To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto Lalek - Dworzec AKL

Tyk - 4 Kwiecień 2015, 22:14

Mistrza Gry postanowienie zapadłe w chwili stosownej o wkroczeniu z butami do cudzych spraw i wprowadzenia chaosu, któremu nie może równać się ten apokaliptyczny.

Poza kotem i jego towarzyszem na dworcu był ktoś jeszcze. Wydawać by się mogło, że zdanie to, banalnie oczywiste, nie jest najlepszym do rozpoczęcia mistrzowskiej interwencji nieuregulowanej przepisami ustawy o funkcjach mistrzów gry, eventach, misjach i innych zdarzeniach pokrewnych - której co bądź nie napisali. Jest on jednak na tyle istotny, ze względu na wejście w interakcję pomiędzy wspomnianą dwójką, a osobą trzecią, stojącą od dłuższego czasu przy jednym z peronów. Człowiek ten stał w swoim bordowym płaszczu, w szarym kapeluszu i spoglądał w stronę skąd miał nadjechać arcyksiążęcy pociąg, czasem rozglądając się, jakby czegoś poszukując, czy też sprawdzając okolicę.
Gdy spostrzegł Lucy, jego spojrzenie wyjątkowo często, acz nie nachalnie, kierowało się właśnie w stronę rozmawiającej dwójki. Minęło CAŁE siedemnaście długich sekund, po czym obrócił się w ich stronę. Szedł niezbyt szybko, prawą dłonią sięgając do wewnętrznej kieszeni, szukając w niej czegoś. Swoją drogą warto wspomnieć, że czegokolwiek szukał, nie odnalazł tego nawet wtedy, gdy już stał przy tej dwójce. Wtedy jednak wyciągnął dłoń i spojrzał na Eliona.
- Duchy nawiedzają zwykle tych, którzy za ich stan są odpowiedzialni, bądź przynajmniej współwinni.
Tutaj przerwał krótko, rzucił okiem na Lucy i ściągnął kapelusz na powitanie. Możliwe, że widział już ją wcześniej. Może po prostu ma wyjątkowo dziwną manierę zmieniania rozmówców i witania się w środku zdania. W istocie było to centrum jego wypowiedzi, gdyż wkrótce po tym kontynuował. Znów kierując swoje słowa do Eliona.
- Jako że podejrzany jesteś o zabójstwo, mam nadzieję, że nie zamierzasz stawiać oporu i pójdziesz ze mną.

Lucy - 8 Kwiecień 2015, 13:33

Wyczekując odpowiedzi Eliona, malowała palcem na ławce niewidzialne kółka. Co prawda nie chciała niczego z góry zakładać, lecz spodziewała się jaka będzie jego decyzja. Jaką to bezduszną istotą musiałby być, aby zostawić bezbronną dziewczynę samą w takim miejscu. Słysząc jego słowa, uśmiechnęła się przelotnie, aby po chwili przybrać obojętny wyraz twarzy. Raczej nieczęsto miewasz okazję do nocowania poza domem, co? Wydaje mi się, że z taką orientacją większym wyzwaniem byłby dla ciebie powrót, niż spędzenie kilku godzin na dworcu – kpiła w myślach z rudowłosego, obserwując jego poczynania. Teatralnie wywróciła oczami, gdy padło pytanie o imię. Była przekonana, że się przedstawiła, z czego wynikało, że zwyczajnie jej nie słuchał.
- Na imię mi Lu… - przerwała wpół słowa, podnosząc się z ławki. Kroki? Coraz bliżej.
- Wygląda na to, że za chwilę będziemy mieli towarzystwo – oznajmiła, kierując wzrok w stronę, z której dochodził dźwięk. Dostrzegła postać w długim płaszczu, zmierzającą w ich kierunku. Nie uszło jej uwadze, że mężczyzna usilnie szuka czegoś w wewnętrznej kieszeni. Intuicyjnie zrobiła krok w stronę Eliona, gotowa posłużyć się nim jako żywą tarczą, na wypadek, gdyby ów przedmiot okazał się być niebezpieczny. Przynajmniej na coś mi się przydasz. Na szczęście - głównie dla rudowłosego, to czego szukał musiało mu się zawieruszyć, gdyż ostatecznie niczego spod płaszcza nie wyciągnął. Dziewczyna utkwiła w nieznajomym zimne spojrzenie, odpowiadając na jego powitanie lekkim skinieniem głowy. Nie przypominała sobie, aby wcześniej miała okazję go spotkać, tym bardziej ciekawiło ją czego ten człowiek od nich chciał
- Zabójstwo? Jest pan przekonany, że chodzi o niego? – miała ochotę się roześmiać, lecz pozwoliła sobie jedynie na drwiący uśmiech. Ta niedojda miałaby kogoś zabić? Zabawne. Tylko czemu zareagowała na to oskarżenie szybciej niż osoba, do której było ono skierowane. Skołowana przeniosła wzrok na swojego towarzysza, który do tej pory nie odezwał się nawet jednym słowem. Dlaczego milczał? Czemu nie próbował zaprzeczyć? Poczuła narastającą panikę. A jeżeli ten facet się nie mylił? Czyżby miała zostać jego następną ofiarą? Czy to możliwe, żeby jej instynkt tak bardzo zawiódł? Uspokój się, głupia - przywołała się do porządku. Co powiedział mężczyzna? Elion jest podejrzany, co jeszcze nie oznaczało, że musi okazać się winny zarzucanego mu czynu. Ponadto, skąd mogła wiedzieć, czy nieznajomy mówił prawdę? Powinna zachowywać się rozsądnie, a rozsądek podpowiadał, aby nie ufać żadnej ze stron. Skoro całe to zamieszanie nie dotyczyło jej osoby, postanowiła pozostać w roli bezstronnego obserwatora. No, może jednak odrobinę się wtrąci.
- Przepraszam, kim pan jest, że pozwala sobie na takie zarzuty wobec mojego towarzysza? – powiedziawszy to oparła ręce na biodrach, oczekując od nieznajomego wyjaśnień.

