Anonymous - 1 Luty 2014, 02:53 Cisza i samotność.
Dwa określenia pasujące do tego miejsca, niemalże należące tylko do lewitującej w przestrzeni, odwróconej grani, po której właśnie stąpała. Powolnymi krokami tworząc ścieżkę, wymyśloną drogę, wierząc, że doprowadzi ją... gdzieś. Ciche westchnięcie.
Nie ma takiego miejsca, gdzie Nora poczułaby się dobrze.
Koniec drogi, czas zejść na pobocze, pustka i ból doświadczeń dają się we znaki, doprowadzając do stanu lękowego. Zmęczona opiera się o napotkaną skałę, tworzącą długi, przerażający cień mieszający się z jej wątłym ciałem. Unosi głowę, spoglądając prosto w intensywną czerwień nieba, krzywiąc się i mrużąc powieki. Już wiedziała, że to rubinowe szaleństwo sprowadziło ją do tego miejsca, zbyt długo nie miała do czynienia z krwistą makabrą. Oczom brakowało tego widoku.
Uniosła drżącą dłoń do policzka, opuszkiem palca przejeżdżając po znienawidzonej skazie.
Tato...
Już dawno zagryziona warga, nie wytrzymując nacisku siekacza pozwoliła na lekkie pęknięcie i uwolnienie nikłej ilości krwi. Niebo hipnotyzowało, kradnąc resztki normalności i rozsądku. Opuściła wzrok nie pozwalając na więcej psychodelicznych myśli, ale nadal mając potrzebę rozładowania emocji. Odetchnęła, jakby miało jej to w czymś pomóc i poprawiła włosy, zasłaniając bliznę. Fałszywa iluzja normalnej osoby. Pozory. Lukrowany sen się kończy, ale surrealistyczne fantazje wypełniają umysł zasłaniając rzeczywisty obraz gorzkiego koszmaru. Tworząc barierę niezdolną do przebicia, na którą znajome i nieznajome uczucia napierają coraz mocniej.
Izolacja.
Ale jednak nie na tyle silna.
Bo jakoś trzeba sobie radzić. Przynajmniej jest świadoma kłamstwa, w jakim sama żyje. Maski ciążącej na jej twarzy, zasłaniającej delikatne, prawdziwe rysy. Chowa ręce do kieszeni, próbuje ogrzać lodowate dłonie i ciało. Zimno.
Dziwne uczucie, mówiące o tym, że ktoś zaraz nadejdzie, nie daje jej spokoju. Zbyt oczywista cisza i pustka. Zawsze znajdzie się ktoś, kto ją zaburzy, prawda?Anonymous - 1 Luty 2014, 22:33 Na świecie istniało naprawdę wiele dziwnych zjawisk. Jednym z nich z całą pewnością było to, że kiedy gdzieś przybywał Ryuunosuke nastawała dziwna melancholia. Trudno powiedzieć dlaczego tak się działo. Widać był jedną z tych osób, które mają w sobie niezbadaną magię. Być może właśnie to przyczyniło się do otrzymania przez niego takiego, a nie innego przydomku.
Szedł powolnym krokiem przed siebie. Jego kolorowe szaty powiewały powoli, jakby starając się nadążyć za swoim właścicielem. Ten zaś wbił wzrok w czerwone niebo. Przystanął. Mimo, że pochodził z sennej krainy, pełnej mar i surrealistycznych krajobrazów, ten widok stał się dla niego niepokojący. Było w nim coś niezwykle dotkliwego. Oderwał wzrok. Zrobił to powoli, wręcz leniwie. Kiedy to zrobił dostrzegł w niedużej odległości nieznajomą dziewczynę. Wydawało się zagubiona i podłamana. Nie był pewien czy powinien jej przeszkadzać, zwykle trzymał się z daleka od innych. Wolał obserwować i wkraczać na scenę tylko wtedy, kiedy był naprawdę potrzebny. Czuł jednak, że nie powinien odchodzić. Nie powinien zostawiać dziewczyny samej. Może dlatego, iż tak bardzo przypominała mu tą, z której snu się wydostał.
Skierował powoli swoje kroki w jej stronę. Nie zbliżył się do niej, stanął w odległości, którą uznał za mnie nachalną.
