To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Malinowy Las - Mrożone Maliny

Anonymous - 15 Luty 2016, 08:46

Nawet nie zdajecie sobie sprawy co poczuła Alime kiedy pułapka uniosła się w górę. Nie da się tego opisać, ale może mieliście kiedyś podobną sytuację? Kiedy tylko młode wyszło blondynka odłożyła delikatnie pułapkę gdzieś na bok. Uśmiechnęła się przyjaźnie do niedoszłego więźnia by następnie lekko się zaśmiać słysząc jego sykokrzyk. Kapeluszniczka uśmiechnęła się tylko lekko kiedy dorosły osobnik przyglądał się jej. Zaraz jednak przypomniała sobie, że nie czas na żadne czułości, uprzejmości ani nic z tych rzeczy. Przecież dalej są w strefie zagrożenia. No tak, opary! Szybko ruszyła w stronę śliskiego mostu mając nadzieję iż bestyjki ruszą za nią. Była tak szczęśliwa, że już po kilku krokach straciła równowagę upadając na lód. Mimo tego iż rozcięła kolano pozbierała się szybko z nieznikającym uśmiechem i jakby nigdy nic się nie stało parła do przodu. Tym razem jednak uważniej. Dużo uważniej. Byle na drugą stronę, a już będą względnie bezpieczni. Jeśli szczęśliwie przeszła most i znalazła się na ziemi zatrzymała się by spojrzeć jeszcze raz na Naeve. No proszę! I pomyśleć, że to wszystko zaczęło się w płonącym domku...
Soph - 26 Luty 2016, 00:47

im commin
W przód. W przód. Błękit. Światło. Przełęcz. Światło.
Sadzę, że jeszcze więcej ulgi, szczęścia i niedowierzania niż dziewczyna doznał uwolniony gad. Gdy młode na znak przewodnika ruszyły do przodu, Alime najwyraźniej już wysforowała się przed stado. Zapomniała chyba jednak o zasadzie nieoddzielania się od grupy i w chwili gdy upadała, tłukąc kolano, nad jej głową przeleciała kolejna pułapka. Z pewnością zostałaby schwytana gdyby nie szczęśliwa chwila nieuwagi. W tej samej chwili otoczyły ją jednak węże, zamykając luźno w grupie. Kto wie, czy ukryty napastnik nie pomyślał, że najbardziej opłaci się schwytać humanoida?
Błękit. Fiolet. Futro. Miękkie. Upadek. Fiolet. Materiał. Zęby. Niepewność. Lód. W przód.
Lodowy mur, zza którego właśnie wybiegali, rozpadł się na drobne części, zaś ostre kolce poszybowały nacelowane w kierunku ukrywających się w lesie. Większość nie dotarła jednak na taką odległość – Bestia była albo zmęczona, albo faktycznie młodsza niż wskazywały na to jej czyny. Zasięg miotania pozostawał średni, nikt chyba jednak nie zdecydował się na pozostanie w miejscu i grzeczne poczekanie na nieproszonych gości. Kierunek lodowy most!
Jego przebycie nie będzie tak proste jak by się mogło wydawać. Już wcześniej wspomniane zostało, że „most” ma postać kładki bez poręczy, pokrytego lodem – a może i z niego zbudowanego. Spoczywał nad przepaścią, z której nie wyciągnęłaby ich nawet telekineza Alime. Po drugiej stronie tkwił dumnie kolejny, tym razem czerwono-niebieski las.

Później, jakby w proteście przed ucieczką, ze swojej dotychczasowej kryjówki wypadły dwie postaci: zwalisty mężczyzna ze sporymi, baranimi rogami na głowie, a za nim następna sylwetka, szczuplejsza, niższa. Opatuleni w grube płaszcze i z goglami na oczach ruszyli waszym śladem, na razie jednak są zajęci omijaniem ostrych lodowych odłamków pozostałych z niedawnego fortu. A może by tak jeszcze kupić trochę czasu? Albo uciekajcie, wasz wybór.
Szczególnie, że u stóp mostu wybuchnął kolejny kamień tworzący opary. Przezeń na most? Walczyć? Inna droga, ale jaka? Uciekać? Siąść i płakać?
Zagrożenie. Lód. Błękit. Chmara.

