To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Domki - Dom Egona

Anonymous - 1 Styczeń 2016, 13:48

Po raz pierwszy od dawien dawna czuła się zdezorientowana. Czemu Egon był aż tak zdenerwowany i zestresowany? Przecież nikt go nie chciał skrzywdzić, zranić ani tym podobne. Więc jaka była przyczyna, że ta w miarę miła, choć dość roztrzepana szmacianka zachowywała się w taki sposób? Bleur ciężko było to pojąć, więc nic nie mówiła - sama była na co dzień spokojna i opanowana, więc takie coś była dla niej czymś nowym. A wszystko co jest nowe, może być niebezpiecznie, więc trzeba się trzymać od tego jak najdalej lub obchodzić z największą ostrożnością. Patrzyła w ciszy, jak marionetka biegnie na górę, zapewne czegoś poszukać, a potem zwróciła wzrok na Laenuhile - zamierzała w myślach nazywać ją po prostu Lae, bo jej pełne imię było zdecydowanie zbyt trudne do wymówienia jak dla Bleur. Przypatrywała się jej, zauważając, że jej figura także mogłaby być przystosowana do tańca, ale jednak nie miała na tyle odwagi, żeby zapytać. Nawet pomimo tego, że białowłosa wyglądała na tancerkę, to niekoniecznie musiała nią być - a wtedy jej pytanie mogłoby ją rozzłościć tudzież zasmucić. Chociaż, z drugiej strony, ona nie wygląda na taką, co pokazuje zbyt dużo emocji..., zastanowiła się laleczka, przekrzywiając nieco odruchowo głowę, jak zawsze, kiedy coś ją pochłaniało w myślach. Odwróciła jednakże głowę do schodów, kiedy usłyszała donośne łupnięcie i zmarszczyła brwi, widząc Egona na ziemi. Czyżby biedak się potknął i wywrócił? Nie miała zamiaru się śmiać. Jakoś tam została jednak wychowana i uważała, że byłoby to najzwyczajniej w świecie niegrzeczne, gdyby teraz pozwoliła sobie na wesołość. Chciała nawet podejść i mu pomóc, ale chłopak szybko się ogarnął, po czym do nich podszedł. Pokiwała głową, gdy jej oznajmił, żeby poszła z nim na górę, ale zaraz potem znowu zaczął panikować i się stresować - nawet przeklął, na co Bleur odruchowo się skrzywiła. Następnie jął je przepraszać, co też zdumiało marionetkę i pociągnął je ze sobą na górę. Lae coś tam do niego powiedziała i zeszła na dół, a zaś tancereczka bez problemu odwzajemniła jej spojrzenie, także nic nie mówiąc.
- Niech pan się uspokoi. - odezwała się w końcu, marszcząc brwi i ostrożnie zdejmując jego rękę ze swoich pleców, jednak nie zeszła na dół, tylko tam stała i mierzyła go spojrzeniem swoich dwóch, szklanych, liliowych tęczówek. - Pójdę z panem na górę, spokojnie. Nikt tu pani nie chce nic zrobić, więc czemu pan tak się stresuje? Wdech i wydech.
Sama nie wiedziała, czemu to powiedziała, ale słyszała kiedyś od swojej właścicielki, że to pomaga. Miała nadzieję, że się nie wydurniła i nie zostanie wyrzucona z mieszkania, bo naprawdę, jej sukience przydałaby się naprawa. No i powoli chyba zaczynała lubić tą roztrzepaną szmaciankę, choć głośno by tego nie powiedziała.
- To jak, idziemy? Tylko niech pan uważa, mimo wszystko wolę, żeby pan nie spadł ze schodów i zrobił sobie krzywdy.

Anonymous - 1 Styczeń 2016, 14:35

Już i bez jej słownego upomnienia zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo kiepsko przed nimi wypadł, a jeszcze nie tak znowu dawno żył swobodnie i z dala od towarzystwa. Przeszedł się parę razy, aż w końcu opanował. Można było mieć wrażenie, że burza w jego umyśle minęła, a zachowanie wróciło do pierwotnej mowy.
- Ja zaraz to wszystko wyjaśnię, ale zapraszam, zapraszam... na górę, o!
Mogli znaleźć się w pomieszczeniu, które tak naprawdę było jego pokojem. Zmierzył wzrokiem Bleur, która potrzebowała jego pomocy z kreacją. Aby to zrobić jednak musiał najpierw ją o coś poprosić.
- Pani Bleur, proszę wybrać zastępczy strój, a potem wręczyć mi ten, który wymaga natychmiastowej uwagi.
Wskazał na kufer stojący tuż przy ścianie nieopodal jego łóżka. Stało tam, bo weszło pod zestaw z domem, ale tak samo jak i kuchenki, nie miał potrzeby spać na tym łożu, a jedynie stało sobie dla wystroju. O dziwo wyglądało na całkiem zadbane w porównaniu do kuchenki... szkoda wdrażać się w szczegóły. Jakkolwiek chciał jej pomóc to musiał jednak pozostawić ją samą, no bo w końcu każdy zasługuję na chwilę intymności.
- Będę czekał na dole.
Nie odwracając się już w jej kierunku zszedł na dół, a tam zastał Laenuhlie siedzącą na swoim uprzednio wyznaczonym miejscu. Nie wyglądała na zadowoloną. Na złą także nie wyglądała, a była iście zagadkowa. Usiadł naprzeciwko niej, aby móc spojrzeć w jej puste oczy. Zgodziła się, ale chyba normalna osoba już dawno by się awanturowała na niego, a ona niezmienienie pozostawała opanowana. Jak ona to robi? Myślał, że jest do niej podobny, ale dzisiaj chyba przed wszystkim wyszło, iż jest z lekka inaczej. Miał ochotę zadać jej pytanie, ale po cóż bardziej komplikować sytuację. Po prostu z nią siedział, a przy okazji wsłuchiwał się w deszcz i podziwiał jej piękno, bo mógł.

