To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Bary i Restauracje - Kawiarnia Kaprys

Anonymous - 10 Luty 2015, 22:08

Chłopak uśmiechnął się niczym uroczy psychopata. Jakby nie patrzeć jego buźka miała na tyle specyficzne rysy, że z łatwością można było sobie wyobrazić, że jest z obcej planety. Albo choć nie do końca z tego świata.
Wbił przeszywające spojrzenie oczu w chłopaku jakby o czymś intensywnie myślał. Nawet pomimo faktu, że oczy przykrywał mu cień kapelusza to było można zaobserwować ich jadowitą, wściekłą zieleń. Soczewki? Może, ale jak już państwo zauważyli, należał raczej do Krainy Luster, niż do tego parszywego światka.
A później oczy błękitne jak niebo w słoneczny dzień popatrzyły radośnie na śliczną brunetkę.
- Jestem Mariednan Tyliosterium Interfimino Telles de Aretuo Medekomenum im Elofoeumentesem Triokelowieroweresto Minkulofoidalius Maksimus vel. Dar - przedstawił się zgrabnie płynie wypowiadając obco brzmiące zbitki liter przyprawiony dodatkiem czegoś prostszego. - Ludzie zazwyczaj mówią na mnie Dar. To jak, czekolady? - spytał podsuwając ją Revi. - A jestem tutaj od chwili. Nie takiej długiej, nie takiej krótkiej, takiej w sam raz. Byliście sobą już tak niezwykle zaintrygowani, że nawet nie zauważyliście, gdy przybyłem. Dosłownie poczułem się, jakbym nagle utknął w jakimś marnym romansie! - entuzjastycznie wypowiedział ten niezbyt miły przytyk jakby to było nic takiego.
Bo poniekąd to było nic takiego. Zaledwie kilka słów, które przy tak radosnym głosie brzmiały jak lekki żart, nic więcej.
Za oknami powoli zaczął prószyć śnieg.

Anonymous - 11 Luty 2015, 19:02

- Oh... I postanowiłeś nam nieco urozmaicić ten nudny romans? - syknął z ironią Szary, poprawiając się na krześle. Zaczerpnął głęboko powietrza. Nie wiedział co miał robić. Nie wiedział czy powinien wstać i skończyć tą błazenadę, wychodząc czy zostać i poznać kolejną osobę. A może się bał? Może lata spędzone na usługach Anarchs zabiły w nim tą towarzyską, mikroskopijną cząstkę? Nie miał szczerze bladego pojęcia.
To imię brzmiało dziwnie, choć intrygowało. Szary wiedział z kim zacz - to Kapelusznik. I w dodatku ze szlacheckimi korzeniami. Przecież chłop nie mógłby sobie ot tak powiedzieć kilku imion. Chociaż w sumie - sam Ivan pochodził z chłopskiej rodziny, a miał trzy imiona. Więc wszystko było możliwe.
Odchrząknął. Który to już raz? 6646?
Mógłby wszystkich raczyć ceremonią parzenia herbaty. To co robiono w Chinach byłoby zaledwie ułamkiem sposobu parzenia w jego świecie. Nauczono go wiele. I nie znosił kiedy strojono sobie żarty z tegoż procederu. Dlatego natychmiast założył, że jeśli nawet musiałby wyjść stąd nago to nie poczęstuje gościa swym naparem. No chyba, że z jakimś usypiającym akcentem w środku.
- Dziękuję, Revi. Miło że doceniasz moje starania. - Nie zaszczycił gościa spojrzeniem. Nie wiedział co ma zrobić. I nie planował jakiejś zmiany.

Rello - 13 Luty 2015, 21:35

Cóż za ekscentryczne imię a raczej imiona, równie jak ich posiadacz. Przez krótką chwilę powtarzałam w myślach pojedyncze imiona jednak zapamiętałam jedynie połowę z nich, być może gdyby nasz gość zapisał je na kartce to miałabym większe szanse na zapamiętanie… całe szczęście szybko pojawiła się prostsza alternatywa. Dar, z tym nie będzie problemu, jeśli mowa o kwestiach pamięciowych. Zerknęłam na tabliczkę czekolady i uśmiechnęłam się delikatnie, uznałam, że byłoby niegrzecznym nie poczęstować się, bo miałam wrażenie, iż Dar’owi bardzo zależy na tym by nie spożywać owego smakołyku samotnie. Poczęstowałam się pojedynczą kostką czekolady, bo co było w tym złego? W końcu i tak już prędzej chodziła za mną chęć na tarte czekoladową, wiec to dobry przedsmak.
- Dziękuję.
Skinęłam delikatnie głową po tym jak w moich ustach zniknął właśnie kawałek czekolady, która szybko zaczęła rozpływać się na moim podniebieniu. Miałam już wstać od stolika i iść po zamówienie Dar’a jednak w połowie pełna jeszcze filiżanka znakomitej herbaty Szarego sprawiała, że było to wyjątkowo trudne do zrealizowania zadanie, tym bardziej, że wsłuchałam się w kolejne wypowiedzi swych towarzyszy. Odnosiłam wrażenie, iż Panowie nie bardzo przypadli sobie do gustu, jeśli chodzi o mnie nie miałam nic przeciw towarzystwu Kapelusznika… jednak przyjęłam zaproszenie Szarego i przez wzgląd na to w dalszym ciągu to na nim głównie skupiała się moja uwaga. Upiłam łyk herbaty a kiedy odstawiłam filiżankę zaśmiałam się cicho i spokojnie podniosłam z krzesła.
-Zwykle początki nie są zbyt zjawiskowe, potrzeba czasu by finał mógł być zjawiskowy. A teraz przepraszam na moment. Mam nadzieję, że nie uciekniecie?
Mój uśmiech stał się dość tajemniczy na chwilę zanim odwróciłam się by ponownie udać się do kuchni. Cóż mogłam mieć na myśli? Romans, który nam sugerowano… czy wypicie przysłowiowej „kawy” z niedawno poznaną osobą to jakaś zbrodnia, albo zaraz romans? Nie. Ale atmosfera zaczęła robić się nieciekawa, dlatego warto było nieco rozluźnić atmosferę, choćby przez subtelne podroczenie się, w każdym razie to właśnie było moim zamiarem. Przez chwilę panowie mieli czas dla siebie, ja zaś byłam zajęta szykowaniem zamówienia kapelusznika, a konkretniej soku, ponieważ ciasto wystarczyło podgrzać, aby było przyjemniejsze w konsumpcji. Jak to wszystko się potoczy? Szaremu chyba nie w smak była obecność Dar’a ale może jeszcze zmieni zdanie? Swoją drogą dalej zastanawiałam się nad wypowiedzią kapelusznika, intrygująca postać. Zamówienie tym razem ozdobiłam przy użyciu sosu czekoladowego oraz laski cynamonu, zawsze starałam się dbać o estetykę podawanych deserów, starsza Pani chwaliła mnie za to. W końcu mogłam ponowni zawitać do opuszczonego towarzystwa, po drodze zastanawiałam się czy nie byłoby zbyt łakomym z mojej strony poprosić o dolewkę herbaty.

