Lani - 17 Kwiecień 2017, 15:11 Lani zdolna! Tak. Prawda. Oczywiście ze tak. Lucek juz dawno powinien to zauważyć!
Pstrokata? Wyciągnęła przed siebie ręce, którymi się podpierała i się im przyjrzała. Całe kolorowe! Zmarszczyla nos gdy powąchała te kolorowe plamy. Fuj! Cofnela glowe w tył. Blee. Lani nie chce tych tych farb na sobie!
Tak była zaabsorbowana tymi plamami że nie zauważyła jak Lucek wyciąga w jej stronę rękę i od razu prawie cofa.
Położyć na oknie? Spojrzała na nie. Ale jak? Przecież one sa pionowe i takie płaskie. Jak położyć te ryby na oknie? I to na słońcu! Co ten Lucek znowu wymyślil?
Zlapala swoje ryby na kartce i podeszła do okna. Najpierw dotknela szyby. Do płaskie tak całkiem! Przechyliła głowę a jej ogon, strzelal na boki. Polozyla uszy próbując coś wymyślić. Nie da się no nie da!
Koneic końców, poirytowana polozyla ryby na parapecie. Słońce na to padało wiec się liczy chyba?
Potem wróciła do kuchni i usiadla na blacie. Tym razem nie cała.
Mięso to samo ale inne? To jest takie samo czy nie? Zmarszczyla brwi. Lucek. Jaki on jest trudny! Fuknela na niego gdy musiała odejść bo powiedział ze ją oparzy. Nic nie zrobiła przecież! A chce jej ogniem zrobić oparzenie! Może to przez to ze ryby na parapecie polozyla a nie na oknie? Trudno! Niech se sam tak spróbuje jak taki mądry!
Gdy ułożył cale pożywienie na stół Lani już chciala jesc mięso. Glooodna. Ale nie mogła! Musiala isc z Luckiem do łazienki z kaluza. Fajnie bo chłodno. Lani lubi.
Lisi samiec pokazal jej jak moczy swpje dlonie i wyciera w szmate. I Lani tez to zrobiła. Lucek powiedział ze inaczej zaboli ją brzuch. A Lani tego nie lubi. Musiała usiąść na krześle. Miała lekko naburmuszona mine ale zrobiła jak powiedział. Siedziala obok Wiewiorki. Gdy oni powiedzieli ze jedzenie smaczne Lani zaczela dmuchac na swoj talerz. Tak jak Lucek jej wczoraj pokazał. Ha! Lani juz umie! A potem zaczęła wybierac palcami mięso i je ni to gryzc ni to lykac. Przez ten czas majtala nogami ktorymi pare razy kopnela Wiewiorke nawet nie zdajac sobie z tego sprawy.
- Dobre! - wyszczerzyla swoje długie i ostre zęby do Lucka. W pewnym momencie chwyciła nóż. Nie rozumiała po co oni tego używają to jest nie fajne. Próbowała ułożyć go w dłoni jak oni ale nie wyszło i z chlupotem wpadł na talerz obryzgujac sosem ruda samice i Lani.Yako - 17 Kwiecień 2017, 19:02 Przyglądał się jak Lani próbuje jakoś ułożyć obrazek "na oknie". Uśmiechnął się rozbawiony, ponieważ parapet też jest częścią okna, a nie powiedział na szybie. W końcu jednak kotka się połapała chyba o co chodzi.
Słysząc jej niezadowolone fuknięcie, spojrzał na nią - naczynie, w którym jest mięso jest gorące i nie chce żebyś się poparzyła przez nieuwagę- wyjaśnił spokojnie. Nie do końca rozumiał jej frustrację tym, że kazał jej się usunąć.
Widział, że kotka najchętniej rzuciłaby się od razu na jedzenie. Musiała jednak umyć łapki. Nawet nie chodziło o to, że rozboli ją brzusio, raczej o to, żeby nauczyła się myć ręce przed jedzeniem. W szczególności jeśli nie będzie używać sztućców.
Nie upierał się, żeby Leila wzięła więcej. Skoro tyle jej starczyło to w porządku.
Życzył panią smacznego i zabrał się za swoją porcję. Uśmiechnął się z zadowoleniem, że Lani nauczyła się, że nie bierze się gorącego jedzenia do paszczy, bo to po prostu boli. Pomijając to, że może to się skończyć bólem brzucha, ale raczej poparzenie powinno na nią zadziałać mocniej. W końcu raczej mało kto lubi, gdy boli go paszcza.
Uśmiechnął się do kotki, słysząc, że jej smakuje - to jednak jeleń nie jest aż taki niesmaczny co? - zaśmiał się. Nie chciał jednak jej dokuczyć. Pamiętał jak poprzedniego wieczora na siłę wpychała sobie surowe mięso do paszczy. Miał wtedy wrażenie, że kocica zaraz je zwróci, ale na szczęście grzecznie nie przełknęła. Potem pewnie caly zły smak został zastąpiony przez gulasz.
Przyglądał się jak kotka próbuje chwycić nóż, ale nie wyszło jej to, przez co obie kobiety były w sosie do pieczeni. Warknął, niezadowolony i wstał. Wziął wilgotną ścierkę i podszedł do Leili - bardzo Cię przepraszam, nie miałem okazji nauczyć jej używać sztućców i był to wypadek- spojrzał surowo na Lani - prawda? - jeśli rudowłosa mu pozwoliła oczyścił ją z sosu, po czym spojrzał pytająco ma pumę. Jesli ta nie opierała się, ją również wytarł, żeby nie rozniosła tego po całym domu. Jak tylko Leila pójdzie, wróci kocicę do wanny i porządnie umyje.
