóle to robił? Czemu za każdym razem, kiedy ją widział, musiał z nią zacząć rozmawiać...? Najlepiej to machnąć na nią rękę i się po prostu wynieść. Następnym razem... Tak. Bo jakoś nie wyobrażał sobie tego, że miałby pójść teraz.
Szuuu.
Tylko to wdarło mu się do uszu, zanim ujrzał tuż obok swojego ucha nóż Nory - w istocie, na jego twarzy naprawdę pojawiło się przerażenie, coś, czego chyba dotąd nie była w stanie zobaczyć - i zapewne nie zobaczy, bo drugie, co zaatakowało podłoże nerwów Dumy to była... wściekłość. I to jaka. Jeszcze trochę i zamiast urządzić sobie wesołą pogawędkę, będą sobie nawzajem grozili jakimiś nożami i tym podobnym... Duma nie ma zamiaru jej odpuścić. Ostatnie, co mu przyszło do głowy, to machnąć ręką na taką sytuację i spokojni kontynuować ich uroczą dyskusję. Nie.
Nie usiedziała spokojnie zbyt długo - bowiem momentalnie Duma raczył wyskoczyć z ram dobrego smaku i najzwyczajniej w życiu przewrócić ją i rozłożyć na ziemi, podczas gdy ten uwalił się na jej brzuchu, nachylając się nad nią tak blisko, że w istocie znowu mógłby dotknąć policzka Nory, ale... ustami. Jedna z rąk była zajęta przyszpilaniem bardziej sprawnej ręki Nory - czyli tej, której uprzednio używała do zamachu na Dumkę - druga opierała się grzecznie o ziemię, by jej właściciel nie utracił równowagi - broń Boże. Na coś takiego nie pozwolimy. Już-już otwierał paszczę, by wygłosić tyradę na temat tego, jak beznadziejnie się zachowała, celując w niego czymś ostrym, co mogło go zabić... nie. Zamknął buzię i nie odezwał się już na ten temat, ale też nie raczył zejść z cyrkowej Norki. Nie tym razem. Poczeka sobie na skruchę i "przepraszam". O najmilsza cierpliwości... dzisiaj powinnaś mu dopisać.
- Według niektórych doskonałość istnieje. Może masz po prostu zbyt mały rozumek, żeby dostrzec, o jakiej doskonałości mówię? - hu, hu, hu - teraz to już nawet nie ukrywał lekko poirytowanego tonu drgającego gdzieś na skraju rozbawienia i zdenerwowania. Zamknął oczy, nawet nieprzejęty zbytnio tym, że dalej jest wciąż tak blisko twarzy Nory... i uniósł jedną powiekę. - Tylko Nora popełnia tak głupie błędy.
Uciął, chociaż kącik ust delikatnie zagrał, jakoby aspirował do uniesienia się... Dalej. Ujarzmij go, kotku.
- Miau.
To by było na tyle, kiedy Duma otworzył oczy i uśmiechnął się blado. Co za... nieistotna odpowiedź. Chyba rzeczywiście się troszkę zdenerwował tym wszystkim.Anonymous - 9 Październik 2013, 17:38 Czego właściwie Nora oczekiwała? Na pewno nie tego, że znowu zaliczy bolesne, bliskie spotkanie z ziemią... i Dumą. Syknęła cicho, kiedy uderzyła plecami o podłoże. Zbyt chude ciało, by można nazwać je szczupłym, zesztywniało, w próbie obrony przed nadciągającym naciskiem ze strony atakującego, a oczy rozszerzyły się w niemym zdziwieniu, sprawiając wrażenie dwukolorowych tuneli, które nie posiadają końca. Ciało Nory przegrało tą nierówną walkę z rozumem, poddało się, wystawiając w górę białą flagę. Gdyby nie jego ingerencja, zapewne widzielibyśmy teraz, zamiast ręki, ostry przyrząd do zabijania. Poczuła ulgę, a wręcz wypełniający spokój, chociaż w takiej sytuacji powinno czuć się raczej wściekłość, będąc zadowoloną z tego powodu, że przynajmniej tę moc nauczyła się kontrolować. W przeszłości ludzie ginęli. Ginęli, bo obłąkany umysł musiał zaspokoić swoje chore żądze.
Odwróciła głowę w lewą stronę, oczy miała zamglone, jakby szukała w nicości jakiejś zapomnianej sytuacji. Unieruchomiona dłoń zacisnęła się w pięść, nastąpił cichy trzask kości. Czuła ogrzewający oddech na skórze, łaskoczący, nieznany. Biała skóra, wydawała się jeszcze bledsza niż zwykle, o ile to możliwe. Wysunęła wolną rękę i... przyłożyła zimną dłoń do czoła Dumy, jakby chciała sprawdzić, czy czasem nie ma gorączki, w tym samym czasie odwaracając twarz z powrotem w jego stronę. Wchłaniała ciepło tak, jak wchłania się czyjąś energię życiową. Przymrużyła oczy.
- Co ty robisz? Gorączka tak na ciebie działa? - szukanie najmniej racjonalnego powodu, mam rozumieć. Właściwie dobrze wiedziała, że to nie za sprawą gorączki tak się zachował, tylko.. Noro, czyżby działanie prowokacją? Lepiej udawać niczego nieświadomą, tak? Na jej ustach zabłądził krótki uśmiech, jakby była zadowolona z tego, co zrobiła, jakby cieszyła się z jego irytacji, tak samo, jak on cieszył się z jej rozdrażnienia. Westchnęła i przy okazji lekko odsunęła jego twarz od swojej. Mimo wszystko czuła się dosyć niekomfortowo, bo przecież nie zdarza się codziennie, żeby leżał na niej jakiś przypadkowy osobnik.
- W takim razie, może mnie uświadomisz? - zachowywał się tak, jakby ją znał, jakby wiedział jakie dokładnie błędy popełnia. Jakby wiedział wszystko.
Lunatyk?
-To przed chwilą... nawet nie przypominało kota. Przykro mi to stwierdzić, ale ani trochę się nie postarałeś. Gdybym była dachowcem, już dawno byłbyś podrapany.
Tak?
To czemu jeszcze go nie podrapałaś za te wszystkie irytujące tekściki?
Zjechała dłonią nieco niżej i nacisnęła palcem na czubek jego nosa. Tak, coś ci to przypominało, Dumo? Powinno. Wyglądał teraz dosyć komicznie.. ale, nie powinniśmy w tej sytuacji go lekceważyć, nie. Nora o tym wiedziała, tylko nie bardzo chciała brać to na poważnie. Zwłaszcza.. teraz.
Skup się.
