Gregory - 11 Wrzesień 2016, 11:15 Gryfik westchnął tylko i uśmiechnął się na słowa Bane'a ze zmęczeniem, mrucząc "tak, wiem, wiem" pod nosem. Wyglądało na to, że gość się tylko z nim droczył. Tak czy siak będzie musiał go mieć na oku, nie wiadomo, kiedy znów wpadnie na pomysł, aby go zirytować, oraz na ile starczy Gregowi cierpliwości. I może faktycznie trochę przesadził z ostrością słów, ale przecież za Chiny ludowe go nie przeprosi! Był na to za dumny, a już z pewnością za trzeźwy. Może kiedyś nadejdzie taki dzień, że wspomni o tym przy piwie, które najwyraźniej na szarego eleganta nie działało...
Kiedy Jocelyn wstała, Gregory zerwał się ze swojego krzesła - miał do niej jeszcze kilka pytań, których specjalnie nie chciał zadawać ani przy właścicielce noclegowni, ani przy Banie, ani przy nikim innym. Rzucił w stronę medyka krótkie "Branoc, stary", po czym wyszedł z pokoju, zostawiając kawę niedopitą. Dogonił ją na korytarzu:
- Hej! Szefowo! Yyy... moglibyśmy chwilkę pogadać? Mam parę pytań... W moim pokoju albo twoim... o ile mała śpi... -
Niezależnie od wyboru Joce, podreptał za nią do owego pokoju. Gdyby skierowała swe kroki do pokoju swojego i Tulki, Greg wolałby ściszyć głos i mówić półszeptem, zaś w pokoju Grega nie przejmowałby się specjalnie ciszą nocną. Usiadłby po prostu na jednym z krzeseł i zacząłby, jak zwykle, prosto z mostu:
- Po pierwsze, chciałem się ciebie zapytać, dlaczego ciągle za mną podążasz? Gdziekolwiek się nie udam, prędzej czy później spotykam Ciebie. To raczej nie jest przypadek, prawda? Pilnujesz mnie? - zapytałby się spokojnie, może nawet sennie, jednak wewnątrz cały czas myśląc o tej sytuacji na wszelkie sposoby.Bane - 12 Wrzesień 2016, 10:15 Nie ustalili nic szczególnego. Jocelyn tylko powtórzyła, że przyjmuje Bane'a na statek, co go szczerze ucieszyło. Przynajmniej zajmie się czymś na czas pierwszych dni w tej Krainie. No i zarobi może jakieś pieniądze, a to akurat było mu potrzebne. Jakoś tak już jest, że bez pieniędzy zazwyczaj ląduje się na bruku. Dziwne, prawda?
A on był medykiem, co prawda nie znał się najlepiej na chorobach tego świata, ale przecież po to ma oczy i mózg by się douczyć. Co z resztą zamierzał zrobił w najbliższym czasie.
Greg trochę wyluzował. I dobrze, bo Bane nie chciał prowadzić z nim wojny. Owszem, Jocelyn była piękną kobietą i białowłosy nie miałby nic przeciwko zbliżeniom... ale akurat dyskwalifikowało go to czym się stał. A nie chciał pakować się w nieszczęśliwą miłość jak z tanich romansów, gdzie wyłby do księżyca jak wygłodniały wilk. O nie, co to to nie.
Wszyscy nagle ulotnili się w dość szybkim tempie. Greg pognał za Jocelyn, Bane miał ochotę uśmiechnąć się pod nosem bo podejrzewał do czego to zmierza. Nie trzeba było być wybitnym obserwatorem by stwierdzić, że parka ewidentnie czuje do siebie miętę.
Rzucił im znudzone "Dobranoc" ale nie ruszył na górę. Kawa była zbyt dobra by nie dopić jej do końca.
Dopiero jak opróżnił czajniczek do końca, odłożył filiżankę i zaczął zbierać się na górę. Robił to powoli, jeszcze zdąży odpocząć.
Kiedy wdrapał się na swoje piętro, miał ochotę podejść do drzwi Grega i podsłuchać co nieco, ale momentalnie uświadomił sobie, że przecież nie ma osiemnastu lat. Nie wypada mu zachowywać się jak szczyl. Poczłapał więc do siebie.
Szkoda, że nie miał nic do czytania. Mógł pomyśleć i poprosić o coś w recepcji. Ale teraz już nie chciało mu się po nic schodzić.
Usiadł na łóżku i zdjął buty. Miał w zwyczaju spać nago, nie przejmując się co inni myślą ale teraz położył się na łóżku w ciuchach i patrząc w sufit zagłębił się w myślach.
Co za dziwna kraina...Jocelyn - 12 Wrzesień 2016, 10:45 Gdy Gregory za nią zawołał odwróciła się powoli. W sumie i tak miała do niego iść lecz najpierw chciała sprawdzić co z Julią.. No ale skoro już nawiązał do tej rozmowy..
Skierowała się w milczeniu na górę. Zrobiło jej się już trochę zimno ale się tym nie przejmowała.
