Anonymous - 13 Marzec 2011, 20:22 Oj tak Drakar, jesteś fajtłapą. Do tego masz zaburzenia psychiczne. Fajny z Ciebie koleś, dziwne, że nie masz kumpli. Na imprezach musiałoby być wesoło, gdybyś się schlał i kogoś poszatkował. No, ale porzućmy te wizje. Może kiedyś do nich wrócę na poważnie, ale to się zobaczy.
Tak czy inaczej, sprawy przybrały dobry obrót. Yokai już ciągnęła chłopaka do siebie, a Drakar, który raczej stronił od jakiegokolwiek towarzystwa na dłużej uważał, że dziewczyna jest śliczna. Teoretycznie mógłbym ich już tak zostawić, ale chciałem się pobawić jak najdłużej, tak więc zapewne odprowadzę ich do domu, zaparzę im herbatę a potem ja na któreś z nich wyleję. Tak, to nawet ciekawa koncepcja. No ale pomyślimy. Na razie cytrynowy deszcz przybrał na sile.Anonymous - 13 Marzec 2011, 21:35 Dziewczyna zastanawiała się przez dłuższą chwile co ja jeszcze spotka. Z pewnością dzień był ciekawy, ale lepiej nie zapeszać. Co w tym dniu najbardziej jej się podobało? To, ze poznała Drakara, to pewne. Gdy z Niej wstał i podał rękę chwyciła ja delikatnie i podniosła się z ziemi. Niby lubiła bawić się jak dziecko,a przy tym brudzić, ale nie zawsze trzeba przesadzać, a to chyba już nie było takie ciekawe. Zdjęła żelki z bluzki, które poprzyczepiały jej się do pleców i spojrzała na chłopaka. Zapewne wyglądała okropnie z posklejanymi włosami , rozmazanym makijażem i mokrymi ubraniami, ale tez nie było tak źle jak przypuszczała. - Nic nie szkodzi. - odparła obojętnie. Teraz miała jedynie ochotę na herbatę w zaciszu swojego domu. Spojrzała na chłopaka. Wygląda na to, ze zgodził się na odwiedziny w jej domu, wiec to chyba dobrze, prawda? Po pierwsze nie miała ochoty przyglądać się jego spapranej ranie, a po drugie lepiej będzie porozmawiać w domu. Chwyciła go za rękę i rozejrzała się jeszcze dokładnie. Nikogo nie ujrzała, a tu nagle jak na życzenie zaczęło mocniej padać. Pociągnęła go delikatnie i udali się w stronę domu Yokai.
z/t x2.Anonymous - 13 Marzec 2011, 21:40 No, i takie akcje to ja rozumiem. kiedy wszystko idzie zgodnie z planem, bez najmniejszych przeszkód. Aż prawie byłem z siebie dumny. No ale moje zadanie jeszcze się przecież nie skończyło, tak więc podążyłem za parką.
ztAnonymous - 9 Kwiecień 2011, 14:19 Jino po spacerze w Fusowym Gaju postanowił wybrać się na dalszą przechadzkę, tam gdzie go nogi poniosą a mogło to być każde miejsce, nawet świat ludzi do którego czasem zaglądał z ciekawości ale chadzał wtedy głównie do galerii sztuki. Strasznie go interesowało to, czy w śród ludzkich malarzy jest ktoś kto mógł mu dorównywać, a kiedy tam bywał z satysfakcją odkrywał iż tak. Choć ostatnim czasy ci nowi artyści byli beznadziejni. Pogrążony w swych rozmyślaniach dotarł do Żelkowej Plaży i z uśmiechem na ustach spojrzał na to miejsce. Zawsze było tu tak kolorowo dzięki tym wszystkim żelkom, aczkolwiek było tu także przez to odrobinę lepko. Stąpając ostrożnie zbliżył się do czekoladowej rzeki i biorąc pędzel w dłoń namalował sobie kubek, do którego zaczerpnął czekolady, oraz dorysował parę pianek które to wpadły do kubka. Tak wyposażony wybrał miejsce do siedzenia, lecz wcześniej wytworzył sobie koc na którym mógł usiąść, bez obawy iż żelki przykleją mu się do ubrania. Popijając sobie czekoladę obserwował okolice w poszukiwaniu czegoś, co mógłby namalować jako portret, ewentualnie czegoś do czego mógłby coś domalować.Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 14:31 Ona zaś postanowiła kontynuować zwiedzanie tejże krainy. Ostatnimi czasy zdążyła poznać kilka miejsc i musiała przyznać, że były one intrygujące. Zresztą dla niej tutaj wszystko było fascynujące. Dlaczego? Ano, dlatego że nigdy w podobnym miejscu nie mieszkała, toteż wszystko ją interesowało, chciała to zwiedzić i dokładnie zbadać.
