Anonymous - 29 Styczeń 2011, 20:22 A to dziwny ludź. Marionetkarz, ale ludziopodobny, o. Wzięła się zatem do skubania wraz z nim, zniżając śpiew do nucenia, przerywanego od czasu do czasu jakimś komentarzem w kierunku nazbyt upartych kamyczków. Były irytujące, jednak szło im o wiele szybciej gdy współpracowali.
- Pomagasz obcym i nie jesteś zboczeńcem. To chyba jakaś nowość, hm?
Dziś miała ochotę być dobitnie szczera i zapewne nie raz komuś dokopie swoimi komentarzami. W każdym razie wszyscy gwałciciele by się zawiedli widząc, że Fiam nie jest dmuchaną lalką i nikt jej odpowiednio nie zaopatrzył na podobne sytuacje. Mają za swoje.
W końcu jednak udało się wyzbyć wszystkiego, dzięki czemu marionetka wstała z wyćwiczoną gracją i dygnęła przed Luffym.
- Dziękuję mości rycerzowi za wybawienie mnie z opresji.
Wyrecytowała, ledwo tłumiąc śmiech. Udawanie damy raczej jej nie wychodziło, bo nie starała się. Za miast tego jednak uniosła poły sukienki tak, że nie sięgały już ziemi. Było ciężko, bo materiał był okropnie długi, jednak udało się i trzymała teraz w ramionach jeden wielki węzeł, który w każdym momencie mógł się stoczyć na ziemię by rozpocząć od nowa całą zabawę w iskanie.
- No i jestem Fiammeta. Miło mi cię poznać. Anonymous - 29 Styczeń 2011, 20:37 Widząc jak szybko pozbywają się kryształków z jej sukienki uśmiechnął się zadowolony, ponieważ dobrze się stało iż jej pomógł. Sama męczyłaby się nie wiadomo ile z tymi kryształkami a tak to szybko pójdzie. Słysząc jej pytanie zdębiał po czym wybuchnął śmiechem. A więc myślała iż jest zboczeńcem ale miło wyprowadził ją z błędu, zapewne zaskakując ją tym niemało.
-Nowość powiadasz? Pewnie tak. Ja po prostu jestem inny niż reszta ludzi.
Jej szczerość nie przeszkadzała mu a nawet bardzo pasowała ponieważ nie udawała kogoś kim nie jest, a szczerość musiała być jej atutem. Słysząc co mówi stłumił śmiech ponieważ było to bardzo zabawne. Rycerzu? A gdzież się podział jego rumak? Tego było za wiele i parsknął stłumionym śmiechem. Również wstał i otrzepał spodnie z kryształków po czym spojrzał na nią i ukłonił się jej.
-Ja jestem Luffy. Miło cię poznać. Potowarzyszysz mi w spacerze? Mogę cię nawet ponieść.
To ostatnie dodał nieco rozbawiony ponieważ wtedy naprawdę zachowywałby się jak jakiś rycerz, a ona mogłaby robić za księżniczkę.Anonymous - 29 Styczeń 2011, 21:01 - Pod jakim względem jesteś inny?
Pytanie było na tyle beztroskie, że nie można było w nim dosłyszeć ani kpiny ani też zdziwienia. Po prostu sobie zabrzmiało i zawisło czekając na odpowiedź.
W dodatki trafił jej się strasznie wesoły rozmówca, który wszystko uważał za żart, no nieźle. No ale sama też nie musiała już powstrzymywać chichotu, czy też cichego parsknięcia które stłumiła dłonią. No tak, materiał znów opadł na ziemię. Cholera jasna.
- Chętnie. Tylko... umm. Znaczy poczekaj chwilę, a najlepiej się odwróć.
Zarządziła z lekkim uśmiechem. Plan B musiał wejść w życie bo nie wytrzyma z tą bordową pułapką w którą wpakował ją Aleksander. Przecież jej stary strój był o wiele lepszy!Anonymous - 30 Styczeń 2011, 12:46 Słysząc jej pytanie uśmiechnął się ponieważ było ono bardzo dobre. Trafiła mu się ciekawa rozmówczyni, z którą może poprowadzić zajmującą rozmowę bez niewygodnych pytań. Chociaż kto wie co jej akurat przyjdzie do głowy i to go trochę martwiło. Zastanowił się nad odpowiedzią na pytanie, lecz w tym samym momencie poprosiła go o odwrócenie się co też uczynił. Miał tylko nadzieję iż nie będzie to wykorzystanie jego naiwność tylko po to, żeby go okraść czy coś. Ale trzeba wrócić do jego odpowiedzi ponieważ niegrzecznie tak nie odpowiedzieć. Wreszcie dobrał odpowiednie słowa i przemówił.
