Anonymous - 21 Grudzień 2010, 18:49 Podniósł następną książkę i poczuł, jak coś parzy go w rękę. Spojrzał na nią i zobaczył, że zajęła się. Sama z siebie? Bibliotekarz zaniemówił.
- Co do diabła?
Książka coraz bardziej parzyła go w rękę, więc podrzucił ją i jednym mocnym ciosem z pięści wyrzucił przez jedno z otwartych okien, żeby uniknąć pożaru. Wzrokiem spojrzał na dłoń. Bandaże całkiem się spaliły. Nadawały się tylko na śmieci. Westchnął i zaczął go rozwijać z dłoni. Bibliotekarz złapał się za głowę i przeraźliwie wrzasnął.
- Po... podpaliłeś książkę i wywaliłeś ją przez okno?! - Ja jej nie podpaliłem. - Nadal walczył z bandażem, który pod wpływem płomieni dosyć mocno się poplątał i przylgnął do skóry.
- To co niby się stało? - Sam pan widział. Zapaliła się ekstremalnie sama. Auć! - Skrzywił się, kiedy przez przypadek urwał bandaż wraz ze skórą. Krew kapnęła na podłogę.
- Jeszcze kapiesz mi krwią na podłogę...
Wytarł butem krew, po czym wrócił do ściągania bandażu. Kiedy już mu się to udało, to rzucił zwinięty w kulkę bandaż prosto w środek kosza. Uśmiechnął się pod nosem zadowolony.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mówi... - Zamilkł dostrzegłszy rękę chłopaka. Posiniaczona i pozdzierana. Rocky szybko zaczął nakładać nowy bandaż, nieco speszony spojrzeniem mężczyzny.
- Czy ty jesteś masochistą? - Spytał w lekkim szoku.
- Nie, ekstremalnym bokserem. Jeszcze raz przepraszam za te książkę. - Wyciągnął portfel. - Mogę zapłacić. - Nie trzeba, po prostu tu posprzątaj. - Mężczyzna szybko oddalił się.
Chłopak westchnął i zawiązał bandaż, po czym schylił się po następne książki i nadal pieczołowicie je układał. W głowie kłębiło się zdziwienie. Może jakoś to potarłem? Nie wiem. To było dziwne tak samo, jak dźwięk, który słyszałem, kiedy wstawałem...Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:05 Reakcja bibliotekarza była dokładnie taka jakiej oczekiwałam. Powstrzymałam się przed kolejnym napadem wesołości, do czasu aż mężczyzna zniknął z mojego pola widzenia zostawiając mnie samą z... jak to było? Ekstremalnym bokserem! Teraz przynajmniej znałam jego przydomek. Chichot rozległ się ponownie, podczas gdy ja przemieściłam się w bok zatrzymując się w odległości paru metrów od chłopaka. Usiadłam na ziemi machając wesoło ogonem niczym rozradowany pies - zaraz, zaraz jaki pies? Rozradowany kot! - i uniosłam łap... rękę by podrapać się za jednym z uszu przymykając przy tym oczy. Musiało to wyglądać nieco zabawnie, bowiem miałam zwykle ludzkie ręce, które traktowałam jak kocie łapy. Przejeżdżałam nią niezdarnie po uchu przechylając jednocześnie głowę w jej stronę podejmując próbę podrapania się. Całe szczęście, moje paznokcie mimo wszystko były nieco dłuższe i to ciągłe pacanie po krótkiej chwili dały jakiś skutek. Potrzepałam więc głową gotowa na skupienie się na układającej książki osobie. Podniosłam się nieco tak, by ukucnąć i wyciągnęłam ręce do przodu opierając je na ziemi czym zachowywałam idealny balans ciała. Mój ogon wił się w powietrzu, a uszy poruszały to w jedną to w drugą stronę wyłapując dobiegające z otoczenia dźwięki.
