Anonymous - 29 Wrzesień 2011, 16:48 Być może rządzić nie rządzą, choć jest to w pewnym sensie prawdopodobne. Jednak na pewno mają jakiś tam choćby mały wpływ na Twoje życie i zachowanie. Przecież nikt nie chciałby zostać odrzucony przez społeczeństwo, prawda? A to właśnie liderzy przewodzą wszystkim grupom, więc też społeczeństwu. Ponadto wśród grupy liderów zawsze jest też lider. Jest to strasznie zaplątane, w każdym razie najważniejsze jest to, że ludzie są okropnie podatni na to, co wmawiają im inni. Przez to tak naprawdę nikt nie jest sobą. Nie powiesz mi chyba, że przy swoich znajomych nie boisz się, że palniesz coś, przez co Cię wyśmieją? Jeśli rzeczywiście tak nie jest, to naprawdę Cię podziwiam i masz u mnie +15 do szacunku.
Z tym się zgodzę. Jakby wszyscy byli tacy sami, świat rzeczywiście byłby nudny. Jednak częściej spotka się ludzi miłych i uprzejmych, którzy pomogą dzieciom, bo ze starszymi jest gorzej. Szczególnie jeśli to dziecko jest smutne albo coś straciło. Ale być może odbieram to tak z tego powodu, że sama właśnie tak bym zrobiła? Nie mam pojęcia, naprawdę.
Vondur dowiedziała się, że chłopak tu mieszka. Nie mogła też wykluczyć, że jej towarzysz nie jest Lunatykiem, bo nie miała ku temu żadnych podstaw. Nie mogła wywnioskować tego ze zdawkowej odpowiedzi chłopaka, która prawdopodobnie miała być dla Vondur znakiem, że nie chce o tym rozmawiać. Być może dla niego nie były ważne informacje o drugiej osobie, ale dziewczyna lubiła mieć jakąkolwiek wiedzę na temat rozmówcy. Niekoniecznie trzeba się było z nią dzielić swoimi zainteresowaniami i aktywnościami, ale wymagała wewnętrznie, żeby przedstawił się, choćby przezwiskiem.
-Hm. A może zdradziłbyś mi swoją godność? Jak cię nazywają?-Kontynuowała. Miała nadzieję, że chłopak jej nie zbędzie byle czym. A jeśli tak, to trudno. Nie będzie pytać dalej, w końcu nie chce przekroczyć granicy – jeszcze by jej rozmówca uciekł i zostawił ją samą w poszukiwaniach i co by zrobiła?
Chłopak miał rację - Odette absolutnie nie wiedziała, co teraz ma zrobić. Zdawała sobie sprawę, że wołanie istoty po nazwie jej gatunku nie przyniesie żadnych efektów. Wiedziała natomiast od swoich szpiegów, że bestie te mają specyficzne poczucie humoru. Mimo tego nic jej to nie dało. Po chwili jednak wpadła na pomysł.
-Może gdybym sprawiła, że będzie ciemno, to Phantom by się zjawił? Jak sądzisz?-Zaproponowała, a raczej zapytała. Nie była tego pewna, były to tylko jej podejrzenia. Kto wie, może istoty z futrem koloru smoły niewidoczne w ciemnej nocy pokazałyby się, gdyby właśnie nią sprowadziła na okolicę Vondur? Cóż, zapewne wiedzę na ten temat posiadała Mistrzyni, tak więc trzeba było zdać się na jej decyzję i instynkt.Anonymous - 30 Wrzesień 2011, 19:03 Osobiście? Staram się ich ignorować, właściwie, raczej się z nimi nie zadaję. Nie przepadam za nimi, tyle. Osobista niechęć, a jako, że przebywam tylko ze "swoimi", nie muszę się tak bardzo obawiać, czy mnie nie wyśmieją. Właściwie... Tak jest codziennie, tyle, że ja śmieję się z nimi. Przeważnie z tego, co moja przyjaciółka, która potrafi mi posłużyć z poduszkę, wymyśli na mój temat. Niejednokrotnie pacam ją potem zeszytem po głowie, ale zawsze sprowadza się to do tego, że żadne z nas nie jest obrażone. Nawet jeśli, to tylko dla żartów. Tak, jest to dziecinne, ale cóż poradzić? Trzeba korzystać z ostatnich kilku lat względnej wolności, zanim zacznie się liceum i prawdziwa nauka. Przynajmniej mój tata będzie z tego zadowolony, choć, jak mówi, polska edukacja pozostawia wiele do życzenia. Dla świętego spokoju się z nim zgadzam.