- Lani jedz na razie rękami, potem Cię nauczę jak się używa sztućców, dobrze? - zapytał gdy już wrócił na miejsce i o ile sytuacja była spokojna, to zajął się własnym posiłkiem.Anonymous - 19 Kwiecień 2017, 20:25 Leila początkowo nie jadła nic tylko zerkając na Lani, jakby oczekiwała przedstawienia. Jednak kiedy w końcu zabrała się za jedzenie jelenia i ukroiła pierwszy kawałek, by móc spróbować, nieoczekiwanie kocica postanowiła zabawić się w jedzenie niczym kulturalny człowiek.
Leila poczuła jak krople sosu oblepiają jej skórę. Odłożyła sztućce na miejsce robiąc to głośniej niż powinna. Jednak widząc zdenerwowanie Lusiana roześmiała się, kiedy mężczyzna podszedł do niej, by ją wytrzeć wstała i szybko włożyła palce do sosu na swym talerzu, by po chwili przejechać nimi po jego policzku, aż do linii ust.
-Nie przejmuj się tak, nic się nie stało i tak powinnam się powoli żegnać by wrócić do siebie.
Rudowłosa śmiała się cicho chodź szczerze. Sama wręcz się zdziwiła, że potrafi się tak szczerze śmiać, chociaż atmosfera była dość napięta. Lunatyczka przyjęła od demona ścierkę i otarła ślady po sosie ze skóry i sukienki. Oddając szmatkę usiadła z delikatnym uśmiechem na twarzy. Może i było tu ciekawie, jednak zaczynała się na nowo nużyć, miała nadzieję, że w końcu stanie się coś godnego uwagi i zapamiętania.Lani - 19 Kwiecień 2017, 22:23 Polknela mięso które akuratnie miała w paszczy. Następnie widząc brudną wiewióre wyszczerzyla zęby. Wyglądało to trochę jak uśmiech kota z Cheshire. Następnie jakby zakasłala. I...
- Ha Ha Ha - powiedziała wskazujac palcem na Niti. Smianie się było dla niej nieosiągalne. Nie rozumiala po co to robić. Bez sensu. Ale spróbowała i wyszło jak wyszło...
Gdy Lucek wstal warczac i przyszedł ze szmata i zaczął macac sobie Niti, Lani zasyczala. No i dlatego mówi ze to wypadek? Głupia Niti jest w bloocie! Dobrze jej tak.
Ale ruda nie dala się obmacac. Wstala, zamoczyla palce w brei i wbila brudne paluchy w twarz Lucka. Tego było za wiele.
Cale ciało lani zadrzalo. Lucka się nie Tyka tak! Tylko Lani może! Durna Niti! Ona i jej grube dupsko!
Zaryczala wsciekle az szklanki na stole zadrzaly. Twarz się wydluzyla, ciało pokryło sierścią, pazury wydluzyly. I już dosłownie po chwili nie było Lani człowiek.
W miejscu obok jej krzesła wstała wściekła puma. Puma która wręcz zionela chęcią mordu. Puma wielkości wielkiego lwa ruszyła bez ostrzeżenia przed siebie.
Rozoram jej ten wielki brzuch! Przegryze tchawice! Wydrapie oczy! Wytaplam się w jej flakach!
Wyskoczyła przed siebie. Jeśli Lucek skoczył między nie dwie to puma tylko przywalila kobiecie w twarz z główki. Jasne było ze zaczerwienienie zaraz zsinieje a skora napuchnie. Lucek zaś mógł poczuć jak wielkie pazury wbijaja się w oba jego ramiona i odbijają od niego.
Jeśli jednak nie skoczył... Lani wgryzla się w bark samicy. Sila nacisku szczęki zwierzęcia to całe 112 kg BFQ (Bite force quotient. Iloraz siły zgryzu, powstały w wyniku podzielenia siły nacisku szczęk przez masę zwierzęcia). Skóra zostaje rozszarpana od razu a kości niemal od razu zostają złamane.Yako - 20 Kwiecień 2017, 22:06 Słysząc śmiech Lani, pacnął ją otwartą dłonią po uchu i spojrzał karcąco. Pacnięcie miało jej tylko zwrócić uwagę, nie zaboleć.
Spojrzał zaskoczony na Leilę, gdy ta najpierw posmarowała jego polik sosem, a następnie powiedziała, że zaraz musi się zbierać. Trochę go tym zdenerwowała, w szczególności, że sos znajdował się niebezpiecznie blisko rany na policzku. Jednak nie pokazał tego po sobie. Uśmiechnął się tylko smutno. Już chciał powiedzieć, że miał nadzieję, że kobieta zostanie na deser, gdy usłyszał warknięcie Lani. Nie brzmiało ono tak jak wcześniej. Nie tak jak próbowała upolować rudowłosą, raczej jakby broniła swojego terenu, swojej własności. Przeniósł na nią wzrok akurat w momencie, gdy Dachowiec przemieniała się w wielkiego kuguara. Szybko stanął między drapieżnikiem, a jego ofiarą. Gdy Lani skoczyła, ruszył w jej stronę, aby ją zatrzymać. Wiedział, że jeśli będzie tylko stał, to jej ciężar go wywróci. Nie dał rady jedna całkiem jej zahamować. Zrobił krok w tył, przez co kocica mogła spokojnie uderzyć Leilę swoim potężnym łbem. Starał się jednak przepchać ogromne kocisko jak najdalej od szmaragdowookiej kobiety.
