To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto - Hotel 'Świecący Neon'

Rosemary - 16 Wrzesień 2016, 18:16

Pluszowy miś he? Wtedy być moze by ja to rozczulilo. Jednak teraz to by tylko sie zasmiala. Całą jego opowiesc siedziałą cicho. Shocik z wódki i nalewki wypiła po stuknieciu szklanek. Wiśnia..mm. Smak rozkosznie rozchodził sę po jej języku i podniebieniu, paląc gardło. Nie wzięła wdechu i wydechu jak Agrio. Uwielbiała takie połączenia. Gdy zaproponował kolejną kolejke poprosiła o to samo. Ile ludzi tyle rodzajów nalewek a wódka to płynne złoto. Przynajmniej w mniemaniu Rosie.
Jego życiorys był ciut gorszy niż podejrzewała. Żyła z myślą iż zostawiając go samego, ratuje mu zycie i daje lepszy start a tu prosze..
W sumie zył trochę podobnie do niej. Jednak nie wspomniał ni słowem o kobietach i rozrywce. Trochę ją to zdziwiło. Albo nie chciał się chwalić albo żył mordując i tyle..
Pierwszy raz spotkała kogoś takiego. Owszem, miała pare przelotnych przygód z najemnikami jednak byli nudni a ich odór przyprawiał ją o niesmak. Agrios był inny. Intrygujacy, w sumie nawet uroczy, tajemniczy, przystoojny.. Kurde.. Rosie..rosie..rroosie
- Z czasem sam to odkryjesz..jeśli będziesz gotów przy mnie żyć- Zasmiała się tajemniczo, wstała i podeszła do niego. Zdecydowała że go już nie wypusci. Będzie jak ten pajak. Czarna wdowa. Agrio wpadl w jej siec a ona zatrzyma go tylko dla siebie.
Usiadła na jego nogach okrakiem i oparła rece o jego barki.
- Mam nadzieje ze nie wparuje tu nagle twoja zazdrosna żonka?- Zamruczała mu do ucha, lekko muskając je ustami.

Anonymous - 16 Wrzesień 2016, 21:40

Nie doczekał się oznaki pogardy wynikające z prawdy, jaką przed nią odkrył. Zamiast tego postanowiła jeszcze bardziej się do niego zbliżyć, a tak naprawdę nie spodziewał się od niej takiej wyrozumiałości. Tak mógł sobie wmawiać w myśli, lecz gdy po raz trzeci usiadła mu na nogach, rozwiała w nim wszelkie wątpliwości. Pociągała go pod wszelkim możliwym aspektem, z jakiego jego osobowość była stworzona. Moment, w którym ich ciała się stykały, oczy skrywające przed nim prawdę i uwodzicielską nawołując do niego, by po nią sięgnąć, nie potrzebował więcej dowodów, by zrozumieć, iż oboje się przyciągają wzajemnie niczym dwa przeciwne bieguny. Wymijająca uniknęła odpowiedzi na to pytanie, jakby nie czuła się z tym pewnie. Nie była gotowa? Nie chciał naciskać, acz bardzo chciał ją poznać. Dobrze usłyszał? Gotów z nią żyć? Zazdrosna żona?
- Jestem kawalerem. Tak, nie mam żony. Tak, nie mam dziewczyny. I tak, jestem prawiczkiem, jeżeli o to mnie pytasz. Co właściwie chcesz mi powiedzieć przez bycie gotów z tobą żyć?
Spojrzał jej w oczy, nie wiedząc przez moment co ze sobą uczynić, lecz w pewnym momencie przestał się hamować.
- A wiesz co? Nie odpowiadaj mi na to pytanie. Chętnie odkryję to, co dla mnie skrywasz w swoim sercu.
Rękoma dotknął się jej twarzy, wielokrotnie gładząc policzki, nos, a nawet usta swoimi palcami. Zjechał dłońmi niżej, aż te zatrzymały się na łopatkach kobiety. Lekko zadrżał, lecz po doznaniach, jakie mu zapewniła, trudno było mu się opamiętać. Ba! Nie zamierzał w ogóle na tym poprzestawać. Poczuł wcześniej jak ugryzła go w ucho i potraktował to jako grę wstępną z jej strony. Uśmiechnął się, a potem przybliżył się do niej niebezpiecznie blisko. Pocałował ją w policzek, a później zaś w nos. Dopiero połowicznie przytulając się do niej, postanowił zakosztować jej krwistych ust. Wyraźnych, wydatnych, ale przede wszystkim spragnionych czułości, a on miał jej dla niej pod dostatkiem. Nie myślał już racjonalnie, a jedynie oddał wreszcie swoim emocjom. Ich usta złączyły się, a serce łomotało jak szalone, jak gdyby jego dzika żądza została usatysfakcjonowana. Czuł, że tego właśnie potrzebował. Kobiety, o którą mógł się ubiegać, troszczyć, kochać, ale przede wszystkim spędzić z nią resztę swoich dni.