Anonymous - 15 Luty 2015, 12:05

Szary po prostu, łopatologicznie rzecz ujmując, nie lubił obcych gości. Może tamtego wieczora był odrobinę bardziej zdenerwowany z powodu nietaktownego pojawienia się Kapelusznika. Może to i Szary większość swego dzieciństwa spędził w sierocińcu - tam owszem nie uczono sztuki dobrego wychowania, jednak chłopak mimo to nadal potrafił się zaprezentować uroczo i co najważniejsze - pozytywnie . Z kolei ten tutaj jegomość Dar pochodził z zapewne wielce szlacheckiej rodziny, co tydzień jadał watę cukrową i inne tego typu wynalazku, a nie potrafił okazać odrobiny przyzwoitości. Tak odczytał w pierwszej chwili Ivan.
Uśmiechnął się do Revi - na jej droczącą się uwagę. Chyba zaczynał ją lubić. Może z tego względu, że nie rzuciła się na nowo przybyłego? Że nadal siedziała z nim, kosztując przepysznej herbaty z imbryka? Chłopak wyglądał intrygująco, ale też w pewien sposób odrobinę "psychopatycznie" - zwłaszcza ten uśmieszek. Zakłamany uśmieszek , pomyślał Echtbeergh. Znał takie osoby, sam często używał takiego uśmiechu - np. wtedy kiedy dolewał komuś trucizny do herbaty. Z takiej przyczyny nie skusił się na czekoladę, nie chciał ryzykować. Poza tym kawa smakowała naprawdę dobrze w połączeniu z tym sernikiem.
- Revi, czy dałabyś narysować mój portret? - zapytał od tak, starając się ukryć wszelkie inne uczucia niż radość. - Nie ukrywam, że widzę, że jesteś posiadaczką niezłego talentu. Z chęcią chciałbym posiadałbym jakiś twój rysunek.
W sumie to coś by się przydało na te puste ściany w jego mieszkaniu. Bo tak naprawdę prócz starej, zapadłej pryczy nie znajdowało się tam nic. Czy odrobinę chamskim byłoby zaproszenie dziewczyny do swego mieszkania w Krainie Luster? Lepiej powstrzyma się od tego na jakiś czas - znają się dopiero niecałą godzinę, a on zaprasza ją do domu - to absurdalne! Kiedy dziewczyna zniknęła celem zrealizowania zamówienia, chłopak nie kwapił się do wszczęcia jakiejś dysputy. Czegokolwiek. Chciał jak najszybciej uporać się z nieproszonym gościem, albo wręcz odwrotnie - przekonać się doń. Nie lubił gotować w sobie emocji - chciał aby albo opadły, albo wybuchły. Odrobinę prostacka ta druga opcja. Czyż nie?
Jego rozważania przerwała tedy wracająca koleżanka. Tak więc nie zagłębiał się w dalszą dysputę z samym sobą. Czekał na jej reakcję dotyczącą rysunku. Chyba go nie wyśmieje?