- Leilo przepraszam Cię...gdybym wiedział, że jest aż tak terytorialna po tak krótkim czasie to bym to inaczej...rozegrał - mówił z trudem, trzymając pumę za skórę i odciągając od siebie. Nie przejmował się bólem ramion, które rozorały jej pazury -jeśli jesteś w stanie to lepiej wracaj do domu, bo nie wiem jak długo ją utrzymam!- pot lał się z niego. Widać było, że naprawdę nie wytrzyma długo. Gdy na nią spojrzał mogła zobaczyć w jego oczach determinację oraz poczucie winy, że do tego wszystkiego dopuścił. Na jego nogach i rękach oraz szyi pojawiło się czarne futro, chciał jakoś sobie pomóc w walce z kocicą. O ubraniach nawet nie myślał, więc jeśli Leila chce to może je zabrać ze sobą. Teraz najważniejsze było, żeby Leila bezpiecznie opuściła jego norkę...nie chciał tego, chciał jej pomóc, żeby było miło, ale naprawdę nie sądził, że Lani jest aż tak dzika, że nie pozwoli nikomu nawet dotknąć Lucka. Oby szybko udało mu się ją tego oduczyć...Anonymous - 21 Kwiecień 2017, 17:49 Reakcja Leili była natychmiastowa, nie chciała pozwolić by jakaś cholerna poczwara jej coś zrobiła, a warczenie nie wróżyło nic złego. Zresztą, kogo by nie zaalarmowało, kiedy zwierzę warczy, chyba tylko psychopaty. A co tu dopiero mówić o ryku jak lwa z zoo. Lunatyczka szybko złapała Lusiana za ramię, mocno uczepiając się koszulki, mogła nawet zaryzykować jej rozdarcie, ale musiała mieć pewność, że nie odejdzie od niej. Tak, nie zaatakowała kotki, tylko odsunęła delikatnie lisa od niej przy okazji. Drugą ręką jednocześnie podniosła swój talerz z jedzeniem i rzuciła w twarz Lani.
Jednocześnie trzymając mężczyznę, użyła teleportacji. Dzięki temu w momencie, w którym Lani chciała ruszyć w jej stronę oberwała talerzem pieczeni, a dwójki ludzi nie było. Ups, niespodzianka i nauczka, że to niegrzeczne jak ktoś się śmieje z własnego błędu, szczególnie jeśli przez ten błąd kogoś pobrudził.
Za to pojawili się na dachu domu Lusiana. Lunatyczka odetchnęła ciężko lekko zmęczona.
-Ciężki jesteś. Masz chwilę przewagi by ją uspokoić, ja nie mam zamiaru ryzykować, że mnie ta zdzira zeżre. No chyba, że masz broń palną i chcesz jej się pozbyć na dobre, to mogę pomóc.
Leila musiała przyznać, że się wystraszyła, zresztą kto by się nie wystraszył, kiedy jeszcze sekundę temu miał przed swoją twarzą wielki pysk jakiego cholernego, zmutowanego kota. Zwierzęta powinny być grzeczne i nie pyskować do starszych i mądrzejszych od siebie.
Leila przetarła dłonią twarz by się otrząsnąć i zabrała włosy z niej.Lani - 21 Kwiecień 2017, 23:06 Cóż. Czy może być coś gorszego niż narzucanie się dzikiej pumie na jej terenie, obmacywanie jej własności i panoszenie się jakby się było lepszym mimo że jest się smarkula machajacą nagim ciałem za kase?
Owszem. Zrobienie tego wszystkiego pomimo licznych ostrzeżeń a na koniec rzucenie rozwścieczonemu kuguarowi, ważącemu 400 kg, który przez sto lat żył w lesie, talerzem zarcia, zabranie mu jego własności i nazywanie go zdzira która trzeba zabic i to na głos mimo że zwierz ten słyszy skrobanie ryjowki pod ziemią nawet z odległości 100 metrów.
Ale po kolei.
Gdy Lani oberwała jedzeniem w twarz, wryla paznokcie w podłogę by się zatrzymac. Przemieniła się w człowieka i pobiegła do kuchni. Chwyciła szmate i się wytarla.
Zaryczala na całe gardło, czując jak przez jej ciało przechodzi dreszcz furii. Grubaska zniknela wraz z jej Luckiem. Zabrala go! Lani czula. Czula ze ta samica jest zepsuta od początku! Zepsute zgnile mięso. To tłumaczy ten jej dziwny smród. Tak. Było odgryzc jej ten łeb od razu. A teraz ich nie było. Jej twarz co chwile zmieniała się. Z ludzkiej na kuguarza.
Nie zjadła dziś prawie nic jak na swoje standardy. Czuła wiec potworny głód. Głod podszyty wściekłością.
Wybiegla wiec na ogród i nasluchiwala. I dokładnie usłyszała co mówią. Na dachu.
