Anonymous - 21 Grudzień 2011, 09:38 Jej jęk jedynie go nakręcił. Tak samo zresztą jak słowa, które wypowiedziała. Cóż mógł planować samiec, który właśnie zdzierał z dziewczyny odzież? Byli tutaj sami i szanse na to, że ktoś im przeszkodzi były naprawdę minimalne. Jego oczy rozjarzyły się dziwnym blaskiem, gdy zacisnął rękę na jej ciele. Jasne było gdzie zaraz doprowadzi ta rozmowa, a i Illuminate jakoś nie bardzo się przejmował konsekwencjami tak długiego zwisania głową w dół. W sumie byłoby mu to nawet na rękę.
- A jak myślisz? - odparł w końcu, znów zmieniając położenie ręki. Tym razem palce wylądowały na wargach sromowych dziewczyny, po których przesuwały się powoli w jedną i drugą stronę.
- Ciekawe czy jesteś dziewicą... - mruknął nagle, jakby sam do siebie i najwyraźniej zamierzał sprawdzić, zachodząc łapką coraz dalej. Mimo wszystko przed samym 'zagłębianiem się' jeszcze się wstrzymał. Być może chciał napawać się jej zaskoczeniem, strachem, zawstydzeniem czy po prostu złością, która także mogła w niej wybuchnąć.Anonymous - 21 Grudzień 2011, 19:33 Jej przeznaczenie nauczyło ją jak być twardą. I gdy ten dobierał się do niej ona przypomniała sobie, że przecież woda ma różny stan skupienia. Może na przykład wedrzeć się w miedzy mikro szczeliny i w pod wpływem napływającej coraz to większej ilości wody, osłabić druty, które trzymały ją do słupa. Musiała tylko jakoś uśpić jego czujność i w odpowiedniej chwili zaatakować. Jeżeli by jej się to udało musiała by jeszcze jakoś zrobić by nie zdołał za nią biec. Całe szczęście nie musiała tworzyć wody, strasznie by ją teraz to wyczerpało i możliwe, że za chwilę nie dałaby rady jemu uciec. Praca mózgu była na najwyższych obrotach, ostatni raz tak intensywnie myślała, kiedy musiała uciekać przed napastnikami, którzy zabili Kevina. Po przeanalizowaniu marginesu błędów, za i przeciw etc. postanowiła działać. Nadal udawała, że się poddała, nawet, podczas gdy była pewna, że może jej się to udać jej ciało ani na moment nie drgnęło, ani serce nie przyspieszyło, twarz miała ten samy wyraz a kolor oczu nie zmienił się tylko na jeszcze bardziej intensywniejszą zieleń, co mogło tylko oznaczać nienawiść, a nienawiść wśród zabójców źle oznaczała. W końcu mówiono, że zabójcy mają dwa uczucia słynna nienawiść, która sprawiała, że idą po trupach do wytyczonego celu no i tzw. miłość braterska, czyli ochrona wszystkich ważnych dla tej osoby nawet, jeżeli w grę wchodziło zranienie ciała.
-Uważaj, bo się zdziwisz- powiedziała beznamiętnym tonem głosu. -Nie uwarzysz, że współżycie jest lepsze, gdy się kocha osobę z głębi serca i stara się ją ochronić za wszelką cenę? Nawet, jeżeli miał byś zginąć przy obronie? A może po prostu twa psychopatyczna psychika nie pozwala ci uwolnić uczuć?- Mówiła to w taki sposób by zwrócił jak najwięcej uwagi na jej słowa a nie to, co dzieje się w około niego. Tak czy owak powoli sprawiła żeby wilgoć wtargnęła w pręty i tam się gromadziła. Coraz bardziej osłabiając strukturę drutów. Kiedy chłopak zahaczył o wargi sromowe, mimowolnie z jej ust wydobył się cichy pomruk. Na tyle cichy, że można było go pomylić z uderzeniem wiatru o szczyt namiotu. Na szczęście konsekwentnie dalej po kryjomu, a przynajmniej jej się tak wydawało, gromadziła coraz większe ilości w niewidocznych szczelinach metalu.Anonymous - 21 Grudzień 2011, 20:04 Nienawiść. Los sprawił, że to najsilniejsze uczucie jakie kiedykolwiek Illuminate miał szanse poznać. Pierwszy raz zetknął się z nim podczas ucieczki przed swymi oprawcami i zabawny jest fakt, że można nienawidzić cały czas. Nie tylko te konkretne osoby, których zresztą personalia się znało, a po kolei wszystkich. Tych związanych ze sprawą i tych niezwiązanych też.
Nikt nigdy nie potrafił w stu procentach zrozumieć psychiki ludzi szalonych tak dobrze jak inni szaleńcy. Nie potrafił przeżyć tego co oni, gdy patrzyli na coś czego szczerze nie cierpieli. Nikt nie chciał rozumieć i pomagać. Zaś potem wszyscy się dziwią czemu w społeczeństwie obserwuje się tyle wypaczonych jednostek.