Anonymous - 12 Kwiecień 2015, 08:25

Niestety chłopak nie zdążył nawet usłyszeć odpowiedzi na swoje pytanie, gdyż ich rozmowa została przerwana przez nadejście pewnego nieznajomego osobnika. W sumie nie zareagował jakoś specjalnie na pojawienie się osoby numer trzy. Chciał się nawet przywitać, ale gdy tylko usłyszał jego powód zamilkł. Przez jego twarz przeleciał chwilowy wyraz przerażenia, jednak szybko zniknął.
Milczał. "Czyżby im chodziło o ten incydent? Ale to było dawno.... Dopiero teraz znaleźli podejrzanych? Czy policja naprawdę tak wolno działa? No, może jednak..."~ Zajęło mu chwilę anim skończył analizować sytuację. On to naprawdę ma pecha. Już prawie uwolnił się od myślenia o tym incydencie, a to powraca w taki sposób. Chłopak widział lekką niepewność na twarzy ledwo co poznanej dziewczyny. W sumie nic dziwnego, zwłaszcza po tym usłyszanym zarzucie.
-Niech pan nie bierze tego za stawianie oporu, lecz zechce mi pan wyjaśnić w jakiej sprawie jestem podejrzany o popełnienie wcześniej wymienionego czynu?- Rzekł głosem, który bardziej wyrażał zainteresowanie niż strach.
Elion dobrze wiedział, że to co powiedział może tylko pogłębić podejrzenia, albo może być zostawione bez odpowiedzi. Jednak nie chciał iść nigdzie na ślepo. No... a może prawdziwym powodem było to, iż chciał zobaczyć czy podejrzenia policji są słuszne, czy nie. Czekając na odpowiedź zastanawiał się co może się z nim stać jeśli ustalą jego winę. Może być ten incydent uznany za samoobronę? No, kto wie, czy w ogóle o to chodzi....