Skup.Anonymous - 9 Październik 2013, 18:33 I słusznie, że nauczyła się kontrolować to, co mogło Dumę przyprawić o czerwone kleksy - spójrzmy prawdzie w oczy... Duma nie wyglądał za dobrze w czerwieni i innych jaskrawych kolorach. Strzelał raczej w barwy niebieskawe, ewentualnie biele czy czernie współgrające z szarym... W końcu dalej nie znał roli Nory, nie wiedział, co mogła zrobić, chociaż... fakt, że mówiła coś o jakimś większym noży może i by mogła go naprowadzić na tą umiejętność, gdyby nie to, że... przez ogromny kawał czasu nie widział na oczy ksiąg lunatyków i sam nie mógł do końca rozwiązać zagadki, którą wyznaczyła mu Nora. Potrzebował czasu... albo dostatecznie dobrej prowokacji, by pokazała, co potrafi. Do namyślenia się dalej potrzebuje minut, dni, godzin... Na razie musi kontynuować to, co zaczął - to znaczy... Siedzenie na Norze? Tak, to też jest jakieś... zajęcie. Obserwacja jej reakcji, podliczanie na złość niepoprawnych ruchów, które zrobiła wtenczas, a potem... ręka. Dopiero teraz mogła dostrzec prawdziwe zdumienie na jego twarzy, kiedy mimochodem zezował na jej dłoń. Co do jasnej... Rzeczywiście, była lada jak ściana i zbliżyła się nawet do bieli podobnej tej bieli białek jej oczu... A potem te słowa, które sprawiły, że w istocie znowu przyszło mu przechylić główkę w niemym pytaniu, najwidoczniej nabierając się na wszechobecną obojętność i spokój Nory, a kiedy zobaczył jej uśmiech, natychmiast przyszło mu tylko zreflektować się cichym, iście nie-kocim prychnięciem i delikatnym zmarszczeniem nosa... Tak. Dzisiaj przechodziła samą siebie. I to on niby był dziwny, tak? Taaak? Dlatego własnie nie miał zamiaru odpuścić jej tej jednej ręki - jego dłoń dalej przyszpilała ją do ziemi, zaciśnięta na najdrobniejszej części jej ręki - nadgarstku.
- Wolę na ciebie patrzeć z góry - mruknął, jakby usiłował się w ten sposób niemrawo usprawiedliwić, dodając do tego niby roztrzepane wzruszenie ramionami i nawet nie tłumiąc łagodnego, ale jakże przepełnionego enigmatem uśmiechu - tak dla picu. Gra pozorów... Coś, co tygryski lubią najbardziej... Chwila zastanowienia. Uświadomić? Ją? Norę? W życiu. - Nie, nie, lepiej nie. Czasem niewiedza jest lepsza od wiedzy... A czasem po prostu nie mam ochoty się nią dzielić z jakimiś... tobą.
Uśmiech zyskał na sile - Duma był z siebie nad wyraz dumny... Ale kiedy usłyszał jej kolejne słowa, znowu przyszło mu zblednąć. No bo... tak go obrazić...
- Miau - rzucił pierwsze co mu przyszło na myśl, zaraz jednak się reflektując: - Więc... dlaczego mnie nie podrapałaś?
Zresztą.
Kiedy oberwał po nosie, nachylił się nad nią. Tylko centymetry dzieliły ich nosy, odległość była tak zachwycająco niewielka, Duma zatrząsł się mimowolnie, czując na swojej twarzy jej oddech... Czym prędzej zabrał rękę z ziemi, prostując się, jednak nie schodząc z niej, głównie po to, by wyjąć nóż będący przy jej udzie i bez zbędnych ceregieli naciąć sobie skórę na wnętrzu dłoni - bo całym przeuroczym rytuale grzecznie odłożył nóż na woje miejsce i wystawił rękę na widok Nory. Cały we krwi. Błękitnej, gwoli, ścisłości, krwi.
- Zgadnij, kim jestem - mruknął, dopiero po chwili zastanowienia wyciągając się w jej kierunku i pocałować ją... w nos. No tak. Zawsze musiało być jakieś ale, zawsze musiał być jakiś haczyk. Właściwie... To chyba Duma był jednym wielkim haczykiem. Chwila zastanowienia. - Ale rozważyłabyś fakt, że może jestem dachowcem - miau.
Och.Anonymous - 9 Październik 2013, 20:14 Drobna, niewinna dziewczyna unieruchomiona przez nachylającego się, nieco silniejszego chłopaka.. Co byście sobie pomyśleli? No właśnie. Być może wizualnie wyglądało to tak, jak wyglądało, ale w istocie było zupełnie inaczej. No i.. tak, udało jej się osiągnąć to, co chciała - przyprawić Dumkę o zdumienie na twarzy i mocne zdezorientowanie. Może teraz zaczniemy grać według zasad Nory? Najwidoczniej to się ewidentnie Dumie nie podobało, ale dzięki temu dziewczyna miała jeszcze większą motywację, by w żadnym wypadku nie dać się sprowokować. Nie będzie miał tej satysfakcji, już Nora o to zadba. O ile w międzyczasie nie wyniknie tutaj coś, co dziewczynę psychicznie przerośnie, a na to się właśnie zapowiadało. Starała się powstrzymać przeszkadzające nawyki i odruchy, które bardzo chciało wykonywać jej ciało i ani na małą chwilkę nie zmieniła wyrazu twarzy, która wyrażała stoicki spokój. Noro, ile wytrzymasz?
- Możesz patrzeć sobie z góry, niekoniecznie na mnie siedząc - i nie przygniatając mnie do tej niewygodnej ścieżki.. Tak, małe kamyczki wbijały jej się w plecy, ale właściwie tylko w małej części zwracała na to uwagę, bo przecież działy się o wiele ciekawsze rzeczy od kujących kamyczków. A więc.. Zajmowali całą ścieżynę, stopniowo zmniejszając między sobą odległość i do tego uśmiechali się do siebie idiotycznie, każdy z innego powodu. Zostańmy przy tym, że oboje są dziwni i nie rzucajmy już oskarżeń kto bardziej, bo raczej nie jesteśmy w stanie tego określić. Spochmurniała trochę, słysząc jego następne słowa, biorąc wszystko zbyt poważnie. Westchnęła i przymknęła oczy na kilka sekund.
- Może jednak nabierzesz ochoty? - zapytała, nie pozwalając po raz kolejny tak po prostu zakończyć tematu. Zakończyć tematu przez niego, tak nawiasem. - Bo nie jestem dachowcem - prosto, konkretnie.. ale czy zadowalająco? - Ja nie drapię. Ewentualnie nożem.
A potem owy nóż został użyty, tylko problem był w tym, że nie przez właścicielkę, a przez Dumę. To.. tak. Lekko wyprowadziło ją z równowagi. Zbladła jeszcze bardziej, kiedy przeciął skórę, a z dłoni popłynęła niebieskawa krew. Oczy rozwarły się w szoku i - co jest typowe dla Nory - przez chwilę pozostawały w takim stanie. Znowu opóźniona reakcja, jakby to co się stało, dotarło do jej mózgu dopiero po jakimś czasie. Wpatrywała się przed dłuższą chwilę w błękitną krew, którą widziała właściwie pierwszy raz.. A potem już całkowicie wyglądała jakby dopiero co zobaczyła świat, jakby nigdy nie widziała człowieka, który, notabene, cmoknął ją w nos. Przeszedł ją dreszcz, trudno określić dlaczego, ale było to naprawdę specyficzne uczucie, które nie wiedziała jak nazwać.