- Dzień dobry panie Ekstremalny Bokserze. - mój głos w brzmieniu było o dziwo całkiem miły, jakbym witała się z kimś starszym kogo darzyłam tym samym szacunkiem jakim uczeń darzy nauczyciela. Jednocześnie była w nim jakaś tajemnicza - a jednocześnie ta sama co zawsze - nuta. Efekt zepsuł jednak kolejny cichy chichot, w którym od czasu do czasu pojawiło się jakieś kocie prychnięcie. Taki tam nawyk. Przechyliłam głowę w bok przyglądając mu się z tak zwaną uprzejmą ciekawością.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:14 Właśnie kładł na półkę kolejna książkę, kiedy usłyszał z prawej strony jakiś głos. Z pozoru miły, ale było w nim coś, co zmuszało człowieka do zachowania dystansu, nieufności i nie opuszczania gardy. Odwrócił się i omiótł wzrokiem dziwną istotę, która siedziała na ziemi. Wyglądała bardzo dziwnie. Ogon, kocie uszy, ale jednak typowo ludzkie kształty. W dodatku kobieta. Bal przebierańców? Przemknęło mu przez myśl. Jeśli tak, to ma realistyczne przebranie. Może to ona podpaliła tę książkę... Ale skąd przyszła? Usłyszałbym ją... Właśnie uświadomił sobie, że mogła go obserwować gdzieś zza regału i to jej śmiech mógł słyszeć w chwili upadku.
- Witaj...? - Jego mina wyrażała bezbrzeżne zdumienie. Odstawił książkę i cała uwagę skupił na siedzącej przed nim dziwacznej postaci. - Masz jakąś konkretną sprawę? - Zdobył się na zadanie tego pytania. Ot, ciekaw był, co odpowie.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:30 Tym razem jedno z moich uszu przesunęło się w jego kierunku, pokazując że skupiłam na nim większość swojej uwagi. Drugie ucho było odchylone gdzieś w bok i nawet jeśli wydawało się, że nie zajmuję się niczym innym niż Ekstremalnym Bokserem, prawda wyglądała nieco inaczej. W pewnym momencie poczułam nagłą potrzebę przeciągnięcia się, dlatego sięgnęłam rękami do przodu wyginając się w prawie że idealny łuk. To od tego tkwienia w nieruchomej pozycji. Zaraz po tym wstałam prostując się, a ciężar mojego ciała wrócił już całkowicie do normy. Ach, więc zadano mi pytanie! Moje uszy dosłownie oklapły na chwilę przylegając bezpośrednio do mojej głowy, a po paru sekundach postawiłam je na sztorc niczym czujny pies myśliwski. Ogon poruszał się w powietrzu, aż w końcu owinęłam go wokół łydki i uśmiechnęłam się nie szczędząc odsłonięcia kłów zarówno dolnej jak i górnej szczęki. Większość nazwałaby to 'nieco psychopatycznym wyszczerzem', ale co oni tam mogą wiedzieć?
- Konkretnych spraw mogę mieć wiele, lecz nie każda z nich będzie dotyczyła pana osoby. - odpowiedziałam, a mój uśmiech zmalał do lekkiego wygięcia ust. Ponownie kucnęłam na ziemi i sięgnęłam ręką do jednej z książek, po czym podniosłam się wbijając w nią triumfalne spojrzenie. Kto wie co uroiło się w mojej głowie?
- Ręka nie boli? - zapytałam niewinnie podnosząc na niego wzrok i mrugając parę razy.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:41 Z wyrazem wielkiego zadziwienia obserwował poruszanie się jej uszu. Fascynowało go to niezmiernie. Zdawało mu się, ba, miał dziwne przeczucie, że ona nie jest człowiekiem. Wzbudzała w nim jakiś wewnętrzny lęk i wrażenie, że już widział kiedyś podobną istotę. Kiedy się przeciągnęła obserwował ją wzrokiem dziecka, które woła do siebie zwierzątko chcąc je pogłaskać i przytulić. Potem nagle wstała i teraz już - gdyby odjąć uszy i ogon - wyglądała jak normalna kobieta. A potem się uśmiechnęła ukazując kły... Przeszedł go dreszcz. Początkowe słowa musiał chwilę zanalizować. Zazwyczaj nikt nie mówił do niego w tak dziwny sposób. Zresztą w ogóle mało kto cokolwiek do niego mówił. Zrozumiawszy sens jej słów postanowił to przemilczeć. Obserwował, jak sięga po książkę, a potem macha rzęsami.