Gdy weszli do jego pokoju Jocelyn przeżyła lekki szok. W porównaniu z jej pokojem to on tu miał warunki wręcz spartanskie. No ale grunt że ma gdzie spać. W sumie łóżko wyglądało na wygodne. Trucicielka nie była ani trochę śpiąca. Jak wróci do siebie to będzie musiała znaleźć jakieś zajęcie. Może porobi Julii w ubraniach te specjalne otwory na skrzydla. Nie za bardzo przepadala akurat za tym aspektem krawiectwa. Z jednej strony kochała swoje skrzydła jednak z drugiej były tak Nie poręczne.. Ehh
Usiadla na skraju łóżka i założyła nogę na nogę. Mimo że była skąpo ubrana nie czuła się skrępowana jako tako. Gdy usłyszała pytania Grega na jej twarzy odmalowalo sie prawdziwe zaskoczenie. Ona go sledzi?? Przecież..
- Czekaj czekaj. Jeśli ktoś tu kogoś śledzi to na peeno nie ja Ciebie! - powiedziała ze szczerym oburzeniem. to chyba jakiś żart! - To Ty, mnje śledzisz. Nie wiem jaki masz w tym cel i do czego jewt Ci to potrzebne. Chyba czas najwyższy, nie sądzisz, żeby mi to wyjaśnić? - skrzyzowala rece pod piersiami. Chwila prawdy panie Gryfciu. Spojrzała na niego lekko drapieżnie.Tulka - 12 Wrzesień 2016, 11:10 Julia leżała w łóżku nieruchomo. Ale coś jej nie pasowało. Kroki pani Joce ucichły na chwile by w następnej sekundzie skierować się na schody. Dziwne. Ale słyszała też jakby ten jeden pan coś do niej mówił. Ten niższy...Gregory? Chyba jakoś tak. Pewnie jeszcze coś muszą poustalać, jak to dorośli, oni by tylko coś ustalali.
Krótką chwilę później usłyszała inne kroki, pewnie pana Bane'a. Brzmiały znajomo jednak nie rozpoznawała ich aż tak dobrze jak kroków Jocelyn, a skoro ta wraz z niższym mężczyzną poszła na górę to tylko Bane został na liście znajomych jej kroków.
Gdy już wszystko ucichło próbowała znów zasnąć, jednak nie potrafiła. Była zmęczona jednak koszmar oraz to co jej pan powiedział w nim nie dawało jej spokoju. Faktycznie była niewdzięcznicą.
I nagle rozmyślając nad tym usłyszała cichy głos w swojej głowie. Brzmiał kojąco, jakby to mówiła jej babcia. Takie skojarzenie mimo, że nigdy żadnej babci nie poznała, ani od strony mamy ani od strony taty. Trochę automatycznie wyszła z łóżka i wzięła ze sobą pieniążki. Skoro już wychodzi to może okaże się, że jest tu jakiś sklepik i kupi panu Baneowi czekoladę w podziękowaniu czy coś?
Głos doprowadził ją do drzwi prowadzących do...księgarni! Ale...skąd?! JAK?!
Nie pamiętała, żeby tu coś takiego było. Mimo to weszła do środka niepewnie. I znów usłyszała głos, tym razem już nie w głowie. Tym razem pochodził on zza długiej lady i faktycznie należał do starszej kobiety o miłym wyglądzie.
- W czym Ci mogę pomóc dziecko? - zapytała z ciepłym uśmiechem.
Dziewczynka stanęła jak wryta. Wie, ze ma dobry słuch jednak nie było możliwe aby usłyszała kobietę z takiej odległości i to jeszcze zza zamkniętych drzwi.
- Ja....ja... - zająknęła się - ja...szukam prezentu dla...dla takiego pana, który mi dziś pomó.... - kobieta przerwała jej w połowie słowa i podała książkę.
- Myślę, że to mu się przyda.
"Anatomia skrzydeł". Dziewczynka nie rozumiała czemu to miałby być dobry prezent dla pana Banea, jednak jakoś nie potrafiła odmówić kobiecie. Nie potrafiła się przeciwstawić jej. Po prostu wzięła książkę i zapłaciła połowę ceny. Kobieta bardzo na to nalegała, że nie weżnie od niej tylu pieniędzy. Ba! Nawet za darmo zapakowała książkę w kolorowy papier. Wcześniej pozwalając jednak Tulce napisać w środku jakieś podziękowania.
Julia myślała chwilę po czym napisała po prostu "dziękuję Panu za pomoc. Tulka". Krótkie, ale mówiło za co jest mu wdzięczna. Dorysowała tam też dwa wesołe liski, jednego ze skrzydełkami, a drugiego bez.
Gdy prezent został zapakowany podeszła do recepcjonistki z zamiarem spytania się gdzie pan Bane mieszka. Kobieta uśmiechnęła się do niej i miło powiedziała gdzie ma się kierować. Nie tylko podając jej numer pokoju ale również kierując gdzie go może znaleźć.
Julia podziękowała i zaczęła wspinać się po schodach.
Stanęła niepewnie przed drzwiami wyznaczonego pokoju i zapukała nieśmiało. Książkę przytulała do siebie. Czuła się jeszcze mniejsza niż jest. Taka mała dziewczynka, w śmiesznej piżamce, trzymająca kolorowy pakunek.
Stała tam póki mężczyzna nie otworzył, nawet jeśli musiała powtarzać pukanie. Wiedziała, że nie jest to zbyt grzeczne, w szczególności o tej porze, ale wiedziała tez, że jeśli teraz nie podziękuje to później nie będzie miała na tyle odwagi aby to zrobić.