Weszła na drzewo i wybila się z niego na fasade budynku. Korzystając ze swoich umiejętności akrobatycznych, wdrapala się na dach. Cale jej ciało porastalo w tym momencie futro a jej mózg nakierunkowal się na tryb polowania.
Długo szukać ich na dachu nie musiala. Mimo ze ja codzień była ciekawskim jajem, tak tym razem to ze samica zwiala tak nagle i pojawiła się tutaj, był dla niej ledwie zauwazalny. Stali do niej odwróceni plecami. Tak więc korzystając z tego ze kończyny tez ma obrosniete futrem i jej nie słychać. Skradla się kawałek a gdy już Lucek mógł ja zauważyc skoczyła na plecy samicy. Nie było mowy o tym by zdążyła odskoczyc. Stało się to po prostu zbyt szybko. Lani wbila pazury w jej ramie, zakazajac ją swoją klątwa, Visam. Klątwa która teraz zaczela rozprowadzać się po jej ciele. Na początku samica zaczęła czuć jakby skurcze mięśni.
- Jesteś naprawdę głupia Niti - zasyczała po czym rzuciła się na nią całym swoim ciężarem tak ze przekoziolkowaly kawałek dalej od Lucka jeśli ten się nie wtrącił.
Za każdym razem jak dlonie Lani stykaly się z cialem Niti, ta wbijala jej pumie pazury, orajac jej ciało z taką łatwością jak zyzna ziemie.Yako - 22 Kwiecień 2017, 17:35 Lusian już miał zareagować na to, że Leila rzuciła w Lani talerzem, gdy nagle znaleźli się na dachu jego domu. Rozejrzał się oszołomiony i stanął inaczej dla utrzymania równowagi. Nie wyglądał jednak na spokojnego.
- Leilo ja rozumiem, że działałaś instynktownie, ale czy kiedykolwiek miałaś do czynienia z jakimś dzikim zwierzęciem?- na jego rękach, nogach i szyi pojawiało się coraz więcej czarnego futra. Pojawiły się również zwierzęce pazury, a kły wystawały lekko z ust. Jego włosy oraz futro były nastroszone. Bił ogonem nerwowo na boki i nasłuchiwał.
- Jak myślisz czemu Lani Cię zaatakowała?- zapytał warcząc. był zły. Jego źrenice zrobiły się demoniczne, wąskie jak u kota. Nie miał zamiaru atakować kobiety, jednak wiedział, że musi być gotowy na atak wściekłego kuguara - zaatakowała Cię, bo uważa mnie za swoją własność, może nie swojego partnera, ale samca, który się nią zajmuje. Dlatego mnie wcześniej nie zaatakowała. Ty jesteś obca i ośmieliłaś się dotknąć jej własność na jej terenie, bo widocznie za takowy już uznaje mój dom - usłyszał odgłosy wspinania się i od raz stanął tak by Leila stała za jego plecami. On za to był zwrócony do miejsca, gdzie najprawdopodobniej pojawi się puma.
- Jeśli lubisz swoje ciało, a tak pewnie jest skoro wcześniej je tak ochoczo prezentowałaś, to lepiej uciekaj już do domu, jej pazury są jak świeżo naostrzone noże - rozciął swoją nogawkę i bandaż -to co mam na twarzy oraz to to tylko delikatne draśnięcia, ona na Ciebie poluje i z tego co widzę nie ma hamulców więc proszę uciekaj stąd bo nie chcę Cię mieć na sumieniu - warczał do niej cały czas. Z drugiej strony nie chciał też myć całego dachu i tłumaczyć się przed innymi dlaczego pachnie tam krwią.
Zdążył wypowiedzieć ostatnie słowa akurat jak Lani pojawiła się na dachu. Stanął między nią, a kobietą.
Bronił Leili, ale nie miał zamiaru się przed nią kłaniać. On tu był alfą na tym terenie, a rudowłosa przesadziła. Rozjuszyła Lani do granic możliwości. Widząc wściekłą pumę Demon krzyknął tylko - Dagaslani! Na vastāyi!- miał nadzieję, że dobrze rozpoznał język, którym się posługiwała. Słysząc jak nazwał jego gościa zawarczał groźnie, a obie kobiety mogły wyczuć, że temperatura powietrza podnosi się. Tylko czekać co tym razem stanie w niebieskich płomieniach.Anonymous - 22 Kwiecień 2017, 21:49 Słysząc tłumaczenia Lusiana zaczęła się śmiać. Niczym opętana, czy też szalona krążyła po dachu rozbawiona do łez. Widziała jak zamienia się w lisa i szykuje na przybycie kotki, och jakie było to urocze, widocznie postanowił jej bronić by móc szybciej uspokoić koteczka.
Czyż to nie szlachetne zachowanie? Pozwolił sobie, że puma przejęła jego terytorium, a nawet zaczęła go traktować jak własną zabawkę. Jak trzeba być udomowiony przez to spokojne miejsce by pozwalać sobą tak pomiatać, przecież to jest podeptanie własnej dumy.
Słyszała już szelest drzew więc spokojnie usunęła się do tyłu pozwalając lisowi się zasłonić. Nie pociągała ją taka barbarzyńska walka, chociaż gdyby zamknąć taką kotkę w klatce, to by można było się ciekawie pobawić jej kosztem.
-Wedle życzenia. Szkoda tylko, bo Zenko okazał się zwykłym domowym dachowcem.
