To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Odwrócone Osiedle - Domek małego kruczka

Nishinoya - 15 Październik 2016, 20:48

- Oczywiście, że moja, bo jestem u mnie, no i słodka lwica, ponieważ taka jesteś! Śliczna, kochana, urocza, słodka… - zaczął wymieniać, a przez jego myśl przeszło mu coś bardzo nieodpowiedniego. Chciał nazywać ją Swoją, ale w pełnym znaczeniu tego słowa – miałaby być jego, mógłby ją kochać, głaskać, przytulać, całować… Razem bawiliby się z Luną czy zwiedzali okolice… Ale Nishi wiedział, że póki co, tak się nie stanie. Dlatego słowa Moja mógł używać w kontekście bycia w jego domu.
Jej słodkie rumieńce sprawiły, że zrobiło mu się wyjątkowo przyjemnie w okolicach serca. – To bardzo się cieszę – pogłaskał ją po głowie – Ależ nie ma za co – puścił jej oczko uradowany, że z Mari już trochę lepiej.
Uznał za dobry pomysł, aby dać tej białej oraz puszystej kulce pokrojone warzywa bez żadnych przypraw – Już jej daje – wyciągnął z lodówki potrzebne rzeczy, poukładał jej na średniej wielkości talerzyku, który zabrał do salony i położył na ziemi przy stoliku. – Smacznego mała – uśmiechnął się do Luny, która zajęła się obwąchiwaniem jedzenia.
Korzystając z faktu, ze Mari ponownie udała się do kuchni – dyskretnie otworzył opakowanie żelek-oczu, jedną taką żelkową gałkę zjadł, a drugą włożył do kubka z herbatą kotki. Uśmiechnął się diabelnie do siebie, jednak kiedy po czuł zapach czekolady…. Ślinka mu pociekła i w te pędy włożył żelki do szufladki, a następnie udał się do kuchni. – Mmmm, czekolada… - powiedział, patrząc jak lwica miesza w garnuszku płynną słodycz. – Mogę trochę? Tak tylko odrobinkę? – zapytał, wyciągając drugą łyżkę oraz zachłannie oblizując usta.

Mari - 15 Październik 2016, 21:07

W oczach Mari można było wyczytać lekkie zawiedzenie tym co powiedział Nishi. Tak jakby jednak oczekiwała czegoś innego. Nie pokazała tego jednak ani poprzez położenie uszu, ani przez nic innego. Tylko ten dziwny wyraz w oczach, który pojawił się tam na ułamek sekundy.
Gdy zabrała się za czekoladę, zdjęła z szyi piórko Nishiego, aby go nie pobrudzić. Patrząc na to co się stało z jej ubraniami, wolała nie ryzykować utraty tego prezentu lub tego, ze Nishi wyrwie sobie kolejne piórko. Otworzyła też sobie paczkę żelków i podjadała je w trakcie mieszania czekolady.
Gdy mężczyzna do niej podszedł spojrzała na niego z wystającą z ust "glizdą". Szybko ją jednak pochłonęła - możesz ale pod jednym warunkiem - powiedziała poważnie - musisz mieszać chwilę czekoladę, a ja dam ciasto do ochłodnięcia, a potem Ty je ładnie udekorujesz.
Uśmiechnęła się do niego i o ile się zgodził, przekazała mu łyżkę, którą mieszała słodycz. Sama znalazła czystą ściereczkę i wyciągnęła ciasto tak by mogło ochłodnąć trochę. Wyciągnęła też już stężałe galaretki i pokroiła je w nierówne kosteczki. Tym razem jednak uważała aby nie pociąć sobie bardziej łapek.
Położyła galaretki na cieście, nierówno tak aby tworzyły tylko górę. Wcześniej okroiła krawędzie ciasta i położyła na talerzy. Na bokach przecież też musi być polewa!
Gdy już wszystko przygotowała podeszła do Nishiego by sprawdzić czy nie zjadł za dużo roztopionej czekolady.