Jeśli tylko mężczyzna otworzył drzwi schyliła głowę i wysunęła pakunek w jego stronę.
- Ja...ja chciałam podziękować za pomoc na...na placu zabaw - powiedziała szybko, lekko się jąkając i mając nadzieję, że Bane przyjmie podarunek.Gregory - 12 Wrzesień 2016, 12:54 Na słowa Jocelyn tylko parsknął. Ciężko było stwierdzić, czy była to sztuczna reakcja, czy naprawdę było mu do śmiechu.
- No weź - nie odwracaj teraz kota ogonem. Najpierw namierzyłaś mnie w najdyskretniejszej spelunie w Zaułkach, potem natrafiam na ciebie podczas polowania, wtedy to jeszcze mógł być przypadek, ale teraz? Teraz spotykam cię tutaj. Trzy razy pod rząd to nie może być przypadek, prawda? No i na dodatek z jakimś dzieckiem! - burknął, jednak w ostatnim zdaniu nie było wiele oskarżenia. Raczej ciekawość
- To jest właśnie druga sprawa - nie chcę być wścibski, ale kim jest ta dziewczynka, ta Julia? To jakaś twoja krewna? - zapytał, przechylając się lekko w kierunku skrzydlatej. Chciał w pełni widzieć jej twarz, analizować ją dokładnie, sprawdzać, ile ona wie i w jakim stopniu zamierza go ewentualnie okłamać. Cóż, tak czy siak świadczyło to o pewnym zaufaniu - przy kimś innym słowo "ewentualnie" nawet nie weszło by w grę. A ponadto mała miała uszy i ogon. I skrzydła. Mieszanka dwóch ras, która nie powinna mieć miejsca. A jednak wewnątrz czuł, że nie była ona Cyrkowcem... chyba. Nie zdawał sobie sprawy z znajdującej się w nim bazy danych. Gdyby wiedział o tych wszystkich informacjach, które mu zaszczepiono, zapewne żyłoby mu się łatwiej, miałby też pewność, że Tulka nie należy do jego rasy.
- Strasznie pechowe z niej dziecko... - dodał, ni to do niej, ni do siebie. Albo strasznie roztrzepane. Co ją podkusiło, aby łyknąć z butelki? Ciekawość to pierwszy stopień do piekła...Bane - 12 Wrzesień 2016, 13:27 Ktoś pukał do jego drzwi od dłuższej chwili ale dopiero głośniejsze wyrwało go z zamyślenia. Kto to mógł być? O tej porze? Może właścicielka z informacją, że pieniądze są fałszywe albo coś w tym stylu? Niee. Pieniądze miał prawdziwe. Chyba.
Podniósł się powoli, poprawił szybko wymięte łóżko i podszedł do drzwi. Nie ociągał się specjalnie w otwieraniem, nie chciał by przybysz sobie poszedł.
Widok małej dziewczynki z lisimi uszkami wprawił go w zdumienie. Stał przez chwilę z wymalowanym na twarzy zaskoczeniem (objawiającym się tylko podniesionymi brwiami). Patrzył na dziecko uważnie, zauważył pakunek który ściskała.
Kiedy mała odezwała się i wyciągnęła ku niemu zapakowane w kolorowy papier 'coś', otrząsnął się ze zdumienia i wziął prezent.
- Tulka! - powiedział - Dziękuję bardzo, ale nie musiałaś. - powiedział otwierając szerzej drzwi pokoju - Wejdź, razem zobaczymy co dla mnie masz. I przy okazji sprawdzę skrzydełko.
Wpuścił dziewczynkę do środka przyglądając się przy okazji jej uszom i ogonowi. Wyglądała jak chimera człowieka, lisa i ptaka. Coś niespotykanego, pierwszy raz widział w tej krainie takie stworzenie. Po ulicach przechadzali się raczej ludzie z kocimi ogonami albo wyglądający jak anioły. Nigdy nie widział mieszanki.
- Wyspałaś się chociaż troszkę? - zapytał luźno. Usiadł na skraju łóżka i klepnął miejsce obok. Nie czekając na to czy mała usiądzie czy nie, zaczął rozpakowywać prezent. Robił to ostrożnie, nigdy nie rozdzierał papieru jak dzieciaki na filmach. Odwijał go tak, że w razie czego można go było jeszcze wykorzystać.
Pierwsze co przykuło jego uwagę to karteczka a na niej dwa śmieszne liski. Jeden miał skrzydełka - pewnie narysowała siebie jako liska i swojego lisiego przyjaciela. Przeczytał napisane słowa.
- Cała przyjemność po mojej stronie, Tulcia. - powiedział - Dziękuję za prezent.
Kiedy spojrzał na to co dostał, miał ochotę się zaśmiać. Książka o anatomii skrzydlatych istot. Był to dar trafiony w dziesiątkę! Czyżby dziewczynka domyśliła się, że Bane miał nieduże pojęcie o składaniu skrzydeł?
Przekartkował książkę żywo zainteresowany zawartością. Idealnie! Będzie miał co czytać! Jego pierwsza książka w tym świecie!
