To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cukierkowa Ulica - Cukierkowy Plac Zabaw

Anonymous - 21 Marzec 2011, 21:06

Spojrzał na nią z przekąsem. Oczekiwał innej reakcji, no nie wiem - tupnięcia nogą i obrażonej miny, ale nie - blondyneczka postanowiła się uwziąć. Swoja drogą ciekawiło go jakiej była rasy, zawsze najpierw to odgadywał w osobach, które go interesowały. Z szanowną panienką Dark i miłym rozmówcą z balu było to proste. Mieli cechy wyróżniające ich z tłumu i niby dziewczynka również, ale dla niego wszystkie małolaty wyglądały tak samo. Nie lubił dzieci, tak jakoś go denerwowały. Owszem sam był kiedyś maleńki, ale on to on - dar z nieba. Oh, musi powstrzymać te myśli. Zagłębianie się w ideał swojej postaci nie jest obecnie najlepszym wyjściem.
-Ale ja nie chcę Cię uciszać, młoda damo. - powiedział akcentując ostatnie dwa wyrazy. Widocznie ją denerwowały,a skoro sam nie miał najlepszego humoru to czemu nie psuć innym. Obecnie miał smaczek na zapędy sado-masochistyczne, ale bez tych wszystkich obroży i rzeczy co najmniej nie przyzwoitych. Raczej budziła w nim się chęć znęcania się nad innymi psychicznie, jeszcze tak nisko nie spadł by robić to cieleśnie.
Czekał chwilę na odpowiedź, ale jak to on - znudził się szybko i zaczął od nowa zasadzając kolejną - w swoim mniemaniu - pułapkę.
- Co tak właściwie... - zaczął, ale przerwał. Chciał powiedzieć "nucisz", ale to na pewno nie było nucenia. W mniemaniu o idealnej harmonii Blaise nie mógł obrazić tego słowa.
- Co próbujesz nucić? - zapytał zadowolony, że znalazł wyjście z sytuacji. Boże, zachowywał się jak... Podaruję sobie porównania.

Po chwili odszedł jednak znudzony.
[zt]

Anonymous - 24 Marzec 2011, 21:48

Gloria roześmiała się z niewiadomych powodów , a humor polepszał jej się z każdą minutą. Zaczęła troszkę mocniej chuśtać się na chuśtawce, przy okazji szurając nóżkami o ziemię. Co właściwie próbowała nucić? Sama nie wiedziała. Z pewnością jakąś pioseneczką, lecz sama nie wiedziała jaką. Odwróciła porcelanową główkę w stronę chłopaka i zaćwierkała radośnie:
- Może sam zgadniesz, co Ty na to? - roześmiała się cichutko i zaczęła znów fałszywie nucić. O ile jej głosić brzmiał słodziutko, piosenka była nie do zniesienia. Gloria dziwiła się, że chłopak po prostu nie wstał i sobie nie poszedł. Ona na jego miejscu by tak zrobiła. Skończyła fałszować i zaciekawiona spojrzała na niego.
- Jeszcze tu siedzisz? - uśmiechnęła się, ale nie był to uśmiech wesoły. Wręcz przeciwnie, troszkę zdziwiony i może odrobinkę zły. Właściwie nie chciała by ten chłopak został, ale nie chciała by też odchodził.

Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 19:46

Czasem trzeba odwiedzić rodzinne strony, a że go tak akurat napadł dzisiejszy dzień to trudno wytłumaczyć. Według najnowszego kaprysu przyszedł, zapewne tylko po to by móc stwierdzić że nic ciekawego tu nie ma i sobie pójść, ale skąd! Wcale tak to nie wyglądało, gdy tylko poczuł zapach okolicznego placu zabaw, który był dość charakterystyczny, nie mógł się powstrzymać i nie przyjść. Może to trochę straszne, ale sam zapach w całości go satysfakcjonował, nie czuł potrzeby by spróbować czegokolwiek. Usiadł na oparciu ławeczki - otóż taka jego "buntownicza" natura - i - o mój Boże! - wyciągnął papiełosy po czym odpalił jednego. Jakie to niegrzeczne i w ogóle bleee kotowate coś! Powinien palić się wiecznie w ogniach piekielnych za ten straszny i potworny czyn. No ale gdy się zaciągnął, świat lekko zawirował. Przymknął oczy.
-Wiśniowa raaadość!
Zamruczał po czym wypuścił skzodliwy dym ze swoich zdewastowanych płuc które już wołały o pomoc najmroczniejsze duchy piekielne o pomoc w okiełznaniu tegoż nałogu.