Nishinoya - 16 Październik 2016, 09:04

Dostrzegł jakiś dziwny błysk w oczach lwicy, który zinterpretował w korzystny dla siebie sposób, bowiem odebrał to jak „nie tego się spodziewałam” i „liczyłam na coś więcej”, dlatego też zafalował skrzydłami, sprawiając, że zaczęły połyskiwać jeszcze bardziej niż wcześniej.
Zaśmiał się pod nosem, widząc żelkowe robaczki, które kotka chętnie podjada. Teraz to na pewno ucieszy się z małej niespodzianki… pomyślał uśmiechając się jeszcze bardziej niż wcześniej.
Oczy mu się zaświeciły, kiedy Mari powiedziała, że może spróbować czekolady – nie patrząc na nic zanurzył łyżkę w płynnej rozkoszy a następne nabrał jej trochę, podmuchał co by nie sparzyć sobie ust i spróbował… - Pycha… - stwierdził, biorąc łyżkę do mieszania od kotki. Przez chwilę mieszał spokojnie płynną czekoladę, która skojarzyła mu się z czekoladowym jeziorem oraz samym przybyciem do tej krainy. Głupi stwierdził w myślach, przypominając sobie swoje zachłanne picie owej czekolady z jeziorka. – Jak tam ciasto?- zapytał, nie odwracając wzroku od słodyczy. Ona mnie chyba za to zabije, ale… Przynajmniej dowiem się czy moja interpretacja była prawidłowa pomyślał, a jego ciało przeszedł niezauważalny dreszcze ekscytacji.
Gdy Mari podeszła do niego, by najprawdopodobniej sprawdzić czy nie zjadł wszystkiego lub niczego nie spalił lub zepsuł – Nishi szybkim ruchem odwrócił się do kotki, niezgrabnie przejechał łyżką z czekolady po jej ustach i nim lwica zdążyłaby zareagować choćby oblizaniem warg – białowłosy przyciągnął ją do siebie, wpijając się w jej usta oraz zlizując całą czekoladę.

Mari - 16 Październik 2016, 18:04

- Tylko pamiętaj, że musi zostać trochę do ciasta - zaśmiała się słysząc jak bardzo mu smakuje. Naprawdę miała nadzieję, że Opętaniec nie zje całej czekolady.
Obkroiła ciasto i pokroiła galaretki. Co jakiś czas zerkała na Nishiego. Wyglądał na lekko zamyślonego. Ciekawe o czym tak myśli Zastanawiała się. Przesypała galaretki do osobnej miski i wymieszała je dokładnie. Tak by nie było zbyt monotonnie. Po czym wysypała galaretki na górę ciasta i ruszyła w stronę Nishiego aby odebrać mu czekoladę. - Jeszcze trzeba oblać je czekoladą i poczekać aż os... - w tym momencie po jej ustach przejechała łyżka z czekolady. Spojrzała na Nishiego zaskoczona, podnosząc jednocześnie rondelek z czekoladą. Już miała zapytać co on najlepszego wyprawia gdy ten przysunął ją do siebie i .... pocałował. Spięła się lekko zaskoczona. Ale...przecież...jak to? Dlaczego?Przez jej głowę przeleciało milion myśli na raz. Przecież nie spodobało mu się jak go pocałowała w policzek! A może jednak....
Rozluźniła się odkładając czekoladę na blat. Tam gdzie ją trzymała, nie patrząc nawet czy to bezpieczne. Zamknęła oczy i zamruczała cicho. Po chwili odsunęła lekko usta i spojrzała mu w oczy prze szczęśliwa. Jej ogony falowały zadowolone. Była zarumieniona. Nie odsunęła się jednak na długo, gdyż po krótkiej chwili sama obdarzyła go czułym pocałunkiem, oplatając mu szyję ramionami.
Nie był on jednak zbyt długi. Po krótkiej chwili odsunęła się patrząc mu w oczy - ko.... - zaczęła coś mówić cichutko. Speszyła się jednak i wyswobodziła szybko z jego objęć porywając czekoladę. Szybko skierowała się do ciasta i drżącymi łapkami przechyliła rondelek, aby oblać ciasto.
Co ja sobie myślałam...przecież go nie znam! Ale on...on.... Próbowała się uspokoić. Miała położone uszy jednak jej ogony nadal wesoło falowały. Nie do końca wiedziała co się dzieje. Ale chciała więcej! Chciała być blisko Nishiego! Chciała....chciała być z nim! Chciała....chciała...chciała aby powiedział, że jest jego...ale jego jego...a nie tylko, że znajduje się w jego domu.
Była tak roztrzęsiona. Szczęśliwa. Zaskoczona. Przerażona. Wszystko na raz! Że nie potrafiła ładnie oblać ciasta czekoladą. Odłożyła więc rondelek zrezygnowana i próbowała się uspokoić....