- Dziękuję ci, jesteś kochana. - mówiąc to pogłaskał dziewczynkę po główce. Nie wiadomo czemu, czuł w stosunku do niej ciepłe uczucia. Wcześniej już miał do czynienia z dziećmi, pamiętał jak do kliniki przyjechał z mamą chłopiec bez ucha. Trzeba było pobrać tkankę chrzęstną z żebra i uformować z niej ucho a potem wszczepić implant w głowę. Bolesna operacja, bardzo delikatna i szczegółowa. Bane pamiętał jak mały płakał, bardziej ze strachu niż bólu. Był w oczach medyka małym siłaczem, bo wszyscy spodziewali się, że chłopiec nie wytrzyma bólu a on płakał tylko ze strachu. I o dziwo lgnął do Bane'a jak do ojca, cały czas szukał kontaktu. Medyk próbował nie pogłębiać relacji, sam nie chciał nigdy mieć dzieci ale ten mały tak płakał...
Skończyło się tak, że chłopiec zaprzyjaźnił się z Bane'm a jego mama... No cóż. Zaprzyjaźniła się z nim 'trochę mocniej'.
- Chodź, usiądź mi na kolana. Sprawdzę twoje skrzydełko. - powiedział. Zabrzmiało to dziwnie, ale faktycznie najłatwiej byłoby jakby Tulka usiadła mu na klanach, wtedy Bane sprawdziłby działanie zranionej kończyny z dość bliskiego dystansu.
Nie poczekał na reakcję, chwycił dziewczynkę w pasie i usadził sobie na nogach. Jedną ręką objął ją a drugą zaczął dotykać piór i sprawdzać czy wszystko się zarosło.
Miała tak przyjemne w dotyku piórka, Bane zapomniał się na chwilę i zaczął gładzić je w sposób... specyficzny. Chyba nie powinien tak dotykać dziecka.Jocelyn - 12 Wrzesień 2016, 13:57 Nie brała pod uwagę że to on może wziąć ją za szpiega. Wcale mu się jednak nie dziwiła. Te wszystkie przypadki były wręcz upiorne. Nie żeby to miała coś przeciwko Gregowi. Wręcz przeciwnie. Jego osoba bardzo ją intrygowala. Ciągnęło ją do niego w sposób którego nie rozumiała co ją irytowalo.
- Wszystko jest dziwne. Przyznaję racje. Pierwsze spotkanie było zaplanowane, drugie... Już wtedy mi coś nie grało.. No bo jakim cudem znalazłeś mnie w środku lasu? I jeszcze ta dziwna dziewczyna z tym stworem.. Ehh. A teraz. Bylam z Tulka na zakupach. Tylko na tej ohydnej ulicy jest najlepszy sklep z odzieżą. Bardziej zdziwił mnie fakt że kogoś tak.. Męskiego jak Ty, spotkałam na tej lukrowej ulicy. Dość zabawny kontrast nie sądzisz? - zasmiala się perliscie.
Gdy zapytal o Julie stala sie bardziej czujna. Nie mogla i nie chciała za wiele mowic. Julka to dziecko. Nie chciała by ktokolwiek wypytywal małą o jej przeszłość i dlaczego wygląda jak wygląda. Nie chce narażać jen na rzadne przykrości. Dość już przeszła. Z drugiej strony chciała być szczera z Gregorym. Dobrze jej się z nim rozmawiało i ogólnie nie chciała psuc tej relacji..
Założyła wlosy za ucho tak że miała odsłonięta teraz całą szyje i barki.
- Jest moją podopieczna. Nie ma rzadnej rodziny wiec się nią opiekuje. Prosiłabym byś nie zadawał jej pytań o ewentualne blizny które zobaczysz czy to że jest jaka jest. Naprawdę wiele przeszła i nie chce dokładać jej zmartwień. - W jej glosie dało się słyszeć wyraźny smutek ale i jakaś teksnote. Joce czuła się po prostu w cholere samotna. Nie wiedziała dlaczego akurat teraz ją to trafiło jednak właśnie teraz zdała sobie sprawę z tego jak bardzo brakuje jej ciepła drugiego człowieka. Tak długo się izolowala...Tulka - 12 Wrzesień 2016, 14:37 Dziewczynka weszła niepewnie do pokoju. Rozejrzała się po nim i zamknęła za sobą drzwi. Uśmiechnęła się nieśmiało gdy Bane przyjął prezent. Nie skomentowała jednak tego, że nie musiała mu tego dawać. Chciała! I to było najważniejsze. Nie czuła dzięki temu poczucia winy, które męczyło ją po przebudzeniu.
Usiadła na łóżku obok Bane'a jednak zachowała przy tym bezpieczną według niej odległość. Poprawiła troszkę włoski, które mimo związania je w warkocz, opadały jej na policzki. Ucieszona z faktu, ze prezent się udał w ogóle nie zwróciła uwagi, że jej blizny na bokach głowy są doskonale widoczne. Na pytanie o to czy się wyspała spuściła smutno uszy.
- Nie...nie mogłam zasnąć - powiedziała niepewnie. Nie chciała opowiadać o tym, że miała koszmary, a tym bardziej tłumaczyć o co w tych snach chodziło.
Pomerdała wesoło ogonkiem gdy zobaczyła, że prezent się spodobał. Bała się, ze to będzie coś głupiego, bez sensu. Jednak starsza pani naprawdę wiedziała co najlepiej dla niego kupić.