Rosemary - 17 Wrzesień 2016, 22:02

Drapala go po szyi patrząc mu w oczy. Sporo skubaniec przeszedł. Owszem l, każdy ma w życiu ciężko. Każdy ma swoje demony, sekrety, wspomnienia. Ona sama nie mało przeszła jednak uwielbiała swoje życie. Pełne niepewności, adrenaliny, niebezpieczeństwa, niepewności i krwi. Ilez to ludzi już zabiła? Ile rodzin rozbiła bo miała ochote na żonatego? Ile dzieci wylądowało przez nią na cmentarzu czy w bidulu? Nigdy nie miała wyrzutów sumienia i nawet teraz gdy tak na niego patrzyła, ich nie czuła. Czuła frajde wybijając komuś machete w głowę, czy wyprawiając flaki dzieciakom mafiozow. Rzadko wnikała w powodu takiego a nie innego zlecenia. Brała jednak te najwyżej opłacalne. W końcu trzeba sie szanowac nie?
Gdy usłyszała o tym ze jest prawiczkiem, szczerze się zdziwila. W koncu ile ona ma lat? 30?40? Żyć tyle lat w celibaciem...przeciez nic mu nie brak. Przystojny, umie sie zachowac, zarabia tez raczej lepiej niz polowa ludzi, a i sprzet dziala u niego jak należy co czuła dokladnie, siedząc mu na ledzwiach. W sumie... To nawet słodkie.
Gdy poczula jego dlonie na swojej twarzy zamruczala. Mial szorstkie, spracowane dlonie jednak to bylo przyjemne. Bawil sie z nia. Jezdzil po jej ustach policzku...i te powolne pocalunki. Byla rozpalona a ona raz po raz podsycal ogien w niej. Gdy w kobcu poczula jego usta nie potrafila sie dłużej wstrzymac. Przylgnela do niego pragnac by choc raz to ktos ja zdominowal i wzial sprawy w swoje rece.

Anonymous - 17 Wrzesień 2016, 23:41

Wiedział jedno na pewno. Pragnął jej, a ona wykazywała nim podobne zainteresowania. Zaczął namiętniej ją całować, łażąc z nią po pomieszczeniu i jednocześnie nie odrywając od siebie nawzajem. Części garderoby stopniowo z siebie gubili po drodze, a ustami robił, co tylko mógł, by zaspokoić potrzeby swojej partnerki. Mianowicie gorące pocałunki, podgryzanie wargi dolnej, która stała się jego ulubionym celem podobnie jak jej długa, aksamitna i blada szyja. Cała cera prezentowała się szlachetnie, przyozdobione w bogate kształty, którym kobiecości nie brakowało. Będąc niej niebezpiecznie blisko, nie potrafił dobrze zaczerpnąć powietrza w trakcie obściskiwania, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Kontrola nad emocjami była niemożliwa, a nie kwapił się i tak coś z tym zrobić. Bardziej martwił go inny aspekt. Rosie wiedziała, że jest niedoświadczonym prawiczkiem, ale wolał nie myśleć negatywnie, a skupić na swojej misji. Cały drżał, a w szczególności ręce, którymi od samego wstępu oplótł ją w pasie, pomagając niekiedy uporać się z niepotrzebną odzieżą. Podniósł ją lekko w górę, a jej nogi mogły stracić grunt pod nogami. Byli prawie nadzy, oboje nabuzowani, znużeni ciężkim dniem, potrzebujący swojej drugiej połówki, a i po kilku szklankach alkoholu nie mieli hamulców. Ułożył ją wygodnie na łóżku, odrzucając nieco dalej płaszcz, a chowając się z nią pod kołdrą, rozpoczęli nie lada igraszki. Z braku doświadczenia, ale mając nadzieję nadrobić to innymi zaletami, przejął nad nią inicjatywę, acz tak naprawdę nie siłował się no, chyba że powiedziałaby mu o tym wprost. Jak i innych rzeczy, o których głośno się nie mówi. Zanosiło się na długą i upojną noc.
Rosemary - 20 Wrzesień 2016, 16:56