Nishinoya - 17 Październik 2016, 15:47

Wyczuł jak mięśnie kotki się napinają, a ona staje się niesamowicie spięta, kiedy przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Na szczęście po chwili Mari zaczęła się relaksować, rozluźniając ciało. Nishi dopiero w tamtej chwili mógł się rozkoszować jej ciepłymi ustami, które w połączeniu z czekoladą smakowały tak nieziemsko, że mógłby je całować z zachłannością (którą teraz jako tako powstrzymywał) całą wieczność. Sapnął niezadowolony, gdy lwica odsunęła się od niego, jednak jej słodkie oraz speszone spojrzenie zrekompensowały to nagłe odsunięcie. Zatrzepotał lekko skrzydłami, kiedy srebrowłosa zbliżyła się do niego oraz złożyła na niego ustach czuły, aczkolwiek krótki pocałunek.
Białowłosy nigdy nie przyznałby się przed sobą, jednak jego uczucia wirowały w głowie, sprawiając, że na chwilę zapomniał jak sie nazywa... Z jednej strony czuł dumę, ze nie dał się opętać szalonej pokusie swoich nieprzyzwoitych myśli, a z drugiej niesamowicie szczęśliwy, że kotka odwzajemnia jego uczucia.
- Ko? – zapytał, kiedy kotka zaczęła coś mówić pod nosem, pesząc się jednak i uciekając w stronę garnuszka z płynną czekoladą. - A zatem – odchrząknął – Teraz, mam taką nadzieję, mogę w pełni wytłumaczyć, co miałem na myśli, mówiąc Moja słodka lwica – widział, że kotka się denerwowała, ale cóż miał na to poradzić? – Domyślasz się więc, że słowo Moja w tym kontekście ma zupełnie inne znacznie… - podszedł do Mari i objął ją od tyłu – Może ja to zrobię? – wyszeptał do jej ucha – Idź, napij się herbatki, a ja zajmę się resztą – nawet nie czekając na jej reakcje, zabrał rondel i zajął się polewaniem ciasta.

Mari - 17 Październik 2016, 20:18

Kocham Cię Chciała dokończyć swoją wypowiedź. Wiedziała jednak, że nie może tego zrobić. Jest za wcześnie. Do tego nie jest pewna czy na pewno się zakochała. Rozmyślała nad tym, gdy Nishi podszedł do niej i ją objął. Pomogło się jej to uspokoić choć trochę. Słysząc, jak tłumaczy co tak naprawdę miał na myśli, nazywając ją swoją słodką lwicą spojrzała na niego - Naprawdę? - zapytała z wyraźną nadzieją w głosie - to znaczy, że Ty jesteś moim kochanym Kruczkiem! - powiedziała z uśmiechem na ustach i połasiłą się lekko głową do niego. Była naprawdę szczęśliwa. Nie wiedziała czemu tak się stało. Nigdy nie czuła potrzeby bycia z kimś blisko, czy posiadania partnera. Teraz jednak cieszyła się, że jednak ktoś taki się znalazł. Oparła się lekko plecami o tors Opętańca, a gdy ten zaproponował, że zajmie się ciastem spojrzała na niego z wdzięcznością - dziękuję - powiedziała i dała mu całusa w usta. Tym razem nie bojąc się co o niej pomyśli. - tylko potem trzeba poczekać kilkanaście minut aż czekolada stwardnieje zanim będzie można ciasto spokojnie pokroić - powiedziała na odchodne, zabierając ze sobą to co odkroiła od ciasta wcześniej.
Usiadła znów na kanapie i oparła się wzdychając. Przymknęła oczy. Ten dzień naprawdę był męczący. Co nie znaczy, że ostatnie wydarzenia nie były przyjemne. Zerknęła w okno, za którym było już całkiem ciemno. Ciekawe czym ten dzień mnie jeszcze zaskoczy pomyślała. I nie musiała długo czekać na odpowiedź. Gdy napiła się herbaty, zerknęła do kubka i zobaczyła....spoglądającą na nią gałkę oczną. Odskoczyła wystraszona z cichym piskiem. Cała się najeżyła. Upuściła przy tym kubek na stół, przez co jego zawartość się wylała. Uświadomiła sobie jednak, że herbata była dziwnie słodka. Zajrzała wiec do kubka i dźgnęła palcem oko.
- Nishi! - krzyknęła głośno, zdenerwowana. Wyciągnęła oko, nie przejmując się futrem i wróciła do kuchni. Bez ostrzeżenia rzuciła okiem w Opętańca, celując w jego głowę. Serce jej waliło. Naprawdę się wystraszyła. Miała nadzieję, że udało jej się trafić mężczyznę. Zasłużył sobie.
Stała w bojowej postawie, patrząc na niego groźnie. Oddychała głęboko. Jednak nie zrobiłaby krzywdy Kruczkowi. Co nie oznacza, że jej nie zdenerwował.
- Przez Ciebie zmarnowałam tę pyszną herbatę! - krzyknęła na niego, pokazując na zalany stół. W jej oczach można jednak było dostrzec delikatne iskierki rozbawienia, które kotka starała się bardzo ukryć.