Uśmiechnęła się do niego ciepło widząc jak mężczyźnie książka się spodobała i zaczął ją żywo kartkować.
Jednak tego co się stało potem się naprawdę nie spodziewała. Miała mu usiąść na kolana! Ale...ale za co! Nie zrobiła nic złego. Przecież podziękowała za pomoc.
Chciała się odsunąć on mężczyzny ale w tym momencie Bane złapał ją w pasie i posadziła sobie na kolana. Tulka natychmiast spanikowała. Zaczęła się wyrywać i szarpać. Zrobiła też coś na co wcześniej nigdy się nie odważyła. Zamieniła się w liska by wymknąć się z objęć mężczyzny.
Zeskoczyła szybko na podłogę i uświadamiając sobie, że drzwi są zamknięte szybko schowała się pod łóżko, zwijając w kłębek jak najdalej od miejsca gdzie Bane mógł ją sięgnąć.
- Prze...przepraszam - skomlała cicho - ja...ja chciałam dobrze...proszę mi nie robić krzywdy.
Gdyby Bane zajrzał pod łóżko zobaczył by futrzaste, rude, trzęsące się stworzonko. Które mówiło do niego ludzkim głosem.
Tulka naprawdę się bała. Szlochała cicho pod łóżkiem, mając nadzieję, że Bane jej tam nie dosięgnie. Zaraz...Bane? Nie. Ona tam nie widziała jego, widziała swojego pana. Wspomnienia mocno w niej odżyły i błagała w duchu, żeby nie poniosła żadnych konsekwencji swojego zachowania.Gregory - 12 Wrzesień 2016, 19:06 Z rosnącym zdziwieniem wysłuchał jej słów. To było coraz bardziej dziwne, coraz bardziej nierealne. Jak można spotkać się trzy razy pod rząd kompletnym przypadkiem? O co w tym chodziło?
- Zabawne, tak... - jaki ona miała cudowny śmiech. Gregory, lekko zasłuchany, zaczął mówić do niej, na chwile wyłączając cenzurę zdrowego rozsądku: - Myślisz, że to może nie ty, czy nie ja, co może tak oboje na raz...? Nie wiem... Jakbyśmy się sami jakoś tak szukali? No... wiesz. Może to głupie, ale ja... nie no. To całkowicie głupie. - dodał, miętosząc koszulkę. Nie wiedział, w jaki sposób wyrazić to słowami. Nie wierzył w przeznaczenie, ani w żadne inne bzdury tego sortu, zarezerwowane dla nostalgicznych pajaców. Ale gdyby tak śliczna dziewczyna była faktycznie mu przez kogoś przypisana... byłoby miło. I tak wiedział, że zabrnął z tym za daleko, więc mruknął:
- Chyba że ty... ty uważasz podobnie. -. Gregory nie przypominał zbytnio siebie. Zamiast hałaśliwego, wulgarnego i agresywnego mężczyzny siedział przed nią mały chłopczyk, który nieśmiało podawał bukiecik mleczy koleżance z grupy starszaków, jednocześnie bojąc się, że któryś z kolegów wyśmieje go za zadawanie się z dziewuchami. Jego wzrok błądził wokół głowy Jocelyn, wokół jej ramion, oczu, chwilami piersi, nie mogąc zbytnio ustać. Pewnie byłby już czerwony jak burak, gdyby jego sztuczna skóra porządniej oddawała jego reakcje. Boże, jakie to głupie. Głupie, głupie, głupie. Nawet nie wiedział, czy na pewno była inna, nie różniła się od kobiet, z którymi już się zadawał, z którymi sypiał. Ale mimo wszystko czuł, że tym razem było inaczej. W sercu? W trzewiach? W lędźwiach? Pewnie we wszystkim na raz.
Po tych słowach nie wiedział, jak kontynuować temat Julii, a ona powiedziała mu wprost o bliznach. Czyli że jednak miała coś doszyte, czyli jednak była albo Cyrkowcem, albo Dachowcem, który jakoś przyszył sobie skrzydła... jak to sobie? Tak małe dziecko...? Przecież sam podawałeś w wątpliwość jej wiek. Cóż, może dla własnego kaprysu doszyła sobie skrzydła? Ale wtedy nie reagowałaby tak panicznie na tamtą strzykawkę. Coś w tej sprawie śmierdziało, może nie tyle w niej samej, co we wszystkim wokół niej. Nie odważył się zadać więcej pytań, przynajmniej na razie. Chciało mu się palić, ale nie wiedział, czy może przy niej. A nie chciał, naprawdę nie chciał, aby sobie poszła.Bane - 12 Wrzesień 2016, 19:48 Wszystko było dobrze do momentu kiedy wziął dziewczynkę na kolana. Mała zaczęła zachowywać się dziwnie, zaczęła się wiercić i coś mamrotać.
Bane uświadomił sobie w jednej chwili, że właściwie to zachował się jak rasowy pedofil. Jeszcze brakowało żeby jej łapę do piżamki włożył... Idiota.
- Tulcia, przepraszam. Ja tylko chciałem oglądnąć skrzydło... - zaczął tłumaczyć łagodnym głosem ale zanim skończył mała nagle zmieniła się w małe rude coś. W lisa! Bane krzyknął szczerze wystraszony. No tego to się nie spodziewał!
