Aaron - 3 Czerwiec 2016, 21:46 Z biednym królikiem, zawiniętym w płaszcz i trzymanym na rękach, choć raczej z króliczą księżniczką, wszedł ostrożnie do latarni. Wydawało mu się, że na zewnątrz jakieś zwierze grasowało, ale nie przyglądał się temu, nie spostrzegł tego wielkiego królika. Teren nieogrodzony to i bestie się tu ganią. Od razu usiadł na kanapie w salonie, delikatnie kładąc obok siebie króliczą wraz z płaszczem. Aktualnie spała.
Mignęła mu kątem oka postać Doll, zamiatającej podłogę. Sam wyglądał na dość zmęczonego, pozbawionego snu od dłuższego czasu.
- Witaj, Doll. Znalazłem - ją albo go - na skraju malinowego lasu. Ma złamaną tylną nóżkę. - wyszeptał, upewniając się, ze zwierze się nie zbudziło, a na koniec łapiąc ze służką wzrokowy kontakt.
Pozostawił ją, a samemu zdjął buty i kapelusz, zaś papierową torbę z upiornymi ciasteczkami położył bezszelestnie na stoliku. Pozostał w ciemnych, materiałowych spodniach i w grafitowej koszuli w prążki.
- Zaraz przyjdę, poszukaj czegoś do usztywnienia łapki.
I udał się do Hydromitu, gdzie wziął szybki, chłodny prysznic, przebierając się w szlafrok oraz japonki, i wychodząc z paczką pierwszej pomocy. Miał mokre włosy i czuł jak krople wody spływają mu po plecach. Ale nie było go ledwie parę minut. Czuł się też o wiele lepiej: przytomniej, świeżej.Anonymous - 3 Czerwiec 2016, 22:39 Sprzątu sprzątu. Jak zwykle zamiatała wszystko do perfekcyjnej czystości. Mistrz zasługiwał na wszystko co najlepsze więc starała się ile tylko mogła, aby zapewnić mu wszelkie możliwe eksluzywy. Dbała o wszystko, o co tylko mogła. Nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Rzuciła w przelocie okiem i dostrzegła swego mistrza. Omygy. Doznała właśnie ostrego szoku.
"Czemu ten walony pajac nigdy nie ostrzega! Tyle nie gotowe, a ja wyglądam tak tragicznie! Matko jedyna! Wstyd i hańba! Jestem beznadziejna!"
Popędziła do kuchni i zaczęła szybko przygotowywać poczęstunek, w tym i wcześniej zebrane malinki. Jednocześnie używając telekinezy wyjęła ponownie apteczke pierwszej pomocy oraz zaczęła przemywać wszystko co mogła za pomocą szmatki. Skończyła z jedzeniem i popitką, wiec błyskawicznie pobiegła wszystko rozłożyć. Jednocześnie sprzątała w trybie ultra i pooprawiała wszystko co się tylko dało, będąc ciut przesadnie perfekcyjna. Ogarnianiała kilka rzeczy naraz i to w wielkim pośpiechu. Gdyby ktoś to dostrzegł, byłby zapewne pod dosyć mocnym wrażeniem.
Kiedy tylko usłyszała kroki mistrza, skończyła przygotowania. Rozwiesiła nawet transparent o napisie: "Witaj w domu Mistrzu". Na stolu znajdowała się uczta powitalna, latarnia posprzątana była na błysk, a przed króliczkiem stała królicza służąca z apteczką pierwszej pomocy w ręku. Była ciut umurusana i widocznie zawstydzona oraz rozgoryczona, że nie każda rzecz w latarnii była idealnie i zupełnie perfekcyjnie przygotowana. Mistrz powinien mieć przecież najlepszą służbe i zapewnione najlepsze usługi. Bo jest najlepszy ze wszystkich.Aaron - 4 Czerwiec 2016, 08:32 Ta dziewczyna wciąż zadziwiała go swoim zaangażowaniem w czynienie porządków. A może dziś na to zwrócił szczególniejsza uwagę? Kiedy zszedł piętro niżej, czekało na niego jedzenie, a Dollcia już miała ze sobą apteczkę. Swoją bezradnie odłożył na któryś z pobliskich mebli, zapewne na jakiś stolik czy komodę.
- Świetnie - odparł, przyglądając się stanu królika. Niby to nie powinno być jego zmartwieniem, ale postanowił wspomóc ją w łataniu urazu. - Z czym ci pomóc? - zapytał, przyglądając się różnym rodzajom bandaży i czemuś, co powinno służyć za usztywnienie.