Chłopak na pytanie o imię obrócił się do Vondur z uroczo zaskoczonym wzrokiem. Po chwili jednak uśmiechnął się lekko, machnąwszy dłonią, jakby chciał upewnić ją, że jego miano nie jest niczym ważnym.
- Yukio - odpowiedział ze śmiechem. Najprawdopodobniej nie było to jego prawdziwe imię, ale z drugiej strony nikt od niego przedstawienia takowego nie wymagał. Wypowiedział pierwsze słowo, które przyszło mu na myśl. Taka kreatywna zabawa.
- Raczej nie. One są zbyt inteligentne na takie rzeczy. Inne propozycje? - zapytał, wzruszając lekko ramionami.Anonymous - 30 Wrzesień 2011, 19:43 Każdy stara się ignorować takie osoby, jednak nie wszystkim się to udaje. Niektórzy nie mają po prostu ku temu warunków lub przeszkadzają im słabości w postaci cech charakteru najczęściej. Każdy z nas ma wady i mimo wszystko jest podatny na opinię innych, przez co trudno jest udawać, że to co mówią inni nas nie obchodzi. Możemy sobie to wmówić, ale i tak w głębi serca jest inaczej. I nic się na to nie poradzi.
Bycie dziecinnym nie jest złe. A skoro z pójściem do liceum kończą się lata względnej wolności, to muszę dobrze wykorzystać ten rok, kiedy jeszcze jestem w gimnazjum. W ogóle jest to dziwne, bo nie czuję w żadnym z aspektów życia, że będę iść do liceum. No nie licząc ciągłych tekstów nauczycieli typu 'przed wami egzamin'. Jestem strasznie dziecinna jak na swój wiek - z jednej strony się cieszę, a z drugiej chciałabym wreszcie dojrzeć.
Vondur nawet nie pomyślała, że chłopak może być zaskoczony tym pytaniem. Przecież zazwyczaj przy rozmowie z kimś pyta się drugą osobę o miano, którym należy się do niej zwracać. Jest to poza tym dużo łatwiejsze, niż zwracać się do rozmówcy 'ej ty' lub bezosobowo.
Dziewczyna była pewna, że imię zostało przez chłopaka zmyślone. Jednak nie przeszkadzało jej to i nie chciała też drążyć tego tematu. Wystarczyło jej, że Yukio podał jej miano, którym mogła się do niego zwracać. Nie wnikała w to, czy było to imię nadane mu przez rodziców, przybrane przez niego samego czy wymyślone. Po co miałaby się o to dopytywać? Osiągnęła swój cel.
Odpowiedź towarzysza wcale a wcale nie zadowoliła Vondur. Nie lubiła się wysilać, wolała za to szybko załatwiać swoje sprawy. Najczęściej w ogóle załatwiali je za nią jej sługi, więc nie nawykła do zastanawiania się i rozważania pomysłów. Jednak mimo wszystko nie zrezygnowała, tylko zaczęła myśleć o tym, co mogłaby zrobić. Myślała i myślała, ale nie do końca była pewna, na co ma wpaść. Przychodziła jej jeszcze do głowy zmiana wyglądu, ale w sumie nie miało to sensu. Na pewno nic by w ten sposób nie uzyskała, a jeszcze chłopak by uciekł przez złamanie obietnicy.