- Nie, nie boli. - Odparł wymijająco i schylił się po kolejną książkę, po czym postawił ją na regale. Potem następną i następną... Chciał, żeby sobie poszła. Źle się czuł w jej towarzystwie, nerwy miał cały czas napięte, poza tym była wyjątkowo dziwna. Przez chwile pomyślał nawet, że może ona jest tylko wytworem jego wyobraźni i nikt tam nie stoi, a on przemawia sam do się.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:57 Tymczasem my Miauczące Zmory mamy taki okropny zwyczaj robienia wszystkiego na opak. Zamiast sobie pójść, nie wiadomo kiedy postąpiłam parę kroków w jego kierunku, jednak bardziej obchodząc go dookoła... i wychyliłam się z prawej strony zaglądając mu przez ramię na regał, na który została przeze mnie ostrożnie wsunięta brakująca książka.
- Ogień dla niewielu jest przyjacielem, a nawet jeśli to bardzo kapryśnym. Próba stłumienia go dłońmi może być niebezpieczna. - poinformowałam go uprzejmym tonem uczonego i ponownie się wycofałam trącając go przy okazji ogonem. Przypadek? Jak zawsze! Chociaż nie dało się pominąć faktu, że ogon był w stu procentach kocim ogonem,a to miękkie, gęste futerko... rozmarzyłam się przez chwilę i pogładziłam jego czubek. To był skarb każdego Dachowca! Zauważyłam, że na podłodze prawie już nie ma książek. Trzeba było przyznać, że miał całkiem szybkie tempo pracy. Postąpiłam parę kroków w stronę regału i pogładziłam go ręką po jednej z półek.
- Proszę być spokojnym panie regale, prawie wszystkie pana książki wróciły na swoje miejsce. Nie musi się pan więcej denerwować. - cały czas gładziłam go przemawiając cichym, uspokajającym głosem. Był to jedyny moment, w którym pojawiła się pewna aura niewinności, chociaż cały czas spowijała mnie ta sama tajemniczość, towarzysząca pewnej części dachowców. A może wszystkim? Nie, to było raczej wątpliwe.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 20:24 Wzdrygnął się czując jej oddech na swoim ramieniu. Była tak blisko, że mógł ją dotknąć, odepchnąć, uderzyć, pogładzić lub cokolwiek innego. Wsunęła książkę tak szybko i starannie, że aż wprawiła go tym samym w zdumienie. Jak cały czas zresztą. Sama jej obecność, wygląd, zachowanie i aura wprawiają go w zdumienie.
- Znam naturę ognia. - Rzekł do niej. Co jak co, ale ogień uważał za swojego przyjaciela. Wpatrywanie się w niego napawało go spokojem i siłą, dlatego tak zwlekał z odrzuceniem płonącej księgi. Poczuł uderzenie ogonem. Miał kiedyś kota na osiedlu, którego lubił dokarmiać. Zwierzak wskakiwał mu na kolana i muskał go ogonem po nosie, co zawsze wprawiało go w najwyższy stan zdenerwowania. Nadał mu nawet imię, zapomniał jakie. Jej ogon był wyjątkowo kotopodobny, musiał to przyznać. Aż korciło go, żeby zrobić jej na złość i ją za niego złapać i wytarmosić. Jednak w dalszym ciągu jej nie ufał. Odkładając jedną z ostatnich książek kątem oka obserwował, jak rozmawia z meblem. Rozumiał, że można czasem gadać do siebie, ale do mebli? Musi kiedyś spróbować, to może być interesujące. A mówią, że każdy przedmiot ma duszę. Coś w tym jest.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 20:39 Przestałam gładzić regał, wydawało mi się że przebaczył już zarówno mi jak i chłopakowi ten wcześniejszy występek. Tymczasowo postanowiłam dać sobie spokój z dręczeniem innych i zamieniać w uprzejmego rozmówcę. W końcu nawet jeśli bycie wrednym i cieszenie się nieszczęściem innych jest pewną częścią mojej natury, nie muszę karmić swojego gorszego mnie przez cały czas.
