Anonymous - 1 Maj 2012, 15:19 <Dobra, widzę, że nie dogadałam z adminką sprawdzającą KP. Zapomnijcie o tych portalach>
Chłopak się mnie bał. I dobrze, bardzo mi się to podobało.
-Bla bla bla... -gadka szmatka. Będę sobie robiła co zechcę i żaden ciamciak nie będzie mi prawił morałów. A jeśli chodzi o znęcanie się... mi to tam bez różnicy nad kim czy nad czym.
W tym momencie chłopak popełnił największy błąd jaki mógł. Wymierzył we mnie broń. Do tego widać po nim było, że nie jest w stanie nacisnąć spustu. No ale skoro chce się zabawić.
-Ok, skoro tak stawiasz sprawę... - wstałam, z rękoma w górze w geście poddania. W moim oku pojawi się dziki błysk.
Użyłam telekinezy z zamiarem wyrwania pistoletów z rąk chłopaka i przeniosłam je prosto do swoich dłoni. Desert Eagle... Jeez, jaki szpaner... A nawet nie potrafi utrzymać pistoletu.
Oczywiście mojej uwadze nie umknął fakt, iż brązowowłosa rozpięła kaburę, tak więc jej pistolet również poleciał w moją stronę i zatrzymał się pod moimi stopami. Przynajmniej taki miałam plan.
Broń trzymałam pewnie, jeden pistolet wycelowałam w chłopaka, drugi w dziewczynę. Co chwila przenosiłam między nimi spojrzenie, wychwytując jakiekolwiek podejrzane ruchy.
-To jak, załatwiamy to po dobroci, to jest - zwracam wam broń i się rozchodzimy, czy wolicie strzelaninę w środku miasta? -spytałam, przy czym nie drgnął mi żaden mięsień. Oczywiście oprócz tych potrzebnych do mówienia, żeby potem nie było.
(Proszę o zwrócenie uwagi, że potrafię podnieść nawet lokomotywę (tak, tak, z wysiłkiem), więc wyrwanie dwóch pistoletów z dłoni komuś, kto nie jest w stanie ich pewnie utrzymać, tudzież wręcz z kabury to tak jakby w porównaniu z lokomotywą nic, ok? :P)Anonymous - 1 Maj 2012, 16:56 Może i popełnił błąd, jednak czy był tak wielki to się jeszcze okaże. Fakt był zdenerwowany, ale to nie kolidowało na to jak trzymał Desert'y. Bowiem chwyt jego był mocny, ręka drżała z innego powodu niż ciężkość broni. W pewnym momencie poczuł na broni napór świadczący, że jakaś siła chce mu go wyrwać, zacisnął więc mocniej palce na broni a siła ciągnięcia sprawiła, że jego palce nacisnęły na spust. Zrobił też krok w przód dalej starając siłować z tym by nie wyrwano mu broni, nie miał zamiaru się poddać. Jeszcze co, to nie wchodziło w grę, a gdy się zaprze to ciężko go od czegoś odwieść.
Mało go obchodziło co dzieje się z Mirandą, zajęty był utrzymaniem swoich pistoletów więc nawet na nią nie zerkał, tak po prostu wyszło. Cholercia. Do tej pory udawało się ciągnąć bez większych konsekwencji. Trwało to jednak kilka sekund, aż poczuł mocniejsze szarpnięcie, nie chciał dać broni, ojj nie. Broń wystrzeliła, ( o ile nie została wyrwana) z hukiem a to sprawiło, że rudy się lekko wystraszył, można to uznać, za pewnego rodzaju panikę. Szybko jednak ogarnął co się dzieje a słowa dziewczyny jakoś niezbyt na niego zadziałały.
- Po dobroci? Z kimś takim jak Ty?
