To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto - Pijalnia Czekolady.

Noritoshi - 24 Wrzesień 2012, 22:52

Jej zachowanie było dość niepokojące. Na moment przymknął oczy i zobaczył bijącą od niej energie godną człowieka. Początkowo ochłonął, ale wiele mu to nie dało - chyba wolałby jednak gadać z "nieludziem", wtedy by przynajmniej wiedział, że ten ktoś nie jest tutejszy, a tak to choć człowiek, to kto wie jak bardzo bestialski i czy na pewno to człowiek...
- To może być niebezpieczna zabawa... Wszak wszystko co jest na niby jest tylko iluzją, a wtedy rzeczywistości niewiele można zauważyć...
Zastanawiał się jakiego typu jest człowiekiem, a po jej zachowaniu, wyglądzie i mowie stwierdził i wiele, i niewiele: "Jest nerwowa, niepewna. czymś zdenerwowana. Osoba z którą rozmawiała miała na nią zły wpływ - pytanie czy samą sobą, czy to, o czym rozmawiały. Brak oka i ta blizna... nie miała ciekawie - teraz albo wcześniej, albo jedno i drugie, albo jeszcze inna kombinacja. Niewątpliwie warta uwagi osoba..."
- Owszem, egzotyczne. Podobnie jak to, że jestem albinosem, wyższy od 99% londyńskich piwnic i pochodzę z Japonii. - Powiedział to, co mogła wywnioskować po nim, no ale chciała by udawał że ją zna... Więc muszą gadać, a nikt ich chyba nie podsłuchuje, by również w kwestii doboru słów nie były to pytania o znajomość, a pytania znajomych.
- Słodką? Więc pozwolisz... - Gestem zawołał kelnera, który w pobliżu przechodził i zechciał podejść. Zamówił dwa razy czekoladę, słodką. Herbata szybko mu się nie skończy, ale nie zaszkodzi pić dwóch rzeczy na raz. Gdy ten odszedł, kontynuował: - Tylko.. po co ta cała gra w znajomość? Ukrywasz się przed kimś? - Chciał wymienić jeszcze "może to Twój sposób na zawiązywanie znajomości?" - ale uznał to za szkodliwe w tym układzie.
Zaczął zabawiać się łyżeczką w herbacie - mieszał ja dziwnymi sposobami, kręcił samą łyżeczką... W końcu napił się kilka większych łyków, zostawiając filiżankę w połowie pełną. Dokładnie w połowie (czyt. +/- 2%) - wyliczył to na oko wedle odpowiednich wzorów. Właśnie w tym celu, po części, te czynności związane z łyżeczką były mu potrzebne. A po co to robił? Zwyczajnie po to, by robić coś więcej niż tylko słuchać Ann i by nie skupiać się na tym, że nie jest na się na świeżym powietrzu oraz pozbawionym przestrzeni osobistej przez kogoś równie ciekawego co i nie-.