Ale teraz..
Zacisnęła wyschnięte oczy, zmarszczyła brwi zirytowana i szybkim ruchem wyrwała swój nóż z ręki Dumy. Nieco się podniosła, zważywszy na to, że miała teraz trochę więcej przestrzeni.. Potrząsnęła lekko głową i ona powrót otworzyła oczy, które wściekle wpatrywały się teraz w jego twarz. Ale zauważmy, że nie wybuchnęła! Przynajmniej nie tak bardzo. W tym momencie zdradzały ją tylko oczy, no i może ten gwałtowny ruch, kiedy wyrwała mu z ręki nóż. To, czego najbardziej nienawidziła, Duma potrafił zrobić w każdej chwili. Zastanowiła się, co teraz zrobić.. i bezceremonialnie, za pomocą noża wycięła kawałek swojej i tak za dużej koszulki, a potem obwiązała nią zranioną dłoń Pana D.
- Jesteś idiotą.
Konstruktywny komentarz. Ale jakże prawdziwy.
- I przestań już tak rozczulająco miauczeć. Brzmisz jak mały, biedny kotek.
Och x2.Anonymous - 9 Październik 2013, 21:12 Może i to wyglądało na jakąś namiętną pozę, ale spójrzmy prawdzie w oczy - nie sposób się nie zgodzić z tym, że ta namiętność niemalże zakrawała tylko i wyłącznie o to, żeby "moje było na wierzchu" - zabiegi tak egoistyczne i niepozbawione jednak, mimo wszystko, swego uroku, wciągające w pułapkę, która raczej nie pozwalała na oddzielenie się od tego, co oferowało im ich towarzystwo - bo tutaj były tylko dwie osoby. Bo tutaj nie można było, niby Szwajcaria, utknąć na neutralnym gruncie, będąc wciąż stronniczym, a jednak zamkniętym. Tutaj... Nora mogła albo wygrać, albo przegrać. Co gorsza - Duma też mógł przegrać albo wygrać... Oczywiście chłopak nie dopuszczał do siebie myśli, że szala może jednak zaważyć, a wiktoria wprost wyślizgnąć się z jego rąk - pomimo tego że ścisk jego rąk był na tyle mocno, by wydobyć ją można tylko było... podstępem.
- Myślisz, że ja czerpię z tego przyjemność? Siedzenie na tobie to jak siedzenie na strasznie niewygodnej ławce - zamruczał pogodnie, jednak sam chyba zaczynając powoli rozumieć, e jednak przegina. Chociaż, z drugiej strony, idąc śladem podstępu... Co jeżeli Nora niezmiennie i cały czas wykorzystuje jakąś świetną technikę infiltracji, na tyle pomysłową i sprytną, że Duma po prostu w istocie z góry jest już przegrany...? Co jeżeli ona już wie, co powinna zrobić, wie, że karty są już rozdane i... tym razem nie możesz nikogo zabić. To nie jest chyba zbyt dobra gra, mój drogi. Fortuna dzisiaj nie jest po twojej stronie i nie będzie przez długi czas - wypięła się na ciebie, jak ty na swoje żelazne zasady... dobrze, dobrze. Rozumiemy - jesteś przegrany. No ale po co się z tym godzić? Pogrążysz ją. Albo siebie. Jasna cholera... Nie, nie może być tak, że nie chcesz. I już.
- Noro... naprawdę tego nie potrzebujesz. A ja wolę, żebyś pozostała przy swoim zdaniu. Bo... może to ty masz rację? - kłamca. No i kolejne... Jak to nie jest dachowcem? No, to raczej mało prawdopodobne. - Nie robisz "miau", nie drapiesz... Aż dziwne, że jeszcze z tobą rozmawiam. Raczej wolę bardziej temperamentne osoby.
Uśmiechnął się, bowiem stwierdził, że i tak już przesadził z byciem łagodnym w poprzedniej wypowiedzi i ponownie musiał dokopać cyrkowej. No, są takie chwile, w których... Trzeba. Po prostu trzeba, żeby nie stracić reputacji skończonego kretyna.
Obserwował w milczeniu - niejako także w skupieniu - jak przez jej twarzyczkę przetaczają się te wszystkie emocje i naprawdę nie mógł nie wyrazić podziwu, że była w stanie poradzić sobie z takim nadmiarem emocji, pogrupować go i pokazać po kolei na swoim licu. On to by pewnie zachował po prostu beznamiętną twarz i potem urządził taką szopkę, że wszyscy go mieliby dość, a ona... po raz kolejny wybrała ścieżkę, której nie zrozumiał. Oblizał lekko wargi. Przez chwilę wpatrywał się w to, co robi, dał sobie wyrwać nóż i owinąć rękę, ze stoickim spokojem - niby pacjent w szpitalu. Nora-pielęgniarka... ojeju. No i jeszcze kiedy usłyszał jej komentarz... na jego twarzy pojawił się dopiero teraz koci wyraz, bowiem wyglądał, jakby ktoś mu podsunął pod pyszczek maślankę - zadowolenie pełną parą.
- Nie jestem. Lampka mi błysnęła i wyszło, że kłamiesz - piękna pauza. - Ale tamto drugie już było prawdziwe. Widzisz? Jednak jestem dachowcem.
Pomruk satysfakcji.
- Mam niewrażliwą skórę. To moja kolejna, ekstra-super moc. Nie masz się o co martwić - i... attention, zlazł z niej, by po prostu położyć się na plecach obok niej z rozwalonymi na bok rękami.
Och x3!Anonymous - 10 Październik 2013, 14:08 Namiętną pozę? Można by się sprzeczać, bo bardziej wyglądało to na molestowanie biednej dziewczyny.. w dodatku nożem. Możecie się zdziwić, ale Nora mimo wszystko ma pojęcie o takich sprawach, chociaż jej spektrum wiedzy na temat świata stanął na poziomie podstawówki, kiedy to została uwięziona w organizacji. Odkąd udało jej się uciec, zaczęła poznawać świat od gorszej strony i powoli wciągała się w jego fałszywą iluzję. Może i nie jest w stanie zrozumieć wszystkich uczuć, ale zdaje sobie sprawę ze zła, które kryje się w tym zepsutym śmietniku, nazywanym światem. Ale wyjaśnijmy - oczywiście ze swojej pozycji wcale by tak tego nie określiła. Za to Duma miał naprawdę dziwne sadystyczno-masochistyczne zapędy - raz torturuje biedną Norkę i unieruchamia ją boleśnie, a potem rozcina sobie skórę i jeszcze nie sprawia mu to żadnego problemu. Zdecydowanie coś tu jest nie tak, prawda? Poza tym.. porównanie Nory do niewygodnej ławki było naprawdę niemiłe. Zmarszczyła brwi na tę uwagę i znowu zamyśliła się się na chwilę, szkicując w głowie jego konterfekt. A co mu do cholery chodzi? Za nic nie mogła znaleźć konkretnej odpowiedzi, jedynie w głowie pojawiały się miliony różnych, niedokładnych pomysłów. Wszystko co robił sprzeczało się ze sobą. No bo jeszcze przed chwilą całował ją w nos, a teraz bezczelnie ją obraża. Tak na marginesie, cóż on się tak uczepił tego jej nosa? Jakby nie było innych o wiele ciekawszych części ciała, którymi można byłoby się zainteresować. Proszę, nie bierzmy pod uwagę żadnych zbereźnych myśli, które przyszły nam do głowy. Bo tak się składa, że aktualnie Nora popełniała w myślach zabójstwo w afekcie.. domyślacie się kogo.