Znał pewne podstawy leczenia, ale nie miał do tego drygu w dłoniach, nie zajmował się też tym wiele razy. W młodości, kiedy jeszcze rodzeństwem się opiekował, pomagał im przy częstych urazach. Dziecko bez obdarć, stłuczeń czy nawet złamań raczej nie ma prawa istnieć. Zwłaszcza w magicznej krainie, gdzie poziom zabaw jest bardziej niebezpieczny niż w świecie ludzi. Ale też i królik to nie to samo co magiczny, który powie, co i gdzie boli, a na komendę nie ruszaj, będzie starał się tego nie robić.
- Chciałbym, aby został tu do czasu aż wyzdrowieje. A może i na dłużej, jeśli nie będzie zbytnio się oddalał?
W razie potrzeby przytrzymywał coś, tudzież zawiązywał. Dotychczas w podobnej sytuacji raczej nakazywałby służce zaopiekować się zwierzęciem i puścić wolno możliwie najszybciej. Nie chciałby też niepotrzebnie angażować się w pomoc, no bo po co, zrobi sama, przecież potrafi. Teraz było inaczej. Więcej było w nim czułości do świata, był inny. Rozmarzony, tknięty pewną tęsknotą, niesiony uczuciem. Był nieco inny, ale nie była to wielka zmiana - może o jakieś kilkanaście stopni.
Ale wyczuwalna dla kogoś, kto tak często ma z nim styczność.Anonymous - 4 Czerwiec 2016, 13:51 Zajęła się usztywnieniem łapki biednego zwierzątka. To troszkę zabawne, ale ostanio coraz częściej musiała zajmować się rannymi istotami. To ciekawa odmiana, bo zwykle sama zajmowała się tym by te rany były śmiertelne. Niedawno zajmowała się bratem Mistrza, teraz tym króliczkiem. Radziła sobie z tym coraz lepiej i nabierała coraz większej wprawy. Aż zaczynała robić się z siebie dumna, w końcu im więcej umiała tym była bardziej pożyteczna. A najważniejszym przecież było, aby jak najbardziej się przydać. Użyteczność to bardzo ważna cecha. Doll za żadne skarby nie chciała jej stracić. Trochę to zajęło, ale w końcu co zrobione zostać miało, udało się skończyć. Dziewczyna przeciągnęła się po czym zebrała wszystko co było już niepotrzebne.
Zauważyła, że jej mistrz zdawał się być ciut inny niż zwykle. Napawało ją to podejżliwością. Coś musiało się wydarzyć. Coś przykrego dla mistrza? A może przypomniało mu się coś. Kto to wie, w sumie to nie jej sprawa. Z drugiej jednak strony, co jak winną była.. kobieta? Co jeśli uwiodła mistrza? Biedak może nie wiedzieć w co się wpakował. A ona musiała by się pozbyć tej kobiety. Nic co stwarzało zagrożenie dla Mistrza nie miało prawo żyć. Uśmiechnęła się delikatnie pod maską, przecież nie było możliwości aby coś takiego się wydarzyło. Zresztą nie chciała sobie znów niepotrzebnie brudzić ubranka krwią. Tak trudno to potem zmyć. Jak już skończyła, wróciła i siadła sobie na kolanach przed swoim mistrzem. Wyjęła karteczkę i zaczęła pisać. Jak skończyła, podała karteczkę mistrzowi.
"Witaj w domu Mistrzu. Wszystko zostało przygotowane na twój powrót. W międzyczasie wpadł twój brat. Zajęłam się jego ranami. Niestety już poszedł, choć zostawił tu swojego królika. Jak się udała podróż? Czyżbyś zapoznał kogoś nowego?"Aaron - 11 Czerwiec 2016, 13:26 Wspierał ją w leczenie królika, instynktownie podając te elementy z apteczki które byłyby potrzebne i przytrzymując królika tak, aby jej zgrabne dłonie miały jeszcze lepsze warunki udzielania pomocy. W tym czynie to on miał niższą rangę, on był wspierającym. Ale nie jest to ewenement w całej ich relacji. Już nie raz wykonywał rzeczy, które powinna służka, nie raz tez dopuszczał ją do wiedzy z którą z nikim się nie dzielił. Nie akceptował statycznego, arystokratycznego modelu; ale także i był przeciwny niewolniczemu służeniu. Skłamałbym jednak mówiąc, że coś pomiędzy miało tu miejsce, gdyż Doll miała większe uprawnienia od obu przytoczonych koncepcji. Z samotności, potrzebował kogoś do towarzyszenia mu, przez co nie stała się tylko służką. A teraz, ubiegłej nocy, poznał się na tym, że apetyt rośnie w miarę jedzenia - z miłości zapragnął kogoś będącego jeszcze bliżej niego, ale pewne tajemnice z tego chciałby wykluczyć, albo oddalić w czasie ich ujawnienie.
Pozycja Doll nie powinna być zagrożoną. To Samotność powinna mieć pretensje do Aarona o to, że nie ma już dla niej żadnego miejsca.