[Tak, myśl o rozbieranej żeńskiej marionetce sprawiła, że szajba Egonowi odbiła.]

Anonymous - 1 Styczeń 2016, 17:42

Ruszyła za nim, przytrzymując swoją sukienkę, co aby się nie potknąć i już wkrótce dotarli do pokoju, który - wbrew pozorom - wydał się Bleur bardzo przytulny. Przypominał jej trochę jej dawny pokój, kiedy to jeszcze mieszkała ze swoją właścicielką, ale ten nie był aż tak skromny. Szybko jednak wyrwała się ze wspomnień, nie chcąc się niepotrzebnie rozklejać i spojrzała na Egona, który już był dość spokojny, a teraz akurat mówił jej, że może sobie wybrać zastępczy strój, a ten mu oddać. Pokiwała jedynie głową, po czym obróciła się w stronę kufra, jednocześnie słysząc, że krawiec schodzi na dół, najpewniej do drugiej marionetki. Nie wyglądali na zbytnio zaprzyjaźnionych, więc tancerkę cały czas zastanawiało, co dokładnie robili, zanim przyszła. Podeszła do kufra, a jej stopy, odziane miękkimi baletkami, wydawały jedynie chce odgłosy, kiedy dotykały podłoża. Poruszałaby się bezszelestnie, gdyby nie to, że jej suknia jeszcze nieco hałasowała. Musiała jednak klęknąć, przez co zmarszczyła brwi - bo jej ubranie jeszcze bardziej się pobrudziło, przez kurz, będący chyba drugim lokatorem tego mieszkania. Zdmuchnęła warstwę szarego pyłu z kufra i delikatnie palcami przejechała po drewnie. Nie widziała żadnych zdobień, bardziej wyglądało jej to jak zwyczajna skrzynia, ale miała nadzieję, że jednak jakieś znajdzie. Zawsze podziwiała ładne rzeczy i ceniła ich wartość, ale teraz jedynie chwyciła za boki górnej części przedmiotu, otwierając go i krzywiąc się na kolejną partię kurzu, która poleciała prosto w jej twarzyczkę. Westchnęła cicho, przebierając wśród paru strojów i próbując znaleźć dla siebie jakiś odpowiedni. W końcu znalazła - czarna, prosta sukienka, z białym paskiem i głębokim - może nieco zbyt głębokim, jak dla Bleur - dekoltem. Wstała, trzymając drugą kreację w dłoniach i położyła ją na łóżku, otrzepując jednocześnie tą, która tkwiła na jej ciele. Szybko przebrała się, bez żadnych większych problemów... No dobra, miała jeden problem, ale szybko go rozwiązała! Bowiem włosy zaplątały się jej w sukienkę, ale prędko je wyplątała swoimi zręcznymi palcami. Znalazła nawet dwie wstążki do kompletu i jedną związała włosy w luźny koński ogon, a drugą obwiązała sobie wokół szyi - bardziej odruchowo niżeli z wyraźnej przyczyny. Poprawiła jeszcze baletki na stópkach, a potem rozejrzała się za lustrem. Kiedy takowego nie znalazła, wzięła swoją podniszczoną suknię do rąk, obchodząc się z nią tak delikatnie, jakby była z porcelany i zeszła na dół, szybko odszukując ciemnowłosego chłopaka.
- Panie Featherwake, oto sukienka. - oznajmiła, podchodząc do niego i wyciągając do niego odzież, jednocześnie mając nadzieję, że jakoś wyglądają w ubraniu zastępczym. Taaa... Czasem chciałaby mieć pod ręką lusterko. Zerknęła przelotnie na beznamiętnie siedzącą drugą marionetkę, ale zaraz wróciła wzrokiem do szmacianki.