Anonymous - 15 Luty 2015, 15:23

- No dokładnie, trafiłeś idealnie! - zakrzyknął Dar na słowa Szarego szczerząc się tak, że jeszcze chwila a stwierdzenie "uśmiech dookoła głowy" będzie potrzebować nowej definicji.
Najwyraźniej był to jeden z tych osobników, którzy traktowali ironię jako doskonałą rzecz do bawienia się nią i ignorowania. Tudzież ci, którzy jej wcale nie łapali. Patrząc na niego nie można było ustalić o którą opcję chodzi, bo obie wydawały się jednocześnie nad wyraz prawdopodobne i całkowicie niemożliwe.
- Jednakże gdy już początek jest intrygujący to można liczyć nie na zjawiskowe zakończenie, lecz na zakończenie iście wybitne i niespodziewane - odparł już nieco spokojniej, na zakończenie kiwając głową, że nie ma nic przeciwko temu by dziewczyna się oddaliła.
Włożył kawałek czekolady do ust, jeszcze raz wyciągając ją w kierunku chłopaka. Na pewno nie? mówił jego wzrok. Ale jak nie, to nie zdawał się wypowiedzieć bezgłośnie, wzruszając ramionami i chowając czekoladę do kieszeni płaszcza.
- Oh, a skoro chcesz rysunek, to mogę zaproponować nawet więcej! Piękny obraz jestem w stanie wykonać, jaki sobie tylko zażyczysz. Technika do wyboru, kolorystyka i tematyka też oczywiście, mogę cię nawet przedstawić jako wielkiego króla, lub wspaniałego muzyka, czego tylko dusza zapragnie. - Jakże żywo ten mężczyzna gestykulował. Jego ręce już ciągnęły w powietrzu po nieistniejącym płótnie, malując szkice przedstawionych słów. I ten entuzjazm wydawał się być całkowicie prawdziwy, tak, jakby malowanie było jego i tylko jego wspaniałym żywiołem w którym czuł się tak pewnie, że kłamstwa były absolutnie nie na miejscu.
- Ale wymagałoby to pojawienia się w mojej rezydencji, gdzie mam i płótna i farby i wszystko co potrzeba, by ucharakteryzować kogoś, gdyż lepiej się czuję patrząc na malowaną osobę niż odtwarzając ją z pamięci. Bo cóż by było, gdybym namalował zbyt duże oko, lub zbyt długi nos? Toć to by była hańba i skaza na mym honorze! Dlategóż zapraszam pana do mnie nawet już w tym momencie, oh, i panienkę też, będziemy mogli urządzić zawody, albo mógłbym państwa oboje namalować. Już widzę ten piękny obraz, umiejscowiony w uroczej kawiarence, gdzie dwoje nieznajomych siedzi przy stoliku rozmawiając o niczym, przed nimi parująca kawa, nad nimi jemioła i tytuł "nie-zjawiskowy początek". Tak, to by było piękne! Chodźmy już w tym momencie! - zakrzyknął jegomość wstając z krzesła niezwykle podekscytowany.
Revi która słyszała większą część tej wypowiedzi poczuła, że to w sumie nie taki zły pomysł, by wybrać się z ekscentrycznym osobnikiem i zobaczyć jak maluje. Był tak szczery w swojej wyobraźni, że to przecież nie może być nic złego. Zobaczyć siebie na cudownym obrazie tego, jak siedzą w kawiarence takiej jak jej, nad kawą tak smaczną jak jej i rozmawiając tak przyjemnie o wszystkim i niczym jak tutaj, zanim pojawił się kapelusznik.

Rello - 19 Luty 2015, 18:40

Chciałam już odpowiedzieć na pytanie Szarego, czymś więcej niżeli życzliwy uśmiech, jednak Dar ubiegł mnie a natłok słów, jakie wydobywały się z jego ust przez chwilę mnie przytłoczył. Było mi miło, iż chłopakowi spodobał się mój styl, sądzę, że byłabym w stanie narysować jego portret, byłoby to nawet ciekawe artystyczne wyzwanie, bowiem rzadko wykonywałam ten rodzaj prac. Jednak sądząc po wypowiedzi Kapelusznika to pojawiła się właśnie ciekawsza oferta. Przez chwilę mnie to zasmuciło jednak nie dałam tego po sobie poznać z resztą sama nie wiem, dlaczego jednak entuzjazm, z jakim tak żywiołowo wypowiadał się nasz ekscentryczny gość zaczął mi się w dziwny sposób udzielać. Nagle poczułam się wręcz nienaturalnie zaintrygowana wizją chłopaka i oczami wyobraźni przeglądałam już zakamarki jego pracowni. A może ten pomysł spodobał mi się przez to, że miałabym dzięki temu okazję ponownie odwiedzić Krainę Luster?
-Cieszę się, że podoba Ci się to co tworzę jednak.. kredki i blok rysunkowy to niewiele, kiedy konkurencją jest płótno i farby. Ale i tak z chęcią mogę wykonać dla Ciebie rysunek, zawsze będzie miłą pamiątką naszego spotkania, prawda?
Zwróciłam się z tymi słowami do bruneta, byłam też ciekawa, jaki miał stosunek do pomysłu kapelusznika, który przez nagły zastrzyk energii miał problem z spokojnym pozostaniem na swym miejscu. Na stoliku przez białowłosym postawiłam sok cynamonowy oraz ciasto, tace zostawiłam na sąsiednim stoliku i ponownie umościłam się wygodnie na swoim krześle. Dopiero teraz, kiedy to nieznacznie się przechyliło, mogłam odczuć, iż drewniane elementu przy oparciu musiały się nieco rozszczelnić, przydałoby się to naprawić… nie byłoby dobrze gdyby któryś z gości nagle wylądował na podłodze, muszę zapamiętać, aby kupić klej stolarski. Zabawne jak bardzo zżyłam się z tym miejscem i jego właścicielką, wizyty stałych i zadowolonych klientów zawsze mnie cieszyły. Moje życie zdawało się takie zwyczajne, takie ludzkie.. jak na istotę magiczną chyba brakowało mi rozrywek.
-Przyznam, że to brzmi… całkiem ekscytująco. Z chęcią zobaczyłabym jak malujesz i nie ukrywam, że z chęcią odwiedziłabym Krainę Luster.
Wyznałam szczerze, delikatne zdenerwowanie sprawiło, że zaczęłam bawić się srebrną łyżeczką, którą właśnie obracałam w dłoniach. Owszem chętnie odwiedziłabym Krainę Luster może nawet mogłabym odwiedzić Aarona? Ciekawe jak zareagowałby na moją wizytę. Ponownie przeniosłam szmaragdowe spojrzenie na Szarego, ponieważ, mimo iż nasza znajomość nie trwała długo to zdążyłam go obdarzyć pewną dozą zaufania.
-Co sądzisz o tym pomyśle Szary? Jeśli się wybierzesz i ja to zrobię, aczkolwiek nie mam też nic przeciwko pozostania tutaj a nawet proponuję by na początek dokończyć kawę i deser.