-A jakbym przywołała ducha?-Wypaliła nagle. Mogła to zrobić, bo umiała to zaklęcie. Być może właśnie to był sposób na Phantoma, kto wie?Anonymous - 1 Październik 2011, 19:14 Mimo wszystko, taka umiejętność ignorowania pewnych jednostek bardzo, ale to bardzo by się przydała. Ja na przykład przekonałam się dziś na własnej skórze, że nie należy angażować się w projekty klasowe z osobami, które raz, że biją chamskością na kilometr, a dwa, że nie umieją myśleć. Po prostu myślałam, że wyjdę z siebie, stanę obok, chwycę coś ciężkiego i bez oporu powybijam wszystkich dokoła. Miałam chociaż tę satysfakcję, że udało mi się uderzyć w ich słaby punkt i choć na krótką chwilę sprawić, że mieli na twarzach wyraz głębokiego zdziwienia. Hell yeah, bycie córką ludzi inteligentnych jednak procentuje, mimo, że ani trochę nie rozumiem sposobu myślenia innych. Coś takiego też by się przydało. Poza tym, składam podziękowania moim rodzicom, soku pomarańczowemu, piernikom, paru cudownym osobom, książce "Krzyżacy", podręcznikowi od EDB i mojemu MP4 - za to, że powstrzymali mnie od wywołania Dnia Sądu. A wierzcie, Lorciowa Apokalipsa nie jest ani miła, ani nie wygląda ładnie, ani jej konsekwencje nie są najprzyjemniejsze. Chyba muszę przytemperować tę moją impulsywność, bo będzie co najmniej źle.
- Próbuj, może coś to da - odparł beznamiętnie Yukio, po raz któryś z kolei tego dnia wzruszając niedbale ramionami.
- A jednak nie rozumiem, co chcesz przez to osiągnąć.Anonymous - 1 Październik 2011, 19:38 Nie twierdzę, że jest ona nie przydatna. Sama chętnie bym taką posiadła i zaczęła ignorować wszystkich dookoła, wykluczając tych, których lubię i na których mi zależy. Ale że nie przypadła mi w udziale takia umiejętność, zostaje mi tylko udawać, że nic mnie nie rusza, a potem siedzieć smutna i z nikim nie rozmawiać. Takie to już życie ludzkie. A jeśli chodzi o Apokalipsę, to podziwiam za to, że umiałabyś taką wywołać. Owszem, ja także bym potrafiła, ale tylko w myślach. W rzeczywistości natomiast skończyłoby się na rzuceniu jakiegoś żałosnego tekstu i zbłaźnieniu się jeszcze bardziej. Nie umiem nikogo porządnie walnąć, ani obrazić - od razu dostaję wyrzutów sumienia i chcę iść przeprosić. Taki to już mam beznadziejny charakter.
'Może to coś da' również nie zadowoliło Vondur. Bo niby czemu miałoby to zrobić, skoro ona wysilała się, żeby wymyślić sposób na zwabienie do siebie Phantoma, po czym okazywało się, że jest beznadziejny i nie zda rezultatu? Każdy byłby chyba lekko zirytowana, a że Odette nie należała do najcierpliwszych, to była już na skraju wytrzymałości. Mimo tego siliła się na spokój, co niekoniecznie jej wychodziło.
-Słyszałam od innych, że Phantomy mają specyficzne poczucie humoru. Podobno są wredne. Pomyślałam więc, że gdybym zrobiła coś nieprzyjemnego, mogliby się pojawić zaciekawieni przedstawiciele tej rasy. Najwyraźniej jednak moje rozumowanie nie było prawidłowe.-Wyjaśniła spokojnie, z tonem, z jakim nauczycielka tłumaczy pierwszakowi, że 'dwa plus dwa równa się cztery'. Mimo tego tonu i pewności pobrzmiewającej w głosie Vondur, ostatnie zdanie było raczej pytaniem, niż stwierdzeniem.
Po chwili ciszy dziewczyna wpadła na pomysł.
-A ty jakbyś zwabił tutaj te stworzenia? Wydaję mi się, że twój pomysł będzie lepszy, niż te moje. W końcu jesteś taki obeznany, na pewno kiedyś spotkałeś Phantoma.-Dziewczyna ponownie zaczęła się podlizywać Yukiemu. Ach, co dążenie do celu robiło z człowiekiem...Anonymous - 1 Październik 2011, 20:16 Ciekawi mnie, ile osób zignorowałoby mnie. Zapewne prawie cała moja klasa. Cóż, takie życie, ale znając mnie, niezbyt bym się nimi przejmowała. Owszem, z początku nie byłoby to najmilsze, ale ignorowanie do czegoś zobowiązuje. W końcu, jak to mawiają, można przywyknąć do wszystkiego, nawet do tego, że wisi się na szubienicy. W końcu, na kilka krótkich chwil przed śmiercią przestanie być to takie niezwykłe, zostanie przyjęte do wiadomości i stanie się rutyną w fazie początkowej, jakbyś już zawsze miał tam wisieć. No, a przynajmniej powinno, według ów wcześniej wspomnianego porzekadła. Ludzie bywają doprawdy dziwni, ale nic chyba nie stoi tej dziwności na przeszkodzie, prócz oczywiście zakładów dla obłąkanych. Z drugiej strony bez takowych świat byłby jeszcze gorszy.
