Khoeli - 30 Sierpień 2016, 23:48 Gdy kucharka krzyknęła na Khoeli, ta skuliła się. Nie wystraszyła się jednak, no bo też jak. Ale wyczuwała aż irytację, która wypływała z kobiety. Khoeli robiła się głodna. Emocje bestii nie są tak sycące jak emocje istot humanoidalnych, jeśli tak można nazwać mieszkańców Krainy Luster, Otchłani i Świata Ludzi. Jednak wolała nie ryzykować pożeranie emocji. Co prawda wypływało ich wiele ale nie wiedziała czy czasem kobieta nie zauważy nagłego spokoju.
Ruszyła szybko w wyznaczonym kierunku. Schody w istocie nie były zbyt przyjemnym punktem podróży, w szczególności dla kogoś, kto przez większość czasu chodzi na bosaka. I tak też było tego dnia. Cana nie przepadała za butami, więc nie nosiła ich, bo po co? Trochę głupio jednak na tym wyszła w tym momencie. Udało jej się je jednak pokonać bez większego problemu. Ale tera co dalej?
Widziała dwie drogi. Drogę, którą pokazała jej kucharka oraz tę z której wcześniej przyszła. Tylko co powinna zrobić. Uciekać? Czy raczej pomóc tej bestii, którą widziała wcześniej. Innej drogi nie potrafiła znaleźć.
Postanowiła jednak się rozejrzeć. W końcu jednak postanowiła zaryzykować. W końcu nie byłoby dziwne, że ktoś chodzi z miską z karmą i szuka czegoś zamiast ruszyć prosto do klatek z bestiami?
Tak też zrobiła. Ruszyła w lewą stronę. Nie wiedziała co ją tam czeka. Jednak miała nadzieję szybko się dowiedzieć. Patrzała po drodze w każdy zakamarek, starając się znaleźć jakieś inne wyjście.
Po minięciu już połowy dystansu do zakrętu, postanowiła zaryzykować i przeskanować teren by dowiedzieć się co ją po drodze czeka oraz może zlokalizować poszukiwaną bestię.Tyk - 1 Wrzesień 2016, 23:12 Co ją czekało? Gdy tylko zbliżyła się do klatek część bestii rzuciło się na kraty, by ją dorwać. Wszystkie z nich były niezwykle agresywne i strasznie zdeformowane. Z początku nie przypominały jej niczego co znała. Dopiero później zaczęła dostrzegać znajome kształty. Zaczęła też poznawać zebrane tu bestię. To jednak nie jest zbyt istotne i jeżeli chcesz ich pełną listę, to mi powiedz na gg, to dodam ją. Tak samo jeżeli chcesz dokładne rozmieszczenie klatek.
Dodam natomiast to, co jest rzeczywiście ważne. Nie spotkała nikogo na korytarzu poza wspomnianymi stworzeniami. Najwidoczniej nie był to zbyt uczęszczany korytarz. Może właśnie coś w rodzaju więzienia, gdzie trafiały bestię i miały tam siedzieć? Skoro nie miały stamtąd wychodzić, to zapewne przychodzono tylko w porze karmienia, prawda? Raczej nie trzeba uzbrojonych gwardzistów do pilnowania zamkniętych i po części bezmyślnych kreatur.
Khoeli znalazła także korytarz którym przyszłą, a nawet okno. Na tyle duże, że byłaby zdolna do tego, żeby się przez nią przecisnąć. Oznaczałoby to jednak ucieczkę i najpewniej nie byłaby już w stanie pomóc pojmanemu stworzeniu.
Gdy użyła swojej mocy mogła dowiedzieć się, że na statku nie ma zbyt wiele osób. Około trzydziestu z czego piątka znajdowała się przy bestii. Dwoje stało nieco dalej w głębi statku - zapewne to byli Ci, których spotkała po włamaniu się na statek. Na tym piętrze było jeszcze troje innych. Byli gdzieś w głębi jednego z korytarzy, innego niż ten, którym dziewczyna została tu zaprowadzona - tego dalszego. Niżej byli kolejni, jednak oni już nie mają na tę chwilę żadnego znaczenia.