Anonymous - 23 Luty 2015, 22:05

Nieznajomy w istocie wypowiadał się naprawdę energicznie. A przy tym elokwentnie, rytmicznie. To zaintrygowało Ivana. Uważnie wsłuchiwał się w treść komunikatu, analizując każde słowo dokładnie. Pomysł był odrobinę… furiacki. Chłopak pojawił się ni stąd ni zowąd i zapraszał ich do jego rezydencji . Kim właściwie był?
Propozycja jednak okazała się całkiem atrakcyjna. Właściwie czemu nie? Mógłby posiąść parę pamiątek po swojej podróży. A więc czy to był już koniec? Czy musiał wracać do Krainy Luster i żyć tam? Przecież tak niewiele spędził czasu poza nią. Świetnie byłoby się odrobinę odprężyć, zapomnieć o twarzach ofiar i pozować do obrazu, czyż nie? Taka mała odskocznia od brutalnego, nieprzyjaznego świata. Od owej nieubłaganej realności.
Przygryzł wargę i w duchu błagał by to nie on musiał podejmować decyzji. Ale kiedy zauważył na sobie spojrzenie Revi wiedział, że musi odpowiedzieć. Czy ufała mu? Zdążyła zaufać w tak krótkim czasie? Chyba odrobinę, skoro powierzyła mu ciężar decyzji. W sumie – nie dziwota, prezentował się wszak jako rozważny, logiczny chłopak. Nikt nie wiedział, że w jego sny, ba, myśli często były BARDZO absurdalne.
– Eee… – zaczął odrobinę nieswojo, warząc w głowie każde następne słowo – cóż… jeśli o mnie chodzi to mogę przystać na takową propozycję. Zawody? Czemu nie. Ale niech szanse będą równe. Ufam, że waćpan posiada kilka pędzlów więcej, może znajdzie się jeszcze jakaś dodatkowa sztaluga dla mej koleżanki? – Spojrzał na chłopaka, nie okazał strachu czy lekkiej konsternacji. Spojrzał mu prosto w oczy z honorem, czystą duszą. Któż mógł znać jego przeszłość i to, że honoru nie miał za grosz? Właśnie – nikt.
– Naturalnie – zaczekajmy do zamknięcia lokalu. Przecież nie chcemy, żeby Revi miała potem jakieś problemy, czyż nie? Poza tym… piję kawę pierwszy raz w życiu, pozwól że mi się nią nacieszyć. – Wymusił się na uśmiech, wyszczerzył rząd zębów i łyknął zdrowo z wysokiej szklanki. Sernik skończył się co prawda, ale herbata nadal parowała sobie, mając w poważaniu pośpiech co niektórych.
Postanowił się przemóc, chłopak był miły. Może odrobinę zwariowany, ale kto nie wiedział lepiej czym jest szaleństwo, jak nie on?
– Herbaty? – zapytał Dara, wyćwiczonym ruchem nalewając do filiżanki herbaty i podstawiając ją pod nos chłopaka. Cytrusowy zapach roznosił się dokoła, kusząc i zmysłowo działając na zmysły. Owa całkiem przyjemna woń obezwładniała i kazała na chwilę przystać, zapomnieć o wojnach i śmierciach…

Anonymous - 1 Marzec 2015, 23:34

Mężczyzna popatrzył na nich jeszcze przez chwilę stojąc, po czym najwyraźniej uświadomił sobie, że trochę za bardzo dał się ponieść emocjom, gdyż odchrząknął, po czym usiadł, wsłuchując się w słowa towarzyszy.
Skosztował wyśmienitego ciasta kiwając przy tym energicznie głową na słowa dziewczyny. Przez chwilę nie był pewny, czy zjeść kolejny kawałek, czy już odpowiedzieć, co było doskonale widoczne, jednak gdy tylko chłopak powiedział swoje zdanie na temat zawodów gorliwie przytaknął i dodał:
- Ależ oczywiście, nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. W końcu gdyby to nie były te same narzędzia to mogłoby być to niesprawiedliwe. No chyba, że panienka czuje się jednak bardziej pewna w rysunku, niż malarstwie - zakończył z ledwie dostrzegalnym pytajnikiem na końcu, patrząc wyczekująco na Revi.
Znów nabrał na widelczyk kawałek ciasta i znów było widać, jak bardzo się nad nim zachwyca. Czy to nie było przypadkiem zbyt teatralne? Być może, ale warto zauważyć, że jego postać cała wydaje się być jakby właśnie urwała się z jakiegoś przedstawienia teatralnego i odtwórca jeszcze nie wyszedł z roli, bo zbytnio mu się spodobała.
Z kolei gdy upił łyk soku pokiwał z uznaniem. Chyba nie zachwycił go aż tak, ale najwyraźniej zły też nie był. Pochłonął kolejny kawałek ciasta i znów pokiwał głową.
- Szkoda byłoby zmarnować tak wspaniałe wytwory. Któż jest twórcą tego kulinarnego arcydzieła? - spytał patrząc na ciasto jakby to była najwyższa świętość. Oczami wyobraźni wręcz można było zobaczyć, jak zastanawia się jak urządzić dla tego placka ołtarzyk, gdzieś w kuchni.
W końcu spojrzał też na Szarego i jego propozycję herbaty. Popatrzył mu prosto w oczy i widać było, jak toczy się w nich walka. Jaka konkretnie? Pewności brak, ale ostatecznie znów się rozpromienił i znów pokiwał głową.
- Poproszę - powiedział, pomijając, że przed chwilą narzekał na herbaciarskie sztuczki.