Skinął głową po przeczytaniu pierwszych słów, a przy kolejnych utkwił w pauzie zamyślenia.
- Och, czyżby to Eliot. - bardziej przypuszczał niż zapytał. Nie wiedział o tym, aby miał się z Reile pokazywać, co właściwie bardziej przypisywałby Dorianowi, ale to Eliot miał większą tendencje do znikania bez wieści. I lepszy powód do odwiedzenia go - (nie)dawno przecież pili w barze.
- To pewnie ten Królik buszował w zaroślach koło latarni. Czyli wróci po niego. To dobrz-...
Urwał słowo, zastanawiając się, czemu pozostał. Mógł mieć potrzebę przelunatykowania się, a może
- jesteś pewna, że to nie jest prezent dla Ciebie?
Zaśmiał się przelotnie.
Dłużej myślał nad tym, co powiedzieć o jego podróży i jej efektach. Pogłaskał królika spoczywającego na kanapie, upewniając się w tym, że zasnął. Skierował się do części jadalnej, zasiadając do uczty. Założył serwetkę pod szyją i przystąpił do degustacji posiłków,
- Byłem w Dyniowym, a także w Upiornym Miasteczku...
Smakowało mu, wiedział też, że wszystkiego nie będzie w stanie zjeść - jak zwykle, naszykowała nadmiar. Sięgnął tez po jeden z trunków, zapewne wino, a pytający wzrok przenosząc na Doll, czy także zamierza się napić.
- Spotkałem pewną Upiorną Arystokratkę. Ale inną: nie pomieszkuje z sobie podobnymi, a i ona sama jest poddana pewnym zmianom. To sprawka MORII.
- kontynuował rozpoczętą opowieść. - Jest bardzo piękna. I posiada ogniste uosobienie.
pssst... czy Aaron wie, że Doll jest Cyrkową?;DAnonymous - 15 Czerwiec 2016, 21:21 "Hmm.. nie byłam dawno już w tamtych miejscach. Ciekawie jak obecnie wyglądają. Fajnie byłoby je jecze kiedyś zobaczyć." Nie żeby się jakoś jej specjalnie podobały, ale lubiła odwiedzać różne miejsca. Świat zewnętrzny jest niezwykle piękny, a ona uwielbiała po nim wędrować. Oczywiście nie znaczyło to, że nie podobało się jej w latarnii. Lubiła ją bardzo mocno i z dumą nazywała swoim ukochanym domem. Było w niej bardzo spokojnie. A trzeba przyznać, że cyrkówka nie przepadała zbytnio za tłokiem. Skierowała się wstając za Aaronem, nie opuszczając go nawet na krok.
"Czy wszystko smakuje mistrzu? Masz może jakieś uwagi?" - Napisała mu karteczkę i ją pokazała, po krótkim momencie od rozpoczęcia przez niego posiłku. Na nieme zapytanie odnośnie napitki pokręciła delikatnie głową. Musiałaby w ten sposób pozbyć się swojej maski, i pokazyć mistrzowi tą ohydną oszpeconą twarz jaką posiadała. A nie chciała przecież żeby mistrz poczuł mdłości przy powitalnym posiłku. No i nikt nie powinien widzieć jej obrzydliwej twarzy. Już i tak straszyła nią gości kawiaranki gdzie pracuje córka mistrza. Doll sama była zdumiona, że ktoś tam jeszcze przychodził. Tłumaczyła to sobie jednak faktem, że nie pracuje tam zbyt często.
"Jest bardzo piękna.. i posiada ogniste usposobienie.. - W mózgu Doll pojawiło się jedno słowo, "Alarm". Źrenice się zmniejszyły, a prawa dłoń zadrgała niemal niezauważalnie.
"A jednak kobieta. Mistrz wplątał się w miłostkę. No cóż, będzie za to postawiony ładny strach na wróble. Tylko czy ja wiem czy ładny.. w sumie im bardziej obrzydliwa będzie ta kobieta tym lepiej. Oo, a z jej krwi byłby taki pyszny soczek. Wredna kretynka, jak śmiała tknąć mojego mistrza.. zapłaci.. będzie cierpieć, wrzeszczeć w agonio.. aż w końcu umrze!"
Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Wzięła swój notesik i zaczęła pisać. Wkrótce jej mistrz otrzymał kolejną wiadomość.
"To dobrze słyszeć mistrzu. Wpadła Ci w oko? Jak się nazywa? Bardzo chciałabym ją poznać." - Na karteczce pojawiła się też dziecinnie narysowana wesoła buzia. Dzięki masce i braku mówienia niemal nie sposób było wyczuć jej prawdziwych emocji i intencji. Dlatego bywała tak przerażająca. Bo nigdy nie miało się pewności co do tego, czy ta kobietka nie zechce Cie zamordować.