Anonymous - 10 Kwiecień 2011, 13:30

Melanie szła powoli, nadal miała czerwony nos i oczy od płaczu. Jak dawno była na dworze? Kiedy ostatni raz spotkała się z rzeczywistością? Nie wiedziała. Miała wrażenie, że minęło kilka miesięcy od kiedy ostatni razy widziała kogoś żywego. Wtedy była zima. A teraz pogoda zaczyna się poprawiać. Robi się coraz to cieplej. Teraz nie wyróżniała się już swoim ubiorem aż tak bardzo. Niektórzy, zwłaszcza mężczyźni, nosili już krótkie spodenki oraz koszulki z krótkim rękawem. Ona nigdy nie założy takiego ubrania, a szczególnie jeśli chodzi o to drugie. Musi zasłaniać dziurę w piersi, by nikt nie uciekł z krzykiem, bo patrzą się na niego żyjące zwłoki, którymi Mel jednak jest.
Nogi zaprowadziły ją do placu zabaw. Jakoś nigdy tu nie była. Ale nie szkodzi. Jej to nie przeszkadza. Posiedzi sobie na ławce i popłacze nad swoim okrutnym losem i będzie się rozglądać, by upewnić się, że jej oprawca przypadkiem nie czyha na nią za drzewem. Prawdę mówiąc przez najbliższe kilka miesięcy będzie podejrzliwa cały czas i ciągle będzie wszystkich o coś podejrzewać. Ale cóż, taka już jest. Strachliwa panienka, która nienawidzi sama siebie. Co za ironia losu!
Melanie usiadła na jednej z ławek, nie zauważając nawet, że jest ona już zajęta. Może dlatego, że patrzyła się na swoje brudne, stare trampki i myślała o tym, że wypadałoby kupić sobie nowe. No, ale musi jakoś pieniądze zarobić.
Rozejrzała się. Było trochę ludzi, może ktoś coś by wrzucił. Trampki nie kosztują majątku, więc zawsze coś.
Wstała i się przeszła, nadal nie zauważając, że na ławce siedział kotowaty. Znalazła plastikowy kubek. No i teraz może zbierać kasę na te buty!
Położyła kubeczek na chodniku, a ona stanęła na trawie. Zrobiła salto w tyło i wylądowała zgrabnie na nogach. Potem stanęła na rękach robiąc szpagat, Ludzie zaczęli się jej przyglądać, ktoś wrzucił parę monet do kubka. Uśmiechnęła się sama do siebie.
Zrobiła fikołka, a potem mostek. Odbiła się lewą nogą i nagle była w szpagacie. Schyliła głowę dotykając nią ziemi, a potem wstała. Rozbiegła się i zrobiła skok szpagatowy.
I tak zakończyła swoje przedstawienie. Ludzie bili jej brawa a dzieci, zwłaszcza dziewczynki, krzyczały, że też tak chcą. Wtedy mamy mówiły im, że trzeba poświęcić na to wiele pracy i wysiłku. Kiedy wszyscy się rozeszli spojrzała do kubka. Wysypała z niego monety a potem przeliczyła drobniaki. Na buty gorszej jakości powinno starczyć.
Dopiero teraz zauważyła chłopaka, który siedział na tej samej ławce co on, tylko na oparciu. Była nieco speszona, no ale nie pokazała tego po sobie. Nie przywykła.

Anonymous - 10 Kwiecień 2011, 14:45

Wpatrywał się z uśmiechem w bawiącą się dzieciarnię, oraz pilnujących rodziców. Nie znał tego, ale nie przeszkadzało mu to, nie znał też negatywnych doświadczeń które mogły by się wiązać z rodzicem. No i nagle przysiadła się do niego jakaś dziewczyna? Chyba tak, twarzy nie miał okazji zauważyć, gdyż była wbita w ziemię.No to... Paszcza już się otworzyła z zamiarem wydobycia jakiegoś dźwięku, aż niespodziewanie postać się ruszyła. Czyli rozmowa stałą się mało prawdopodobną wersją zdarzeń, a już to co stało się jako następne, tym bardziej było niespodziewane! Akrobacje. Teoretycznie, także powinien potrafić tak zrobić, ale nie! Pewnie by się zabił usiłując podskoczyć w miejscu. Może gdyby miał jakąś gotówkę, sam by ją dał tejże dziewczynie - zgadza się, nie miał wątpliwości - jednak z braku funduszy był zmuszony jedynie do oglądania. Było to strasznie skomplikowane... No ale ile mogą trwać tak zawiłe ruchy. Szpagat! Matko kochana! Gdy dziewczyna spojrzała na niego uśmiechnął się sympatycznie i pomachał jej, jak do starej znajomej.
-Miło Cię widzieć!
Miał by być speszony takim faktem jak nieznajomość kogoś? Skąd! No ale zawsze dobrze kogoś poznać, kogoś tak utalentowanego. Usiadł normalnie, zakładając następnie nogę na nogę. Poszukał wzrokiem jakiegoś większego kamienia, a gdy na niego natrafił, czym prędzej sięgnął po niego, a jakże, ogonem i odłożył w swą dłoń, by w efekcie zamienić go w dużą bryłkę czekolady, którą zaczął się niedyskretnie zajadać. Dlaczego? Bo był to kotek łakomczuszek.