- Pytanie brzmi, czy on zna naturę ludzi. - tym razem uśmiech wydawał się w miarę normalny. Jeśliby tak przymknąć oko na to, że z moich włosów wyrastają kocie uszy, a z tyłu porusza się mój ogon to można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że wyglądałam całkiem... ludzko? Dziwne słowo. Kolejnym dziwnym słowem jest pufa, albo dachowiec. Pufa nie robi magicznego puf, nikt siadając na nią nie krzyczy 'puf aaa!', a dachowiec ani nie mieszka na dachu (chyba, że wyjątkowo nam się nudzi, wtedy od czasu do czasu po nich poskaczemy, bądź poleżymy), ani nie jest spokrewniony z owcą. Dziwne słowa, dziwne słowa! A właśnie jak to wcześniej wspominałam uśmiech był w miarę normalny, więc normalny nie do końca. Ponownie spojrzałam na regał z braku jakiegoś lepszego zajęcia na obecną chwilę i stuknęłam palcem jeden z grzbietów książek. Była na nim napisana nazwa, której nie znałam dlatego podejrzewałam, że był to autor. A może jakiś dziwny tytuł? Stuk, stuk, stuk. Raz po raz stukałam w grzbiet owej książki pogrążając się w głębokim zamyśleniu. Tylko uszy cały czas były skierowane w stronę Ekstremalnego Boksera. Po za tym to było nieco dziwne imię, ale przecież sam powiedział, że jest Ekstremalnym Bokserem. Słyszałam! W końcu byłam blisko nich. To, że ktoś czegoś nie widzi, nie znaczy że tego nie ma. Powracając do tematu... zaraz, jaki był temat?Anonymous - 21 Grudzień 2010, 20:56 Nudziła się. Bardzo się nudziła. Bardzo, bardzo się nudziła. Dlatego postanowiła odwiedzić ten wielki pokój, pachnący starością i papierem. Uwielbiała ten zapach. Tutaj jej wybuchowa natura ustępowała tej spokojniejszej, która czasem lubiła się powłóczyć bez celu pomiędzy regałami z ludzkimi książkami. Lubiła czytać o starożytnym Egipcie. I o bogini Bastet, z którą trochę się utożsamiała. W końcu ona też miała dwa oblicza. To wojownicze, które dominowało i to łagodniejsze... Które rzadko kiedy się ukazywało.
Wtem usłyszała cichuteńki pisk. Zastrzygła uszami i stanęła w miejscu, nieruchomo. Jej złote oczy badały w błyskawicznym tempie każdy centymetr podłogi w poszukiwaniu owego źródła pisków.
I zobaczyła...
Malutka, ale tłuściutka szara myszka z różowym ogonkiem zasuwała po podłodze jakby miała w dupie malutki motorek. I piszczała! Oczy Shivy momentalnie powiększyły się.
- Meow~! Myszka! - zamruczała zadowolona i przykucnęła, gotowa rzucić się w pogoń za szaroburym stworzeniem. Tak też się stało, mysz po chwili ruszyła swym biegiem, stukając małymi łapkami o posadzkę.
3... 2... 1... START~!
I tak o to na czterech łapach, machając zadowolona ogonem na boki, Shiva ruszyła za myszką. TO było silniejsze od niej, w końcu była pół kotem, uwielbiała pogonie za malutkimi zwierzaczkami... I uwielbiała też kłębki włóczki, ale to inna historia.
Wiedziona instynktem drapieżcy goniła mysz, oczywiście dając jej fory, wtedy nawet nie zauważyła czerwonowłosego chłopaka, na którego w krótkim momencie przestrachu wskoczyła, powalając go na ziemię.
Zamrugała gwałtownie oczyma, siedząc na jego brzuchu, jeszcze nie całkiem doszło do niej co zrobiła. Jedyne czego była pewna to to, że z jej gardła nada wydobywało się głośne mruczenie.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 21:04 Obserwował w zamyśleniu Spade, która nagle uśmiechnęła sie jakoś inaczej.