// Oczywiście, że wieAaron - 17 Czerwiec 2016, 13:42 Pokiwał na pierwszą karteczkę, nie mówiąc ani słowa. Nie lubił, kiedy tylko on mówi, dlatego też zwykł oszczędzać się w słowach. Inaczej brzmiał dla siebie jak psychiczny człeczyna, a wciąż miał się za bardzo zdrowego na umyśle. I raczej w tym się nie mylił.
Wypytywała o wszystko, zbyt bardzo, zbyt manifestowała swoją ciekawość. Aaronowi coś tutaj nie pasowało, ale może zwyczajnie jest przewrażliwiony? Pewnie tak. Obracał w palcach karteczkę, wpatrując się gdzieś pomiędzy wirujący tekst i resztki na talerzu.
- Przybędzie tutaj, a do tego czasu chcę złapać pewnego Lunatyka. Pomieszkuje chyba w świecie ludzi... - zmienił nieco temat, mając wciąż w pamięci wszystkie jej pytania. Sięgnął po sałatkę, pozostawiając karteczkę kolo talerza. Skosztował ze smakiem.
- Zamorduje go w mękach, tutaj, w tej latarni. Będziesz mogła bardzo dobrze ją poznać. Na swój sposób.
Prędko ugryzł kawałek mięsa, którego soki prysnęły mu w ustach, a po paru ruchach ustami, wzbogacił smak kolejną porcją warzyw. Kolejno przetarł kąciki ust serwetką i popił winem mieszankę smaków.
- Nazywa się Seamir. Ufam jej i nie jest mi potrzebny reserach.
Odsunął od siebie talerz, był już pojedzony. Przysunął kartkę w jej stronę i spojrzał na nią, na króliczą maskę. Chciałby ją zobaczyć, lecz nie tak bardzo jak dowiedzieć się...
- Czy pamiętasz twarze osób, które ci to... zrobiły? Zdołałabyś ich rozpoznać? - zapytał, zaintrygowany, ile ofiar ma Dorian na sumieniu i czy on bądź jego poplecznicy byli winni też i krzywdy Doll. - Ten człowiek nazywa się Dorian i tak dziwnie się składa, że jest moim kuzynem. I trochę do mnie jest podobny. Słynie z chciwości i interesów z MORIĄ. Dotąd nie obchodził mnie, ale może zanim zginie, sprowadzi twój gniew za to na właściwe osoby?
Przedstawił swój plan, teraz oczekiwał opinii Doll.Anonymous - 17 Czerwiec 2016, 20:11 Słuchała z uwagą mistrza nie ruszając się nawet o krok. Cieszyła się z jego obecności, w końcu nie codziennie go widuje. Chociaż nie była w pełni szczęśliwa, latarnia nie wyglądała perfekcyjnie, a jedynie doskonale. Przygryzła leciutko wargę. Będzie musiała się mocniej postarać następnym razem. Oznaczało to, że powinna ponownie skrócić ciut swój czas wolny. Dzięki temu będzie bliżej perfekcji, działania niczym największy majstersztyk. Zegarek.
"Oho, ktoś tu bardzo podpadł mistrzowi. Ciekawe co takiego mu uczynił." - Pomyślała po wysłuchaniu informacji o Dorianie. Oczywiście jeśli skrzywdził mistrza, z największą ochotą pomoże w jego złapaniu, a także i naszykuje odpowiednie narzędzia tortur. Oczywiście jeśli sprawa będzie tyczyła się innych ludzi, Doll zrobi się obojętna. Mówiąc brutalnie szczerze, niezbyt przejmowały ją krzywdy innych osób, jeśli nie dotyczyły jej drogiego mistrza.
"A więc główne zagrożenie nazywa się Seamir. Dobrze wiedzieć. Będę musiała się o niej ciut więcej dowiedzieć. Napewno ma jakieś przewinienie. Jeśli się tylko okaże, że ma coś na sumieniu, mistrz może wybaczy mi jej zamordowanie." - Myślała sobie tak niewinnie, a że poprawił się jej humor przysiadła się i pomagała od czasu do czasu w obsłudze przy stole. Nagle usłyszała coś co ją lekko zaskoczyło. Spojrzała delikatnie zdumiona na swojego mistrza.
"Czy pamiętam? Co to za dziwne pytanie. Po co mistrzowi ta wiedza?" - Pomyślała zanim usłyszała ciąg dalszy. Zrozumiała prawdopodobnie o co chodzi. Wzięła swój notesik i zaczęła pisać odpowiedź. Po dłuższej chwili oddała Aaronowi karteczkę, tym razem się rozpisała.
