Anonymous - 28 Grudzień 2012, 21:07 Mizura zawsze była pewna siebie - zwyczajnie nie pozwalała sytuacji wymknąć się spod kontroli - nigdy. A momentów, w których coś poszło nie po jej myśli, nie chciała pamiętać - a i nie było ich zbyt wiele. Jej wredny uśmieszek stał się szerszy po słowach wypowiedzianych przez chłopaka.
-Chyba już wspominałam, że jesteś naiwny... Tak samo, jak to że nie jestem wytworem wyobraźni... Chcesz się przekonać?
Jej czerwone oczy zabłyszczały z pokrętnej radości.
-Cokolwiek zrobię Ci tutaj, będziesz odczuwał także na jawie... Więc nie mów mi, że byle straszydło jest tworem lepszym od Cienia!
Tu ujawniała się jej podejście, które przy dobrych wiatrach można by nazwać nawet "rasistowskim" - tak, tak, była niesamowicie wręcz dumna ze swojej rasy, chwaliła się jej zdolnościami, wywyższała ponad innymi. Czy prawdą było, że Cienie przewyższają inne stworzenia magiczne? Cóż, punkt widzenia należy od punktu siedzenia, a Mizura siedziała akurat w takim, że owszem.
-Mizura Makoto.
Lubiła przedstawiać się obydwoma imionami. W jej mniemaniu brzmiało to bardziej poważnie. Jednak nie miała czasu powiedzieć nic więcej, bo oto między nimi pojawił się stary telewizor, taki jaki widziała kiedyś w świecie ludzi, a na jego ekranie wyświetlały się jakieś głupoty... Chociaż nie, to była ona! Dziewczyna zmrużyła oczy i poczyniła kilka kroków w tył - po czym telewizor eksplodował. A że nie było to jedynie działanie wyobraźni, a jej własnej mocy, to jeśli Noritoshi nie zrobił przypadkiem nic, co by mogło go osłonić przed szczątkami maszyny, mogło go to trochę poharatać czy osmalić... Kineskopy bywają wybuchowe, czyż nie?Noritoshi - 28 Grudzień 2012, 22:10 - Tak, naiwny, w rzeczy samej. Tylko że ja to widzę inaczej. A że nie jesteś wytworem to chyba to już do świadomości przyjąłem. Swoją drogą fajnie się śni świadomy sen. Można dosłownie wszystko, prawda?
I trochę się zawiódł, co odbiło się echem na jego przygaszonym uśmieszku. Że niby odczuje na jawie? Nie... to sen i tylko sen! Jest naiwny, choć mówi, ze wierzy w ludzi... i inne istoty.
Próbował nastraszyć, ale szybko stracił ku temu narzędzie, a tak bardzo chciał ja wystraszyć... Może w liczbie siła?
Oberwało mu się - nie zamierzał uciekać, bo uznał, że nic groźnego mu się nie stanie. Tam kilka plastików którymi oberwie i będzie miał pamiątkę w postaci siniaków, bądź też drobinki szkła wbite w twarz i ciało. A za to zyska trochę na tym, jakoby miałby być nieśmiertelny. Niestety, czuł ból w wielu partiach ciała, który grymasem i stłumionym jękiem odkładał się na nim.
Ustawił telewizory, takie same, dookoła jej, w okrąg, a na nich postawił jeszcze kolejne 2 rzędy - w każdym pokazywana podobnie okrutna scena. Chce wysadzać? Proszę bardzo! Nie się wysadzi.
Próbował nie ukazywać pulsujących w jego ciele neuronów, prawiących o ranach. Nie jest jednak bogiem i nie pozbędzie się tego.
- Mizura... lubuje w wybuchach... och, pięknie!...
Zbliżył się do niej na dwa kroki, zastanawiając się, co teraz uczyni. Zamierzał ją porządnie nastraszyć, by zechciała stąd się wynieść, a przynajmniej aby doceniła jego starania i uzna godnym straszenia strachem, bo nie ścierpi dłużej bycia wytykanym przez nią jako słabszego czy naiwnego.Anonymous - 28 Grudzień 2012, 23:16 Utkwiła wzrok w Noritoshim. Jej uśmiech na moment zbladł, a źrenice lekko się zwęziły.
-Nie wierzysz mi, nawet gdy wszystko podaję Ci jak na talerzu... Ty naprawdę jesteś naiwny. Możesz sobie wmawiać, że to sen.