Tyk - 12 Kwiecień 2015, 19:34

Nieznajomy detektyw/policjant/inszy jeszcze śledczy, który postanowił zatrzymać Eliona spojrzał w stronę kotki. Przyglądał się jej przez jakiś czas, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że skądś ją zna. Dość szybko jednak ten wątek porzucił i odpowiedział na zadane przez dziewczynę pytanie.
- Jest to niemal pewne, że o niego. Chyba że mamy do czynienia z zadziwiającym podwójnym zbiegiem okoliczności. - Tutaj uśmiechnął się, na potwierdzenie jak bardzo nierealna jest ta teza. Następnie jednak uniósł lekko kapelusz. - Zapomniałem się przedstawić, jestem detektyw Francis Nemourss i zajmuję się sprawą zabójstwa właściciela jednego z okolicznych cyrków. Całkiem to stare, ale wcześniej nie było komu podjąć śledztwa. - Przez cały czas mówił do Lucy, dopiero po chwili przeniósł swoje spojrzenia na oczy Eliona. W tej chwili ten już wiedział, że nie jest to żadna pomyłka i chodzi właśnie o jego przeszłość, która niespodziewanie wróciła.
- Jak już mówiłem chodzi o zabójstwo t... właściciela cyrku i mam nadzieję, że w więcej zamieszany nie jesteś. - Postanowił nie niszczyć mu opinii mówiąc kim była osoba, którą zabił. Zresztą sprawa wcale nie wyglądała jak zjedzenie biednego Teda. Nie było to przecież zabójstwo z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Z drugiej strony na niekorzyść Eliona przemawiały dowody, które udało się zebrać. Oczywiście nie było niczego co oznaczałoby jednoznacznie, ale wiemy że takie dowody nie istnieją. Szczególnie dziś, gdy niemal wszystko można sfałszować. Wszystkie poszlaki wskazywały jednak na tę konkretną osobę i a nikogo innego.

Lucy - 19 Kwiecień 2015, 15:28

Było mi zostać dzisiaj w domu…
Spokojnie wysłuchała, co detektyw miał do powiedzenia. Właściwie wysłuchała to za dużo powiedziane, wyłapywała jedynie informacje, które uważała za wartościowe. Tak, chodzi o Eliona, nazywa się detektyw Francis Nemourss, zamordowano właściciela cyrku. Cała reszta zagubiła się gdzieś pomiędzy wybrałam się z mordercą na spacer, a muszę się stąd jak najszybciej oddalić. Skupiła się na osobie detektywa, niemalże zapominając o obecności rudowłosego. Prawdę powiedziawszy nieszczególnie ją do siebie przekonał. To tylko słowa, a on nie przedstawił niczego, co potwierdzałoby ich wiarygodność. Nie chciała tu być. Ta sprawa jej nie dotyczyła, a z każdą kolejną chwilą wzrastała możliwość, że to spotkanie źle się dla kotki zakończy.
- Panowie wybaczą, lecz muszę was opuścić. Chyba nie zamknęłam dziś pokoju i mój imbryczek zagłady hasa sobie bez nadzoru po pałacu – palnęła bez zastanowienia, z pewnością najgłupszą wymówkę jaka mogła jej przyjść do głowy, nie zdając sobie sprawy, że w tym momencie prawdopodobnie wiele detektywowi wyjaśniła. Ups. Nie zamierzała wyjawiać, iż jest mieszkanką pałacu, gdyż mogłoby ją to postawić w nieciekawej sytuacji, zwłaszcza jeżeli którykolwiek z jej rozmówców nie był zwolennikiem Rosarium. Jedyne co jej w tej chwili pozostało, to jak najszybsze wycofanie się, w związku z czym uśmiechnęła się delikatnie do obserwowanego przez cały czas mężczyzny i udała w stronę najbliższego rozkładu. Plan był dobry, posiadał jedynie małe przeoczenie. Nie opuści tego miejsca tak długo, aż nie przyjedzie pociąg. Jakikolwiek? Dokądkolwiek, proszę… Nic?! Sfrustrowana usiadła na pobliskiej ławce, znacznie bliżej tamtej dwójki niż miałaby na to ochotę, przy okazji nadstawiając uszu. Wcale nie podsłuchiwała. Grzeczne koty nie podsłuchują, one jedynie zbierają informacje. Pomimo pozornego opanowania, jaki mogłaby przejawiać jej postawa, dziewczyna zaczęła się odrobinę obawiać tej dwójki. Jeden z nich mógł okazać się niebezpieczny, pytanie tylko który? Może obaj? Tak czy inaczej czuła się w ich towarzystwie niepewnie.

A co się dzieje gdy Lu się boi? Słodkich snów – możecie czuć lekkie otępienie.

