Anonymous - 26 Grudzień 2011, 20:14 Mon Andre nie zamierzał uciekać. Chłopakowi ewidentnie nie podobało się iż jakieś czarne bydlę chce go zjeść. Ni groma mu to nie odpowiadało. Zmrużył więc swoje niebieskie oczy i westchnął, co ta gadzina wyprawiała. Naprawdę chciała sprawić aby zwiał. Czyżby nie dał już do zrozumienia, że ani myśli, że wyjątkowo się uparł i nici z tego? Blondyn zaś odskoczył parę kroków w tył i przyglądając się wyczynom lwa nieco zdębiał i się zdziwił. Fuck! No to wbił mu Lwisko klina jak nic! Kolejne kroki do tyłu i zaczął się w niego wpatrywać , potem zaś nucić coś spokojnym melodyjnym głosem. Może zwierze się uspokoi pod wpływem jego śpiewu? Tak czy siak miał w zanadrzu jeszcze jeden plan, może zdziwi to zwierzę. No cóż na desperata to nie wyglądał, jednak przycisnął do skroni Pythona i dalej patrzył mu w oczy. Był w stanie się kropnąć, albo przynajmniej takie chciał sprawić wrażenie. Nie da zwierzęciu satysfakcji z zabicia go. Niech tylko na niego ruszy, jeden zły ruch a Andre strzeli sobie w łeb. Kusząca propozycja? A jakże.. tylko czy aby na pewno ? Może w gruncie rzeczy to miał inny plan. Przekonacie się w następnym odcinku. Teraz drżyjcie i ciekawcie się co dalej nastąpi. Jak to sie mówi najlepiej przerywać w najciekawszych momentach, prawda? No właśnie.Anonymous - 27 Grudzień 2011, 18:27 Jak ja lubię wymyślać ludziom ksywki... Wobec tego mon Andreś nadal nie zamierzał się poddać. Pff, a ja radziłam po dobroci! A to, że Tenebres się troszeczkę wkurzył, to już nie moja wina! Było nie zadzierać. No, ale wiecie - dogadać się z panem jestem-super-herosem się nie da. Wiem to z autopsji, bo niestety mam takiego gościa w klasie.
Bynajmniej, nucona przez Andre melodyjka go nie uspokoiła. A przystawienie lufy broni do skroni chłopaka było mu wręcz na rękę. Tfu, na łapę. Wszystko jedno. A ja i tak wiem, że ten... mniejsza, bo i tak nie znajdę odpowiedniego słowa, się nie zabije, ot, co! Po prostu się nie zabije!
Tymczasem kociak czekał sobie spokojnie, wlepiając w Andre czerwone ślepia. Jego łapy nadal spowijał cień, zdający się z każdą chwilą gęstnieć i tworzyć zasłonkę, przez którą jakiemukolwiek światłu przebić się było dosyć ciężko. Jeszcze jeden dowód na to, że iluzjoniści wprawdzie potrafią otumanić ludzkie umysły, ale na dłuższą metę są tylko zwykłymi ludźmi i nigdy, przenigdy nie przebiją magicznych stworzeń. Tak czy owak, spojrzenie lwa wwiercało się w Andre jak taki śrubokręt. Może jednak strzeli sobie w łeb i będzie miał go z głowy?...Anonymous - 28 Grudzień 2011, 13:09 No i jego plan spalił na panewce te zwierze było wyjątkowo uparte. Tak bardzo zależało mu na ubiciu Andre a nie przyzwyczajeniu do jego obecności. Caramba, przecież nie był taki zły by nie umieć się z nim dogadać. Jeśli zwierzęciu nie pasowała sama jego obecność to cóż miało pecha, wielkiego z resztą bo blondyn nigdzie się w chwili obecnej nie wybierał. Spoglądał jak ciemność wokół łap lwa gęstniała lekko go to dziwiło aż w końcu skapitulował bo rzeczywiście nie miał w planach się zabijać. Pomysł miał z deka inny ale futrzak nie chciał z nim współpracować. Co miał więc zrobić ? Uciekać jak było sugerowane? To chyba jakaś kpina, Andre do takich osobników nie należał. Postanowił, że zwierze albo go zaakceptuje albo będzie niemiło, bardzo niemiło. Stał i gapił się na niego, no cóż nie dziwił się w końcu nie można przeciwnika spuszczać z oczu. Drugim plusem było, że w końcu przestał warczeć! to już był jakiś postęp, nie rzucił się na niego z pazurami i kłami, kolejny plus do kolekcji. Sebastian ładnie się uśmiechnął.
