To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Rdzawa Kamienica - Lokum Gawaina

Yako - 27 Grudzień 2016, 15:49

- A zastanowię się - powiedziała poważnym głosem, popijając herbatę. Widząc jak mężczyzna upija łyka z jej kubka spojrzała na niego z naburmuszoną minką - no dobrze... - powiedziała bez przekonania.
Zauważyła uśmiech i ukradkowe spojrzenia na jej ciało. Oparła się za plecami jedną ręką, prezentując trochę więcej swojego nagiego brzucha. Nie dała jednak po sobie poznać, że widzi w jaki sposób Gawain na nią patrzy.
Widząc jego reakcję na wykonanie wyzwania, opuściła niepewnie uszka i odsunęła się od niego na krawędź stołu, przytulając do piersi kubek z herbatą - masz rację - powiedziała niepewnie - może mi wypić resztę herbatki i nic już dla mnie nie zostanie. Tacy wariaci są nieprzewidywalni! - Otuliła się dodatkowo puchatym, czarnym ogonem, nie odrywając od mężczyzny wzroku.
Wsłuchiwała się uważnie w jego odpowiedź. Pokiwała z uznaniem, słysząc jak pracował pół nocy na to, żeby utrzymać tu porządek. Gdy doszedł do momentu na temat kobiet, podniosła niepewnie rękę po czym ją szybko opuściła - a nie, ja tu zostałam zaciągnięta gdy sobie smacznie spałam - zażartowała i słuchała dalej, już nie przerywając mu.
Zaśmiała się widząc, jak pokazuje to swoje "puf". Zarumieniła lekko. Słysząc jakie wyzwanie tym razem jej przyszykował, uśmiechnęła się uroczo i odłożyła kubek na bok. Zbliżyła się do niego. Obejrzała go dokładnie. Zauważyła rozszerzone mocno źrenice. Przejechała powoli od jego kolana w stronę jego serca, lekko muskając go swoim długim paznokciem. Zaczepiła nim również o sweter i nieznacznie go podniosła. W końcu położyła dłoń w miejscu jego serca - najbardziej podoba mi się w Tobie to, że mimo iż przeszkodziłam Ci w zbieraniu zapasów to mi pomogłeś i dotrzymuje towarzystwa, a domyślam się, że masz jakieś ważne sprawy jeszcze do załatwienia - spoglądała mu cały czas w oczy. Ujęła jego twarz w dłonie i pochyliła ją lekko do siebie, składając na jego czole czuły pocałunek. - podoba mi się też to, że mimo iż masz niezapowiedzianego gościa, który pewnie sprawi Ci jeszcze trochę problemów, to cały czas jesteś wesoły - po tych słowach zbliżyła swoje usta do jego. Nie dotknęła jednak jego ust, mógł za to poczuć na nich jej spokojny, ciepły oddech - a to zamiast dodatkowych punktów za pomysłowość - wyszeptała i pocałowała go...w nos, po czym uśmiechnęła się uroczo do niego.
Zamyśliła się chwilę, myśląc nad wyzwanie dla mężczyzny. Jej wzrok zatrzymał się na szafie - skoro tu trochę posiedzę, a jak widać, nie mam nic przy sobie poza tym co mam na sobie. Mówiłeś, że mogę coś sobie od Ciebie użyczyć więc... - zrobiła krótką przerwę i przeniosła wzrok na oczy Cienia - może wybrałbyś coś ze swoich ubrań, w czym chciałbyś mnie widzieć w trakcie mojego pobytu tutaj? - uśmiechnęła się delikatnie - i odpowiedź, ze nago, nie wchodzi tutaj w grę - mrugnęła do niego zadziornie, czekając na jego wybór.
W swojej turze wybrała pytanie, a tak, żeby nie było zbyt nudno.

Gawain Keer - 27 Grudzień 2016, 18:58

Oparł dłonie przed sobą, wychylając się w jej stronę - A co jeśli gustowałby w czymś innym niż herbata? - wyszczerzył kły w groźnym uśmiechu, po czym wyprostował się przeczesując niesforne włosy dłonią. Wyglądała uroczo, kryjąc się za swoim puszystym ogonem i łypiąc na niego z udawaną nieufnością. - To chyba jedyny sposób. Ale jaki skuteczny! - wesoło skomentował kwestię zaciągnięcia jej tutaj. Widząc jak Luci odkłada kubek i zbliża się do niego, przesunął wzrok na nią. Czuł na sobie jej badawcze spojrzenie i ciężko wypuścił powietrze, gdy zaczęła wodzić dłonią po jego ciele. Prawie musiał się zmusić, by nie przestać na nią patrzeć. Nie przywykł do tak długiego kontaktu wzrokowego, zwłaszcza, że ludzie unikali go jak ognia. Dłoń zatrzymała się na jego sercu, potem dotyk przeniósł się na jego policzki i czoło. Był równie ciepły, co słowa, którymi raczyła go Luci. Wieki nie słyszał czegoś równie pięknego i skierowanego w jego stronę. Jednocześnie targały nim wyrzuty sumienia. Nie dlatego, że poważnie ją zranił. Wiedział, że gdyby zginęła, wtedy w lesie, nie poczułby nic. Nie licząc potrzeby zatajenia swojego występku. Przynajmniej jej czuły dotyk skutecznie odciągał jego umysł od dalszych rozważań na ten temat.
- Wszelkie sprawunki mogą poczekać... - wyszeptał i przymknął oczy, gdy kobieta zbliżyła usta do jego własnych. Zaskoczyła go delikatnym muśnięciem w nos. Uśmiechnął się, gwałtownie wypuszczając powietrze. Delikatnie objął Luci w pasie. Wysłuchał treści wyzwania i również spojrzał na szafę, zastanawiając się co tam ma.
Podszedł do niej i otworzył drzwi. Chwilę w niej grzebał. Ciężkie i opinające materiały odpadały, przynajmniej w wypadku spodni. Krążenie nie mogło być utrudnione, a rana wymaga dobrej wymiany powietrza. Całe szczęście Luci była niewiele niższa od niego. Wynalazł jakieś lekkie, dzwonowate spodnie w kolorze ciemnego wina. Nogawki zwykle wpuszczał w buty albo obwiązywał je paskami skóry u dołu. Nie lubił jak zbędny materiał powiewał przy każdym kroku. Do tego wybrał jedną ze swych eleganckich jedwabnych koszul. Jedyny element garderoby, który charakteryzowały beż i biel. Dodał jeszcze dwa wąskie skórzane paski. Jeden do spodni, drugi do przewiązania koszuli w pasie, gdyby Luci zechciała ją tak nosić. Obrzucił wnętrze szafy szybkim spojrzeniem, po czym ją zamknął. Podszedł do niej z ubraniami.
- Jesteś pewna, że ich potrzebujesz? - zapytał złośliwie. - Mam nadzieję, że będą pasowały. Możesz się przebrać w sypialni lub łazience. Jeśli chcesz to cię zaniosę. Powinnaś unikać chodzenia przynajmniej przez parę dni - dodał normalnym tonem i wyciągnął ramię w jej stronę.
- Twój tatuaż, skąd go masz i czy symbolizuje coś konkretnego? Zrozumiem, jeśli uznasz to za zbyt prywatne pytanie.
Gawain również wybiera pytanie.