Tyk - 27 Czerwiec 2015, 11:47

Od kwietnia, bo na ten miesiąc została oznaczona data ostatniego posta, Lucy zdążyła już się przestraszyć, a detektyw i podejrzany (może jeszcze osoba podejrzana?) udać się do tutejszego hotelu dworcowego, gdzie mieli odbyć małą rozmowę. Początkowo chcieli też zabrać ze sobą Lucynkę, która mogłaby być marchewką ale nie jest, bo jest słodkim kotkiem.
Zostawili ją w sposób bezczelny, niezwykle oburzający i na pewno jak tylko Dachowiec spotka się z Arcyksięciem nie zapomni poinformować o tym incydencie i zażądać spalenia winnych jej porzucenia. Na razie jednak zająć się trzeba nieco istotniejszymi sprawami, a więc w sposób imperatywny zakończyć ten stan opuszczenia, który zapewne na twarzy Lucy przybiera postać spojrzenia w stylu "co tu się właśnie stało?". Trzeba stwierdzić więc wyraźnie, ze nasza droga kotka opuściła teren dworca, szukając nowych przygód i to jako ostatnia z całej gromadki.

Tak więc

WSZYSCY zt

Noritoshi - 18 Luty 2016, 21:45

Noritoshi nie bardzo wiedział, dokąd się udać, w którym kierunku skrzydła swoje skierować. Nim się nad tym poważniej zastanowił, musiał zejść na ziemię i skorzystać z najpopularniejszego środka transportowego, jakim są nogi. Krok za krokiem, aż minął Odwrócone osiedle i skierował się w tereny, gdzie dawno nie był. Właściwie... w dużej części Krainy Luster dawno go nie było. Coś go podkusiło udać się do miasta. Tak, to zdecydowanie głupi pomysł, przecież on nie lubił tłumów. Spostrzegł to po około minucie od przekroczenia linii zabudowań i uznał, ze prędko skorzysta z pociągu i opuści to zaludnienie. Miał już kupować bilet, kiedy przyłapał się na błogiej myśli, ze właściwie nie przeszkadza mu ta wszechobecna pogoń, że nie dostrzega tego, kiedy nie patrzy. Odizolować się. To proste, wystarczy tylko garść dobrych chęci.
Przysiadł pod wielką mapą, obrazującą plan Miasteczka Lalek. Kolejną godzinę spędził na rozmyślaniach i pisaniu listu. Queen była jego adresatką, ta, która bezpośrednio przyczyniła się do zajścia zmian w jego osobie. A po nie tak dawnej rozmowie z Kejko zrozumiał, jak bardzo ukrywanie siebie może być szkodliwe. Dlatego musiał czym prędzej się z Queen spotkać i o wszystkim jej opowiedzieć.
Bał się tylko, że źle zareaguje, nie zrozumie, tudzież odrzuci go ze swojego życia.
Analiza konsekwencji.
Na Magicznej Poczcie zaadresował przesyłkę, powierzając jej odnalezienie tej, której adresu nie znał.
Skorzystał z Kolei i udał się w inną część Krainy. Zamierzał wracać do Świata Ludzi, ale jeszcze nie nadeszła pora na ten wybryk... Przedtem jego ścieżki miały się splatać z przeszłością.

z/t

Anonymous - 1 Maj 2016, 11:38

To pierwsza podróż pociągiem w życiu Ass. I pierwsze zadanie od zielonookiej. Tym razem na trzęsących się nogach niosła dla księżniczki czekoladę, o którą poprosiła. Otworzyła drzwi do przedziału i podeszła na siedzenie przy podając zamówienie towarzyszce.
- Odpowiesz mi na pewno pytanie?- spojrzała na nią wzrokiem małego kotka i schowała ręce między kolana. Jej pytanie nie było banalne, wręcz przeciwnie. Było to trochę kłopotliwe, lecz z pewnością zielonooka nie będzie miała trudności z odpowiedzią. Dla Asi pytanie te nie dawało spać w nocy, a teraz w pociągu powodowało, że zamiast przeżywać pierwszą w swoim życiu podróż koleją, dziewczyna główkowała nad swoimi dziwacznymi pytaniami.
Pociąg za kilka minut miał wjechać na dworzec co wzbudziło w dziewczynie kolejne czarne myśli. Złapała się kruchymi dłońmi za brzeg siedzenia i przymknęła oczy głęboko oddychając. Lęk powodowała w niej myśl, że pociąg nie zatrzyma się, bądź co gorsze rozbije. W końcu te maszyny były tak wielkie, tak szybkie. Tyle mogłoby się stać.
Do tego kobieta obok niej. Zdecydowanie była bardziej przerażająca od kilkunastu pociągów razem wziętych, była niczym zbliżająca się katastrofa na skrzyżowaniu. Jakby wszystkie pociągi świata miały w tym miejscu nie zatrzymać się, i na siebie wjechać. Do teraz Ashe nie wiedziała, dlaczego zgodziła się na ten układ. Może to strach, może chęć czegoś nowego. A może po prostu potrzebowała czegoś więcej od życia niż oddychanie, rysowanie, jedzenie i gadanie do drzew. Potrzebowała kogoś z kim porozmawia, kto wytłumwczy jej co to milość, nienawiść i rozpacz. Osoby która zaakceptuje ją taką, jaką jest.