- W takim razie znajdź sobie lepszą - przewróciła oczami w wyrazie dezaprobaty. - Jestem niewygodna, nudna.. więc co tu jeszcze robisz?
Nora-pielęgniarka poczuła następny przypływ irytacji, na który powoli zaczęło brakować miejsca. Nie dała jednak tego po sobie poznać, przymknęła oczy i zaczęła liczyć do dziesięciu.. Raz, dwa.. No cholera, to nie działa, a jeszcze wystawia na próbę cierpliwość cyrkowej. Naciągnęła rękawy płaszcza na dłonie i usiadła krzyżując nogi, kiedy w końcu Duma z niej zlazł.
- Hm, muszę cię zmartwić, ale zdaje się, że twoja pierwsza extra-super moc zaczyna szwankować - o nie, za nic nie potwierdzi tego, co właśnie powiedział jej Duma. Nie patrzyła na niego; wzrok miała skierowany gdzieś przed siebie, nie skupiając się właściwie na niczym konkretnym. Za to ta druga zdolność.. całkiem przydatna, trzeba przyznać. Szala dominacji znów przechylała się w jego stronę. Co zrobić? Może najlepiej skończyć tą wielce destruktywną konwersację? Gubisz się, gubisz..
Nie.
- Mogłeś mi o tym powiedzieć zanim zniszczyłam sobie koszulkę - mruknęła, ciągnąc za pojedynczą, białą nitkę swojej koszulki. - Czyli.. nie odczuwasz bólu? W ogóle? - zapytała ze szczerym zaciekawieniem, bo w końcu dowiedziała się czegoś istotnego. A tak wracając..
- Mru.
To chyba zastępuje "miau", prawda?
Och.
x4.Anonymous - 10 Październik 2013, 15:23 Sprzeczać...? Przecież Duma nie potrzebuje tak górnolotnych powodów, żeby się sprzeczać - zresztą... no tak - nie da się ukryć tego, że mimo wszystko Duma postrzegał świat w bardziej jaskrawych barwach niż Nora - tylko gwałty, molestowania, sadystyczno-masochistyczne zapędy... Przecież osoba pozytywniej nastawiona na świat podsumowała po prostu słowem "zwariowany? lub jego synonimem. Lub równie barwnym, ale w miarę neutralnym przymiotnikiem, w końcu... Nie było z nim aż tak źle - skoro wciąż potrafił spojrzeć na ten świat trzeźwym okiem, skoro dalej wyciągał jakieś wnioski z jej zachowania - nawet wtedy, kiedy ją obrażał - i rozumiał po części jej emocje. Kwestia torturowania... Przecież jej nie torturował, bardziej odwdzięczał się za to, że ta biedna, bezbronna i zamknięta w sobie Norka groziła mu nożem. W końcu... Zawsze jego miało być na wierzchu. A cięcie się nie było niczym specjalnym, chciał po prostu w bardzo specyficzny sposób pokazać, kim jest. A ona i tak będzie dalej, na upartego, planowała na nim morderstwo - to się nazywa dopiero psychopatka! Cyrkowa... naprawdę dzisiaj przechodziła samą siebie, odnosząc się do pościgu myśli i do czynów popełnianych. Plany Dumy... Na pewno jakieś miał. Przynajmniej tak mu się wydawało, to czasu, w którym nie zetknął się z rzeczywistością - przyszło mu patrzeć, jak jego plan się po prostu sam wyniszcza, jakby Nora dobrze wiedziała, gdzie jest przycisk autodestrukcji poprzednio wymienionego. Zainteresowanie... To już jego własne wybory - a niezbadane są dumne wyroki... No i jeszcze trzeba było zareagować na jej złość - dlatego przekręcił się na bok i obserwował ją roziskrzonymi, szmaragdowymi oczyma.
- Bo ja jestem idiotą, wkurzający, bezczelnym typem, z irytującym uśmiechem i masochistycznymi zapędami, chowającym swoje uczucia pod maską sarkazmu. No i jestem bezbronny - skoro już mamy się powtarzać... Zamknął oczy, jakby te słowa sprawiały mu jeszcze więcej przyjemności, niż siadanie na niej... czy coś. Ojej. Jak to zabrzmiało! - Co robię? Leżę.
A na jej kolejne zdanie zaśmiał się cicho, darując jej kolejną odpowiedź, która jeszcze bardziej utwierdziłaby ją w tym, że ego Dumy mogłoby konkurować z Mount Everestem. Na razie... No, pozory. Ale na odpowiedź następną, przekrzywił delikatnie głowę i westchnął krótko, jakoby przejęty tym wydarzeniem.
- Mogę ci oddać swoją koszulkę - odparł na to, wzruszając ramionami. No tak, dobry samarytanin rozdaje koszulki na prawo i lewo. Co za problem w końcu włamać się do kolejnego domostwa i skraść następną? Na pewno wychodzi taniej niż zakupy w centrum handlowym. Albo jakimkolwiek innym sklepie. Na kwestię bólu raczył unieść łuk brwiowy i przeciągnąć się, rozczapierzając palce - trochę utrudnił mu to opatrunek Nory, ale... co tam. - Odczuwam. Jeżeli jest naprawdę mocny. To znaczy... jak mi ktoś naprawdę da w kość. Wtedy, z Coldem, raczej trudno byłoby mi udawać, że to bolało.
No i... mru? Ooo. Znowu śmiech.
- Z tego, co się orientuję, już omówiliśmy kwestię twojej rasy... więc nie, ty nie możesz być kotem - no, Duma wie lepiej. Jak zwykle.
Nie ma ochaaa.Anonymous - 10 Październik 2013, 18:47 Czyli wszystko wracało do poprzedniego stanu. Sytuacja zaczęła się stawać dla Nory bardziej komfortowa, kiedy odzyskała zdolność ruchu i mogła się nieco uspokoić. Najwyraźniej dla Dumy pojęcie "przestrzeń osobista" było mocno niezrozumiałe, ale do tego trzeba się już przyzwyczaić. Nie traćmy jednak prawdziwej intencji Nory, kiedy podobno groziła mu nożem - nie chciała go zabić, tylko trochę przestraszyć.. Tak troszkę, żeby pokazać, jak lekkomyślnie się zachowywał. Co do psychopatki.. właściwie skąd możemy wiedzieć, że dziewczyna jest do końca zdrowa na umyśle? Może ta cała pomoc to tylko mylne pozory.. ale nie zdradzajmy już więcej. Najlepiej pozostać przy cichej, zamkniętej Norce, która jest bardzo wrażliwa i ma kruche serce, dobrze?