"To co było, to już było. Nie ważni są Ci ludzie. Jestem jedynie lalką Mistrzu, nie ma po co się przejmować rzeczami pustymi i martwymi. Przeszłość, mój wygląd, moje przeżycia. Wszystko jest nie ważne. Ważna dla mnie jest jedynie służba Tobie. Jedyne co mnie obchodzi to perfekcyjna służba, i ochrona Ciebie Mistrzu. Pozostałe rzeczy to nic nie warte drobiazgi." - Chwile odczekała po czym dała następną karteczkę.
"Mam pomóc z schwytaniem Doriana Mistrzu?" - Przechyliła delikatnie w lewo głowę oczekując odpowiedzi, wyglądając może nieco zabawnie, odrobinę uroczo, a może ciut strasznie.Aaron - 23 Czerwiec 2016, 10:44 Chciał wesprzeć ją, pomóc wyrównać rachunki, by dosłownie mogła odpłacić się pięknym za nadobne. Nie okazało się to jednak potrzebne, nie miało dla Doll znaczenia; nie chce dopełnienia przeszłości, liczy się tylko On. Dobrze, rozumie, jej wybór. I jako że sam na jej miejscu postąpił by inaczej w sprawie wrogów z przeszłości, tym bardziej doceniał jej wolę.
Pokiwał głową, a zaraz potem w odpowiedzi przekręcił podobnie jak uczyniła to Doll, Nie było to takie proste, ale czuł, że gdyby bardziej się zaczął starać, mogliby się rozumieć niemal bez słów.
- Ustalę pewne rzeczy, zrobię rekonesans i będziemy działać. Ale to może poczekać...
Odszedł od stołu, lecz niedaleko. Chciał udać się na drzemkę, choć bardziej prawdopodobne było dla niego to, że udałby się do maszynowni pogrzebać przy mechanizmach. Przy rzucie wzrokiem po pomieszczeniu, poznał ten znajomy kształt, który sądził, że zażegnał wraz z opuszczeniem statku. Postać ta, ukryta w czerni i wielu językach cieni, znowu zgrzytała straszliwie zębami - przeżuwała odłamki szkła. Doll ani jej nie widziała, ani też nie słyszała jej zachowania - dla niej kompletnie nie istniała. Były jednak słyszalne i widzialne skutki obecności tego ducha.
- Cholera, znowu to samo. Nie, nie nie... - mruknął przeciągle na półgłosie.
Postać, dotąd przebywająca pod ścianą, teraz skierowała się w stronę stołu i przesunęła minimalnie jedno z wolnych krzeseł, wywołując przy tym ledwie słyszalne szurnięcie drewna o ceramiczne płytki.
I ponownie głośny trzask łamiącego się szkła przeszył Aarona, który w obronie gwałtownie zatkał sobie dłońmi uszy i skulił twarz w ramionach. Kręcił się niespokojnie, jakby był nękany przez koszmarne wizje albo kontrolowany mimo własnej woli. Jęknął z wciąż nasilającego się bólu i tracąc stabilność w nogach, zwalił się na podłogę. A wtedy szkło przestało pękać, lecz w uszach pozostało drażliwe, wysokie szumienie. Był jak ogłuszony.Anonymous - 23 Czerwiec 2016, 11:24 Pokiwała grzecznie główką. Nie było sensu się spieszyć, Mistrz w końcu potrzebował odpocząć. Po takiej ciężkiej podróży pełnej wrażeń nie było zapewne dla niego nic lepszego niż odrobina relaksu. Niektóre sprawy mogą przecież zaczekać. Zbytni pośpiech zgubił już niejedokrotnie istoty z wszystkich światów. Wszystko ma swój czas, nie należy mu wybiegać naprzeciw w nie właściwym momencie. Może się to zwyczajnie źle skończyć wtedy. Kiedy zauważyła, że Mistrz odchodzi od stołu natychmiast wstała i zaczęła wszystko zbierać. Oczywiście zamierzała zostawić sobie troszkę resztek dla siebie. Nie jadła już z dwa dni, więc dibrze by było w końcu zaspokoić swój głód. Spojrzała na lunatyka kątem oka, bo wydawał się jej przez moment jakiś dziwny. Czyżby coś powiedział? A może jej się tylko wydawało? Mniejsza z tym, miała przecież swoją pracę, którą musiała wykonać. Nagle jednak oderwała ponownie wzrok od zastawy stołowej. Jej Mistrz się zasłaniał. Coś było bardzo nie tak. Wzięła pierwszy lepszy nóż do obrony i podbiegła do niego. Ten zrobił bach i zaczął jęczeć na podłodze. No to ją zdziwiło. Część umysłu podpowiadała, że może mu zaszkodziło jedzenie, albo coś w tym guście. Nie była jednak na tyle głupia by w to uwierzyć. Zaczęła się na szybko zastnawiać. Co tu się mogło dziać.Duchy, zaklęcia, zręcznie skrywana choroba psychiczna? Tak czy siak widać było, że zasłaniał uszy. Słyszał zapewne jakiś hałas, którego ona usłyszeć nie mogła. Tylko co dawała jej ta wiedza. Mogła mu dać zatyczki do uszu. Poleciała więc i po chwili wróciła do niego z nimi. Przyklękła przy nim i postarała się pomóc mu wstać obejmując go lekko drżąc. Nie pisała kartek, bo nie było sensu. Nie lubiła sytuacji tego typu, bo nie wiedziała nigdy co począć w takiej sytuacji. Cóż jeśli miałoby to trwać nadal, postarałaby się przenieść go gdzieś indziej. No, ale w końcu nie potrafiła wpaść na nic innego. Może Mistrz wyduka jej co mu dolega i jak temu zaradzić. Inaczej będzie musiała zaradzić temu niemrawo na własną rękę. No, a wtedy mogłoby wyjść troszkę gorzej. No trudno, jakoś sobie poradzą prawda?