Powiedział lekko rozbawiony, tak tym razem go rozbawiła. Dalej lekko był wystraszony, ale miał większą trzeźwość umysłu, powoli się oswajał. Z resztą od tego zależało jego życie, czasem trzeba się postawić, zawalczyć, aczkolwiek nie jet tego zwolennikiem, oj nie. Na prawdę nie był wstanie pojąć jej kozackiego zachowania. Zaznaczyć jednak trzeba, że w ogóle mistrzem dedukcji jest raczej kiepskim.Tak więc wiele zachowań społecznych było dla niego czarną, ale to najczarniejszą magią.Anonymous - 1 Maj 2012, 17:15 A więc Rei dysponuje telekinezą, zupełnie jak Miranda. Interesujące. Brązowowłosa nie przejęła się odlatującym pistoletem, który jej przeciwniczka wycelowała prosto między oczy. Pogardliwe prychnięcie wydobyło się z ust panny Richards, słuchając rozmowy między Keithem a niebieskowłosą nieogarniętą dziewczyną. Strzelanina w środku miasta zupełnie nie przeszkadzała Miri, chłopcom z MORII można się wytłumaczyć, że walczyła w samoobronie, poza tym zdobycie nowego obiektu testowego z pewnością spotkałoby się z aprobatą dowództwa, aniżeli karą dla M, która teraz skierowała swoje kroki w stronę ciskającej portalami w biedne zwierzęta osoby.
- MORIA na pewno ucieszy się z nowego króliczka doświadczalnego... - powiedziała niechętnie kobieta i spojrzała na Rei pustymi, czarnymi oczyma. Nie było sensu się cackać, dlatego od razu wytoczyła ciężkie działa. Użyła swojej mocy, mając na celu zmaterializować największy lęk awanturniczki. Przy okazji ciekawiła się jego postacią. Na rudzielca już w ogóle nie zwracała uwagi, chyba nawet z wzajemnością. Czekając teraz na efekt swojego ruchu, brązowooka przygotowała się do odskoczenia w bok, gdyby uzbrojonej wariatce zachciało się do niej strzelać.Tyk - 1 Maj 2012, 17:58 Jego Wysokość Mistrz Gry
Ogłasza co następuje:
Keith nie był wstanie trzymać pistoletów na tyle mocno by te nie zostały wyrwane. Jednak ambitne próby ocalenia swoich zabawek skończyły się dwoma głośnymi strzałami. Pierwszy padł w ziemię o trzy metry przed lufą i stworzył niewielki kanion, który dla mrówek może być wielkim. Natomiast drugi wystrzał nastąpił odrobinę później i niemalże trafił w Rei, a właściwie trafił tyle, że poza nieprzyjemnym pieczeniem spowodowanym przez przelatujący niedaleko pocisk oraz delikatnym rozcięciem nie było żadnych następstw. Co więcej sam pocisk nie dotknął portalomaniaczki. Gdy Rei bawiła się w rozbrajanie innych to Miranda postanowiła pokazać Rei czego tak naprawdę się boi. Oczywiście biedaczka nie posiadając żadnej ochrony padła ofiarą Morii, lecz jeszcze nie jest tak tragicznie. Tyle tylko, że w tym poście Rei nie jest wstanie zaatakować, a do tego widzi to co najbardziej ją przeraża. Nie wiem co to jest więc liczę na opisanie tego. Natomiast w wypadku pozostałych... nie macie broni, lecz nic złego się wam jeszcze nie stało. Tylko czy Miranda na pewno wszystko przemyślała pokazując strachy komuś kto trzyma w obu dłoniach broń palną? Ludzie uznali, że to nie zabawa i zaczęli uciekać. Krzycząc. Co za durny tłum.
Kolejka taka sama
Obrażenia:
Rei w sumie takie nic na nodze... Na razie nie masz pojęcia o istnieniu tego niczego.
Anonymous - 1 Maj 2012, 20:38 Tak jak się spodziewałam, zabranie im broni było prostsze, niz zabranie dziecku cukierka. Brązowowłosa nie stawiała oporu, nawet się specjalnie nie przejęła utratą pistoletu. Ale chłopak? Sukinsyn do mnie strzelał! A to dziad! Przynajmniej nie trafił. Zauważyłam małą chmurkę pyłu, gdy jeden pocisk trafił w ziemię, ale drugi gdzieś zabłądził.
MORIA! O cholera. Zły znak. Z kim jak z kim, ale z nimi nie mam ochoty zadzierać. Nie wiedziałam, na ile prawdziwe są pogłoski o nich, ale wolałam ich nie sprawdzać. Trzeba się stąd ewakuować. Nie miałam zamiaru być żadnym królikiem, a już zwłaszcza doświadczalnym.
