Archiwum X - Polowanie na Rajskiego Ptaka (Carlette)
Anonymous - 5 Wrzesień 2011, 13:54 Obejrzała się momentalnie, szukając wzrokiem źródła wydawanych dźwięków. Posłała wilkowi błagalne spojrzenie, jakby tym samym chciała mu powiedzieć, że nie ma się czego bać i poprosić go, by został z nią. Jeśli to ktoś, kto poluje na to samo stworzenie, co ona, i spłoszy jej tak długo poszukiwanego pupilka, to była niemalże pewna, że wpadnie w taki szał, że ów osobnikowi wydrapie oczy i swoimi pazurkami wypatroszy go tak, że ten nie zdąży mrugnąć czy nawet błagać o litość. Póki co jednak jedynie siedziała, wciąż gładząc zwierzę po łbie, od czasu do czasu również drapiąc pod brodą, bądź za uchem. Tylko na jej twarzyczce delikatnie odznaczał się niepokój.
// Wybacz opóźnienie, szkoła zabija ._.' //Anonymous - 8 Wrzesień 2011, 16:50 Stworzenie położyło uszy po sobie i lekko opuściło łeb. Jednocześnie z jego gardzieli wydobył się dźwięk będący czymś na wzór mieszanki cichego warkotu i skomlenia. W międzyczasie dźwięki stawały się coraz głośniejsze, aż w końcu z drzewa zeskoczyła zwinnie jakaś niezbyt wysoka postać, chyba nawet niższa od samej Carletki. Po chwili podniosła głowę, świdrując dziewczynę beznamiętnym spojrzeniem liliowych tęczówek. Skrzydlata mogła dostrzec, że jest to chłopiec o bardzo jasnych, może nawet białych włosach, ubrany nieco... Staroświecko? Mniejsza, ale chyba był przedstawicielem którejś z ras pochodzących z Krainy Luster, bądź też Szkarłatnej Otchłani. U ludzi taka kolorystyka możliwa byłaby tylko po ufarbowaniu włosów i założeniu soczewek.
Nagle chłopak uśmiechnął się. Nie był to jednak uśmiech ciepły, raczej drwiący i sarkastyczny.
- Dzień dobry - ozwał się zimnym, rozbawionym głosem, opierając się plecami o pień pobliskiego drzewa.Anonymous - 11 Wrzesień 2011, 08:02 - Do widzenia - burknęła oschle, osłaniając zwierzę własnym ciałem. Wyciągnęła rękę do tyłu, gładząc jego bok delikatnie, jakby chciała mu dać do zrozumienia, że przy niej nie ma się czego bać. Zlustrowała bezczelnym wzrokiem chłoptasia, a następnie mruknęła coś niecenzuralnego pod nosem.
- Czego chcesz? - zmrużyła oczy, przypatrując mu się wzrokiem co najmniej niezbyt przyjaznym. Odpowiedziała oschłością na oschłość, tak już miała. Zawsze odpowiadała tym samym. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
// Przepraszam za te zastoje, szkoła powala i mogę wchodzić praktycznie tylko w weekendy x,xAnonymous - 12 Wrzesień 2011, 19:27 Chłoptaś wywrócił liliowymi oczami, może nieco wzgardliwie, a może tak się tylko wydawało, i zaśmiał się niegłośno. Odgarnął dłonią grzywkę z czoła, nonszalancko opierając się o drzewo. Dokładnie tak - nonszalancko, schematycznie wręcz. Wepchnął dłonie do kieszeni, lewą nogę oparł o pień i wlepił wzrok w jakiś punkt na ziemi. Trwało to chwilkę, po czym podniósł głowę, lustrując uważnie, równocześnie pokpiwając sobie w myślach z rozbawieniem, postać Carletki i skrzydlatego wilka. Gdyby dziewczyna wytężyła słuch, mogłaby usłyszeć, że przy tym cichutko gwizdał.
- Och, jej... Po co od razu te nerwy? Nic ci przecież nie zrobiłem - powiedział z politowaniem, kręcąc delikatnie głową. Drobna uwaga - jeszcze nic nie zrobił. Bóg wie, co takim po głowie chodzi.