-Otóż jestem inny ponieważ ufam każdemu. Nie umiem być długo zły i zawsze się zaprzyjaźniam z napotkanymi osobami. I nie jestem jak typowy facet który tylko myśli o seksie.
Odwrócił się do niej z uśmiechem ponieważ było to idealnie dobrane do jego osoby, a rzadko się zdarzało iż idealnie dobrał do tego słowa.Anonymous - 30 Styczeń 2011, 13:12 Nie czekała nawet na jego reakcję. Też odwróciła się do niego plecami by zrzucić ciążący materiał. Właściciel może się zirytować, bo w końcu to jego suknia, a nie jej, ale wcale się tym nie przejmowała.
Ciężkie metry czerwonego materiału zsunęły się z porcelanowych ramion prosto na ziemię, pozostawiając marionetkę w białym podkoszulku i tego samego koloru pantalonach, czyli takich śmiesznych portkach które robiły niegdyś za bieliznę. Na nogach bordowe pantofelki połyskiwały teraz wesoło. W sumie sama nie wiedziała czemu kazałam u się odwrócić, skoro teraz miała zamiar tak iść przez tę ścieżkę. Nawet się nie wstydziła, jednak... jednak najbardziej intymnym momentem jest chyba właśnie wyzbywanie się okrycia, a nie stanie już półnago przed kimś. Zdania jednak są podzielone.
Na szczęście zdążyła doprowadzić do skutku plan B nim ten się odwrócił z zamiarem posłania jej uśmiechu. Wcale nie chciał podglądać, bo przecież sam stwierdził, że nie jest typowym facetem myślącym wyłącznie o seksie. Ale czy nie każdy typowy facet neguje bycie tym, kim jest? No to mamy zagadkę, którą nijak można rozwiązać.
- To brzmi dość... idealistycznie? Tak, tak, niewielu jest takich jak ty.
Przechyliła nieco głowę, pozwalając by blond kosmyki ułożyły się wygodnie na jej twarzy. Jedynie dwa błękitne punkty błyszczały pełne zainteresowania. Prawie jak ludzkie.
Porzuciła więc tobołek z sukienką gdzieś na boku ścieżki i ruszyła przed siebie - mieli spacerować, prawda?
- Ach! Zapomniałam jeszcze spytać co robisz w tak odludnym miejscu. Bo od tego chyba zaczyna się podobne znajomości.
Na te słowa odwróciła się gwałtownie w jego kierunku i zakołysała na piętach. Niestety musiała się zganić w myślach że to przecież nie przedstawienie ze scenariuszem a życie. No nic.Anonymous - 30 Styczeń 2011, 13:29 Widząc resztę jej ubrania zarumienił się mimo woli chociaż wcale nie powinno się to zdarzyć. W końcu była marionetką a więc nie ma co się zawstydzać, lecz jednak coś w głębi niego mówiło mu iż bez względu na to, to dalej jest dziewczyna więc powinien się wstydzić widząc ją półnagą. Słysząc co mówi pokiwał głową na potwierdzenie jej słów, ponieważ rzeczywiście nie wielu było takich jak on i przez to brzmiało to idealistycznie. Ale czy czasem jeden wyjątek od ogółu nie jest miłą niespodzianką która może wszystko zmienić, a jeśli nie to choć odrobinę przywróci jakąś wiarę w to iż są jeszcze faceci którzy nie myślą tylko o jednym. Chociaż podczas jego spotkania z Hate nie mógł się powstrzymać od podobnych myśli jak inni ponieważ była naprawdę piękną kobietą, a zarazem jakąś tajemniczą. Uśmiechnął sie do siebie na jej wspomnienie ale po chwili wrócił do swojej rozmówczyni. Zaczął powoli iść za nią a razem z nim jego lalki, kiedy ta nagle się odwróciła zadając pytanie. W sumie nie powinno jej to dziwić iż się tu znajduje ponieważ sama była wcześniej na tym odludziu, dopóki nie trafiła na niego. No ale nic trzeba odpowiedzieć.