Anonymous - 26 Wrzesień 2012, 20:31

Czy on był poetą? Poczuła się zrazu dziwnie, a już wcześniej czuła się niesamowicie wręcz dziwnie toteż wrażenia spotęgowane ze sobą stworzyły dziwną mieszankę. Od tejże Annabelle na moment lekko wytrzeszczyła oczy aby wreszcie lekko potrząsnąć głową i przekrzywić ją sycząc cicho z bólu. Nie rozumiem. Z jakichś przyczyn to zdanie było dla niej niesamowicie bolesne.
- Rzeczywistość jest kurwą iluzji w których żyjesz - powiedziała wreszcie nagle, stanowczo i ze sporą mocą. Co ciekawe, jeszcze sekundę wcześniej tej pewności siebie nie miała - gdzieś w równoległym toku myślenia pojawił się wątek rzeczywistości, w którą to Mirabelka nie do końca wierzyła. Nie widziała bowiem sensu w czymś co tak łatwo zaburzały leki czy własne wewnętrzne mary działające na stężenie dopaminy jak nic innego. Tak więc rzeczywistość była dziwką. Średnią statystycznym, nawet nie medianą tylko pierdolonym, kurwa, wyborem demokratycznym. Odetchnęła głęboko więc i rozejrzała się, przesuwając delikatnie opuszki palców po stole. Po chwili ponownie nimi zastukała, tym razem delikatniej niż poprzednio. Wreszcie wróciła do niego wzrokiem.
- Ciemne włosy jak na albinosa - odparła sceptycznie. - Bielactwo to brak melaniny, a to sprawia, że nie możesz mieć blond włosów. Albo farbujesz albo w którymś momencie mnie okłamałeś.
Zmarszczyła lekko brwi. Oczywiście, wszyscy kłamali na potęgę, to była istota przetrwania.
- Znaczy, więcej razy niż zwykły obywatel. Zwykli obywatele to tylko tyle, żeby dokulać się do domu i iść spać. Nie jesteś zwykłym obywatelem.
Widać było, że robiła się podejrzliwa, w przeciwieństwie jednak do starcia z Koliber, w wypadku nieznajomego (Noritoshiego, jak kto woli - dalej był obcy jak kryptonianie) wyglądało to bardziej pokazowo. Może przez to dobrą chwilę kelnerka nawet nie podchodziła, najwyraźniej odstręczona paranoidalnym zachowaniem Annabelle. A jej to było na rękę, jak ludzie się zniechęcali, to znaczyło, że byli prawdziwi. Gdyby mieli zamiar jej jakoś stres wynagrodzić, wtedy wpadłaby w panikę.
A jednak ktoś się pojawił. Belka zmierzyła kelnera trochę ostrym wzrokiem i sprostowała szybko:
- Jedną czekoladę. Jestem na diecie - koronny argument zabijający sens przychodzenia w takie miejsce.
Ukrywanie się...
- Ukrywanie się to pojęcie względne. Kiedy chcesz przetrwać, robisz wszystko naraz, ale wtedy na kryjówkę już jest za późno. Dla mnie jest za późno.
Mówiła dość szybko, w pewnym momencie jakby zdawkowo i na moment nawet przerwała zdanie wpół, dość uporczywie się wpatrując w grzywkę rozmówcy. Mrugnęła.
- A ty, kryjesz się czy już jesteś martwy?