- Zależy - wzruszył ramionami, na chwilę skupiając dłużej wzrok na postaci Rajskiego Ptaka. Oj?Anonymous - 17 Wrzesień 2011, 19:07 - Jeszcze... Sądzisz, mały wypłoszu, że się ciebie boję? - uśmiechnęła się szeroko, poklepując bark zwierzęcia. Nie była za bardzo przestraszona, ba, w ogóle nie była i wcale nie bała się tego pokazywać, tak samo, jak nie bała się tego małego franklina. Skupiła się na tym, by prześwietlić go na wylot samym spojrzeniem, świdrowała go, ciskając oczkami pioruny. Jeden zły ruch, a tak zaśpiewa mu Bieberka, że koleś minimum trzy posty będzie stać jak wryty. Wydała z siebie przeciągły warkot, coś pomiędzy "grrr" a "mrrr".Anonymous - 17 Wrzesień 2011, 19:25 Chłopak przekrzywił głowę w prawo. Jego spojrzenie jedynie przybrało na beznamiętności, jasne włosy spłynęły z cichutkim szelestem w stronę skroni i policzka. Nie kwapił się, by je odgarnąć. Zwyczajnie uważał to za bezcelowe nadwyrężanie swojej ślicznej, dystyngowanej rąsi. Najwidoczniej skrzydlata miała okropnego pecha, trafić na osobę z takim przerostem ego, jaki miał tenże chłoptaś. Zadziwiająco dużo teraz takich, prawda?
Przysłowiowe sztyleciki, którymi Carletka ciskała ze swoich ślicznych oczek bynajmniej nie robiły na nim wrażenia. Miast tego westchnął cicho, jakby z rezygnacją, albo nawet i z żalem, choć Bóg wie, czy tylko pięknie nie udawał, i przestał opierać się o pień drzewa. Spojrzał na dziewczynę z mieszaniną wzgardy i prawie autentycznego smutku.
- A chciałem być miły, cóż~ - westchnął, wyciągając z kabury na lewym udzie niewielki pistolet. Lufę skierował mniej-więcej w stronę Carletki.
- Oddasz mi tego stwora po dobroci albo siłą - powiedział głosem wypranym z emocji, już bez uśmiechu na twarzyczce.Anonymous - 17 Wrzesień 2011, 19:34 Prawą dłoń zabrała z ciała zwierzęcia i wyciągnęła kosę zza pleców.
- No to chodź, skarbie. Możemy sobie trochę potańczyć - uśmiechnęła się słodko. Odwróciła głowę na ułamek sekundy, posyłając stworzeniu znaczące spojrzenie. Tak, w myślach nakazała ptakowi się odsunąć i nie wtrącać, ale również nie uciekać. Zupełnie, jakby myślała, że zwierze zrozumie, ba, że zaufa jej i zostanie tu, mimo grożącego niebezpieczeństwa. Pewnie w normalnej sytuacji, gdyby mogła w pełni się poruszać, pojmała by zwierzę siłą i zwyczajnie uciekła, jednakże w tym przypadku, podniosła się tylko, stając na chwiejnych nogach i unosząc kosę tak, że ostrza miała na poziomie twarzy. Gdy patrzała bestii w oczy czuła rosnącą między nimi więź. Coś, jak nieprzerywalna nić, która w momencie rozpoczęcia kontaktu wzrokowego pojawiła się między nią a zwierzęciem. I już wiedziała, że jest gotowa oddać za nie życie. Nie mogła pozwolić, by ten szczyl zabrał zwierza.
- No chodź, mały skurwysynku - zdawała się być pewna siebie, jednak w rzeczywistości miała wrażenie, że nogi za moment się pod nią ugną.Anonymous - 17 Wrzesień 2011, 20:33 Chłopak tylko rozciągnął usta w szerokim uśmiechu. Jednocześnie jego tęczówki nabrały nieco psychodelicznego wyrazu. Nacisnął spust wycelowanego w głowę dziewczyny pistoletu, jednak pocisk odbił się od jednego z ostrz kosy i z brzękiem upadł na ziemię. To go nie zraziło. Kolejny strzał, po nim następny - aż w końcu coś tam osiągnął. Nie było to wiele, ale wystrzelony pocisk drasnął policzek dziewczyny, pozostawiając na nim czerwoną, nieregularną smugę, z której chwilę później spłynęła strużka życiodajnego płynu. Jasnowłosy odskoczył trochę w tył, właściwie zupełnie bez powodu, chichocząc cicho. Znów wystrzelił - tym razem musnął ramię Carlette. Jego celność nie była wybitnie porażająca, aczkolwiek kto wie, czy nie będzie miał choć odrobiny szczęścia za kilka chwil?