Yako - 27 Grudzień 2016, 22:32

- To w takim razie w czym gustujesz Wariacie jeśli nie w herbacie, że powinnam się Ciebie obawiać - zapytała zadziornie, machając leniwie ogonem.
Widziała reakcje Cienia i uśmiechała się na nie w duchu. Nie mogła jednak mu pokazać satysfakcji. Dobrze się bawiła kusząc go powolutku, bez pośpiechu. Lubiła takie zabawy. Mimo, że widziała, iż właściwie już jest jej, nie mogła sobie odpuścić rozrywki. Niech trochę o nią powalczy. Yako nie jest cnotką, ale nie lubi też ulegać każdej napotkanej istocie. Szybko by jej się to znudziło, a tak ma jakieś urozmaicenie.
Przyglądała się uważnie Gawowi, jak ten przegląda swoją szafę. Zastanawiała się co takiego mężczyzna dla niej wybierze. Ciekała cierpliwie, nie poganiała go. Gdy już podał jej ubrania uśmiechnęła się miło - jasne, że ich potrzebuję - pacnęła go lekko ręką po głowie - nie jestem zwierzątkiem, żeby paradować Ci tu nago - pokazała mu język. Co prawda akurat tu trochę kłamała. W końcu jej prawdziwą postacią był lis, którego Cień chciał wcześniej upolować. Nie musiała mu jednak tego mówić. Wiedziała też jak bardzo mężczyzna chciałby, żeby jednak paradowała u niego bez ubrań - a Tobie nie jest ciepło w tym swetrze - zaśmiała się - mnie namawiasz do stroju, który wskazywałby na to, że tu jest strasznie ciepło, a sam ubrałeś się jakby był środek zimy. - Spojrzała na niego z lekkim urazem.
- Jeśli mogę prosić, to wziąłbyś mnie do łazienki - zapytała po chwili - jeśli jest taka możliwość trochę bym się odświeżyła, bo nie czułabym się dobrze, ubierając cudze ubrania na brudne ciało. - uśmiechnęła się do mężczyzny, gdy ten przenosił ją do innego pomieszczenia. Gdy postawił ją na ziemi, przyjęła od niego jeszcze gąbkę i zapewniła, że da sobie sama radę. Zamknęła drzwi i westchnęła cicho. Rozebrała się, krzywiąc się lekko, gdy dotknęła ran. Nie miała jednak co marudzić. Usiadła na taboreciku i zaczęła czyścić się gąbką.
Słyszała pytanie mężczyzny - tatuaż przedstawia japońskiego lisiego demona o dziewięciu ogonach - powiedziała po chwili ciszy. W jej głosie można było usłyszeć melancholię, jakby wspominała coś - zrobiłam go sobie jakiś czas temu w świecie ludzi, by pamiętać jako co się narodziłam - odpowiedziała krótko. Nie wdrażała się w temat. Nie czuła takiej potrzeby. Uznała też, że nie ma sensu ukrywać zbyt wiele. Ta wiedza nie dawała mu przewagi i nie zdradzała za wiele, a sam mógł się tego domyślić z jej snów.
Milczała chwilę, skupiając się na ubieraniu. Zastanawiała się też nad pytaniem dla Gawa. Obejrzała uważnie ubrania. Koszula sięgała trochę za pośladki. Zamyśliła się na chwilę. Założyła koszulę i obwiązała paskiem. podciągnęła ją lekko w dół a swoje stare ubrania i spodnie wzięła do ręki. Bieliznę zostawiła, lepiej aż tak nie kusić gospodarza.
Otworzyła drzwi i stanęła w nich odświeżona, w samej koszuli i bieliźnie. Stała na zdrowej nodze, tę ranną opierała lekko na palcach. Uśmiechnęła się uroczo do mężczyzny - wybacz, że tak długo - powiedziała lekko zakłopotana - i mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci brak spodni? Nie chciałam Ci ich niszczyć, robiąc dziurkę na ogonek, a wolałabym bo nie chować całkiem pod ubraniem, jest to po prostu niewygodne. - wyjaśniła - to wracamy na stół czy masz jakieś wygodniejsze miejsce do miłego gawędzenia? - zapytała zerkając na niego zadziornie. -ale jeśli idziemy gdzie indziej to zahaczmy o stół bo nie dopiłam herbatki, a może też jeszcze wspólnie napijemy się Twojej pysznej nalewki? - dodała.
Gdy Gawain zaniósł ją już w wybrane przez siebie miejsce, spojrzała mu w oczy - a teraz moje pytanie - powiedziała stanowczo - masz bardzo interesujące oczy - przekręciła lekko głowę - urodziłeś się taki? To jakiś tatuaż czy jeszcze coś innego? - poruszała lekko ogonem - jeśli nie chcesz odpowiadać to zrozumiem.
W swojej turze wybiera wyzwanie.