Leila postąpiła parę kroków już spokojnie nie śmiejąc się. Faktycznie, gdyby nie Lani, uwierzyła by, że ma przed sobą kogoś ciekawszego nic zwykłą istotę, znała już przypadki, kiedy ludzie okazywali się istotami jedynymi w swoim rodzaju i wręcz nie spotykanymi w tym świecie.
Lunatyczka postanowiła zniknąć, nie będzie się męczyć, chodź mogła spokojnie pozbyć punę paru mięśni w nogach nożem kuchennym. Korciło ją to, jednak nie miała zamiaru sprawić przykrości tak miłemu gospodarzowi.
-Dziękuję za posiłek.-Powiedziała spokojnie przed zniknięciem i jeszcze dodała na koniec zostawiając po sobie tylko czarny pył.-To ty jesteś głupim kotkiem.
Nie rzucała słów na wiatr, wiedziała co mówi, nikt nie powinien gryźć ręki, która go karmi, nawet jeśli jest lepsze jest jej skonsumowanie niż obcowanie z nią. Tak samo w tym przypadku Lani w końcu przez swą głupotę i dzikie zachowanie zrani sobie zwierzątko domowe. Jakby na to nie patrzyć, to Lusian przed chwilą sam potwierdził.
Jednak trafiła na postacie, które mogą się jej przydać w przyszłości, do tego godne są zapamiętania.
Leila pojawiła się w kamienicy i spojrzała za okno. Powoli ściemniało, więc wzięła kąpiel, umalowała się ubrała i ruszyła do pracy, po drodze wyrzucając sukienkę do kosza.
Miała w zwyczaju nie przechowywać cudzych rzeczy, by nie zagracały jej mieszkania.
[z.t]Lani - 23 Kwiecień 2017, 17:55 Gdy tylko zjawiła się na dachu, Lucek zaslonil grubaske swoim ciałem. No dlaczego on zawsze się wtrąca? Powinien zostawić jej pole do popisu!
Zabilaby ją szybciej niż ta by zdążyła się zorientować! Co mu to przeszkadza? Sam powinien ją wykończyć!
Tym razem go nie posłuchała. Mimo że trochę się zdziwiła. Skąd zna pierwotny język? Nie. Nie ważne. Teraz liczy się tylko jedno.
Jej serce działało na podwyższonych obrotach. Słuch jak i węch się wyostrzły.
Słyszała dudnienie serca Lucka i jego szybszy oddech. Słyszała tez ze serce samicy jest spokojne. Co ją rozjuszylo już całkiem.
Spiela wszystkie mięśnie tylnich nóg by móc się lepiej wybić. Kucnela i ruszyla. Biegla wprost na lisa. I gdy była już ledwie dwa susy od niego wybila się w górę. Odbila od jego ramion. Mężczyzna jak nic musiał upasc po tym. Nie wyglądał na takiego co uniesie 400 kg żywej wagi.
Wyciągnęła łapy z wysuniętymi pazurami przed siebie. Już widziała te paskudna morde samicy. Zaryczala wsciekle i w momencie gdy pazury juz mialy rozorac jej twarz, samica znowu zniknęła.
Lani wylądowała więc i przez chwilę wcale się nie ruszała.
Cholerni ludzie. Z tymi ich diabelnymi mocami! Tchórzliwa samica! Powinna stanąć z nią do walki i pokazać ile jest warta!
Irytacja i złość wręcz nią zatrzesly. Zmieniła swoją forme nieświadomie. Gdy chciała się z powrotem przemienić nie mogła.
Uderzyła więc pięścią w powierzchnię dachu.
- Po co znowu się wtrąciłeś?! Była moja! Moja Tyāgaṁ!- krzyknęła na samca. Jego wina ze rudy grubas zwial!Yako - 23 Kwiecień 2017, 19:02 Śmiech Leili sprawił, że jego oczy pociemniały. On ją tu broni przed rozszarpaniem, a ona się z niego śmieje? On ją przyjął pod swój dach, opatrzył, daj ubranie oraz jedzenie, a ona go wyśmiewa za to co powiedział. Z trudem się powstrzymywał, żeby Lani nie uprzedzić i nie rozszarpać rudzielca osobiście. Wiedział jednak, że to przyniesie ze sobą tylko kłopoty. Znał tylko jej imię oraz wiedział, że mieszka w Świecie Ludzi. Ba! Nawet grała z nim w jednym filmie. To jednak było za mało. Mogła mieć w Krainie rodzinę czy kogoś znajomego, kto raczej wolałby żeby nie straciła życia i ostro by się zaczął mścić.
Słysząc słowa kobiety, zagryzł mocniej zęby, nic jednak nie odpowiedział.
Lepiej nie odzywaj się jak kogoś nie znasz. To, że Ci pomogłem nie czyni ze mnie boskiego przydupasawarczał w myślach. Jednak był już skupiony na tym co się dzieje. Widział zdziwienie w oczach kuguara, ale kocica nie zatrzymała się mimo iż użył jej mowy. Była zbyt mocno nastawiona na upolowanie rudzielca.
Gdy odbiła się od jego ramion, upadł ciężko, przez co rąbnął kolanem o dachówki. Warknął głośno, ale nie dał się rady od razu podnieść. Miał dość...