Znienacka dookoła niej wyrosło całe stado podobnych telewizorów, jak przedtem. Nie wywołało to jednak zamierzonego efektu - jedyne co zrobiła Mizura, zaraz po skrzyżowaniu z powrotem rąk na klatce piersiowej i rzuceniu beznamiętnym wzrokiem na ekrany, było uniesienie jednej brwi - a i to nie oznaczało zdumienia, raczej złośliwą pogardę. Nie przerażały ją brutalne sceny, krew czy flaki - od wczesnej młodości błąkała się po cudzych koszmarach, scenach, które ograniczała jedynie wyobraźnia właściciela... Mało to krwi w życiu widziała?
-Uważasz, że to ma mnie wystraszyć...? Na razie to ty możesz być wystraszony... Dostałeś odłamkami, jak miło.
Miała swoje sposoby, by wiedzieć takie rzeczy.
-Jeśli usiłujesz zyskać moje uznanie, obierasz ku temu złą drogę.
Przymknęła powieki. Przez ściany z telewizorów Noritoshi nie powinien widzieć jej ruchów - jednak nie minęło kilka chwil, a znalazła się daleko od pracujących ekranów, kawałek drogi za plecami mężczyzny. Tym razem bez słowa rzuciła kolejnym sztylecikiem, a gdy ten był blisko... Wywołała jego niespodziewaną eksplozję.Noritoshi - 29 Grudzień 2012, 00:45 Wygodniej żyć w oszustwie niż w prawdzie, czasami. Ale czasami też ta wygoda jest złudna. Ponownie siała w nim ziarno niepewności, to jednak zdawało powtórnie trafiać na piaszczyste gleby, gdzie marne szanse ma wykiełkować.
- A jeśli blefujesz? Sugerujesz że się już nie obudzę... Może mały zakładzik? Jeśli to jawa, to chyba wygrasz koniec mojego żywota, jednakże gdy okaże się to snem, to wówczas nauczysz mnie jak wchodzić w sny innych istot, by tam żerować na ich strachu.
Grał niebezpiecznie, to pewne, ale czuł, że to sen. Nie oznacza to jednak, że łatwo było mu bawić się ze swoimi ranami, z których część ujawniła kilka strug krwi pod ubraniem. No ale kto by się tym przejmował.. no, chyba tylko komórki.
- Więc nie wystraszę Cię? Cóż, może ty mnie również... W takim razie może lepiej poszukać wspólnej ofiary?
Kombinował, kombinował.. I ze próbuje zyskać uznanie - temu nie zaprzeczy, ale też się nie przyzna - poczeka aż samo się zrealizuje, a którędy ta droga, to mu czas pokaże. Aczkolwiek czas ten chyba trochę potrwa, bo ponownie jego starania na nic się nie zdały - rzuciła sztyletem, który wybuchnął mu przy uchu prawie jak żołnierzowi granat....
- Co jest, k***?!!
Wykrzyczał, wytrącony z równowagi jaką mu uszy zapewniają. Rozejrzał się, chwiejnym krokiem, by ją zlokalizować.
- Ogłuchnę przez Ciebie!Anonymous - 29 Grudzień 2012, 01:01 Wyszczerzyła ząbki w uśmiechu, śmiejąc się do niego tak niewinnie, wręcz słodko. Choć oczywiście było to ułudą, bo co jak co, ale w tej chwili nikogo nie zamierzała bajerować i nabierać na "miłą dziewczynkę"...
-Wciąż nie rozumiesz. Ten świat, to wszystko jest snem i krzywdy Ci nie zrobi. Jedynie ja jestem tu materialna... I Ty także. Cokolwiek Ci zrobię, wróci z Tobą do świata rzeczywistego.
Przekręciła głowę z uśmiechem, który miał uchodzić za niewinny. Ale zaraz niespodziewanie spoważniała.
-Nie wiem, czy mogę nauczyć Cię czegoś takiego. Dla mnie to naturalna zdolność, z tego co wiem dla innych jedynie gdy przypadkiem połączą się z kimś w świecie równoległym, tym ze snów...
Roześmiała się drwiąco, gdy sztylet wybuchł na tyle blisko, by częściowo ogłuszyć Noritoshiego. Perfidne zagranie, ale jak skuteczne! Jednak ta rozmowa była nawet ciekawa, dlatego nie wykorzystała tej chwili słabości by go zabić. Jedynie...