-Niepokojące miejsce.-powiedział znów kierując wzrok na niebo. Powoli skierował swój wzrok na nieznajomą.Anonymous - 2 Luty 2014, 03:20 Dziwne zjawiska to zdecydowanie nieodłączna część tego śmietnika zwanego światem. Tak samo dziwnym zjawiskiem można było nazwać niezrozumiałe przeczucie Nory, że ktoś nadejdzie. Oczywiście nie miało to miejsca zawsze, ale w pewnych momentach to specyficzne uczucie dawało o sobie znać. I jak widać, w tym momencie nie było ani trochę mylne. Poza tym... melancholia jak najbardziej by się teraz przydała.
Unosząc głowę zebrała się w sobie i kierując spojrzenie w górę była przygotowana na wyciągnięcie noża, gdyby oczywiście było to konieczne. Koniec użalania się nad własnym bytem, czas wyciszyć żałosne wytwory spaczonego umysłu i ponowić kontakt z rzeczywistością. Zagrożenie mogło wystąpić w każdej chwili, a Nora była zbyt nieuważna, zbyt roztrzepana by je zauważyć. Ale tym razem znowu miała szczęście. Aż ma się ochotę trochę ją nastraszyć...
Skierowała spojrzenie na mężczyznę i wysiliła się na mniej przerażający wyraz twarzy. Zlustrowała spojrzeniem sylwetkę i w miarę kreślenia drogi z dołu do góry jej oczy coraz bardziej się rozszerzały. Zdecydowanie barwna postać. Specyficzne malunki na twarzy najbardziej zaciekawiły dziewczynę, błękit oczu zapewniał odskocznię od czerwieni panującej nad nimi. Właściwie Nora w swoich znoszonych i starych ubraniach wyglądała przy nim jak nudny, typowy człowiek.
- Może dlatego tak bardzo przyciąga? - niepokojące, to było dobre słowo, ale równie dobrze można było wstawić tu inne oklepane określenie, mianowicie, że to miejsce jest po prostu dziwne. Obejrzała się na boki, lustrując nieco bardziej otoczenie, bo właściwie odkąd tutaj przyszła, nie zwracała większej uwagi na to, co się działo obok niej. Ale teraz... najwidoczniej kopnął ją ten zaszczyt, by móc porozmawiać z kimś, kto wygląda na całkiem interesującą osobę. Czas się przemóc i wykrzesać z siebie coś więcej. Być może tan okropny, czarny humor jej przejdzie.
- Co cię tu sprowadza?
Stawiała na to, że po prostu się przechadzał. Ale nie zdziwiłaby się, gdyby właśnie szukał sobie kogoś do skonsumowania. W końcu pozory mylą.Anonymous - 2 Luty 2014, 09:26 Niezwykle rzadko zdarzało się, że Ryuunosuke kogoś prowokował do wyciągnięcia broni. Był raczej osobą, która przybywa i niemal od razu odchodzi, zostawiając za sobą pewien niedosyt. Był specyficzną postacią, całkowicie różną od ludzi. Być może wynikało to z tego, że był wspomnieniem?
Musiał zebrać myśli. Był w tym miejscu pierwszy raz. Frasował go kolor nieba. Był ciekaw, dlaczego właśnie taki przybrało. Okrutne i przypominające rzezie różnego rodzaju.
-Możliwe.-odparł tylko. Nie był zbyt ciekawą osobą do rozmowy. Starał się raczej nie mówić więcej, niżeli było trzeba. Z całą pewnością jednak był świetnym słuchaczem, który nikogo nigdy nie oceniał.
Czyżby faktycznie miał być interesujący? Z całą pewnością tajemniczy, ale gdyby spojrzeć na wiele innych dziwnych istot w tym świecie to nie wybijał się jakoś szczególniej.
-Co?-wydał z siebie dźwięk, który przypomniał "hmm". Spojrzał w przestrzeń, żeby zebrać myśli. Trudne pytanie, nad którym trzeba było spędzić więcej czasu.-Przeczucie.-odpowiedział w końcu. Skierował wzrok na dziewczynę. Miał talent do znajdowania młodych kobiet, które są w jakiś sposób nieszczęśliwe. Zapewne dlatego, że zbytnio lubił pomagać innym.Anonymous - 2 Luty 2014, 21:41 Przełknęła ślinę i widząc, że nowo przybyły nie okazuje żadnych wrogich zamiarów, rozluźniła się nieco i odetchnęła. Samopoczucie zaczynało się poprawiać, najwidoczniej zbyt długo przebywała sama ze sobą. Skierowała na niego wzrok i wpatrywała się w niego spojrzeniem, które można by uznać za zbyt natarczywe. Ale czarne kruki najwidoczniej już dawno rozszarpały resztki sumienia. Dziewczyna często nie pojmowała podstawowych zasad jakimi trzeba się posługiwać wśród społeczeństwa, toteż nie czuła żadnego skrępowania. W pewnym sensie powinno to uchodzić za plus, ale zależy kto i z jakiej perspektywy na to spojrzy.