-No kotek powoli zaczyna się oswajać, ładnie..
Oczywiście broń Andre miał w pogotowi a palec dalej leżał na spuście, bo z tym zwierzem to nigdy nic nie wiadomo.Anonymous - 28 Grudzień 2011, 15:22 No a co żeś myślał? Że uspokoisz wściekłego lwa gwiżdżąc jakąś ckliwą melodyjkę? Apfu, nie ma tak łatwo! Tak się tylko zastanawiam, co z tym światem. Jakiś taki dziwnie pełen brawury się zrobił. Mam wątpliwości, kto tu jest normalny. Kto mi da odpowiedź na to pytanie, dostanie jakieś cukierki, czy co tam jeszcze znajdę w szafce.
Ej, no nie bądź taki. Zastrzel się, uszczęśliwisz chociaż jedną istotkę na tym świecie. No? Chyba mniej więcej takie myśli krążyły Tenebresowi po futrzanej głowie. No bo co się dziwić, Andreś zakłócił mu drzemkę! A jak zakłóca się drzemkę lwu, to już można inwestować w miejsce na cmentarzu. To już nawet Lorcia i ja jesteśmy milsze, jak się nas wyciąga spod kołdry! Moja siostra za to ręczy. Budziła mnie milion razy, a jeszcze żyje.
Ej, no kurna. Teraz to żeś, kochanie, przegiął. Wymagać od KOTA, żeby cię polubił? Po tym, co zrobiłeś? A ten tekst to był totalnie generalnie zbędny. Mówię ci to ja, która ma już tyle słownych wpadek za sobą, że postanowiłam się zrobić tak małomówna, jak się da.
Lew na przekór Andre znowu zaczął warczeć. No popatrz, a już tak miło było.Anonymous - 28 Grudzień 2011, 16:00 Bla, bla, bla gadka szmatka. Może jeszcze padnie tekst " Zbudzony lew to zły lew". Jeśli tak to nic oryginalnego. Andreśkowe oczy się zwęziły a ten zwyczajnie i perfidnie ziewnął. No bo cała sytuacja zaczynała być ewidentnie nuda. Nie mógł jednak pozwolić sobie na spasowanie udobrucha tego futrzaka chociażby to miało trwać latami, sam się nie obejrzy jak.. no właśnie co.. zobaczymy jak to się rozwinie nie ma co mówić hop jeśli się nie przeskoczyło. Tak czy siak Lew znowu warczał! To już blondyna zdecydowanie zaczęło drażnić, naprawdę.. Co to miało być, chce sobie zwierze gardło zedrzeć czy jaki gwint? Jako, że blondyn to uparta istota zrobił kilka kroków pewnych w przód i ruszył w kierunku lwa, nie bał się i nie zamierzał nigdzie odchodzić. Stworzenie za bardzo go zaintrygowało. Oczywiście colt python był cały czas gotowy do strzału tak samo jak i Andre do obrony przed pazurami kota i nie tylko nimi z reszta.
-Przestań warczeć bo to już się robi nudne..