Gawain Keer - 28 Grudzień 2016, 00:25

Rozmasował lekko pacnięcie w głowę. - Wolę mieć co rozebrać, gdy jest ciepło, niż nie mieć się w co ubrać, gdy zaskoczy mnie śnieżna zamieć. Ciężko w tych stronach o dobrą prognozę - wzruszył ramionami i zaniósł ją tam, gdzie kazała. Dał jej gąbkę, nie mogła wziąć kąpieli czy prysznica z prawdziwego zdarzenia. Rany powinny być suche i pod opatrunkiem. Usiadł na łóżku, podczas gdy Luci się myła. Słyszał jej przytłumiony przez drzwi głos.
- Ładnie się na tobie prezentuje - mruknął nadal nieco rozmarzony, choć jego uwadze nie umknął nieco smutny ton wypowiedzi towarzyszki. Chyba właśnie po to wszyscy robią tatuaże. By pamiętać o osobach i wydarzeniach ze swego życia lub pokazać swoją osobowość. Jego samego nigdy do tego nie ciągnęło. Zdecydowaną większość swojego życia z miłą chęcią puściłby w niepamięć.
W sypialni było o wiele cieplej niż w pokoju. Sweter szybko zrobił się nieprzyjemny i uciążliwy. Zdjął go, złożył i schował do szafy, po czym wrócił na łóżko.
Gdy Luci wyszła z łazienki, Keer na moment zaniemówił. Widział w swoim życiu nie jedną piękność, ale lisica biła je wszystkie na głowę. Nie musiał widzieć jej nagiej, by to stwierdzić. Podobała mu się i miała w sobie to nieokreślone "coś", którego każdy zawsze tak uporczywie szukał. Dziś znalazł to Gawain. - Nie przeszkadza - prawie wychrypiał przez odrobinę zaciśnięte gardło.
Czasem okazywał się niezłym kawałem ignoranta i debila. Na śmierć zapomniał o ogonie! - Przepraszam, zwyczajnie nie pomyślałem, że spodnie mogą być takim problemem - wybąkał zmieszany. - Za to teraz jest fair, nie uważasz? - rozłożył ręce i spojrzał na siebie. Wstał odbierając od niej spodnie i wskazał otwartą dłonią na łóżko. Było duże i miękkie. Spokojnie zmieściłyby się na nim dwie rosłe osoby, ale Gawain był w tym względzie wygodnicki. - Przyniosę wszystko, chyba że aż tak spodobało się bycie noszoną. - uśmiechnął się ciepło i na sekundę wybył do głównego pokoju. Wrócił niosąc i herbatę, i nalewkę z kieliszkami. Podał jej kubek, a resztę postawił na biurku. Uniósł palec wskazujący przed siebie, dając znak, że potrzebuje jeszcze chwili i szybko wrócił z dodatkową poduszką i kołdrą. - Będzie nam wygodniej - rzucił je na łóżko i ułożył z nich wygodne oparcie. Napełnił kieliszki, usiadł na krześle tyłem na przód i wygodnie ułożył ręce na oparciu. Nieco się zasępił. Jego wygląd nie należał do jego ulubionych tematów.
- Urodziłem się z nimi. Nie wiadomo dlaczego, nikt tego nie badał, ale widzę normalnie. Byłem jednak różnie odbierany przez otoczenie z ich powodu - minął się nieco z prawdą. Widział w ciemności lepiej niż reszta. Tak jak koty, reagował głównie na ruch, gdyż większość szczegółów była rozmazana, a kolory znacznie przygaszone. - Skoro tak pytasz o zioła, to twoim wyzwaniem będzie zjedzenie jednego z nich - wyciągnął z kieszeni parę drobniutkich liści piołunu. W takiej ilości nikomu nie zaszkodzą, ale i tak wykrzywią twarz z powodu swoich walorów smakowych. Podał je Luci. - Nie miałabyś ochoty potem na inną grę? - zapytał upijając łyk nalewki.

Yako - 28 Grudzień 2016, 01:45

Podziękowała mu, słysząc komentarz na temat tatuażu. W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiała. Zrobiła go jako Lusian i z zaskoczeniem odkryła, że wszystkie humanoidalne jej formy go noszą. Nie przeszkadzało jej to jednak. Tylko często ludzie patrzyli trochę dziwnie jak się mówiło, że brat i siostra maja taki sam tatuaż na plecach. Ale w końcu wzruszali na to ramionami i nie wnikali.
Gdy wyszła z łazienki i zobaczyła wzrok Gawaina, udała lekko speszoną. Opuściła niepewnie uszy - czy coś jest nie tak w moim wyglądzie, że mi się tak przyglądasz? - zapytała nieśmiało.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się do niego uroczo, słysząc jak przeprasza za spodnie - sam nie masz ogona więc nie musiałeś o tym pamiętać, więc nie przejmuj się tak - Przyjrzała się z zainteresowaniem nagiemu torsowi mężczyzny i poruszyła mocno ogonem, z trudem powstrzymała się, żeby się nie oblizać. Ruszyła powoli w stronę łóżka. Szła przy ścianie, kulejąc mocno. W takich sytuacjach wkurzała się, że leki przeciwbólowe na nią nie działają. Pokazała Gawainowi, że da sobie radę i niech przyniesie napoje. Gdy dotarła do łóżka opadła na nie plecami z głośnym westchnieniem. Można było zobaczyć na jej twarzy ulgę, że nie musi już stawać na ranną nogę. Spojrzała z tej pozycji na mężczyznę, jak ten układał wygodne oparcie. Szybko z niego skorzystała i rozsiadła się na wygodnym łóżku. Popijała herbatkę.
Słuchała uważnie odpowiedzi mężczyzny - przepraszam, nie sądziłam, że nie lubisz takich tematów - powiedziała widząc jak się zasępił - nigdy nie widziałam takich oczu i wydały mi się bardzo interesujące - uśmiechnęła się miło i poruszyła ogonem.
Spojrzała na niego słysząc o swoim wyzwaniu. Wyciągnęła rękę po zioła - ale mam nadzieję, nie zacznę tu po nich latać lub chodzić po suficie? - zaśmiała się. Wiedziała, że to niemożliwe, w szczególności, że na nią działały tylko naprawdę potężne dawki jakichkolwiek trunków czy używek. Obejrzała listki uważnie po czym wzięła je do ust. Potrzymała je chwile po czym skrzywiła się mocno - gorzkie! - powiedziała zniesmaczone i zaczęła zapijać to słodką herbatą. - Jesteś okropny! To było niedobre! - mieliła jeszcze chwilę językiem chcąc pozbyć się gorzkiego smaku z ust. Słysząc jednak jego kolejną wypowiedź, spojrzała na niego z wysoko postawionymi uszami i mimo nadal wykrzywionej miny zapytała - bardzo chętnie jeszcze w coś zagram, pytanie tylko co zaproponujesz za zabawę? - jej oczy błyszczały z wyraźnym zainteresowaniem.