Całował ją tak delikatnie. Cholera! Cała wręcz od tego płonęła. Nigdy nie była tak całowana. Zazwyczaj było to dzikie i jakieś automatyczne. A teraz czuła że on wkłada w te pieszczoty coś więcej niż pożądanie. Gdy podniósł ją, owinęła mu się nogami w biodrach. Chętnie oddawała mu gorące pocałunku dekorując je czasem delikatnym ugryzieniem. Podobała jej się ta delikatna odmiana pieszczot. Ściągała z niego ubrania raz po raz hamując się by przypadkiem się w niego nie wgryźć.
Gdy postawił ją na chwilę na podłodze by ściągnąć z niej bieliznę, przyglądała mu się z pewnym niezrozumiałym dla niej ciepłem w okolicach serca. Ten jego rumieniec, trzęsące się dłonie i lekka nieporadność. Nie do tego nawykła.
Gdy położył ją na łóżku, zamruczała cicho. Podobał jej się. Był naprawdę męski a ciało miał wręcz ideolo. Może i miał parę blizn tu i tam ale tylko jeszcze bardziej to w nim ją pociągało.
Była dla niego delikatna jak nie ona. Jednak podczas kulminacyjnego momentu nie wytrzymała i z rozkoszy wgryzła mu się w szyje. Nie zwróciła uwagi na inną barwę krwi swojego kochanka. Nie zwróciła uwagi na inny smak. Czuła się wtedy tak dobrze że nic prócz niego nie miało dla niej wtedy większego znaczenia.

Anonymous - 20 Wrzesień 2016, 17:51

Nigdy nie czuł się bardziej mężczyzną niż w tej oto chwili. Zupełnie stracił dla niej głowę, a ją samą traktował z najwyższym szacunkiem oraz czułością. Kilkadziesiąt emocji targało nim w duszy, lecz ani jedna nie okazała się złym uczuciem. Wszystko to zebrało się w jednym miejscu, aż ochoczo oddał się chwili, w którym on i Rosemary stają się jednym. Nakręcał się u niej dosłownie wszystkim. Jasnym i wyraźnym była jej atrakcyjność pod kątem wyglądu, ale też wiele innych rzeczy go u niej pociągało. Gorący, diabelnie uwodzicielski charakter połączony z zabójczym, ale jednocześnie pełnym nadziei spojrzeniem, kuszące kocie ruchy oddające w całości jej dziką naturę, mimika twarzy ciekawskiej, ale i jednocześnie rzucającej mu wyzwania kobiety, a przede wszystkim dusza i serce osoby czekającej przez tyle lat na swoją drugą połówkę, która dla szczęścia zrobiłaby wiele. Takie przynajmniej miał odczucie, lecz niemalże był pewny gorącej mieszanki uczuć panującej między nimi, przy czym każda strona odwzajemniała swoje żądza i głębokie uczucia.
Włożył w nią wszystkie swoje pragnienia, nadzieję na wspólne, szczęśliwe życie ze swoją drugą połówką. Był przekonany, że to właśnie na nią czekał swoje życie, lecz potrzebował czasu, by przejrzeć na oczy ową prawdę. Zupełnie samotny i pozbawiony szans na lepsze życie, wylądował prosto w jej ramiona. Z pozoru silna i dominująca kobieta, okazała się osobą pragnącą czułości, jak i poczucia bezpieczeństwa u mężczyzny, który jednocześnie by ją zdominował, co robił w owej chwili bardzo chętnie. Ciepło od niej napawało go szczęściem, a dodatkowo wyżej wymienione uczucia buchały w nim niczym żar w największej i nigdy nieodpoczywającej kuźni. Chwila jedności powoli dobiegała końca, podobnie jak i jego wytrzymałość.
Wnet odczuł doraźne ukłucie w szyi. W tym samym momencie zbytnio zajęty był przyjemnościami, a ugryzienie początkowo uznał za grę wstępną. Szybko okazało się jednak, iż Rosie naprawdę była drapieżną kobietą, a kropelka ciepłej krwi spływająca po ciele utwierdziła go w tym przekonaniu. Dlaczego to zrobiła? Zdziwił się jej zachowaniem, acz nie przeraził się zbytnio jej zachowaniem. Nawet go to pociągnęło. Kiedy napięcie ustało, położył się delikatnie na niej, ale i tak potem osunął na łóżko i leżał wnet obok. Za chwilę miałby do niej kilka pytań, lecz nie chciał psuć chwili.