Burknął robiąc nieco znudzoną minę, mógłby kot inaczej zaśpiewać. No i Andre przecież nie chciał mu przeszkadzać specjalnie niech Tenebres zbastuje a nie..Anonymous - 28 Grudzień 2011, 19:08 Chyba przeszliśmy razem - ja i ty, a także Andre i Tenebres - na etap wzajemnego wkurzania się. No, bo nie zaprzeczysz - ja piszę od rzeczy, ciebie to chyba irytuje, a ta urocza dwójka to już w ogóle ewenement nad ewenementami. No, ale~
Dobra. Warczenie było nudne. Ale powiedz sama, jakie dźwięki zamiast niego miał wydawać lew? Miauczenie? Mruczenie? Bądźmy realistami. Wielki lew miauczący na kogoś, kto właśnie go wkurzył. Toż to jeszcze większy absurd niż cała ta Hetalia i fanficki/fanarty fanów wzięte razem!
A skąd on miał wiedzieć, że Andre nie przeszkodził mu specjalnie? Dla niego to wyglądało tak, jakby od początku człowiek miał określony cel, czyli jak najbardziej go zirytować. A to, że było ciut inaczej, to już niestety nie jego sprawa. Wszechwiedzący nie był, niestety.
Chwilowo kociak przestał warczeć, aczkolwiek nadal nienawistnie wpatrywał się w muzyka. Pfu, powiało rutyną.Anonymous - 30 Grudzień 2011, 22:15 No tak można to nazwać etapem wkurzania. Co do Hetali pozostawmy te zdanie bez komentarza bo zwyczajnie ten wspomniany tytuł nie jest przeze mnie znany dobrze, w sensie treści oczywiście. No ale lepiej wrócimy do tego co robi ta dwójka. Andre w sumie miauczenia nie oczekiwał, mruczenia tym bardziej nie. ale na Boga kochanego tym warczeniem zwierze zedrze sobie gardło i co wtedy? No zwyczajnie kaszana bo zostanie pozbawiony jednego z przerażających atutów i wtedy kogo wystraszy? Tak czy siak gdy zwierze przestało warczeć blondyn się uśmiechnął. Tak dla potwierdzenia, że to mu odpowiada. Co prawda nie podobało mu się te nienawistne spojrzenie zwierzęcia. Toteż nie podszedł tak blisko jak miał początkowo zamiar. Tak głupi nie był, zwierze zapewne od razu by się na niego rzuciło z zębami. Stanął więc jakieś 3-4 metry od lwa i się przyglądał. Potem ni z tego ni z owego wysunął dłoń w jego kierunku. Czego chciał? No pogłaskać czarne bydle chciał! No cóż zabawna sytuacja bo w drugiej dłoni cały czas trzymał colta w pogotowiu. Powiedzmy akcja godna pokazania w " śmiechu warte".Anonymous - 31 Grudzień 2011, 15:13 Nie ma to jak się wzajemnie denerwować. Wiem z autopsji, bo mój kumpel po porostu uwielbia testować moją wytrzymałość. W odwecie kilka razy został już spoliczkowany i niedawno po raz milionowy-któryś oberwał prawym sierpowym. I jeszcze się dziwi, za co to i skąd-te-siniaki. Chociaż osobiście wątpię, czy to moja wina. Pewnie wleciał w jakieś krzaki. Spadł z roweru. Wywalił się na schodach, czy coś równie absurdalnego.
O gardło Tenebresa Andre nie musiał się martwić, zapewniam. Kociak na pewno sobie go nie zedrze, już mnóstwo razy warczał na innych ludzi i jak dotąd nic się mu nie stało. Żelazna gardziel. Zresztą umiał straszyć ludzi nie tylko gardłem. Całokształt jego jestestwa zazwyczaj wystarczał, żeby większość ludzi uciekała z jego posiadłości, ujmijmy to. Ale, jak widać, nasz drogi Andre do większości zdecydowanie nie należał.
