Kryształowe Pustkowie - Ruiny i podziemia zamku Xegres
Anonymous - 26 Lipiec 2017, 19:09 Najwidoczniej Kejko nie chciała sprawiać mu większego problemu co zaowocowało odmową przyjęcia pomocy. Jednak nie zdziwiło go to po tym jak zamiast stojącej przed nim jeszcze chwilę dziewczyny, teraz został niewielkich rozmiarów kociak. Wyglądała w tej postaci dość uroczo.
-Dlaczego miałoby mi przeszkadzać?-zapytał nie licząc specjalnie na odpowiedź.
Jakby nie patrzeć tego typu przemiany nie były czymś nadzwyczajnym w Krainie Luster. Może gdyby przemieniła się w jakąś bestię, która nie specjalnie przyciągała swoimi widokiem to mógłby czuć się nieco nieswojo. Jednak zmieniła się jedynie w kota. Przecież nawet w tej krainie da się spotkać kota, który nie koniecznie musi być człowiekiem podczas przemiany.
Słysząc, że jego towarzyszka może być w stanie wyczuć potencjalne zioła uznał to za przydatne. Dalej będzie rozglądał się po podłodze i ścianach za ewentualnymi roślinami jednak zawsze mógłby coś pominąć. Może wtedy węch Kejko pozwoli na nie pominięcie znaleziska.
-Jak coś poczujesz co będzie wonią przypominało zioła to mów. Może z twoją pomocą uda mi się znaleźć więcej niż byłbym w stanie znaleźć sam.-powiedział lekko się uśmiechając.
"Czyżby była w ludzkim świecie? A może bazuje na wiedzy zasłyszanej?" zastanowił się słysząc uwagę kotki na temat światła w ludzkim świecie.
-Pewnie kawałek odłupię jak będziemy wychodzili.-powiedział na chwilę zerkając na ów kryształy.
Jak na razie nie czuł potrzeby noszenia przy sobie ów kamienia. Mogłoby to zdradzić w jakiś sposób ich pozycje gdyby przyszło chować się w ciemności. Może są sytuacje kiedy kryształy zaczynają świecić mocniej. Nigdy nie wiadomo, a dodatkowa ostrożność będzie przydatna w takim miejscu jak te ruiny.
-Jeśli chcesz to możesz wskoczyć do mojego plecaka.-zaproponował-Może ci być i tak trudno uniknąć ewentualnej pułapki nawet jeśli masz sprawne jeszcze trzy łapki.-dodał lekko przykucając przy kotce.
Nie specjalnie zastanowił się nad tym, że dziewczyna mogła by czuć się nieswojo będąc w plecaku. To co głównie nim kierowało to chęć pomocy oraz zapewnienia jej bezpieczeństwa. Wolałby nie opuszczać tego miejsca zostawiając za sobą ciała towarzyszki.
-Gdyby jakaś pułapka cię złapała w tej postaci może nie skończyć się jedynie na ranie.-wytłumaczył tak jakby chcąc bardziej zapewnić, to że Kejko się zgodzi.
Nie uważał tego za jakiś wielki kłopot. Był wysportowany i dobrze zbudowany, więc dodatkowy ciężar na ramionach będący kotką nie stanowił jakiegoś większego problemu.Kejko - 4 Sierpień 2017, 22:46 Lazurowe spojrzenie uważnie śledziło dalsze poczynania medyka, pod kocią postacią moja czujność zawsze wzrastała kilkakroć. Przyczyną takiego stanu rzeczy, był zapewne fakt, że tak niewielkie ciało jest znacznie bardziej podatne na zagrożenia. Jednocześnie niewielki rozmiar był sporym atutem, gdy w grę wchodziło odnalezienie jakiejś kryjówki czy zwyczajne wykonanie uniku. Lekceważenie istoty o drobnych rozmiarach mogło nie raz okazać się zgubne. Choćby taki avi, maleńka kuleczka obrośnięta w kolorowe piórka, kilkoma dźwiękami potrafiła zesłać kogoś w Morfeuszowe objęcia. Moja własna moc działała na niemal identycznej zasadzie i ta zbieżność zawsze mnie ciekawiła. Teraz nie był jednak czas na odpływanie w dawne dywagacje.
-Cóż, nie każdy czuje się z tym komfortowo. Zdarzyło mi się spotkać, co najmniej trzy osoby, którym ciężko było zaakceptować moją kocią formę. Jedną z nich był Kapelusznik, posiadający całe stadko świetlistych sierpówek. Nie wiedzieć, czemu mężczyzna uroił sobie, że zacznę polować na jego pupili.
Fakt, że czasem lubię robić sobie bezkrwawe łowy, których ofiarami zwykle stają się raveny, postanowiłam jednak przemilczeć.
Przynajmniej mój nos mógł się na coś przydać, byłam zdeterminowana, aby odnaleźć w tych ruinach jakieś cenne ziółko. Przynajmniej w niewielkim stopniu mogłabym wynagrodzić swemu towarzyszowi, troskę, jaką wykazał się w stosunku do mnie.