Kolejne huki wystrzałów sprawiły, że Rajski Ptak skulił się i położył uszy po sobie. Tak, nadal tu siedział, choć w każdej chwili mógł odlecieć. Najwyraźniej skrzydlata nie myliła się co do tej całej "więzi".Anonymous - 17 Wrzesień 2011, 20:41 Starała się za wszelką cenę osłonić stworzenie, nie bacząc na coraz to kolejne, obficie krwawiące rany. Mimo, iż były to tylko draśnięcia, ból był przeszywający i rozchodził się po całym ciele dziewczyny, przyprawiając ją o lekkie drżenie kończyn, na których i tak ledwo co się trzymała. Póki co nie wpadła na pomysł, by chłopaka zwyczajnie ogłuszyć i uciec, a szkoda, byłoby to z pewnością łatwiejsze rozwiązanie. Cóż, Carletka wybrała tą trudniejszą opcję. Rozprostowała skrzydła, zakrywając skuloną bestię i wciąż osłaniając się kosą, strzeliła chłopaka batem po nogach, a co.Anonymous - 19 Wrzesień 2011, 18:16 Ogłuszenie byłoby w obecnej sytuacji faktycznie najlepszym wyjściem. Gorzej, że Carletka nie tyle na to nie wpadła, co nie miała okazji, by takowy manewr wykonać. Chłopak bowiem cały czas trzymał palec na spuście pistoletu i co kilka chwil pociągał zań, co było powodem huku i kilku następnych, niegroźnych draśnięć na ciele skrzydlatej. Najwidoczniej był cholernie niewprawiony w walce bronią palną i dlatego jego strzały były tak niecelne. Cóż, tym lepiej dla dziewczyny i Rajskiego Ptaka.
Carlette dość mocno smagnęła swoim batem kostki pana "Nie-Umiem-Dobrze Celować", wskutek czego ten krzyknął krótko i wylądował twarzą w piachu. Jednocześnie wypuścił z ręki pistolet, który poleciał gdzieś w bok. Chłopak syknął, dorzuciwszy do tego również jakieś siarczyste przekleństwo i począł podnosić się z ziemi, co jednak, zważywszy na ból nóg, nie poszło zbyt szybko. Carlette miała w tym czasie możliwość zadania kolejnego ataku. Szkoda byłoby takiej sytuacji nie wykorzystać, nieprawdaż?Anonymous - 24 Wrzesień 2011, 09:42 Dłońmi zatkała dokładnie uszy Rajskiego Ptaka. Chwilę zastanawiała się, jaką melodię wybrać. Sekundę później ryknęła tak wysokim sopranem, że nie sposób było nie zostać sparaliżowanym. Miała czas... Krótki odcinek, ale jednak. Puściła zwierzę, wiedząc, że chłopak póki co nie może się ruszyć. Naskoczyła na niego, siadając na nim okrakiem i przysunęła ostrze kosy do jego szyi. Mówić jeszcze mógł. Na tyle mu pozwoliła.
- Mam to zrobić szybko, czy bardzo, bardzo powoli? - spytała, posyłając chłopakowi delikatny, ale wyrażający więcej, niż tysiąc słów uśmiech. Wbrew pozorom, była masochistką i sadystką w jednym. Nad sobą umiała się znęcać, a nad innymi to już w ogóle. Nawet lubiła to robić, a jakże~!Anonymous - 25 Wrzesień 2011, 17:16 Wprawdzie nie o takim posunięciu myślałam, ale grunt, że zadziałało. Chłopak leżał teraz pod Carletką, patrząc na nią jednocześnie przerażonymi i wrogimi oczętami. Wyraźni było widać, jak zaciska zęby z bezsilności. Nieważne, jak bardzo chciał poruszyć rękoma, by zepchnąć z siebie dziewczynę, nie mógł tego zrobić. Kiepska sytuacja, w której raczej nikt nie chciałby się znaleźć. No, chyba, że byłby desperatem pragnącym zakończyć swoje życie, wtedy nie bronię.