- Czyżbyś dużo myślał nad tymi słowami, że tak dobrze je pamiętasz? - oczy rozbłysnęły jej z nieznanego powodu, ale była zadowolona. Z jakiegoś powodu zostało to w jego głowie, więc można to wykorzystać.. Może jednak to Nora będzie miała przewagę? Mało prawdopodobne, ale zawsze można mieć jakąś małą iskierkę nadziei. Poza tym.. Nora sądziła, że słowa sprawiają więcej przyjemności od gestu głównie kobietom. Bo przecież to dla nich ważniejsze były wyznania, one potrafiły odczuć bezgraniczne szczęście tylko dzięki kilku czułym zdaniom, które w większości przypadków nic nie znaczyły. Słowa pieściły je delikatniej od gestu.. no może oprócz jednej przedstawicielki płci żeńskiej. Tej, która była troszkę zacofana, jeśli o to chodzi. Domyślacie się, o kogo chodzi. - Ziemia jest wygodniejsza, tak?
Nic dziwnego, w końcu Nora jest nieco koścista. Ale o dziwo, trochę siły miała.
A propozycja oddania koszulki sprawiła, że odwróciła głowę i spojrzała na niego zdziwiona. Żartował? Bo o mało nie parsknęła śmiechem. Czyżbyś już nie mogła określić, co jest prawdą, a co tylko fałszywym wyobrażeniem?
- Są ludzie, których uprzejmość jest gorsza od bezczelności. Spasuję.
Poza tym, wyglądałaby śmiesznie. Już na niego ta koszulka była za duża, a nawet nie chciała sobie wyobrażać, jak wisiałaby na niej. Znowu wracając do przeszłości..
- Co ci się wtedy stało? - nie udało jej się powstrzymać tego pytania. Chciała wiedzieć dokładnie. Tylko dlaczego? Ciekawość po raz kolejny wzięła nad nią górę. Ale przygotowała się na usłyszenie wymijającej odpowiedzi, albo zwyczajny jej brak. Westchnęła ciężko.
- Jestem aż taka śmieszna? - mruknęła cicho. Wydawało jej się, że wcale nie zadaje śmiesznych pytań, ani nie mówi niczego na tyle głupiego, żeby się z niej śmiać. A Duma robił to cały czas. - Alee.. nie pasowałabym na kota?
Nie ma ocha? To będzie ach.Anonymous - 10 Październik 2013, 19:27 A co ona sobie wyobrażała? Że jego zadaniem było napastowanie seksualne Nory? Też chciał się w końcu odwdzięczyć. Pokazać, że nawet, jeżeli się na niego rzuci, on mimo wszystko byłby w stanie jej oddać, pomimo wszelkich uszczerbków na zdrowiu - w końcu powiedział, że jego skóra jest niewrażliwa - miałby te kilka cennych sekund na oddanie jej kilku ciosów, po czym skonanie. Przynajmniej byłoby ono z przekonaniem, że dałby jej popalić... Albo przynajmniej połamał kilka kostek. Nawet swoich. A Dumkę za łatwo było przestraszyć, więc raczej nie chciał, żeby znowu doprowadzano go do tego stanu - może i był sadysta i psychopatą, ale był także lekkim neurotykiem - lekkim... no, może to trochę za mało. Po prostu nie lubił, jak się go straszy, bo i tak większość życia zdarzyło mu się żyć w ciągłym strachu - o to, że go zabiorą, złapią, trafią, znajdą... I tak dalej, i tak dalej. Właściwie dalej się trochę bał - tego, że go znajdą. Znowu.
Byle z dala od Nory.
- Ooo tak. Powtarzam je sobie codziennie z rana, by poprawić sobie humor i przypomnieć sobie o tym, żeby nałożyć ta maskę, bo wiesz... czasem o niej zapominam. Na szczęście dobrałem już odpowiednią melodię do twoich słów i spróbuję o ty nie zapomnieć. A ty? Dlaczego nie pamiętasz moich żadnych słów, co? - o właśnie. Trzeba zrobić wyrzuty, żeby zamaskować jakieś bzdury, o których tak do przesady wspominała autorka Nory. A powtórzenie po raz kolejny, że Duma nie jest normalny, może i by tutaj pasowało... ale psułoby ciągłość sytuacji. Kiedy usłyszał jej następne słowa, po prostu westchnął i sam zdecydował się usiąść, by obdarzyć ja przeciągłym spojrzeniem, błądzącym w okolicach jej oczu. - Nie.
Stwierdził jakże lakonicznie, jednak nie ponawiając szturmu na Norę, a jedynie powracając spojrzeniem do Norki samej w sobie, zderzając się jeszcze raz z głębią jej oczu. Gdyby żartował, toby się tak nie patrzył - wyglądał teraz jak szczeniaczek, a nie zadowolony z siebie kotek. I to jaki smutny szczeniaczek... Jezu. Tylko uciekać od czegoś tak smutnego. Jednak... tak. To definitywnie była cisza przed burzą.
- To może spodenki? - no, od razu widać, że nieprzyzwoite sytuacje to twoja codzienność. Biedna Nora - że też ona jeszcze chciała z czymś takim siedzieć. No, niby celowała w niego nożem, ale skoro go nie zabiła... to może ją jeszcze powkurzać. Do czasu, kiedy nie użyje noża znowu. I znowu. I znowu. No przecież... W Dumkę by nie trafiła, prawda? Prawda? Nadzieja matką głupich. Może to ona jest twoją biologiczną matką, Douma?
Mrugnął kilka razy.
- Jestem lunatykiem, ale większość życia spędziłem na ziemi, no... jako jeden z podopiecznych ma... pewnej organizacji przestępczej. Rozumiesz... z takich trudno wyjść. Nawet już niepoobijanym. Wyjść w ogóle - sam dokładnie nie wie, czemu wtedy wyszedł stamtąd żywy, ale... no. Był cały i zdrowy - no dobrze, może nie cały, zważywszy na te plecy... wiedział, że cały czas usiłują go nastraszyć. Z drugiej strony - jednak dobrze, że nie podzielił się koszulką. Jeszcze by zobaczyła... Nie, to zły pomysł. Bardzo zły.
- Nie jesteś śmieszna, tylko masz ciekawe poczucie humoru - mruknął. Chyba nie zrozumiał, że to wszystko tak na poważnie... Biedny Duma. Znowu. - Mi... bardziej pasujesz na Norę.
No cóż.
Ach!Anonymous - 10 Październik 2013, 20:45 A cóż to za brutalne myśli? Naprawdę byłby wstanie oddać te kilka ciosów? Nawet takiej biednej, kruchej Norce? Oj, to byłoby bardzo niestosowne. Zresztą, Nora wcale nie zamierzała nikogo zabijać w najbliższym czasie.. i w ogóle. Wręcz przeciwnie - starałaby się pomóc. I - naprawdę? Duma neurotykiem? Może i zastanawiające było momentami to jego przerażenie, ale Nora nigdy nie wzięłaby pod uwagę takiego określenia w stosunku do niego, a raczej zastanawiałaby się czy sama neurotyczką nie jest.. tak. Zdecydowanie. Natomiast zwykły strach przed złapaniem nie był niczym dziwnym. Kto by nie uciekał, gdyby groziło mu pozbawienie życia? Tylko jak tu się bronić bez.. broni.