(Początek wizji) -> Już chciałam wytworzyć portal i stąd zmykać, gdy coś się stało. Nie mogłam. Co więcej dziewczyna gdzieś zniknęła. Czyżby miała moc kamuflażu? Oddałam kilka strzałów na czuja w jej stronę. Przynajmniej tam, gdzie jeszcze przed chwilą była. Chłopak nadal stał na swoim miejscu, wolałam nie ryzykować, oddałam celny (patrz umiejętności) strzał w jego prawe kolano. Nie błam w nastroju na zabijanie (pomijając fakt, że nie mogę xD).Anonymous - 5 Maj 2012, 09:34 (Keith już nie istnieje, dlatego omijamy go w kolejce i uznajemy że uciekł po otrzymaniu jednego strzału w kolano :P)
Miranda spodziewała się podobnego obrotu wydarzeń. Gdy tylko Rei zwróciła swoje oczy na brązowowłosą, wiadome było, że zechce strzelić. Kobieta uskoczyła z linii strzału, ale czy udało jej się uniknąć kul, nie wiadomo. Na razie nic nie czuła, dlatego nawet jeśli coś trafiło - zostało zignorowane. Panna Richards zastanawiała się dłuższy czas, z jakiego powodu żaden koszmar nie został zmaterializowany. Dopiero gdy spojrzała na samą siebie, ogarnęła ową sytuację. Jej ciało otaczał pewien czarny smog, który był widoczny tylko dla niej jako umowny znak pokazujący że to właśnie ona jest częścią największego lęku Rei. Trzeba było wykorzystać ten fakt najlepiej, jak się dało. Spojrzawszy w stronę Keitha, brązowooką dopadło ogromne zdziwienie. Chłopak zaczął uciekać, jak najzwyczajniejszy tchórz. Nawet nie próbował odzyskać swojej broni. "Co za bezwartościowy śmieć" - pomyślała Miri i zaczęła powoli, ostrożnie iść w stronę niebieskowłosej. Nie była pewna, jak wygląda jej wizja. Były setki różnych wersji, ale najbardziej prawdopodobna dotyczyła bycia złapaną przez organizację MORIA. Tylko jak sobie to wyobrażała ta dziewucha? Zastanawianie się nad tym nie mogło dać zbyt dobrych rezultatów, dlatego trzeba było zacząć działać. Gotowa do kolejnego uniku, przemieszczając się w stronę swojej ofiary. W międzyczasie próbowała wyrwać jej oba "Pustynne Orły" poprzez ciągnięcie ich telekinezą w lewo (dostała nauczkę po tym, jak podobny manewr wykonywała Rei, a pistolety wystrzeliły poprzez opór stawiany przez rudzielca), a jeśli się uda, wyrzuci je gdzieś między nagrobki.Tyk - 5 Maj 2012, 13:50 Jego Wysokość Mistrz Gry
Ogłasza co następuje:
Keith najwyraźniej przestraszył się utraty broni, a więc postanowił uciec. Toteż niemożliwym było trafienie go, gdyż zanim Rei wycelowała jego nie było już na polu bitwy. Jednak czy jest w tym coś dziwnego skoro i sama portalorzucaczka próbowała opuścić pole bitwy? Tyle tylko, że w dużej mierze mogło to być spowodowane wizją narzuconą na biedaczynę przez Mirandę. Jeśli natomiast chodzi o próbę wyrwania broni to udało się, głównie dlatego, że Rei nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, a co więcej był zajęta tym, że jeden z jej przeciwników był już przy bramie parku, a drugi zniknął. Właściwie sytuacja była naprawdę ciekawa. Oczywiście najlepszą pozycję ma tutaj Miranda, która może właściwie dowolnie zaatakować. Z drugiej strony Rei wciąż jest w pełni sił. Tak w ogóle gdzieś w tle słychać jakiś helikopter czy coś takiego, ludzi już raczej nie słychać, gdyż kto usłyszał strzały to uciekł, a gapie siedzą cicho, aby się im nie dostało.
Kolejka:
Rei
Miranda
Tyk!
Anonymous - 6 Maj 2012, 18:56 Rudzielec uciekł. Frajer. Tylko stracił broń i bierze nogi za pas. Nie wyglądał mi na człowieka, więc ma jeszcze moce, prawda? Dora, zostawmy tego ciecia i wróćmy do tego, co dzieje się teraz.
Tak więc brązowowłosa gdzieś zniknęła. A chwilę potem jakaś niewidzialna siła wyrwała mi z rąk pistolety. Telekineza, prawie na pewno. Na razie nie wyjęłam swoich pukawek w obawie przed utratą również ich. Do tego nie widziałam swojego celu, więc by mi się nie przydały. Gdyby Ta suka z MORII miała chociaż telefon komórkowy, to mogłabym ja wyczuć, ale nie. Jak tak to każdy jeden co mi nie potrzebny ma, ale jak trzeba, to nie, za Chiny.