"A ja narzekałam, że nudno jest. Matko jedyna. Oby Mistrzowi nic się nie stało." - Pomyślała bardzo zmartwiona.Aaron - 24 Czerwiec 2016, 20:23 Znalazł się w sytuacji, kiedy to może liczyć tylko na pomoc swojej służki, a ta nie zdawała się być odpowiednią... bo na tę przypadłość nie można wiele zaradzić. Chciałby wstać z podłogi, lecz kiedy mu w tym chciała pomóc, stanowczo nie pozwolił jej w tym machnięciem ręką - czul, przy całkowicie bezskutecznej próbie samodzielnego powstania, że teraz i tak by się powtórnie zwalił. A i przynajmniej z tego miejsca nie widzi tej zjawy. Otrzymane zatyczki do uszu były sporym zaskoczeniem. Nie chciał ich zakładać, ale kiedy postać w czerni znowu mlasnęła, uległ tej pokusie. Wszak Doll i tak nic mu nie powie, więc... nie musi jej słyszeć.
- Tu coś jest. I stoi przy stole.
I czuł, że to nie jest zwykły-magiczny, na przykład jakaś senna zjawa. Sprawa ta ma znacznie bardziej eteryczną wagę. A swojego głosu właściwie nie słyszał. Wmawiał sobie że to chwilowa utrata słuchu. A niedługo potem zrozumiał, że to nie kwestia utraty słuchu...
- Zajada ciągle szkło tak jakby było ulubionym przysmakiem, aghrrr! - wrzasnął, bo ten znowu, zapewne w przypływie czystej złośliwości, zmielił drobiny szkła. Pomimo zatyczek, dźwięk wcale nie przycichł.
...nie kwestia utraty słuchu, gdyż wewnątrz głowy wciąż słyszy trzask szkła, lecz dźwięków otoczenia wcale. Słuch posiada, lecz całkowicie inaczej ukierunkowany.
Dopiero teraz, po tej dłuższej chwili spędzonej na podłodze, wyciągnął ku niej ręce aby pomogła mu powstać. Nie patrzył w tamtym kierunku - dobrze wiedział że tam jest. Wspierał się na służce ramieniem, licząc na to, że oboje tym razem nie wylądują na poziomie podłogi. Zatyczki do uszu nic tu nie zmieniały i niedbale musnął uszy, a te z nich wypadły.
- To na nic, wciąż go słyszę, lecz inaczej. To jakby inwersja słuchu. Zaprowadź mnie do sypialni, może ten gość ugości się tylko tutaj...
Pozwalanie obcemu na myszkowanie po budynku jest co najmniej lekceważącym postępowaniem, lecz w tym wypadku wiedział, że nie można nic innego poczynić - nie odejdzie inaczej niż sam, podobnie jak sam tutaj przybył. Niezauważenie.
Gdyby miał tylko prawo do lepszego skupiania myśli, poprosiłby Doll o sprawdzenie, co z królikiem - czy nie wystraszył się i niepotrzebnie gdzieś uciekł z tą kończyna nie pozwalającą na jakiekolwiek sensowne poruszanie się.
