Anonymous - 2 Styczeń 2011, 11:42 Chłopak uśmiechnął się, dobrze, że dziewczyna nie była człowiekiem bo mogli teraz bezpiecznie się teleportować do krainy luster gdzie będzie na pewno cieplej. Chłopak co jakiś czas spoglądał na uda dziewczyny, nie powiem, kręciły go nogi dziewczyn, chociaż pochodził z baśniowej krainy to przecież też był mężczyzną, nagle szybko przerzucił wzrok na lampkę, która świeciła jasnym, żółtym światłem.
-A no nie. Złap się mnie mocno.- mruknął do dziewczyny po czym jedną ręką objął ją w pasie i spojrzał się czy ona też się go trzyma, chciał się z nią teleportować by już nie marzła, jedynym miejscem do, którego mogli się teleportować była pewna knajpa, którą po długiej nieobecności odwiedził jako pierwszą. Ale zaraz dziewczyna była przecież też prawdopodobnie Białym Królikiem, puścił ją.
-Zaraz masz może jakieś miejsce gdzie się teleportujesz? Jak na razie mogę się teleportować do pewnej knajpy gdzie na pewno będzie dużo ludzi, a ty w tak skąpym stroju wywołasz duże poruszenie.- powiedział po czym się uśmiechnął mrużąc oczy. Głupie było pojawienie się w barze pełnym napalonych, starych samców z młodą, prawie, że gołą dziewczyną.Anonymous - 2 Styczeń 2011, 12:01 Zadrżała, kiedy poczuła dotyk chłopaka. Już, lada chwila miała mu z liścia przyłożyć, gdy ją puścił. Odetchnęła z ulgą. Chociaż, akurat teraz nie było tak źle... Ba, nawet cieplej. Może by się tak do niego przytulić? O taak, wtedy by się rozgrzała... Ale chwila! Za krótko się trószkę znają.
- Miejsce? - powtórzyła i zastanowiła się chwilę. Nic nie przychodziło jej do głowy. Chyba że Kraina Luster, bowiem w świecie ludzi nie korzystała z żadnych budynków, takich jak hotele, czy domy (nadal pamięta ten dzień, kiedy przez dekoncentrację teleportowała się do kibla jakiego bubka).
- Nie mam pojęcia... - wymamrotała, kręcąc głową. Patrzyła na nieznajomego coraz pewniej, ba, nawet tak jakby jej się odrobinę spodobał...Anonymous - 2 Styczeń 2011, 12:13 Chłopak widział jak dziewczyna zareagowała gdy ten ją objął i tylko się uśmiechnął, wskoczył z powrotem na murek i usiadł po turecku by chociaż trochę zagrzać sobie nogi, które i mu zaczęły marznąć.
-Dobra, może nikogo nie będzie.- powiedział po czym znowu zeskoczył i złapał dziewczynę, tym razem trochę delikatniej. Spojrzał się na nią jak zareagowała i znowu się uśmiechnął. Sneer bardzo często to robił, nie potrafił się smucić i nie pamiętał dnia w, którym się nie uśmiechnął, zawsze chociaż w najgorsze sytuacji potrafił wyciągnąć z tego jakieś pozytywy chociaż często były banalne.
-Trzymaj się.- mruknął i zamknął oczy teleportując się do knajpy w Krainie Luster. Pierwszy raz teleportował się z drugą osobą i nie wiedział jak to będzie wyglądało, wyszło mu to całkiem nieźle a nawet bardzo dobrze, taka teleportacja nie różniła się zbytnio od tej w pojedynkę.