Nishinoya - 18 Październik 2016, 21:13

- Oczywiście – przytaknął i uśmiechnął się do niej czarująco. Słysząc jej słowa, napuszył lekko piórka na skrzydłach ze szczęścia – No jasne, że jestem – powiedział, czując jak zalewa go kolejna fala przyjemności. To chyba najlepszy dzień w całym moim skrzydlatym życiu! Jego piórka zamigotały wszystkimi kolorami tęczy, odbijając światło, które padało z żarówek włączonej lampy.
Zaczął polewać ciasto czekoladą oraz myśleć o białej kotce i fakcie, że może stać się jego lubą do końca ich magicznego życia. Jeżeli w tym świecie istnieje coś takiego jak przeznaczenie, to niewątpliwie musiało ono połączyć mnie i Mari…. Właściwie czym jest przeznaczenie? Ziemscy filozofowie mówią, że przeznaczenie to niezmienna wola boska, coś co ma się spełnić w przyszłości i nic nie może tego podważyć – żadne próby oraz chęci niczego nie zmienią, przed nim nie ma ucieczki. Z drugiej zaś strony czy można mówić o przeznaczeniu w takiej niebywałej krainie? W miejscu, gdzie rzeczy nie możliwe stają się fizyczne i proste do spełnienia? Nishi sądził, że można, ponieważ gdyby nie przeznaczenie, to nigdy nie zjawiłby się w Krainie Luster, nigdy nie miałby skrzydeł, zatem mógł poczuć prawdziwą formę wolności (jak powszechnie wiadomo, to właśnie skrzydła, lot, są jej symbolem) oraz nie miałby szansy spotkać swojej miłości, jaką okazała się być piękna lwica Mari. Rozważania kruczka przerwał krzyk kotki, w którym wyraźnie dało się wyczuć złość skierowaną do białowłosego. – Tak słoneczko? – zapytał niewinnie, kończąc polewanie ciasta oraz zabrał się za wyskrobywanie łyżką resztek czekolady z garnczka.
Zasłonił się skrzydłem, nie pozwalając, by mokry żelek uderzył w niego i jeszcze bardziej go ubrudził. – Widzę, że znalazłaś moją małą niespodziankę – oblizał łyżkę, zaczynając ponownie szukać smakołyku. – Już nie patrz tak groźnie – zaczął, podchodząc do niej oraz przystawiając jej pod nos łyżkę z ostatkiem czekolady – Ja wiem, że dla takiego genialnego łowcy, jak Ty taki ptaszek wygląda jak potencjalna ofiara, ale błagam! – nie udało mu się ukryć rozbawienia – Nie jedz mnie! – jego oczy wyraźnie się śmiały, a kąciki ust wygięły się do góry, tworząc rozbawiony uśmiech.

Mari - 18 Październik 2016, 21:57

Kotka ucieszyła się bardzo słysząc potwierdzenie jego słów. Od teraz była jego, a on jej. Nic więcej nie było jej potrzeba. Czuła motylki w brzuchu. Podobało jej się to. Chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak szczęśliwa. Zakochała się. Teraz była tego pewna.
Niewinne hasło Nishiego jeszcze bardziej ją zdenerwowało. Słoneczko? Ja mu zaraz dam Słoneczko! Patrzała wkurzona w jego stronę. Gdy do niej podszedł nie mrugnęła nawet, patrząc się mu w oczy. Gdy wyciągnął w jej stronę łyżkę z czekoladą, przyjęła ją, jednak nadal miała naburmuszoną minę. Nie potrafiła się jednak na niego długo gniewać. Gdy Nishi zaczął "błagać ją" aby go nie zjadła, nie wytrzymała. Roześmiała się i uśmiechnęła do niego - za bardzo Cię lubię, żeby sobie z Ciebie zrobić przekąskę - zaśmiała się i odepchnęła go lekko od siebie. Żart naprawdę ją wystraszył i zdenerwował ale musiała przyznać, że był zabawny.
Ruszyła wgłąb kuchni aby znaleźć jakąś ścierkę do wytarcia stołu. Gdy jej się to udało wróciła do salonu by powycierać rozlaną herbatę. Gdy już uporządkowała to i odniosła ściereczkę, usiadła na kanapie i patrząc zadziornie na Opętańca sięgnęła po jego herbatę z zamiarem wypicia jej - za kare za straszenie mnie, stracisz swoją porcję herbatki - powiedziała udając poważny ton. Nie mogła jednak powstrzymać się od śmiechu, przypominając sobie sytuacje z okiem i buła oblała się trochę herbatą na co westchnęła tylko lekko zirytowana na samą siebie.