- Nie wiem czy on zna naszą ekstremalną naturę, ale być może kiedyś pozna. - Odparł wymijająco i położył na półkę ostatnią książkę. Odwrócił się i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, kiedy zobaczył mysz przebiegającą pod jego nogami. Powiódł za nią wzrokiem i kiedy się odwrócił zobaczył dziewczynę... biegnąca na czterech łapach w jego stronę. Zatkało go. Zdążył jeszcze w ramach samoobrony machnąć pięścią w powietrzu, ale ona była szybsza. Wskoczyła na niego przewalając go na ziemię. Koszula zahaczyła o jakąś półkę i całkowicie się rozdarła tak, że na torsie miał już tylko bluzę.
- Co do diab...
Wbił wielce zaskoczone spojrzenie w twarz dziewczyny i zorientował się, że ręce opiera na jej biuście. Oblał się wielkim rumieńcem tym bardziej, że zdawało mu się, iż słyszy mruczenie, i szybko cofnął dłonie. Zaraz oburzył się.
- Co tu się ekstremalnie dzieje? Wpadasz na mnie... i...
Ni stąd ni zowąd zapomniał języka w gębie.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 21:19 Przez chwilę przyglądałam się chłopakowi, aby w ciągu sekundy odnaleźć wreszcie temat, który wcześniej straciłam. Przechyliłam lekko głowę w bok
- Być może. - odpowiedziałam, a moje uszy skierowały się gwałtownie w stronę nowego dźwięku. Odgłos cichego tupotu łapek o ziemię i coś cięższego. Znacznie cięższego. W jednym momencie nasłuchiwałam, a w następnie moje uszy przylgnęły do głowy wykazując wyraźne niezadowolenie. I pojawiła się zarówno mysz tłumacząca tupot, jak i goniący ją nieuważny drapieżca, który wpadł na stojącego Rockuro. Chłopak chyba nie miał najlepszego dnia. A może wręcz przeciwnie? Warto by było zastanowić się nad tym, że w końcu co dla jednych jest olbrzymim pechem, dla innych może być spełnieniem marzeń. Tymczasem porzuciłam owy ciekawy temat i błyskawicznie wysunęłam nogę w odpowiednim momencie nadeptując na ogon myszy.
- Refleks Spade, refleks. - I znowu gadam sama do siebie. Podniosłam wzrok na białowłosą... kocicę? Z zachowania raczej przypominała małe kocię. Bądź co bądź zabawa przestała być interesująca, a głód wyrządzenia czegoś co przyniesie innym szkodę ponownie wzrósł. Schyliłam się chwytając mysz za ogon i uniosłam ją w powietrze patrząc na te przerażone ślepia, które zdawały się dobrze wiedzieć co ją czeka. Kocie uszy zagarnęły powietrze, gdy zawachlowałam nimi lekko. Wykonałam jeden lekki krok w tył i dosłownie zniknęłam z biblioteki wykorzystując zamieszanie wywołane przez kolejnego Dachowca. W ręce za ogon cały czas trzymałam uciekającą wcześniej mysz, którą o dziwo wypuściłam na ulicy i rozejrzałam się dookoła. Machnęłam ogonem i wskoczyłam na jakiś płot, po czym przysiadłam na nim z wyraźną satysfakcją wtapiając się w tło. Teraz mogłam spokojnie obserwować przechodzących ludzi. Ale zaraz... co to za dźwięk? Obróciłam się w tył tracąc kontrolę nad kameleonem i spojrzałam uważnie na ziemię tuż za płotem. Portal? Bez większego wahania zeskoczyłam prosto w 'otchłań'. Czas wrócić do domu.
zt.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 21:31 Nawet nie zwróciła uwagi na Spade, która zabrała jej myszkę, z którą miała zamiar jeszcze chwilę się pobawić. Ale to też poszło w niepamięć. Jej radosny humorek też... W końcu nie co dzień wpada się na chłopaka, który obmacuje Ci tę część ciała, którą uważasz za wyłącznie swoją. Ale uroczo wyglądał taki zarumieniony, meow~
Prychnęła dziko, otulając szczelniej górną część ciała szlafrokiem i rzucając gniewne spojrzenie chłopakowi. Nawet nie miała zamiaru z niego wstawać, jako kot była wygodnicka, co nie zmienia faktu, że w tej chwili była oburzona. Jej śnieżnobiały puszysty ogon wirował w powietrzu, a ona położyła uszy po głowie, nie spuszczając iskrzacego wzroku z czerwonowłosego.