Czy poniżanie kobiet potrafi sprawiać przyjemność? W jaki sposób? Dlaczego? Jedynie ludzie źli potrafią na to odpowiedzieć w pełni. W każdym z nas jest cząstka zła, które w zależności od ludzi jakich napotykamy na swej drodze pozostaje uśpiona lub wprost przeciwnie - aktywizuje się.
Wypaczenie. Zabawne, że jest ono jednocześnie tak mało śmieszne dla innych, a tak bardzo radosne dla wypaczonego.
Umysł cyrkowca był w tym momencie zawalony wieloma aspektami swojego życia. Chciał upokorzyć tę dziewczynę. Chciał zaspokoić własne pragnienia i jednocześnie pokazać jej gdzie jej miejsce. Nie powinna go podglądać. Nikt nie powinien. Paradoksalnie zamiast zachować powagę Illuminate po prostu się roześmiał.
- Miłość? A kimże, do cholery, ja jestem żeby się tym przejmować? Żyj w swoim świecie iluzji i wierz w jakieś zmyślone bzdury o wielkim uczuciu. Nie ma czegoś takiego. Rozumiesz? Nie ma! - pod koniec wypowiedzi już krzyczał, mimowolnie wbijając paznokcie w miejsce intymne dziewczyny. Nie chciał dłużej słuchać tych bredni. Oddech miał przyspieszony, a spojrzenie dzikie, wręcz zwierzęce. Był tak wściekły, że nawet przeszła mu ochota na jakiekolwiek akty seksualne.
- A gdzie oni mieli uczucia...? - spytał nagle sam siebie, szeptem cichym jak powiew wiatru i w ramach rozładowania emocji zamierzył się do sprzedania nieznajomej kopniaka prosto w twarz.Anonymous - 21 Grudzień 2011, 20:24 Po kopniaku poczuła metaliczny posmak w ustach, co oznaczało krew. Nie tego nie mogła mu wybaczyć. A gdzie słynne "dziewczyn to nawet kwiatkiem się nie bije?" Złość na jego osobę przeszyła jej ciało. Od koniuszków palców u stup aż do głowy. Miała dość wiszenia, znęcania się nad jej biedną osóbką, która w sumie nic nie zawiniła. Kiedy miała już zaatakować pręty by w końcu się uwolnić mając nadzieję, że woda wystarczająco naruszyła pręty, kilka rzeczy wydążyło się praktycznie w jednej chwili. Pręty okazały się na tyle słabe, że po prostu pękły a dziewczyna w ostatniej chwili zwinie stanęła na nogi. Dzikość w jej oczach była niezwykła i zapewne nie jeden facet powiedziałby, że pociągająca. Uśmiechnęła się zadziornie i nie wiedząc, kiedy w jej dłoni pojawiła się idealna kula wody.
-Trafiła kosa na kamień.- Powiedziała wyrzucając kulę w stronę płomienia sprawiając, iż znikł usuwając w ten sposób światło. W ten sposób znikła i bezszelestnie przebiegła koło chłopaka uderzając go z kolanka w kroczę.
-Obyśmy nie musieli się następnym razem widzieć- Wyszeptała mu do ucha i po prostu nie wydając nawet najmniejszego dźwięku wybiegła z namiotu. Dopiero teraz jej serce waliło jak młotem, chciała się znaleźć jak najdalej od tego miejsca, zapomnieć o tej sytuacji i nigdy do niej nie wracać.
[z.t]Anonymous - 21 Grudzień 2011, 20:38 Tępy odgłos jaki towarzyszył spotkaniu się buta z głową dziewczyny był niczym łagodny, cichy szept pieszczący uszy chłopaka. Nie było mu jednak dane obejrzenie efektów zderzenia, gdyż pręty jakimś niewytłumaczalnym cudem po prostu pękły, a światło zgasło. Hydrokineza. Ciekawe, ale nie było to coś nie do pokonania. Wtedy też pierwszy raz ktoś na dobrą sprawę go zaskoczył. Niełatwo jest oszukać osobę, która wręcz widzi twoje ruchy w zwolnionym tempie, a jej się udało. Chodź może to dlatego, że sam dał się oszukać? Trudno powiedzieć. Mimo wszystko Illuminate bardzo szybko przesunął dłonie na swój czuły punkt. To był wręcz zwykły odruch i jak widać wystarczająco dobrze wytrenowany, gdyż chwilę potem przyjął cios w krocze. Co prawda dłonie nie były jakąś porażająco dobrą barierą, ale zmniejszyły siłę ciosu. Dzięki temu zamiast zwijać się kilkadziesiąt sekund na ziemi, czas został znacznie skrócony i odbyło się bez oględzin podłogi.
- Znajdę Cię! - rozległ się ryk, po którym nastąpił dziki śmiech. Jemu się to podobało! Ktoś mu uciekł, a on to przyjął tak dobrze, że nawet zraniona duma nie przeszkodziła mu w radowaniu się z tej chwili. W ten sposób znalazł sobie ofiarę. Będzie jej szukał, a jak już znajdzie...
Kilka minut później cyrk znowu był całkowicie opustoszały, gdyż białowłosy mężczyzna wyniósł się z niego czym prędzej.