Ja na przykład nie mam po tym wyrzutów sumienia. Może nie byłaby to najbardziej wymyślna i wyrafinowana apokalipsa na świecie, ale przykładowo dzisiejsza riposta wypowiedziana z szybkością karabinu maszynowego sprawiła, że moich rozmówców rzeczywiście zatkało. Ma się ten talent - nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
- Wredne, ale i inteligentne - Yukio miał dość specyficzne podejście do ludzi. Nigdy nie szczędził krytyki. Nie uważał też, by Phantomy miały inteligencję na poziomie tej smarkuli. Przeciwnie - jego zdaniem przebijały ją pod tym względem mocno i boleśnie.
- Nie spotkałem. Czystka logika. No, próbuj, powiedziałaś A, powiedz więc B - odparł z westchnieniem w stronę arystokratki.Anonymous - 2 Październik 2011, 17:01 Może nawet lepiej, że świat nie posiada umiejętności całkowitego ignorowania otoczenia, bo wszyscy używaliby jej wobec większości osób, przez co nie istniałyby żadne uczucia. A czasem nienawiść naprawdę uskrzydla i sprawia, że życie staje się ciekawsze, bo ciągle zastanawiamy się, jak uprzykrzyć życie drugiej osoby. Także dobrze, że nie umiemy ignorować wszystkich wokół, bo dzięki temu nasze życie jest dużo ciekawsze.
Cóż, umiejętność ripostowania natomiast bardzo się przydaje w tych czasach, szczególnie wśród dzisiejszej młodzieży. Jeśli jej nie posiadasz, jesteś tak naprawdę nikim. Wiem to z własnego doświadczenia, bo nie umiem ripostować, przez co muszę nadrabiać inteligencją i dawaniem odpisywać zadania. Takie życie.
Vondur o tej cesze Phantomów nie pomyślała. Rzeczywiście, mogły one wpaść na to, że przywoła ducha tylko po to, aby je tam zwabić. Choć przecież były to zwierzęta, a tego typu stworzenia nie myślą w sposób ludzki. Ale kto tam to wiedział...
Zuzanne nie spodobały się słowa Yukio, nie tylko dlatego, że znowu odprawiały jej pomysł jako zły. Było tak głównie dlatego, że wypowiedź chłopaka stała się otwartą krytyką słów Vondur, a co za tym idzie - jej osoby. A jej naprawdę trudno było się pogodzić z krytyką, szczególnie, jeśli musiała zachowywać spokój. Jej charakter, a głównie duma na to nie pozwalały. Taki wewnętrzny problem.
Vondur zdziwiło to, że chłopak nie spotkał wcześniej Phantomów. Wydawało jej się, że skoro dużo tutaj przebywał, powinien był już spotkać te istoty, a także dowiedzieć się o nich wystarczająco dużo. Okazało się jednak, że wie nie więcej, niż ona.
Znowu się zastanowiła. Myślała, myślała i myślała. Niewiele przychodziło jej do głowy, a tak szczerze mówiąc, to dokładnie nic. Miała w głowie pustkę, jakiej nigdy dotąd. Zawsze jej myśli były czymkolwiek wypełnione, teraz kłębiła się tam tylko jedna: Jak złapać Phantoma?! A ponieważ nie miała żadnych pomysłów, pozostało jej tylko jedno.
-Czy jest tu jakiś Phantom?!-Zawołała w akcie rozpaczy. Pomyślała też, że jak Yukio zobaczy, że brakuje jej pomysłów, to może jej pomoże? Co szkodzi spróbować?Anonymous - 2 Październik 2011, 17:46 Może tak, może nie. W sumie, chyba bardziej skłaniam się jednak ku odpowiedzi pierwszej. Czasami trzeba posiedzieć sobie w kącie, popłakać, pokrzyczeć, powyzywać, po prostu - dać upust wewnętrznie tłumionym emocjom. To coś normalnego, czego nie powinno się wstydzić. Ja sama mam takie momenty, że bez powodu płaczę w poduszkę, tak tylko dla zasady. Zasadniczo nie ma to żadnego uwarunkowania w tym, co działo się danego dnia. Może kilka słów, może nic szczególnego. W każdym razie nie czuję wtedy smutku, nie łkam, ani nic z tych rzeczy - po prostu płaczę. Zabawne, jacy ludzie potrafią być pełni sprzeczności.