Odskoczył z łóżka w stronę ściany i zderzył się z nią plecami. Przylgnął całą powierzchnią ciała jakby chciał zwiać jeszcze dalej, ale ograniczało go pomieszczenie.
Nie był tchórzliwy. W Świecie Ludzi nie bał się praktycznie niczego. Ale tutaj? No dobrze, skrzydła i ogony przyjął z mieszaniną zdumienia i zainteresowania, chodzący hotel zrobił na nim wrażenie ale go zaakceptował. Ale na litość boską... Dzieci zmieniające się w lisy?
Chwilę mu zajęło zanim ochłonął. Mała zwiała pod łóżko, mamrotała spod niego jakieś przeprosiny. Brzmiało to jak skowyt skrzywdzonego zwierzęcia.
Podszedł powoli do łóżka. Schylił się, w każdej chwili gotów by odskoczyć. Nie chciał by go ugryzła - oznaczałoby to dla niej śmierć.
- Tulka...wybacz. Ja nie chciałem. Nie chciałem zrobić ci żadnej krzywdy. - zaczął nie do końca pewien czy lisiczka rozumie ludzkie słowa. Gdyby ktoś zobaczył go w takiej sytuacji w Świecie Ludzi, jak gada do lisa... Wylądowałby w psychiatryku. Kaftan i 'leczenie' przeróżnym syfem do końca życia. Albo lepiej - lobotomia. Nic przecież nie działa tak leczniczo i pobudzająco jak szpila w oko i przerwanie półkul mózgowych!
Wyglądała na wystraszoną, zwinęła się w kłębek. On sam też się wystraszył, oddech miał przyspieszony a oczy szeroko otwarte.
- Słoneczko... Ja nie chciałem nic złego. - powiedział łagodniej przypominając sobie, że podobnie mówił do dzieci w jego dawnej klinice. - Przepraszam. Chodź. Usiądziemy i pooglądamy książkę którą mi dałaś.
Było mu wstyd. Jak mógł pozwolić sobie na takie nadużycie? Jak mógł posadzić sobie na kolanach nieznaną mu dziewczynkę? Przecież mogłaby go spokojnie posądzić o molestowanie!
Modlił się, by o tym co tu zaszło nie dowiedziała się Jocelyn i Gregory.Jocelyn - 12 Wrzesień 2016, 20:11 Niebywałe. Naprawdę niebywałe. Tego się nie spodziewała. Momentalnie serce zaczęło jej pędzić szaleńczo jak kon na derbach. A więc i on myślał w ten sposób. Joce nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli. No bo w końcu.. Przeznaczenie przeznaczeniem ale kto by chciał kogoś jej pokroju? Dziwak ze skrzydłami. Chlodna w odejściu i nie dająca się do siebie zbliżyć. Jednak.. Do niego ja ciągnęło. Jakby miał w sobie magnes. Trochę to spostrzezenie ją rozbawiło bo dokladnie pamiętała jak Gregory wygląda bez ludzkiej powłoki. Metalowy gryfik ma w sobie magnes przyciągający kobietę tak zniszczoną od środka. Uśmiechnęła się do niego w ten specjalny sposób i korzystając z tego że siedzą blisko siebie, wyciągnęła powoki w jego stronę dłoń i jeśli na to pozwolił, pogladzila go po policzku. Jej spojrzenie zdawało się mówić wszystko. Może z racji że miał w sobie coś ze zwierzęcia usłyszał jak szaleńczo bije jej serce?
W tym właśnie momencie w ścianę coś lupnelo ale Joce się tym nie przejęła. Sąsiedzi sobie pewnie się bawia. Na myśl o tym jakie to mogą być zabaey oblala sie rumiencem i stala sie lekko spieta. Nie, uspokoj sie. Miedzy wami i tak do niczego nie dojdzie.. Moze mowic wiele ale kijem pewnie by jej nawet nie tknal..Tulka - 12 Wrzesień 2016, 20:39 (Caaaan you feeeeel the loooooooveeee toniiight)
Zachowanie Bane'a zaskoczyło bardzo Julię. On się jej bał? Ale....ale jak to? To przecież on chciał jej coś zrobić! A może jednak nie?
Mężczyzna zaczął ją przepraszać, trzymał się od niej na dystans. To było dla niej bardzo niecodzienne. Do takiego stopnia, że gdy mężczyzna zaczął ją namawiać do wyjścia...zrobiła to. Jednak z drugiej strony łóżka. Zaraz potem jednak uciekła na drugi koniec pokoju, żeby oddalić się od Bane'a. Zamieniła się na powrót w skrzydlatą dziewczynkę.
- Nie...nie chciał mnie pan wziąć na kolana, żeby mnie dotykać? - zapytała niepewnie. Całą się trzęsła. Rękami miętosiła ogonek.