Najistotniejsze jest to, że zapewne nikt nie chce dziewczynie przeszkadzać, a przynajmniej nie zanosi się na to. Oczywiście istnieje możliwość, że moc nie dała rady kogoś wykryć, bądź też ze swej natury nie było to możliwe. Jednak czemu miałaby zakładać najgorsze zamiast skupić się na opracowaniu planu?Khoeli - 15 Wrzesień 2016, 11:21 Khoeli szła korytarzem nasłuchując. Gdy doszła do klatek i bestie w nich zamknięte zaczęły się rzucać na kraty, zatrzymała się na chwile by sprawdzić czy aby na pewno jest tam na tyle dużo miejsca by przeszła bez obaw, że któraś z kreatur ją dosięgnie. Gdy zobaczyła bestie zrobiło jej się ich żal. Albo raczej zrobiło by się gdyby miała jakieś uczucia. Wiedziała jedno, nie pozwoli by pięknego rajskiego, którego widziała na początku swojej przygody przerobiono na takie coś.
Urodziła się w czasach gdy szanowano naturę, odwiedziła też wiele miejsc gdzie po dziś dzień oddawano przyrodzie cześć i dbano, aby jak najmniej mieszać się w jej cykl. Dlatego też nie mogła zrozumieć jak można zdeformować biedne istoty.
Przystanęła po środku korytarza z klatkami i upewniwszy się, że nikt nie idzie zaczęła się przyglądać kreaturom. Wydawały jej się znajome, a za razem obce. Zupełnie jakby zrobili je z bestii, jakoś....zmutowali. Schyliła się przy jednej z klatek, starając się zachować bezpieczną odległość, a jeśli mieszkaniec celi nie miał zamiaru jej atakować, zbliżyła się lekko. Przyjrzała uważnie temu co ma w misce i zauważyła, że znajdują się tam identyczne liście jak te, które ma podać Rajskiemu. Spojrzała jeszcze na ściany klatki, by sprawdzić czy roślina naprawdę bestie uspokaja. Niezależnie czy zobaczyła na niej zadrapania czy nie, zajrzała do innych klatek, sprawdzając czy znajdzie tam liście. Jeśli tak, to postanowiła, że Rajski ich nie dostanie. Coś jej się w nich nie podobało.
Postanowiła nie zostawać tam zbyt długo. Po przeskanowaniu terenu ruszyła w dalszą drogę, prosto w miejsce, do którego pokierowała ją kobieta. Widząc okno znów zatrzymała się na chwilę. Mogła spokojnie uciec. Umiała latać więc nie byłoby problemu, że statek właśnie się przemieszcza lub że zatrzymał się na znacznej wysokości.
Nie! Nie mogła tego zrobić! Potrząsnęła głową wyganiając z niej te myśli i ruszyła dalej. Cały czas jednak nasłuchując jakiś kroków i rozglądając się czy ktoś nie idzie. Starała się to jednak robić dyskretnie, żeby kto, kto przypadkiem na nią trafi, nie uznał jej zachowania za podejrzane.
Starała się jednak jak najszybciej dostać do biednego zwierzęcia. Na pewno umierało ze strachu.Tyk - 25 Kwiecień 2017, 20:37 Khoeli błąkała się po statku całkiem długo. W końcu jednak znalazła Rajskiego Ptaka wokół którego stało troje mężczyzn. Bestię zatrzymywały przed wzleceniem i ucieczką przez tylny hangar - gdzie się znajdowała o dziwo - gruby sznury przymocowane do wielkich haków na ziemi. Żeby ją uwolnić trzeba było w jakiś sposób przeciąć linę - a to wcale łatwe nie będzie. Przeciwników było troje. Dwóch z nich nie wyróżniało się niczym specjalnym, byli uzbrojeni w halabardy. Zresztą zwierzę miało w boku nawet ranę po ugodzeniu jedną z nich. Na szczęście tylko dość płytkim dźgnięciu nieostrym grotem broni. Poza tym był jeszcze prawdziwy boss i tylko mgły brakowało. Ponad dwumetrowy Opętaniec o maleńkich skrzydełkach trzymając w jednej ręce ogromną tarczę, w drugiej zaś bicz. Trochę nawet przypominał tych nudnych cyrkowców (nie mylić z rasą rzecz jasna), którzy próbują denerwować niczemu niewinne kotki.