Kolejne dwa telewizory, tym razem z tych ustawionych na stosie, wybuchły. Teraz były dalej, więc odłamki bezpośrednich ran na ciele mężczyzny pozostawić nie powinny, choć pewnie smagnęły go tu i ówdzie. Mizura obserwowała całe to przedstawienie z rozbawieniem, po czym... Siadła po turecku, bezpośrednio na piasku i cały czas mając wzrok utkwiony w swojej ofierze, mówiła:
-Dobra, dobra... Jesteś interesującą istotą. Nie będę dłużej ranić... Chyba że dasz mi ku temu powód.
Jej oczy zabłyszczały złowieszczo, jakby rzucając wyzwanie. Jednak mówiła prawdę - przynajmniej w tej chwili nie zamierzała atakować.
-Wątpię, abyś nauczył się swobodnie przemieszczać w snach. Ja się tego nie uczyłam. Po prostu potrafiłam. Noritoshi - 29 Grudzień 2012, 01:34 Teraz wyjaśniła mu to znacznie prościej, a co za tym idzie, nie było mu wesoło. Nadal jednak nie umiał znaleźć na to logicznego wytłumaczenia, jakiego od siebie, jako ścisłowca, by oczekiwał.
- Hmm.. i pewnie dział to w drugą stronę, co tobie się stanie, po opuszczeniu snu zostanie? A może już stoisz nad moim łóżkiem i wbijasz mi sztylety w ciało?
Wymyślał sobie kolejne powody do obaw - typowy objaw bania się o samego siebie. Kolejne wybuchy zmusiły go do wymazania telewizorów ze snu - nie chce tu mieć potencjalnego zagrożenia swojego życia... w tamtym życiu.
- Więc wychodzi na to, że to nie dla mnie... choć może się i udać, w szczególnym przypadku.
Gdy spoczęła na piasku, zrobił to samo, lecz w inny nieco sposób. Chyba na ten moment pożywienia im obojgu starczy.
- A gdy się teraz obudzę, to co z tobą się stanie? Zostaniesz we śnie, czy też znikniesz razem z nim, by pojawić się gdzie indziej?
Mimo wszystko czułby się bardziej bezpiecznie będąc na jawie, gdzie prawa fizyki istnieją. Poniekąd miał niecny plan by w takiej sytuacji podjąć się jej wystraszenia - wówczas nie miałaby raczej dokąd uciec i jak się przeciwstawić.
- Tak w ogóle to dużo was jest? Mówiłaś że starożytna rasa... może to wasza sprawką jest sam sen?
Ciekawiło go to wszystko, a nic o sobie nie mówił. Wydawał się być w miarę przyjaźnie nastawiony, ale lubi zaszaleć, to trzeba mieć na uwadze - w rzeczy samej, drapieżny to motyl.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 01:52 Uśmiechnęła się - tym razem już nie tak złośliwie, a to wszystko dlatego że chłopak chyba zaczynał łapać to co próbowała mu przekazać.
-Ha ha! Pewnie bym mogła zabić cię w świecie realnym, ale na razie jestem tutaj... Żeby mieć energię, muszę znaleźć się we śnie. Nie jestem byle jaką morderczynią. Poza tym musiałabym od razu wbić w serce... Przecież ofiara by się obudziła.
Wyjaśniła wszystko składnie. Kwestię tego, czy zadawanie ran działa w obie strony pominęła. Nie zamierzała przyznawać się do własnych słabości, a niestety... Działało w obie strony. W końcu ona znajdowała się tutaj, jeśli by została zraniona, także i ta rana wróciła by z nią do rzeczywistości... Oparła łokieć o kolano, a na dłoni położyła brodę, wzrok skierowawszy w niebo. Wyraźnie nad czymś dumała.
-To Twój sen. Zniknie. Ja wtedy wrócę do świata realnego, lub przeniosę się do innego snu... Proste, łatwe i przyjemne.
Kolejny raz wzruszyła ramionami, zmieniając pozycję - musiało zrobić jej się niewygodnie. Rozprostowała nogi i oparła się rękoma z tyłu, zupełnie jakby chciała wystawić swoją bladą skórę na działanie słońca... Może to ten piasek sprawiał ułudę plaży.
-Cienie nie mówią wiele o sobie. Nie spotkałam... A nawet jeśli, to się ukrywali, tak jak i ja zwykle to robię. A czy to Cienie sprawiają że ludzie i inne istoty śnią... Tego nie wiem. Jestem bardzo młoda.