Nishinoya - 19 Październik 2016, 21:25

Odetchnął teatralnie, kiedy zapewniła go, że nie zamierza go złapać i zrobić z niego kruczka w potrawce czy czegoś podobnego. – Och, dzięki Ci ma luba, żeś mi życie me nędzne darowała! – zawiesił się na jej ramieniu, udając, że pochlipuje z ulgi i radości, jednak po chwili został lekko odepchnięty, a sama srebrnowłosa ruszyła gdzieś w głąb kuchni, by po chwili złapać ścierkę kuchenną i wejść ponownie z nią do salonu. Białowłosy zaciekawiony wyjrzał, co robi kotka oraz parsknął cicho pod nosem, widząc, że wyciera rozlaną herbatkę. Sam włożył garnczek z czekolady do zlewu, zajmując się na chwilę zmywaniem.
Stanął tuż obok kotki, wyciągając z szuflady stolika paczkę żelek w kształcie oka – jedno oko wsadził sobie do ust i ze smakiem zjadł, patrząc kotce w oczy. – Moja herbatka! – zawył żałośnie, robiąc smutną minkę oraz patrząc na lwice błagalnie. Jego spojrzenie wyraźnie mówiło, żeby nie odbierała mu napoju.
- Idę pokroić ciasto…. Nie chce mi się już czekać! – udał się ponownie do kuchni, wyciągnął talerzyki i zabrał się za krojenie ciasta, które następnie ułożył elegancko na talerzykach. Naczynia z kawałkami ciasta przyniósł do salonu, a sam placek odłożył w bezpieczne, aczkolwiek bliskie miejsce, co by nie musieć za daleko chodzić, żeby zabrać kolejne kawałki.
Zabrał z kuchni jeszcze dwie łyżeczki, wrócił do salonu i usiadł na kanapie, wygodnie usadawiając skrzydła. Jedną z łyżeczek podał kotce, a drugą wsadził w swój kawałek ciasta - Smacznego piękna - uwodzicielko się do niej uśmiechnął.

Mari - 19 Październik 2016, 22:33

Nie mogła się powstrzymać od śmiechu, widząc jak Nishi teatralnie chlipie na jej ramieniu. - Wariat - Odepchnęła go jednak lekko i zajęła się sprzątaniem tego, co zostało po żarcie Kruczka.
Widząc jego błagalną minę zrobiło jej się głupio. Upiła więc tylko łyczka z kubka Opętańca po czym odłożyła napój tak by mężczyzna miał jeszcze okazję zasmakować herbatki. Porwała też jedno z żelkowych oczu. Uśmiechnęła się zarumieniona pochłaniając gałkę.
Gdy Białowłosy poszedł do kuchni, przetarła zaspana oczy. Było już późno i Mari zaczynała to odczuwać. Luna już dawno spała rozwalona na dywaniku. Miała pełny brzuszek, było jej ciepło i wygodnie. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowała. Kotka podeszła do psinki i usiadła obok niej, głaszcząc ją po mięciutkim futerku. Na kanapę wróciła dopiero gdy Nishi przyniósł ciasto. Pachniało smakowicie. Przyjęła od niego kawałek ciasta i łyżeczkę - dziękuję Kochanie - uśmiechnęła się - Tobie również smacznego.
Zabrała się za słodycz - mmmmm pysznie nam to wyszło - powiedziała zadowolona. Usiadła wygodniej, opierając się o ramie Nishiego. Nogi zgięła i położyła na kanapie. Machała wesoło ogonami zadowolona.
Gdy już skończyła swój kawałek odłożyła talerzyk na stół po czym ziewnęła szeroko, pokazując swoje białe, kocie ząbki. - Przepraszam - powiedziała przecierając oczka - chyba zrobiło się już późno.
Nie do końca wiedziała co teraz. Czy ma się zbierać do domu, czy może zostać... postanowiła zaryzykować - mam nadzieję, że znajdziesz jakiś kącik dla zmęczonego kotka? - zaśmiała się zaspana, spoglądając na niego i znów ziewając lekko. Widać było wyraźnie, że kotka siedzi przytomna tylko ostatkiem sił. Nie chciała jednak być niegrzeczna i zasypiać tu Kruczkowi na siedząco. Czekała więc cierpliwie aż on dokończy swój kawałek ciasta i sam powie co dalej.