Khoeli nie widziała żadnego dodatkowego paska życia. Nie widziała zresztą żadnego od samego początku. Mogła być jednak pewna jednego, że tutaj właśnie dojdzie do walki z bossem. W końcu ucieczka - ze zwierzęciem lub bez - była tuż przed nią.
Do niej należał pierwszy krok, gdyż mężczyźni zwróceni byli w stronę Rajskiego i nawet nie mieli pojęcia, że pojawił się tutaj ktoś nowy.Khoeli - 14 Październik 2017, 21:34 Wyczuła swoim sonarem obecność Rajskiego oraz jeszcze trzech innych osób. Ostrożnie wychyliła się, by zobaczyć kto jest jej przeciwnikiem. Było ich trzech. Każdy uzbrojony i byli skierowani do niej tyłem. Mogłaby spróbować ich zdjąć z zaskoczenia, nie wiedziała jednak czy zdąży nałożyć kolejną strzałę. Chwile stała i myślała nad swoim posunięciem.
W końcu westchnęła. Wzięła do ręki łuk i wyciągnęła trzy strzały z kołczany. Jedną nałożyła na cięciwę, jednak jeszcze jej nie naciągała. Wzięła głęboki oddech i zamknęła na chwilę oczy. Wyszła po cichutku na korytarz. Była boso więc nie powinna wydawać żadnego dźwięku. Zaczęła poruszać swoimi skrzydłami, a w stronę wielkoluda poleciał magiczny proszek, mający na celu wywołanie u niego halucynacji.
Jeśli zadziałałby pokazały mu pewien dość nieprzychylny dla jego towarzysza obraz. Wielkolud zobaczył bowiem obok siebie, zamiast jednego z Opętańców z halabardą, jedną z powykrzywianych bestii, które siedziały w klatkach. Dodatkowo warczała na niego i chciała go zaatakować.
Jeśli wielkolud zaatakował swojego towarzysza, myśląc, że to jednak z bestii się wyrwała na wolność, Khoeli szybko naciągnęła cięciwę i posłała strzałę w kierunku drugie z towarzyszy olbrzyma. Celując w zgięcie szyi, chcąc go zdjąć od razu. Miała nadzieję, że olbrzym zajmie się drugim. Gdy ten atakował, a pierwszy padł, naciągnęła drugą strzałę i wycelowała w małoskrzydłego. Celowała w zgięcie kolana by go powalić na ziemię, następnie naciągnęła ostatnią z przygotowanych strzał i ruszyła w ich kierunku, by dobić wielkoluda. Zaatakowała go jednak dopiero, gdy ten rozprawił się z "atakującą go bestią". Musiała się jednak spieszyć nim ktoś zorientuje się, ze na statku jest trochę za głośno.Tyk - 17 Listopad 2017, 01:40 To co miało być tylko cichym wyjściem na korytarz zmieniło się za sprawą skrzypiących desek stanowiących podłogę pomieszczenia. Ten dźwięk był nie tylko na tyle głośny, że został usłyszany, lecz także na tyle charakterystyczny, że natychmiast wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu obrócili się w stronę dziewczynki.