Anonymous - 1 Styczeń 2016, 18:53

Klient i to jeszcze w takiej chwili... ale czego się nie robi dla marionetki w potrzebie. W końcu zadeklarował, że pomoże każdej sobie podobnej istocie kiedy tylko będzie mógł, a kiedy miałby to zrobić jak nie teraz? Siedział bezdennie na krześle gapiąc się bezpodstawnie na swojego gościa.
- Więc... wiesz już co nieco na mój temat. Nie jest to porywająca historia, ale prawdziwa. Czy opowiesz mi coś na swój temat, Lae?
W tym samym momencie usłyszał kroki dobiegające z góry, a po chwili schodzącego po schodach na dół klienta. Ciekawe czy ona okaże się być bardziej skora do rozmowy od pierwszej. Fakt, że nie umiał rozmawiać tylko potęgował dziwne akcje ze strony Egona, a przecież nie chce nikogo straszyć, a jedynie lepiej poznać poszczególne osoby. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak bardzo pusty był ten dom bez jakichkolwiek gości, a fakt że patrzyły na taką ruderę jak to i były nawet zmuszone tutaj siedzieć tylko psuł urok. Lepszy taki dom niż żaden.
- Ojej, wybacz.
Po tych słowach wstał, aby zająć się przebraną w inny strój marionetkę, a w ręku niosącą uszkodzoną i prawie suchą już sukienkę.
- Pozwól, że się tym zajmę... eee... czy ja tak poza tym mógłbym zwracać się do Ciebie po imieniu? Bardzo lubię je wymawiać, a prze-
Urwał niemal natychmiast, a sukienkę bez pytania przejął od swojej klientki. Miał tylko nadzieję, że znowu się nie wygłupił. Natychmiast zrobił miejsce przy kołowrotku, na którym jakoś rozłożył krój, a bo baczniejszej obserwacji zaczął się brać do roboty. Chwytając odpowiednie szpulki z właściwym kolorem, jął je naciągać na kołowrotek, a dziury i podarcia zaczął cerować tak sprawnie jak tylko mógł. Były oczywiście i elementy wymagającej odręcznej roboty, lecz najpierw musiał zająć się samymi niedoskonałościami zanim mógłby przejść do szczegółów.
- Proszę usiąść i czuć się jak u siebie w domu. Długo nie powinno mi to zająć, lecz prosiłbym uzbroić się w cierpliwość.
Udając jak gdyby nic się przed chwilą nie stało kontynuował.
- Czarny to chyba najczęściej wybierany kolor przez zarówno kobiety jak i mężczyzn. Na ile często widuję kreacje w tym odcieniu to na pani nawet mój najbardziej przeciętny strój wygląda znakomicie. Jak widać to modelka czyni styl wyjątkowym...
Znowu? Egon, czy Ty chłopie się kiedyś ogarniesz? W każdym bądź razie...
- To znaczy... zastanawia mnie skąd pani pochodzi... i czy jest możliwość przejść sobie od razu na Ty?

Anonymous - 1 Styczeń 2016, 19:47

Kątem jasnych tęczówek zerknęła na szmacianke, która dosiadła się do stolika, najwidoczniej damę do góry zostawiając samą. Po chwili ciszy odezwał się, przekręciła twarz w jego stronę i zmrużyła lekko oczy słysząc pytanie. Nie zdążyła jednak odpowiedzieć, bo panienka właśnie do nich zeszła, w prostej czarnej sukience. Widocznie był to jeden z tworów szmacianki. Bleur wyraźnie dbała o swój wygląd, bo na te pare minut zmieniła nawet fryzurę, żeby pasowała jej do nowych, chwilowych ubrań. Odwzajemniła jej ulotne spojrzenie.
Zachowując niewrażliwą mimikę twarzy spoglądała za okno na deszcz, czekając aż przestanie padać. W końcu miała swoje sprawy, które chciała rozwikłać, załatwić. Wydawało się, jakby odpłynęła myślami gdzieś daleko i w zasadzie tak właśnie było. Przez dłuższy moment była dla nich niedostępna, żadne słowo do niej nie docierało i jedynie wiecznie wzmożona ostrożność i refleks mogły ją nagle wyrwać ze swojego świata. Przymknęła oczy nie zwracając na nich uwagi większej niż to było konieczne dla jej własnego bezpieczeństwa. Obie marionetki nie prezentowały się jakoś nad wyraz groźnie, czy niebezpiecznie, ale Laenuhlie niemal każdego traktowała jako potencjalnego wroga. Oczywiście bez przesady, nie machała im przed nosem bronią...akurat teraz, bo Egon mógł wcześniej stracić głowę i gdyby miała jakiś powód, pewnie bez większych skrupułów skróciłaby jego żywot.
Zerknęła pustym wzrokiem w stronę Egona, który pracował już nad łataniem i cerowaniem kreacji blond damy. Obudziła się akurat na jego monolog o czarnym kolorze, który podobno jest całkiem popularny. Laenuhlie nie sądziła o tym nic, było jej to obojętne. Ona najczęściej pławiła się w czerwieniach, najlepiej głębokim szkarłacie, w tym czuła się najlepiej. Oczywiście nie skomentowała nie mając takiej potrzeby. Po ostatnim pytaniu szmacianki skierowała pusty wzrok na Bleur, czy ona też opowie im całą swoją historię, czy może jest bardziej nieufna niż Egon?