Gawain Keer - 28 Grudzień 2016, 16:53

- Bynajmniej - mruknął udając, że prawie półnaga kobieta przestała go interesować. Czasem lubił się trochę podroczyć. Odetchnął z ulgą słysząc, że to normalne, iż zapomniał o jej ogonie. Widać nie tylko jemu się to zdarza.
Patrzył uważnie jak Luci stawia kolejne kroki. Oddychała płytko i szybko, zaciskając zęby. Była niezwykle odporna na wszelkie środki. Możliwe, że było to następstwo przyjmowania ich przez wszystkie te lata. Organizm mógł się przyzwyczaić. Mimo wszystko był pewien, że działał na nią lekki efekt placebo oraz naturalnie produkowane endorfiny. Inaczej w życiu nie przeszłaby aż tyle bez żadnej kuli. Powinien jej jakąś skombinować.
Układając się wygodnie na łóżku, wyglądała na zadowoloną, a przynajmniej na usatysfakcjonowaną na tyle, na ile było to możliwe w jej sytuacji.
- To nie tak, że tego nie lubię. Zwykle to reszta ma z tym problem. Zawsze tylko te pytania, czemu tak wariacko wyglądam, jak na siebie zarabiam. - machnął ręką czując przypływ złości. Nie chciał jej tu narzekać i wyjść na zgorzkniałego typa. Poza tym, to do niczego nie prowadziło. - Ale tobie najwyraźniej się podobają... - powiedział cicho. Nie był pewien jak powinien zareagować. W tym względzie Luci była o krok przed nim.
Pytanie o tajemnicze liście zbył milczeniem i uśmiechem. Za to parsknął śmiechem, widząc jak lisica się krzywi. Chwilę wcześniej kusząca i urocza, teraz wręcz komiczna. Mało brakowało, a wylałby zawartość swojego kieliszka. - Nie można mieć wszystkiego - zaśmiał się i upił mały łyk. To był ostatni kieliszek na dziś, schlany jak świnia nie wywarłby wrażenia, na jakim mu zależało. Do tego zawsze mógł być potrzebny w nocy, gdyby Luci źle się czuła. Chwilę rozmyślał nad tym, w co mogliby zagrać.
- Co powiesz na zgadywanki? Możemy grać na przysługi. Jak zgadniesz, wiszę ci jedną, jeśli nie to ty mi i na odwrót. Nie musisz wykorzystywać ich od razu jeśli nie będziesz mieć pomysłu lub ochoty. Zabawisz tu trochę, więc sądzę, że urozmaici nam to czas - wyjaśnił pokrótce wiedząc, że podekscytowana lisica nie odmówi. Będzie miała dużo czasu, by wymyślać mu zadania, przez większość dnia przykuta do łóżka lub fotela. - Zadaję. Gorąco ci gdy wstaję, zimno gdy się kładę. Czym jestem?

Yako - 29 Grudzień 2016, 13:44

Przekręciła głowę z lekkim zdziwieniem wypisanym na twarzy. Najpierw się w nią wgapia, a teraz jednak nie jest dla niego interesująca. Coś jej tu nie pasowało.
Z wielkim trudem dokuśtykała do łóżka. Próbowała nawet poruszać się, skacząc na jednej nodze, jednak szybko się przekonała, że nie był to najlepszy pomysł, gdyż od razu wzmagał się ból głowy.
Ułożyła się wygodnie, wzdychając z błogością. Miał naprawdę wygodne łóżko. Wsłuchiwała się w jego wyjaśnienie. W sumie nie dziwiła mu się. Ją pewnie też by irytowały takie pytania. Widziała jak bardzo go coś takiego denerwuje, dlatego uśmiechnęła się do niego miło. - gdybyś miał tyle lat co ja, też byś szukał tego, co jest wyjątkowe - powiedziała spokojnie - a takich oczu nie spotyka się na co dzień - pomachała leniwie ogonem po czym nagle zarumieniła się i opuściła uszy - zabrzmiałam jak jakaś stara babcia, prawda? - spojrzała na mężczyznę niepewnie. Miała nadzieję, że nie spojrzy teraz na nią inaczej. Byłoby jej to bardzo nie na rękę.
Spojrzała na niego lekko zirytowana, znad pustego już kubka z herbatą - ciesz się, że zjadłam wszystko, bo dowiedziałbyś się co to znaczy gorzki pocałunek - powiedziała naburmuszona. Widząc jak popija nalewkę, wyciągnęła do niego rękę, z proszącą miną i gdy podał jej jej kieliszek, wypiła od razu duszkiem całą zawartość - no nareszcie - sapnęła głośno czując jak słodki alkohol zmywa z jej języka gorzki smak zioła. Oblizała usta, zerkając na Gawa po czym wyciągnęła kieliszek w jego stronę - no co? Sam wypiłeś więcej, a musiałam jakoś się pozbyć tego smaku - powiedziała, jeśli spojrzał na nią krzywo lub się zaśmiał. Gdy dolał jej trunku, tym razem sączyła go powoli, ciesząc się smakiem.
Ożywiła się lekko słysząc o zgadywankach - bardzo ciekawy pomysł - podsumowała jego słowa. Obróciła się na bok, tak, że spoglądała prosto na mężczyznę. Machała lekko ogonem. Uważała jednak na nogę. Słuchała uważnie jego zagadki. Uśmiechnęła się - jesteś ogromną kulą gazową oddaloną o miliony mil - zaśmiała się - jesteś Słońcem - dokończyła, uśmiechając się i mając nadzieję, że nie zrobił jej w jajo.
Jeśli nie zgadła, machnęła lekko zirytowana ogonem.
- To teraz moja kolej? - zapytała niezależnie od wyniku - O nocleg nie proszę, wędruję po świecie, a swój własny domek, niosę na swym grzebiecie. Kim jestem? - zapytała z lekkim uśmiecham i upiła łyczka z kieliszka, spoglądając na Cienia z oczekiwaniem.

Gawain Keer - 30 Grudzień 2016, 01:40

Gdyby mógł spiekłby raka, ale nigdy zbytnio się nie rumienił. Oczywiście ktoś od czasu do czasu wspominał, jak niespotykane są oczy tego typu, bez żadnych wcześniejszych modyfikacji. Tym bardziej był zaskoczony, że tak spodobały się Luci. Dużo osób miało trudności z prawidłowym odczytywaniem jego emocji, próbując posiłkować się jego zdawkową mową ciała i tonem głosu. Chcąc nie chcąc, wychodziło to na dobre Keerowi. Dzięki temu trudniej było przewidzieć jego kolejny ruch.
Ale teraz był jak otwarta księga, a każde słowo w niej zawarte, zostało wytłuszczone. Poczuł się zagrożony. To on miał być obserwatorem, nie na odwrót. Jednak w leżącej przez nim lisicy rezydowało coś nieodpartego. Lgnął niczym ćma do ognia i nie mógł temu zaradzić. I chyba nawet nie chciał. Jakiego teatru by nie odgrywali, zdawał się mu prawdziwszym, niż ostanie parę lat jego życia. - Czy ja wiem? Dla ludzi już sześćdziesięciolatek jest dziadkiem. Wyjątkowe początkowo jest ciekawe, ale szybko można się do niego przyzwyczaić. Całe szczęście, niektórymi widokami nie sposób się nasycić - spojrzał na nią spod lekko przymkniętych powiek. Jej ogon przyciągał jego uwagę, jak i każdy gwałtowniejszy ruch. Lekko przygryzł policzki od środka, by nie obdarzyć jej lubieżnym uśmiechem - Nie omieszkałbym spróbować - rzekł wyzywająco podając jej szkło. Gdy wyciągnęła je z powrotem w jego stronę, zbył ją milczącym uśmiechem. Że też pomyślała, że oceniałby ją pod takim kątem. Może tutaj nadal istniały damy z prawdziwego zdarzenia, ale on sam dawno pozbył się złudzeń. Nie wspominając już o tym, że z taką koni kraść się nie da.
Ucieszył się, widząc jak Luci chętnie bierze udział w zabawie. Możliwe, że nie należały one do najciekawszych, ale pozwalały skutecznie przełamać lody i wstępnie się ze sobą zapoznać.
- Zgadłaś - uśmiechnął się i wysłuchał treści jej zagadki. - Uch... jestem ślimakiem - powiedział i upił łyk. Koniec nalewki na dziś! Jak i myśli o ślimakach. Nie należały do jego ulubionych stworzeń. Tylko zżerały rośliny i trzeba uważać, żeby ich nie zgnieść. - Pędzę w ciszy niestrudzenie, szybszy niż oka mgnienie. Barwy na siatkówce ryję, w cieniu twym ma śmierć się kryje. Kim jestem? - wyrecytował treść zagadki i odłożył kieliszek na biurko za sobą.