Ja osobiście dałabym to do "Parszywej dwudziestki", ale "Śmiechu warte" chyba też się nada. W każdym razie, lew na tę bezpretensjonalną chęć pogłaskania nie zareagował. Niczym, absolutnie. Nie zawarczał, nie dziabnął, nic. Tylko wyraz jego ślepi z nienawistnego przeszedł w lodowato zimny.Anonymous - 31 Grudzień 2011, 15:56 Denerwowanie innych to fajna zabawa, wiem z doświadczenia, tak samo jak to, że reakcje na to mogą być różne mnie się bynajmniej nie oberwało za wkurzanie, jak na razie ale przejdźmy do rzeczy. Do tej dwójki co stoi naprzeciw siebie. Jakoś wzrok lwa Andre nie wystraszył ani nie wywołał jakiejś innej reakcji, teoretycznie. W tej chwili chłopak jednak postanowił podejść do zwierzęcia no i tutaj miał dwa plany, pogłaskać o ile pozwoli i obrona jeśli zaatakuje. Różnie z nim może być soo.... Gdy uda się mu podejść wyciąga rękę ku szyi aby zatopić w niej palce a potem przechodzi gładząc ku łopatce. Skurczybyk naprawdę był ładnym zwierzęciem Zero też było reakcji chęci na zabicie owego futrzaka bo Andre naprawdę takiego zamiaru ani trochę nie miał. Uśmiechnął się też delikatnie pod nosem.
Jeśli zaś zwierze na podejście zareaguje agresją to chłopak odskakuje i strzela, dwa razy, nie celując jakoś mocno specjalnie w lwa a przynajmniej nie w miejsca, gdzie kula poczyniła by nieodwracalne szkody. Chociaż w tym świecie różnie bywa ale, przezorny zawsze ubezpieczony.Anonymous - 5 Styczeń 2012, 19:12 Denerwowanie innych jest fajne, dopóki ta osoba nie zapragnie odwetu. Wtedy wstępują we mnie jakieś mordercze żądze i wszystkich pstrykam palcami po głowach, nie wiedzieć, dlaczego. A innym razem to i pięści idą w ruch. Skoro mnie potem ręce bolą, to wolę nie wiedzieć, co czuje osoba, której przestrzeń osobistą nagminnie naruszam. Cóż, może jak przestanie, to się odczepię~
"Zwierzak" na dotyk dłoni Andre drgnął lekko, jakby zaniepokojony, spoglądając na niego spode łba. Tak, jakby mówił "przestań tykać, bo ugryzę". Serio, a jak taki dziabnie, to rąsi trzeba pomachać na do widzenia, bo z żołądka wielkiego kociaka biletu powrotnego nie ma. Pół biedy, jak zeżre tylko rączkę, gorzej, jak całą resztę też.
W każdym razie obecną atmosferę w Zaułkach można określić jako... napiętą. Coś wisiało w powietrzu. Lew mógł w każdej chwili zrobić cokolwiek, toteż Andre musiał być bardzo ostrożny.Anonymous - 5 Styczeń 2012, 19:51 Andre olał po części wzrok lwa bo miał in ny plan, niż warczenie, bicie się czy też inne negatywne "zabawy". Naprawdę zwierzak go urzekł i bynajmniej nie miał zamiaru robić mu krzywdy, do czasu póki go nie zaatakuje. Dlatego nawet jeśli jest spokojny, broń ma w pogotowiu aby oddać, głupi nie jest i wie,m że zwierzęciu może w każdej chwili coś się nie spodobać i wtedy może być nieciekawie. Tak czy siak dłoń Andre wróciła do szyi Lwa a potem palce zanurzył palce w gęstej grzywie i zaczął najzwyczajniej cochać jak kota, delikatnie i powoli, bez gwałtownych ruchów. Palce zacisnął jednak na rękojeści Colta. Niczego nie mógł być pewien. Miał nadzieję, że futrzak jak każdy kotowaty lubi być głaskany. Na twarzy blondyna gościł spokój, mimo iż w sercu rzeczywiście się obawiał to na zewnątrz nie było tego widać.
-No widzisz, wcale taki zły nie jestem..
Mruknął dalej gładząc bestię palcami. -Nie masz się co się mnie obawiać.