Miałam zamiar ruszyć już w głąb korytarza, który zaprowadziłby nas… cóż, zapewne w nieznane. Kręcenie się po miejscach tego typu nie należało do mądrych pomysłów, a skoro tak to musiałam przyznać, że mało rozgarnięta ze mnie istotka. W powietrzu, szczelinach między kamiennymi blokami, groźnych cieniach rzucanych przez ostre kryształy oraz w wielu innych rzeczach, dało się wyczuć obietnicę przygody, której tchnienie wyczułby nawet najmarniejszy z poszukiwaczy. Inną kwestią było to, że przygody nie zawsze musiały kończyć się dobrze. Nim jednak wyruszyliśmy w drogę przez krótką chwilę, rozważyłam propozycję swego towarzysza. Z uwagą wpatrzyłam się w jarzące się szafirowym blaskiem oko, gdyby i drugie było sprawne, to moc jego spojrzenia mogłaby być wręcz niepokojąca. Z drugiej strony opaska w jakiś sposób pasowała do niego, nadając jego osobie nutę tajemniczości. Już miałam odpowiedzieć, jednak Akarui mnie uprzedził, zaś jego wypowiedź wyraźnie sugerowała, że Marionetkarz się o mnie martwił. Gdybym mogła, posłałabym mu teraz pełen serdeczności uśmiech, niestety mimika kociego pyszczka była ograniczona.
-Dziękuję, chętnie skorzystam i … z góry przepraszam za ewentualne zasierszczenie.
Dodałam z nutką rozbawienia w głosie. Moje futerko było zdrowe, mocne i jak najbardziej zadbane, ale niestety jego ubytek był równie naturalny, co ten podczas czesania włosów, jakieś zawsze pozostaną na szczotce czy grzebieniu. Nie potrzebując, żadnej więcej zachęty zbliżyłam się do plecaka i wsunęłam się do jego wnętrza na tyle zgrabnie, na ile było to możliwe. Po wykonaniu manewru wysunęłam łepek i przednie łapki tak bym mogła obserwować otoczenie.
-Całkiem wygodnie, mam nadzieję, że nie pogniotę Ci niczego cennego.
Katem oka dostrzegłam, skonsternowane spojrzenie wydobywające się z głębi kościanych oczodołów. Lazur najwyraźniej nie bardzo wiedział jak odnaleźć się w tej sytuacji i jedynie wydał z siebie przeciągłe warknięcie. Być może było to spojrzenie pełne pretensji lub zazdrości? Wszak bestyjka sama często podróżowała w podobny sposób, kryjąc się w głębi mojego plecaka.
Anonymous - 15 Sierpień 2017, 23:52 Może ów kapelusznik miał jakieś nieprzyjemne spotkanie z innym dachowcem czy zwykłym kotem, który faktycznie starał się upolować na obiad kilka z sierpówek. Nie rozważał zbyt długo na ten temat. Bardziej zastanawiał go fakt, że w stosunku do Kejko zachowuje się w specyficzny sposób. Nie była to jego koleżanka czy przyjaciółka. Poznał ją dopiero w ruinach. Czy to, że została jego przypadkową pacjentką miało na to wpływ. Chłopak nie potrafił znaleźć jakiegoś większego powodu, który stałby za jego miłym i troskliwym zachowaniem w stronę dziewczyny. "Jest trochę jak..." przeleciało mu przez myśl przez co na jego twarzy przez ułamki sekund było widać melancholię wymieszaną ze smutkiem.
-Mam nadzieję, że będzie ci tam wygodnie.-odparł wstając na równe nogi i zakładając plecak z kotką na plecy-Może trząść.-rzucił przez ramię zaciągając szlówki tak, aby jak najbardziej zmniejszyć ewentualne turbulencje-To w drogę.-dodał ruszając przed siebie.
Kroczył teraz przez dość wąski tunel prowadzący w dół. Było tu na tyle mało miejsca, że nawet nie byłby w stanie rozłożyć rąk. Starał się stawiać kroki pewnie, zarazem bacząc na każdy z osobna, aby w momencie aktywacji jakiejś pułapki był w stanie wykonać unik. Po chwili wędrówki tunel zaczął się lekko rozszerzać. "Chyba zeszliśmy na jakiś niższy poziom." stwierdził. W dość dużej odległości majaczył pokój wypełniony świecącymi delikatnie kamieniami.
-Przydałaby się mapa tego miejsca.-rzucił idąc przed siebie-Jak myślisz...