Yako - 30 Grudzień 2016, 02:14

Uśmiechnęła się uroczo, widząc jego reakcję - może i się można przyzwyczaić, ale ja nie jestem z tych, którym szybko się coś nudzi - zapewniła zadziornie - a co do wieku, to patrząc na ludzi, faktycznie sześćdziesiąt lat to dużo, dla mnie jednak ktoś w tym wieku jest co najwyżej nastolatkiem, więc można powiedzieć, ze faktycznie jestem stara - zaśmiała się z tego. Widać było, że mimo iż trochę sobie liczy to nie ma z tym jakiś problemów i się staro nie czuje. No bo też jak można się czuć staro z takim ciałem?
Słysząc komentarz o pocałunku, uśmiechnęła się drapieżnie, pokazując swoje białe, ostre, lisie zęby - no to chyba będzie trzeba potem sprawdzić, czy na pewno będziesz do tego taki chętny i na pewno będę uważnie obserwować Twoją minę, sprawdzając czy jest to takie zabawne jak pokazałeś swoją reakcją na wykonanie przeze mnie wyzwania - ruszała leniwie ogonem. Poprawiła się na poduszkach, żeby lepiej obserwować Cienia. Zauważyła jak wodzi wzrokiem za jej ogonem, nie przestawała więc nim ruszać - chcesz może dotknąć? - zapytała nagle i przysunęła czarno-białą kitę w jego stronę, uśmiechając się do niego zachęcająco. Jeśli się skusił, przymknęła oczy i zamruczała cichutko jak kot. Może i była lisem ale czy to się aż tak bardzo różni?
Poruszyła wesoło uszkami, słysząc, że odgadła. Zaśmiała się lekko słysząc zniesmaczenie w głosie Gawaina - zgadłeś i nie krzyw się tak, ślimaczki są nawet smaczne - pokazała mu języczek, oblizała się i zaśmiała wesoło.
Wsłuchała się uważnie w treść jego zagadki i zamyśliła się na chwilę - jak na Cienia to wybierasz zagadki, które dość mocno kojarzą się ze światłem i taka jest właśnie moja odpowiedź - Światło - powiedziała spokojnie, przyglądając mu się z zainteresowaniem.
Wypiła swoją nalewkę i oddała kieliszek mężczyźnie, może i alkohol na nią nie działał ale czy musiała mu to pokazywać? Poza tym nie czuła przyjemności z tego by pić samej.
- Jestem pudełkiem, nie mam jednak zawiasów, klucza, ani nawet wieka. Ale we mnie skarb złocisty na Ciebie już czeka - zadała zagadkę i poprawiła się lekko na łóżku, nieznacznie zbliżając się do gospodarza.

Luci: 1
Gawain: 1

Gawain Keer - 2 Styczeń 2017, 18:37

Gawain zachodził w głowę, czy byłby traktowany jak dziecko, czy już jak nastolatek. Może to i dobrze, że zainteresowanie Luci padało na inne aspekty jego osoby, aniżeli wiek. - Chyba trochę mi do ciebie brakuje - powiedział udając chłopięce zażenowanie, ale w oczach nadal tańczył figlarny błysk. - Jestem jednak pewien, że masz jakiegoś konika. Coś czym interesowałaś się przez całe swoje życie, bez względu na wiek - bezwiednie wodził wzrokiem po sypialni i pokoju, który widział przez otwarte drzwi. Przekonanie o tym, że Luci rozgryzła go w momencie, gdy otworzyła oczy w jego mieszkaniu, nie opuszczało go ani przez moment. Wiedziała co lubi, czym się zajmuje i jaki tryb życia prowadzi. Przy okazji przypomniał sobie o ziołach, a konkretnie o tych, które nadal spoczywały na dnie jego torby. Nie mógł ich tak zostawić, inaczej cały zbiór trafi szlag i wszystko pójdzie do kosza.
- Jasna cholera, prawie zapomniałbym na śmierć - przyłożył dłoń do czoła, wczepiając palce w rdzawe kosmyki. - Zioła! - dokończył, by kobieta miała pojęcie, o co w ogóle się rozchodzi i wstał z krzesła. Wyciągnięcie uprzednio posegregowanych roślin i ułożenie ich na ciepłym piecu, zajęło mu dosłownie parę minut. Przez cały ten czas złorzeczył w myślach. Zwykle dobrze zorganizowany i spokojny, dziś nie poznawał sam siebie. Miłe i nie znów takie niewinne rozmowy z lisicą pochłonęły go bez reszty, nawet nie wiedzieć kiedy. Gdy wrócił z sąsiedniego pomieszczenia, oparł się o framugę i słuchał jej dalszych zaczepek.
- Moim zdaniem byłoby to dość zabawne, takie wspólne kosztowanie różnych smaków - odpowiedział, łapiąc za jej ogon. - Przynajmniej tak długo jak nie będą to ślimaki - wzdrygnął się, widząc jak Luci oblizuje się ze smakiem na samą myśl o nich. - Ja wiem, że lisy to wszystkożercy, ale z trudem się do nich zaliczam. Szczerze powiedziawszy, to znam jedynie to, co serwują w angielskich barach. Wiadomo, że jak dorastałem, to jadłem normalnie, ale z czasem wspomnienie tych smaków się zatarło - westchnął z nostalgią, biorąc kieliszek od lisicy. Odstawił go na biurko, ale nie wrócił na krzesło. Zamiast tego również ułożył się na kołdrach i poduszkach.
- Oczywiście zgadłaś. Co do światła, to sądzę, że każdy myśli o tym, czego trochę mu w życiu brak - odpowiedział, zastanawiając się nad zagadką. Już ją kiedyś słyszał, ale i tak musiał dłużej się zastanowić. Chwilę miętosił ogon Luci, mamrocząc coś pod nosem, po czym spojrzał na nią z uśmiechem. - To jajko! A teraz kolejna dla ciebie. Jestem wszędzie i każdy mnie zna, lecz w chwili, gdy wypowiadają me imię, znikam. Czym jestem? - powiedział, czując jak lisica się przysuwa.