z/t x2Anonymous - 3 Styczeń 2011, 19:17 Trochę czasu minęło, jak Vash widział taką liczbę ludzi na raz ... ostatnią grupą ludzi, których widział byli tamci naukowcy, których pozabijał gołymi rękami. To był w sumie zabawny widok, gdy tłoczyli się w kącie, błagając o życie, gdy szedł w ich stronę z jedną ręką ociekającą krwią, a drugą ciągnąć za sobą ciało zmarłego już chirurga. Pamiętał dokładnie każdy szczegół ich treningów. Miał zabijać. To był jego jedyny cel w życiu, jedyna pasja. Niestety dla naukowców był w tym aż zbyt dobry. Teraz jednak nadszedł czas na drugi krok operacji - znaleźć wrota do tego drugiego świata. Nie miał pojęcia co spotka go za nim, jednakże Vash cały czas słyszał coś w rodzaju kilkuset małych głosików szepczących do jego ucha, że musi się tam znaleźć i zniszczyć tam wszystko na swojej drodze. Doskonale wiedział, że nie dokona tego po prostu wpadając tam i strzelając na oślep do każdego kogo spotka. Potrzebował kilku rzeczy, zaczynając o wiedzy na temat tamtejszych mieszkańców, poprzez odnalezienie jakiegoś " przyjaciela " najlepiej jakiegoś samotnika, o którym dowie się wszystkich szczegółów jego życia, żeby potem bezwzględnie go zabić i zabrać jego tożsamość. Tym zakończyłaby się faza druga. Teraz jednak musiał w ogóle dowiedzieć się czegoś o tym, jak na razie tajemniczym miejscu. Raczej nie wypadałoby wpaść na ulicę i pytać wszystkich, czy wiedzą jak dostać się do krainy luster. Po pierwsze nie przyniosłoby to skutku, a po drugie ... głosiki mu na to nie pozwalały. Czasami były one strasznie upierdliwe. Były one niczym małe owady krążące po umyśle Vasha, nie dające mu cały czas spokoju. Zazwyczaj uciszały się na dłuższy czas, gdy kogoś zabił. Teraz jednak - po tej całej przeprawie przez pustynie, gdzie nie mógł zacisnąć na niczyjej szyi swych rąk powoli zaczęły one wracać. Atakowanie losowego przechodnia nie wchodziło teraz w rachubę. Za duże ryzyko wpadki. Raczej nie chciał mieć na karku większej części miasta. Już samo zbieranie informacji jest trudne, a w takich okolicznościach byłoby ono wręcz misją niemożliwą do zrealizowania. A musiał to zrobić. Po to był szkolony, do tego został wybrany. A poza tym, kto wie ... może dzięki temu uda się w końcu uciszyć te cholerne głosy. Mężczyzna oparł się o ścianę budynku zamykając oczy. Gdyby tylko jakiś idiota był teraz tak miły i chciał go obrabować ... ułatwiłby mu szukanie i niepotrzebnego nikomu pasożyta i pretekstu.Anonymous - 4 Styczeń 2011, 18:19 Nagle Vash zobaczył dziwne światło dobiegające zza jakichś budynków. Dziwne było, nieokreślonego koloru. Raz świeciło się mocniej, a raz słabiej. A jednak nikt inny go nie zauważył tylko Vash. Jakby podążył w jego kierunku musiałby iść na północny-wschód by wyjść z Bocznej Ulicy, pomiędzy bloki. A potem iść za źródłem światła, które zaprowadziłoby go do jednego z licznych zaułków. Jakby tam poszedł, jego oczom ukazałby się okrągły portal, który wisiał mniej więcej metr nad ziemią. Anonymous - 4 Styczeń 2011, 18:35 Vash dość spokojnie patrzył na źródło światła. To była trochę dziwna rzecz. Zwłaszcza, że nikt poza nim nie zwracał na nie uwagi. Mężczyzna powoli, udając że nic nie widzi przesuwał się w kierunku, z którego dobiegał blask. Doprowadziło go to do jakiegoś zaułka. Raczej nie należał on do najładniejszych okolic, jakie przyszło Vashowi oglądać, jednakże znajdowało się tam coś, co przykuło jego uwagę - portal unoszący się nad ziemią. Rozejrzał się za sobą. Nikogo. Powolnym ruchem przesunął prawą rękę na rękojeść jednego z rewolwerów. Dziwiło go to, że nikogo oprócz niego tutaj nie ma. W końcu takie zjawiska zawsze przyciągają tłum gapiów. Druga sprawa, jaka go dręczyła było to, iż z tego co słyszał bramy do krainy luster, a na to dziwne okno w rzeczywistości wyglądało były strzeżone. Głosy w jego głowie cały czas mu to powtarzały jakby robiąc mu powtórkę ze szkolenia, które