Noritoshi - 26 Wrzesień 2012, 22:15

Na jej lubowanie w elokwentnie nieelokwentnych słówkach po prostu zareagował chwilowym zamarciem twarzy i bardziej rozwartymi źrenicami, niż normalnie. Kolejne sekundy, kolejne słowa, kolejna ich wymiana - ta udawana znajomość pod szyldem znajomi była nikła - może to i kurwa, ale przynajmniej pokazuje jak jest - rzeczywistość rzecz jasna - a skoro kurwa, to nie ma co mieć dla niej szacunku i można ją obwiniać o wszystko, począwszy od cholernej diety, nie takiego koloru włosów, a na podejrzewaniu siebie nawzajem skończywszy. Tak, doprawdy, nie jest tak piękna jak iluzja.
To powyższe zostało mu jednak tylko w głowie - nie dyskutował na ten temat - wolał za bardzo się w go nie wdawać. Poeta? Jeśli tak, to taki o wyblakłych kartkach, złamanych ołówkach i podartym piórze - czyli niespełniony. Nie, nic tych rzeczy - on jest biegły we wszystkim co matematyczne i fizyczne.
Przypomnijmy też, że jest Aniołkiem, który nie robi czegoś co jest "be", ale zaznaczyć warto, że czasem ma odrębne definicje niektórych uczynków, niż ogół ludzki twierdzi.A wtedy to "be" mu się w liście grzechów panoszy.
- No i masz mnie. Owszem, farbowane, tak jakoś... chyba znudził mi się śnieżnobiały.(//Tsaa.. a mi się znudził ten blond...) Dalej jednak potrzepuję fakt, że jestem albinosem, od urodzenia. Blada skóra, czerwone oczy białe włosy - jeszcze brakuje by krew była jakaś zielona, czy czarna... - Pożartował sobie lekko z siebie, tak jak i ona"
Ona na diecie? Phi...
- To w takim razie powinnaś jeszcze drugi kubek sobie zamówić - widzę, że potrzeba ci przytyć, ot co. - Mówił dość poważnie w tym wypadku. Dostrzegł jej chudzinę - trudno nie. jeśli ma się taki ładny wzrost, a jest się patykiem, popychanym przez byle jakie wiatry. Kto wie, czy i nawet niełamanym..
Kelner zrobił minę w stylu "Are you fucking kidding me?!", a mówiąc konkretniej, zgodnie z jego myślami: "chyba was popierdoliło...?".
- To poproszę 3 (a jeśli Ann nalegała by było inaczej to: - To na razie nic/Albo i nawet nic.
Na kryjówkę za późno? No chyba nie bardzo... Ale jak tak twierdzi, to niech jej będzie.
- Nie mam potrzeby się ukrywać. Martwy? - Powtórnie zdziwił się jej wypowiedzi, a zaraz potem się roześmiał. - Jakkolwiek nie. - Zastanowił się nieco w tym miejscu - a co, jeśli nie jest zwykłym ludziem? Czyżby wiedziała, ze zginąłem? Może zna mnie? Wszak upozorować nie-śmierć a zarazem śmierć nie było łatwo - to pierwsze po to, by "żyć" dalej, jako Noritoshi, a to drugie by Lucky wiedziała, że zginął. Tak wiec suma sumarum po prostu nikt o tym zajściu nie dowiedział się, poza tymi, którzy o nim wiedzieli. Pierniczenie o Szopenie - stwierdził w końcu - i kontynuował:
- Martwy prędko nie będę - w obecnej sytuacji to ja powinienem się martwić o twoją martwość - marnie wyglądasz. I nie mówię tylko o oku. ale ogółem.
Sięgnął po swój orzeźwiający prąd i przypomniało mu się połączenie energy drinka z alko. Pasowałoby znów tego spróbować, ale to raczej nie tu jest miejsce na takie luksusy...
- Jeśli chcesz się ukrywać, to może po prostu przejdziemy się w bardziej tłoczne i luźniejsze miejsce? - Pomyślał o jakimś barze, czy coś. Jakaś melina w której chleje się ile się da, tylko że bardziej przystępna - taka nie dla bydły spod monopolowego.