Leila na na szczęście (dla niej) zniknęła, a Lani tylko warczała wściekła. Spojrzał na nią gdy się do niego zwróciła. Chwilę przed tym zmieniła postać. Sam też wrócił do poprzedniej postaci, by przypadkiem jej nie ukatrupić. Wstał i podszedł do niej z beznamiętnym wyrazem twarzy. Bez słowa nagle uderzył ja pięścią w policzek. Nie interesowało go jakie obrażenia jej tym zada. Miało boleć, a on miał tym samym wyładować na niej swoją agresję. Nie bił kobiet, nie jako Lusian, jednak tym razem nie stała przed nim kobieta, a jakieś dzikie coś, co nie wiedziało co to znaczy polować na cudzym terenie.
Chwycił ją za włosy przy samej głowie i pociągnął do góry. Mogła nawet wisieć na nich, ważne, żeby spojrzała mu w oczy.
-Zamknij już ten durny pysk i zacznij myśleć! - wydarł jej się w twarz. Jego głos był nieprzyjemny, jakby pochodził zza światów. - To nie była żadna ofiara tylko gość, a Ty jesteś na MOIM terenie i nie waż się bez mojej zgody polować. Każdy kogo wpuszczę do tego domu ma wyjść bez ani jednego zadrapania! Gdy mnie nie będzie i będziesz pilnować nory to wtedy możesz robić z przybyszami co chcesz, chyba, że JA powiem inaczej! - krzyczał na nią. Miał gdzieś czy go podrapie czy nie. Trzymał ją mocno i patrzył jej prosto w oczy. Po chwili puścił ją, a raczej rzucił prosto na dachówki.
- Jak jeszcze raz zachowasz się jakbym był Twoją własnością, to przerobię Cię na dywan i będę wycierał o niego buty! Póki tu mieszkasz masz się podporządkować mnie! Czy to jasne?!
Patrzył na nią wściekły. Dyszał. Brakowało tylko, żeby mu płomienie buchały z paszczy.
W końcu jednak odwrócił wzrok.
- A teraz spieprzaj na dół i zjedz mięso. Nie dotykaj tego na ziemi, ani potłuczonego talerza, sam się tym zajmie. Jak zejdę to ma być zjedzone tyle ile Cię nasyci, a Ty masz grzecznie czekać w wannie w łazience. W tej wielkiej kałuży, przyjdę Cię umyć. - mówił teraz nienaturalnie spokojnym głosem. Był wściekły. Dawno się tak nie czuł. Buchała od niego żądza krwi. Uszy miał wysoko postawione, stał wyprostowany. Był zdecydowany i pokazywał całym sobą swoją dominację.
Czekał aż Lani zejdzie z dachu, a gdy to zrobiła, usiadł ciężko, krzywiąc się z bólu i schował twarz w dłoniach, starając się uspokoić.Lani - 24 Kwiecień 2017, 18:31 Lucek kleczal. Tak. Lani jest ciężka. Dużo mięśni. Tak. Lani jest potężnym drapieżnikiem.
Widziała że samiec obrosl futrem i czuła że był zły. Ale no co?! Należało się jej! Głupia wiewióra, panoszyła się. Draznila ja juz od momentu pojawienia się. Dlaczego Lucek nie zabil jej od razu a zas pomógł i nawet opatrzyl? Przecież to bez sensu! Taka łatwa ofiara. Każdy by skorzystał! Każdy. Tylko nie on. Lucek jest dziwny.
I właśnie wstał. Już bez futra. Wyglądał normalnie. Miał te swoją dziwna, głupkowata mine która nic nie mówi. Jakie irytujące. Zmarszczyla nos, cicho powarkując. I w tym momencie oberwała w pysk. Dosłownie! Lucek ją walnął tak z pięści w policzek! Aż jej zęby zadzwoniły. Nie bolało jakoś specjalnie. Większe manto dostawała gdy się uczyła polować. Oj tak. Ale wystarczyło by się uspokoiła. Ogon który do tej pory wił się wsciekle, zatrzymał się a uszy stanęły na baczność.
Przechyliła lekko głowę w lewą stronę i przyglądała się samcowi. Naprawdę ją walnął! Ugh. Dlaczego dopiero teraz? Dlaczego nie zaatakował tez tamtej? Lisy to przecież też drapieżniki. Dlaczego on się zachowuje tak nienaturalnie?
A teraz złapał i szarpnął ją w górę za włosy. Też niezbyt bolało ale było to denerwujące. To co spowodowało w niej dreszcz strachu to był jego wrzask. Aż zadrzala gdy zaczął się na nią wydzierac.
Tak. Racje ma. Tak! Głupia Lani. Chcesz by Cie spalił? Teren Lucka. Luucka! Polowanie zle póki nie pozwoli. Jakie irytujące! Ale tak musi być. Tak.
Ha! Ale jak go nie będzie to może robić co chce z tymi co przyjdą! Rozszarpie każdego! Tak. Ale będzie zabawa!
Gdy rzucił nią gdzieś w bok, jej głowa lupnela głucho o dachówki. Auć.
Usiadła po turecku, masując obolala część głowy. Należało Ci się! Było myśleć a nie! Kaki mowil, najpierw myśl, potem działaj. Ale to takie trudne czasami! A już tym bardziej jak się taka ruda klucha napatoczy.
Zrobi z niej dywan. Auc. Zabije ją jak się nie posłucha. Ogień jest zły. Trzeba słuchać. Oj tak. A teraz jedzenie! Wyje całe mięso a potem będzie w wodzie!