Wena - 1 Maj 2016, 18:25

- Czemu ich tu tylu? - Myślała Zjawa, gdy tuż po rozpoczęciu podróży zasunęła zasłonki odgradzające ich schronienie od tłumu ludzi, którzy dreptali po korytarzu. Wszyscy czegoś chcieli. Czegoś szukali! Na jakiegoś mężczyznę, który odważył się pomylić przedziały spojrzała tak złowrogo, że natychmiast się wycofał - a może to był i jego przedział? Nieistotne.
Teraz jednak było nieco spokojniej, gdy mknęli przez Krainę Luster ludzie pozostawali na swoich miejscach, tylko niekiedy dało się słyszeć kroki, czy wszedł umundurowany człowiek, któremu trzeba było okazać bilety. Co też Wena z niechęcią za każdym razem czyniła. Z ogromną niechęcią, choć te przez cały czas trzymała na kolanach, na wszelki wypadek. Kto wie, czy przyjmą je, gdy się pogniotą?
Kiedy Ashe wróciła z czekoladą na twarzy Neige na krótką chwilę zagościł szeroki i szczery uśmiech. Stęskniła się za tym smakiem, a od czasu gdy posłała ją na poszukiwanie sprzedawcy nie myślała już o niczym innym! Nie przejęła się nawet tym, ze kubek był gorący, od razu podsunęła go pod nos. Zamknęła na dłuższą chwilę oczy i rozkoszowała się chwilą.
Pytane słyszała, lecz ociągała się z odpowiedzią. Oznaczała ona oderwanie się od słodkiej woni. W końcu jednak przemogła się, wiedząc, ze na razie nie czas na intymniejsze stosunki czekoladą, gdyż skończą się one poparzonym językiem. Położyła więc ostrożnie kubek na stoliku, by nie rozlać ani kropelki - co jednak się nie udało i obok kubka pojawiła się niewielka plama czekolady, której Wena nawet nie spostrzegła.
- Nie - Powiedziała sucho, patrząc na kobietę i chyba nawet trochę napawając się jej nieporadnością i nieśmiałością. Szybko jednak uśmiechnęła się szeroko i już znacznie spokojniejszym, wręcz miły głosem rzekła:
- Nie, przynajmniej teraz, gdy pytanie nie zostało jeszcze zadanie. Zdradź mi proszę co zaprząta twoją głowę, a wtedy może będę mogła udzielić zadowalającej Cię odpowiedzi.
W końcu nie chodzi o to, by ją całkowicie zniechęcić do pytań. Jak będzie siedzieć tutaj i się tylko na Neige gapić, to ta się zanudzi! Zresztą wolała sama obserwować, niż być obserwowaną. Właśnie dlatego nie patrzyła już na nic innego, jak tylko na swoją towarzyszkę.