Anonymous - 29 Wrzesień 2012, 19:17

"No i masz mnie". Fałszwość. Jej duch się zjeżył na same te słowa, a teoretyka nieprawdy urosła do rangi bardziej realistycznej niż przed pięcioma czy dziesięcioma sekundami. To dość logiczne, że tak się nie odpowiadało. W głowie Ann powoli więc wszystko układało się w logiczną całość, według której na świecie było mniej ludzi niż komukolwiek mogłoby się wydawać.
Byli w końcu słabi, żałośni, mało inteligentni i poddani bardzo, bardzo niskiej kategorii wartościom. Można je nawet roboczo nazwać "żądzami". Bądź co bądź. To sprawiało, że na pewno ci inni widzieli się jako istoty doskonalsze, lepsze, mądrzejsze, patrzące na świat z innej perspektywy. Tejże jednak Belka nie rozumiała. Zadygotała lekko więc na jego słowa. Nie rozumiem. Bielactwo to skaza, nienaturalność. Jeśli był człowiekiem, powinien być, co tu nie mówić...
- Brzydki - powiedziała i nawet się nieco uniosła aby dokładnie jednym, samotnym oczkiem obejrzeć jego twarz. - Albinosi są brzydcy. Widać im żyły pod skórą, która jest wręcz szara albo z czerwonymi plamami od słońca. Ty...
Puknęła go lekko w nos. Mniej więcej w tym czasie on rozkminiał kwestię czekolad, co miała kompletnie gdzieś. Co ją czekolada obchodziła? I tak nie miała zamiaru jej pić, to on się mógł wykosztowywać, mógł nawet jej samochód kupić! Nie wzięłaby, pewnie była w nim bomba. Tam chuj. Ładna była pogoda...
- Jesteś ładny. Znaczy, jak na faceta, faceci są brzydcy - Odsunęła się i klapnęła na krzesło aby spojrzeć zdziwionemu kelnerowi w twarz. Nie w oczy. Patrzyła na jego nos, ba, świdrowała ten biedny, niewinny narząd węchu wzrokiem.
- No są, wasze parówki są brzydkie - fuknęła, w ostatniej chwili gryząc się w język aby nie powiedzieć złego słowa. Puf. Oni nic nie rozumieli... ale jakże mieliby. Nie patrzyli z jej perspektywy. Trochę głupi byli, w sumie. To jej pozwalało poczuć się bezpieczniej... Syknęła cicho, odchyliła się na krześle, przeprowadziła w głowie kilka obliczeń, zaczęła grać ze sobą w szachy, a jednocześnie lekko przekrzywiła głowę, biorąc głęboki oddech. Jego odpowiedź ją oburzyła. Jaki bezczelny. Ładna pogoda.
- Każdy się ukrywa. Przed czymś - dosłownie, w przenośni, wyjebane w sumie. Ja się ukrywam, ty tez. Przed czymś - Spojrzała po tych słowach na niego bardzo intensywnie aby po chwili delikatnie zmarszczyć brwi. Potem odetchnęła lekko.
- Ale masz prawo nie wiedzieć... - Wzruszyła ramionami, przy okazji wyprostowała się nieco. - Młodo wyglądasz. Ale to jest względne.
Przegrała w te szachy. Wygrała!
- Masz na myśli pub.
No a jak. Chadzała tam często, wypalała tony fajek, piła na umór, lizała się z kim popadnie a potem wyobrażała sobie te wszystkie brudne ręce dotykające ją w nocy i płakała. Spojrzała w bok jakoś żałośnie, ponuro, rozpatrując sytuację. Ale tu nie czuła się... dobrze... nie czuła się na siłach, tu ciągle ktoś był... Może powinna być sama.
- Razem się i tak nie ukryjemy. Nie ma bezpieczniejszego miejsca niż w paszczy lwa.

Noritoshi - 29 Wrzesień 2012, 21:35

Wolałby przejść w bardziej przyzwoity słowotok, ale nic z tych rzeczy - ta zaczęła coś pierdolić, pierdolić tak że już pomału sama się w tym, chyba, gubi. A Noritoshiego to pierdoli - tak, dokładnie jak w refrenie Pona i jego "Pierdole to". Suma sumarum Nori rozmawia, a nie pierdoli. No, co najwyżej rozważa o pierdoleniu. Nie pierdoli też tą przelotną znajomość, ale już nic do siebie nie bierze bezpośrednio - oj nie, on potrafi być silny, przynajmniej do czasu, i mieć do wszystkiego dystans. Potrafi pierdolić, ot, tak po prostu powiedźmy to sobie, pierdolić. Cóż to za ładne słowo, jakże się w nim nie zakochać... A mówią że jest brzydkie, chyba ich popierdoliło.
Ech, jakże się można napisać o tym czasowniku - temat rzeka którego lepiej nie ruszać, zostawić go myślom i zająć się tym, co się dzieje. A dzieje się - a jakże! - Pier... mówi jak brzydkie są te błędy biologiczne, czyli tak zwani albinosi.
- Nic co ludzkie nie jest mi obce... I chciało by się powiedzieć, że wszystko co nieludzkie również... - Lekka aluzja co do istot zza piasku tkwiącego w szkłach, czyli tych bytujących od drugiej strony zwierciadła. - Ładny?, jak na faceta?.. Miło to słyszeć..Widać jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę o brzydocie albinosów... - Przerwał swe rozważania, gdy dosłyszał jej dopowiedzenie o brzydocie tej iście męskiej męskości. No cóż, on tam raczej nie zagląda kto co ma tam, z grona facetów, ona może już prędzej jest obeznana.. Cholera wie. Ale pominął tą kwestie, nie reagujac na nią jakoś specjalnie. - Może i się ukrywam.. Wszystkiego o sobie samych nie wiemy, taka nasza ludzka skaza...
Kelner? A poszedł sobie jak tylko wzrok Ann zmusił go do pójścia sobie w swoją stronę. Nori miał ochotę się jeszcze czegoś napić, ale to może gdzie indziej już.
- Tak. Idziemy? Takie miejsca to i paszczą lwa są czasami, nieprawdaż?
Powstał z krzesła i rozprostował nadgarstki, czekając na jej reakcje. Tak jakoś już mu się to miejsce znudziło - może po prostu Ann tak go prawie że zahipnotyzowała sobą, że teraz zamierza dociec kim tak właściwie jest. Może i nawet z tej ciekawości, jak z ciszy, wiele zrodzić się może... Nic lepszego i tak nie ma dziś do roboty, wypić kilka kieliszków nie zaszkodzi, czemu by z życia nie skorzystać, tera,z gdy nie ma się już...życia?