- Mój pan zawsze tak robił....zawsze każąc mi wcześniej zdjąć ubranka - powiedziała spanikowana. Było jej głupio, że tak zareagowała i automatycznie zaczęła się tłumaczyć - potem brał mnie na kolana i dotykał w różnych miejscach...to...to nie było miłe. Mówił, że ...że jestem dziwadłem i ... i... że jestem jego własnością, dlatego może robić co mu się tylko podoba. R…Raz jak chciałam się wyrwać i uderzyłam go przypadkiem łokciem zdenerwował się na mnie. Rzucił mnie na podłogę i … i… zrobił coś bardzo złego – zaczęła płakać i kucnęła pod ścianą trzymając się za brzuch – to tak bardzo bolało… i powiedział, że jak nie będę grzeczna to będzie tak robił codziennie, aż zrobi ze mnie posłuszną sukę….
Spojrzała nagle na Bane’a przerażona. Dopiero po tym jak sobie to przypomniała i opowiedziała, zorientowała się, że zrobiła dokładnie to za co została wtedy ukarana.
- Pro..proszę mnie tak nie karać ja…ja już będę grzeczna….
Julia naprawdę się bała. Przez chwile nawet zamiast Banea widziała swojego oprawcę. Dopiero jego reakcja ją obudziła. Nie wiedziała jednak czy może mu zaufać. Chciała stąd uciec, chciała iść do pani Joce, chciała się do kogoś przytulić. Do kogokolwiek. Potrzebowała czułości.
Chciała z Banem pooglądać książkę, którą mu kupiła. Nie widziała co jest w środku. Jednak nie była do końca przekonana, że mężczyzna nie chciał jej nic zrobić poza zbadaniem skrzydła. Z drugiej jednak strony coś jej mówiło, że Bane jest w porządku, że nie zrobi jej nic złego, że jej pomoże. Miała mętlik w głowie. Z jednej strony chciała się jak najbardziej od niego oddalić z drugie chciała, żeby ją przytulił i powiedział, że to wszystko zły sen…
Kucała tak więc, trzęsąc się w kącie pokoju. Nie wiedząc co ze sobą zrobić.Gregory - 13 Wrzesień 2016, 10:25 Spokojnie, pozwolił sobie na dotyk Opętanej. Nawet nie przeszło mu przez myśl, że ta kobieta myśli o sobie właśnie w ten sam sposób, w jaki on myślał o sobie przez całe życie. Dziwadło, przerażający drapieżnik schowany za ludzką maską. Kto by takiego chciał? Gdyby mógł usłyszeć jej myśli, z pewnością powiedziałby jej, że nie powinna tak myśleć. Jak to powiedział Bane? "Nie będziemy licytować się kto ile wycierpiał. " Nie licytujmy się więc, kto bardziej a kto mniej zasługuje na miłość. Bo to chyba jest miłość, bo jego serce waliło jak młot, a na policzki wstąpił spóźniony rumieniec, który rozlał się na całą twarz. Powoli wziął jej delikatną dłoń, objął szorstkimi, krótkimi palcami. Nie grała muzyka, ani nie słychać było śpiewu słowików.W pokoju nie zrobiło się różowo, nadal oświetlał go jedynie błękitny blask księżyca. Za oknem widać było, jak motel wybiera się na przechadzkę - mimo jego ciężkich kroków nie czuli nawet najlżejszego wstrząsu. Było cicho, bardzo cicho..
ŁUP!!!!!!!!
Na dźwięk łupnięcia zjeżył się cały i skulił, jakby ktoś właśnie go zaatakował, a z jego gardła dobył się zduszony warkot. Diabli nadali! W takim momencie? Jego poczucie bezpieczeństwa, kruche i delikatne, zachwiało się niebezpiecznie.
- Słyszałaś? Co to było? Wiem, że Bane również ma pokój na tym piętrze, ale nie jestem pewien, gdzie... -rzekł, choć naprawdę, ale to naprawdę nie chciał teraz tego przerywać. Cóż, gdyby coś się stało, długo plułby sobie w brodę, ale to było trochę jak z kotem Schrödingera - póki nie otworzysz pudełka, nie dowiesz się, czy kot jest żywy czy martwy. Nie odwiedzimy Bane'a - nie dowiemy się, czy coś się stało, czy nie. Czyste sumienie okręcone folijką.
- Ale to chyba nic takiego... - dodał z nadzieją. Uśmiechnął się do niej, niepewnie. Ma takie śliczne oczy... Powoli uspokajał się, zapominając na chwilę o tym dźwięku. Oddychał bardzo głęboko, jakby ktoś wstawił mu miechy zamiast płuc - co mogło być nawet możliwe, wiedząc, ile żelastwa miał w sobie. Jego szeroka pierś podnosiła się i opadała pod koszulką. Zastanawiał się, czy jeśli zbliży się choć trochę bardziej, Joce nie zniknie jak piękny sen. Może po prostu już śpi, fantazjując o niej we śnie? A może, kiedy będzie już całkiem blisko, wydarzy się coś... niespodziewanego? Jeśli tylko nie odsunie od niego swych ust, może zakończyć się to pocałunkiem...
(Teksty na poziomie Zmierzchu jeju nie umiem tak pisać @n@)Bane - 13 Wrzesień 2016, 18:45 (O mamo. Greg, chyba powinieneś wydać to jako powieść. "Pisiont oblicz Gryfa")
Kiedy wyszła spod łóżka cofnął się pod ścianę. Wolał zachować spory dystans, nie wiedział kim na prawdę ta dziewczynka jest. A co jak za chwilę zmieni się w coś bardziej krwiożerczego i nieobliczalnego? Niespecjalnie chciał umierać. Skoro przeżył już tyle lat z czego jakiś czas poddawany był eksperymentom... To chciał pożyć jeszcze kilka.