[zt]Anonymous - 13 Luty 2012, 17:22 W ciemności obok namiotów cyrkowych przemykała cicho białowłosa dziewczyna. Jej czerwone oczy skrzyły się w świetle latarni. Ktoś mógłby uznać ją za jakiegoś demona z jej przeraźliwie bladą, że aż białą skórą. A ona? Cóż, była zwyczajnym człowiekiem. O, przepraszam, Cyrkowcem. Nie mogła się do tego przyzwyczaić, tak jak reszta towarzystwa.
Cholera jasna, co się tak przemykasz? To pieprzone miejsce jest naszym domem! Idź i znajdź jakieś ciepło, bo złapiemy katar!-Wydarła się Monique. Jak zwykle była niezadowolona. Jane i Andrew zastanawiali się, czy kiedykolwiek się z czegoś cieszyła. Zazwyczaj jednak dostawali wtedy dawkę bólu, bo dawny Cień wyobrażał sobie, że bije ich po twarzy. Cóż, takie to wszystko było. Skomplikowane, prawda, a oni jeszcze się w tym nie odnaleźli. Nie wiedzieli, ile czasu jeszcze zajmie im poukładanie sobie życia.
W każdym razie Jane weszła wreszcie na cyrkową arenę. Jako że na środku świeciła pochodnia, podeszła do niej i wyciągnęła ręce, żeby się ogrzać. Jej ulubione szorty nie dostarczały jej wystarczającej ilości ciepła, ale nie miała nic innego, a nie chciała chodzić w spodniach Andrew. Mimo tego, że ofiarnie to jej zaoferował. Co tu dużo mówić, uważała, że są brzydkie. Nawet jeśli tym samym raniła trochę chłopaka.
Siądź sobie na tym pudełku, będzie ci wygodniej.-Obie dziewczyny usłyszały jego uprzejmą uwagę i poczuły, jak obdarza je miłym uśmiechem. Co dziwne, nie poczuł on po tym bólu, co oznaczało, że Monique się zgadza. A to było rzadkością.
Jane usłuchała ich próśb, uprzednio oczyszczając skrzynkę. Oni w tej chwili byli zależni od niej, tak jak ona od Andrew, kiedy to on przejmował kontrolę. Nie wspominając już o Monique. Na tę myśl obydwie zadrżały. Nie ukrywały tego, że nie przypadły sobie do gustu. Co jednak najdziwniejsze Dobro, jak zwykły nazywać chłopaka, nadal je szanowało. I chyba lubiło.Anonymous - 13 Luty 2012, 17:46 Gdzieś na uboczach cyrku Andre stwierdził, że zawędrował nie tam gdzie trzeba, kompas jednak czasem nie był precyzyjny, ale może być i tak. Nie żeby mu to jakoś przeszkadzało, ale to czasem frustrowało. To była jego kolejna wizyta w tym świecie a dalej czuł się tutaj obco. Tak jakby coś z nim było nie tak. Zdecydowanie jego świat różnił się od Krainy Ludzi. Bardziej, niżby sobie ktokolwiek wyobrażał. Cyrk.. Właściwie to nigdy nie był w cyrku! O ironio po tylu latach zdać sobie sprawę z czegoś takiego?! Wcale nad tym nie ubolewał, ale zdawał sobie sprawę ile go z życia ominęło. Czasem miał ochot po prostu się rozkleić, uciec od wszystkiego.. tylko gdzie?
Jedynym w sumie takim miejsce gdzie czuł się dobrze była scena, od kiedy pamiętał. Muzyka stała się jego życiem.. Nie robił tego dla fanów, nie robił dla przyjaciół lecz dla siebie. Od tak z czystej przyjemności po prostu. ZA nim kroczył jego tworzysz Fene (Tenebres). Nie miał powodu ciągnąć go ze sobą lecz, ten sam tego chciał. Bestia stwierdziła, że się nudzi a tak może chociaż zobaczy coś ciekawego. Czerwone oczy wodziły czujnie po miejscu w jakim się znaleźli. Czarny lew nie ukrywał niechęci do cyrku. Może myślał, że do niego trafi, kto wie. W każdym razie muzyk wyczuwał iż Fene nie podoba. Nie był jednak ciągnięty tutaj na siłę, więc obwiniać mógł tylko siebie i chęć zabicia nudy. No w każdym razie nie ważne. Gdy znaleźli się między namiotami i skręcili Andre zobaczył dziewczynę siedzącą na pudle. To sprawiło, że się zatrzymał. Tak samo jak bestia, tyle ,że ta stała za muzykiem i gapiła się dosyć złowrogo w postać z jaką mieli oboje do czynienia. Przypominając sobie Noddy aż zmarszczył brew. Ich spotkanie niby dobrze poszło, jakoś się dogadali, ale.. No właśnie skąd miał pewność, że tym razem też się uda. Po za tym, od razu było widoczne kim chłopak jest - człowiekiem. Zbyt wiele elementów na to wskazywało. Na razie tylko milczał i si przyglądał, nie wiedział co ma zrobić. Ostatnio coraz częściej tak było, co go niepokoiło i to bardzo.Anonymous - 14 Luty 2012, 16:32 Cóż, Jane pewnie zdziwiłaby się, czemu od razu ktoś uznał ją za Cyrkowca. Przecież nie wyglądała jakoś dziwacznie. Jej białe włosy i skóra oraz czerwone oczy były całkiem naturalne i nie odróżniały jej od innych ludzi. Nie miała też żadnego ogona, ani nic w tym rodzaju, więc po co od razu panikować? To samo Andrew. Jako Lunatyk nie różnił się za bardzo wyglądem od ludzi. Sam się kiedyś dziewczynom przyznał, że często spotkane osoby były zaskoczone jego mocami, które teoretycznie nie miały racji bytu, bo brały go za zwykłego człeka. Tak to bywało w jego przypadku. Jedynie Monique mogła rzeczywiście budzić wątpliwości. W jej wyglądzie dało się rozpoznać cechy Cienia, którym niegdyś była i za którego nadal się uważała. Tak jak cała reszta uważała się za dawną swoją rasę. Co prawda tak jakby zabrali im moce rasowe, a Jane przybyła, ale i tak nie mogli się rozstać ze swoją częścią Człowieka, Lunatyka i Cienia. W ten sposób nadal mieli ze sobą to stare, lepsze życie.