Och, tak się składa, że Nora również niewiele mówiła... do czasu. W każdym razie jest na dobrej drodze, żeby normalnie prowadzić rozmowę. Najgorsze jest tylko to, że zadaje stanowczo zbyt dużo pytań.
- Bardzo... - mruknęła pod nosem, tak, aby jej nie usłyszał i odsunęła się nieco od skały. Miejsca, w których łatwo postradać zmysły za bardzo ją pociągały. Nie miała pojęcia dlaczego, ale najwidoczniej pakowanie do wyimaginowanej torby resztek zdrowego rozsądku i zabieranie go na pewne wyniszczenie było celem jej podświadomości.
- Przeczucie? - była ciekawa o jakim przeczuciu mówił mężczyzna, ale uznała, że ta tajemnicza odpowiedź powinna taka pozostać. Co jeśli wyjaśnienie wcale nie spodobałoby się dziewczynie? Pewne rzeczy powinniśmy zostawiać dla siebie. - Mimo wszystko lepiej nie zagłębiać się w takie miejsca - hipokrytka. W takim razie co tu jeszcze robisz, Noro? On przynajmniej miałby jakieś większe szanse, jeśli chodzi o walkę. Jak to jest, że pouczasz innych, a sama nie umiesz się stosować do własnych wymogów? Najlepiej byłoby dla ciebie przestać martwić się o innych. Ale... koniec wykładu.
Spojrzała po raz kolejny w górę i skrzywiła się. Ta czerwień psuła jej cały nastrój.Anonymous - 3 Luty 2014, 13:40 Kto w tym świecie zachowywał się jednak tak, jak należało? Wszystko odstawało tu od normy, nic nie było takie, jakie powinno być. Rozmowy toczone w tym świecie byłyby zapewne irracjonalne w świecie ludzi. I na odwrót.
-Myślę jednak, że ludzie lubią miejsca, które ich niepokoją.-dopowiedział swoją myśl. Uważał, że im miejsce było dziwniejsze tym więcej osób można było tam spotkać. Szczerze powiedziawszy domyślał się, zanim tu przyszedł, że kogoś tutaj spotka. To było nazbyt oczywiste.
-Tak.-odpowiedział tylko na jej zdanie, które w żadnym wypadku nie było pytaniem.
Wiatr powoli powiewał jego włosy i kolorową szatę. Powoli uklęknął na ziemi. Wyciągnął swoją fajkę i leniwie nabił ją tytoniem. Niezwykle szybkim i niemal niezauważalnym ruchem odpalił ją. Ten ruch bardzo kontrastował z jego dotychczasowym spokojem. Zaciągnął się i wypuścił fioletowy dym z płuc.
Skierował powtórnie swoje spojrzenie na dziewczynę.
-Rety.-powiedział tylko, by dać sobie czas na przemyślenie kolejnych słów.-Jesteś zaskakująca.-powiedział zanim znów odwrócił wzrok. Tym razem przyglądał się brzydkiemu drzewu stojącemu w oddali.
Raz jeszcze zaciągnął się z fajki. Dym tym razem przybrał kolor pastelowej zieleni.
Tak kolorowa postać, siedząca na środku mrocznego miejsca, odznaczającego się tylko czerwienią mogła wyglądać bardzo fantastycznie. Jak jednak miało wyglądać wspomnienie senne?Anonymous - 3 Luty 2014, 21:01 Właściwie to prawda. W tym świecie wszystko jest całkowicie inne, a normalność wręcz nie jest tutaj wskazana. Zastanowiła się nad jego słowami. Po części się z nimi zgadzała, w końcu z jakiegoś powodu tutaj była.