Rello - 7 Marzec 2015, 00:39

Słysząc odpowiedź Szarego, łatwo dało się po mnie dostrzec, iż właśnie tego typu wypowiedzi oczekiwałam. Ponowna wizyta w Krainie Luster napawała mnie niezwykłym entuzjazmem, starałam się jednak w pewnym stopniu powściągać swe emocje, nie chciałam wypaść na osobę niedojrzałą przy moich aktualnych towarzyszach. Troska ze strony Szarego była miła i obdarzona z mej strony ciepłym uśmiechem, kiedy jednak Dar skierował do mnie pytanie skradł tym samym moją uwagę.
-Hmmmm…
Zamyśliłam się przez moment, ponieważ odpowiedź nie byłam wcale taka łatwa. W istocie czułam się lepiej w sztuce władaniem ołówkiem bądź kredkami jednak płótno i farby, to brzmiało kusząco. Chciałam spróbować, tym bardziej, że tutaj nie prędko będę miała okazję, nie oszukujmy się akcesoria artystyczne nie należą do tanich. Aron malował, może i ja w takim razie potrafię? W końcu on mnie wyśnił, może akurat to jedna z tych rzeczy, które mamy ze sobą wspólne?
-Właściwie nie miałam okazji wcześniej pracować na tego rodzaju materiałach, ale z chęcią spróbuję. Szybko się uczę, więc myślę ze warto spróbować, a nóż wyjdzie z tego coś intrygującego. A jeśli nasz model nie będzie zadowolony z obrazu to obiecuję jakoś zadość uczynić w razie poniesionej porażki.
Raczej godziłam się z myślą o zajęciu drugiego miejsca w końcu miałam stanąć w szranki z profesjonalistą, jednak nie przeszkadzało mi to, bardziej liczyła się dla mnie zabawa, bo czy nie o nią tu chodziło, o zapisanie kilku przyjemnych wspomnień w skarbnicy swej pamięci? Tak, do tego właśnie powinniśmy darzyć.
-Jeśli można to proszę o dolewkę, herbata jest naprawdę wyśmienita, mógłbyś mnie nauczyć tak komponować smaki, klienci naszej kawiarni na pewno byli by zachwyceni mogąc spróbować tego typu specjałów. A co do ciast, oba piekła Pani Olivia, właścicielka, sympatyczna starsza Pani o bardzo dobrym sercu.
Kiedy wspominałam o starszej Pani doszedł do mnie fakt, że ta będzie się martwić, jeśli zniknę tak bez słowa, nie chciałam jednak budzić jej o tej porze. Na chwilę odstawiłam filiżankę i odwróciłam się do stolika za naszymi plecami, na którym to leżały moje przybory do rysowania, zabrałam z blatu kilka czystych kartek i niebieską kredkę. Na chwile wyłączyłam się z dyskusji i zapisałam na kartce wiadomość dla Pani Olivi, o tym, że wybrałam się na przyjęcie do przyjaciółki i wrócę za jakiś czas. Cóż może nie brzmiało to dobrze, jednak na pewno lepiej niż wybieram się do obcej krainy z dwójką chłopaków, których znam może z godzinę? Ale cóż życie ma się jedno i trzeba z niego korzystać póty trwa.
-Dokończcie spokojnie odniosę tylko naczynia, zamknę lokal i możemy ruszać.
Wstałam od stolika a kartkę z wiadomością położyłam na ladzie barku opierając go o kasę, tam powinien być szybko dostrzeżony.

Anonymous - 18 Marzec 2015, 17:38

Właściwie jak miało to wyglądać? On, morderca Anarchs, zamierzał pozować dla dwójki odrobinę bujających w obłokach osób? Czy to miało sens? Poza tym, czy on w ogóle nadawał się na modela?
Szarak toczył istną bitwę ze sobą, mimo że na zewnątrz nadal wyglądał nużąco spokojnie, bez jakichkolwiek oznak tak zagorzałej walki wewnątrz. Może oczy mogły coś zdradzić, uchylić rąbka tajemnicy, lecz nic więcej. Głęboko w duchu dziękował, że nie należy do "tych osób", które oblewają się rumieńcem. Był bowiem pewny co do joty, iż w tamtym momencie owy rumieniec zalałby całą jego twarz.
Powoli chwycił za imbryk i zgodnie ze wszystkimi zasadami jakich go nauczono nalał herbaty do filiżanki. Wkrótce na nowo w izdebce zapanował specyficzny zapach cytrusów, kuszący i namawiający do skosztowania naparu.
- Nie wiem... - zaczął odrobinę nieswojo - nie wiem... czy jestem kimś odpowiednim do pozowania. Przecież niczego nie osiągnąłem, może to odrobinę głupie, ale czuję się odrobinę zawstydzony.
Ivan! Na sto żbików! Masz prawdo do pozowania. Gdzie jest napisane, że pozować może tylko Lady Gaga czy Elżbieta I? Nigdzie. Zatem jak najbardziej możesz oddać się tej... ciekawej czynności. No jasne! Siedzenie przez kilka godzin nieruchomo. Nic tylko się zbijać o taką robotę. Ivanie, to nie będzie nudne widowisko, zapewniam cię , mówił w głowie słodziutki głosik. Revi i ten tutaj jegomość to z pewnością artyści warci uwagi. Ich pojedynek - to zapewne nie lada przeżycie! Wypuścił cichutko powietrze i postanowił zaufać owemu odrobinę schizofrenicznemu głosowi. Może to tylko była jego ludzka, rządna przyjaciół cząstka duszy? Czy był samotny? Zapewne. Czy mógł teraz się wycofać i pójść gdzie indziej? Zapewne. Ale mimo to siedział tutaj, walczył z jakimiś głupimi myślami. A odpowiedzą było jedno słowo, rzeczownik. Wyalienowanie.
Wkrótce czas pracy koleżanki zaczynał dobiegać końca, toteż przystąpił do czynności pakowania swoich "manatków". Schował rozłożone na cienkim papirusie zioła, upchał je głęboko, tak by ich nie zgubić. Może po drodze napadnie ich jakiś garnizon Morii i miła herbatka będzie jak znalazł? Może znów ich przekupi?
Szary był typem "ostrożniaka" i lubił mieć wszystko na zaś. Nawet tą podróż musiał zaplanować do do punktu i podpunktu.
- Revi, mam nadzieję że nie będziesz miała żadnych kłopotów z naszej podróży do Krainy Luster. - Ton jego głosu był dosyć wysoki, w sam raz by go usłyszała z takiej "odległości".