Pozostało mi tylko mieć oczy dookoła głowy i uważać, aby przypadkiem gdzieś mi nie wyrosła za plecami. Nie dam się złapać do jakichś tam ich eksperymentów, o nie, mowy nie ma.
<Wiem, że krótki, ale Rei jakoś nigdy specjalnie weny nie miałam ;/ >Anonymous - 6 Maj 2012, 19:16 Plan się udał. Po części. Działanie jej mocy niedługo może się skończyć. Nigdy jakoś specjalnie nad tym nie panowała, jeśli chodzi o czas trwania. Teraz liczyło się szybkie obezwładnienie Rei. Brązowowłosa skierowała telekinezę na swój pistolet i podciągnęła go zwinnie, mając na celu przeniesienie go do swej wyciągniętej w tym momencie w jego stronę dłoni. Z bronią w ręku, czas zacząć akcję. Miranda usiłowała skierować swoją wizję w kierunku zajęcia niebieskowłosej walką. Oczywiście w ten sposób, żeby przypadkiem nie strzelała w prawdziwą pannę Richards. Potem ruszyła biegiem, nie mając pewności czy psychopatka jej przypadkiem nie usłyszy. Jeśli nie, odda cztery strzały, zatrzymując się jakieś cztery kroki przed celem - po jednym w uda i po jednym w ramiona. Jasnym jest, że to zależy po części od tego, jak rozwinie się walka ze zmaterializowanym lękiem. Jeśli jednak uda się trafić przynajmniej w nogi, Miri podejdzie ostrożnie do Lustrzanej Panny i postara się z całej siły uderzyć ją kolbą pistoletu w głowę, w celu nie tylko poharatania jej łepetyny, ale też obezwładnienia celu. Wiadomym jest przecież, że o wiele łatwiej jest przetransportować nieprzytomną osobę niż taką wierzgającą na ramieniu i próbującą wysłać Cię portalem w jakąś otchłań.Tyk - 6 Maj 2012, 19:50 Jego Wysokość Mistrz Gry
Ogłasza co następuje:
Miranda mogła sobie biegać do woli gdyż coraz silniejszy dźwięk helikoptera zagłuszał nawet najgłośniejsze kroki. Obiekt będący źródłem hałasu pojawił się na niebie i leciał gdzieś na północ. Nic niezwykłego można by rzec. Wracając jednak do walki właściwej, która rozgrywa się pod cudownym drzewem jakim jest wierzba, trzeba jasno powiedzieć, że sytuacja Rei nie była za ciekawa, jednak skoro już spostrzegła Mirandę to mogła zareagować na jej atak, a przynajmniej na coś co się podawało za jej atak. Mówiąc prościej fałszywa Miranda pojawiła się przed Rei i próbowała ją uderzyć, zwykły i prosty atak. Oczywiście biedna psychopatka nie wiedziała, że jest to tylko pułapka, która ma na celu zajęcie czymś ofiary gdy drapieżnik próbuje się zbliżyć na odpowiednią pozycję do złapania zwierzyny. Mało oryginalne, lecz być może okaże się być skuteczne? Mniejsza jednak o to, gdyż cały efekt został zepsuty strzałem Mirandy. Co prawda trafiła Rei, lecz nie była to rana śmiertelna, a nawet nie jakoś specjalnie poważna i psychopatka raczej nie będzie musiała amputować nogi, chociaż ma pewne kłopoty z poruszaniem. Jednak po tym pierwszym strzale mogła wiedzieć, ze coś jest za nią i strzelało w nią, a więc może przestanie walczyć z fałszywą Mirandą, która złapała ją za ramiona jakby chcąc porwać?
Kolejka bez zmian.
Anonymous - 7 Maj 2012, 20:10 Tak jak mówiłam, obserwowałam uważnie co się wokół mnie dzieje, więc brązowowłosej nie udało się mnie zaskoczyć. Cóż, co prawda wyrosła jak spod ziemi, ale w jakimś stopniu byłam na to gotowa i udało mi się sparować jej cios. Jednak potem stało się coś, co najprościej rzecz ujmując nie pasowało. Usłyszałam świst kul, a następnie poczułam, jak jeden z pocisków przebija mi nogę. Rana nie była poważna, ale biorąc pod uwagę moją sytuację mogła przesądzić o wyniku walki. Musiałam podwoić czujność.