- A czy nie jest tak, że ludzie uciekają od tego, co ich przeraża? - odparła w zamyśleniu, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Ludzki umysł jest zbudowany w ten sposób, aby lgnąć do miejsc i osób, które uważamy za przyjazne, a jak najbardziej zmniejszać kontakt z tym, co nas niepokoi i próbować temu zapobiec. Chyba, że ktoś ma zbyt spaczony umysł, aby się do tego stosować.
Oderwała spojrzenie od nieistotnego miejsca w przestrzeni, wyglądając jakby właśnie wybudziła się ze snu. Zaczęła uważnie obserwować każdy ruch mężczyzny, od uklęknięcia, aż do wypuszczenia fioletowego dymu. Dla Nory był to niesamowity widok, kiedy roznosił się w powietrzu i wędrował w górę coraz bardziej tracąc kolor, uniosła za nim spojrzenie i rozwarła lekko usta. To było jak kiepska projekcja życia; rodzisz się, a potem z każdą następną chwilą coraz bardziej zbliżasz się do śmierci, aż w końcu znikasz. Tylko nie każdy może czuć się tak swobodnie. Po raz kolejny opuściła spojrzenie i uniosła brwi w niemym zdziwieniu. Zaskakująca? Takim określeniem jeszcze nigdy nie została nazwana. O ile pamięć znowu jej nie zawodzi.
Nie odzywała się do momentu, aż kolejna chmura dymu przysłoniła jej widok.
- Dlaczego tak uważasz? - wypaliła, nie mogąc powstrzymać ciekawości. To nie pierwszy raz, kiedy papla coś bez zastanowienia, albo choćby mniejszej analizy. Nawet nie ma czasu, żeby ugryźć się w język. Prawie jak dziecko. A skoro już mowa o dziecięcym zachowaniu... może pora na więcej bezsensownych pytań?
- Ten dym... jak to jest, że przybiera różne kolory? - być może taka jest jego moc, ale na razie obejdźmy się bez głębszych spekulacji, skoro nie mamy na ten temat bladego pojęcia.Anonymous - 10 Luty 2014, 20:44 Uśmiechnął się pod nosem.
-Chcę wierzyć w to, że stawiają czoło strachu.-odparł i spojrzał na nią przyjaznym wzrokiem.
Po raz kolejny zaciągnął się z fajki. Tym razem dym był taki, jaki być powinien. Oderwał spojrzenie od dziewczyny i skierował je w górę. Czerwony kolor był jednym z tych, które niepokoją. Był dziwny.
-Dlatego, że wydajesz się uciekać przed samą sobą.-odpowiedział na jej pytanie. Wyczuwał, że ma jakiś problem. Nikt normalnie nie przychodził w taki miejsca samotnie, tylko po to aby postać. Chciała porozmyślać, a jej oczy wskazywały raczej na smutek.
Zaciągnął się fajką. Tym razem dym przybrał kolor szkarłatu, niczym niebo nad nimi. Był tak nienaturalnie spokojny. Tak, jak nikt nie bywał. Biła od niego pewna aura, która mogła wprawiać zarówno w niepokój, strach, jak i radość.
-Wyobraźnia płata przeróżne figle-odpowiedział tylko z pełnym opanowania głosem.
Po raz kolejny skierował wzrok w jej stronę. Nie wiedzieli o sobie nic. Byli sobie obcy, jednak rozmowa między nimi wydawał się taka prosta, jakby się znali od dawna.
Jakże dziwna to kraina.Anonymous - 14 Luty 2014, 01:59 Zastanowiła się przez chwilę.
- Wątpię - wyznała szczerze - ale nie wykluczam, że znajdą się takie przypadki.
Ludzie są zbyt strachliwi. Już nie mówiąc o tym, że egoistyczni i samolubni. Ale naprawdę rzadko trafia się człowiek, który byłby w stanie samemu poradzić sobie z tym, co go czeka. Oczywiście w kontekście negatywnym. Ludzie od samego początku byli nastawieni na czyjąś pomoc i można to zaobserwować na każdym kroku.
Natomiast gdy usłyszała jego następne słowa, zastygła. Oczy rozszerzyły się nieznacznie, wpatrując się w rozmówcę, a powietrze zatrzymało się w płucach, robiąc chwilowy postój. Jak to możliwe, że zamienili raptem dwa zdania, a on już ją przejrzał? Może i było widoczne, że Nora nie jest w najlepszym humorze, że jej oczy wcale nie wyrażają radości... ale to jedno zdanie kompletnie wyprowadziło ją z równowagi. Odwróciła wzrok i cicho odetchnęła.