Anonymous - 10 Kwiecień 2011, 20:36

Melanie włożyła drobniaki to kieszeni spodni. Wcześniej upewniła się, że nie jest dziurawa. Jednak włożyła trochę pracy w ten występ. Zazwyczaj nie sprawiłby jej najmniejszego problemu, ale teraz była nieco obolała, wiadomo chyba po czym, więc robienie szpagatu było jednak trudnością. Ale zarobiła te drobniaki więc kupi sobie nowe buty, juhu! W tych już chodzi trzeci rok, więc wypadałoby je zmienić.
Spojrzała na chłopaka nieco zdziwiona. Jeszcze nikt tak entuzjastycznie jej nie przywitał. To miło z jego strony, ale Melanie czuła się dziwnie. Nie wiedziała co ma począć. A jeżeli nie jest taki miły jak się wydaje? Może będzie ją zwodził, a potem wykorzysta? Tak jak On? Nie... wolała o tym nie myśleć, ale może lepiej będzie kiedy zachowa nieco dystans, będzie się czuła nieco bezpieczniej, jak Mel i kotowaty nie będą zbyt blisko siebie!
-Cześć-powiedziała nieco niepewnie, spoglądając na dekolt, sprawdzając czy sweter nie odsłonił dziury w piersi. Wtedy pewnie chłopak uciekłby z krzykiem, albo wyciągnąłby krucyfiks i wodę święconą i zaczął gadać jakieś egzorcyzmy, które na nią oczywiście nie działają. By się pozbyć na zawsze z tego świata Melanie wystarczy ją podpalić i nic więcej-Ciebie również...-uśmiechnęła się delikatnie po czym usiadła na drugim końcu ławki. Przyglądała się jak chłopak zajada się bryłką czekolady stworzoną z kamienia. Zawiał zimny wiatr, no cóż jednak zbliża się wieczór. Melanie nieco zadrżała, ale powiedziała do siebie w duchu:
Spokojnie, Mel, bywało gorzej! I tak nie możesz zamarznąć na śmierć, przecież już umarłaś. By znów zejść z tego świata musisz zostać spalona. Więc nie panikuj!
Jakby było to takie łatwe....
-Jestem Melanie, a ty?-zapytała nieznajomego. Miała ochotę z kimś pogadać. O byle czym. O pogodzie, polityce, słodyczach. Byle tylko o czymś gderać. To chyba poprawi jej humor, no chyba że zaczęliby jakiś niezręczny temat, co się chyba nie zdarzy.
Mel poprawiła swoje krótki, kruczoczarne włosy. Jaka szkoda, że one już nie odrosną! Wszelkie porosty(od wzrostu zaczynając na biuście kończąc) stanęły w miejscu tamtego dnia, kiedy generał ją zabił. I tego się odwrócić nie da, niestety. Ale ma to swoje zalety. Nie tyje, nadal posiada tą siłę, którą miała przed śmiercią. I wygimnastykowanie, na które ciężko zapracowała w pierwszym życiu. No i dzięki temu ma teraz pieniądze na nowe buty, bo to co zostało po dawnych właścicielach domu, w którym teraz Melanie mieszka, nie nadaje się do noszenia. Co jak co, ale ona nie ma zamiaru nosić obcasów. Porusza się w nich jak kompletna łamaga, więc lepiej nie narażać życia innych, bo swojego już nie może. No chyba, że skoczy w płonący budynek, co nie jest taką złą opcją. Jak kiedyś się taka opcja trafi, to może z niej skorzysta. I tak na tym świecie jej nikt nie chce! Po co komuś żywe zwłoki? By On, mógł się nią pobawić, wyładować? Wolałaby już chyba zginąć od jego płomienia niż przeżyć To po raz drugi.
-Wiesz co ja muszę iść...pa.-powiedziała i sobie poszła, szczęśliwa, że zarobiła na nowe obuwie.