Przez ten upadek będzie miał parę siniaków na plecach, już czuje ten gromadzący się tam ból.Anonymous - 25 Czerwiec 2016, 10:56 Słuchała go uważnie zdenerwowana swoją poradnością, ale nie było czasu na zadręczanie się. Teraz głównym piorytetem była pomoc mistrzowi. Nie miała pojęcia z czym się mierzą, założyła, że jest to coś w stylu ducha, niewidocznego i nie słyszalnego dla niej, a będący olbrzymią udręką dla Aarona. Problem polegał na tym, że nie była w stanie ustalić jak się go pozbyć. Czy on odczuje materialny atak skierowany od jej strony? Użyła telekinezy by rzucić nóż precyzyjnie w stronę gdzie mogłaby siedzieć ta istota obecnie, a mianowicie w krzesło, które obecne ustawienie ciut różni się od tego, jakie było poprzednie. Nóż poleciał na wysokości oparcia tego krzesłka, bo istota mogła mieć niewielki rozmiar. Kiedy tylko usłyszała o rozkazie zaprowadzenia go do sypialni, od razu wraz z nim wspartym na jej ramieniu ruszyła w tamtym kierunku. Nawet jakby nie miała zwyczaju milczenia, nie odezwałaby się teraz ani jednym słowem. Bo jakich słów miałaby użyć, żeby przeprosić za tą żałosną nieporadność? Tak się starała, tyle pracy, a jak dzieje się coś niebezpiecznego to nie potrafi pomóc.
"- Bezużyteczna Doll! Bezużyteczna Doll! Ty tyle nie biadol ~ Zawsze byłaś bezużyteczna. W poprzednim i tym życiu. Tylko przeszkadzasz.
- Zamknij się.
- Twój Mistrz cierpi, a ty się umiesz tylko krzątać jak głupia. Nie ma z Ciebie pożytku skarbie.
- Zamknij się.
- Po co próbujesz udawać, że nadal jesteś człowiekiem? Tylko się pogrążasz. Te twoje bohomazy, książki, ciągła próba wyrwania się do innych. Przestań już udawać.
- Zamknij się. Teraz nie czas na to. Sypialnia, tam trzeba zaprowadzić Mistrza. Potem pozbyć niechcianego gościa. Zaraz.. S-s-sypialnia?" - Właśnie w tym momencie przestała konwersować z samą sobą. Gdyby to było anime, zabrzmiałaby dźwięk przypominający coraz głośniejsze świszczenie czajnika, a Doll wraz z maską zaczęły by się coraz bardziej czerwienić. Wszystko by zakończone było gustownym wybuchnięciem niewielkiej pary. Dziewczyna bez słowa wciągała Mistrza po schodkach w jej kierunku. Kiedy do niej dotarli miała zamknąć drzwi na zasuwę, ale po chwili się rozmyśliła. Zamknąć się sam na sam z Mistrzem w jego sypialni? Na sam pomysł królicza służąca zarumieniła się mocniej, jeśli było to jeszcze w ogóle możliwe.Aaron - 28 Czerwiec 2016, 10:53 Z każdym krokiem miał wrażenie, że jest z nim coraz lepiej. Przeliczył się jednak, kiedy puścił jej ramię i skierował się w stronę łóżka. Upadł gwałtownie przez zatraconą równowagę na pościel, łapiąc głębszy oddech. Zmęczenie robi już swoje, a ten incydent w jadalni tylko dołożył kolejnych cegiełek.
- Odpoczynek dobrze mi zrobi. Zbudź mnie za sześć godzin.
Poczekał aż wyszła z pokoju by mógł w spokoju wsunąć się pod pościel i zasnąć. A sen ogarnął go tak szybko jak niemowlę.
...
Przebudził się zanim jeszcze te godziny minęły. Zbudził go dźwięk uderzanej piłeczki o podłogę i o ścianę. Nie miał pojęcia, skąd się wzięła, a nikt inny jej nie rzucał jak sam W-Czerni-Kroczący-Ulubieniec-Szkła-i-Luster.
Zegar powiedziałby Doll, że minęły zaledwie cztery godziny snu dla Mistrza, a zanim pobiegłaby za hałasami krzątaniny do sypialni... nie zastałaby tam nikogo, a jedynie z wolna turlającą się po podłodze piłeczkę pingpongową. Ale że jak to, miałby ją ot tak bez słowa opuścić?!
Doszedłby ją jednak mechaniczny dźwięk dochodzący z maszynowni, zwiastujący uruchomione światło latarni. No tak, zawsze gdy tu przebywał, załączał ją. Tyle tylko, że mamy dzień i za dnia światło latarni niewiele znaczy!
Aaron przebywał w maszynowni, przebrany już w długie materiałowe spodnie i koszulkę znanej marki z ludzkiego świata. Wyglądał na lunatykującego, niemal po omacku, jak we mgle, spacerował pomiędzy klastrami maszyn. W iluzji słyszał zgrzyt kawałka szkła, który blokował jedno z zębatych kół - próbował dostrzec, które.