Rosemary - 22 Wrzesień 2016, 19:48

Gdy zdała sobie sprawy z tego co zrobila przekleła się w duchu. Durna babo... Mialas go traktować inaczej niż tamtych.. Przecież byla najedzona... Co to za cholerny glod ja teraz ssie od środka? Irytowalo to ja. Pierwszy raz cos takiego czula i niepokoilo ta ja. Podobno szatan nie choruje i nigdy nie umiera. Wiec to na pewno nie to. Chyba że księgi o szatanie też nie do końca ukazują prawde. Tak jak te o tym calym katolickim wszechmogącym. Sranie w banie. Gdyby istniał pozwalalby by ona tak bezkarnie mordowala? No chyba.. Chyba ze tak właśnie ma byc. W końcu zawsze zabija za cos prawda? Wiec w pewnym sensie oczyszcza ten popierdolony świat.
Nie czas byl na to. Oderwala sie od jego szyi i dopiero wtedy zauwazyla ze jego krew nie jest czerwona.... A... Niebieska! Oczy jej sie rozszerzyly. Trucizna? Ale jak.. Przeciez krew... Nie moglby zyc... Ty Durna Chutna Babo! A co jak to byla pułapka?? I pomyslec ze ona chyba cos do niego czuje... Jak zwykle wjebala sie w szambo.
Lezala teraz kolo niego. Czula sie spełniona pod względem fizycznym. Moze i byl prawiczkiem ale jej dogodzil. Bylo jej naprawdę przyjemnie. Serio. Byl lekko nieporadny ale taki slodki.. Ale jesli to pulapka... Będzie musiała się go pozbyc.
Gdy tylko o tym pomyślała zabolało ja serce. chyba naprawdę jestem chora...
Przytulila sie jednak do niego i palcem jezdzila po jego torsie. Co by sie stac nie mialo... I tak czula sie zajebiscie.

Anonymous - 24 Wrzesień 2016, 15:12

Kto by pomyślał, że sprawy taki przybiorą obrót sprawy. Nie spodziewał się zupełnie jej ukrytej, krwiożerczej natury. Nabrała takiej ekscytacji, iż doszło do niekontrolowanego ugryzienia z jej strony. Szczerze nie potrafił określić, jak się z tym czuł, ale jednego był stanowczo pewny.
- Rosemary? Co to miało znaczyć? Co mi właściwie zrobiłaś?
Krew nie leciała, ale i tak uronił uprzednio błękitną kroplę krwi, która mu spłynęła po ciele. Spojrzał na nią zaskoczony, tudzież zdezorientowany. Fakt zaniepokoił się ową reakcją z jej strony, zupełnie niesprowokowaną z jego ruchami. Przynajmniej tak mu się wydawało, ale w trakcie tego zamyślenia zerwał się z łóżka i na równych nogach począł spacerować po pokoju. Nagi. Zajęło mu dobrą chwilę, zanim zajął miejsce przy krześle i mając wpierw zamiar wypełnić szklankę do pełna whisky, postanowił ostatecznie wychylić całą jej zawartość z gwinta. Mocno się przy tym skrzywił, ale potrzebował niezłego kopa, by przetrawić, co właściwie tu się odpierniczyło. W międzyczasie wysłuchiwał jej ewentualnych wyjaśnień, opierając się łokciem o stół, a na ramieniu kładąc swoją głowę.
- Wiem, że jestem kiepskim kochankiem, ale to było zupełnie dziwne.
Przejechał wnet wolną ręką po ukąszonym miejscu. Zdziwił się. Rany bowiem zaczęły się zasklepiać w owym miejscu, a przy tak głębokim wgryzieniu w ciało nie krwawił.
- Może i to nie mój zasrany interes, ale chciałbym więcej o tobie wiedzieć. I rzecz jasna tym co teraz się stało.
Przekręcił lekko głowę w bok, patrząc na nią z lekkim dystansem.
- Jesteś kimś w rodzaju wampira? Słucham.
Ostatnie słowo wypowiedział chłodno. Mimo to nadal czuł do niej troskę i potrzebę, lecz chciał wiedzieć z kim tak naprawdę ma do czynienia.