Brązowowłosa wykorzystała fakt, iż odniosłam ranę, co pociągnęło za sobą chwilę nieuwagi i złapała mnie za ramiona. Nie myśląc długo kopnęłam ja prądem, a gdy mnie puściła, doprawiłam kopniakiem z zamiarem przewrócenia jej. Jeśli mój atak się udał, wyjęłam pistolety i zaczęłam strzelać mniej więcej w kierunku, z którego chwilę temu padły strzały jednocześnie cofając się uważając, ażeby się nie wyłożyć na jakimś korzeniu czy czymkolwiek innym. Jeśli fałszywa Miranda nie zareagowała na moje elektryczne pieszczoty, wyjęłam pistolety i poczęstowałam ją serią strzałów w brzuch, po czym patrz punkt drugi: zaczęłam strzelać mniej więcej w kierunku, z którego chwilę temu padły strzały jednocześnie cofając się uważając, ażeby się nie wyłożyć na jakimś korzeniu czy czymkolwiek innym. Pistolety trzymałam mocno i pewnie, jak zwykle, jednak tym razem z uwzględnieniem telepatycznych mocy przeciwnika.Anonymous - 8 Maj 2012, 15:06 Szło lepiej niż Miranda mogłaby się spodziewać. Szkoda tylko, że Rei nie bała się czegoś co samo z siebie potrafi sparaliżować daną osobę. Wtedy byłoby o wiele łatwiej. Nie trzeba byłoby się bawić w zabieranie jej pistoletów, skradanie się specjalnie po to, żeby trzepnąć ją w łeb. Szczerze mówiąc - nic nie przychodzi bez wysiłku, więc taki rozwój sytuacji byłby całkiem nierealny. Wracając jednak do obecnych wydarzeń, brązowowłosa była cholernie nieostrożna i mogła teraz dostać kulkę prosto w serce. Niebieskowłosa była niby zajęta walką z urojonym lękiem, ale tępa podróbka nie była w stanie jej zająć na tyle dobrze, żeby nie wykonała swojego śmiertelnie niebezpiecznego dla Miri posunięcia. Członkini MORII musiała próbować zabrać z siebie przerażający "wzrok" pistoletów. Jak to zrobiła? (A przynajmniej próbowała) Otóż musiała ponownie użyć swojej telekinezy, co nawiasem mówiąc robiło się powoli wyczerpujące, aby pchnąć dziewczynę z całkiem dużą siłą do tyłu. Niech poczuje ziemię, a co tam. Z jednej strony było to dobre posunięcie, bo mogła uderzyć w jakiś korzeń czy coś. Może wreszcie raczyłaby przestać wierzgać i strzelać wszędzie, gdzie tylko usłyszy jakiś dźwięk. Z drugiej strony, Miranda mogła ze strzałów na ślepo uczynić cholernie celne strzały w głowę. Ale nie było to znowu bardzo prawdopodobne, bo przecież jak już jest wspomniane, strzelała na ślepo. Tor lotu pocisków mógł być oddalony od ciała kobiety o dobrych czterdzieści centymetrów.Tyk - 9 Maj 2012, 23:37 Jego Wysokość Mistrz Gry
Ogłasza co następuje:
Prąd Rei sprawił, że dłonie początkowo mocniej zacisnęły się na jej ciele. Nie zadziałało, nie mogło zadziałać bowiem było to tylko złudzenie mające pokazać lęk Rei. Cóż bowiem jest bardziej przerażającego niż przeciwnik, który dąży do złapania swej ofiary, którą jest podmiot, a co więcej jest to oponent nie do pokonania. Tak więc nie pomogło nawet gdy dziewczyna dobywszy własnego oręża próbowała przeszyć ciało swego oprawcy ołowiem. Robiło się dziwnie, a przy tym przerażająco, lecz tylko dla biednej Rei, która nie rozumiała do końca sytuacji, ani tego dlaczego strzały wystrzelone w stronę Mirandy zamiast uczynić jej szkodę po prostu przeszły przez ciało, lecz nie osłabiając uścisku. Problemem bowiem nie był fakt, że strach walczącej był niczym duch. Fałszywa członkini MORII wydawała się być całkiem realna. Nawet krew pociekła z dziur po pociskach. Mogło być naprawdę nieprzyjemnie, lecz już po chwili strach zniknął. Było to związane z czymś zupełnie