Anonymous - 18 Marzec 2015, 22:56

Chłopak był wyraźnie szczęśliwy z takiego obrotu sprawy. I choć nie powiedział nic więcej, to bezgłośnie zachwycał się nad herbatą Szarego, co było doskonale widać i wręcz czuć ten rodzaj szczęścia z kosztowania czegoś pysznego. I choć na początku miał podejście do herbaciarskich sztuczek takie, jakie miał, to teraz najwyraźniej mu to już nie przeszkadzało. Specyficzna osobistość, zdecydowanie specyficzna.
Revi powróciła gdy Dar właśnie odstawił pustą już filiżankę. Z kolei gdy dziewczyna na powrót przysiadła on poderwał się z miejsca. Jego uśmiech stał się jeszcze bardziej intrygujący i zaraźliwy, a dźwięk klaśnięcia w dłonie, które zaraz wykonał, rozniósł się po lokalu niczym uderzenie zegara, zwiastujące nadejście nowej pory.
- No to komu w drogę temu czas – powiedział radośnie.
Pochylił się nad stolikiem na tyle szybko, że jego towarzysze nie zdążyli się poruszyć, złapał ich za dłonie… I byli już gdzieś indziej.


Zapraszam tutaj -> http://spectrofobia.cba.p...p?p=47424#47424
Stwierdziłam, że lepszy moment mi się nie trafi, więc postanowiłam trochę mocniej niż do tej pory pokierować akcją. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie. ^^

Aaron - 5 Sierpień 2015, 15:46

Oto Kawiarnia Kaprys – nazwa aż prosi się o uznanie jej za cel tej podróży.
Ale od początku.

Podczas spotkania w Kipiącej, doznał niewidzialnych obrażeń. Początkowo miał trudności z ignorowaniem ich (bo uznał, że nie mogą być prawdziwe, skoro fizycznie nie są dla niego dostrzegalne), lecz z czasem, zwłaszcza przy pomocy zażycia środków przeciwbólowych, przyzwyczajał się do piekącej, nieistniejącej rany, aż funkcjonowanie z nią stało się łatwe. A niewiele później mózg zrozumiał, że nic ciału nie dolega i ból uciekł w zapomnienie.

Obiecał Revi, że odwiedzi ją dość prędko, że odwiedzać będzie często, będzie ją chronił. Dzisiejszy dzień uznał za odpowiedni na poszukiwania towarzyszki swojego serca. Ubrany był w ubiór nieznacznie przegoniony biegiem ludzkiej mody: czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder. Przelunatykował się do Świata Ludzi, w jeden z akuratnie opustoszałych zaułków centrum miasta. Wyszedł na główną alejkę i poszukiwał budynku z kawiarnią, dużego na tyle, by pomieścić w swoim układzie mieszkanie. Natrafił się na słuszny cel podróży i wszedłszy do środka, skierował się do lady i przysiadł na stołku. W pobliżu starsza Pani czymś się zajmowała, a po złapaniu kontaktu wzrokowego, odparł:
- Dobry Wieczór – bo zachodziło słońce pomiędzy blokami. - Poproszę… – objął jednym rzutem kilka małych banerów promujących dostępne napoje - czekoladę z rubinem cytrynowej melodii. – powtórzył za nazwą, która najbardziej mu się spodobała ze wszystkich.
Kiedy wstępna formalność zamówienia dobiegła końca, poruszył temat poszukiwań swojej ulubienicy:
- Poszukuję pewnej osoby, młodej kobiety. Posiada długie, kasztanowe włosy, jest niskiego wzrostu i lubuje w srebrnej biżuterii. Pracuje w jednej z kawiarni, ale, niestety, nie wiem, w której. – Określił bez chwili zawahania cechy jej wyglądu, nieodbiegające od określających tą, którą przez kilka lat miał na co dzień przy sobie.