Powiedziała to raczej beznamiętnie, chociaż gdzieś w głębi można było dojrzeć odrobinę smutku. Chciałaby wiedzieć więcej na te tematy, ale rodzice wyjaśniali jej tylko to, co okazało się być naprawdę potrzebne. W bardziej skomplikowane ceregiele nie wchodzili.
-To może teraz Ty powiesz coś o sobie, Straszku? Nie jestem strachliwa... Ciężko będzie Ci mnie wystraszyć.
na jej twarzyczkę znowu zawitał uśmiech - bezczelny, pewny siebie ale przy tym promienny i jasny jak słoneczko.Noritoshi - 29 Grudzień 2012, 02:33 Może nie morderczyni, ale znała się na rzeczy - wiedziała jak podejść do mordowania przez sen,a to już coś znaczyło - tak, pomyślał o jej doszłych i niedoszłych ofiarach. Część kwestii o które wypytywał pomijała, to też układał sobie tą odpowiedź malowaną w ciemniejszych barwach.
- Młoda jesteś mówisz... Ja mógłbym powiedzieć podobnie, żyjemy w sumie tyle ile chcemy, bo już raz zginęliśmy i teraz nasze ciała nie starzeją się. Ale mam krótki staż,kilkuletni tylko.. 30 lat w sumie z poprzednim życiem, a gdzie tam do wieczności...
Ani myślał mówić o tym, ze można ich zabić, co to, to nie, upierał się, ze nieśmiertelny jest i póki co tak zostanie.
- Jak widzisz nasze ciała mogą stać się przezroczyste,karmimy się tylko emocjami innych - każdy a swoje ulubione, w których gustuje. Nie potrzebujemy jeść, pić... spać wiele też nie i to chyba tłumaczy dlaczego się mnie nie spodziewałaś we śnie - nikłe szanse masz stracha spotkać.
Czy mógł powiedzieć coś więcej? Może i tak,ale za bardzo nie wiedział co. Biografii swej nie opowie, bo po co. O przywiązaniu do ludzi też zamilczy.
- A swoją drogą to ciekawe osobników naszych rasach się trafiają, niedawno pewne straszydło przekonywało mnie, że nie ma lepszych ras od naszej. Ty wychwalasz dziś swoją... I tak chyba jest z każdą rasą, a to świadczy chyba o unikalności każdej z nich, a przynajmniej o pojawianiu się silnych osobników w każdej z nich.
Nieco zszedł na temat ogólny wszystkich istot, czemu towarzyszyło nie tylko przypatrywanie się swej towarzyszce, ale także zabawa z piaskiem w dłoniach, który sobie przelewał między dłońmi, zanurzał w nim palce i inne takie tam.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 02:43 Słuchała nadzwyczaj uważnie. Patrząc na jej poprzednie dokonania, mogło wydawać się to dziwne, ale naprawdę była głodna wiedzy. Zawsze można było określić ją mianem dociekliwej i pilnej uczennicy.
-To prawda... Jestem niemalże pewna, że wcześniej nigdy nie udało mi się spotkać akurat stracha. Mówisz, że żywisz się emocjami, tak? W takim razie jakie są twoje ulubione?
Zapytała z pokrętnym uśmieszkiem. Drwinę chyba jednak miała tak mocno zakorzenioną w swoim charakterze, że nie potrafiła od niej odstąpić.
-A. Nie musisz udawać, że jesteś nieśmiertelny. Wszystko słyszę. Zresztą... Nie wierzę w nieśmiertelność.
Jeszcze raz wzruszyła ramionami, po czym założyła ręce za głową, szczerząc ząbki. Czytanie w myślach było jedną z jej specjalnych mocy. Korzystała z niego często, bo było bardzo przydatne - nie tylko w walce, ale choćby i podczas zwykłej rozmowy.
-Być może każdy swój dom wychwala... Ale ja mam niezbitą pewność. Niemalże wszystkie istoty potrzebują snu - a to jedyne, co mi potrzebne do przeżycia. Oprócz tego mogę bez problemu poruszać się między światami - jeden dzień w krainie Luster, drugi w świecie ludzi... Mogę całymi latami błąkać się w świecie astralnym - kto mi zabroni?
Pytanie było oczywiście retoryczne; wypowiadając je, rozłożyła ręce na boki. Nie opuszczał jej dobry humor.Noritoshi - 29 Grudzień 2012, 13:27 - Tak żywię.... jakimi? Ano jak ktoś się mnie boi, co oczywiste... poza tym lubię też, jak na ironie, widzieć czyjeś szczęście, ale tylko gdy ja jestem jego źródłem.