prozaicznym, a mianowicie końcem czasu trwania przewidzianym dla tejże mocy. Miało to być dopiero od kolejnego postu, lecz Miranda wykonała swój ruch, tak więc uwzględnię go gdyż w gruncie rzeczy niewiele to zmienia. Ponownie została użyta zdolność telekinezy, z tą różnicą, że tym razem to sama Rei był celem. Nie trudno wytłumaczyć ten ruch bowiem gdy tylko zmaterializowany strach zniknął to ofiara Morii miała zamiar zareagować na strzały skierowane na nią od tyłu. Próbowała się obrócić, lecz w tym momencie została pociągnięta i uderzyła plecami o ziemię. Dość nieprzyjemne uczucie, lecz nie wykluczało jej z walki, chociaż przez zastosowanie rangowej mocy Mirandy była nieco przestraszona. Mimo wszystko biedny strach popełnił pewien błąd, gdyż może zapomniawszy o zakończeniu działania swej zdolności odsłonił się na strzały. Mówiąc prościej Rei mogła zobaczyć teraz przeciwniczkę, a nawet strzelić, chociaż musiała najpierw podnieść pistolety, które leżały koło niej, a które upuściła podczas upadku.
Anonymous - 14 Maj 2012, 19:01 Moje wysiłki uwolnienia się spełzły na niczym, a każda kolejna próba coraz bardziej mnie zadziwiała. A konkretnie fakt, że nie odnosiła skutku. Potem dziewczyna zniknęła. Ot tak, równie nagle, co się pojawiła. Nim jednak zdążyłam się rozeznać w sytuacji, jakaś niewidzialna siła popchnęła mnie do tyłu. Telekinezy ciąg dalszy wyczuwam. Ale to nie ważne. Upadłam na plecy i upuściłam pistolety. Doszłam jednak do wniosku, że nie będę się bawiła z och odzyskiwaniem. Zamiast tego skupiłam się z zamiarem podniesienia tej suki z MORII (przypominam możliwości mojej telekinezy). Niezależnie do wyniku tej akcji postarałam się także wyrwać jej z dłoni pistolety i posłać je gdzieś w głąb cmentarza jednocześnie przywołując swoje do swoich dłoni. Ich lufy od razu wycelowałam w brązowowłosą, byłam gotowa do strzału. W międzyczasie zaczęłam tworzyć pod sobą portal prowadzący gdzieś daleko. Ucieczka nie była w moim stylu, ale wolałam nie ryzykować schwytania. Zdecydowanie za dużo słyszałam o MORII, wolałam nie potwierdzać tych plotek organoleptycznie.Anonymous - 15 Maj 2012, 18:13 Miranda zaczęła się powoli męczyć, a to nie dawało jej nadziei na złapanie tej psychopatki i oddania któremuś z naukowców do poszatkowania i wyciągnięcia z niej cennych danych, które kiedyś mogłyby dać ludziom możliwość przemieszczanie się pomiędzy światami bez potrzeby używania artefaktów czy przechodzenia przez Karminowe Wrota. Tak czy inaczej Rei poczuła podłoże i bardzo dobrze. Gorzej tylko, że zaczęła konkretniej używać swojej telekinezy, w bardzo dobrym z punktu widzenia panny Richards celu - podniesieniu jej. Głupie było tylko to, że niebieskowłosa za parę chwil pewnie zacznie się męczyć tak samo jak i brązowowłosa. Korzystając jednak z okazji, kobieta spróbowała oddać kilka strzałów w kierunku Pozytywkowej Kopii, celując w brzuch. (jeszcze przed próbą odebrania Miri pistoletów) Jeśli straci skupienie, wszystko jej się zawali. I próba rozbrojenia swojej przeciwniczki, jak i otwieranie portalu, który miał jej zapewnić bezpieczeństwo. W każdym wypadku, brązowooka musiała skupić się na pozbawieniu Rei przytomności. Najłatwiej byłoby rzucić w nią kilkoma zniczami, najlepiej szklanymi. Ewentualnie jakiś kamień, czy coś w ten deseń, ale teraz nie miała za bardzo pola do manewru, dlatego tylko planowała. Jeśli ta cała dziewczyna zwieje, będzie trzeba się za siebie porządnie wziąć, czyż nie?