- Najlepiej wcale, wiesz? Ale jeśli już musisz, zrób to szybko - burknął, zaśmiawszy się krótko, trochę wymuszenie. Och, tak, herosa każdy głupi zgrywać umie, ale faktycznie być kimś choćby na jego wzór? Raczej mało kto. Tak czy siak, chłopak patrzył teraz beznamiętnie na dziewczynę, czekając, co koniec końców zdecyduje się zrobić. Może jednak się zlituje? Nie, nie liczył na to. Tym większą będzie miał niespodziankę, jeśli faktycznie tak się stanie.Anonymous - 25 Wrzesień 2011, 19:03 - Obiecaj, że nie ruszysz Bestii a może cię oszczędzę - fakt, miała jeszcze dwa posty reakcyjne ze strony chłoptasia, nim ten zacznie się ruszać, więc mogła najpierw coś na nim wymusić. Przesunęła tępą stroną ostrza wzdłuż jego szyi ostrzegawczo, jednak nie czyniąc mu krzywdy. Tym samym chciała dać mu znać, że jeśli nie zgodzi się zostawić Rajskiego Ptaka w spokoju, nie zawaha się użyć siły, by zwierzę pozostało bezpieczne. A userka przeprasza za swoje tragiczne bezwenie i wie, że jest totalnie beznadziejna.
Emotki w fabule - stanowcze nie, tak na przyszłość. ~ LorciaAnonymous - 25 Wrzesień 2011, 19:53 Patrzył na nią w dalszym ciągu tym samym wzrokiem, zrezygnowanym, bezuczuciowym, jakby było mu wszystko jedno, czy odetnie mu tą głowę, czy jednak zmieni zdanie. Nie łudził się, że ta druga opcja dojdzie do skutku. Przeciwnie, był przygotowany na chłodny dotyk stali, przeszywający ból i ciemność. Wiedział, że w każdej chwili może zginąć, jednak wolał nie pokazywać swojego strachu, tak to nazwijmy, choć nieco lepiej pasowałoby określenie - przerażona rezygnacja. Biorąc pod uwagę to wszystko wspomniane wcześniej, nie trzeba mówić, że słowa skrzydlatej były dla niego zaskoczeniem. Nawet otworzył szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć, że jednak się nad nim zlitowała... Poniekąd.
- Dobrze, obiecuję - odpowiedział, odetchnąwszy głośno, tym razem patrząc na Carlette nieco pewniej. Powoli odzyskiwał czucie w kończynach i był pewien, że gdy tylko dziewczyna z niego zejdzie, będzie mógł się ruszyć. Ale! Obietnica to jednak obietnica i gdyby ją złamał, mógłby na prawdę zginąć. Wniosek? Nie zamierzał tego robić.Anonymous - 28 Wrzesień 2011, 15:33 Zeszła więc z chłopca posłusznie, nie chcąc go przygniatać i dłużej unieruchamiać. Schowała kosę i podeszła ostrożnie do Rajskiego Ptaka, by po chwili pogładzić jego łeb i spojrzeć prosto w jego czarne ślepia. Posłała bestyjce ciepły uśmiech, następnie wykręcając głowę tak, by widzieć, jak chłoptaś podnosi się z gleby. W końcu była niemalże pewna, że jej czar zaraz pryśnie. Ciekawa była, czy rzeczywiście zamierzał dać spokój zwierzęciu, czy po prostu blefował. Wiedziała również, że jeśli zrobi jeden krok w niewłaściwą stronę odetnie mu obie nogi, jeśli zaś wymierzy bronią, odetnie mu ręce. Swoją drogą dziewczyna poprawiła białą sukienkę, która w wielu miejscach ociekała krwią. Rany nie były duże, jednakże krew cieknąca ciurkiem również potrafiła robić swoje.