Nishinoya - 22 Październik 2016, 10:08

- A żebyś wiedziała – zaśmiał się radośnie – Twój prywatny wariat – obrócił się wokół własnej osi, niczym tancerz, który w ten sposób zakańcza swój zmyślny taniec.
Zatrzepotał poruszony skrzydłami – Widzę, że żelkowe oczy idą w ruch! – powiedział, widząc, jak kotka wyciąga jedno i wkłada je sobie do ust. Sam również sięgnął do paczki oraz wyciągną (lecz nie jedno, a dwa oka) żelki, które wpakował sobie do ust, ustawiając je tak, aby policzki wyglądały jak u chomika. –Nom nom nom! – stwierdził radośnie, podśmiewując się z samego siebie. Przy Mari czuł się bardzo swobodnie i ta jego nieufność oraz pewnego rodzaju aspołeczność znikała, pokazując głębszą warstwę charakteru kruczka.
Gdy wrócił, podając kotce ciasto i łyżeczkę – usadowił się wygodnie obok niej i zaczął ze smakiem zjadać wypiek. – Ano – stwierdził, słysząc jej słowa – Naprawdę jest genialne – skończył ostatni kawałek, stwierdzając, że chętnie zje jeszcze jeden – Masz może ochotę na następny kawałek..? – zapytał, jednak słysząc i widząc jej ziewanie, uśmiechnął się pod nosem. – Znajdzie się, ale najpierw dam Ci coś do przebrania – to powiedziawszy lekko odsunął od siebie zmęczoną lwicę, wstał, a następnie udał się po schodach na górę. Otworzył szafę i wyciągnął z niej pierwszą lepszą koszulę z długim rękawkiem, by lwica mogła się umyć, a następnie w to przebrać. Szybko zszedł na dół i znajdując się blisko kanapy, powiedział – Proszę – podał jej materiał – Jak chcesz możesz iść się umyć, a ja tu posprzątam. Potem pokaże Ci gdzie możesz się przespać – ucałował ją w czubek głowy, zabierając się za sprzątanie. Oczywiście nie omieszkał zjeść kolejnego kawałka wspaniałego ciasta.

Mari - 22 Październik 2016, 14:09

Mari uśmiechała się szczerze widząc to tez jej Kruczek wyczynia. Była naprawdę szczęśliwa. W końcu czuła się jakby mogła być sobą i nie musiała nikogo udawać. Czuła się...na swoim miejscu. Nie tak jak przez całe życie, że jest tylko ozdobą czy dziwadłem do wytykania palcami.
Gdy Nishi zaczął udawać chomika, pacnęła go łapą po głowie, śmiejąc się tak, że o mało nie wypluła żelka. Zakryła jednak wystarczająco szybko usta.
Ucieszyła się bardzo gdy Nishi potwierdził jej słowa. Czyli jemu też smakowało. Prawdę mówiąc troszkę wystraszyła się, że mu nie zasmakuje. Chciała zrobić na nim dobre wrażenie, pokazać, że coś potrafi. Uśmiechnęła się do niego miło. Słysząc jego pytanie spojrzała na niego przepraszająco - ja już nie dam rady, ale Ty się nie krępuj - powiedziała z uśmiechem. Czuła przyjemne ciepło widząc, że sprawia komuś radość. W szczególności, że był to przystojny mężczyzna, który odwzajemniał jej uczucia.
Słysząc, że może zostać, jej serce przyspieszyło mocno. Troszkę jej jednak było głupio, że musi pożyczać ubrania od mężczyzny. Co jednak mogła poradzić? Przecież nie będzie spać nago! Aż się zarumieniła na tę myśl. Mari ogarnij się! Tak nie wypada! Potrząsnęła lekko głową widząc, że Nishi wraca do salonu. Wstała grzecznie i przyjęła od niego koszulę.
- Dziękuję Kochanie - powiedziała mrucząc cichutko i złożyła na jego ustach pocałunek. - wrócę za chwilę to Ci pomogę w sprzątaniu - powiedziała jeszcze i ruszyła w kierunku łazienki.
Gdy już zamknęła za sobą drzwi, oparła się o nie. Zamknęła oczy i odchyliła głowę. Miała wrażenie, że jej serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Była taka szczęśliwa. Jeszcze nigdy się tak cudownie nie czuła. Ale cóż. Nie przyszła tu przecież rozmyślać! Szybko zrzuciła brudne ubrania i puściła ciepłą wodę. Prawie gorącą. Zawsze ją to relaksowało. Stała pod strumieniem wody dobre kilka, może nawet kilkanaście minut. Nuciła sobie przy tym różne melodyjki zmieniając co chwila piosenkę, czasem wymyślając jakieś swoje melodie.
W końcu jednak trzeba było wyjść spod ciepłej wody. Wtedy też zorientowała się, że w łazience jest jak w saunie. Mam nadzieję, że Nishi nie będzie zły, że tak długo tu siedziałam i że zaparowałam całą łazienkę pomyślała. Osuszyła się szybko i założyła koszulę Nishiego. (swoją bieliznę też oczywiście założyła, żeby nie świecić tym czym nie trzeba). Zakładając ją poczuła znajomy zapach. Zapach Opętańca. Kotka od razu się uspokoiła. Wzięła swoje brudne rzeczy z zamiarem zapakowania ich do swojej torebki z zakupami i wyszła mocno zarumieniona z wilgotnymi jeszcze włosami. Futerko na jej ogonach i łapach zrobiło się za to bardziej puchate niż zwykle.
- Jestem - powiedziała z uśmiechem i jeśli tylko było jeszcze w czym to pomogła Nishiemu w ogarnianiu porządku.

