Retrospekcje - Zoe i Louise po Drugiej Stronie
Zoe - 10 Sierpień 2016, 15:10
Uśmiechnęła się, może trochę krzywo, i przeczesała nerwowo włosy. Ciekawe co by jej nowa-dawna koleżanka powiedziała na to, że ich wspólne miejsce zabaw, jedyny zakątek który kiedykolwiek Zoe nazywała Domem (przez duże D!), po prostu spłonął? Na ułamek sekundy oczy jej się zaszkliły, ale kilka mrugnięć pozwoliło przegonić łzy. Głupa, płakać będziesz za kilkoma ścianami? Pociągnęła nosem. Chociaż te książki to faktycznie, szkoda… Uznała jednak, że o tej historii opowie innym razem, najlepiej przy winie. Dużej ilości wina.
Westchnęła ciężko, widząc banknoty. Nie potrzebowała… No dobra, potrzebowała. Ale i tak czuła się, jakby zdzierała ze swojej klientki aż za bardzo. Mimo to, posłusznie zgarnęła zaliczkę i wsunęła do kieszeni. Niepotrzebne jej tu były jeszcze jakieś sceny w kawiarni. Tylko... oby teraz potrafiła chociaż w części wywiązać się z zadania, które podjęła.
- Nie dziękuj na zapas. Bardziej… życz mi powodzenia. I do zobaczenia, oby szybko! - rzuciła odchodzącej od stolika dziewczynie. Nie czuła zupełnie, żeby cokolwiek jej się udało do tej pory zdziałać, więc i słowa podziękowań przyjąć nie mogła. Kilka słów otuchy? Odrobina czasu poświęcona na wysłuchanie problemów? Może faktycznie Lou czuła w związku z tym jakąś wdzięczność, może to spotkanie pozwoliło jej ukołysać do snu kilka nerwów czy wyrzutów sumienia. Ale Zoe… Lunatyczka wolała konkretniejsze rozwiązania, o. Sprawdzone informacje i pewne tropy. Dlatego zaczynał w niej wykluwać się niewielki kłębek strachu. A co, jeśli nie podoła? Jeśli sobie nie poradzi? Jeśli zawiedzie…? Potrząsnęła głową, odganiając nieprzyjemne myśli. Może i sprawa wydawała się beznadziejna, ale w końcu nie na darmo nazywa siebie Białym Królikiem, prawda? A wychodziła z założenia, że zawsze można dowiedzieć się czegoś więcej, więc czemu szczęście miałoby się nie uśmiechnąć do niej i tym razem? Nie ma się co przejmować na zapas. Dokładnie tak.
Odczekała chwilę, póki Lou nie opuściła kawiarni. Chciała uniknąć ewentualnego, ponownego spotkania na Cukierkowej. Miło było, ale na dzisiaj wystarczy. Widać w Zoe zaczynał odzywać się wewnętrzny introwertyk.
W końcu również ruszyła do drzwi, przy okazji nie opierając się pokusie i kupując sobie bułeczkę ze słodkim nadzieniem. O, tak na drogę. A że droga do jej mieszkania to jakieś pięć minut? Zupełnie nieistotne!
Z przekąską w jednej ręce, z plikiem dokumentów w drugiej, skierowała się do swojej kamienicy. W głowie układała już listę rzeczy do zrobienia, zastanawiając się jaki ruch byłby teraz najsensowniejszy. Choć nie uśmiechało jej się to szczególnie, to chyba wiedziała co zrobi. Nie ma co odkładać na potem, najlepiej będzie udać się do ludzkiego świata. Odkurzyć kontakty albo poszukać nowych, popytać tu i tam. A później... Tele-fon. Będzie sobie musiała jakiś koniecznie sprawić, już będąc po drugiej stronie.
To brzmiało jak plan. No, przynajmniej zarys planu. Będzie dobrze, Zoey! Będzie dobrze… Chciałaby móc przekonać o tym również, a może przede wszystkim, samą Lou.
z/t
<3
|
|
|