Anonymous - 1 Maj 2016, 21:17

W pierwszej chwili dosłownie zamarła. Kiedy jednak dostała pozwolenie ożywiła się natychmiast i rozpoczęła długa bitwę w myślach które pytanie zadać jako pierwsze. Ostwtecznie zdecydowała się na jedno z najbardziej nurtujących.
- Czy skoro krew transportuje substancje odżywcze, to każdy przeciętny człowiek może ją pić dla dostarczenia sobie ich?-
Kobieta od ostatnich kilku dni ostro nad tym myślała. Właściwie to całkiem ciekawe, w końcu jeśli organizm przeciętnej istoty umiałby ją trawić to jest ona świetnym pokarmem. Dostarcza witamin, soli, do tego jest łatwo dostępna. Problem w tym, że gdyby trawić czyjąć krew, organizm trawiłby też swoją. To z kolei prowadziłoby do anemii i osłabienia organizmu.
Przy jednym z silniejszych ruchów pociągu (przynajmiej w jej mniemaniu) prowadzących do wypadku (brednia na dwóch nogach) mocno scisneła powieki i złapała się siedzenia. Serce kołatało jej tak mocno, że jej towarzyszka spokojnie mogła je usłyszeć. Podróż powodowała w Ass nie strach, a wręcz paniczny lęk. W swoim szkicowniku w ciągu wcześniejszej godziny podróży narysowała mnóstwo krajobrazów jakie zobaczyła podczas podróży, lecz po pokazaniu ich Zielonookiej stwierdziła, że są tak denne, że przestała. A było to ogromnym błędem, gdyż jej lęk jeszcze bardziej się spotęgował, gdy zaczęła o podróży samej w sobie myśleć.

Wena - 2 Maj 2016, 17:39

Ariś westchnęła cicho, słysząc pytanie dziewczyny. Co ona jest, jakimś eksponatem w muzeum, czy myszką laboratoryjną, by badać jej wampirzą naturę? Nie to jednak najbardziej zażenowało naszą królewnę. Padło pytanie o przeciętnych ludzi, jakby całkowicie pomijając, że Wena nie jest w żadnym wypadku przeciętnym człowiekiem. I nie miało tu dla naszego krwiopijcy znaczenia, że siedząca obok dziewczyna wcale nie musiała o tym wiedzieć. Miała się domyśleć!
Coś chyba się jej z kobiety udzieliło za bardzo...
Wbiła swoje spojrzenie w okno, nie zwracając jednak uwagi na przemykające za szkłem krajobrazy - choć tym trudno było odmówić uroku. Dłuższy czas myślała tak w jaki sposób odpowiedzieć. Obiecała sobie, ze będzie miła! Przynajmniej na zewnątrz, bo wewnątrz tyle tanatosów rzuciła, że można z nich uformować prawdziwy legion śmierci.
- Słyszałam kiedyś o kąpielach z krwi, o wyspach, gdzie jedzono swych krewnych, a ich mózgu używano jako gąbki - co prawda nacieranie się mózgami i związane z tym kuru nijak się ma do gąbek, szczególnie takich jak z pewnego musicalu, gdy to kąpiąca się pani wyciąga coś, co naprawdę mogłoby być poczytane za mózg co mniej ambitnych jednostek, lecz kto tam Zjawie zabroni fantazjować. - Słyszałam też o wampirach, - Powiedziała z niechęcią do samego słowa, jakby z trudem przechodziło jej to miano przez gardło. - lecz one zawsze były demonami, upiorami. Myślę, że gdyby każdy człowiek mógł pić krew, to gdzieś tam powstałaby wioska, plemię, czy rodzina, która by ją piła. Nawet jeżeli wydawałoby się to powszechnie odrażającym. - Powiedziała to z pełnym przekonaniem. Skąd mogła wiedzieć, ze są ludzie, którzy gdzieś tam w Ameryce piją cudzą krew? Nie czytała gazet, nie oglądała telewizji, dawno też nie odwiedzała Świata Ludzi. Poza tym nigdy się nie zastanawiała czy ktoś poza nią mógłby pić krew. Nie miało to dla niej znaczenia. Ważna była tylko sztuka i to uczucie, gdy odbierało się komuś jego życie. Stąd pseudowampiry nie uznałyby poparcia Weny. Dla niej byłaby to grupka ludzi, która nie rozumie w czym tkwi piękno picia ludzkiej krwi. Nie brali tego co najlepsze, a jedynie próbowali wpasować się w legendy i mity, pragnąć wiecznego życia, czy wielkiej siły?
I już uważała temat za skończony, już sięgnęła po kubek z czekoladą i upiła skromny łyk napoju, gdy doznała olśnienia.
-Chociaż! Sądzę, że odrobina krwi nikomu nie zaszkodzi. Jak ktoś straci ząb to przecież na pewno połknie trochę krwi! - Nie kontynuowała jednak tematu. W zasadzie nawet nie spostrzegła do jak głębokich przemyśleń może prowadzić ta myśl. W jej głowie już inne były sprawy. Jedna. Mianowicie czekolada, którą powoli przechyliła, tak że tylko jej górna warga dotykała napoju. Trwało to z dwa, może trzy oddechy, po czym upiła kolejny łyk. I nikt nie ma pojęcia jaka była tego zachowania przyczyna.