- Próbujesz bronić się sarkazmem. To głupie - skomentowała dobitnie po kilku sekundach. Przez tą krótką chwilę wyglądała, jakby nawet go nie usłyszała. Zresztą, kiedy odpowiadała można było odczuć to samo. I, skoro to są bzdury, to po co je maskować? To się ze sobą sprzecza, prawda? Aura obojętności wokół Nory cały czas się rozszerzała, aż dziwne, że nie dosięgła jeszcze Dumy. - Zanucisz?
Kiedy spotkały się ich spojrzenia, Nora jakby wewnętrznie skuliła się w sobie. Po raz pierwszy tak bardzo nie mogła wytrzymać jego wzroku. Intensywna zieleń za bardzo ją pochłaniała, wciągała w jakąś skomplikowaną grę, w której nie mogła zwyciężyć. I jeszcze ta mina zbitego psa. Ale, cóż za metamorfoza. To chyba przez to tak specyficznie się poczuła. Mimowolnie odwróciła wzrok, udając że bardzo zainteresowała nastająca ciemność.. tak. Naprawdę zrobiło się jeszcze ciemnej niż było.
Serio? Spodenki?
No tak, czyli po raz kolejny wszystko wróciło do normy. Pociągająca propozycja.. ale nie dla Norki.
- Dziękuję, mam swoje.
Śmiesznie, ale.. że też on chciał siedzieć z czymś takim jak Nora. Tak to powinno brzmieć. A skoro tak to powinno brzmieć, to już dawno powinno go tu nie być.. ale z jakiegoś powodu był.
- Wiem co to mafia - mruknęła lekko poirytowana. Nie jest aż tak głupia, naprawdę. Myślałam, że to zostało już wyjaśnione. Jeżeli myślicie, że dziewczyna nigdy nie miała do czynienia z mafią, to byście się zdziwili. Nie skończyło się to jakoś tragicznie, ale do najlepszych doświadczeń nie należy. - Więc czemu odszedłeś? - o, to było ciekawe pytanie.
Kurczę, zdecydowanie za dużo tych pytań. Nora zdawała sobie z tego sprawę, ale jak tu się powstrzymać? A poczucie humoru.. właściwie czy Nora w ogóle je posiada? Spojrzała na niego kątem oka.
- Ciekawe? - tak się składa, że nie chciała powiedzieć tego na głos, ale jakoś tak wyszło. Następnie pytanie tym bardziej nie powinno wydostać się na wolność. Ale cóż, jakimś sposobem pokonało zabezpieczenia. - A jaka jest według ciebie Nora?
Wyschnięte gardło wyrzuciło z siebie to pytanie zachrypniętym tonem. Zmarszczyła brwi, zła na siebie i odchrząknęła. Kurczę.
Miau?Anonymous - 10 Październik 2013, 21:28 Norka sama przestrzegała przed tym, że nie jest taka milusia i słodziutka. Te noże, nóż większy, te blizny... Miała być maszyną do zabijania, tak? Więc dlaczego niby ma być taka delikatna i niewinna, jak Duma ją widzi teraz? To chyba właśnie najbardziej wciągało Dumę w to, co przyszło mu zobaczyć i wiarę w to, że pozory mogą mylić - bo... po cichu naprawdę wierzył w tego norkowego potwora, który rozkwasi go. albo przynajmniej stłamsi, przynajmniej na tyle, by nie zostało po nim żadnego większego śladu. I tak byłoby lepiej już zniknąć z tej ziemi z rąk cyrkowej, niż zostać zamiecionym przez tych, którzy go prześladowali. W końcu... A nuż będzie mniej bolało. A nuż przynajmniej ktokolwiek będzie o nim pamiętać. No i, prawdę mówiąc, póki nie miał broni, nie chcieli go załatwić - stwierdzili, że nie będzie tej zabawy... Na razie jest po prostu bezpieczny ze swoimi siniakami i zadrapaniami. Ale potem...
- Sama ciągle mi wytykasz to, że nie mam czym, a do głupoty zdążyłem już się przyzwyczaić - na powrót położył się na ziemi, wciąż odwrócony do Nory, by móc spoglądać na nią tak długo, jak mu się żywnie podoba... O tak. Definitywnie powinna poczuć się zagrożona - i wmawiać sobie, że to tylko spojrzenie... A ta obojętność tylko przyciągała. Byle zrobić jej na złość. - Nie umiem śpiewać.
Poprawił włosy. Oho, kolejne kłamstwo. Taaak, na pewno Duma skrywa w sobie Justina Timberlake'a, jednak na tyle nieśmiałego, by nie móc pokazywać swoich zachwycających ruchów i karmić innych rytmami R&B... No i delikatnie ukłucie smutku - uciekła. Niby spojrzeniem, ale to trochę tak, jakby po prostu uciekła od niego. Jednakże to sprawiło, że on tez mógł zabrać spojrzenie, co czym prędzej uczynił, rozpoczynając wędrówkę zieleni po równie zielonkawej florze otoczenia - kwiatki, chwasty, trawy... Nuda. teraz tylko trzeba było przełknąć odmowę w kwestii spodni - chlip, chlip - no i... słysząc jej irytację w głosie, znowu zrobił się śmiertelnie poważny.
- Nie lubię tego określenia - nieprawda, o n i nie lubią. - Odszedłem...? Jeszcze nie, Noro. Odejdę, jak będzie koniec.
Zaśmiał się cicho, ale dopiero wtedy można było usłyszeć zdenerwowanie w jego chichocie. No i jeszcze... Następne pytania. Które również znosił ze spokojem. Tak - był aż za nadto spokojny.
- Tak, ciekawe. Trudno rozpoznać, czy masz to poczucie humoru, czy ja je stwarzam tylko po to, byś była w moich oczach lepsza - rzucił, wzruszając ramionami - widać, że trochę oklapł po wspomnieniach. Ale to kolejne pytanie... Zbłądził spojrzeniem i zaczął wgapiać się w trawę. I patrzył. i patrzył. I... tak, tak, patrzył. - Nora? Po prostu jej zazdroszczę. Wielu rzeczy.
Mamrot. Ojeeej, nieśmiały Duma...!
To jest dopiero coś.Anonymous - 11 Październik 2013, 14:52 Tak, Nora zdecydowanie nie była słodziutka, chociaż miała miękkie serce. Wrażliwe serce, z dziurami sięgającymi na wylot, których nie dało się załatać. I to one psuły całą delikatność dziewczyny. Skazy, które utworzone zostały w przeszłości, i które zostaną z nią na resztę życia. Nora sprawiała wrażenie niewinnej, bo w gruncie rzeczy taka chciała być. Ale nie zawsze da się utrzymać pozory na długi czas. Można próbować, tak jak robiła to Nora, przy okazji zamęczając przytłoczony umysł. Pragnęła zachowywać się normalnie i nie dać się psychodelicznym myślom, które co jakiś czas przychodziły jej do głowy, próbując zakleszczyć się i zostać tam na zawsze. Gdyby nie powstrzymywała własnej psychiki przed autodestrukcją, już dawno mogłaby się pożegnać z mianem "niewinnej". Nie było jej łatwo; nie miała tylko uszczerbku na zdrowiu fizycznym, ale w niewielkiej części na zdrowiu psychicznym. Możemy powiedzieć, że udawało jej się to przezwyciężać, ale czy do końca? Oczywiście, że nie. Zawsze pozostawało coś, czego nawet ona nie mogła się pozbyć, a co mogło zacząć rozwijać się i zawładnąć wszystkimi skrytymi zakamarkami umysłu.. i przejąć kontrolę.