Nishinoya - 22 Październik 2016, 21:46

Mimo że znał Mari jedynie jeden dzień, pokochał sprawianie jej radości, a każda oznaka jej rozbawienia sprawiała, że robiło mu się lżej na duchu. Rzadko tak miewał, że w towarzystwie kobiet miał takie odczucia – zazwyczaj było to pożądanie oraz zepsucie duszy, a nie jak w przypadku uczuć skierowanych do lwicy, które równie dobrze mógłby interpretować jako katharsis czyli oczyszczenie. Jednak nie jest to oczyszczenie, jakie wiąże się z umyciem czy uleczeniem ran fizycznych – to uzdrowienie umysłu i duszy, które sprawia, że człowiek czuje się wolny, a wcześniejsze problemy przestają go męczyć. Jego demony przeszłości gdzieś umierają, a on odradza się na nowo.
- W takim razie chętnie zaraz zjem następny – to powiedziawszy, udał się na górę, przynieść koszulę dla kotki, która powinna sięgać jej do połowy uda, gdy ją założy.
- A, nie ma za co, piękna – czując niedosyt po krótkim pocałunku – przyciągnął lwicę do siebie, całując ją długo oraz rozkoszując się słodkim smakiem jej ust. – Teraz możesz iść – uśmiechnął się do niej wesoło, a następnie udał się sprzątać.
Gdy skończył ogarniać wszystko oraz jeść kolejny kawałek ciasta, udał się na górę, by wykąpać się jeszcze nim Mari wyjdzie spod prysznica. Wszedł do łazienki, nalał gorącej wody do wanny, a następnie się rozebrał w pośpiechu, uważając, by nie zniszczyć niczego skrzydłami. Wszedł do wanny, rozkoszując się ciepłem, które napotkało jego skórę oraz pióra na skrzydłach. Szybko się umył, a wysuszając skrzydła ręcznikiem sprawił, że pióra się napuszyły i stały się bardziej puchate niż wcześniej. Budne ubrania wrzucił do kosza na bieliznę, przyodziewając na siebie bokserki oraz rozpinaną koszulę z krótkim rękawkiem.
Wrócił najszybciej jak się dało do salonu, wykładając się na dywaniku przed kominkiem (wcześniej zabierając ze stolika żelki) i czekając aż kotka wyjdzie z łazienki, zajadając się przy okazji oczami. – To bardzo dobrze – odrzekł, gdy dała znać, że już się wykąpała i przebrała w jego koszulę. Odwrócił się więc w jej stronę (wcześniej leżał twarzą do kominka, a plecami do drzwi łazienki), prawie wypuszczając z ręki żelka. Widok Mari w jego koszuli sprawił, że targnęło nim pożądanie. Wyglądała pięknie, z lekko mokrym futerkiem i włosami… Dosłownie zerwał się z ziemi, podchodząc do niej szybko i wpijając namiętnie w jej usta.