Z pokoju teleportacją duch zabrał go ze sobą prosto do tego pomieszczenia, poprzednio nakazując się ubrać i pójść wraz z nim. Wykonał to, w rytm uderzeń piłeczki, który hipnotyzował jego umysł.Anonymous - 29 Czerwiec 2016, 22:26 Kiedy Mistrz zrobił już bach na poduszki. Ciut się uspokoiła. Z jego słów zrozumiała, że obecnie nie jest do niczego potrzebna. Rumieńce zaczęły stopniowo schodzić z jej delikatnych lic. Skierowała się do wyjścia, skłoniła krótko na pożegnanie po czym opuściła pokój. Postanowiła czuwać przy sypialni Mistrza, w razie nadejścia tego stwora. Żeby nie marnować tego czasu na nic nie robienie, ruszyła spokojnie w stronę biblioteczki. Poszukała tam jakiejś interesującej książki. Natrafiła na jakąś horrorową. Ucieszyła się i aż podskoczyła z zadowolenia. Takie lubiła najbardziej. Były strasznie wesołe i zabawne. Najfajniejsze były te z psychopatycznami zabójcami. Ostatnio czytała taką o Kubie Rozpruwaczu. Stał się wtedy jej idolem oraz autorytetem. Nigdy nie schwytany szalony morderca. Niesamowity!
Ta jednak była jakaś z zjawiskami pananormalnymi. Nie aż tak ekscytujące, ale także fantastyczne.
"Ciekawe co lubi czytać Mistrz. Może spodobałaby się mu jakaś z moich książek? Nie.. to nie możliwe. Nie maj na tyle gustu, by któraś z nich zasłużyła choćby na jedno spojrzenie Mistrza." - pomyślała opuszczając teren biblioteczki. Wróciła pod drzwi, przykucnęła obok drzwi i rozpoczęła lekturę.
Po długim czasie, kilku godzinach prawdopodobnie, usłyszała krzątanine w pokoju jej drogocenbego Mistrza. Natychmiast odłożyła książkę zapamiętując stronę na której skończyła. Zapukała do sypialni i zaglądneła do środka. Nie było tam nikogo. Zaniepokojona rozejrzała się bardziej.
Nagle jakieś mechanizmy zrobiły Wtrr wrrryt. Na chwileczkę się zatrzymała w zastanowieniu.
W końcu wpadła na właściwą myśl.
"Aaach, czyżby przypadkiem latarnia nie została uruchomiona? No tak tak! Oczywiście, że tak. Ale, zaraz.. to nie ma zbytniego sensu. Mistrz włączał ją dopiero jak zmierzchało. Dziwne..". Ruszyła teraz zatem do maszynowni. Tanecznym krokiem pokonywała stopień po stopniu schodów, a zanim dotarła do miejsca gdzie Aaron przebywał, machnęła jeszcze wdzięczny piruecik. Tu spojrzała na zaistniałą sytuacje i zastanowiła się spokojnie. Nic nie przyszło inteligentnego do jej głupiutkiej główki. Złapała go więc za ramię, chcąc zwrócić na siebie uwagę i dowiedzieć o co chodzi.Aaron - 3 Lipiec 2016, 11:14 Nie ruszyło go nic, a dopiero kiedy potrząsanie jego ramieniem. Zegarmistrz wpadł w trans, z którego ciężko było go odciągnąć i dopiero kolejne poszturchanie nim oraz głośne klaśnięcie w dłonie mogłoby wyciągnąć go spod władania widzi-mi-się ducha, którego zdążył za te ostatnie godziny sromotnie znienawidzić. Każdy jednak wie, że z duchem to walka jak z wiatrakami. Nieuchwytne, psotne i z reguły domagające się czegoś, ale w prawdzie każdy duch jest inny i nie ma jednego sprawdzonego schematu obchodzenia się z nimi.
Może czasem zamiast szukać rozwiązania wystarczy przeczekać burzę?
- Em... Doll? Kto włączył mechanizm, czemu tu jestem?
Rozglądał się wokoło i nie spostrzegł ani jednej rzeczy zwiastującej dalszą obecność upiora w tym miejscu.
- Czyżbym znowu we śnie lunatykował?.. - zapytał bardziej siebie samego niż służkę. Wiadomym jednak jest, że nie potrafi jak Białe Króliki teleportować się na krótkie dystanse, a wyjście z sypialni jest tylko jedno. Co jednak mu powie, czy przytaknie i pozwoli o szkodliwym działaniu niewidzialnego zapomnieć, to już jej decyzja.
Aaron przysiadł przy głównym stole operacyjnym i przekręcił kilka kolb oraz opuścił parę dźwigni, zatrzymując tym samym pracę laterny.
- Tej nocy nadejdzie sztorm i zabłąkaną łódź prąd może nam zesłać.
Skąd wie o sztormie? Sądzi, że czytał o nim rankiem w miejscowej gazecie, podczas powrotu z Miasteczka, jako prognozę pogody - to byłoby całkiem sensowne i logiczne - ale duszek zwyczajnie taką myśl mu ulokował w głowie, a sztorm, prawdziwie, przybędzie. A czy przybędzie także i łódź?