na zawsze wżarło się w jego mózg. To było zdecydowanie za proste. Powoli podszedł do portalu. Na razie nic ... powolutku starał się podnieść lewą rękę i dotknąć nią materii, o ile można to tak nazwać, z której składał się portal.Anonymous - 4 Styczeń 2011, 18:40 Jak Vash dotknął portalu, zobaczył coś po drugiej stronie tego czegoś. Coś na kształt wielkiej świątyni, ale trudno określić. By zobaczyć więcej będzie musiał wejść do portalu całkowicie, zanim ktoś się zorientuje, że coś nie gra. Jeśli tak się nie stanie, zbierze się grupa gapiów, która będzie zachodzić o głowę co to jest, A potem widząć, ze Vash wchodzi do portalu podążą zapewne za nim. Mężczyzna musi szybko, wręcz błyskawicznie, podjąć decyzję! Anonymous - 4 Styczeń 2011, 18:48 Vash spojrzał jeszcze raz do tyłu. Jeśli ktokolwiek za nim stał, to znaczy, jeśli nagle pojawił się ktoś, kto chciałby się tym portalem podzielić z resztą świata najprawdopodobniej skończyłby z dwoma kulkami po obu stronach klatki piersiowej. To właściwie jest swego rodzaju podpis Vash'a na ciele jego ofiary. Policja często się nad tym ostatnimi czasy głowi, kto może być tajemniczym mordercą. Często podążając fałszywymi tropami zostawianymi przez prawdziwego sprawcę. Vash odbezpieczył rewolwer i cofał się do tyłu. Po chwili obrócił się na pięcie i przeskoczył przez portal, wymierzając od razu rewolwer przed siebie. W końcu nigdy nie wiadomo, czy po drugiej stronie jest bezpiecznie. Coś mogło na niego wyskoczyć, mógł natknąć się na grupkę strażników, czy też mógł się napatoczyć jakiś samotny gość, który miałby pecha, gdyż głosy w głowie Vash'a powoli zaczęły go denerwować. Istniały tylko dwa rozwiązania tego problemu - zabić kogoś ... albo się upić. Zdecydowanie przyjemniejsza była jednak dla mężczyzny pierwsza opcja.
( w portal i z tematu ? )Anonymous - 27 Styczeń 2011, 19:43 Nagle znikąd w bocznej ulicy pojawiła dziewczyna. Była tak piękna ,że najładniejsza kobieta świata nie dorównywała jej urodą.Skurę miała białą jak śnieg.
Dziewczyna otworzyła oczy i szła przed siebie.Rozglądała się po domach.Zdziwiło ją to ,że wszystkie były takie same.
Nie zważała na nic co się w okół niej dzieje. Po prostu szła przed siebie...
*Ciekawe czy dzisiaj się pożywię.Gdy znajdę już osobę która będzie śnić mam nadzieje ze natrafię na mój typ.*
Pomyślała i nagle się zatrzymała.
*Nie podoba mi się tutaj.Jest tu strasznie nudno.Pójdę gdzieś indziej.*
Dziewczyna skierowała się w kierunku blokowiska po czym poszła w tamtą stronę...
*Może tam będzie coś ciekawszego...*Anonymous - 16 Kwiecień 2011, 17:00 Nóżki zaciągnęły mnie spory kawałek od muzeum, mianowicie na jakąś uliczkę z domkami. Nie wiedziałam w jakich czasach dokładnie jestem, ale pewne było, że nie w swoich. Jak to się w ogóle mogło stać? Zasnąć w sztylecie, naprawdę się na sobie zawiodłam. Ale już nic nie da się z tym zrobić, muszę jakoś się przestawić i nauczyć tu żyć. Mam nadzieję, że ktoś mi w tym pomoże. Nauka z doświadczenia jest w porządku i na pewno efektywna, ale proszę was, bez przesady. Było tu strasznie dużo rzeczy, które mnie wręcz przerażały. Aż sama byłam zdziwiona, że się gdzieś nie schowałam ze strachu. Karoce bez koni nie wyglądały zbyt przyjaźnie, albo te dziwne świece na stalowych słupach. Nawet ludzie wyglądali tu jakoś inaczej.
Usiadłam na jakimś murku i rozejrzałam się. Mimo środka nocy tu i ówdzie kręcili się ludzie. Nie wyglądali zbyt przyjaźnie, nieśli jakieś butelki a w ustach mieli dymiące patyczki. Do tego zachowywali się bardzo głośno i zdecydowanie niegrzecznie.Anonymous - 16 Kwiecień 2011, 17:13 Gdzieś w ciemności błysnęła para żółtych, kocich ślepi. Dla jednch mógł to być znak śmierci, dla innych- szczęścia, a jeszcze dla innych to po prostu był kot.
Chociaż tak do końca to coś nie było kotem. Trochę mu brakowało to pełnej kotowatości. Na przykład ogona. I uszu. Ale oczy miało wybitnie kocie.