Anonymous - 3 Maj 2016, 13:44

Odpowiedź kobiety właściwie była do przewidzenia. W końcu po samym jej zachowaniu widać, że nie odpowie ,,Ohh tak, to byłoby świetne, i pewnie to jest możliwe bo to jest super'' no błagam. Ass również jej stwierdzeniami się nie zdziwiła, szczególnie tym ostatnim, w końcu często kiedy się skaleczyła to oblizywała krew, co trochę uśmierzało teoretycznie ból, i pozwalało sprawdzić jaka ta krew jest naprawdę.
Po kilku sekundach policzek i wzrok dziewczyny przyległ do szyby a dziewczyna przyjrzała się krajobrazom za oknem i sięgnęła do torby po ołówek i szkicownik. Otworzyła go na jednej z wolnych stron i skupiając się maksymalnie na tym co robi zaczęła przypominać sobie w wyobraźni miejsce jakie zobaczyła, by następnie pozostawić pierwsze kilka kresek na papierze. Jej ręka wykonywała pewne, szybkie ruchy, oddech ustabilizował się a wzrok skupiony był na końcówce ołówka badającej każdy fragment papieru. Następnie w lewym górnym rogu za pomocą ręki dziewczyna ucieleśniła wytwór swojej wyobraźni rysując z niesamowitą dokładnością lecącego ptaka niosącego w ostrym dziobie swoją zdobycz. Ołówek w swej podróży powędrował na dół kartki, gdzie szybkimi posunięciami utworzył wysoką trawę, pośród której malowały się najróżniejszymi odcieniami szarości kwiaty. Tuż nad nimi, po środku kartki dziewczyna umieściła starą, rozwalającą się drewnianą chatkę. Docelowo, takich rzeczy tam nie było, Ash jednak stwierdziła, że to deczko obudzi obrazek, i pozwoli na popisanie się umiejętnościami zachowania proporcji. Gotową już pracę podsunęła towarzyszce pod nos chowając twarz za włosy. Wstydziła się, bo nie czuła, że jej obrazki są tak piękne, jak w rzeczywistości były. Nie była to skromność, to były wręcz kompleksy, które towarzyszyły każdemu czynnikowi jej życia.
Czekając na werdykt księżniczki poprawiła sukienkę i przeczesała ręką kolorowe włosy spadające kaskadami na jej wąskie ramiona. Przyjrzała się towarzyszce i cicho westchnęła. Też chciałaby być tak urodziwa jak ona, lecz cóż. W jej mniemaniu mogła tylko pomarzyć.

Wena - 3 Maj 2016, 15:26

Zerk. I kolejny. I jeszcze kilka! Wena udawała, że nie zwraca uwagi na to co robi dziewczyna siedząca obok. W końcu nie wypadało w tej postaci przywrzeć do jej ramienia niczym papuga czy lisi szalik i wpatrywać się w każdy ruch. Tak więc swoje oczy skierowała na krajobraz za oknem, na Miasto Lalek, w którym się pod koniec znaleźli. Nie mogła się jednak powstrzymać, by co jakiś czas, nawet dość często, nie spojrzeć. Choć nie widziała rysunku, dla jej oczu widoczne były ruchy ołówka i dłoni Baśniopisarki.
Gdy obrazek został pokazany, aż oczy się jej zaświeciły, a Neige głośno wyraziła swoją fascynację sztuką:
- Jest cudowny!
Nawet by go przytuliła, znaczy rysunek, gdyby nie to, że nie wypadało. Na dodatek znaleźli się już w miejscu, gdzie trzeba było się zbierać. Pociąg jechał już bardzo wolno, a za oknem można było dojrzeć dworzec.
- Trzymaj się mnie, zatrzymamy się tutaj na noc i rano poszukamy właściwej ulicy. Ponoć nocą kręcą się tutaj jakieś złe bandy dachowców. - Rzekła już nieco chłodniej, ale wciąż jeszcze wpatrując się w obrazek. Dopiero gdy pociąg całkiem się zatrzymał, a na korytarzu znów zrobiło się gwarnie, dopiero wtedy zwróciła szkicownik Ashe.
- Byłaś kiedyś w Mieście Lalek?
Spytał wstając ze swojego miejsca. Zastanawiała się nawet przez chwilę, czy nie stanąć przed nimi i nie czekać jak głupia aż Baśniopisarka je przed nią otworzy. Jednak porzuciła ten pomysł, bo choć był przezabawny, to istniało zbyt duże ryzyko, że odjadą dalej, a Zjawa nawet nie miała pojęcia gdzie by dotarły. To było trochę straszne. Może jednak dziewczyna sama postanowi rzucić się do otwierania drzwi?