[zt]

Anonymous - 12 Kwiecień 2011, 22:02

Podskakiwała radośnie z pluszowym misiem w rączce ku cukierkowemu placu zabaw. W końcu zatrzymała się przy zjeżdżalni i przejechała palcem po niej. Po chwili włożyła paluszek do buzi.
- Neeheee~! To jest pyszne! - pisnęła radośnie. Poleciała do czekoladowych huśtawek, a misia położyła na ziemi. Powolutku usiadła na nich i odepchnęła się lekko od ziemi. Zaczęła się nisko bujać.
- Bziuuuuum! - z daleka widać było w niej małe dziecko. Z charakteru około 9 lat, z wyglądu około 14 lat, a na rzeczywistości miała 300 lat. Cudowny zestaw, czyż nie? I jaka różnica końcowa, mhm.
Zamknęła oczka i uśmiechnęła się szeroko. Jednak po raptem 10 sekundach je ponownie otworzyła, aby nie spaść. Na placyku widziała też inne osoby, jednak żadną się tak nie zainteresowała. Nudno.. - pomyślała, nadal się huśtając.

Anonymous - 12 Kwiecień 2011, 22:16

Machając ogonkiem od niechcenia szła sobie spokojnie na cukierkowy plac zabaw. Minę miała taką jak zawsze,czyli znudzoną. Myślała, no... o czym mogła myśleć? O słodyczach oczywiście. Machnęła uszkiem, i przeciągnęła się. Z daleka było widać już wspomniany plac zabaw. Przyspieszyła kroku, gdy tyko
gdy tylko zobaczyła te słodycze. Podeszła do drabinki i polizała ją.
1Mru... Truskawkowe. Powiedziała do siebie. Zaczęła iść w kierunku czekoladowych huśtawek. Usiadła na jednej z nich. Koło niej bujała się dziewczynka? Czy dziewczyna? Z wyglądu była o rok młodsza od jej samej ale z charakteru? 9,10 lat. Mimo wszystko postanowiła się przywitać.
-Mru~ Cześć.

Anonymous - 12 Kwiecień 2011, 22:28

I w pewnej chwili ujrzała postać z uszkami przechodzącą niedaleko. Joj, kolejny kotek! Ale Oni mieli inną nazwę. Dachowce chyba. Ale Satoko i tak najbardziej lubiła tureckie vany! Taaak.
Tak naprawdę to różnie mogła wyglądać. Czasem na 14 lat, a czasem nawet na 10. Cztery lata różnicy.
Przestała się bujać i zwróciła wzrok do Happy.
- Czeeeść! - przywitała się radośnie klaszcząc w rączki. Zupełnie jak małe dziecko. Oblizała paluszki z czekolady, którą przed chwilą zgarnęła na nie, aby spróbować huśtawki. Spróbować huśtawki.. hmm, dziwnie to brzmi.

Anonymous - 13 Kwiecień 2011, 15:11

Znów przeciągnęła się.Spojrzała kontem oka na dziewczynkę. Teraz bardziej zajęta była wyjadaniem galaretki z karuzeli. Niestety, uwielbiała galaretkę a szczególnie limonkową...pyszności. <3 Zaczęła delikatnie się bujać na czekoladowej huśtawce. Rozejrzała się troche. Było tutaj bardzo dużo osób ale żadna jakoś nie przypadła jej do gustu... oprócz dziewczynki oczywiście. Uwielbiała słodycze tak samo jak ona. Postanowiła jednak nawiązać rozmowę.
-Jestem Alanne, jednak możesz mi mówić Happy.

Anonymous - 13 Kwiecień 2011, 20:41

E tam. Satoko nigdy nie jadła galaretki limonkowej. Tym bardziej z karuzeli! No, ale nie chciało jej się iść. Prędzej zje siodełko od huśtawek, no bo w końcu kochała czekoladę, ale doszła do wniosku, że jako jedyna była wygodna, więc szkoda ją zjadać.
Wzrok Satoko również zatrzymał się na Happy. No, nareszcie ktoś, kto nawiązał z Sat rozmowę. No to dziewczynka tak się postara, hi.
- Hmm, Happy brzmi fajniej! - uśmiechnęła się jak 10 latka.
- Na mnie zaś powiadają Satoko, w skrócie Sat albo Satoo... jak chcesz. - przy "Satoo" obróciła dookoła oczami i spojrzała w niebo.
- Chmury są takie śmieszne. - powiedziała nieco ciszej. W tym momencie wskazała na jedną z nich. Była w kształcie... gwiazdki? Takiej nierównej.
- Co Cię tu sprowadza, Alanne? - postanowiła odzywać się do niej na przemian. Raz Happy a raz Alanne.