Soph - 24 Wrzesień 2016, 16:09

Oh, nie może być za przyjemnie, żeby nasi milusińscy nie pomyśleli jeszcze, że los zaczął im sprzyjać, rzeczywistość współpracuje czy coś wreszcie idzie po ich myśli, oczywiście z powodu spotkania po tylu latach rozłąki. W trakcie ich miłego, chyba, tete-a-tete w drzwi hotelowego pokoju zaczęły uderzać z gwałtowną siłą czyjeś pięści. Z pewnością nieproszony, gość był bardzo zdecydowany – lub zdesperowany – by dostać się do środka. Pewnie można by go zignorować, gdyby właśnie nie dołączył do niego kobiecy krzyk, a może nawet i niemal pisk, pełen strachu i paniki.
Dłonie poczęły uderzać gwałtowniej. Materiał drzwi tłumił inne dźwięki.
Pozostaje pytanie: zignorować czy nie zignorować? Zainteresować się czy udawać, że są tylko we dwoje i dokończyć niedomówione sprawy?
Kolejna fala uderzeń, rezonująca po drewnie.

Rosemary - 28 Wrzesień 2016, 16:44

Nie odezwała się ani słowem podczas jego wywodu. Co niby miała mu powiedzieć? No słuchaj stary ale wirsz właśnie ruchales się a szatanem? Rany..
Z drugiej strony kusilo ją by mu powiedzieć. Zobaczyć jego reakcje. Co zobaczyla by w jego oczach? Strach? Panike? Agresje? Ciekawość? Zastanawiało ją to.
W ciszy obserwowała jego piękne cialo i to jak spacerowal po pokoju. Chwila może i nie była ale coz. Od samego patrzenia rozpalila sie na nowo.
- Dlaczego masz niebieską krew? - odpowiedziała pytaniem na pytania. Nie miala zamiaru nic mowic. Niee. Na to jeszcze nie pora.
Podeszla do niego i oparla o jego tors. Nadal naga. Jrj rozgrzana skórę owiewal wiatr z okna. Przejechala palcem po jego ustach i wtedy zesztywaniala. Ktos natretnie napieprzal w drzwi pokoju. Momentalnie, nie czekajac ani sekundy dopadla swego plaszcza. Wyjęła z niego wiatrówki a sam plaszcz zarzucila na siebie. Z napietym wyrazem twarzy przylgnela do sviany przy drzwiach i przeladowala bron. Czyzby?.. Nie. To niemożliwe by ktokolwiek ją namierzyl.. Przeciez od dwóch tygodni nie wzięła ani jednego zlecenia... Nie miala zamiaru otwierac drzwi. Żywcem jej nie wezmą.