- Można uciec przed wszystkim z wyjątkiem samego siebie.
To tak, jakbyś próbowała przetłumaczyć innej osobie coś, czego sama nie jesteś w stanie pojąć, Noro.
Ściągnęła brwi i nadała swojej twarzy wyraz niezadowolenia. Nie odpowiedział konkretnie na jej pytanie, przynajmniej tak to odczuła. Był dosyć tajemniczy i nie miała pojęcia, co chodzi mu po głowie. Natomiast wyobraźnia Norki... jest dosyć rozległa. Żeby nie powiedzieć, że bardzo. Zdarza się, że przysłania zdrowy rozsądek i wtedy już nie można odróżnić rzeczywistości od fikcji.
Więc twój dziwny wygląd to też moja wyobraźnia?
Dorzucić tu jeszcze zgryźliwy ton i pogardliwe spojrzenie, po czym zmierzyć osobnika od stóp do głów wyrażają dezaprobatę. Oczywiście nie wypowiedziała tej niemiłej uwagi na głos, była ona wręcz na miarę Dumy, więc tym bardziej postanowiła wyrzucić ją z pamięci. Właściwie zależy jak to odebrać, niektórzy określenie "dziwny" uważają za pozytyw, inni wręcz odwrotnie. I niestety przeważają ci drudzy. Ale tak naprawdę, tutaj, w tej krainie, dziwnym można by nazwać każdego. Uznajmy, że mężczyzna jest raczej specyficzny.
- Zwalasz na moją wyobraźnię, bo nie chcesz powiedzieć prawdy? - czysta prowokacja. Powstrzymała uśmiech, tak, że tylko kąciki jej ust drgnęły lekko do góry. Trzeba udawać, że jest się bardziej pewnym swoich słów, niż w rzeczywistości.
Rozejrzała się dookoła analizując każdą część tego dziwnego miejsca. Nagle pod wpływem impulsu poczuła, że musi się stąd wynosić. Spojrzała po raz ostatni na nieznajomego.
- Życzę miłego dnia.
Tym potulnym akcentem uświadomiła, że rozmowa dobiegła końca. Odeszła szybkim krokiem, nie odwracając się za siebie.
[z/t]Mirana - 25 Styczeń 2018, 19:56 Przystanęła przy krzewie kolorowym od dojrzewających na nim owoców. Znała tę odmianę, była jadalna. Napełniła żołądek tymi leżącymi na ziemi i nazbierała jeszcze trochę do bezdennej sakiewki, aby mieć na później. Twarda skóra gwarantowała, że nie zabarwią pozostałej zawartości. A tej się trochę nazbierało - wszystko, co dotychczas miała ze sobą i na sobie, umieściła w magicznym przedmiocie. Rozgrzana tą poranną wędrówką, nie odczuwała zimna. Już niedaleko...
Dotarła na skraj lasu. Na skraj wszystkiego, co było w zasięgu jej poznania przez ostatni czas. Krwistoczerwone niebo wypełniało cały kadr, pełen wielu głazów lewitujących w obojętnej nicości. Korzystając z ostatnich pokładów gęstych traw i krzewów, zasięgła witalnej siły jednego z ostatnich drzew. Przybierała na sile i wielkości, a tutejsze trawy, dotąd sięgające zazwyczaj do bioder, teraz zdawały się dwa razy niższe. Rozłożyste gałęzie stały się jej dłońmi, a gęsta, liściasta korona, spoczęła na jej głowie.
Nie na tym jednak zamierzała poprzestać. Potrzebowała skał, ogromnych skał, które uchronią jej delikatne ciało od wiatru niosącego posuchę. Głaz do głazu przyłączał się, jakby był prowadzony po sznurku. Skamieniałe drewno, chowające wewnątrz życie, stawało się górskim olbrzymem, tytanem. I tak przepełniona masą, rzuciła się ku najbliższej skalnej wyspie, a potem na kolejną i kolejną. Każda z nich krążyła po jakiejś orbicie, a jej celem była ta znacznie większa, której dywan stanowiły drzwi. Liczne drzwi, cały las drzwi.