Wracając jednak do teraźniejszości i sytuacji, w której znajdowała się ta 'dwójka', choć lepiej chyba byłoby ją nazwać 'czwórką' z racji istnień dwóch innych jaźni w ciele Jane. Ale że chłopak, którego zauważyła w pewnym momencie o tym nie wiedział, należy mówić o duecie. Jej reakcja? Zamarła a jej oczy się rozszerzyły. Można było w nich zobaczyć nutkę strachu, która po chwili przerodziła się w przerażenie pomieszane z dezorientacją.
Co robić?-Pisnęła, zwracając się do reszty. Sama nie miała pojęcia, czy uciekać, czy się bronić, a może siedzieć nadal na tej skrzynce, udając, że się chłopaka nie widzi.
Idiotko, jak to co? Wyciągaj sztylet i na niego!-Prychnęła Monique, sama jednak nic nie robiąc. Reszta jaźni zdziwiła się, ponieważ Cień wykorzystywał każdą okazję, aby przejąć władzę nad ciałem i ranić wszystkich dookoła. Teraz jednak oprócz przerażenia Jane dało się czuć też uczucie pochodzące od Monique... Czyżby to był strach? Oboje wciągnęli głęboko powietrze - oczywiście Andrew tylko metaforycznie, jednak Jane zrobiła to realnie, co mogło wyglądać odrobinę dziwnie. Natychmiast obie jaźnie poczuły gniew trzeciej i uderzenie po twarzy.
Och, Monique, przecież to nie wstyd się bać!-Jęknął Andrew, jednocześnie uśmiechając się pocieszająco do wyżej wymienionej. Ta tylko prychnęła i zaszyła się w swoim kąciku umysłu.
Tak więc białowłosa wstała i zaczęła powoli iść w stronę nieznajomego. Cały czas patrzyła na niego z beznamiętną miną. Gdy już miała go na wyciągnięcie ręki, złapała go za prawą i szybkim ruchem unieruchomiła go, wykręcając ją do tyłu. Jednocześnie przyłożyła mu do gardła sztylet.
-Kim jesteś?-Zapytała lekko drżącym głosem. W głowie poczuła, jak Monique przykłada rękę do twarzy i załamuje się jej nieudolnością. A Andrew? Ten jak zwykle pokręcił głową i gdyby nie ostrzegawcze warknięcie Jane, zacząłby jej prawić kazania. Tak nadal siedział cicho.
Dopiero wtedy zauważyła czarnego lwa. Pisnęła i odskoczyła w bok przewracając chłopaka, którego rękę nadal trzymała. Natychmiast jednak spróbowała go podnieść, ale ponieważ był za ciężki, kucnęła nad nim i znów przyłożyła mu broń do gardła.Anonymous - 22 Luty 2012, 20:45 Właściwie Andre można by przypisać do kilku ras. No bo z takim wyglądem mógł być Lunatykiem, człowiekiem czy inną rasą ludzko podobną, chociażby takim marionetkarzem. Fakt jego ubiór na nic takiego nie wskazywał, był zbyt ludzki jak na standardy krainy luster. Tylko to niejako zdradzało jego pochodzenie i można było go przypisać do ludzi. No i te zdziwienie na widok szarowłosej.. Dla niego to nie było wcale normalne, u ludzi takie kolory włosów raczej nie występują, a co do oczu to cóż.. Jest za ciemno aby móc coś na ich temat powiedzieć. Można też uznać, że ona jest po prostu albinoską a u tych ludzi to normalne. Racją też jest iż nie mógł wiedzieć, że to właściwie trzy w jednym. No bo skąd? Nie miał pojęcia o cyrkowcach ani o MORI. Chłopak żyje w nieco innym świecie. To co się dzieje poza ramami jego zainteresowań zwyczajnie mu umyka. Jednak od kiedy odkrył krainę luster dzięki Loullie postanowił częściej tutaj wpadać.