Anonymous - 28 Wrzesień 2016, 19:24

Podeszła do niego. Naga. Nie wiedział co sobie z tego zrobić, ale na pewno mu się podobało, jak tak podchodziła do niego. Nie podobało mu się natomiast to, że unikała odpowiedzi na jego pytania, a sama wychodzi mu z pytaniem. Pytaniem na pytanie? Niegrzecznie z jej strony.. Przestał być całkowicie miły, niezależnie od wagi sekretów i tajemnic, jakie w sobie skrywała. Oj, nie ma mowy. Dopóty nie wyjaśnią sobie kilku rzeczy, dopóki nie odpowie mu sensownie na trapiące go pytania i rzecz jasna to ugryzienie. Nie tyle nie wiedział, jak się z tym czuł, ile nie miał pojęcia, cóż ma z tym zrobić. Zanim Agrios miał jej zaprzeczyć, do drzwi ktoś zapukał. No, nie tyle zapukał, ile energicznie starał się chyba zrobić w nich dziurę. Miał zignorować dobijanie się do drzwi, lecz Rosie już postanowiła podjąć kroki. Podeszła do tego wyjątkowo ostrożnie, a już na pewno z bronią w ręku. Samemu korzystając z chwili, sięgnął po odzież i narzucił na siebie koszulkę i spodnie. Zdecydował, że nie nałoży bielizny, dopóki nie wejdzie pod prysznic. Zastanawiał się przez moment nad jej zachowaniem. Nie zachowywałaby się tak, gdyby w głowie jej były zaloty i próbowała go zaczepiać. Wkurzyło go to, ale z drugiej strony chciał ją poznać lepiej. Choćby miał jej poświęcić połowę swojego życia... teoretycznie już był jej, a przynajmniej tak wnioskował po jej słowach. Wziął kastet do ręki lezący na stole i powolnym, acz pewnym krokiem podążył za Rosemary, która była już w pogotowiu przy drzwiach. Któż to licha psuł im spokojny wieczór?
Tyk - 29 Wrzesień 2016, 11:52


Tylko z początku mogło się naszym kochankom wydawać, że jest to tylko próba wyłudzenia od nich korzyści na ofiarę. Krzyki i nawoływanie do wpuszczenia kobiety były zbyt głośne, zbyt rozpaczliwe, by mogły należeć do nawet najzacniejszego z aktorów.
Nasza dwójka postanowiła jednak czekać, nie wychylać nosa z "bezpiecznej kryjówki", dobyć szabelki i czekać. Nie wiedzieli nic. Nie podjęli żadnych działań, by mogli wiedzieć. Byli jak owce błądzące we mgle. U ich drzwi ktoś stał, lecz kto? Dlaczego? Wiedzieli tylko, że ktokolwiek to był, musiał być naprawdę przerażony.
Szukał pomocy, a nie otrzymawszy jej w tym pokoju pobiegł dalej? Przestał ujadać pod ich drzwiami i pobiegł dręczyć inne dobre dusze?
Nie, ciężkie, równe kroki rozmyły wszelkie wątpliwości. Przed czymkolwiek uciekał, to właśnie stało za drzwiami. Cokolwiek to było, musiało być wielkie i ciężkie, skoro nawet pomimo krzyków "Zostaw mnie; niee; proszę" i innych podobnych, dało się je słyszeć przez drzwi jego wędrówkę.

Rosemary - 30 Wrzesień 2016, 20:22

Cała sytuacja była dla niej conajmniej popierdolona. Dopiero co spędziła cudowna godzine w ramionach swojego żołnierzyka a teraz nagle jakaś histerczyka napierdala w drzwi ich pokoju. Przez to całe zamieszanie zirytowala się reakcją Agriosa. Po kiego on się teraz tak dokładnie ubiera? A co jak to po niego przyszli a nie po nią? Co zrobisz Rosie? Pomożesz mu czy zwiejesz? Instynkt kazał spierniczac czym prędzej jednak w głębi jej serca coś wolało histerczyne NIE.
I wtedy gdy Agrio do niej dołączył jej uszy zarejestrowały nowy dźwięk wśród krzyku tego babska. Dudniace, ciężkie kroki. Jakie bydle mogło je wydawać? Może baba co się darła to jedna z ladacznic a za nią w pogoń ruszył goryl jej alfonsa? Jeśli oczekiwała że Rosemary jej pomoże to się grubo mylila. Rosie nienawidziła tych kurwikow. Zasyfione szmaty. Tyle w tej sprawie. Juz lepiej sprzątać brudne kible w klubach niż sprzedawać się za pare groszy. Trzeba zachować choć trochę godności..
Predzej sama przestrzeli jej czaszke niż jej pomoże.
Jednak w jej głowie zakwitla ciekawość. Ileż to razy przez nią wpakowywala sie w klopoty? Cholerna ludzka cześć jej charakteru. A może to jednak nie żadna prostytutka? Może... Może ten cały bogu się wreszcie wybrał na nia ze swoją kampania i próbował krzykiem dziewki wywabic ja z kryjówki? W jej oczach pojawily sie ogniki ciekawości a serce przyspieszyło. Zaśmiała się jak jakaś wariatka i kopniakiem otworzyła drzwi. Czekała z boku, z ekscytacja ogarniajaca każdy kawalek jej ciałka. No dajesz bogu. Pokaż na co Cie stać!