Anonymous - 1 Styczeń 2016, 22:39

Czekała spokojnie, aż chłopak - czy też mężczyzna, nie była pewna, bo Egon wyglądał dość młodo - podejdzie i odbierze sukienkę, co też zaraz się stało. Przedtem jednak zaczął mówić coś o tym, żeby przeszli sobie na 'ty', że lubi wymawiać jej imię, czy coś takiego... Zamrugała zdziwiona, słysząc to, ale znowu niemalże się uśmiechnęła, posłusznie siadając naprzeciwko drugiej, milczącej dotąd marionetki, która była w tym samym czasie zarówno jak i fascynująca jak i niepokojąca. Z jednej strony na pewno mogłaby wykazywać więcej emocji, ale z drugiej coś na pewno musiało spowodować, że stała się taka beznamiętna. A Bleur nie do końca wiedziała, czy chce się dowiedzieć co dokładnie. Znowu przelotnie na nią spojrzała, po czym odwróciła głowę w kierunku Egona, zakładając nogę na nogę.
- Myślę, że spokojnie możemy przejść na Ty. - oznajmiła, odgarniając z czoła zagubiony kosmyk włosów i złożyła dłonie na podołku, obserwując jak krawiec pracuje na kołowrotku, a podniszczona sukienka zaczyna nabierać dawnego wdzięku oraz uroku. Tak, zdecydowanie powinna kupić sobie jakieś nowe ubrania zamiast ciągle chodzić w tym jednym. Ale jakoś nie umiała - w końcu, dostała ją od swojej właścicielki i, dość niechętnie, była z nią związana, miała do niej jakiś sentyment. Była pewna, że to naturalne dla marionetki, ale i tak głęboko chowała to w sercu. Nie uważała to za słabość, ale wolała, żeby to było jej osobistą sprawą. Spojrzała z lekkim rozbawieniem w oczach na wyraźnie zmieszaną szmaciankę, ale przez chwilę milczała, następnie wzruszając ramionami.
- Może to nie modelka czyni styl wyjątkowym, a po prostu są kreacje, które wyglądają dobrze na każdym, jak na przykład ta sukienka? Widzisz, nawet jeśli modelka będzie najlepsza w całej okolicy, okropny strój i tak będzie okropny. To proste. - odparła ze spokojem, zagarniając włosy za ucho i wreszcie pozwoliła sobie na delikatny, ledwo widoczny, uśmiech, choć wiedziała, że czarnowłosy tego nie zobaczy. Jednakże zmieszała się na pytanie o pochodzenie, jednocześnie czując na sobie wzrok Lae. Jej oczy stały się nieobecne, gdy pogrążyła się we wspomnieniach, ale nauczyła się być na tyle opanowaną, żeby nie pokazać smutku.
- Myślę, że to jest rozmowa na dłuższą, o wiele dłuższą chwilę. A nie chcę Ci przeszkadzać w pracy.

Anonymous - 2 Styczeń 2016, 17:13

- Śmiem się nie zgodzić, bo w wielu tak naprawdę przypadkach jest inaczej, a ja wiem kiedy coś jest prawdziwe jak to zobaczę.
Deszcz wyraźnie powoli ustępował, ale nadal dudnił pokracznie w dach. Ponieważ jego gość wykazywał się brakiem zainteresowania zarówno nim jak i nią trochę się zmartwił. Nie mógł ot tak kazać klientowi spierdalać, bo nie dość że straciłby w oczach wszystkich, choć to akurat nie było problemem, bo był rozdartą w trzy dupy szmacianką. Największym problemem byłaby opinia przez którą jego zdolności krawieckie pozostaną jedynie do użytku własnego, a to podejrzewa ugodziłoby to w jego rzyć gorzej jak trzy centymetrowy kolec w cierni.
- Zdajesz sobie sprawę, że Szklany Krawiec potrafiłby to zrobić o wiele lepiej i szybciej, prawda? Jakkolwiek nie wiem dokładnie gdzie takiego mogłabyś znaleźć, ale pytając wśród arystokracji najszybciej się dowiesz co i jak. Ach, wyglądasz mi dokładnie na kogoś wysoko postawionego. A, i miło że pozwoliłaś mi mówić do Ciebie na Ty, Bleur.
Skończył swoją pierwszą fazę pracy. Nadszedł czas na rozprawienie się z elementami szczegółowymi. Może i wolniej pracował, ale wolał się upewnić, iż wszystko będzie miało ręce i nogi, aniżeli płakać nad drobiazgowymi uchybieniami. Niby nie perfekcjonista, ale śpieszyć się też nie zamierzał. Chwycił za igłę, nawlekł zręcznie nicią i począł odwalać swoją działkę.
- Absolutnie mi nie przeszkadzasz. Swoją drogą to i lubię słuchać jak inni opowiadają o sobie lub o swoich przygodach. Jej, za bardzo się rozgadałem, prawda?
Spojrzał szybko na jedną i drugą marionetkę, a potem jakby w skupieniu szył i jednocześnie słuchał co obie mają mu ciekawego do powiedzenia.