Nie, błagam, zniosę wszystko, tylko nie odpisywanie prac domowych! Dlaczego? Bo to ja wśród tej niezorganizowanej bandy jestem ostoją wiedzy i to do mnie lgną persony z pustymi zeszytami, to mój telefon dzwoni w weekendy, bym po odebraniu mogła usłyszeć standardowe pytanie "co było zadane" tudzież "o co chodzi tu i tu". Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę. Zwłaszcza, jeśli nasiedziałam się nad danym zadaniem. W podstawówce miałam taką koleżankę, która żywcem spisywała ode mnie dłuższe wypracowania, kiedy akurat była chora i musiała wziąć od kogoś zeszyty. Zaprawdę, powiadam wam, jak dobrze, że już się to skończyło...
Chłopak na zawołanie Vondur spojrzał na nią z politowaniem. Nie zamierzał wymyślać za nią sposobu zwabienia Phantoma. To było jej pragnienie, nie jego i nie miał ochoty jej wyręczać. Już miał coś jej powiedzieć, kiedy na tle ściany lasu coś mignęło. Właściwie ni mignęło - wyglądało to tak, jakby nieprzebrana ciemność ściany drzew nagle drgnęła. Nie zamierzał jednak łaskawie informować o tym arystokratki, o, nie. Zobaczyła - ma szczęście, nie zobaczyła - jej problem, ot - i tyle!Anonymous - 2 Październik 2011, 19:00 Tak, czasem trzeba dać upust emocjom. Ja płaczę naprawdę rzadko i jest to zazwyczaj spowodowane tym, że nie mogę sobie z czymś poradzić. Ale emocje okazuję poprzez obgadywanie koleżanek za ich plecami. Może nie jest to zbyt miłe, jednak wolę się wściec i nagadać na dziewczyny w rozmowie z inną, niż powiedzieć jej to w twarz, a potem mieć wyrzuty sumienia, że się na mnie obraziła. Mimo tego i tak często zwyczajnie wydzieram się na koleżanki i i tak się obrażają. Co za pech!
Rozumiem Twój ból, bo w mojej klasie to ja z jedną koleżanką jestem Twoim odpowiednikiem. Zazwyczaj do mnie koledzy i koleżanki lecą z pytaniem 'Taajfuun, masz zadanie? A dasz odpisać?' Czasem jest to naprawdę wkurzające, częściej jednak po prostu daję im to zadanie, żeby dali mi święty spokój. Zawsze jednak zastrzegam, że ma być trochę inaczej. Jeśli kiedyś okaże się, że dostanę złą ocenę, bo ktoś miał identycznie, jak ja, to po prostu się zbuntuje i nie będę nikomu dawać. Na razie nic takiego się nie zdarzyło, więc spoko.
Kątem oka Vondur zauważyła, że chłopak patrzy na nią z politowaniem. Już miała na niego wrzasnąć, kiedy zorientowała się, że jest to całkiem uzasadnione. Przecież właśnie robiła z siebie totalną idiotkę, bo nie było szans, że w ten sposób zwabi tutaj Phantoma. One nie były aż takie głupie.
Odette miała już stracić nadzieję i odejść, kiedy kątem oka zauważyła, że ciemność na tle lasu drgnęła. Myśląc, że to stworzenie, którego szukała, zaczęła powoli iść w tamtą stronę. Kiedy była kilka kroków od lasu, zatrzymała się.
-Halo?-Zapytała niepewnie.Anonymous - 3 Październik 2011, 15:18 Obgadywanie? Super, to już wiem, dlaczego jestem na ustach ludzi, o ile w ogóle jestem, co zdarza się dość sporadycznie. Bo ktoś miał zły dzień i chciał sprawić, żeby mu się polepszyło, a przy tym gratisowo komuś ten dzień popsuć. Pro, cudownie, pięknie. Ludzka mentalność nigdy nie przestanie mnie dziwić. To może wcale im nic nie mówić? Przynajmniej będziesz miała spokój... Jako-tako, bo potem tak czy owak to wszystko wróci i faktycznie wywołasz Apokalipsę. Kochajmy niezaprzeczalną logikę życia, po prostu niewyczerpane źródło mądrości.