-Spaceruje. Miałem ochotę na spacer. A co ty tu robisz Fi? Pozwolisz że będę tak się do ciebie zwracał?Anonymous - 30 Styczeń 2011, 13:54 Jednak ona to ona i mogła chodzić gdzie chciała... przynajmniej częściowo. Zrównała się więc z Luffym by iść mniej więcej obok, uważając na pozostałe dwie marionetki kręcące się pod nogami. Czyżby już minęły czasy gdy lalki były większe i przypominały ludzi? Zapewne. Teraz wszyscy posiadali mniejsze wersje które było o wiele łatwiej ożywić i czegoś nauczyć. Zapewne tego nauczyli się podczas wojny = oszczędności względem materiałów i wysiłku jaki musieli wkładać w masową produkcję.
- Może być Fi.
Pokiwała lekko głową, przyzwalając na podobne zdrobnienie. W sumie dawno nie słyszała żeby ktoś się tak do niej zwracał, zapewne od czasów Marcela i ich szczęśliwych godzin spędzonych razem. No ale kogo to teraz obchodzi?
- Szczerze mówiąc to uciekam, choć niezbyt mi to wychodzi.
Ślepia skierowały się na czubki jej butów, zaś jedna z dłoni została ułożona na przedramieniu drugiej ręki. Mogło się wydawać że nieco się skurczyła. Zdawała sobie sprawę, że zaraz biedny ideał się zatroska czy coś podobnego i dlatego zaśmiała się pod nosem. Nie był to szczery śmiech, choć nikt kto nie miał do czynienia z aktorstwem nie był w stanie tego rozpoznać.Anonymous - 30 Styczeń 2011, 14:51 No cóż on to on i też mógł chodzić gdzie chciał ale nie wypadało jej tak odpowiedzieć. Pytała się normalnie więc on nie miał powodu by odpowiadać jej niegrzecznie, lub niezgodnie z prawdą. Zresztą nie miał w tym żadnego interesu a spacer jest rzeczą jak najbardziej normalną. Jego lalki posłusznie podążały za nim i w istocie można by zastanawiać sie czemu wyglądają jak dziesięciolatki. Otóż Luffy stworzył je mając dziesięć lat więc nie dziwota, ze wyglądają tak a nie inaczej. Inna sprawa, że były top najdoskonalsze dzieła jakie stworzył i każdy marionetkarz mówił to samo. Nawet ci najlepsi z najlepszych. Wielokrotnie chciano od niego odkupić jego kompanów ale on się na to nie godził, ponieważ towarzyszyli mu od przeszło dwunastu lat i nie miał zamiaru ich zostawiać. Słysząc iż zdrobnienie pasuje dziewczynie uśmiechnął się a słysząc iż ucieka zasępił się. A więc nie tylko on od czegoś, lub kogoś ucieka. On uciekał przed przeszłością która nieubłaganie szła za nim a on od... no właśnie od czego? Spojrzał na nią i postanowił zapytać się o to.
-Jeśli można wiedzieć od czego lub kogo uciekasz?Anonymous - 30 Styczeń 2011, 15:14 Przez chwilę miała ochotę rzucić jakąś enigmatyczną odpowiedź typu "przed samą sobą" czy coś w tym stylu, jednak powstrzymała się. Zamiast tego uniosła odważnie głowę, ukazując dość blady uśmiech.
- Możliwe że przed gniewem. Ktoś mnie zirytował i zaczęłam się kręcić po okolicy aż trafiłam tutaj. Myślisz że go zgubiłam?
Przechyliła głowę, nadając minie bardziej beztroskiego wyrazu. Wolała nie rzucić na prawo i lewo imionami czy też tytułami osobników których się w jakiś sposób obawiała, bo potem miałaby za swoje zapewne. Ale teraz jak już wyrzuciła co jej ciążyło na sercu mogli iść dalej bez większego problemu. Tylko... podczas spaceru wypadałoby rozmawiać, prawda? Dziewczyna jednak nie miała nigdy pomysłu na temat do rozmowy. Dlatego też kopnęła jedno ze szkiełek i zaczęła bredzić coś, na co żaden z graczy nie chciał się nigdy zgodzić, a phi. Jeszcze ja im pokażę.
- Wierzysz w jednorożce?