Anonymous - 2 Styczeń 2016, 22:23

Odczuła lekką satysfakcję i zerknęła ku panience. Widocznie Bleur podobnie jak ona wolała nie rozpowszechniać swojej przeszłości. To mogło zawsze być nieco niebezpieczne, w końcu nie każdy jest otwarty i wręcz niewinny jak Egon. Niektórych przytłacza ich własna historia, inni nie chcą robić złego wrażenia, bo kto lubi wygrzebywać swoje brudy na światło dzienne? Kiepskie wrażenie można tym zrobić na nieznajomych. Szczególnie takich, którzy wydają się dosyć mili.
Zmrużyła lekko oczy i oparła się jednym łokciem o stół, wspierając na dłoni głowę. Zatoczyła końcem buta niewidzialne kółko w powietrzu i przerzuciła spojrzenie na Bleur. Wydawała się dosyć interesująca, no i Laenuhlie podzielała raczej jej zdanie, niż Egona. W końcu szmata zawsze będzie szmatą, nawet na ładnym ciele. Tego nie dało się zmienić, tak jak osobowości, którą ów strój zazwyczaj wyrażał. Jeśli ktoś jest zgniły w środku, to taki pozostanie, nawet jeśli zewnętrznie będzie najczystszym kryształem, co często się zdarzało. Odgarnęła śnieżny kosmyk falowanych włosów z ramienia i zaczęła przyglądać się poczynaniom Egona. Pomimo, że szycie nie było jego specjalizacją wyglądał jakby radził sobie całkiem nieźle, chociaż liczy się przede wszystkim wynik jego tańca z igłą. Nie mógł popełnić błędu, bo tancereczka wydawała się dosyć wymagająca. Ten fakt można było stwierdzić już po samej jej sukni, która była mocno zdobiona i zadbana, pomijając to zaniedbanie, kiedy kręciła się na dworze podczas deszczu, a także pomijając to niefortunne rozcięcie.
- Jak ją rozcięłaś? - wbiła w nią wzrok jak sztylet. Istna ciekawość, cóż począć. Bleur mogła się zwyczajnie przewrócić, ale mogła też "przewrócić" kogoś.

Anonymous - 2 Styczeń 2016, 23:20

Pokręciła jedynie głową na pierwszy komentarz chłopaka, sama odpowiadając milczeniem. Nie umiała długo wysiedzieć w jednym miejscu, przyzwyczajona do ciągłego ruchu, ale grzecznie siedziała na czterech literach, nie chcąc wydać się niegrzeczna. Tak, jednak jej właścicielka czegoś ją nauczyła. Umościła się wygodniej na krześle, chyba jedynie po to, żeby stworzyć jakiekolwiek pozory. Miała wielką ochotę, by sobie potańczyć, ale powstrzymała się, zapisując w pamięci, by poćwiczyć, jak tylko wróci do domu. No co, praktyka czyni mistrza, czyż nie? Taniec to było to, co umiała najlepiej, niewiele innych rzeczy tak dobrze jej wychodziło. Nie mogła tego zaprzepaścić. Ach, gdyby robiła to tylko dla siebie... Otrząsnęła się z ponurych myśli i przekrzywiła nieco głowę na bok, przypatrując się pracującej szmaciance. Może chłopak nie był Szklanym Krawcem, ale chyba znał się na rzeczy. To, wbrew pozorom, jej wystarczyło.
- Nie wiem, gdzie teraz są Szklani Krawcowie. Nigdy w życiu nie rozmawiałam z arystokracją. Ani nie jestem z wyższych sfer, wybacz. Jestem zwykłą marionetką, która lubi tańczyć. - oznajmiła spokojnie, uznając, że wyjawienie im tych paru drobnych informacji nie sprawi, że będzie jakoś bardziej zagrożona. A przynajmniej miała takową nadzieję, bo naprawdę nie miała ochoty teraz walczyć ani uciekać. Kołowrotek wreszcie mógł odpocząć i zastygł bez ruchu, zaś teraz w ruch poszła igła. Bleur chętnie się temu przypatrywała, wiedząc, że może podłapać parę sztuczek i może nie będzie musiała już korzystać z takich usług, tylko da radę sama naprawiać swoje kreacje. Westchnęła cicho, gdy Egon zdawał się nie złapać iluzji. Gdyby chciała, zaczęłaby opowiadać, nie zważając na to, czy pracuje, czy nie. Ale nie ufała mu wystarczająco na tyle, żeby mówić o swojej przeszłości. W dodatku, nie chciała rozdrapywać starych ran i przywodzić niepotrzebnych wspomnień. Jeszcze zbyt bardzo bolały. Czuła na sobie wzrok Lae i, w końcu, odwzajemniła go, gdy padło pytanie. Po nim, na krótką chwilę, zawisła głucha cisza, bo tancerka zastanawiała się, czy naprawdę usłyszała ciekawość w głosie białowłosej, czy ją sobie tylko wyobraziła. Jednocześnie też próbowała sobie przypomnieć, kiedy dokładnie rozcięła sukienkę.
- Szczerze, to nie mam pojęcia. Zgaduję, że podczas którychś z ćwiczeń. - powiedziała, po czym odgarnęła kosmyk z czoła. - Wracając do Twoich pytań, Egon, na moją historię jeszcze przyjdzie czas. I nie, nie rozgadałeś się. Też lubię słuchać jak ktoś mówi.