I doszło do sytuacji wręcz podręcznikowej, gdy jakkolwiek by się nie starać nie było szans w bezpośrednim starciu. To jak początek gry, w której ktoś zapomniał dać Ci broni i zmusił do walki z podstawowymi oponentami. Niby nie jest to wyzwanie, lecz biorąc pod uwagę okoliczności nie było najmniejszej szansy na zwycięstwo. W końcu troje uzbrojonych Opętańców, a łuk nie był bronią, która byłaby w stanie skutecznie powstrzymać ich przed zbliżeniem się. Użycie którejś z mocy mogłoby być wyjściem, gdyby nie stojąca za ich plecami bestia. Niezaprzeczalnie stałaby się ofiarą cywilną działań wojennych. Do tego nawet gdyby udało się znaleźć w takiej pozycji, że bestia nie byłaby zagrożona, to pozostaje jeszcze kwestia mocy przeciwników. Te pozostawały nieznane i postawienie wszystkiego na własne zdolności mogło okazać się śmiertelnie zwodnicze.
Zawsze jednak był ratunek. Wyjście znajdujące się o krok. Wystarczyło minąć trójkę przeciwników i bestię wypaść w otchłań czekolady. Tak pysznej i przyciągającej. Dlaczego więc walczyć, skoro o krok czekał odpoczynek i fale słodkości?
No oczywiście pozostało jeszcze tylko minąć przeciwników. Tylko że zawsze łatwiej było przy użyciu różnorakich sztuczek wroga zmylić, niż go pokonać. Strzała nie musiała trafić, a moc nie musiała być skuteczna. Wystarczyło tylko kilka niezbędnych chwil.Khoeli - 8 Luty 2018, 18:26 Khoeli przeklęła cicho pod nosem w nieznanym języku, gdy podłoga zaskrzypiała. Ale po chwili przypomniała sobie o misce, którą ściskała w rękach. Spojrzała na nią i przełknęła ślinę. Uśmiechnęła się niepewnie do mężczyzn, jak wystraszona dziewczynka - dzień dobry, ja...mnie tutaj wysłali z karmą dla tego nowego Rajskiego - powiedziała podchodząc do nich i pokazując, że faktycznie przyniosła jedzenie dla Rajskiego Ptaka.
Jeśli tylko pozwolili jej przejść, podeszła do skrzydlatego stworzenia i gdy odkładała miskę jedną ręką, drugą sięgnęła po łuk i strzałę. Kopnęła miskę w kierunku, z którego przyszła, żeby odwrócić uwagę mężczyzn i strzeliła w linę, by ją jak najmocniej przeciąć. Jeśli trzeba było to docięła ją do końca drugą strzałą.
Zachęciła Bestię by ta przesunęła się w stronę drzwi hangaru i otworzyła je, oglądając się na mężczyzn. Była gotowa wystrzelić w ich stronę kolejną strzałę, skupiała się jednak na tym by wyskoczyć z latającego pojazdu, razem z Rajskim Ptakiem. Jeśli tylko zwierz uciekł, sama szybko wyskoczyła, posyłając w stronę przeciwników mocny wiatr, by choć trochę spowolnić ewentualną pogoń za nimi. Trzeba było jak najszybciej oddalić się z tego niezbyt przyjaznego miejsca.Tyk - 15 Luty 2018, 23:40 Mężczyźni na pewno nie spodziewali się, że jakaś badziewna dziewczynka z przydużymi skrzydełkami będzie chciała ich oszukać. Toteż nie byli zupełnie przygotowani na to, że dziewczyna postanowi uwolnić przetrzymywaną przez nich bestię.
Zresztą "ptaszysko" wcale nie było skore do współpracy. Więc czemu miałoby nie podziobać bachora? Otóż bestia wykazała się inteligencją, którą można przyrównać do lisów sprowadzających ludzi na pomoc, czy innych wysoce mądrych zwierzątkozachowań. Nie tylko nie przeszkadzało, lecz jeszcze pomogło.
Tym samym przydługie i przeciągające się okropnie polowanie, które w zasadzie było akcją ratunkową można uznać za zakończone. No... tak jakby bo przecież na ogonie pozostał jeszcze ogromny statek i jego załoga pełna opętańców.
Tyle że chwile mijały wolno, a Ci poza kilkoma głośnymi przekleństwami nawet nie opuścili hangaru, na którym przetrzymywana była bestia. Być może uznali, że nie warto się trudzić dla paru piór i lepiej jest złapać kolejnych?