Anonymous - 3 Maj 2016, 17:31

Uśmiechała się miło na reakcję Neige po czym uświadomiła sobie, że zaraz wysiadają. Zmrużyła oczy i na trzęsących się nogach wstała by skierować się do drzwi. Miała zamiar trzymać się kobiety, lecz dopiero kiedy wyjdą z tej zabójczej maszyny.
-Nie, nigdy nie byłam nigdzie, gdzie nie da się dojść piechotą- westchnęła i z sercem na ramieniu skierowała się do drzwi otwierając je i czekając aż kobieta wyjdzie. Najchętniej złapała by ją za rękę, niczym dziecko swoją matkę i ukryta za jej wysokim ciałem pomaszerowała dalej. Nie zrobi tak jednak dla swojej towarzyszki. Schowała migiem szkicownik do torby i skuliła się cała drżąc tak, że wydawała się jeszcze mniejsza niż jest. Serce kołatało jej z zawrotną szybkością, co każdy wokół mógł usłyszeć. Nic dziwnego, w końcu taka maszyna do zabijania to groźna bestia, i z pewnością na tą jedną, małą Ashe czeka.

Wena - 4 Maj 2016, 01:58

Neige wyraźnie nie podobało się, że otacza ich tak wielu ludzi. Nie chciała być przez nikogo dotykana! Nawet przypadkiem! Nie mówiąc już o tym, że czuła się niekomfortowo, nie mógł swobodnie się poruszać, tylko musieć mówić ludziom, by pozwolili jej przejść. Na szczęście szybko dotarli do drzwi pociągu i wyszli na płytę dworca. Wciąż wokół było mnóstwo ludzi, lecz teraz przynajmniej miejsca było tyle, że spokojnie mogłoby być ich i trzy razy więcej, a Wena wciąż mogłaby czuć się swobodnie.
Rzuciła tylko okiem, czy Ashe nigdzie się jej nie zgubiła po drodze, po czym ruszyła szybkim krokiem w stronę dworcowego hotelu. Uprzednio łapiąc dziewczynę za nadgarstek.
Co się działo dalej? Ciągle idąca, dość szybkim krokiem Wena, mnóstwo ludzi, jakaś krótka rozmowa po której Ariś dostała do ręki klucze i w końcu spokój, gdy zamknęła za sobą i za Ashe drzwi hotelowego pokoju. Nie był to apartament o trzystu pokojach, ledwie coś na wzór salonu, dwa łóżka za zasłonami oraz drzwi do łazienki. To jednak wystarczyło, szczególnie, że mieli tu spędzić ledwie noc.
- Można tu dojść pieszo. - Neige już wcześniej miała wypowiedzieć te słowa. Wciąż jednak i wciąż nie było ku temu okazji. Nie uważała jednak, by ten temat był wart kontynuowania. W końcu to było oczywiste. Kraina Luster choć wielka była skończona. Wszystko co skończone da się przebyć, policzyć. W końcu i niezliczone armie tak naprawdę mają swe liczby, które tylko trudno jest oszacować. - Za dużo tego wszystkiego! Jednak - Tutaj Wena przerwała. Musiała zebrać myśli, które dopiero co zawitały do jej głowy. = jeżeli się zgubisz masz tutaj przyjść. Tu najłatwiej będzie mi Cię odszukać.
Przy ostatnim zdaniu Wena opadła na jeden z foteli stojących przy oknie i przymknęła oczy. Zdała sobie teraz sprawę, że całkowicie zapomniała o koszyku z jedzeniem. Zostawiła go na półce z bagażami w pociągu. To jednak nie było już ważne! Jedzenia im tutaj nie zabraknie! Wystarczy tylko po nie zadzwonić.
- Masz na coś ochotę? - Spytała nagle.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group