Te jej pokrętne uśmieszki irytowały go. W parze z niechlubnymi czynami były nie do przyjęcia, ale jak szły pod rękę z rozmową... Wtedy to jakoś w miarę wyglądało.... Ale do chwili.
- Wszystko słyszysz... Czytasz mi w myślach?!
Taki obrót spraw nie był mu po drodze. I jak na kolejną ironie, myślał przez to jeszcze bardziej, zastanawiając się jak się pozbyć jej wpływu w swój umysł, jak się zablokować bądź uciec.
- Kto Ci zabroni? To proste - inne cienie, albo jeszcze wyżej stojące istoty. Zresztą, szukam za daleko - moc odwrotna do czytania w myślach - moc ich absorpcji. bez tego nie masz swobody, sam instynkt, a i ten jakby zabrać... to masz problem. Na każdego jest sposób.
Może na retoryczne się nie odpowiada, no ale... "kto mi zabroni?"Anonymous - 29 Grudzień 2012, 13:42 -Strach albo szczęście... Cóż za szeroki rozrzut!
Kolejny raz zachichotała. Noritoshi raczej nie znajdzie w jej towarzystwie wielu okazji do pozyskania energii - strachliwa nie była, mało co jej imponowało czy robiło wrażenie, a szczęście? Lubiła przebywać w czyichś snach, ale nie było to szczęście. Zresztą Nori też nie był jego źródłem, więc tym bardziej...
Co ją jednak chociaż na chwilkę ucieszyło, to fakt że chłopak spostrzegł wreszcie, że potrafi wyczytać mu z myśli to i owo. Bardzo dobrze!
-Potrafię i to. I nie przejmuj się - zwykle, gdy ktoś się domyśli, też ma nagły mętlik w głowie... A niektórym to nawet przychodzą na myśl różne wstydliwe rzeczy, które woleliby ukryć, a tu proszę bardzo... Natrętne myśli.
Przekrzywiła głowę, śmiejąc się cicho. Wiele miała takich sytuacji, oj wiele...
-Tak mówisz? Dotychczas nikt mi nie zagroził... Może... Kiedyś...
Wzruszyła ramionami, jednak plan chłopaka nie wywarł na niej żadnego wrażenia. Wyższe istoty? Inne Cienie? Nie spotkała się z nimi jeszcze, oj nie. Póki co nikt jej nie zdążył utemperować.
Wzięła w garść trochę piasku i przesypywała go przez palce, aż na plaży pojawił się mały pagórek. Później w niego dmuchnęła, a pagórek znikł tak szybko, jak tylko się pojawił.Noritoshi - 29 Grudzień 2012, 14:18 - No, oczywiście. A najfajniej jest straszyć inne istoty, tylko że ty jesteś wyjątkiem potwierdzającym te regułę.
No rzeczywiście, z niej to nie będzie miał ofiary, ani tez skarbca.
- My wszyscy miliony myśli mamy w głowach.. I jak to możliwe że jeszcze od nich nie zgłupiałaś?!
- Kiedyś... jesteś zbyt pewna i egoistyczna. Kiedyś przez to wpadniesz, mówię ci. Tacy jak ty nie kończą dobrze.
Ostrzeżenie? tak. Próba nastraszenia? Żadna. Zwyczajna jego mądrość życiowa, która ma zapewne tyle poparcia co i kontrargumentacji, a obie te rzeczy ciągnące się w nieskończoność.
- Masz wpływ na mój sen taki jak ja... Mnie się pierwszy raz chyba zdarzyło śnić świadomie, a na pewno w ostatnim czasie. I zabawne że zamiast robić z siebie boga i stwarzać świat, zamieniam z Tobą te kilka zdań... U większości tak to wygląda?
...czy może ja jedyny taki, co sztylety i wybuchy nic dla niego nie znaczą... jak wybraniec jaki. - dokończył w myślach.
Obejrzał się na znikające wzgórza i wyimaginował burzę piaskową, szalejącą nieopodal nich, ale na w miarę bezpiecznym dystansie. Po chwili burza się rozpadła w drobny pył, który zebrał się w wydmę, a z kolei ta przesunęła się w dal, jak na ruchoma przystało. Fajna zabawa, z pewnością, jak mu dane to lepiej skorzystać.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 14:27 -Miliony myśli... Masz rację.