Tulka znów zmieniła się w skrzydlatą dziewczynkę. Wyciągnął ręce w rękawiczkach przed siebie tak by mała widziała, że nie ma złych zamiarów. Nie odezwał się jednak.
Kiedy wytłumaczyła mu wszystko poczuł się źle. Nie miał pojęcia, że tak mogłaby wyglądać przeszłość dziecka w Krainie Luster. W Świecie Ludzi było sporo takich patologii, ale nie sądził, że oba światy mogą być do siebie pod tym względem tak podobne.
Spojrzał na nią inaczej - straszliwie ją skrzywdzono. A on, jak ostatni kretyn chciał wziąć ją na kolana. Nie wiedząc co przeszła, nie pytając nawet czy może.
Wysłuchał opowieści z szeroko otwartymi oczami. Zgwałcono ją...
Poczuł przypływ agresji. Nieoczekiwany. Miał ochotę znaleźć tego zboczeńca i rozbić jego głowę o bruk. A potem wyleczyć go i zrobić z jego twarzy miazgę, obojętnie czy metodami operacyjnymi czy pięścią.
Chwileczkę. Przecież on sam zachował się podobnie. Może nie zgwałcił dziecka...ale tamta dziewczyna była młodziutka.
Agresja uleciała i pojawiło się obrzydzenie do samego siebie. Poczuł się jak ostatni sukinsyn.
Gdy usłyszał prośbę Tulki, poczuł silne ukłucie w sercu. Już chyba domyślał się czym jest powodowane - to sumienie. Wtedy w restauracji gdy spotkał Lunę, też go bolało...bo Luna wyglądała podobnie jak ofiara jego karygodnego zachowania. A Tulka? Mówiła w ten sposób. Jak tamta zgwałcona dziewczyna, przed tym gdy to zrobił.
Tulka kucnęła przestraszona w kącie. On miał ochotę wyć. Ukrył twarz w dłoniach i chwilę stał w bezruchu.
A potem po prostu wyprostował się i ukrywając ból podszedł powoli do małej.
- Przepraszam, Tulka. - powiedział - Jeżeli sobie tego nie życzysz, już nigdy cię nie dotknę.
Patrzył na nią wzrokiem martwych oczu. W piersi bolało go jak cholera. Ukłucie sumienia było nie do zniesienia.
Zgwałcił. Zostawił na przystanku. Tylko ostatni skurwiel mógł się tak zachować.
Chciał się zabić. Nie wyszło. Szkoda, że tak ciężko jest się zabić.
- Tulka... - powiedział podchodząc do nie wolno. Przykucnął przed małą, trzęsącą się dziewczynką - Przepraszam. Nie wiedziałem...
Dopiero teraz zauważył blizny na bokach twarzy i zamarł na chwilę w bezruchu. To nie dość, że została zgwałcona to jeszcze ją cięto?
Bane westchnął i spuścił wzrok. Cóż miał począć? Zachował się niestosownie. Na za dużo sobie pozwolił.
- Jeśli chcesz, możesz mnie za to uderzyć. - powiedział nie zastanawiając się nad słowami. Mała dziewczynka miała go zbić? Chyba raczej nic z tego nie wyjdzie.
A szkoda. Bo mocny strzał w mordę z pewnością by go otrzeźwił.Jocelyn - 14 Wrzesień 2016, 15:17 Gdy Gregory zlekl sie lupniecia w sciane Joce lekko sie zdziwila. Od dłuższego czasu go obserwuje i zauwazyla ze jsst on trochę przewrazliwiony. Ciagle czujny, ciągle spiety i jeszcze ta reakcja na zwykle łupniecie. Każdy ma swoje demony.. - Spokojnie. Jest noc, każdy spędza ją jak woli. - usmiechnela sie przy tym znacząco. Co by się tam nie działo nie może to być nic zlego. Miała jakieś przeczucie że ten dom nie pozwoliłby na cos takiego. W jakim stopniu on sam mysli? Kto wie.
Slyszala dokładnie ciezki oddech Grega i było jej go szkoda. Musiał naprawdę wiele przejść skoro tak a nie inaczej reaguje. Do głowy wpadł jej szalony pomysl. Obserwowala jego postac dokladnie. Jego szerokie barki, zmęczona aczkolwiek ożywiona twarz, lekki rumieniec na twarzy... Czekaj. Rumieniec? I właśnie to sklonilo ja do tego co zrobila. Usmiechnela sie zachecajaco, zlapala go za koszulke i przyciagnela do siebie, skladajac na jego ustach pocalunek. Wiedziała na pewno jedno. Zakochala sie. Ona. Zimna i konsekwentma pani kapitan. Opiekunka Tulki i skrzywdzona dziewczyna. Po raz pierwszy w życiu czuła coś takiego. Cale jej cialo bylo jak naelektryzowane i nic oprócz niego nie miało dla niej znaczenia. Może nieświadomie go szukała? Dlatego na siebie wpadali? Nie przerwywala pocalunku. Co to to nie. Jesli mu sie to nie podoba to niech ja odtraci a da mu juz spokój. Jednak nie chciala tak bardzo przerywac tej chwili...