Tak, klasowe lenie to przekleństwo. Ktoś tego pokroju zawsze, ale to zawsze się znajdzie, nie ma innej opcji. Takie przekleństwo i koniec. A już kiedy widzą, że ktoś się na prawdę stara, to pirania-mode się włącza i od razu idą żebrać o zadanie. Ledwie przyszłam dziś do szkoły, koleżanka zapytała mnie, czy dam jej odpisać zadanie. Bwef.
Vondur odpowiedziała jedynie cisza. Nic, zero - a jednak chwilę później w ciemności zajaśniał jasny punkcik, najprawdopodobniej czyjeś ślepie. Czyżby metody arystokratki skutkowały?Anonymous - 3 Październik 2011, 17:46 Niekoniecznie chciał komuś innemu dzień popsuć. Ale nie sądzisz, że lepiej jest, jak ktoś powie o Tobie coś okropnego za plecami, a Ty się o tym nie dowiesz, niż żeby powiedział Ci to w twarz i wywołał Apokalipsę w Twojej postaci? Według mnie lepiej czasem niektóre rzeczy powiedzieć komuś innemu, niekoniecznie osobie, o której się mówi. Dzięki temu klasa jako tako trzyma się w pozornym spokoju. Gdyby nie obgadywanie, co rusz wybuchałyby jakieś awantury. A to dobre na pewno by nie było. Takie jest moje zdanie.
Jeśli chodzi o zadania, to tak, jest to strasznie denerwujące. Jednak ja wychodzę z założenia, że dając odpisać, w pewnym sensie pomagam ludziom. W końcu po co mają się stresować? A do tego zawsze jest ten plus, że potem ktoś inny da Ci odpisać to, o czym Ty zapomniałaś. Na przykład dzisiaj to mi się to zdarzyło. Koleżanka się wkurzyła, bo dała już wcześniej chyba z pięciu osobom, ale dała mi. Tylko trochę warczała, ale nieważne.
Na głos Vondur nie było żadnej odpowiedzi. Dziewczyna zaczęła się już zastanawiać, czy aby wzrok jej nie mylił. W końcu ludzką rzeczą było mieć przywidzenie, więc mogło się to zdarzyć również dziewczynce. Szczególnie, że było dość ciemno, a przecież w ciemności słabo widać to, co jest czarne lub innego ciemnego koloru.
Odette już miała westchnąć zniecierpliwiona, kiedy przed nią zajaśniał jakiś punkcik. Czy możliwym było, że to właśnie było stworzenie, którego szukała dziewczyna? Czyżby był to Phantom? Wypadałoby to jakoś sprawdzić, ale arystokratka nie była pewna, jak. Jednak zaszła już tak daleko, że nie mogła się poddać. Poza tym była zbyt dumna i nie porzuciłaby teraz swojej misji. Przecież nie po to nagięła swoją dumę, żeby odejść z pustymi rękoma, prawda?
Zrobiła jeszcze jeden krok w przód i schyliła się.