Anonymous - 3 Styczeń 2016, 20:17

Jako jedyny tutaj się przed nimi otworzył, z kolei one pozostawały udawać tajemnicze i niebezpieczne osoby. Jak kto woli... nie będzie niepotrzebnie naciskał, a jedynie jakimś cudem pozna je. Albo i nie. W kontaktach z innymi osobami nie wyróżniał się zbytnio, a teraz musiał robić za duszę towarzystwa co w ogóle nie podobało się Egonowi. Domyślał się, że obie są marionetkami z pozytywki. Czy one muszą być takie ładne? Ilekroć zerkał na którąś, zwłaszcza na Bleur, która wydawała mu się być milsza i nieco bardziej rozmowna, nie mógł się skupić na szyciu. Mogła być w sumie miła lub tylko na taką wyglądać, ale nie jemu oceniać książki po okładce. W końcu on sam wyglądał jak zbiór wszystkich kolorów z pewnymi niedoskonałościami. Możliwie podobnej do Baśniopisarzy, lecz na żadnego lub żadną jeszcze nie miał okazji się natknąć. Kończył szycie, a tak naprawdę zbyt wielkiej roboty ręcznej nie miał. Szczerze to podobała mu się ta sukienka, a dzięki poznaniu kroju wzdłuż i wszerz zastanawiał się czy nie będzie w stanie zrobić czegoś podobnego. Lub bardziej lub mniej prostego, ale równie zjawiskowego co jej kreacja. Westchnął kiedy skończył co miał zrobić, a następnie popatrzył się na obie marionetki. Nie wiedział skąd przyszła mu nagle ta myśl, ale chciałby przez chwile być równie idealny co obie. Zamiast ciągle być odtrącany przez innych mógłby być podziwiany jak one przez praktycznie cały czas. Tym spojrzeniem je właśnie obdarzał, a całkiem możliwe, że zazdrość też się przewinęła pomiędzy mieszanką uczuć. Dzisiaj tyle ich poznał, że będzie musiał kogoś się o nie wypytać. Nie umiał nazwać tak wielu rzeczy, a i nie łudził się, że mimo chęci zdobędzie znajomości wśród ładniejszych od siebie lalek. No cóż...
- Bleur, skończyłem.
Wręczył jej suknię, która była już ukończona. Wcześniej przeleciał wzrokiem gdzie wcześniej były skazy czy aby nie przeoczył pewnego fragmentu, ale na szczęście wszystko wyglądało dobrze. Subtelnym ruchem ręki wskazał na schody nie sugerując jej nic innego niż przywdziania z powrotem swojej sukni, a sam zajął miejsce na krześle.

Anonymous - 3 Styczeń 2016, 20:49

Więc sukienkę da się rozciąć podczas ćwiczeń? Na to Laenuhlie pewnie by nie wpadła, bo pewnie chodziło o ćwiczenia tańca? Tak zgadywała. Sama mogłaby się w końcu wziąć za pracę nad sobą, dążenie do perfekcji nadal gdzieś w niej siedziało nie chciało zostawić marionetki. A to wszystko przez jakąś przeklętą marionetkarkę. Westchnęła cicho i znowu zaczęła przyglądać się pogodzie. Niektórzy mówią, że milczenie jest złotem, ale nie zawsze jest to dobre. Na przykład teraz było raczej nie wskazane, a mimo to Laenuhlie nie odzywała się zbyt często, taki już urok jej osoby. Może gdyby znali się bardziej, wiedzieli o sobie trochę więcej. Ale teraz nie widziała w tym zbytnio sensu, a grzeczność i kultura? To chyba pojęcia względne. Lalka nie była zwolenniczką robienia czegoś, "bo tak wypada". No i chyba było to po niej widać, w końcu uczestniczenie w rozmowie, nawet takie subtelne, byłoby pewnie pozytywne w odbiorze.
Zmrużyła oczy i przyjrzała się znowu pracy Egona, co jakiś czas zerkał na nie, szczególnie Bleur, która widocznie mu się spodobała. Nawet do siebie pasowali. Egon mógłby się od niej sporo nauczyć. A ona pewnie od niego, w końcu sukienka wyglądała już jak nowa, a przynajmniej nie miała tego okropnego uszkodzenia.
Dotknęła lekko swojego czoła wierzchem dłoni. Trzeba niedługo wracać, chyba jest zmęczona, bo nie czuła się najlepiej, ale z wyrazu twarzy nie dała tego po sobie poznać. Na pewno nie komuś obcemu.