Rello - 5 Sierpień 2015, 16:12

Starsza pani była właśnie zafrasowana próbami konfrontacji z komputerem, wytrwale, bo już od ponad dwóch godzin starała się ułożyć nową kartę, która miała w niedługiej przyszłości zagościć w istniejącym już menu kawiarni. Problemu nie stanowił jednak wybór nowych specjałów a raczej wpisanie ich nazw w odpowiedniej kolejności i stylistyce do otwartego okna dokumentu. Zwykle takimi sprawami zajmował się syn starszej Pani teraz jednak wybrał się z żoną na urlop, więc przyszła emerytka musiała poradzić sobie sama, a łatwym to nie było gdyż nieopatrznie wciśnięty błędnie klawisz a to kasował niedawno zapisane słowa, a to przenosił je w dół strony albo sprawiał, że wszystkie litery były drukowane. Koszmar właścicielki przerwało na chwilę pojawienie się kolejnego gościa, na którego widok starowinka aż musiała poprawić okulary, które zsunęły jej się z nosa. Nie wiadomo czy kobietę bardziej zaintrygował niecodzienny ubiór czy może białe włosy u stosunkowo młodej jeszcze osoby, w każdym razie jej już nie tak bystry wzrok zdążył kilka razy zlustrować przybysza.
-Dobry wieczór, dobry wieczór. Zaraz zajmę się twoim zamówieniem młodzieńcze, muszę jeszcze tylko dopisać coś na tym diabelskim urządzeniu.
Gdy po chwili ponownie jakiś złośliwy klawisz pokrzyżował plany staruszki ta westchnęła z lekkim podirytowaniem i podeszła do drewnianych drzwi prowadzących do kuchni, uchyliła je i dwukrotnie nacisnęła na przytwierdzony do nich dzwonek, po czym całkiem donośnym tonem oznajmiła.
-Czekolada numer 6 do lady, tylko raz, raz kochanieńka!

Po tym z powrotem domknęła drzwi i usiadła wygodnie ponownie zerkając na nietypowego młodziana siedzącego przy ladzie, który to właśnie zadał jej pytanie. Wyraz twarzy kobiety stał się dość podejrzliwy, ponownie zlustrowała Aarona wzrokiem, po czym podrapała się po pomarszczonym policzku.
-No może i kojarzę taką Pannę, może i tak. Ale czegoś Ty by synku od niej chciał?
Pani Olivia od razu domyśliła się, iż mężczyzna mógł szukać jej pracownicy jak i drogiej podopiecznej, którą też traktowała niczym wnuczkę i dlatego też wolała dowiedzieć się, czego to i kto mógł od niej chcieć.


Kiedy Pani Olivia poinformowała mnie o nowym zamówieniu, byłam właśnie w trakcie wykładania w pieca świeżej partii waniliowych i czekoladowych maślanych ciasteczek? Były pyszne i całkiem szybko nauczyłam się je wypiekać, choć i daleko mi jeszcze było do kunsztu cukierniczego Pani Olivi. Odłożyłam na bok gorące blachy i zabrałam się za przygotowywanie czekolady, zajęło mi to kilka minut głównie przez fakt, iż przykładałam się w kwestiach dekoracyjnych to też bitą śmietanę oprószyłam startą skórka cytryny i drobnymi listkami mięty. Względnie otrzepałam się z pozostałości mąki i ruszyłam, aby podać zamówienie. Kiedy otworzyłam drzwi i znalazłam się w Sali przez dłuższą chwilę stałam zaklęta niczym posąg wpatrując się w dobrze znane mi oblicze. Po krótkiej chwili wyraz zdziwienia zastąpiło ożywienie a na mych ustach pojawił się delikatny uśmiech.
-Aaron?
Spytałam jakby z niedowierzaniem podchodząc w jego stronę, dalej jednak rozdzielała nas długa lada a Pani Olivia bacznie się nam przyglądała. Zupełnie nie spodziewałam się wizyty lunatyka, zmieszałam się nieco zdając sobie sprawę, że jestem jeszcze tu i ówdzie umorusana mąką, dobrze, że chociaż założyłam fartuch, który przyjął na siebie większą część nieporażanych zabrudzeń. Od południa miałam dyżur w kuchni a to oznaczało walkę z ciastem, kremami, produktami sypkimi i tak dalej.

Aaron - 5 Sierpień 2015, 16:18

Gdy tylko starsza Pani odezwała się wiedział, że nie będzie z niej najlepszy informator. Tak, nazewnictwo odpowiednie do jego wyobrażenia na świat pełen informacji i jej sprzedawców, kłębiący się chyba od urodzenia w umyśle każdego lunatyka. Przez moment pożałował złożenia zamówienia, a przecież w sakiewce nie przelewało się funtów co niemiara. Minęły te czasy, gdy bywał tu częściej niż gdziekolwiek indziej, a wówczas wspomniana waluta wypełniała jego kieszenie.
Najpewniej komputery to i jego słaba strona. Kiedyś posiadał telefon starej daty i to właściwie jest jego największe osiągnięcie w temacie elektroniki. I właściwie, po co mu więcej? Elektronika jest zbędna: zatrzymanie czasu sprawia, że jest bezużyteczna, w przeciwieństwie do na przykład listów czy liczydeł, z których korzystania nic mu wówczas nie ogranicza.