Zauważył jej zdezorientowanie, przez chwilę. Sam w sumie był zaskoczony, nie spodziewał się tutaj nikogo, zwłaszcza o tej godzinie. No ale jak widać, zdarzają się wyjątki i trzeba do tego przywyknąć, przejść na porządku dziennym do dziwów tego świata. Sebastian nie miał pojęcia, że owa istota teraz toczy jakąś moralna, czy też nie debatę ze swoimi osobowościami. Stał więc niewzruszony czekając czy coś zrobi, czy tez nie. Fene stał obok i także czujnie się temu wszystkiemu przyglądał. Czerwone ślepia lwa jarzyły się złowrogo. Może i nie poznali się oboje w przyjemnych okolicznościach to przecież ten trzepnięty muzyk, w dodatku człowiek był jego panem! Jeśli będzie trzeba stanie w obronie, lecz tylko na wyraźne polecenie blondyna. Sunął za jej sylwetką wzrokiem gdy szła ku niemu. Miał nieco mieszane uczucia. Zastanawiał się czy to jakaś kolejna szurnięta istota, czy może dla odmiany ktoś normalny. Czując dotyk na ręce i od razy, że go wykręciła o mało się nie wywrócił bo niestety musiał się okręcić. Taki ruch tym niestety skutkował. To był po prostu odruch niekontrolowany., Obserwował coś takiego na wielu filmach, nawet miał okazje doświadczyć jako gangster,. Nie sądził jednak, że jakaś nieznajoma go tak właśnie przywita, nowość. Serce mu przyśpieszyło go przyłożyła mu do szyi sztylet, cholera.. no to wpadł, teoretycznie rzecz jasna. Na pytanie odpowiedział, nie miał powodu tego nie robić.
– Andre Sebastian Coleman.
Prychnął oburzony zachowaniem Jane, Wszak nie wiedział jak ta się jeszcze nazywa co jednak nie przeszkadzało w stwierdzeniu, że jednak trafił na kolejną psychiczną personę. Syknął tak dla akompaniamentu, ręka go troszkę już bolała od tego wykręcania a nie był zbyt wytrzymałą personą jeśli chodzi o ból. W tym momencie Fene wydał ostrzegawcze warknięcie ale nie ruszał się. Jego ogon z dosyć dużą siłą pacnął o ziemie i przez chwilę omiatał ją pędzlem dając do zrozumienia, że nie podoba mu się zachowanie cyrkowca. Czerwone ślepia były pełne złości, tak ale przede wszystkim dzikości. Słysząc piśnięcie Jane i jak pociągnęła go to przewrócił się obijając tyłek o ziemię. Tym razem się wkurzył, co to on zabawka jakaś czy co u diabła?! Widząc jak znowu mu przykłada broń do gardła prychnął wściekły, zmrużył swoje miodowe oczy i sarknął.
– Posłuchaj mała, nie jestem twoją zabawką ani tym bardziej ofiara do krojenia.. Spasuj i zabierz te cacko bo inaczej te zwierze cię rozszarpie, nie żartuję złotko.
Jego głos i wzrok był pewny, nie bał się. Zaskoczenie całkiem minęło i Sebastian normalnie jakby na co dzień coś takiego przeżywał. Nawet nie drgnął czy coś w ten deseń. Czekał co dziewczyna zrobi, ot.Anonymous - 23 Luty 2012, 13:59 Czy ja wiem? Jane nie określiłaby się jako 'psychiczną'. Owszem, miała problemy, była zamknięta w sobie i bała się ludzi, ale psycholką nie była. Tak by raczej określiła Monique, która zgodziłaby się z tym stwierdzeniem. Często tak sobie dogryzały i weszło im to w nawyk. Andrew za każdym razem dziwił się, jak one mogły tak ze sobą rozmawiać. Przecież to nie było miłe, ni uprzejme, a dla nich na porządku dziennym... On tego nie rozumiał, tak samo jak dziewczyny nie rozumiały tego, jak on mógł być taki dobry dla wszystkich.
Wracając jednak do obecnej sytuacji, nie była ona dobra z obydwu perspektyw. Ona była zagrożona przez czarnego lwa, on zaś przez nią. Chociaż nie wiadomo, czy przez nią, przecież w każdej chwili kontrolę nad ciałem mogła przejąć Monique. Wtedy nic nie mogłoby jej powstrzymać. Co prawda nikt nic nie mówił, wszystkie myśli ucichły, ale dało się czuć emocje innych jaźni. Andrew zamarł z przerażenia i nie wiedział kompletnie co robić. Pewnie najchętniej by uciekł, choć on nie doprowadziłby do takiej sytuacji. Jane, cóż, jej reakcja była widoczna. A Monique? Ta już szykowała się, aby siłą przejąć ciało. Białowłosa musiała więc zareagować.
