Eventy - Zza Kurtyny Trwającej Sztuki
Raccoon - 1 Grudzień 2014, 12:34
Nathan z całą pewnością w pierwszy momencie, albo może raczej pod wpływem tylu skrajnych emocji, nie doszukałby się tak wielu powiązań z innymi baśniami, choć w chwilę później przyszła mu na myśl jeszcze jedna, o której Narrator nie wspomniał, a która kończy się szczęśliwie. Ale o tym za moment.
Mężczyzna, któremu miał szczere chęci pomóc, a brak możliwości nagle zniknął, jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki. Lecz nic już go nie mogło zdziwić po ujrzeniu albo raczej przeżyciu zaistniałych do tej pory wydarzeń. Jego imienia nie znał, bo i jak, skoro był to jego pierwszy raz, gdy znalazł się w Krainie Luster, a pierwsze spotkanie z tymi istotami przepełniło go obawami. I wcale nie podejrzewał, że może to być koniec, w głębi pragnąc być przygotowanym na podobne tej sytuacje.
Długo czekać nie musiał, bo w chwilę po zniknięciu ciała z kry i on sam już się na niej nie znajdował, a tuż przy kobiecie, której imię dopiero co wypowiedział. Nie wiedział co działo się z resztą widzów, nie rozglądał się na boki w zastanowieniu, nie myślał jak uciec przed nieznanym. Nie. On stał naprzeciw Niej i niczym zahipnotyzowany i zauroczony Jej osobą, którą teraz miał tak blisko siebie, wsłuchiwał się w słowa jakie cicho wypowiadała. I wiedział już teraz, że tego głosu, tego spojrzenia, tego dotyku nigdy nie będzie dane mu zapomnieć. Z szeroko otwartymi oczami, w pierwszej chwili nieświadomie, położył jedną z dłoni na talii dziewczyny, kiedy to poczuł na swoich ustach jej. Ułamki sekundy później powieki się przymknęły, a druga dłoń powędrowała w górę, zatapiając się w jej śnieżnobiałych włosach, przez co ich objęcie było kompletne, a pocałunek trwalszy. W tym wszechogarniającym chłodzie bliskość drugiej osoby była najdoskonalszym wynagrodzeniem, jakie tylko mógł uzyskać. Bo pozory okazały się mylić - Królowa Śniegu w głębi nie była tak chłodna, a miała w sobie wiele ciepła, tylko musiała zechcieć nim obdarzyć drugą osobę, taką która rzeczywiście sobie na to zasłuży. Kątem oka dostrzegł otaczające ich kolce kwiatów róż, lecz nie skupiał na nich swojej uwagi. Bez względu na to, czy miały ich chronić przed resztą świata, czy też zranić, pragnął delektować się uczuciem, jakiego zakosztował od dziewczyny. A w głowie tylko przepłynęła krótka myśl o śpiącej w zamku piękności, odgrodzonym od reszty świata cierniowym lasem, którą zbudzić mógł jedynie pocałunek księcia. Mimo pojawiającego się w głowie oporu, oderwał swoje usta od Jej, a dłonie nie znajdowały się już tam, gdzie jeszcze chwilę temu. Teraz ujął w swoje Jej drobną i nieco unosząc, a samemu się pochylając złożył na chłodnej skórze delikatny pocałunek.
- Jesteś naprawdę wspaniałą kobietą, Rozalio. Z całą pewnością zaskarbisz sobie serca wielu. Może jednak potraktuj ich nieco łagodniej? - Uśmiechnął się do niej szczerze, lecz wtedy poczuł, że to on został zbudzony z tego ambiwalentnego snu, gdy wrócił na swoje miejsce, z daleka od Niej, w nienaruszonym stanie, a wszelkie objawy wychłodzenia czy innych temu podobnych przypadłości zniknęły. Miał nadzieję, że w żaden sposób swoimi słowami nie uraził Królowej. Może umarł i przestał czuć cokolwiek? Czy w takim razie reszta widzów, która teraz znajdowała się również na swoich miejscach, umarła wraz z nim? Chyba nie, skoro wszyscy oni w jednej chwili znaleźli się na zewnątrz budynku. Budynku, którego już nie było, choć drogę do niego doskonale pamiętał i nie było mowy o pomyłce. Czy to był sen? Nie, na pewno nie. Jeszcze do tej pory wyraźnie czuję... Chciał unieść rękę, by dotknąć swoich warg, jednak zaskoczony otworzył lekko zaciśniętą pięść dostrzegając w niej niewielki kwiatek, pod którym znajdowała się jeszcze kartka. Zapewne jeszcze dzisiejszego poranka zastanawiałby się jak to w ogóle jest możliwe. Teraz tylko z uśmiechem przeczytał zawartość papierka. Obyś któregoś pięknego dnia w końcu była szczęśliwa, mając u boku mężczyznę swojego życia, który pokocha cię bezgranicznie taką jaką jesteś i również za to jaką jesteś. Jeszcze kilka minut wpatrywał się to w kwiatek, to na kartkę albo na pozostały mur po teatrze. Westchnął i odwrócił się na pięcie, narzucając na głowę kapelusz, a otrzymany prezent chowając do wewnętrznej kieszeni płaszcza, po czym z innej wyciągnął paczkę papierosów pozostawiając za sobą jedynie smugi dymu.
zt
Dla jasności dodam, że Szopek otrzymany kwiatek w domu umocował na równie niewielkiej broszce, którą mógł swobodnie przypiąć do części garderoby, a wcale nie wyglądało to kobieco(!). I Ty doskonale wiesz, że mimo krótkiego czasu to świetnie się tu bawiłam mogąc jakoś zacząć Szopkiem pisać. Dzię-ku-ję! ღ
|
|
|