Posłyszał o wezwaniu obsługi i nadzieja na odnalezienie w tym lokalu swojej zjawy wzbiła się na wysokość jego myśli - pomyślał o tym w kryterium szczęścia i dobrej intuicji. Jednak otrzymawszy odpowiedź nieociekającą w ściślejsze informacje, zmuszony był wydać rozsądne wytłumaczenie, którego babcia chytrze się domagała. W pierwszej kolejności pomyślał o opowiedzeniu się za ojca Revi, następnie za jej ukochanego. Na pierwszą personę był zbyt młody, na drugą za stary. Kolejna opcja to rodzeństwo, ale dokumentów z nazwiskiem nie posiadał żadnych. Zresztą, nie było jego celem mówienie prawdy, zwłaszcza, ze nadal nie ustalił, kim Ona dla niego jest - bo i nie da się jednoznacznie tego określić.
- To moja dawna znajoma, którą chciałem odwiedzić, lecz nie pamiętam, w której kawiarni pracuje.
Koleżanka. To brzmi śmiesznie skromnie, ale nic lepszego nie miał na ten moment. A i tak wyszedł z tego dobry deal w jego mniemaniu.
I Poszukiwana objawiła się mu zanim otrzymał odpowiedź. Szmaragd oczu przez moment był jedynym, co widział, jego zamarcie musiało być przez staruszkę zauważone. Wciąż nie spuszczając wzroku z najdroższej mu osoby, zwrócił się do babci:
- Myślę, że trafiłem do dobrej kawiarni, prze Pani.
Choć liczył, że zastanie ją po godzinach pracy by swobodnie mogli wyjść na ulicę i pozostać ukryci w kurtynie nocy, być dla świata anonimowymi spacerowiczami.
Optymizm i tak szeptał mu, że cała noc jeszcze przed nimi.
- O której Pani pracownica kończy zmianę? - zapytał szefową, wraz z powróceniem do rzeczywistości. Nie było w końcu dobrą praktyką zaczepiać pracowników bez wcześniejszego nadania im czasu na takie nieformalności.

Rello - 5 Sierpień 2015, 16:22

Z zamyślenia wyrwała mnie filiżanka, która zaczęła parzyć już moje palce. Wizyta Lunatyka była dla mnie niezłym zaskoczeniem, jednak sprawiła mi radość. Starałam się jednak nie zdradzać z nadmiarem emocji, ponieważ pani Olivia łatwo wychwytywała takie rzeczy a to oznaczało późniejszą lawinę pytań.
-Wygląda na to, że jednak się znacie. No dobrze skoro masz gościa to możesz już skończyć na dziś, zamkniemy nieco szybciej i zajmę się sprzątaniem. W końcu goście to u Ciebie rzadkość poza tą zwariowaną koleżanką z tym śmiesznym kapeluszem. No, więc jesteś już wolna.
-Bardzo Pani dziękuję, jest Pani pewna, że…
-Twój kolega też chyba lubi kapelusze, ale przynajmniej ubrać porządnie się potrafi a nie to co te dzisiejsze chłopaki z portkami opuszczonymi niemal do kolan. Tylko z tym utlenianiem włosów to przesadziłeś młodzieńcze.
Pani Olivia weszła mi w słowo a co gorsze zaczęła się rozkręcać i dobrze wiedziałam, że jeśli teraz nie zabiorę stąd Aarona to starsza Pani tak łatwo nie da mu spokoju. Dlatego też z nieco zakłopotanym uśmiechem wyminęłam ladę i podeszłam do lunatyka wręczając mu zamówioną czekoladę.
-Jeszcze raz dziękuję. W takim razie, jeśli nie ma Pani nic przeciw pójdziemy już.
Chciałam już ruszyć na górę, aby zaprowadzić białowłosego do swojego pokoju, przypomniałam sobie jednak, że muszę jeszcze ułożyć ciastka do pudełek, przy okazji mogłabym zabrać kilka w ramach poczęstunku.
-Muszę jeszcze tylko zrobić jedną rzecz, czy mógłbyś na mnie chwilę poczekać na górze? Idź schodami na górę, mój pokój jest na końcu korytarza po lewej. Za moment do Ciebie dołączę.
Obiecałam a kiedy tylko lunatyk udał się na górę ja w pośpiech ruszyłam do kuchni i tak jak miałam w planach zajęłam się pakowaniem gorących jeszcze ciasteczek. Nie pamiętam bym kiedyś robiła to w tak ekspresowym tempie. Kiedy już skończyłam pakowanie zabrałam talerz z odłożoną porcją ciastek i pospiesznie ruszyłam w kierunku schodów. Starsza Pani nie miała czasu na uzupełnienie informacji, bo właśnie rozliczała parę opuszczającą kawiarnię.

Pod moją nieobecność Aaron mógł się rozgościć w niewielkim aż całkiem przytulnym pokoju. Pojedyncze łóżko przykryte puchową pierzyną, kilka szafek i półek z książkami oraz biurko mieszczące się pod ścianą nieopodal okna. Raczej mało, co rzucało się tu specjalnie w oczy, meble z bukowego drewna wykonane były w dawnym stylu, ściany miały kolor lawendy, z którą kontrastowała żywa zieleń kilku roślinek doniczkowych. Nad biurkiem umieszczona była spora korkowa tablica, którą przyozdabiały najnowsze rysunki lokatorki, wiele z ich przedstawiało miejsca, jakie zapamiętała z ostatniej wizyty zarówno w krainie luster jak i szkarłatnej otchłani. Jeszcze jednym godnym uwagi miejscem był nocny stolik, na którym spoczywały jej wszystkie zdobycze z przygód, czyli niewielka marionetka, tajemnicza księga oraz bransoletka przyozdobiona wizerunkiem wilczego a może lisiego łba.
Zanim weszłam do pokoju szybko zdjęłam zabrudzony kuchenny fartuszek, pozostawiając go w wiklinowym koszu na pranie. Po tym jednak spokojnie przekroczyłam próg swego pokoju, szukając wzrokiem swego gościa.
-Wybacz, że musiałeś czekać.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group