-Czyżbyś był Phantomem?-Zapytała ciekawie. Jednak jej podbródek nadal był dumnie uniesiony. Nie zwracała też uwagi na Yukiego. Nie zdziwiłaby się też, gdyby po prostu uciekł, znudzony całą tą akcją.Anonymous - 3 Październik 2011, 19:53 Może być i tak, a jednak ja będę podtrzymywać opinię, iż obgadywanie nie jest najlepszą metodą relaksu. Nie wiem, może nie byłam do końca świadoma tego, co pisałam, bądź co bądź, czas naglił. Nie lubię, nienawidzę poniedziałków, nawet nie dlatego, że to początek tygodnia. Nie przepadam za nimi dlatego, że właśnie w poniedziałki mam najmniej czasu na wszystko. Wracam ze szkoły przed piętnastą, szybko odrabiam lekcje, na chwilę zaglądam na Spectro, z prędkością światła wsuwam obiad i pędzę na angielski, a jeszcze muszę gdzieś wcisnąć czas na czytanie lektury i powtarzanie lekcji na następny dzień. Reszta tygodnia konfrontacji z poniedziałkiem jest rajem na ziemi, z wyszczególnieniem oczywiście czwartku i piątku. Tak, kochajmy poniedziałki... A odwdzięczanie się za odpisywanie lekcji? Dobre sobie! Po pierwsze w 97%, nie chwaląc się, mam przygotowane zadanie domowe, a po drugie, w mojej klasie nie ma osób, które nadawałyby się do zaczepienia i zadania im pytania w postaci standardowej formułki "masz zadanie? dasz odpisać?". No, chyba, że Beatka solidnie się przygotuje, to wtedy nie ma sprawy, ale na ogół działa to w drugą stronę. Ach, cudne jest życie osoby uzdolnionej w kilku kierunkach, która została wepchnięta w grupkę person wolących pobiegać za piłką i wypocić tłuszcz, zamiast poczytać ze dwa razy kilka tematów i nauczyć się na następny dzień, tudzież w ogóle nic nie robić.
W odpowiedzi na pytanie Vondur "coś" wydało z siebie jedynie głuchy warkot, a w ciemności, prócz jednego oka zajaśniał rząd bielutkich, lśniących kłów, aż wołających o kęs świeżego mięsa. A Yukio? Cóż~ Pan Beznamiętny jak gdyby nigdy nic przysiadł sobie na ziemi, wyciągnął z kieszeni owocowego lizaka, odwinął go z papierka i wsadził go sobie do ust, przystępując jednocześnie do obserwacji szarzejącego nieba. Widocznie to, co robiła Upiorna nie miało dla niego większego znaczenia. Równie dobrze mógłby odejść, a i tak by tego nie zauważyła. Jej zdaniem był tylko zabawką, którą można wyrzucić i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, jednakowoż nie można stwierdzić, że się z tym zgadzał.Anonymous - 5 Październik 2011, 16:03 Nie mówię, że jest idealnym sposobem na odstresowanie się i pozbycie negatywnych emocji. Jednak jest to chyba tak naprawdę jedyna możliwość, aby zachować pozorny spokój w klasie. Według mnie lepiej nie mówić ludziom szczerze, co się o nich myśli, chyba że się ich dobrze zna i wie się, że się nie obrażą. Inaczej jest to równie z rozpętaniem wojny, a to złe. Co do poniedziałków, to tak - są złe. Między innymi dlatego, że po weekendzie trzeba wracać do szkoły. Oprócz tego muszę przyjść na 8, podczas gdy koledzy z drugiej grupy przyjdą sobie dwie godziny później. Na szczęście ja nie mam dodatkowych zajęć, więc po powrocie z domu mogę spokojnie siąść sobie do komputera. Dobrze, że nie mam aż tak ambitnych rodziców. A zadania... U mnie to z nimi jest naprawdę różnie. Jestem pewna, że spokojnie dałabym radę zawsze mieć wszystko i być ze wszystkiego przygotowana, ale zwyczajnie mi się nie chce. Lenistwo jest okropną wadą, szczególnie w moim przypadku.
Vondur usłyszała głuche warczenie. Po chwili dołączyło do nich ukazanie białych kłów. Wyglądało to dość niebezpiecznie, ale dziewczyna zdecydowała, że nie będzie uciekać. Bo niby dlaczego miałaby to zrobić? Właśnie znalazła cel swojej wyprawy. W takiej chwili nikt normalny by nie uciekł. A Vondur była normalna - a przynajmniej za taką się uważała. Jak zresztą każdy.
Dziewczyna nie zwracała teraz uwagi na Yukio. Gdyby wiedziała, co on myśli, zgodziłaby się z nim w jednej kwestii - był dla niej zwykłą zabawką, którą właśnie odrzuciła na bok, ponieważ wykonała ona swoje zadanie. Być może za chwilę będzie jej znów potrzebna - Odette tego nie wiedziała. W każdym razie była ciągle gotowa prosić o pomoc, pfu.
Vondur uśmiechnęła się do ciemności.