z/t

Anonymous - 20 Lipiec 2013, 00:54

z/t
Anonymous - 22 Wrzesień 2013, 09:46

Od wypadku jego rodziców minęło już kilka tygodni i Law powoli zaczynał dochodzić do siebie. Nie był na tyle 'do przodu' żeby chodzić po imprezach, ale było zdecydowanie lepiej niż jeszcze tydzień temu na przykład. Wystawił nos ze swojej norki (czyt. zza książek na swoim zawalonym rzeczami łóżku) i zdecydował się wyjść. Wyszedł z domu, odziany w brązową skóre i niezbyt szerokie, czarne podziurawione na udzie i kolanie jeansy, ale wyszedł. liczy się sam fakt. Swoje długie, blond włosy ukrył pod czapką, zasłaniając przy okazji chociaż częściowo swoją dziewczęcą buźkę. Dłonie miał zanurzone w kieszeniach skóry, a spod czapki połyskiwały jedynie krucze patrzałki, gdy mijał kogoś na ulicy i uważał żeby na tego kogoś nie wpaść. Albo nie wejść w jakąś latarnię czy inne cholerstwo, bo czasami do tego również był zdolny, gdy spacerował zamyślony chodnikami Miasta. Teraz na szczęście dotarł tam gdzie chciał, czyli do kawiarni, z której pachniało na kilometr cudownymi słodkościami.
Usiadł w kąciku, standardowo niedaleko szyby, żeby móc swobodnie przyglądać się temu co się dzieje za oknem. Taka jego mała obsesja. Zamówił sobie sernik na zimno z bitą śmietaną i lodami, czyli coś za co warto oddać życie, i podparł dłonią swój podbródek, przyglądając się jak ludzie pędzą chodnikiem. Niektórzy z pracy, niektórzy do niej, inni na randki czy jeszcze inne spotkania. A on mógł sobie spokojnie siedzieć i rozkoszować się leniwym dniem, czekając na sernik. Bajka, nie życie.

Anonymous - 22 Wrzesień 2013, 19:33

Kotka przebrana już po powrocie od Kapelusznika chodziła sobie spokojnie ulicami miast bez celu. Kocie uczy schowała pod czapką, a ogonek pod ubraniem więc wyróżniały ją tylko złote, kocie oczęta. Szła paląc jednak czując fantastyczny, słodki zapach zgasiła peta przed wejściem i podeszła do lady zachwycając się słodkościami wszelkiej maści. Zamówiła sobie gorącą czekoladę z bitą śmietaną. Rozejrzała się po sali, za wolnym miejscem jednak nie znalazła takiego. Wszędzie ktoś siedział, albo pary albo grupki. Jednak zauważyła jedno miejsce wolne. Co prawda siedziała tam jedna osoba, ale warto zawsze spróbować. Podeszła do stolika przy oknie delikatnie postukując obcasami. Jej nogi okrywały czarne rajstopy a na biodrach delikatnie kołysała się skórzana spódniczka z pół koła. Biust ładnie zakrywała purpurowa bluzka. Włosy delikatną falą opadały jej na ramiona i talię. Uśmiechnęła się delikatnie i poruszyła pomalowanymi na kolor bluzki ustami. Jak ktoś się dobrze by przyjrzał i gdyby tylko zdjęła czapkę to na jej kocim uchu widać by było małą kartę królowej.
-Przepraszam, mogę się dosiąść?
Czyżby nasza kotka była naprawdę miła?! Chyba tak...może to przez te słodkości, które są wszędzie. Oby, przecież nie powinna popsuć sobie wizerunku przerażającej sadystki. Szczególnie nie teraz, kiedy stała się królową. Jeśli tylko mężczyzna by jej pozwolił usiadła by spokojnie zakładając nogę na nogę. Po chwili przyszła kelnerka z jej zamówieniem, na którego czubku była wisienka. Podała by jej też zawiniętą w serwetkę łyżeczkę do bitej śmietany a w napoju widniała by czarna rurka.
-Straszny dzisiaj tłok.
Naturalnie odezwała by się jeszcze raz tylko i wyłącznie jakby pozwolił jej usiąść i mógł by się nacieszyć jej anielskim głosem oraz wyjątkowo ponętną powierzchownością.