Odstawiła sztylet ze dwa centymetry, ale nadal znajdował się blisko szyi chłopaka. Pochyliła się nad nim tak, żeby patrzeć mu w oczy. Wyglądało to trochę dziwnie, bo Andre widział ją do góry nogami, ale tak musiało być. W tej pozycji mogła też obserwować bestię, która w każdej chwili miała się na nią rzucić.
-Słuchaj, umówmy się tak. Uspokoisz zwierzę, a ja zabiorę sztylet. Ale ty pierwszy.-Przerwała i syknęła z bólu. Zacisnęła powieki i zazgrzytała zębami, po czym otworzyła oczy i zaczęła oddychać głęboko.-Posłuchaj, zrób to, proszę. Błagam, jak Monique przejmie kontrolę, to nic jej już nie powstrzyma...-Syknęła, a potem natychmiast jęknęła. Nasilający się ból oznaczał, że Cień zaczynała się dobierać.
-Andrew, trzymaj ją!-Krzyknęła rozpaczliwie i natychmiast poczuła, jak ból ustępuje. Westchnęła z ulgą.-Dziękuję.-Powiedziała wzdychając. Potem spojrzała na chłopaka.-To jak będzie? On jej długo nie powstrzyma.-Ostrzegła poważnie, patrząc na Andre. Była przerażona, bo nie wiedziała, co mogło się stać. To wszystko było dla niej zbyt skomplikowane.Anonymous - 23 Luty 2012, 18:17 Z punktu widzenia Andre to była psychiczna. Przecież blondyn nie miał pojęcia, że istnieje jakaś Monique i Andrew. Nie miał też pojęcia co się dzieje w jej wnętrzu. Tak więc wojna jaka się tam toczyła byłą poza jego zasięgiem i jakąkolwiek świadomością. Bardzo jednak nie podobało mu się to jak go traktuje. Przecież Lew nie wykonał żadnego ruchu poza warczeniem, odpowiednim z resztą do sytuacji. To naprawdę chłopaka wkurzyło. Nawet oczy zalśniły irytacją na jej słowa.
- Nie zrobi nic póki ty mi nic nie zrobisz, to oczywiste..
Warknął po czym odepchnął od siebie jej dłoń szybko i zwinnie podnosząc się. wtedy usłyszał dalszą część wywodu dziewczyny. To co nastąpiło potem sprawiło, że nawet zwierze było zdezorientowane i spojrzało na blondyna pytająco. Z uniesioną brwią i lekkim strachem, który de facto nie często gościł w jego oczach zrobił kilka kroków w tył. Dziewczyna bezsprzecznie jest psychnięta. Nawet położył dłoń na swoim Colcie, który tkwił z tyłu spodni. Cholera, nawet w gangach takich ludzi nie spotykał.
- O czym ty chrzanisz. Nikogo prócz nas tutaj do cholery nie ma.. Nie rozumiem..
Przyglądał jej się pytająco. Nawet Fene nie miał chęci warczeć. Tylko zaintrygowany czekał co się dalej będzie działo. Światło jakie dochodziło odbijało się od kolczyków jakie miał w uszach i o dziwo od oczu, w, których błyszczała niepewność.
- to jest jakieś chore, nie rozumiem..
Kolejny krok w tył i przeczesał włosy dłonią i jakby przez chwilę pociągnął je upewniając czy to aby nie jest sen. Nie był bo aż syknął i upadł na tyłek tuż przy łapie Tenebresa. Przyglądał z zaciekawieniem i lekką grozą dziewczynie.Anonymous - 23 Luty 2012, 19:12 To co dla Andre było oczywiste, niekoniecznie musiało być takie dla Jane. Widziała naprawdę wiele różnych rzeczy, które jemu się nie śniły. Świat nabrał dla niej zupełnie innemu wyrazu. Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że była dużo bardziej ostrożna i pewne rzeczy traktowała dziecinnie. A przynajmniej te osoby, które znały ich historię, lecz takich zbyt dużo nie było.
Wewnętrzne rozterki i ból głowy sprawiły, że przez chwilę nie ogarniała sytuacji. Skutkowało to tym, że została odepchnięta, przez co po chwili siedziała w pewnej odległości od zdezorientowanego chłopaka. Dopiero po chwili dotarło do niej, co powiedział. W odpowiedzi na jego słowa roześmiała się ponuro. Po chwili wstała i podeszła do Andre. Sztylet cały czas trzymała w dłoni, choć nie unosiła jej teraz, co można było uznać za znak tymczasowego pokoju.
-Wiesz, dwa lata temu też bym nie uwierzyła, gdyby ktoś mi powiedział, że w przyszłości będę skazana na życie z dwoma innymi osobami w jednym ciele.-Potrząsnęła głową z uśmiechem pełnym goryczy. Potem puknęła się w głowę.-Tutaj mieszkają jeszcze dwie osoby, dwa świry... Sorry Andrew.-Ostatnie mruknęła pod nosem. Uch, jakoś przeżyję. W sumie masz trochę racji. A jak nam nie uwierzy, to wiesz, co robić...-Usłyszała w głowie i uśmiechnęła się na te słowa. Doskonale wiedziała, co miała wtedy czynić. Po prostu oddałaby ciało Andrew unikając tym samym bliskiego spotkania chłopaka i Monique.