Dachowiec siedziała, jak sama nazwa wskazuje, na jednym z dachów. Siedziała i przypatrywała się siedmioletniej dziewczynce. Koci instynkt podpowiedział jej, że coś z tą dziewczynka jest nie tak i należałoby się trzymać od niej z daleka.
Ale pooglądać mogę...
Szkoda, że plan poszedł po poznańsku na zieloną trawkę, gdyż jedna z nóg stanęła na obluzowanej dachówce.
Tak oto Hanna Isabella znalazła się na poziomie ziemi.
Przynajmniej lądowanie miała mięciutki, bo upadła na to dziewczę.
- Sorry...Anonymous - 16 Kwiecień 2011, 17:23 Grupka bluzgających mężczyzn oddaliła się nie zwracając po drodze specjalnej uwagi na moją osobę. Na szczęście. Trudno mi tylko stwierdzić, czy moje, czy ich...
Chwile potem usłyszałam za sobą jakiś rumor, ale nawet nie zdążyłam się odwrócić, jak coś, albo raczej ktoś na mnie wylądował. Bolało, owa osoba zdecydowanie dużo ważyła. przynajmniej dużo jak dla mnie, która zostałam przygnieciona. Ale nie popłakałam się. Odkąd pamiętam byłam dość dziwną siedmiolatką. Taką jakby... dojrzalszą i twardszą niż wszystkie siedmiolatki. Przynajmniej w moich czasach, nie wiem jak tutaj.. teraz to wyglądało.
-Nic się nie stało, żyję. -powiedziałam wygrzebawszy się spod, jak się okazało, dziewczyny. Dość dziwna była, zwłaszcza jej oczy. Na pewno nie była człowiekiem, ale w takim razie czym? Czarownicą? Wilkołakiem? A może kimś takim jak ja?
-Czemu masz takie dziwne oczy? -spytałam. Po prostu nie mogłam się powstrzymać.Anonymous - 16 Kwiecień 2011, 19:54 Wpadła jak wiśnia w kompot! A może to była śliwka? Ach nie ważne!
Jak najszybciej zabrała swoje jestestwo z biednej dziewczynki i zaczęła się na nią Gapić. Tak na pewno było z nią coś nie tak! Każde normalne dziecko by się rozpłakało jakby spadło na nie 60kg żywej kociej masy! A ta nawet nie chlipnęła! Annabella czuła się oszukana! Przecież tak pięknie spadła.
O zaraz. Zadała jej pytanie. Zastanowiła się chwilę. Dziwne oczy? Jej się wydawało, że ma normalne. Znaczy zawsze można kupić soczewki, nieprawdaż?
- Dziwne?- odpowiedziała jej bardzo, ależ to bardzo, ambitnie.
Wydęła ustka w "dziubek".Anonymous - 16 Kwiecień 2011, 20:04 -No dziwne. Takie... żółte. -ja sama też miałam pomarańczowe, ten mag, który mnie leczył miał strasznie jaskrawe, błękitne, ale to jeszcze nie koniec. -I przede wszystkim z takimi.. nieco pionowymi źrenicami. Jak u kota. Albo smoka. Albo...demona. Jesteś demonem? -spytałam z ekscytacją. Jeśli tak, to by chyba znaczyło, że poniekąd jest moją siostrą, prawda? Chyba, że teraz bycie demonem to już nic nadzwyczajnego i każdy nim jest. A spotkać człowieka to rzadkość. Kto tam wie, te czasy naprawdę są dziwne. Na przykład niektórzy ludzie zamiast chodzić poruszają się na takich dziwnych butach z kółkami. A inni chodzą z jakimiś sznurkami wystającymi z uszu i biegnącymi do kieszeni. Albo ludzie zamknięci w tych przedziwnych pudełkach.Anonymous - 16 Kwiecień 2011, 20:17 Zrobiła kilka kroków do przodu, obeszła dziewczynkę. Nie mogła usiedzieć w miejscu. Na jej słowa uśmiechnęła się po kociemu. Czyżby to małe dziecię wierzyło w bajki? Och mogłaby to wykorzystać w pewien sposób.
- Demonem? No nie wiem... Myślisz, że bym mogła nim być?
Nagle wyciągnęła ręce w jej stronę i podniosła kilka centymetrów nad ziemię. Grunt to dobre pierwsze dobre wrażenie, nie?
- Wierzysz, że jestem demonem?
Chciała zamruczeć z zadowolenia, ale się powstrzymała. Musi być przecież demonem!