Szła przed siebie umiarkowanym krokiem, bo donikąd jej się nie spieszyło. To, co właśnie zobaczyła wywołało u niej szeroki uśmiech na bladoróżowych ustach i wesołe ogniki w lazurowych oczach.
Plaża pełna żelków. Czy to było normalne? Według Gabrielle nie, ale powinna się do tego przyzwyczaić. Każda rzecz tu była niezwykła i magiczna. Nawet ludzie i inne istoty.
Początkowo nie wiedziała, że jest tutaj ktoś oprócz niej jednak im bliżej czekoladowego jeziora się znajdowała tym lepiej dostrzegała nieznajomego jej chłopaka. Postanowiła podejść, bo co innego miała do roboty? A, że towarzyska z natury jest, to tym bardziej.
- Można się przysiąść?- zapytała z delikatnym uśmiechem, zerkając na Jino wymownie.Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 15:05 Siedział dalej popijając czekoladę i wpatrując się w niebo przed sobą, nie zauważył nawet zbliżającej się w jego stronę osoby. Dopiero kiedy usłyszał pytanie skierowane do jego osoby, został wybudzony z lekkiego letargu i spojrzał na dziewczynę, po czym z uśmiechem pokiwał głową iż nie ma nic przeciw temu. Ale jeśli dziewczyna była towarzyska z natury to chyba nie będzie najlepszym pomysłem, by siadać obok niego bowiem nie może liczyć na rozmowę z nim, bo jedynie zdawkowe odpowiedzi od niego wychodziły, no chyba ze nastąpi jedna z jego nagłych zmian charakteru, a wtedy stanie się bardzo rozmowny czyli sobie pogadają. Skończył czekoladę i poszedł nabrać druga porcję, ale przy okazji namalował kolejny kubek i nabrał też porcję dla dziewczyny, bo może akurat miała ochotę na czekoladę. Wrócił z dwoma kubkami i jeden postawił obok siebie, a drugi wyciągnął w stronę dziewczyny z pytającym spojrzeniem. Jeśli nie będzie chciała to nic takiego się nie stanie przecież, no bo nie każdy moze mieć ochotę na picie czekolady.Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 15:38 Skinęła głową właściwie dla siebie. Obserwowała, dokąd idzie z uwagą. Po pewnym czasie jednak wrócił z dodatkowym kubkiem. Chwilę później mężczyzna wyciągał ku niej dłoń z czekoladą. To jej przypomniało o tym, że od ostatniego czasu nie miała nawet, kiedy zjeść ani się napić, toteż z chęcią przyjęła jego mały podarek.
- Dziękuję.- skinęła ponownie z szerszym uśmiechem.
Jak zdążyła zauważyć w tym krótkim czasie, Jino był małomówny. Nie przeszkadzało jej to wcale. Może po prostu z natury taki był? Albo po prostu nie miał ochoty rozmawiać? Cóż... Trudno teraz to rozpatrywać. W każdym razie miała ochotę sprawdzić jak z tym jest. Jeśli faktycznie nie miał ochoty na konwersację to po prostu posiedzi w milczeniu. Ważne, że w towarzystwie. Upiła łyk słodkiego napoju, po czym skierowała wzrok w jego stronę.
- Jesteś malarzem?- zapytała ot tak z ciekawości.Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 15:53 Kiedy przyjęła kubek również się uśmiechnął, bowiem ostatnim razem nie trafił z herbatnikami podczas spotkania w lesie, no i niestety jeden z talerzyków się zmarnował ale przynajmniej zwierzęta to zjedzą. Owszem był małomówny ale to już niestety było nieodwracalne, no chyba ze tak jak już mówił nastąpi jego nagła zmiana zachowania, a wtedy to mogą gadać na spokojnie przez długi czas, bowiem ta zmiana zazwyczaj utrzymuje się koło trzech dni. Spokojnie pił swoją czekoladę kiedy nagle padło pytanie, więc oderwał usta od kubka i oblizał je po czym pokiwał głową.
-Tak. Podobno bardzo dobrym. Tak mówią.