[i]Kurwa, zamknij ryj! Nie możesz mu o nas powiedzieć.[/b]-Odezwała się rzeczona wyżej dziewczyna. Dobro zatkało sobie uszy, bo nie cierpiało, gdy się tak wyrażała. Za każdym razem próbował jej to wybić z głowy, ale nie udawało mu się. Mimo to nie zaniechał jeszcze prób, choć tym razem postanowił odpuścić.
-Widzisz, właśnie przed chwilą przeprowadziliśmy króciutką konwersację. Monique sprzeciwiła się, żebym o nas powiedziała, a Andrew mnie poparł. To dziwne, prawda? Ja, zwykły człowiek, muszę dzielić głowę z jakimś pieprzonym Cieniem uwielbiającym zło i sfiksowanym na punkcie dobra Lunatykiem. I nic nie możemy na to poradzić. Uwierzysz w to?-Parsknęła, po czym pokręciła głową.-Nie, oczywiście, że nie.-Powiedziała, po czym usiadła po turecku na ziemi pełna rezygnacji. Było jej całkowicie obojętnie, co teraz się z nią stanie. Choć jeśli znalazłaby się w niebezpieczeństwie, włączyłby się 'system samozachowawczy', jak zwykli nazywać Monique.Anonymous - 24 Luty 2012, 21:33 Fakt, po prostu mają trochę inne spojrzenie na świat co nie powinno nikogo dziwić. Jednak zachowanie Jane mimo wszystko odbiegało od normy. Przynajmniej w oczach Andre, bo jak nie było takie powitanie nie było normalne, kto by co nie mówił. Muzyk widział wiele różnych dziwów, ale mimo wszystko zachowanie Jane go zaskoczyło, racja czasem do niego strzelano znienacka, ale na boga z czymś takim się nie spotkał.
Zdezorientowanie to było mało powiedziane, w łbie ma totalny mętlik.. huh. Przyglądał się dziewczynie z czujnością i szokiem wymalowanym na twarzy. Zamrugał oczyma i zrobił śmieszną minę.
Wysłuchał jej spokojnie, niemal chłonąc słowa niczym gąbka. Powoli wstał otrzepując tyłek. Spojrzenie dalej miał niepewne, zaskoczone jednak już dużo mniej.
- Dwa lata temu nie uwierzyłbym, że istnieje coś takiego jak kraina luster bebe. Mimo wszystko jestem zaskoczony, choć takie dziwy nie są mi obce. Chociażby widząc tego za mną czarnego..
Wzruszył ramionami i lekko się uśmiechnął aczkolwiek była w tym niepewność. Uwierzył, czemu miałby nie uwierzyć? Słyszało się wszak o rozdwojeniu osobowości, czyż nie ?
Przez chwile marszczył brwi słuchając dalszej części tłumaczenia dziewczyny. Fakt sytuacja była troszkę dziwna, ale zaczął się z nią powoli oswająć. Starał po prostu zaakceptować, ot.
- Niezbyt się jeszcze orientuję w rasach tej krainy, mało istot tutaj spotkałem więc.. W każdym razie wierzę na słowo, no i myślę iż chyba nie kłamiesz a z resztą nie ważne..
Poklepał Fene po barku. Przy nim czuł się pewnie, zwierze nie da go na pewno skrzywdzić a on nie zawaha się nim posłużyć jeśli zajdzie taka potrzeba. Także po chwili usiadł. Przechylił głowę przyglądając się jej.
- Jedno imię to Andrew, drugie Monique a Ty się zwiesz?Anonymous - 24 Luty 2012, 22:05 Każdy ma inną perspektywę, choć Jane przyznałaby chłopakowi rację. Dla niej, a przynajmniej tej 'starej' Jane, jej obecne zachowanie było dziwne i irracjonalne. Rzucanie się na obcą osobę, która nic nie powiedziała, bo tylko się pojawiła, nie było zbyt inteligentne, ani miłe. Ale cóż, życie doprowadza do różnych dziwów. Przecież normalnym nie był też ich obecny stan, a jakoś funkcjonowali, prawda? Zresztą zaburzenia psychiczne były tutaj najmniejszym problemem i gdyby tylko z nimi mało się mierzyć Trio, zapewne byłoby szczęśliwe jak nigdy.
-Ja też bym nie uwierzyła. Nadal nie do końca to do mnie dociera.-Powiedziała. Ta kraina była dla niej nienormalna i jeszcze się w niej nie odnalazła. Na szczęście, nie została sama, miała dwóch przewodników w postaci Lunatyka i Cienia. To była prawdziwa korzyść z posiadania dwóch dziwolągów w głowie, Jane przyznałaby to bez bicia.
Rozdwojenie osobowości było czymś odrobinę innym. Wtedy nadal była to ta sama osoba, obojętnie, jak by się zachowywała i co by mówiła. Poza tym to mogło się leczyć. A ich stan? Nie dość, że byli trzema osobnymi jednostkami, to nie dało się ich rozdzielić. Gdyby istniała taka możliwość, już dawno by to zrobili i żyliby długo i szczęśliwie bez siebie.