- Nie mówiłam, żebyś śpiewał, tylko zanucił. To chyba dwie różne rzeczy? - oj, ta melodia nie mogła być aż tak zła, w końcu nie został do niej użyty bardzo ordynarny tekst. Zagrożona wcale się nie czuła, bo.. czym? Duma raczej nie ma mocy zabijania spojrzeniem. Odczuwała przed nim raczej dyskomfort.. z jakiegoś powodu. Natomiast strach jest jedynie wytworem naszej wyobraźni. Siedzi zagnieżdżony w psychice, tylko po to, by w najgorszym momencie rozszarpać wizję spokoju. A najgorsze co mogła zrobić, to właśnie uciec spojrzeniem i pokazać, że nie jest na tyle silna, by przejąć kontrolę nad własnym zachowaniem.
Przełknęła ślinę i rozwarła lekko wyschnięte wargi, by pozwolić powietrzu dostać się do środka. Przymknęła oczy; białe, gęste rzęsy złączyły się, a sama Nora nabrała łagodniejszego wyrazu. Znowu wyglądała na zamyśloną.
- Co masz na myśli, mówiąc koniec..? - zapytała cicho, ale czy chciała poznać odpowiedź? Zauważyła, że jego humor nieco przygasł, po tym jak nasunęli się na ten temat. Co się mogło zdarzyć, że teraz jest w takiej sytuacji? Właściwie w tej kwestii nie miała kompletnie żadnego pomysłu. Była zdana tylko na jego informacje. Usłyszała poddenerwowanie w jego głosie i przez chwilę pomyślała, czy po prostu nie zakończyć tej rozmowy? Cóż, jak widać była to jedynie krótka myśl i nie miała większego znaczenia, bo następne pytanie i tak wypadło z jej ust przed jakąś... sekundą?
Nora właśnie straciła całą wiarę w to, że jednak jakiekolwiek poczucie humoru posiada.. bo właściwie prawdą było, że to dzięki niemu, albo jak kto woli przez niego, dziewczyna zaczęła stosować sarkastyczne odpowiedzi, których nigdy wcześniej nie używała, bo.. och, po prostu mało się odzywała. Co wiązało się z tym, że nie miała zdolności podtrzymywania rozmowy, albo chociażby zdolności do prowadzenia konkretniejszej dyskusji.
Przez chwilę zastanawiała się, czy dobrze zrozumiała ten mamrot, aż w końcu skierowała na niego wzrok, spojrzeniem mówiącym "co ty do cholery gadasz?". Zdziwiło ją to stwierdzenie, bo czego tu zazdrościć? Blizn? Zrujnowanego wnętrza? Brak bliższych znajomości? Moglibyśmy tak wymieniać w nieskończoność, ale po co? By jeszcze bardziej się zdołować?
- Mi? Czego, jeśli mogę wiedzieć?
A może to był po prostu sarkazm?
A może ta odpowiedź byłą tylko wytworem twojej wyobraźni?
A może zrozumiesz, że wcale nie jest z tobą aż tak źle, Noro?Anonymous - 13 Październik 2013, 19:04 Och, te małe potwory to to, czego boimy się najbardziej. Bo bimy się tego, że możemy je przeoczyć, a one, udobruchane tym, że są niewidzialne, mogą pęcznieć do niewyobrażalnych rozmiarów i objawić się ofierze dopiero wtedy, kiedy będzie już za późno... Taka wizja niewinnej Nory naprawdę była w stanie przyprawiać o dreszcze, ale z drugiej strony także okropnie Dumę interesowała - w końcu każdy wie, że zazwyczaj eksperymenty mają skutki uboczne - już pomijając nawet wygląd Nory i jej zachowanie, którym przypominała naprawdę człowieka odciętego od świata żywych... Po cichu lunatyk na to liczył. Liczył, że kopnie go zaszczyt obcowania nie z tą cyrkową, tylko jej inną, dziką odmianą, na tyle niebezpieczną, że po zetknięciu z nią nie będzie co z niego zbierać... No dobrze, dobrze, to tylko dzikie marzenia Dumy, bo z tym, co przyszło mu zobaczyć, przestał wiązać nadzieję z tym, że Nora mu coś takiego w ogóle zrobi, powie czy przyzna... Nie. Bardzo martwiła się o swoją reputację, co sprawiało, że lunatyk tym bardziej chciał zrobić wszystko, by pokazała, co potrafi i jak bardzo potrafi go zgnieść - głupi masochista. Sadysta... No i idiota przede wszystkim. Tyle epitetów... Nawet po cichu liczył na to, że coś było wypowiedziane w miłym tonie, ale... no, tutaj także chyba się przeliczył. Tyle rozczarowań w jednym momencie... Norka mu za to zapłaci. Nawet, jeżeli nie będzie miała zielonego pojęcia, o co szajbusowi chodzi.
- Aaale... - wziął wdech i wydech, dalej towarzysząc jej spojrzeniem. Spojrzenie Dumy było niemal tak wiernym przyjacielem jak pies... no dobrze. Nie przesadzajmy w tych wszystkich przenośniach, szczególnie wtedy, kiedy za nic nie odnoszą się do rzeczywistości. - Troszkę się wstydzę. Wiesz, te sprawy... A co, jak usłyszysz i powiesz, że ci się nie podoba?
Strach jest bardzo potrzebny, bo odwaga bez strachu to zwykła brawura, często zakończona głupotą. Aby przekraczać granice, trzeba je znać i znać także powód, czemu je się przekracza. Tylko idioci przekraczają bariery dla zabawy... Dobrze. Wariaci, furiaci i desperaci. No i Duma, aczkolwiek... Duma przecież się zalicza do pierwszej grupy. Dlatego... powiedzmy, że pies wyrwał się ze smyczy i spieprzył byle dalej - znowu uciekł spojrzeniem. tym razem od Nory w wersji zamyślonej, głównie dlatego, żeby utrzymać pozory swego rodzaju nieśmiałości... Kiedy usłyszał jej pytanie, westchnął. Chyba zwątpił w rolę, którą wyznaczył dziewczynie, więc... przysunął się i jakże bezczelnie dopadł do jej włosów, chwytając za zagubiony kosmyk i obracając go sobie dookoła palca, spojrzeniem uważnie badając jego strukturę, jakby dopatrywał się chociaż delikatnego rozdwojenia końcówki, śladów łupieżu czy innego, brzydkiego sekretu. Na nic...