Słysząc to, humor jej się poprawił. Próbowała ułożyć usta w uśmiech ale wyszło to krzywo i upiornie.
- Lani wie. I rozumie. Jej wina. - przytaknela. Wstała na nogi, lekko się chwiejac. Gdy przechodzila kolo samca szepnela chrapliwie
- Ale przyznaj. Sam chętnie ukrócił byś ją o te pustą głowę - wyszczerzyla zęby po czym zeszła z dachu.
Wróciła do stołu i zjadła sobie całe mięso jakie zostało na dwóch talerzach. Było zimne. Doobre. Potem poszła do tej dużej, głębokiej kałuży która była teraz sucha i usiadla w niej czekając na Lucka. Szybko, szybko!Yako - 24 Kwiecień 2017, 22:51 Kocica przyjęła burę dość spokojnie, choć Yako nie mógł nie przyznać, że jej dreszcze, gdy się na nią wydarł, nie sprawiły mu przyjemności. Poczuł przy tym, że ma jednak nad nią jakąś władzę. Nie chciał z niej robić potulnego kociaka, w końcu sam nie chciałby być tak traktowany. Ale powinna wiedzieć gdzie jej miejsce, że nie może się tu rządzić.
Jej słowa zbył tylko krótkim, wrogim warknięciem. Gdy zniknęła z dachu usiadł ciężko i rozmyślał nad tym co się stało. Jakoś ostatnio działo się wokół niego za dużo dziwnych rzeczy. Tu zostaje postrzelony i zaczyna coś czuć do myśliwego, tutaj zostaje zdominowany przez Cienia, wpada prawie pod wóz, jest ratowany przez Arystokratę za pomocą lodów, spędza z nim wspaniały wieczór, zostaje ponownie zdemaskowany, a następnie zmuszony prawie do zabicia rogacza. Potem spotyka tę kupę sierści, postanawia się nią zaopiekować, a ta odwdzięcza się drapaniem i chęcią zjedzenia jego gościa.
Siedział jakiś czas, nie ruszając się. Musiał się ochłonąć jeśli nie chciał mieć wielkiej czerwonej plamy do sprzątania w łazience. Chociaż tam to wystarczyłoby wszystko spłukać. Ale czemu marnować takie źródło pożywienia?
W końcu uznał, że trzeba wstać. Zszedł do kuchni i posprzątał podłogę. Dopiero potem wszedł do łazienki i spojrzał na Lani beznamiętnym wzrokiem.
- Zanim Cię umyję, trzeba zapobiec takim sytuacjom jak była rano, czyli, że nie możesz wyjść z jakiś powodów na zewnątrz- mówił spokojnym głosem. Kazał kotce wyjść z wanny i zaczął ją w międzyczasie napełniać. Sam się rozebrał. Wskazał jej toaletę i usiadł na niej, po czym po prostu się wysikał. Następnie spłukał wszystko, tłumacząc, że to po to, by nie śmierdziało w domu i ma o tym nigdy nie zapominać. Następnie sprawdził wodę, mówiąc, że jeśli chce to niech sama spróbuje. Jako facet wolał sikać na stojąco, ale jeszcze ona by się zaczeła zastanawiać jak to zrobić i obsikała mu całą łazienkę, a wolał tego uniknąć. Następnie kazał jej wejść do wanny. Namoczył jej opatrunki po czym najdelikatniej jak potrafił zdjął je i zajął się myciem jej całej. Wręcz szorowaniem by pozbyć się śladów po zabawie farbami. Nie krępował się by pobierać jej energię. Robił się głodny, a przy niej musiał być cały czas na chodzi. Swój opatrunek z nogi też zdjął, sycząc przy tym głośno. Tak jak myślał, rana się otworzyła. Potem się nią zajmie.
Mył ją dokładnie razem z włosami, nie odzywając się już przy tym ani słowem i nie starając się być aż tak delikatnym jak wcześniej. Choć oczywiście uważał na jej rany by się znów nie otworzyły.Lani - 25 Kwiecień 2017, 09:49 Gdy tak siedziała w tej dziurze odchylila na chwile głowę do tyłu, wzdychajac dość głośno.
Tyle się dzieje! I to takich dziwow ze az ją głowa boli! Najpierw wielki kradziej, wlazi na jej teren i ją rani przez co Lani musiała uciec. Przejął bezczelnie jej teren. Ale był za wielki i latał! A ona była w trakcie posiłku...
Potem jak uciekla z lasu spotkała pierwszy raz człowieka. Który siedział na grubej kobyle i miał ptaka na ramieniu. W zasadzie to miała bo sądząc po zapachu była to samica. Która była dziwna. Nawet dziwniejsza od Lucka! Miała na sobie mase ciężkich szmat i mówiła jakieś dziwne rzeczy.
A potem? Jak już poszła sobie dalej spotkała kolejnych ludzi! Ta dwójka była tak irytująca... Tak sie puszyli i mizgali do siebie. Fuj! Samiec omega był obrzydliwie służalczy a samica to wykorzystywała od tak. Dziwna para. Ich młode będą dziwakami do potęgi.