-Jakbyś chciał się czegoś dowiedzieć, to Andrew ci udzieli informacji. Wie prawie o wszystkim, co się tu dzieje.-Powiedziała. Spróbowała się uśmiechnąć, ale nie udało jej się to. Wyszedł jej jakiś grymas, którego nie można było sklasyfikować do żadnego rodzaju min.
Po pytaniu o imię zdziwiła się szczerze. Przewidywała, że po tym wszystkim Andre ucieknie. Tymczasem on nie zwrócił na to uwagi. Ucieszyło ją to trochę, lecz reszta miała inne odczucia. Oni nadal nie wierzyli w to, że nowopoznany uwierzył białowłosej i chcieli mu to jakoś udowodnić. W efekcie tego wewnątrz główki zaczęła się toczyć szamotanina, bo Cień chciał wydostać się na zewnątrz. Objawiło się to cichym sykiem dziewczyny.
-Ja jestem Jane. Nazywają mnie również Człowiekiem lub Jaźnią Neutralną. Należę do eksperymentu #44556 przeprowadzonego przez szacowną MORIĘ.-Ostatnie dwa słowa ociekały ironią. Nie ukrywała swojego braku szacunku wobec tej instytucji. Nienawidziła ich, po co miała wszystkich oszukiwać?
-Co tu robisz?-Zapytała po chwili ciszy. Po wstępach przydałoby się nawiązać kontakt. Znajomy przyda jej się, nawet jeśli nie przypadną sobie do gustu.Anonymous - 25 Luty 2012, 12:17 No właśnie, więc poniekąd zgadzamy się ze stwierdzeniem, że Jane nie należy do najnormalniejszych, bynajmniej nie w chwili obecnej. Nawet jeśli się boi i tak dalej to pierwszą reakcją obronną jest ucieczka, gdy nie ma takiej możliwości dopiero atak. Nie podchodzi się do kogoś na luzie i od razy nie przystawia noża do gardła, to nie jest inteligentne i godne pochwały zachowanie. Nie wnikajmy w to jednak.
-Do mnie poniekąd też, ale staram się o tym nie myśleć po prostu i dobrze się bawić..
Uśmiechnął się na wspomnienie oswajania Tenebresa i zachichotał pod nosem. Fakt, nie było jakiejś zażartej walki, gdzie leciało futro czy kawałki skóry.. O dziwo lew tylko miał tendencje do warczenia na niego, a Andre.. Chcąc go sprowokować albo coś uciekał się do różnych śmiesznych pomysłów. Jane chociaż miała przewodnika a muzyk na początku nie miał.. Dopiero teraz od kiedy jest w dobrej komitywie z Fene jest lepiej. Nawet się nie zgubił moi drodzy bo ten go uprzejmie kierował. Miał chociaż pewność, że wróci w jednym kawałku, no tak jakby bo różne przypadki chodzą po ludziach.
Sebastian także nie wiedział, że rozdwojenie osobowości to coś innego niż sytuacja tej trójki, nie ma jednak się co dziwić, nie zna się na chorobach psychicznych. Na jej kolejne słowa uśmiechnął się wesoło, to był dobry pomysł dowiedzieć się coś o tej krainie, jakże intrygującej i dziwacznej.
- Dzięki, właściwie to przydałoby się mieć jakiekolwiek rozeznanie w tym co się tutaj dzieje i z czym mogę się zetknąć...
Chłopak nie widział potrzeby uciekania, z resztą nawet jeśli byłoby niebezpiecznie to duma nie pozwalała mu na to. Z resztą strach był mu tak naprawdę obcy. Te Trio jak o sobie mówią zaintrygowało blondyna po prostu.. Szkoda, że tamta dwójka nie wierzyła, że on uwierzył. Co w tym dziwnego z resztą ? Gdy dziewczyna zaczęła mówić o imieniu na ustach wykwitł uśmiechnął. Ładne i proste imię, łatwe do zapamiętania..
- Jane.. Bardzo ładne imię. co do MORII to ich nie znam, przykro mi tutaj więc się nie wypowiem..
Na jego twarzy pojawiło się lekkie zakłopotanie. Sam sporo w życiu przeszedł, lecz pewnie to nie było porównywalne do tego co przechodziła ta trójca.. Domyślił się dosyć szybko, że pewnie to ich sprawka, że oni są razem a nie osobno. Co to musieli być za ludzie by przeprowadzać takie eksperymenty.. To były jednak tylko domysły chłopaka, nie musiały być prawdziwe. Na pytanie zrobił nieco zdziwioną minę i zamrugał powiekami.
- Właściwie to nic konkretnego, wycieczka krajoznawcza i szukam natchnienia na piosnkę..
Odpowiedział zgodnie z prawdą, po co miał kłamać skoro to nie było coś z czym miałby się ukrywać, czy mieć obiekcje iż dziewczynie się to nie spodoba. Z resztą, miał prawo mówić co chce ze względu na wszystko.