Pytanie było wesołe, aczkolwiek poważne. Nie żartowała, bo z tych magicznych istot nigdy się nie żartuje. No, przynajmniej tych o białej maści, bo tęczowe to już inna bajka. Każdy śmieje się z tęczowych jednorożców, choć powinni wiedzieć że mają one o wiele więcej mocy niż te siwe. No ale nie ma co się na ten temat rozchodzić i spamować o byle głupotach.Anonymous - 30 Styczeń 2011, 15:31 Nie spodziewał się iż odpowie mu przed jaką osobą ucieka, a nawet nie naciskał na to wiec jej wolna wola co dopowie. Zresztą nie każdy musi znać sekrety i problemy innych osób, zwłaszcza poznanych niedawno. Słysząc jej odpowiedź uśmiechnął się pod nosem i analizował ją. Uciekała przed gniewem bo ktoś ją zdenerwował? Intrygująca odpowiedź i zmuszająca do głębszej analizy problemu lecz na to autor posta nie ma ochoty. Zapewne zgubiła tamtą personę i swój gniew ponieważ nie wyczuwał go podczas rozmowy z nią.
-Na pewno zgubiłaś.
Zapadła niezręczna cisza której oboje nie przełamali lecz dziewczyna uratowała go swoim pytaniem. Słysząc je zarówna autor posta jak i Luffy pomyśleli "że co kurwa?" ale to już mniejsza z tym. Jakoś nie wierzył w takie rzeczy jak jednorożce i inne tego typu pierdoły więc nie miał się nad czym rozwodzić, chyba że na dziecinnością dziewczyny, ale nie dziwić się ponieważ wyglądała bardzo młodo.
-Nie. Jakoś nie wierzę. A ty wierzysz w przeznaczenie?Anonymous - 30 Styczeń 2011, 15:48 Najwidoczniej odetchnęła ulgą, słysząc że jednak wyzbyła się gniewu. Obawiała się go, bo przecież nie jest normalną rzeczą chęć wbicia komuś miecza prosto w pierś, prawda? Teraz jednak faktycznie czuła się spokojna, tym bardziej gdy ostatni skrawek wspomnień pozostał już za nimi w postaci plamy czerwieni. Pokiwała energicznie głową.
Teraz jednak ważniejsza była druga odpowiedź. I tu niemiłe zaskoczenie, bo jednorożec to nie kurwa, a ssak taki magiczny który ma wiele super mocy i jest esencją zajebistości, a co! Ale najwyraźniej Luffy tego nie rozumiał, bo wolał zmienić temat. Phi, przecież to skandal! Każdy wie że rozmowy o jednorożcach są zawsze najlepszym wyjściem jeśli chodzi o szukanie wspólnego tematu. Zawsze się sprawdzają. A tu guzik, wyskoczył z jakimś przeznaczeniem i dziwną miną.
Wydęła poliki i splotła ramiona na piersi w geście frustracji.
- No ale przecież to Kraina Luster, jestem pewna że jednorożce gdzieś tu powinny być. W końcu to dzięki nim pojawia się tęcza i istnieje magia. W dodatku żeby je zobaczyć trzeba uwierzyć, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie.
Może i brzmiało to dziecinnie, tym bardziej że dla zaakcentowania swoich słów tupnęła mocno. Nie będzie negował istnienia magicznych koni, a phi!
- Zależy. Istnieją różne przeznaczenia. Anonymous - 30 Styczeń 2011, 18:33 Jej gniew minął lecz po jego odpowiedzi musiał chyba wezbrać na nowo ponieważ aż tupnęła nogą. Widząc to stłumił parsknięcie śmiechu, jednak wyrwało się z jego ust i parsknął śmiechem. Doprawdy była teraz bardzo urocza kiedy tupnęła i zaraz buntownicza. No ale tak już jest z dziećmi i on również był taki, ale te czasy minęły bezpowrotnie i teraz był jaki był. Czasem poważny do przesady, a czasem zbyt wesoły ale taka mieszanka była bardzo dobra. Słuchał uważnie jej odpowiedzi kiwając głową jakby na potwierdzenie. Ech uczepiła się tych jednorożców ale nie miał się co dziwić, bo w końcu dziecko to dziecko. Nie wyjaśnisz jej, że tęcza i mgła nie powstaje dzięki jednorożcom ale za sprawą natury. No ale ona miała swoje dziecinne wyobrażenia których nie miał serca niszczyć, zwłaszcza że sam kiedyś miał jakieś wyobrażenia. Co do przeznaczenia to miał rację istnieją różne.