Anonymous - 9 Kwiecień 2016, 17:49

Czyli jednak! Ta niezdarność czasem się przydaje! Przynajmniej tyle, co nie? Kolano nie liczyło się teraz w ogóle. Ważne było by wybyć z niebezpiecznej strefy raz a porządnie! Oczywiście nie samemu, tak łatwo to nie ma. Gadów nie zostawi. To dziwne, narażać swe życie dla bestii. Nie dla niej. Kiedy otoczyły ją Naeve dość szybko powróciła pewność siebie. Dziewczyna ruszyła dość żwawo w kierunku mostu starając się nie pozostawać z tyłu futrzaków ani też zbytnio ich nie wyprzedzać. Jeśli wraz z grupką otaczającą ją dotarła do " lodowej kładki " zatrzymała się na chwilę obracając. Dwie sylwetki nikogo, ale to nikogo jej nie przypominały. Ludzie? Odpada.. Bestie? Też mało prawdopodobne..
Lecz czasu na zastanawianie się nie ma. Walczyć? Nie... Ona przecież ma tylko jeden, malutki sztylet. Bezsensu, i tak nie potrafi się nim posługiwać. A gady? Kto wie.. Na pewno co nieco umieją ale... Czy warto narażać ich życie? Nie lepiej po prostu - wiać?
Spojrzała na największego zachęcającym spojrzeniem. Przedostaną się. Dadzą rady! Mało pewnie postawiła stopę na lodzie i sprawdzając czy towarzysze podążają za nią ruszyła bardzo ostrożnie ku drugiemu brzegu.

> Tak.. Wiem.. Długo czekałaś za co ogromnie przepraszam... <

Soph - 24 Kwiecień 2016, 15:08

W chwili, gdy Alutka postawiła stopę na początku kładki mogła poczuć, że zgodnie z wszelkimi ziemskimi prawami fizyki z przepaści dmie zimny, przenikliwy wicher, podnoszący jej spódnice, pukle jasnych włosów i wywołujący na gęsią skórkę w miejscach nieosłoniętych ubiorem.
Mostek był niewąski, bo wszerz mierzył pewnie prawie dwa metry, ale nie należy zapominać, że jeden nieostrożny krok i ta szerokość może się okazać za mała jak na upadek z poślizgnięcia. Węże były w lepszej sytuacji – przyjmując wszystkie lustrzane prawa magii – bo w końcu były Bestiami właśnie z tego lodowego biotopu i posiadały pewną przyczepność i doświadczenie.
Razem z Kapelusznicą wchodzącą na most wsunął się obok jeden z młodych Naeve – pytanie tylko czy nie spadną już z tego powodu na samym początku, próbując przedostać się jak najszybciej. Drugi z młodych i przewodnik stada pozostawali za nią w niewielkiej odległości.

Gdyby Alime obejrzała się ostatni raz za siebie, w pożegnalnym ukłonie ku kłusownikom, czy może z sentymentu – zobaczyłaby, iż pogoń minęła już linię lodowych pocisków i nieubłaganie zbliża się ku jedynemu miejscu przeprawy na drugi kraniec otchłani. Ergo – bardzo szybko zbliża się do swoich ofiar. Zobaczyłaby też, że w jednej chwili drobniejsza z postaci znika nagle, wyparowuje z miejsca, w którym przed sekundą jeszcze biegła.
Gdyby jednak nie zdecydowała się spojrzeć do tyłu, bez obaw, po kilku krokach na lodowej kładce owa wiotka, niewysoka postać okutana w kożuch z kapturem i ciężkie buty zmaterializuje się na moście przed dziewczyną. Nic straconego, impreza trwa.
W momencie, gdy intruz wyciągnął w stronę naszych protagonistów nieuzbrojona jak na razie rękę, podłoże nagle ożyło. W jednej chwili Alime poczuła, że traci grunt pod nogami, a most na początkowym fragmencie zwinął się, rozrósł i przekręcił, stając pokrzywioną, obróconą do góry nogami ażurową rurą. Napastnik ześlizgnął się i zaczął z zaskoczonym krzykiem spadać w rozpadlinę, a Kapelusznica i dwa węże, które również znalazły się wewnątrz czterech metrów zmodyfikowanego mostu, opadli gwałtownie na żebrowane dno tuby. Nadal targał nimi wicher. Wyglądali, jakby zostali zamknięci w modelu kości klatki piersiowej, otwartym jedynie od strony przepaści. Najstarszy Naeve leżał płasko u stóp mostu i syczał przeraźliwie, agresywnie w kierunku drugiego kłusownika, mierzącego do niego z łuku.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group