Yako - 2 Styczeń 2017, 21:30

- To mam oczekiwać, że zaraz wparują tu Twoi rodzice i zrobią chłopczykowi burę, że zaprosił koleżankę do domu? - zaśmiała się, udając ton jakiego się używa do małych dzieci. Uśmiechała się przy tym serdecznie. Słysząc jego stwierdzenie na temat jej zainteresowań, zamyśliła się. W sumie w życiu robiła wiele mniej lub bardziej chlubnych rzeczy, choć częściej były to sprawy typowo dla dorosłych, ale nikt tu nie twierdzi, że Gawain nie jest dorosły! - Zazwyczaj lubiłam poznawać nowych ludzi i spędzać miło z nimi czas, ale jakby tak pomyśleć, to można powiedzieć, że interesowało mnie dość długo aktorstwo. - uśmiechnęła się uroczo.
Gdy mężczyzna nagle wykrzyknął, lisica o mało nie podskoczyła na łóżku. Spojrzała na niego zaskoczona, jednak gdy usłyszała o co chodzi i zobaczyła jak Gaw rusza do pokoju, by zając się ziołami, zaśmiała się serdecznie - chyba Cię zagadałam trochę - powiedziała uśmiechem, gdy Cień zajmował się ziołami. W międzyczasie rozmasowała lekko nogę, która bolała i to bardzo, jednak lisicy udawało się to jakoś maskować, dzięki latom praktyki w roli aktorki. Westchnęła cichutko i delikatnie rozmasowała obolały mięsień, nie dotykając jednak rany. Nim jednak Gaw wrócił do pokoju, siedziała już uśmiechnięta.
Zamruczała zadowolona, gdy Cień zaczął bawić się jej ogonem. Jego komentarz na temat, próbowania smaków zbyła wymownym milczeniem i puściła mu oczko. Słysząc jednak, że Gaw nie zna innych smaków poza tymi, które można znaleźć w barach skrzywiła się. - Tak być nie może! - powiedziała głośno, a w jej oczach można było wyczytać troskę - jutro rano idziesz na zakupy, przed snem dam Ci listę i zrobimy jutro jakiś pyszny obiad i nie przyjmuję odmowy! - powiedziała władczo. Widać było, że lepiej się z nią nie kłócić.
Uśmiechnęła się jednak, gdy gospodarz się ułożył obok niej i położyła u ogon na brzuchu, by mógł go dalej głaskać. Gdy usłyszała, że zgadła, zamerdała białą końcówką, a gdy Cień odpowiedział prawidłowo na jej pytanie, zaśmiała się - coś nam to za łatwo idzie, skoro nadal mamy remis - zażartowała.
Zagadka Cienia była dla Luci łatwa, jednak lisica uznała, że nie będzie tego pokazywać. Zamyśliła się i analizowała przez chwilę zagadkę. Nawet zapytała się go, czy dobrze ją usłyszała. - jesteś ciszą - uśmiechnęła się w końcu.
- A teraz Twoja kolej - uśmiechnęła się tajemniczo i przysunęła jeszcze do Gawaina - Nie możesz mnie zobaczyć, ani dotknąć palcami. Nie możesz wyczuć węchem ani usłyszeć uszami - delikatnie muskała każdą wskazaną część ciała mężczyzny - Jestem pod górami oraz nad gwiazdami. Pustej jaskini nie ominę. Po Tobie zostanę, byłam przed Tobą - mówiła coraz ciszej i zbliżała usta do ucha rudowłosego - Życie pożeram, a śmiech zabijam - dokończyła mroczny szeptem - czym jestem? - zapytała prawie dotykając ucha swoimi ustami.

Gawain Keer - 3 Styczeń 2017, 18:51

- A ja wiem, co by zrobili? - wzruszył ramionami, nie podejmując drażliwego tematu. Choć w jego przypadku, on po prostu nie istniał. Rodziców zabrała MORIA i tyle. Wszelkie ślady urywały się lub zostały zatarte. Nie było się czemu dziwić, bo upłynęło już trochę lat od wojennych wydarzeń. Jednak teraz sytuacja powoli się zmieniała. Korespondencja z Arcyksięciem miała szansę zaowocować dłuższą współpracą i dostarczyć potrzebnych mu informacji. Do tego nie działałby już sam. Wiedział, że w ten sposób zapewni sobie choć odrobinę bezpieczeństwa, mimo iż ceną nadal było nadstawianie własnego karku. W tej chwili zdecydowanie wolał się dać porwać Luci i jej słowom o aktorstwie i osobach, które poznała. - Grałaś w czymś? - wypalił ze szczerym zainteresowaniem i dopiero krótką chwilę potem zorientował się, że przecież ma ogon i uszy. To była dość istotna i problematyczna kwestia. - Wybacz, pewnie z twoimi futrzastymi dodatkami się nie dało. Przynajmniej nie u ludzi - szepnął troskliwie i czule pogładził ją po uszach. - Za to chciałbym więcej usłyszeć o samych ludziach. O tym jacy są. O tych w zwykłych, identycznych koszulach, martwiących się o to, że spóźnią się przed zamknięciem sklepu albo narzekających na wizytę swojej ciotki - powiedział, mając przed oczami obraz zatłoczonej ulicy. Takie osoby zawsze były poza jego zasięgiem. Każdy, kogo znał trochę lepiej, mówił Trzymaj się na uboczu albo Nie wychylaj się, bo oberwiesz. "Rodzina" trzymała jego stronę i kryła go, gdy było trzeba, a on robił to, co "rodzina" kazała. Na początku jak grzeczny szczeniak, potem jak dobrze wytresowany hart, by w końcu odejść.
- Nic nie szkodzi. Powinienem był pamiętać - powiedział nieco zbyt ostro, gdy wszystko zostało ułożone tak jak trzeba i leżał już obok niej. Nadal był na siebie zły, że przez dzisiejsze wydarzenia i nieodparty urok lisicy, prawie zapomniał o całym zbiorze. Gdzie on miał głowę?
Za to rozczuliło go podejście Luci do gotowania. Musiała wkładać w to dużo serca, skoro było to dla niej takie ważne. Osobiście nie lubił jedzenia w takiej postaci, w jakiej było ono rozumiane przez większość mieszkańców Krainy Luster. Nie to, że nie lubił pysznych i aromatycznych rzeczy, ale niosło to ze sobą wiele niewygód. Był przez to cięższy i czuł się zwyczajnie brudny. Jeśli już cokolwiek jadł to wynikało to ze zwykłej kurtuazji. Zanosiło się, że w tym przypadku również tak będzie. Miał za to nadzieję na posiłek zgoła innego rodzaju. - W szufladzie biurka znajdziesz wszystko, co jest niezbędne do sporządzenia listy - wybąkał pod nosem, wskazując mebel stopą i nadal gładził jej futerko.
- Jak widać oboje znamy zbyt popularne zagadki, bo znowu zgadłaś - uśmiechnął się. Powoli kończyły mu się pomysły. Dobrze, że teraz Luci zadawała kolejną. Jej cichy szept i ledwo wyczuwalny dotyk odciągały jego uwagę od treści zagadki. Oddech drażnił jego skórę. Miał już dość tych podchodów i wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały, że ona również. Zagadka nie była jednak zbyt trudna, choć w tym stanie znalezienie odpowiedniego słowa zajęło mu dłuższą chwilę. - Znam odpowiedź - zakrył oczy Luci swoimi dłońmi, przybliżając się do niej - to ciemność - niemalże wymruczał i wpił się w jej usta, przenosząc dłonie niżej, na jej biust i talię.