Spoglądał na kota normalnym wzrokiem, bursztynowymi tęczówkami, które o dziwo nie były wypełnione wrogością ani też jakąś fascynacją. po prostu patrzył , to wszystko.Anonymous - 6 Styczeń 2012, 20:26 Dobra, obecna sytuacja zaczynała się robić ciutkę... Dziwna. Lew, który jeszcze dosłownie parę sekund temu warczał na człowieka, teraz stał sztywno, wlepiając w niego oczy i jak gdyby nigdy nic pozwalając się głaskać. No, coś tu było lekko nie halo. Może mimo wszystko "kociak" miał słabość do głaskania? Mizianie po futrze tudzież włosach zmiękczy każdego twardziela, prawda? Miziu, miziu, miziu~
Lew tylko prychnął krótko. W życiu nie obawiał się tego... tego... kogoś. Kogoś, kto bezczelnie zakłócił spokój jego samotni. Nie wiedział, czy ma o nim myśleć jak o kimś odważnym, czy raczej przesiąkniętym do cna brawurą. Po prostu nie umiał tego ocenić po tak krótkim czasie. Dla niego mogłoby teraz być i tak, i tak, a on wcale nie zauważyłby różnicy.
Tak czy siak, Tenebres nadal stał spokojnie. Czerwone ślepia skrzyżowały swój wzrok z oczami Andre. Chłopak mógł czuć się, jakby te dwa punkciki przewiercały go na wylot.Anonymous - 8 Styczeń 2012, 01:53 Rzeczywiście, sytuacja zrobiła się z lekka dziwna. Jednak chyba na plus dla blondyna. no nie będziemy się rozdrabniać. W każdym razie Andre na prychnięcie wielkiego kocia zbytnio nie zareagował. Po prostu patrzył w te jego ślepia ze spokojem. W następnej zaś chwili wsunął broń z powrotem w tył spodni, aby mieć wolne obie ręce. Lekko był zaskoczony, że ten wielki kociak nic sobie nie robi z głaska. Prawdą może być też, że po prostu lubi czochranie po futrze. Sunął dłońmi po jego sierści, z łopatek przesunął na kark , a dokładniej kłąb zwierzęcia i się uśmiechnął.
-Chyba kotek lubi być miziany..
Uśmiechnął się i zaśmiał krótko. Lecz w jego śmiechu nie było nic kpiącego, ani też sarkastycznego czy jakiegokolwiek. Był po prostu szczery zmieszany z lekką dawka zaskoczenia. No bo kto by powiedział, że czarne bydlę zmięknie od dotyku. No znaczy w pewnym stopniu bo o całkowitej uległości tutaj nie da się powiedzieć heh. Nieco ośmielony blondyn wrócił dłońmi do grzywy i potem ni z tego ni z owego wtulił się w zwierzę, niczym ufne stworzenie, aczkolwiek nie powinien bo. Tenebres teraz miał taką łatwość w wykończeniu go, że nawet przedszkolak na jego miejscu nie natrudziłby się. Cóż bezczelność ze strony muzyka, ale co poradzić skoro taki po prostu jest ? Lepiej nie wnikać tyle.Anonymous - 11 Styczeń 2012, 21:52 Właśnie, kto by pomyślał, że bycie kotem to coś więcej, niż charakterystyczna sylwetka? Bycie kotem to też zamiłowanie to głaskania, ot, co! Kot na zawsze pozostanie kotem i nigdy nie będzie mógł się wyrzec pewnych przyzwyczajeń, które właściwie tak zakorzeniły się w jego charakterze, że stały się niemal jego nieodzowną częścią. Pozbycie się ich oznaczałoby niemalże pozbycie się cząstki samego siebie, a tego chyba nikt by nie chciał, prawda? Każdy chyba woli być zdrów i cały.~
Gdyby Tenebres mógł przewrócić oczami, pewnie by to teraz zrobił. No bo jak na taką uwagę inaczej zareagować? W końcu on jest dumnym, czarnym lwem... Który lubi być miziany, no już niech wam będzie. Ale w życiu by się do tego nie przyznał, nawet, gdyby umiał mówić.
A na to, że Andre się do niego przytulił, to w ogóle najchętniej zareagowałby przemocą. On nie jest przytulanką, cholera! I niech lepiej chłopak w przyszłości go tak nie wykorzystuje publicznie, bo oberwie.