Anonymous - 3 Styczeń 2016, 21:45

Zapadła głucha cisza, ale akurat teraz Bleur było to na rękę. Wahała się, czy może zaufać Egonowi i opowiedzieć mu swoją historię, ale... Naprawdę nie chciała przypominać sobie bólu, który czuła podczas rozstania z właścicielką. Patrzyła z dziwnym, ciężkim uczuciem, kłębiącym się gdzieś w jej piersi - a przynajmniej tak to odczuwała - jak szmacianka powoli kończy pracę. Zdawała sobie jednocześnie sprawę, iż oznaczało to, zbliżający się ogromnymi krokami, jej czas opuszczenia tegoż mieszkania. A nie chciała w sumie znowu całego dnia spędzać na tańcu. Owszem, kochała to, do czego została stworzona, lecz... Tak dawno z nikim nie rozmawiała dłużej niż parę minut i dopiero teraz uświadomiła sobie, jak za tym tęskniła. Tak, tęsknota... Dziwna rzecz. Sprawia, że czujesz się dziwnie, że nie umiesz wysiedzieć w miejscu, gdy zaczyna łączyć się ze zmartwieniem, sprawia, że chcesz robić rzeczy, które dotąd nawet nie przemknęły Ci chociażby przez myśl. To uczucie było niepojęte dla ludzi, więc co dopiero dla marionetki, która jednak wszystkich odczuć nie zdążyła poznać i tak naprawdę dopiero uczyła się o świecie? Co taka marionetka miała w takiej sytuacji powiedzieć? Uniosła wzrok, który dotąd uważnie badał jej wręcz idealne dłonie i jej oczy napotkały te należące do czarnowłosego. Tkwiła tak przez chwilę w miejscu, przypatrując mu się - może i był niedoskonały, ale co z tego? Był oryginalny, wyjątkowy, unikalny. A ona, perfekcyjna w każdym calu... Nie czuła się wcale wyjątkowa. Była tylko jedną z wielu idealnych twarzy. I to chyba było najgorsze, to to męczyło ją odkąd tylko została stworzona. Dopiero po chwili zorientowała się, że rzeczywiście już skończył robić sukienkę. Znowu obrzuciła Lae przelotnym spojrzeniem, próbując wykombinować, jak można tak ukrywać uczucia. Czyż to nie one sprawiały, że było się bardziej ludzkim? Czyż to nie one odróżniały ich od rzeczy naprawdę martwych? Bleur już sama nie wiedziała co i jak. Wstała, jakby w transie i wzięła odzienie w dłoń, po czym ruszyła z powrotem na górę. Szybko się przebrała, ładnie składając tymczasowe ubranie i wszystko, co wzięła z kufra, następnie je tam odkładając. Ubrała z powrotem swoją kreację, przyglądając się jej i uśmiechając się lekko, gdy zauważyła, że odzyskała dawną świetność. Zeszła z powrotem na dół, a jej włosy ciągnęły się trochę po schodach, ale nie zwracała na to uwagi. Jednak jej radość zastąpił niepokój, bo uświadomiła sobie, że nie ma czym zapłacić za usługę.
- Naprawdę dziękuję, Egon. Ehm, ale jest jeden, malutki, tyci problem. - zaczęła nieco zmieszana, opuszczając wzrok w dół. Dostrzegła jeszcze ostatni promyk nadziei i złapała się go jak najmocniej umiała.
- Obawiam się, iż nie będę miała czym zapłacić. Zapomniałam pieniędzy. Jednakże... Ten jeden raz może zgodziłby się pan przyjąć zapłatę w formie opowieści? Proszę?

Anonymous - 3 Styczeń 2016, 22:27

Siedział tak bezczynnie jak słup soli nie wiedząc już kompletnie jak poradzić sobie z Laenuhlie, a przecież zaprosił ją tutaj w dobrej wierze. Nie poznał jej tak dobrze jakby sobie tego życzył, ale na drugi raz nie będzie jej nigdzie tak wyciągał na siłę, jeśli ma później się nudzić. Było mu z tego powodu nie lada przykro, ale z drugiej strony nie mógł odtrącić klienta. Jakoś musi opłacać swoje zainteresowania, a przecież mało co przychodzi za darmo. Kiedy tylko zaczęła dawać oznaki zmęczenia od razu przeszedł w stan alarmowy, ale nie panikował tak jak niedawno.
- Czujesz się źle? Może musisz się nakręcić kluczykiem.
Taa... jakby tego nie wiedziała. Po raz kolejny Einstein przewrócił się w grobie, a szmaciance nie pozostało nic innego jak głucha i denna cisza. Fakt, był kiepskim gospodarzem, a nawet bardzo beznadziejnym. Właściwie tak samo jak i jego całe życie... na co on liczył? W sumie gówno kogo obchodziłby jego los nawet, jeśli pierwszego dnia wygada się niczym papuga. Źle musiał zacząć skoro nikogo niczym nie zaintrygował, a chciał się jedynie z kimś zaprzyjaźnić. Zrozumiał jak trudno o czyjś szacunek i zaufanie, ale postanowił wziąć to sobie do serca. W tym samym czasie zeszła inna ładna marionetka, tym razem w swoim własnym stroju. Wstał, chwilowo jeszcze czekając na odpowiedź Lae, a po chwili żwawym krokiem zajmował się potrzebami klientki.
- Nie rozumiem. Jaki problem?
Nerwowo spojrzał na jej strój zastanawiając się czy aby nie zrobił pomyłki. Szybko jednak ochłonął kiedy tylko wspomniała o drobnym uiszczeniu za usługę, której nie potrafiła sfinalizować. Jakkolwiek dużo czasu przy tym nie spędził, a drogo nigdy od nikogo specjalnie nie brał trochę się jednak zdziwił. Kto nieprzygotowany... mniejsza. Oferta wypadająca z jej ust jak najbardziej go ucieszyła.
- Czy mógłbym? Oferta padająca z tak ślicznych ust- ... znaczy się tak. Tak! Możemy jakoś się porozumieć na ten temat! Oczywiście! Tak.
Rzucił subtelnym uśmiechem w jej stronę, sympatycznym chyba tylko dla niego. Przynajmniej umiał szyć.