- Jeszcze raz dotkniesz moich skarbów chłopcze, to albo odgryzę Ci rękę, albo to co jest dla Ciebie najważniejsze dla utrzymania gatunku, więc uważaj. - syknęła i potarła swoje złote oczko, uspokajając się nieco.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 21:39 Przez chwilę leżał jak osłupiały, kiedy po chwili uświadomił sobie, że jego koszulka poszła w strzępy, siedzi na nim wielka wyrośnięta koto - dziewczyna, w dodatku gniecie mu płuca i grozi odgryzieniem ręki lub... W sumie to ma prawo być zła. Uciekł wzrokiem gdzieś na prawo, znowu się zaczerwienił i wydukał.
- Przepraszam...
Spróbował wstać dając jej perswazję, że może już zejśc, ale najwyraźniej to do niej nie docierało. Przeczesał włosy mimowolnym i bezwarunkowym gestem, po czym odezwał się, już nieco śmielej.
- Możesz już ze mnie zejść. Trochę ciężko mi oddychać...
Położył ręce na podłodze próbując ją zrzucić z siebie, ale kiepsko mu to szło biorąc pod uwagę obolałe ręce, w tym jedną poparzoną, oraz inne straty i uszczerbki fizyczne z dzisiejszego dnia.Anonymous - 21 Grudzień 2010, 21:51 Kiedy ją przeprosił, uśmiechnęła się ciepło, jednak z nutką ironii. Widać trafiła na wyrośniętego, ale nieśmiałego człowieka, a to Ci zrządzenie losu. Z chęcią zrobiłaby mu jakiegoś większego psikusa, ale nie miała teraz na to ochoty. Ot tak, nie była w nastroju, prychać też jej się nie chciało, w końcu dla nowo poznanej osoby należy być miłym prawda? Prawda?!
Ekhem... Czy się przesłyszałam? Shiva miała z niego zejść, kiedy było jej tak wygodnie? O nie, nie, nie... Rzadko kiedy znajduje wygodnych ludzi, nie zamierzała z tego zrezygnować. Poza tym, jakoś mu dokuczyć trzeba, choć trochę. Była ciekawa czy posunie się do tego, żeby zrzucić z siebie nieznaną mu istotę~ Miała nadzieje że nie, bo będzie mu wtedy musiała się jakoś odwdzięczyć. A wtedy miło nie będzie. Ale też żeby nie narzekał zbytnio, to zsunęła mu się na brzuch, jeśli nie powiedzieć na podbrzusze.
- Nie-e~ Nie zejdę~ - wymruczała, a jej uszy uniosły się delikatnie w górę. Ogonem musnęła policzek chłopaka. - Jesteś za wygodny Panie z Czerwonymi Włosami. - stwierdziła i przeciągnęła się rozkosznie, nadal pocierając dłonią swoje oko. Taki koci nawyk...Anonymous - 21 Grudzień 2010, 21:57 Westchnął zrezygnowany i ręce położył prosto w jednej linii z ramionami po obu stronach na podłodze. Wciągnął łapczywie haust powietrza myśląc, że dziewczyna zaraz go udusi, kiedy przesunęła się na brzuch. Nie było mu wygodnie, ale w końcu kobieta to kobieta. Postanowił się poświęcić. Wbił spojrzenie w sufit.
- Jestem Rockuro, w skrócie Rocky. Miło poznać panią, pani eee...
Zamilkł w oczekiwaniu na jej reakcję. Biła od niej aura bardzo różniąca się od poprzedniej kobiety. Nie czuł takiej niepewności i napięcia wobec białowłosej. No i musiał przyznać, że była słodka na swój sposób. Jednak w dalszym ciągu nie był pewien, co zrobi, więc wolał się nie wychylać. Trochę się zirytował, kiedy musnęła go ogonem.