Mari - 22 Październik 2016, 22:43

Tym razem nie odsuwała się od Nishiego, póki on sam tego nie zrobił. Westchnęła cichutko gdy pocałunek się skończył. -Dziękuję Ci mój łaskawy panie za pozwolenie - zaśmiała się i ruszyła w stronę łazienki. W trakcie pobytu w niej, nie mogła przestać myśleć o Opętańcu. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu! Mówiła sobie w kółko w myślach. Pod prysznicem nuciła tylko wesołe melodie, nie było dziś miejsca już na żadne smutki czy troski. Szczęście wypełniało ją całą do tego stopnia, że gdy założyła koszulę musiała się pilnować aby za bardzo nie machać ogonami, które co chwila unosiły ubranie do góry. Gdy już jednak uznała, że nad nimi zapanowała wyszła z łazienki, upewniając się jeszcze, że nie wygląda jak nie wiadomo co.
Widok Nishiego na dywaniku zaskoczył ją. Przez chwilę zastanawiała się jak to możliwe, że zdążył się umyć skoro to ona zajmowała łazienkę. Dopiero po chwili dotarło do niej, że przecież troszkę tam siedziała no ... Nishi przecież miał drugą na piętrze.
Jego skrzydła wyglądały na takie puchate, że chciałaby się do nich wtulić i już tak zostać. Wyglądały jak dwie puchate poduszeczki, które tylko zapraszały ją do siebie. Już miała zrobić krok w jego stronę, gdy mężczyzna odwrócił się do niej i spojrzał na nią. Wręcz zlustrował ją od stóp do głów. Mari spojrzała na swój strój i spłoszyła się delikatnie - czy...czy coś nie tak? - zapytała jednak nim się zorientowała Nishi był już przy niej, składając na jej ustach spragniony pocałunek. Oplotła jego szyję łapkami i zapomniała się w pocałunku. Mogła wyczuć jak Kruczek mocno jej pragnął, a ona pragnęła jego. Nie potrafiła zapanować już nad swoimi ogonami, które uniosły się i splotły mocno ze sobą. Nie wiedziała czy jej serce zaraz się zatrzyma czy może wyskoczy z piersi. Miliony myśli przelatywały jej przez głowę. Głównie pojawiała się jednak jedna. W tym momencie była już pewna, że chce z Nishim być. Nie miała już żadnych wątpliwości.
- Kocham Cię - wysapała, gdy Kruczek pozwolił jej wreszcie złapać oddech. Spojrzała mu przy tym głęboko w jego fioletowe oczy, nie odsuwając się jednak mocno od mężczyzny.

Nishinoya - 23 Październik 2016, 20:47

Położył lewą dłoń na piersi w pobliżu serca i skłonił się lekko, prawą ręką pokazując drogę do łazienki, gdy kotka mu podziękowała, używając zwrotu „łaskawy panie”. Zatem skoro jego me lady chciała bawić się w panów i panie – chętnie z nią zagra. – Ależ nie ma za co, miłościwa pani – powiedział jeszcze nim lwica weszła do łazienki.
Gdy skończył sprzątać w kuchni oraz w salonie, postanowił wyczyścić oraz wyczesać dywanik, który znajdował się przy kominku. Wyciągnął z szafki szczotkę z włókien oraz plastikową miseczkę, do której nalał wody z płynem do mycia dywaników. Udał się z tym wszystkim do salonu, wymaczał szczotkę we wodzie z płynem i zaczął szorować dywan, jednak nie za mocno, by nie zniszczyć struktury miękkiego, włosopodobnego tworzywa. Gdy skończył swoją robotę, otarł pot z czoła, a brudną wodę wylał do zlewu, myjąc miskę oraz szczotkę, które ponownie włożył do szafki, na swoje miejsce.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo wszystko jest Tak – powiedział bez większego składu, wpijając się w jej ciepłe usta oraz rozkoszując się ich smakiem i ciepłem. Jeszcze bardziej przybliżył do siebie Mari, gdy ta oplotła jego szyję swoimi rękami. Zgubił się gdzieś między jednym, a drugim szybkim złapaniu oddechu – nie wiedział już gdzie jest granica między dobrym, a złym postepowaniem. Była tylko jego lwica, którą teraz całował. Tak bardzo jej teraz pragnął, tak bardzo się w niej zakochał, że przestawał racjonalnie myśleć, skupiając się jedynie uczuciach, jakie do niej żywił.
Sapnął cicho, słysząc jej wyznanie, a skrzydła zafalowały radośnie i mimowolnie, tworząc delikatny wiatr. – Ja ciebie też mi amore – ucałował ją w puchatą łapkę, nawet nie odsuwając się ani milimetr. – Idziemy spać? – zapytał po chwili patrzenia kotce w oczy. Jeśli odpowiedziała, że tak – złapał ją za rękę oraz pociągnął w stronę schodów, prowadząc do jego pokoju.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group