- Noro, niby jesteś taka mądra, a jednak nie wiesz, co się dzieje, kiedy jest koniec...? - zaczepił spojrzeniem o jej twarzyczkę, chcąc wyłowić jakąś ciekawą minkę, w którą na pewno ta się wykrzywiła. - W momencie, w którym mój mózg rozpryśnie się na jakimś drzewie, ścianie, podłodze... Póki co to wszystko zależy od twojej wyobraźni.
Blady uśmiech. Zabrał rękę, odsunął się i po chwili zastanowienia założył ręce na siebie. Ot, bariera.
- Czego ci zazdroszczę...? Jesteś uzbrojona, w miarę inteligentna, myślisz, że wszystko będzie dobrze, jak będziesz się tak zachowywała... To urocze - wzruszył ramionami i uciekł wzrokiem. Byle. Dalej.Anonymous - 14 Październik 2013, 14:15 Czyli jednak męczenie Nory było przyjemne. W każdym razie lepiej zrezygnować z marzeń, które są jedynie wynikiem czystej głupoty. Naprawdę nie polecam widoku wściekłej Nory, tracącej resztki świadomości przy cięciu swojego przeciwnika na kawałki.. Ale Duma tego nie rozumie. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła i tutaj to stwierdzenie jest jak najbardziej trafne. W rzeczywistości nie wyglądałoby to tak uroczo jak Dumie się wydaje i prawda jest taka, że śmierć z ręki dziewczyny wcale nie byłaby czymś lepszym, jak to określił. Ta druga wizja Norki budziła wielkie zainteresowanie, ale czy warto ryzykować? Sprawiłoby to przykrość i Dumie i Norce. Reasumując.. Dumo, jeszcze nie wiesz, ale nie chciałbyś tego widzieć. Ani doznać. Chyba, że aż tak desperacko pragniesz umierać w męczarniach.
Nora spojrzała na niego godnym politowania wzrokiem. Nie przesadzajmy, nie jest aż tak głupia, żeby nie wyczuć tego fałszywie wstydliwego tonu. Poza tym, za nic nie miało się to do jego wcześniejszego zachowania. Czy ludzie kiedy są nieśmiali, nie są nieśmiali cały czas? Ten tutaj wyjątkowo coś kręcił.. prawda? Takie pytania przychodziły na myśl Norce. Swoją drogą - Nora nie jest nieśmiała. Jest cicha ale impulsywna, nie myląc pojęć.
-Czyżbyś bał się krytyki?
Raczej się nie doczeka usłyszenia tej melodii, więc dała sobie spokój z namawianiem. Natomiast następny ruch.. tak. Nie poruszyła się, ale jej twarz wykrzywiła się lekko w niemym pytaniu. Właściwie na twarzy Nory można było postawić teraz wielki pytajnik, a to.. wyglądałoby po prostu komicznie. Patrzyła jak obraca jej własne włosy wokół palca.. i poczuła jakby owijał sobie wokół palca ją całą. Coś w niej zawrzało i odsunęła się nieco, cicho wzdychając. A potem sama zaczęła skubać w palcach kosmyk swoich włosów.
- Zachowujesz się tak, jakbyś wcale nie interesował się tym, że możesz umrzeć - mruknęła. - Dlaczego?
Wyobraźnia Nory była niesamowicie rozbudowana, więc nie miała problemu z zobaczeniem najczarniejszych scen z Dumą w roli głównej, ale.. nie bardzo jej się to podobało. Wizja Dumy z rozkwaszonym mózgiem nie należała do najprzyjemniejszych, a już na pewno nie chciała by stała się rzeczywistością. Trochę ją to poruszyło, trudno powiedzieć z jakiego konkretnie powodu, ale jednak.. Być może dlatego, że Nora była zbyt wrażliwa? Zmrużyła oczy, zirytowana tym, że nie potrafi zrozumieć własnych uczuć.
No i znowu.. nie, Nora nie jest urocza. Naprawdę, może trudno w to uwierzyć, ale takie są fakty. Chyba.
I.. w miarę inteligenta? W miarę? Podziękujmy Dumie za szczery komentarz i chodźmy się rzucić z klifu. Dobranoc.
- A ty myślisz, że coś zdziałasz, jak będziesz się tak zachowywał? - znowu to całe uciekanie wzrokiem. Litości. Następnym razem pewnie zrobi coś równie dziwnego, więc może lepiej już się wynieść? Zostawić bez odpowiedzi, nie zaspokoić ciekawości, nie dać tej satysfakcji? Może tak będzie lepiej? Nie. Ale jeżeli to dalej będzie tak wyglądało.. to Norka się nieco zirytuje. Tralala.Anonymous - 14 Październik 2013, 16:23 - Naturalnie, że boję się krytyki, w końcu jest tak niewiele strasznych rzeczy na tym świecie, że nie mam się czego innego bać... no dobrze. Wiesz co? Trochę się boję. Ale... po prostu nie umiem nucić. Myślę, że powinno wystarczyć ci to, co powiedziałem... Albo... sama wymyśl swoją melodię. Może przynajmniej będzie podobna do mojej... wiesz, kiedyś porównamy. Byłoby zabawnie, gdyby były podobne - uśmiechnął się bardzo blado, zadecydowawszy najwidoczniej nie wiercić się już tak bardzo, jak robił to poprzednio - ba, wziął nawet przykład z Nory po prostu nie ruszając się przez stanowczo za długi jak na niego czas. Może... Może i przeżywał to, co powiedziała - śmierć. Śmierć. Śmierć. Śmieć. Śmierć śmiecia naprawdę niewiele zdziała na tym świecie, dlatego nie za bardzo rozumiał, czym się tu przejmować... Właściwie miał poprosić ją o wyrok teraz, ale kiedy usłyszał jej słowa, czym prędzej odtrącił od siebie myśl, że mógłby w ogóle wysunąć taką propozycję... tak. Tym razem da się podejść, ale tylko dlatego, by przyciągnąć ją bliżej siebie... To zły pomysł. Jak zwykle, Duma. Jak zwykle.
- Chyba... nie chcę się po prost za bardzo tym przejmować. Co byś ty zrobiła, gdybyś zdawała sobie z tego sprawę? - o, jak zwykle musiał zadać jakieś pytanie, bo chciał być niemal tak natarczywy jak ona... Chociaż to ona miała dłuższy język. O wiele dłuższy. I tyle pytań... Niemalże jak na poziomie małego dziecka. Norce trzeba było wszystko sprostować, wytłumaczyć i zachowywać do tego cierpliwość... chyba ją zaraz zje. Znowu? Och, wcale nie znowu, po prostu... Dobrze. Zamknął oczy, po czym uniósł jedno oko, by zerknąć na nią i uśmiechnąć się szeroko... nie. Wyszczerzyć. Jak zwykle Nora przyprawiła go o atak śmiechu, kiedy nie powinna tego zrobić.
- Nie. Szczerze mówiąc, nie - zamruczał, kładąc się znowu na ziemi i zamykając z powrotem oczy. No. Jak zwykle miły i wylewny.