Miasto Lalek - Opuszczony dom
Zoya - 18 Kwiecień 2018, 13:22
Odezwał się do niej jak gdyby nigdy nic. Na dźwięk jego głosu drgnęła i zamknęła oczy, zaciskając mocno powieki. Czego on od niej chciał? Wykorzystał ją, nawet nie wiedziała jak bo straciła przytomność, a teraz pytał o suchary?
Spojrzała na nie i przykuliła szyję, chowając ją między barkami. Nie miała odwagi się odezwać. Faktycznie nie chciała ich jeść, bo suchary nie napełnią jej brzucha. Zagłuszą tylko głód na kilka godzin. A potem będzie umierać z głodu. Poza tym suchary były dobrą opcją "na czarną godzinę", Mavet powinien schować je pod deskę i zostawić na inne okazje. Skoro i tak chciał zabrać ją ze sobą na jakieś jedzenie?
Stała obok niego i czuła się jak śmieć. Jak stara, zepsuta zabawka którą właściciel już się pobawił i najchętniej by wyrzucił, ale przywiązanie było zbyt silne. Z tym, że w tym wypadku obietnica była zbyt silna. Toy tylko dlatego z nim poszła, bo miał pieniądze i chciał wykorzystać je na jedzenie i ubranie również dla niej.
Już nie myślała o nim jak o kimś miłym. Był na swój sposób przerażający, ale nie przez to jak wyglądał, chociaż cztery ręce to niecodzienny widok. Był przerażający bo mówił straszne rzeczy. Jego głos był beznamiętny, pusty i mrożący krew w żyłach. A teraz, kiedy prawdopodobnie ją zgwałcił... Bała się go nie na żarty. Z drugiej jednak strony on mógł zapewnić jej to, co było dla niej w tej chwili najważniejsze - jedzenie.
Była przemarznięta, bolały ją plecy mimo nowych opatrunków. Co on jej właściwie zrobił?
Łzy płynęły po jej policzkach ale starała się kryć je, ocierając wierzchem dłoni. Pociąganie nosem ograniczyła do minimum. Gdyby tylko mogła się do kogoś przytulić... Potrzebowała ciepła. Takiego które ogrzeje jej zmarznięte ciało i skrzywdzoną duszę.
Odważyła się spojrzeć mu w twarz gdy zakładał maskę. Była ciekawa po co to robi, ale i tym razem nie odezwała się ani słowem. W gardle czuła wielką gulę.
Oczy miała zapuchnięte od płaczu, blond włosy sięgające ramion rozczochrane i ogólnie wyglądała jak siedem nieszczęść. Ale niestety teraz już nie da rady się zmienić. Miała za mało siły a nie mogła ryzykować ponownej utraty przytomności.
Nie chciała by wykorzystywał jej bezwładne ciało jeszcze raz.
Poszła za nim, bo co miała zrobić? Zostać w tym miejscu? Skoro wspomniał o jedzeniu, może faktycznie coś jej kupi. I może nie będą to tylko suchary, chociaż ostatecznie i za nie byłaby wdzięczna.
Szła blisko niego, z opuszczoną głową. Jak na ścięcie. Kilka razy gubiła tempo i czuła jak ten ją popycha, by się nie zatrzymywała. Szybkim truchtem nadrabiała stratę i starała się dotrzymywać kroku. Gdzie się kierowali? Właściwie było jej to obojętne.
2x ZT
|
|
|