Nie to żeby się przechwalał bo nie lubił tego, ale zawsze ktoś kto widział jego obrazy mówił iż musi być najlepszym malarzem, ale zawsze kiedy to słyszał jakaś część jego była po prostu przepełniona ego wielkości całego świata z tego właśnie powodu. Nie lubił za bardzo tego uczucia ale co miał poradzić. Wbrew sobie działaś nie może przecież.Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 16:09 Pokiwała kilkakrotnie głową jakby nad czymś intensywnie myślała. Owszem, chciała zadać mu jakieś pytanie. Miała ich naprawdę sporo, ale postanowiła je zostawić na później. Przez kilka minut w milczeniu popijała czekoladę, kierując wzrok na horyzont. Ta cisza u niej długo nie trwała, bowiem Gabrielle była niezwykle rozgadana, tyle że starała się to ograniczać. Przeniosła spojrzenie na jego twarz. Lubiła mieć kontakt wzrokowy ze swoimi rozmówcami.
- A mógłbyś mi coś pokazać teraz? Coś namalowanego przez ciebie?- zapytała, a właściwie zaproponowała. Jej oko niezmiernie cieszyły prace innych. Sama nie posiadała talentu malarskiego, więc nie pozostawało jej nic innego jak cieszyć się pasją innych.Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 16:37 Jemu cisza nie przeszkadzała nic a nic, bowiem tyle lat już żył w tej ciszy iż była ona dla niego niczym nieodzowny towarzysz, który zawsze będzie za nim podążał niezależnie od tego, gdzie się znajdzie. tak samo jak samotność i ten ból który nosi w sobie już tak długo. Ból i tęsknota za rodzicami których nie był w stanie uratować, a to wszystko co zaszło było z jego winy. Miał ochotę jakoś się wyładować ale nie był sam, a więc stłumił to wszystko w sobie i skończył pić czekoladę. Słysząc jej propozycję zastanowił się nad tym i pokiwał ochoczo głową, bowiem będzie to dobry sposób na rozładowanie się. Chwycił pędzel i namalował sobie płótno po czym zaczął tworzyć obraz. Tym razem nie będzie to żywy obraz bo nie używa mocy, a więc nie ma obawy iż nagle się po prostu pojawi przed nimi. Malował z widoczną pasją w oczach a to co wyszło spod jego pędzla było po prostu arcydziełem. Namalował on góry i to tak realistycznie wyglądające iż można by pomyśleć że to jest naprawdę. Pokazał obraz dziewczynie i czekał na to co powie.Anonymous - 13 Kwiecień 2011, 16:57 Spojrzała na obraz z nieukrywanym zdumieniem.
- Jej, są świetne! Masz naprawdę ogromny talent.- posłała mu szeroki uśmiech. Czas ją powoli zaczął gonić. Musiała się już powoli zbierać. Spojrzała na Jino z przepraszającym wyrazem twarzy.
-[color=#cc6666] Wybacz, ale muszę się już zbierać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Dzięki za miłe towarzystwo.- położyła na chwilę dłoń na jego ramieniu, po czym się podniosła ze swojego miejsca.
- Do zobaczenia!- rzekła na odchodne, a następnie udała się ku wyjściu z plaży. Po niedługiej chwili już jej nie było.
[zt]Anonymous - 23 Kwiecień 2011, 15:56 Jejciu, tu było niesamowicie! Sebastian przechadzał się po plaży radosnym krokiem, przyglądając się wszystkiemu dookoła. Żelki. Mnóstwo żelek! I to we wszystkich smakach. Chłopiec uwielbiał te niepozorne słodycze. Jednak to nie żelki wzbudziły w nim tak ogromną euforię. Byłą to czekolada. Taka płynna. I to do tego w tak ogromnej ilości, że aż wydaje się to niemożliwe do ogarnięcia. Całe jej jezioro! Kapelusznik zaśmiał się wesoło. Tak, było mu do śmiechu. Podszedł do samiutkiego brzeżku. Ach, jak to ślicznie pachniało! Aż ślinka ciekła! Ukucnął i umoczył sobie palec w aromatycznej czekoladzie, po czym wsadził sobie do ust. To było pyszne! Westchnął błogo. Czy mógł trafić lepiej? Poznał smak chyba najlepszej czekolady na świecie! Teraz zdecydowanie łatwiej będzie mu wyczarowywać dobre słodkości.
Szeroki uśmiech rozświetlił twarz Sebastiana. Wziął jedną z żelek leżących wszędzie dookoła. Miała kolor pomarańczowy. Zjadł ją szybciutko zapamiętując jednocześnie, jaki miała smak. A miała wyśmienity. Jak prawdziwa mandarynka!