Och, nie zamierzała się przyznawać do kontroli tego, co wyczytuje... Idąc ulicą, nie słyszała myśli wszystkich dookoła, co to to nie, musiała tego chcieć, skupić się - dopiero wtedy słyszała. Ale to było nawet lepsze; przecież gdyby wysłuchiwała każdej małej myśli istot w jej otoczeniu, rzeczywiście chyba szybko by zwariowała, przytłoczona informacjami.
Wzruszyła ramionami lekceważąco. Kiedyś przez to wpadnie? Być może, chociaż teraz raczej wątpiła w tę możliwość. A jeśli zginie, to trudno - po śmierci i tak nie będzie jej już to obchodzić. Nie wierzyła w niebo i piekło.
-Większość nie ma możliwości, by zająć się czymś innym niż rozpamiętywanie bólu... Nie wszystkim też uświadamiam ich położenie...
Noritoshi mógł się czuć wyróżniony. W końcu dość szybko go uświadomiła co do sytuacji.
-Wiesz, gdyby nie to, że Twoje ciało się zdematerializowało, Twój sen pewnie dawno by się skończył, gdzieś przy epizodzie zabawy z nożem.
Uśmiechnęła się słodko. Tak, to było nieprzewidywalne - znikające ciało nieczęsto zdarzało jej się zobaczyć.Noritoshi - 29 Grudzień 2012, 15:31 Miło było mu być po stronie tej mniejszości. Tak, tak, lubił czuć się lepszym.
- Więc można przyjąć, że w odpowiednim momencie zmieniłem twoje plany.
Nieco obrócił ogon kotem.
- Może teraz się przebudzę, znajdziemy się i znajdziemy ofiarę, którą się nastraszy na jawie, a potem we śnie? W końcu świat i tak jest już mocno przeludniony, tam jedna istotka mniej wyjdzie tylko na lepsze...
Kolejny raz o tym napomniał. Takie coś działało na niego podwójnie, raz ze znajdzie ofiarę, a dwa, że komuś pomoże w dręczeniu ofiary, gorzej jak ten cień będzie wolał działać w pojedynkę, bo wtedy mu zaszkodzi... no ale to uznawał za mało prawdopodobny scenariusz.
- A swoją drogą to również lubuje w ostrych broniach, mą domeną jest katana. I zdaje się, że oboje mamy imienia japońskiego pochodzenia... Trochę tych podobieństw między nami jest, chyba wystarczająco byśmy nie byli wrogami, nie sądzisz?
Tak, zamierzał pozyskać towarzysza, bo dla niego we dwoje to zawsze raźniej, a samemu to tak trochę za spokojnie...Anonymous - 29 Grudzień 2012, 16:01 Wysłuchała propozycji Noritoshiego. Brzmiała całkiem sensownie, chociaż Mizura miała wątpliwości... Przede wszystkim chociaż pewna siebie, była dość nieufna - wątpiła, by mogła komukolwiek zawierzyć, w dodatku ot tak, bez wyraźnego ku temu powodu. Z drugiej strony, taka współpraca mogłaby być owocna i przynosić lepsze efekty... Ale czy ona w ogóle umiałaby z kimkolwiek współpracować? Zachowywała się czasem jak rządna krwi psychopatka, czasem jak uroczy króliczek, była zmienna w nastrojach i raczej niekoleżeńska. Ale koszmary wystraszonej ofiary musiały smakować wyśmienicie...
Te wewnętrzne rozterki wyraźnie odbiły się na jej twarzy - była skupiona, zamyślona. Z tego wszystkiego nawet przestała czytać w jego myślach. Usiłowała uporządkować sobie wszystkie za i przeciw, jakoś usystematyzować i wreszcie podjąć decyzję.
-Katana... Nią też się posługuję, chociaż rzadko... Wolę krótszą broń.
Zacisnęła dłoń na rękojeści swojego noża, przypiętego do pasa i zakrytego plisami spódnicy. W broni często znajdowała oparcie - teraz jednak stal nic nie mogła jej doradzić. Chwila nieco się przeciągała.
Ostatecznie wzięła głębszy oddech i powiedziała bardzo poważnie, nikt by się nawet nie spodziewał że potrafiła być aż tak poważna:
-Dobrze. ... Noritoshi, tak? Zgadzam się na ten układ.
Spojrzała mu uważnie w oczy, ale po chwili na jej twarzy znów pojawił się uśmiech - jednak tym razem delikatny i nie taki złośliwy jak wcześniej.