-Pewnie byś coś zjadł, prawda? Jak ze mną pójdziesz, dostaniesz dużo smacznego świeżego mięska.-Powiedziała, próbując zachęcić stworzenie do wyjścia na przód. Nie przychodziło jej do głowy to, że mogła być to zupełnie inna bestia, niż ta, której pragnęła. Ponieważ było to mało prawdopodobne.Anonymous - 7 Październik 2011, 15:34 Mimo wszystko wątpię, żeby było tylko jedno słuszne wyjście z tej sytuacji. Nie lepiej wziąć paczkę ciastek, zaparzyć herbatę, usiąść sobie w kącie, włączyć mocną muzykę i trochę poczytać? Albo coś narysować, albo napisać, albo w ostateczności pobiegać? Jest dużo możliwości. I wcale nie trzeba w chwilach złości obgadywać, bądź też wyżywać się na innych osobach, mówiąc im, jakie to są złe i niedobre, i w ogóle cytryna przy nich to szczeniak. Chyba mózg mi się przegrzał, o mamo. Tak, poniedziałki są złe, okropne, niedobre, są wytworem szatana, ale piątki! Piątki to cudowne dni. Luźne lekcje, wcześnie do domu, mało zadane. I nie trzeba kłaść się spać o dwudziestej pierwszej, fe. Właściwie soboty są jeszcze lepsze. Lenistwo? Najlepszy argument. Mi też nie chce się czasami zrobić prasówki na EDB, oj, przepraszam, nigdy mi się nie chce. Ale robię. Mimo, że całą tą edukację dla bezpieczeństwa uważam za coś przereklamowanego. Takie nie-wiadomo-co. Ale nie, nie jestem święta, mimo, że w porównaniu z 3/4 mojej klasy jestem kujonem, pupilkiem nauczycieli i w ogóle och, ach.
Yukio ni z tego, ni z owego wyciągnął z kabury pistolecik oraz szmatkę i zaczął go polerować. Vondur mogła być jednak spokojna - przed wyjście z domu nie nabijał go... Chyba.
Stworzenie w ciemnościach parsknęło dumnie i warknęło kolejny raz. Najwidoczniej było o wiele inteligentniejsze, niż się wydawało.Anonymous - 7 Październik 2011, 19:16 Oczywiście, są inne sposoby na odstresowanie się, ale przez obgadywanie umacniają się więzi pomiędzy osobami, które daną osobę obgadują - choć nie jest to zbyt dobre. Jednak ludzie są niereformowalni, więc prawdopodobieństwo, że nagle wszyscy przestanę się nawzajem obmawiać jest znikome, wręcz bardzo znikome. Poniedziałki to zło, a piątki... Cóż, zdecydowanie wolę soboty. Nie muszę wtedy przynajmniej wstawać o 6.00 i jechać na 8.00 do szkoły. I nie mam też dwóch wf-ów, na których pani przygotowuje nas do testu Coupera. Mimo tego piątki też są fajne, właśnie dlatego, że nie trzeba iść wcześnie spać. Oprócz tego net mi się o 20 nie odłącza, fuck yeah. Argument argumentem, ale prawda jest taka, że jestem okropnie leniwa i właśnie przez to nie spełniam wymagań edukacyjnych moich rodziców. Mimo wszystko jednak jeszcze żyje, co oznacza, że nie jest źle. A co do prasówek, to my je robimy na WOS, a nie na EDB. Ale każda szkoła jest charakterystyczna, więc...
Vondur nawet nie zauważyła tego, że Yukio wyciągnął broń i zaczął ją czyścić. A nawet, gdyby to widziała, nie przejęłaby się. Zaczęłaby się tym interesować dopiero, kiedy broń byłaby w nią wycelowana. A na razie nic jej z tamtej strony nie groziło, więc czym się tu przejmować?
Dumne parsknięcie zainteresowało Odette. Czyżby miała do czynienia ze stworzeniem równie zadufanym w sobie, co ona? Na to wyglądało - takiej dumy w zachowaniu nie widziała już dawno. Nie licząc jej, taką dumę widziała jedynie u ojca przy ostatnim ich spotkaniu.
Warknięcie natomiast już się dziewczynie nie spodobało. Zmarszczyła brwi.
-Ty warczysz na mnie? Na mnie?!-Podniosła głos, choć jeszcze nie krzyczała. Na końcu warknęła, co mogło wydawać się dosyć zabawne dla postronnego obserwatora.