Anonymous - 23 Wrzesień 2013, 16:15

Był typem samotnika i niekoniecznie przysiadał się do innych osób, ale gdy już ktoś go zaczepił nigdy nie był obojętny. Grzeczny był z niego młodzieniec i po prostu potrafił się zachować, odpowiednio do sytuacji. Podniósł więc wzrok i uśmiechnął się grzecznie na widok kobiety stojącej nad nim. Może i był osobą która zazwyczaj nawet praktycznie nie patrzy na mężczyzny i na kobiety zwracał średnią uwagę, ale mógł śmiało stwierdzić że była piękna, i na pewno miała charakter. Kobiety z charakterem wyróżniały się z tłumu, spośród tych pustych ślicznotek. Charakter był w duszy, a dusza mieściła się w oczach. Stanowczo - w oczach tej kobiety było to coś. Coś, co zmusiło chłopaka do kiwnięcia głową, nie do końca świadomie.
- Jasne, proszę bardzo.
Poruszył się nieco niespokojnie na krześle, najpierw uginając plecy a potem zaraz je prostując. Uznał, że zachowuje się nieco niegrzecznie więc wyprostował się i zdjął czapkę z głowy. Jego rozpuszczone włosy opadły na ramiona a oczy błysnęły w uśmiechu, wciąż wlepione z czymś w rodzaju fascynacji w twarz kobiety.
- Law. Miło mi.
Uznał, że na miejscu będzie przedstawienie się i pomoże odróżnić go od dziewczynki, za którą jednak ludzie często go uważali.

Anonymous - 29 Wrzesień 2013, 12:09

Widząc jak się na nią patrzy uśmiechnęła się tylko. Miło było widzieć, że ktoś się tobą interesuje. Chyba, że był to jakiś psychol, który chce cię tylko zabić. To już nie było miłe. Słysząc jak się przedstawia uśmiechnęła się i odpowiedziała spokojnie. W końcu też powinna się przedstawić czyż nie?
-Mów mi Lucky.
Cóż nic dziwnego, że mylili go z dziewczynką przez tą delikatną podobną do anielskiej twarzy. Jednak nigdy nie wiadomo kiedy powierzchowność kłamie, a kiedy zgadza się z charakterem danej osoby. Cóż trzeba każdego poznać osobno.
Kocica wzięła na łyżeczkę trochę bitej śmietany po czym włożyła ją do ust rozkoszując się słodkim smakiem z rozkoszną kocią minką. Cóż musiała wyglądać uroczo, królowa szajki bandytów, która zachwyca się słodyczami i po jednym kęsie wygląda jak urocze kociątko.
Jakby ktoś z jej organizacji ją zobaczył, na bank przestali by ją szanować. No ale cóż słodycze są ważniejsze, ich szacunek odzyska sobie przez mordowanie i torturowanie.