Yako - 3 Styczeń 2017, 21:48

Zauważyła, że żart na temat wejścia rodziców, nie spodobał się Gawainowi. Spuściła lekko uszy, ale nie powiedziała nic więcej o tym. Po co drążyć temat?
Słysząc pytanie dotyczące grania w jakimś filmie czy sztuce speszyła się lekko - ja... - zaczęła, ale na szczęście Cień szybko się zreflektował. Westchnęła cicho z ulgą, jednak zrobiła to w momencie gdy Gaw zaczął gładzić ją po uszach, więc mógł to odczytać jako reakcję na małą pieszczotę. Może i lubiła niegrzeczne zabawy, jednak chwalenie się występem w kilku filmach dla dorosłych, nie należało do jej ulubionych tematów. Co prawda w zwykłych też wystąpiła jednak, po co wyprowadzać mężczyznę z błędu, skoro myśli, że ta i lisia forma to jedyne pod jakimi Yako może się pokazać?
Słysząc dalsze pytanie, zamyśliła się - ludzie...są bardzo podobni do lustrzaków - zaczęła zamyślona - jednak o wiele mniej przychylnie patrzą na to co inne, mimo to jednak można ich zachęcić do rozmowy dokładnie tak samo jak każdego z nas. Coś mocniejszego lub wspólna noc i już są chętni do opowiedzenia nawet najskrytszych sekretów lub uwierzenia w każdą nawet najgłupszą bajeczkę. Dlatego są tacy nudni, mało kto jest na tyle silny, żeby się przeciwstawić miłym zachętom lub darmowej kolejce...a jak już ich zachęcisz, to nie myślą o niczym innym niż nagrody, a sami mało kiedy, potrafią dać coś od siebie. Tu w sumie wolę lustrzaków, zawsze Cię czymś zadziwią, a ludzie? Niezależnie od tego w jakim kraju, zawsze myślą głównie o swoich potrzebach. Np. Jakby mnie jakiś postrzelił, to pewnie pierwszym co by pomyślał to to, że będzie mieć problemy, że trzeba to jakoś zatuszować, a jeśli by mnie wziął do siebie, to albo by myślał jak mu się potem odwdzięczę, albo o dodatkowych wydatkach lub wyjaśnieniu znajomym skąd u niego w domu jakaś ranna dziewczyna. A najchętniej to wielu z nich wykorzystałoby na mniejscu.. - przekręciła lekko oczami zirytowana - w tych kwestiach prawie w ogóle się nie różnią od siebie.... - machnęła parę razy nerwowo ogonem i poprawiła na poduszkach, cały czas jednak leżąc na boku i spoglądając na mężczyznę - a jak to wygląda u Ciebie? - zapytała zaciekawiona.
Nie zareagowała na jego ostrzejszy ton. Uśmiechnęła się tylko uspokajająco, widząc jaki jest zirytowany - każdemu się zdarza zapomnieć - powiedziała spokojnie - pewnie dawno nie miałeś gościa, tym bardziej takiego, którego sobie upolowałeś...i to dosłownie... więc nie martw się, najważniejsze, że sobie przypomniałeś i już wszystko jest tak jak powinno, prawda?
Zerknęła na biurko i przytaknęła, rozumiejąc gdzie znajdzie coś od pisania. Powoli zaczęła się też zastanawiać, co takiego by Gawainowi mogło zasmakować. Wiedziała, że Cienie nie potrzebują jedzenia, Yako też nie, w końcu żywi się energią życiową i nie potrzebuje ani snu, ani normalnego pokarmu, nie oznaczało to jednak, że nie lubi czasem czegoś podjeść lub sobie pospać. To drugie będzie teraz przydatne. W końcu jeśli Cień się postara, to też powinien zasłużyć na jakąś przekąskę prawda?
Spoglądała na niego wyczekująco. Poruszała delikatnie swoją czarną kitą. Owszem, miała już dość podchodów. Dawno się nie bawiła z nikim, a ta gra wstępna, mimo, że bardzo jej się podobała, to zaczynała jej się dłużyć.
Zachichotała cicho, gdy mężczyzna zakrył jej oczy. Już wiedziała, że zgadł, ale nie miało to już znaczenia. Gdy poczuła jego usta na swoich, podniosła lekko zaskoczona, uszy jednak szybko je opuściła, odpowiadając trochę mocniejszym pocałunkiem. Zamruczała cichutko. Powoli przejechała swoim ostrym paznokciem po ręce Gawaina, aż dotarła do jego nagich pleców. Wbiła w nie lekko pazurki i przycisnęła go mocniej do siebie. Po chwili pociągnęła na siebie, nie odsuwając się jednak od jego ust. Drugą rękę wplotła w jego rdzawe kosmyki.