Rozejrzał się nagle. A co to? Czyżby był sam w tak uroczym miejscu? Na chwilkę posmutniał. Niemożliwe, że nikt nie zechce tu przyjść! Zaraz na pewno ktoś się pojawi! Tak, ta myśl poprawiła nieco humor małemu kapelusznikowi. Zawsze przecież jest przyjemniej w czyimś towarzystwie, niźli samemu.
Sebastian poprawił kapelusz, wygładził materiał w parasolce (i znowu pytanie - po co mu ona, kiedy nie pada?) i przetarł pomarańczowe ślepię. Może był trochę senny, ale jak tylko pojawi się jakiś ktoś, to na pewno się rozbudzi.
Podniósł się i zaczął wolno tańczyć. Poruszał się z gracją. Widać było, że sprawia mu to przyjemność. Taniec był jedną z ulubionych czynności chłopca, towarzyszył mu niemal wszędzie, toteż w takim przyjemnym miejscu nie mogło go zabraknąć. Niektórym podobało się, jak tańczył kapelusznik, inni go tępili i krytykowali. Ale on to ignorował, bo robił to tylko dla siebie. Chciał tańczyć i nikt nie mógł mu tego zabronić.Anonymous - 23 Kwiecień 2011, 16:25 Właściwie, to zrobił się nieco głodny, jednak myśl, by wrócić do miasta i poprosić kogoś o trochę jedzenia niezbyt mu się podobała. Owszem, kilka razy zdarzyło mu się spotkać na swojej drodze naprawdę miłe osoby, ale ostatnim razem nie dość, że nie udało mu się zdobyć obiadku, to jeszcze nieźle oberwał od jakiegoś naprawdę zdenerwowanego mężczyzny. A tego dnia Willow nie miał ochoty na żadną drakę, postanowił więc kontynuować spacer, z nadzieją, że znajdzie coś ciekawego, co pozwoli mu zapomnieć o nieprzyjemnym ssaniu w żołądku.
I nagle na swojej drodze napotkał żelka. A potem następnego, i kolejnego. Ze zdumieniem ruszył dalej tym szlakiem, zastanawiając się, co znajdzie na samym końcu. Chatkę z piernika? Cukierkową wróżkę? Żelkowe drzewo? Zaciągnął się mocno powietrzem. Delikatna bryza niosła ze sobą zapach czekolady. O mamusiu!
Słodki trop doprowadził go do najbardziej niesamowitego miejsca, jakie w życiu widział. Niekończące się morze czekolady, żelkowa plaża - wszystko to wyglądało tak apetycznie, że nawet samo powietrze wydawało się mieć lekki posmak słodyczy. Sięgnął po jeden z leżących na podłożu żelków i z pewną nieśmiałością ugryzł go, jakby bał się, że zaraz zniknie. Nic takiego jednak się nie stało, więc Willow od razu wpakował sobie całą garść słodyczy do ust.
I wtedy właśnie zauważył obcego chłopca. Willow pomyślał, że może ta cudowna plaża należy do nieznajomego, i że zaraz zostanie przegnany z tego niesamowitego miejsca - bo kto by się chciał dzielić takim skarbem? Ów chłopiec jednak tańczyć, i to tak ładnie, że oderwanie od niego wzroku wydawało się zadaniem wręcz niemożliwym.
Obserwował go więc w milczeniu, z uśmiechem na ustach. Przy jednej z bardziej efektywnych figur, jakie nieznajomy pokazał, Willow wprost nie mógł się oprzeć, by nie zaklaskać z podziwem. Miał jednak nadzieję, że chłopiec nie przerwie tańca - to przedstawienie niezwykle mu się podobało.Anonymous - 23 Kwiecień 2011, 16:52 Niemal zapomniał o całym bożym świecie, tak tańcząc. Z półprzymkniętymi oczyma, wesołym uśmiechem i delikatnymi rumieńcami Sebastian wykonywał kolejne kroki w sobie tylko znanym układzie.