//wybacz, że dopiero teraz

Anonymous - 1 Październik 2013, 15:22

Kącik jego ust drgnął w półuśmiechu gdy kobieta zajęła miejsce na przeciwko niego i podała mu swoje imię. Pasowało do niej. Imię z charakterem pasowało do kobiety z pazurem, jaką niewątpliwie była.
Powędrował za jej spojrzeniem i natrafił prosto na biegnącą środkiem chodnika nastolatkę. Mogła mieć najwięcej 15 lat, kilkunastocentymetrowe szpilki i dziwne, grube okulary na nosie. Ale nie jemu przecież oceniać jej wygląd i pośpiech. może pędziła tak na randkę? Takie rzeczy się wybacza, no! Randki ponad wszystkim...
Oderwał wzrok od szyby i popatrzył ciekawie na kobietę, mniej więcej w chwili gdy dwie porcje sernika stanęły przed nimi na stoliku, przyniesione przez kelnerkę. Uniósł brwi ku górze delikatnie i założył kosmyk blond włosów za ucho, poruszając się ponownie na krześle.
- Są bardzo ciekawi. Zwłaszcza gdy siedzi się na parapecie i przygląda na to, jak zabiegani ludzi wędrują uliczkami i oszukują sami siebie, że wcale się nie spieszą, że wszystko jest ok. rzekł, z twarzą jakby cały czas wędrował gdzieś po ścieżkach bożych, aż dech mu w piersi zapierało.
// Ja również przepraszam za mój odpis, ale nie miałem chwilowo internetu.

Anonymous - 1 Październik 2013, 18:57

Dziecko biegające w szpilkach, na których nie potrafi się nawet utrzymać i wyglądająca jakby ubierała się po ciemku to naprawdę ciekawy widok w biały dzień. Kotka ledwie powstrzymała śmiech. Słysząc słowa swego towarzysza przy stoliku uśmiechnęła się i spojrzała na niego ciekawsko złotymi ślepiami.
-Masz rację, ludzie są zabawni.
Cóż ona mogła powiedzieć to szczerze i bez wyrzutów, że mówi o sobie. Nigdy nie była człowiekiem i nim nie będzie. Mimo to zabawnie było obserwować te pędzące przed siebie mrówki, jak gubią się w labiryncie ulic, kochają i cierpią przez zdradę.
Dziewczyna wzięła na łyżeczkę kolejną porcję bitej śmietany i z uśmiechem zaś się odezwała.
-I tak lepszą rzeczą jest zabawa, a jeszcze lepszą słodycze.
Naturalnie porównywała to wszystko z obserwowaniem ludzi. W końcu zawsze po jakimś czasie nudzi się każdemu ich systemowe myślenie i robocze ruchy jak u maszyn. W porównaniu z tym zabawa i czekolada nie tracą na wartości. Za każdym razem wywołują inne odczucia i dają inne doznania. Przynajmniej dzięki temu można znaleźć jakąś przyjemność w tym szarym świecie.

Anonymous - 1 Październik 2013, 19:54

Chłopak obserwował kobietę kocicę, chcąc zapamiętać rysy jej pięknej twarzy, nawet najdrobniejszą zmarszczkę. Zdawał sobie sprawę, że może tak natarczywie wpatrywanie się może być niekomfortowe dla osoby takiej jak ona, ale nie mógł nic na to poradzić, że ta dziewczyna była tak bardzo fascynujący. Uniósł delikatnie lewą brew, gdy wspomniała mu o tym do czego odniósł się wcześniej. Przymrużył oczy, jakby chcąc znaleźć w swoim umyśle właściwe informacje. Była to dość długa historia, ale On miał talent do skracania wszystkiego w dwóch, lub trzech zdaniach. Oczywiście, istniały wyjątkowe sytuacje.
- Ludzie zawsze błądzą po ścieżkach, a nie jest przecież tak trudno wybrać ścieżkę i za nią podążać, prawda? - stwierdził, zerkając na kobietę, która czekała na właśnie jego wypowiedź w totalnym bezruchu.
- Zabawa jest najważniejsza, a słodycze powinno stanowić w dziesięciu przykazaniach właśnie jako pierwsze z nich, bo żadna istota ludzka nie potrafi się wstrzymywać widząc coś słodkiego, czyli coś co kocha. - przeniósł wzrok na swojego towarzysza. Chciał dodać, że chciał jeszcze kilka innych ważnych faktów dodać, ale wolał się wstrzymywać przez wysiąknięciem jego gadulstwa na światło dzienne. Teraz mógł jeść w spokoju i czekać na kolejne wypowiedzi swej pięknej towarzyszki.