Anonymous - 6 Styczeń 2016, 18:26

Zerknęła na Egona, kiedy się do niej odezwał.
- Prawdopodobnie tak. - przyznała mu racje. Problem był w tym, że żeby to zrobić musiałaby rozwiązywać przy nich wiązanie gorsetowe, które znajdowało się na jej plecach. To raczej nie byłoby...zbyt taktowne i chociaż Laenuhlie nie dbała jakoś nad wyraz o etykietę, to takie zachowanie uważałaby za znaczną przesadę. Trzeba było po prostu wrócić do siebie i tam dopiero się sobą zająć.
Po chwili zamyślenia zwróciła spojrzenie ponownie w ich stronę. Okazało się bowiem, że panienka zapomniała pieniędzy. Dziwne to zjawisko, szukać krawca, a nie mieć czym zapłacić, ale może miała po prostu jakiś zapominalski dzień. Albo zawsze zapomniała o tak podstawowych rzeczach? Zamiast cennego złota zaoferowała jednak opowieść, ciekawe rozwiązanie, ale tylko dla tych ciekawskich. Lae interesowało dosyć sporo rzeczy, ale też bez przesady. W końcu wiele informacji, które się pochłania są potem kompletnie niepotrzebne, więc po co mają figurować w głowie.
Wstała i oparła jedną dłoń na biodrze. Spojrzała uważnie na dwójkę marionetek i skinęła lekko głową.
- Pójdę już. - odparła chłodno.
- Uważaj na siebie, mały. - zwróciła się do Egona, co mogło wydać się nawet śmieszne, w końcu był od niej wyższy, nawet jeśli nosiła wysokie buty. Mogło się wydawać, że na jej ustach namalował się delikatny, ledwo widoczny uśmiech, który miał w sobie lekką nutę zadziorności. Odwróciła się, a jej śnieżnobiałe loki podskoczyły lekko od nagłego ruchu. Skierowała się w stronę drzwi, a kiedy otworzyła je zatrzymała się jeszcze.
- Poza tym...to Twoja opowieść. - zerknęła katem oka najpierw na Bleur, potem na szmacianke i wyszła.

z/t

Anonymous - 9 Marzec 2016, 20:12

Blond włosa panienka zaskoczona patrzyła jak białowłosa opuszcza pomieszczenie, nadal chłodna i wyniosła. Założyła, że nigdy nie byłaby w stanie tak perfekcyjnie ukrywać emocji. Przerażało ją to i jednocześnie fascynowało, a mieszanka tych dwóch uczuć była dla niej czymś nowym. Nawet dotąd nie wiedziała, że coś takiego może się dziać. Kiedy Lae wyszła, zapadła na chwilę długa cisza, podczas której Bleur rozmyślała nad spojrzeniem, które posłała jej tancerka, zanim wyszła. Czy coś oznaczało? Czy był to jedynie ruch oczu, które były tak zimne jak sam środek śnieżycy? Marionetka nie miała pojęcia, ale po części cieszyła się, że została sam na sam ze szmacianką, choć nie powiedziałaby tego na głos. Jej czoło wygładziło się niemalże niezauważalnie, a brwi powróciły do swojej poprzedniej pozycji, zaś na jej twarzy znów zagościł spokój, kiedy postanowiła, że nie będzie szukać drugiego dna w gestach laleczki. Jej uwagę zwrócił uśmiech Egona i odwzajemniła go delikatnie, z powrotem sadowiąc się na krześle, dłońmi poprawiając suknię tak, by jakoś to wyglądało.
- Więc tak... Naprawdę bardzo przepraszam za tą komplikację. Pobiegłabym do domu i przyniosłabym zapłatę, ale ciągle pada i nie chcę zniszczyć pańskiego dzieła. - delikatnym ruchem ręki wskazała na swój strój, patrząc z lekkim zmartwieniem na pana, który nadal stał. No tak, siadła bez pozwolenia i zachowała się niegrzecznie.
- Ale jeżeli Ci to nie przeszkadza, to w sumie... Chętnie opowiem swoją historię. Może za długo tłumiłam ją w sobie? A nawet jeżeli nie, to zdecydowanie na nią zasłużyłeś. Uratowałeś mój strój. - znowu posłała mu uśmiech, tym razem szerszy i nieco cieplejszy, zaś palcami odgarnęła kosmyk włosów z czoła, mając wielką nadzieję, że Egonowi nie będzie przeszkadzała taka zapłata. Poza tym, wydawał się być całkiem ciekawy i... Bleur uświadomiła sobie, że jest ciekawa jego historii. Może nawet się zaprzyjaźnią? O ile nie odstraszy go swoją chłodnością, która jednak czasem występowała, często pomimo jej woli. Taki tam mechanizm obronny.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group