Zaśmiał się cicho. Tak strasznie kochał tańczyć! Dopiero, kiedy ktoś zaklaskał, chłopiec wrócił na Ziemię. Przez moment wydawał się lekko zdezorientowany. Zauważył osóbkę, która to niewątpliwie posłała mu brawa. Tamten chłopiec wydawał się być rówieśnikiem kapelusznika. Tajemnicą pozostawała tylko rasa. Sebastian uśmiechnął się do niego przyjaźnie i lekko ukłonił. Cieszył się, że komuś podobał się jego taniec. Potem jeszcze przez parę minut wykonywał najróżniejsze figury, kroki i pozy, po czym zatrzymał się przed nieznajomym. Na twarzy Sebastiana widniał szeroki i radosny uśmiech, a w oczach skakały wesołe iskierki. Chłopiec zdjął kapelusz, po czym ukłonił się nisko.
- Nieczęsto zdarza się, żeby ktoś bił mi brawo - powiedział lekko. Ten taniec wcale go nie zmęczył. - Jestem Sebastian - dodał po chwili. Ach, jak on lubił zawierać nowe znajomości! I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie pojawiające się od czasu do czasu wahania charakteru kapelusznika. W końcu to przez złego Sebastiana nie miał przyjaciół. Ale to nie pora na użalanie się nad sobą. Póki co jest dobrze i niech tak zostanie.
Chłopiec oparł się o parasolkę i zaciekawiony przyglądał się swojemu rówieśnikowi.
- Jak Ci na imię? - spytał po chwili. Cóż, nie dał na razie dojść do słowa nowemu znajomemu, ale nie mógł się powstrzymać od zadawania pytań. Może nie było ich szczególnie dużo, ale zdawałoby się, że są zadawane właśnie wtedy, kiedy rozmówca chciał odpowiedzieć. Dziwne wyczucie miał ten Sebastian, nie ma co.Anonymous - 23 Kwiecień 2011, 19:51 Zrobiło mu się głupio, kiedy uświadomił sobie, że bezmyślnie wyrwał nieznajomego chłopca ze swoistego transu. Przecież widać było, że tak świetnie się bawił, co więcej - wyglądał na tak szczęśliwego, jakby mógł żyć samym tańcem. Pocieszającą okazała się myśl, że owy tajemniczy tancerz wcale nie wyglądał na zagniewanego. Wręcz wszystko wskazywało na to, że widownia w postaci Willow'a bardzo mu odpowiadała.
Obserwował więc z zapartym tchem dalsze popisy chłopca, nagradzając bardziej imponujące i efektywne figury klaskaniem. Co za absurdalna scena - gdyby ktokolwiek kiedykolwiek powiedziałby mu, że kiedyś przyjdzie mu obserwować występ młodego tancerza na tle żelkowej plaży i łagodnego, czekoladowego morza zapewne by nie uwierzył. Całe szczęście, że Kraina Luster jest tak niesamowita, że każdego dnia można odkrywać coś nowego!
Nieznajomy jednak przerwał taniec i najwyraźniej postanowił przywitać się z Willow'em. Chłopiec nie do końca wiedział, jak zareagować na wykonany przez niego ukłon, więc po prostu skopiował jego ruch. Co prawda, nie wyszedł tak zgrabnie i wziąwszy pod uwagę całą sytuację, bardziej wydawał się być karykaturą, niż pozdrowieniem. Twarz Willow'a jednak nie przejawiała żadnych złych intencji - ot, grzeczny, delikatny uśmiech.
- Naprawdę? - zapytał, szczerze zdumiony. - Myślałem, że występujesz też w teatrze, albo... - zamyślił się na chwilę, poszukując odpowiedniej nazwy - muzeach?
Zawód tancerza zawsze kojarzył mu się z wielkimi, białymi gmachami, imponującymi kolumnami i przepychem wszelkiego rodzaju. Takie miejsca były po prostu odpowiednie dla tak pięknych widowisk. Nie przypuszczał, że artystów można spotkać także na plażach, nawet tych żelkowych.
- Sebastian? Ładnie. Brzmi jak płomyk. Mógłbyś się nazywać "Płomyk" - powiedział nieco nieobecnym głosem. Tak właśnie skojarzył mu się nowy znajomy. Ciepły, żywy, skoczny, ale również na swój sposób niebezpieczny. Wyglądał na osobę, która potrafi sobie poradzić w życiu.
- Mam na imię Willow. - Rozejrzał się, jakby ciągle nieco zamyślony. - Nie wiedziałem, że są tu takie miejsca. Pomyślałem, że jestem głodny, i nagle pojawiły się żelki. Gdybym pomyślał, że chce mi się spać, może wyrosłoby tu drzewo poduszkowe?
Roześmiał się cicho, krótko, po czym spojrzał uważniej na Sebastiana, ciekaw jego odpowiedzi.