Anonymous - 19 Kwiecień 2011, 15:18

Dziewczyna rozmarzyła się w smaku limonkowej galaretki. Cu... pycha ^w^.
Jednakże z tej wspaniałej krainy czekoladą płynącej, wyrywał ją głos.
-Mru... Tak się szwendam po krainie Luster. Nudda po prostu.
Odpowiedziała jakby do niechcenia. A cóż innego mogła odpowiedzieć? W końcu chodzenie bez celu tu i tam było najprzyjemniejszą czynnością dnia.
Oprócz jedzenia oczywiście, bo w tym nie było nikogo lepszego od Alanne.
-Sat, lubisz warzywa?

Anonymous - 19 Kwiecień 2011, 19:03

Wstała migiem z huśtawki i zrobiła kółko rękoma, jak gdyby nigdy nic, po czym wyprostowała się cała i uniosła prawdą rękę do góry wraz ze wskazującym paluszkiem.
- Ja tam wolę Szkarłatną Otchłań. - rzekła normalnie z uśmiechem. Między innymi tam znajdywał się jej dom.
- Nazwa jest fajna! - jednak nie tylko dlatego wolała tam przebywać. Ogólnie... nastrój lepszy.
- Ty chyba lubisz rozmawiać o kulinarii? - zapytała. Wydawało jej się to dość oczywiste, w końcu ... no tak jakoś, zapytała o warzywa.
- Tak, ale bardziej wolę owocę. Chociaż z warzyw to lubię pomidorki! - oblizała usta patrząc w niebo. Miała ochotę teraz na sok pomidorowy, który wręcz kochała.
- Z owoców najbardziej lubię borówki! - znów się rozmarzyła.
- Ale o tej porze roku ich jeszcze nie ma.. - jej ton był jakby smutny. Głowę spuściła do dołu, jednak nie na długo, bowiem znów się wyprostowała a uśmiech zawidniał na jej twarzyczce ponownie.
- A ty? Jakie warzywa lubisz i owoce?

Anonymous - 19 Kwiecień 2011, 19:54

-Szkarłatna otchłań? Nigdy tam nie byłam. Ale gdy będę to na pewno cię odwiedzę. Mru~ a skoro mówisz już o domku, mój mam właśnie , w Krainie luster.Spoglądnęła kątem oka na Satoko, która zapytała o kulinarię.
-Tak bardzo lubię o niej rozmawiać, w końcu to moja ulubiona czynność dnia,jedzenie. Spojrzała w niebo, był dzisiaj bardzo ciepły dzień. Możliwe ,przy takiej pogodzie są burze,których strasznie nienawidziła.
-Cuż... z warzyw najbardziej lubię ogórki. Mogę je jeść na wszystkie sposoby.Kiszone,konserwowe, małosolne czy też po prostu zwykłe.
-A, co się tyczy owoców, lubię wszystkie,jednak moje ulubione to:
Maliny,truskawki, jabłka,jagody nuu...
.

Anonymous - 22 Kwiecień 2011, 01:00

- Hihi, serdecznie zapraszam! Powinno Ci się spodobać! Nuu, Kraina Luster jest.. taka... no... sławna! - nie mogła z siebie przez chwilę wydusić słowa, jednak spróbowała. Fakt faktem, w krainie luster wydawało jej się mieszkać więcej osób, nooo, alee... ale szkarłatna otchłań i tak fajniejsza, prawda, Satoko?
- Ło! I nie tyjesz? - zapytała słodko zainteresowana. Większość to tyje, tyje i tyje!
- A cukierki? - odpowiedź musiała być dość oczywista, ale żeby podtrzymać temat nawet tego musiała zapytać!
Burze są fajne i ładne. Tylko czasem strach, jak walnie piorun.
- Ogórki? Nee, ja najbardziej lubię konserwowane! - oblizała usta wyobrażając sobie takiego ogórka.
- Nabrałaś mi ochoty, Happy! - udając "oburzoną" po chwili zaśmiała się dość dźwięcznie.
- O, truskawki z bitą śmietaną i polewą czekoladową są pyyyyszne! - przystawiła paluszek do ust.

---

Po pewnym czasie znów postanowiła gdzieś iść. Kobieta zmienną jest, no przecież, no! Wstała z huśtaweczki, otrzepała swoją sukieneczką i ukłoniła się grzecznie przed Happy.
- Kiedyś znowu się spotkamy. - powiedziała delikatnym głosikiem i w podskokach "wyszła" z placu zabaw.

zt

Im sorry, baby.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group