Anonymous - 2 Październik 2013, 15:19

Ach, jak ona w pełni się z tym zgadza. Wartość dobrych słodyczy jest czymś niepowtarzalnym i cudownym. Wystarczy spojrzeć na nią samą i to jak potrafi jeść słodycze na okrągło. kocha je i zawsze tak będzie.
Naturalnie nie ominęło ją to, że mężczyzna tak się w nią wpatrywał, mimo to przyzwyczaiła się do tego. Cóż miała dość specyficzną i nietypową urodę przez co nie dziwiła się, że ktoś się na nią patrzy. Było to wręcz wyjątkowo miłe i nie mogła temu zaprzeczyć.
-No cóż, za to są wpisane na listę grzechów głównych jak seks...zupełnie niepotrzebnie.
Uśmiechała się przy tym wesoło i nakładała na łyżeczkę kolejne porcje bitej śmietany oblizując ją dokładnie. Naturalnie mówiąc o grzechach głównych chodziło jej przede wszystkim o słodycze. W końcu nie powinno się już przy pierwszym spotkaniu ukazywać tej swojej zdemoralizowanej części charakteru. A może, jednak można? Zresztą kogo to obchodzi? Na pewno nie Lucky, ją nigdy nie obchodziła opinia publiczna, etyka ani zwyczaje.

Anonymous - 2 Październik 2013, 15:55

Patrzenie się na innych w sposób specyficznym było rzeczą normalną, nigdy ludzie inaczej na innego człowieka nie patrzyli, a zawsze w grę wchodziły jakieś dziwne uśmieszki, lub gestykulowanie rękoma. Uroda dziewczyny była naprawdę dosyć specyficzna tak samo jak u młodego Law'a, który mógł z bliska jak i z daleka wyglądać jak kobieta, tylko głos umożliwiał rozróżnienie płci pięknej od męskiej, i właśnie może nie tylko to, prawda? Było coś schowanego pod bokserkami chłopaczyny, co wychodziło na światło dzienne tylko w momentach kąpieli itd. Nie będziemy się przecież rozdrabniać nad takimi rzeczami. ~ Seks jest jednym z grzechów? - Zapytał się mimowolnie. ~ Nie przywykłem do czegoś takiego jak seks, czyli zbliżenia dwóch osób w sposób niewłaściwy... - odrzekł z lekka skrępowany, w tym momencie był naprawdę skrępowany. Nigdy nie chciał się rozwodzić nad swym życiem erotycznym z innymi osobami, nawet jeśli te osoby mu wypominał - Uprawiałem seks kilka miesięcy temu, to uważał i tak taką rozmowę za dosyć niestosowną, bo on nigdy nie miał tego zbliżenia z drugą osobą pomimo tego wyglądu, aż można płakać nad niedolą młodego Law'a, ale po co? Zazwyczaj kobiety nie chcą uprawiać seks z tą tak jakby samą płcią, prawda? Chyba że są lesbijkami, to tylko wtedy, a to są rzadkie wyjątki które wychodzą ze swą orientacją naprawdę rzadko, gdyż przeważnie boją się tego, że społeczeństwo ich od alienuje od siebie i odepchnie na dobre. ~ Nienawidzę tego kurewskiego życia seksualnego, i jak Ci pieprzeni ludzie przechwalają się tym swoim zasranym upojnym niby życiem erotycznym, który zazwyczaj nie odbywał się tak jakby oni tego chcieli... - odpowiedział lekko poirytowany, aż na uspokojenie wziął troszkę większą łyżkę sernika. Nie lubił wychodzić ze swą drugą połówką na światło dzienne, lecz jakoś tak samo mu tak wyszło, zapewne dziewczyny będzie się czuła dziwnie, i będzie chciał uciec od niego za takie dziwne zachowanie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group