Anonymous - 2 Październik 2016, 12:33

Szybko atmosfera z komfortowej stała się napięta. Co ten kuźwa koleś robi w recepcji, skoro nie potrafi upilnować porządku w hotelu? Nie zdziwi się, jak go spotka na dole, leżącego głową w dół we własnej kałuży krwi. Nie wiedział, przed czym ta osoba po drugiej stronie drzwi spierdalała i szczerze mówiąc, gówno go to obchodziło. Pewno jej się należało, skoro miała na karku słonia, idącego za nią ślad w ślad. Zresztą nie był organizacją charytatywną, a analizując jej obecną sytuację, pewnie nie mogłaby go nająć za odpowiednią sumę, toteż bliski był zaniechania owego zamieszania, gdyby nie fakt, że po odwróceniu się od drzwi usłyszał łomot wywołany za sprawą kopniaka Rosemary.

- Hej. Hej! Co ty u licha ciężkiego wyprawiasz?

Otworzyła sobie przejście na oścież, ale nie ruszyła przed siebie. Rany, czy ona szukała przygód? W tej chwili pobiegł szybko po swoją broń, zastanawiając nad możliwymi scenariuszami oraz problemami. Zabrał opartą o ścianę strzelbę spoczywającą spokojnie obok biurka i czym chyżo powrócił, by asystować Rosie w razie potrzeby. W końcu wolał dmuchać na zimne, aniżeli zbierać własne zęby z podłogi. Cokolwiek stało za drzwiami, już pewnie dawno rozgościło się w progach jego domu lub przynajmniej zwróciło na nich uwagę, a potem mimowolnie poszło za swoim pierwotnym celem.

Soph - 5 Październik 2016, 22:41

Cóż, wszyscy natychmiast założyli, że ciężkie i dudniące odgłosy to kroki. A to nie kroki. Ale o tym za chwilę, nie psujmy dramatyzmu sceny.
Nasza lekkomyślna Zjawa spróbowała otworzyć zamknięte przynajmniej na klamkę drzwi. Swoją drogą, bardziej lekkomyślne było, że państwo nie zamknęli się od wewnątrz ze względu na ekscesy. Cóż by to było, gdyby im ktoś nagle wszedł?
Spróbowała i się udało, ale wcale nie musiało, więc na formę, przypominam, trzeba zwracać uwagę.
Rosemary poczuła swoje zamaszyste kopnięcie aż w biodrze – i nie było to przyjemne. Wyrwała jednak lichy języczek zamka z okucia, a skrzydło drzwi rozwarło się gwałtownie i po kilkudziesięciu stopniach otwarcia, na pewno nawet nie dziewięćdziesięciu, zatrzymało się z głuchym tąpnięciem na jakiejś przeszkodzie. Później zdarzenia potoczyły się błyskawicznie, bo choć kobieta przyczaiła się w drzwiach, nagle bezpośrednio w jej polu widzenia pojawił się korpus odziany w dobrej jakości garnitur i granatowy krawat, wszystko pochlapane sporą dawką juchy. Tułów – mający na pewno i głowę na swoim miejscu, bez obaw – wzniósł rękę. Na końcu ręki trzymał metalowy kij bejsbolowy, który właśnie zaczął opadać w kierunku Rosie. Miała tylko chwilkę, by się zasłonić i zminimalizować obrażenia, lub obronić w inny, błyskawiczny sposób.
Z kolei skoro Agrios pospieszył po broń w chwili, gdy jasnowłosa wyważyła drzwi, mógł łutem szczęścia zauważyć atakującego mężczyznę, ale po ludzku nie zdąży zablokować opadającego uderzenia.
Żadne z nich nie może teraz tego zobaczyć, ale ściany wąskiego hotelowego korytarza poznaczone są po jednej i drugiej stronie wgnieceniami po kiju. Ma chłop siłę.



>> Kolejka pozostaje bez zmian.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group