-Cóż ja tam dalej nie będę wierzył w jednorożce ale ty wierz w co chcesz. A co do przeznaczenia to wierzysz w takie z napotkaniem osoby? No że spotkasz kogoś i to spotkanie jest przeznaczeniem.Anonymous - 31 Styczeń 2011, 17:17 Tyle że ona nie była dzieckiem. Przecież on najlepiej powinien rozumieć fakt, że lalki się nie starzeją i zawsze wyglądają na tyle na ile pozwoliły im dłonie twórcy. Tak i ona przypominała czternastolatkę, ale była nią przez więcej niż trzydzieści lat. Dlatego właśnie nie chodzi o byle wiek, czy dziecinne zachowanie, a samo nastawienie ku innym.
Przechyliła głowę, patrząc na niego z lekkim rozdrażnieniem w oczach. Pomijając fakt, że jej ubliżał w myślach to jeszcze twierdził że jednorożce nie istnieją, a on sam w nie nie wierzy. Jak tak można? No jak? Skandal! Pewnie dalej by nalegała, jednak nie jest to zbyt kulturalne zachowanie, przynajmniej nie względem obcych którzy mogą sobie pomyśleć o niej nie wiadomo co, prawda?
- Możliwe że takie przeznaczenie istnieje, ale nawet jeśli to jest bardzo kapryśne. No i można je zmienić.
Wzruszyła lekko ramionami. Możliwe że przeznaczeniem był fakt, że tutaj trafiła. Możliwe też że los podesłał jej marionetkarza, ale czy to miało jakiś większy sens? Najlepszym sposobem by się przekonać jest pozwolenie by akcja biegła własnym torem do samego końca. Tyle że... trochę ciężko na to pozwolić skoro rozmówca nie wierzy w tęczowe konie z rogiem na czole. Phi.Anonymous - 31 Styczeń 2011, 17:38 No cóż może i nie była dzieckiem ale dopóki się tak zachowywała, to będzie ją tak traktować, zwłaszcza że dawała ku temu powody. No bo gadka o jednorożcach jest największą oznaką dziecinności jak można dać. Widząc jej rozdrażnienie uśmiechnął się tylko i westchnął cicho. Cóż dla niego jednorożce nie były tematem do rozmów ponieważ już dawno nie żył w świecie marzeń i złudzeń, a co za tym idzie był już całkiem dorosły. Ale na szczęście odpowiedziała poważnie na jego pytanie co ucieszyło go, ponieważ można było jeszcze liczyć na porządną rozmowę. No cóż miała rację ponieważ każde przeznaczenie można zmienić, lecz czasem jest ono nieuniknione i nic się nie zmieni. Spojrzał na nią i pokiwał głową z uznaniem.
-No cóż masz rację. Lecz czasem nie da się go zmienić.Anonymous - 31 Styczeń 2011, 22:09 Pokiwała lekko głową. Nie można zmienić, nie, ale z drugiej strony każdy jest kowalem własnego losu. Właśnie dlatego nie pognała jak ten ślepy pies za człowiekiem który teraz przetrzymywał jej własne ubrania. A może przeznaczenie chciało żeby się zbuntowała? Kto wie. To zbyt filozoficzna teoria żeby ją przerabiać w pustce gdzie nawet Platon nie ma prawa głosu. Wola boża byłaby wyjaśnieniem na wszystko. Ale czy w Krainie Luster istnieje jakiś bóg? Albo bogowie, niech będzie. Czy Róża zakrawa na królową i wybrankę bożą? Na te pytania i wiele innych odpowiemy po reklamie, która będzie przedstawiała pastę do lakierowania jednorożcom kopyt.
Tum tum tum.
No więc wracając po przerwie, dość długiej tak nawiasem mówiąc, dziewczyna nie wiedziała za bardzo co odpowiedzieć. Zakończył rozmowę czystym stwierdzeniem i nie za bardzo można było się do niego dostać z byle strony, a nawet łomem byłoby dość ciężko.
- Znasz podobny przypadek?
Zapytała w końcu, zmieniając kierunek na bardziej osobiste tematy. W tym samym czasie przycupnęła w kucki przed marionetkami i podała im łapkę z lekkim uśmiechem. W sumie nigdy nie miała okazji witać się z żywymi lalkami przez sam fakt, że w teatrze wszystkie działały na sznurki. I nie były tak piękne jak te.