I jakby tego było mało to potem spotkała Lucka. Kolejnego człowieka! Ziemia jest ich tak pełna że to aż straszne! A Lucek to dziwak jakich mało. I w dodatku ma władzę nad ogniem. Strasznie. Ale jest tez dobry. Daje jej jeść. I spać na swoim terenie. Nawet dal jej te kolorowe farby. Gdyby tylko co i rusz jak nie tykal!
Uszy jej zadrgaly słysząc jak samiec sprząta szkło. Głupia Ruda Flądra. Przez nią same problemy!
Dotknęła palcem policzka i zasyczala. Bolał i lekko napuchl. Głowa tez bolała i zrobiła się na niej taka dziwna gula.
Lucek wszedł i kazał jej wyjść z dziury. No to wyszła. A on się rozebral, usiadł na tym białym z dziura i zaczal sikac!
Oczy Lani rozszerzyly się, przechylila głowę a jej ogon się wil na boki. A potem zrobić klik i puf! Wodospad wody splynal do srodka dziury i sikow nie było.
Jasne ze spróbowała! Gdy Lucek poszedl macac wode Lani tez usiadła. W tej formie jeszcze tego nie robila. I na pewno nie tak! Nagle zrobilo jej się dziwnie w brzuchu i bach! Siku polecialo prosto do dziury. Potem Lani wstała i wcisnela to srebrne i znowu siki zniknęły! Była w takim szoku że az klasnela.
- Jakie to jest dziwne! - jej głos był pełen zdziwienia.
Weszła do dziury z ciepłą wodą. Faaajna woda. Od razu się rozluznila. Woda jest fajna. Lani uwielbia wode. Gdy Lucek zdjal jej szmaty z karku i pleców zasyczala lekko. A Lucek zaczal ja dotykać z taka dziwna piana. Która pachniala mocno mocno. Probowala unikac jego łap ale tak czy siak ją macal wiec w końcu przestała.
Gdy macal jej włosy było nawet fajnie. Opuscila glowe w dół i wtedy piana skapla jej do oka! Boli!
Zamiauczala wsciekle. Nic nie widzi! Szczypie! Machnela dłonią i się obróciła przodem do Lucka. Chciała by to przerwał.
- Szczypie! Nie widze! - wypiszczala machajac rekoma. Przypadkiem zadrapala Lucka w ramie. Ludzkimi panzokciami jednak nadal było to bolesne i dość głębokie.Yako - 25 Kwiecień 2017, 11:51 Zerknął na nią, gdy ta postanowiła sama skorzystać z toalety. Zrobił to jednak z małym zainteresowaniem. Słysząc jej słowa przytaknął głową - jeśli będziesz chciała wyjść na kupę to też możesz to zrobić do toalety - powiedział i wszedł do wody. Czekał aż kotka do niego dołączy.
Widział jak się opiera, ale nie reagował na to. Musiał ją dokładnie wymyć z farby, żeby nie chodziła taka kolorowa. Widział jej sińca i wyczuł guza na głowie. Poczuł dziką satysfakcję, jednak starał się być delikatny, żeby nie sprawiać jej więcej bólu. Przynajmniej jeśli chodzi o obite miejsca oraz rany. Resztą się nie przejmował. Szorował ją do skutku. Nie przewidział jednak, że kotka opuści głowę, w trakcie mycia włosów. Nie zdążył zareagować. Nagle Lani zaczęła piszczeć i wymachiwać rękami. Podrapała go...znowu! Warknął tylko cicho i złapał złotooką za nadgarstki - Lani uspokój się, zaraz przejdzie - powiedział przyciągając ją mocno do siebie i odwracając tyłem, żeby ją przytrzymać, a jednocześnie by mieć dostęp do kubka i zmyć pianę z jej głowy -zanurzy się i nie otwierając oka potrzyj go trochę- mówił spokojnym głosem. Sam wyszedł szybko i wziął ręcznik. Gdy kocica się wynurzyła podał jej ręcznik, żeby wytarła porządnie oko. Dopiero po tym jak się uspokoiła skończył ją myć i otworzył odpływ, po czym podał jej świeży ręcznik, żeby się wytarła.
Na tarasie postawił krzesło i przygotował sobie wszystko czego potrzebował do opatrzenia jej i potem obcięcia włosów. Wcześniej oczywiście naciągnął na siebie jakieś spodnie.
- Siadaj, opatrzę Ci znów rany i potem obetniemy te kudły - powiedział spokojnym głosem. Nie wracał już do tego co się stało. Oberwała, wystarczy -tym razem nie będzie tak boleć, ale lepiej, żeby rany jeszcze nie były na wierzchu - wyjaśnił spokojnie i zajął się opatrywaniem ich.
Gdy skończył sięgnął po grzebień i najdelikatniej jak umiał rozczesał jej długie włosy, po czym zaplótł je w warkocz i ściął na raz. Zostawił tylko dwa pasma po bokach głowy, a resztę wyrównał. Nie był fryzjerem ale w miarę mu to wyszło. (tak jak na avku).
W końcu jednak odsunął się -no ... teraz nie będą Ci się tak plątać po krzakach i będzie Ci trochę chłodniej. Idź odpocznij czy coś a ja zajmę się sobą. Wieczorem może pójdziemy pobiegać co Ty na to? - zapytał spokojnie. Nie miał już siły na to, żeby pokazywać swoją dominację. Chciał odpocząć. Wymoczyć się w wannie, z jakimś drinkiem i dobrą książką. Chociażby z godzinkę.