Gawain Keer - 5 Styczeń 2017, 20:41

Próbował ukryć swój uśmiech, gdy tylko usłyszał jej westchnienie. Możliwe, że miała więcej takich zwierzęcych odruchów. Ogon i uszy zdradzały jej emocje przez cały czas, choć Gawain przypuszczał, że Luci umie nad nimi zapanować. Chyba nawet były tego samego rozmiaru, gdy przyjmowała lisią postać. Nic dziwnego, że była w niej tak duża w porównaniu do zwykłego lisa.
Uważnie słuchał tego, co kobieta miała do powiedzenia o ludziach. Gawain zamieniłby wiele słów na obraźliwsze i bardziej pogardliwe. Eufemizmem było nazywać ich mniej przychylnymi dla odmieńców. Mieli problem z kolorem skóry, z faktem, że czyiś jadłospis zawiera mięso lub wręcz odwrotnie, ze stylem twoich ubrań. Gdy wspomniała o tym jak łatwo wcisnąć im kit, sam zaczął się zastanawiać, ile prawdy zawierają opowieści Luci. Na własnym przykładzie wiedział, że skryte i ostrożne osoby lubują się w fałszu. Jednak na ostatnim polu nie różnił się od ludzi. Gdyby mógł, całą sprawę zamiótłby pod dywan. Dziś postąpił wbrew swoim nawykom. W Krainie Luster prawo wyglądało inaczej, a jej mieszkańców nadal można było nazywać honorowymi. Poza tym był to zwykły wypadek, a wrodzona nadopiekuńczość obciążyłaby jego sumienie, gdyby nic nie zrobił.
- Znam ich od zupełnie innej strony, niż ty. Mieszkałem w dość spokojnej dzielnicy, wiesz, takiej oddzielonej, od reszty porządnego miasta, posterunkiem policji. Cotygodniowe wypady z kumplami, a potem zabawa w chowanego albo wyścigi. Fajerwerki też zdarzało im się puszczać. Co prawda, nie zabraliby cię do szpitala ani nie opatrzyli, ale nie musiałabyś się już o nic martwić - mówił rozmarzonym tonem, jakby wspominał wakacje w kurorcie, ale obojętny wyraz jego twarzy zupełnie zastygł. Nadal pamiętał facjaty poprzecinane głębokimi bruzdami blizn, łyse pały, do których nigdy nie wpadł choć nikły promień światła wiedzy. Mięso armatnie wypuszczone jedynie na zadymę. Jeśli któryś cudownym zrządzeniem losu przeżywał, piął się w górę hierarchii o jeden mały szczebelek. Wystarczył też o jeden za dużo, by znaleźć się w miękkiej ziemi w nienazwanym lesie lub w śmieciarce. - Są szaleni, każdy, co do jednego, ale nie dziwię im się. Jednych zamykają w biurach na pół życia, innych w więzieniach, a reszta, kierowana wątpliwościami i strachem, stwarza własne, we swym wnętrzu. Jedyną w miarę normalną osobą, była dziewczyna, która wynajmowała mi mieszkanie nad barem, ale ona też w końcu się poddała - powiedział, gorzko żałując, że odłożył kieliszek na stół.
Odetchnął, słysząc uspakajające słowa - masz rację... to chyba zmęczenie daje mi się we znaki - i głód również. Tak jak Luci przeniósł wzrok na biurko. Nawet jeśli jego gość natknie się na coś ważnego, to i tak nie połapie się, co kryje się pod kodami i symbolami.
Nie miał zielonego pojęcia, co lisica ma mu zamiar przygotować. Lista składników i tak mu nic nie powie, bo gotowanie to istna czarna magia. Całe szczęście ci, którzy lubią gotować, zwykle są w tym dobrzy. Jego jedynym zmartwieniem były wcześniejsze żarty na temat ślimaków. Możliwe, że był naiwny, ale miał szczerą nadzieję na to, że nie znajdą się one na liście zakupów.
Wszystkie te rzeczy szybko przestały się liczyć. Trzymał lisicę w swych ramionach i całował jakby świat miał skończyć się za minutę. Jego umysł, bombardowany bodźcami, zupełnie się wyłączył. Czuł słodycz śliwkowej nalewki, zapach ziół w jej włosach i ostre paznokcie na swojej łopatce. Gdyby wszystkie moje blizny powstały w ten sposób... nie miałbym nic przeciwko. Z radością dał się na nią pociągnąć, choć przez chwilę bał się o jej ranę. Szybko spojrzał na szew, ale wszystko było z nim w porządku. Tak jak z całą resztą Luci, którą teraz pożerał wzrokiem. Ściągnął z niej koszulę, tylko po to by móc smakować i gładzić więcej obnażonej skóry. Była idealna w każdym calu. Niczym zjawiskowy instrument, aż prosiła się by na niej zagrać... i zmusić do wydania urzekających dźwięków.

Yako - 5 Styczeń 2017, 21:49

Wsłuchiwała się uważnie w słowa Cienia. Znała ludzi również z tej strony, jednak i tak za nimi nie przepadała. Od momentu gdy opuściła świątynię, nie przepadała za nimi. Wydawali się tacy...jednakowi, nudni. Do tego bardziej samolubni niż Yako. Demon potrafił pomóc za jakąś przysługę, jednak nie mówił tego wprost i często ludzie nawet nie zdawali sobie sprawy, że spłacają jakieś długi. W sumie, to po co im była ta wiedza? Tylko by się stresowali, a to zaburzało energię, która traciła smak. Najbardziej jej smakowała gdy żywiciel był szczęśliwy lub podniecony. Czasem lubowała się w smaku strachu. Dlatego najchętniej pożywiała się w trakcie zabaw łóżkowych. Prawie nieograniczony dostęp do skóry żywiciela i do tego miłe doświadczenia w trakcie.
Zainteresowała ją wzmianka o dziewczynie. Uznała jednak, że w obecnej sytuacji, chyba nie powinna o to pytać. Nie wiedziała w końcu jakie relacje łączyły tę dwójkę. Poruszała tylko lekko ogonem, nie przerywając mu. Oglądała go sobie w międzyczasie uważnie. - Też znam ludzi ze spokojnych okolic, jednak i tak mam do nich uraz i zdecydowanie wolę lustrzaków - podsumowała wywód na temat mieszkańców Świata Ludzi.
Przyglądała się mężczyźnie, zastanawiając się co by mu zasmakowało poza snami. Nawet przeszedł jej przez myśl pomysł, by uraczyć go francuskim rarytasem, a mianowicie ślimaczkami, jednak szybko odrzuciła ten pomysł. Zostawi go sobie może na jakiś późniejszy etap znajomości. Jeszcze za ten żarcik wywaliłby ją z domu, a Demon wiedział, że raczej teraz nie byłoby to wskazane. Z ranną nogą to nawet zamieniając się w lisa, miałby problem ze zdobyciem jedzenia. Chyba, że ktoś by się zlitował nad biednym, rannym futrzakiem i czasem udałoby mu się podkraść trochę energii, jednak głaskanie należy do tych czynności, które mimo tego iż są przyjemnie, to wymagają zbyt krótkiego kontaktu fizycznego, a często widząc lisa starają się unikać z nim styczności. Biorą go przez ręcznik czy rękawiczki co automatycznie nie pozwalało się Yako pożywić, a nie miał nastroju na to by teraz głodować.
Spoglądała na Cienia spod pół przymkniętych powiek. Mruczała głośno zadowolona. Uniosła się lekko, pomagając mu pozbyć się jej koszuli. Chorą nogę odsunęła lekko na bok, by przypadkiem nie została naruszona. Czując jak mężczyzna ochoczo jej dotyka, zaczęła powoli wchłaniać jego energię, wzdychając cicho.
Lekko przesunęła pazurkami po plecach Gawaina, zostawiając na jego skórze delikatne zadrapania. Usta powoli przeniosła na jego szyję, tam składając pocałunki. Całowała go po szyi i jabłku Adama, co chwila przygryzając mu skórę delikatnie swoimi ostrymi ząbkami. Co jakiś czas poruszała ogonem, oddychając głęboko i mrucząc zalotnie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group