Nagle urwał w pół słowa czując jak pod jego lewą nogą grunt nieznacznie się obniżył. "Szlak!" przeleciało mu przez myśl. Wykonał szybki sus do przodu. Zaraz za nim ze ściany po prawej stronie wysunęły się kolce. "To chyba jakiś żart..." uznał czując, że nadepnął na kolejną płytkę naciskową. Ponownie skoczył w przód oraz ponownie wpadł na kolejną pułapkę. Ta jednak zadziałała szybciej niż poprzednie. Najwidoczniej mechanizm był mniej zardzewiały. Nie było już czasu na kolejny unik, a kolce dość szybko zbliżały się z lewej strony.
Cień rzucany przez Akaruia nagle rozciągnął się w stronę lewej ściany, a następnie wystrzelił do góry zatrzymując się na suficie tunelu. Kolce z szczękiem zatrzymały się na utworzonej przez niego cienistej przeszkodzie pozwalając uniknąć mu zostania szaszłykiem.
-Znowu ratujecie mi tyłek.-rzekł tak jakby do cienia-Przydatna umiejętność nieprawdaż.-rzucił do Kejko prostując się i lekko wzdychając.
Już nie raz udało mu się przeżyć dzięki kontroli cieni. Nie ma pojęcia skąd wzięła się u niego taka moc. Po prostu, któregoś dnia jak był dzieckiem przez przypadek utworzył stołek z cienia. Chciał dosięgnąć czegoś co leżało za wysoko, więc pomyślał, że fajnie byłoby gdyby pojawił się obok niego jakiś stołek. Nie spodziewał się, iż jego życzenie faktycznie się spełni. Po chwili obok niego pojawił się niewielkich rozmiarów stołeczek z bliżej nieznanego mu materiału. Nie mówił jednak nikomu o tym, gdyż bał się reakcji rodziców. Zatrzymał tą wiedzę dla siebie i potajemnie doskonalił się w tworzeniu różnych przedmiotów.
Jednak wracając do obecnej sytuacji. Do pokoju został zaledwie kawałek. Ruszył przed siebie starając się bardziej zwracać na to po czym stąpa. Reszta drogi była już bezpieczna. Pokój był dość obszerny. Można było stąd pójść przed siebie, w lewo lub prawo. Każda z tych ścieżek wydawała się mniej więcej podobnej długości ze względu na to, że widać było ściany informujące o potrzebie skręcenia w lewo czy prawo.
-Cholera nie spodziewałem się takiego przywitania. Nie zamierzałem tak szybko używać swoich mocy.-powiedział stając na środku pokoju-Nic ci się nie stało?-Zapytał rzucając przez ramie spojrzenie na kotkę siedzącą w plecaku-Starałem się wymierzać uniki na tyle, aby plecak również nie ucierpiał. Mam nadzieję, że mi się udało.-dodał lekko zmartwionym głosem.
Pewnie gdyby nie dodatkowy pasażer w plecaku robiłby uniki innego pokroju. Przewroty czy przebieganie plecami do ściany. Jednak ze względu na towarzyszkę musiał również zwracać uwagę na to, aby jej nic się nie stało.
Rozejrzał się po pokoju. Nie znajdowało się tutaj nic poza kryształami wystającymi gdzieniegdzie ze ścian czy szkielecie opartym o ścianę po lewej stronie w pozycji siedzącej. "Najwidoczniej nie miał za dużo szczęścia. Ciekawe co doprowadziło do jego zgonu." przeleciało mu przez myśl kiedy ciekawość w nim wzbierała. Jednak nie było nikogo kto mógłby udzielić odpowiedzi. Na szkielecie wisiała potargana podkoszulka oraz spodnie, którym brakowało po połowie nogawek. Jednak to co przykuło uwagę chłopaka to niewielka torba na ramię leżąca obok szkieletu.Kejko - 6 Październik 2017, 19:39 Nieco bardziej odsłoniłam białe ząbki, to co miało być uśmiechem w torii, w praktyce okazało się jego parodią. Cóż pod względem mimiki koci pyszczek niestety przegrywa starcie w ludzką twarzą.
-Spokojnie, jestem przyzwyczajona do „turbulencji”, latanie na smoczej bestii jest przydatne w celu wyrobienia sobie pewnej odporności na tego rodzaju niedogodności.
Zresztą nie miałam zamiaru narzekać, w plecaku było całkiem wygodnie. Przestałam się dziwić temu, że Lazur tak chętnie i często skrywał się w moim własnym. Przypomniawszy sobie o swym pupilu, rzuciłam okiem za siebie. Mojej bestii nie zastałam już na kamiennej podłodze, jak się spodziewałam. Zamrugałam ze zdziwienia, widząc, jak ogon bestyjki znikał właśnie w jednej z bocznych kabur plecaka… Bezczelne stworzenie, będę musiała poprosić Akarui by po wszystkim, naprawdę sprawdził, czy żaden z jego skarbów nie zginął. Z drugiej strony posunięcie Lazura było rozsądne, w swoim rozmiarze minimalnym nie był wielkim obciążeniem, za to zmniejszyła się ilość łap, mogących aktywować kolejną pułapkę. Mimo wszystko czułam się nieswojo, wolałabym iść o własnych siłach… ale obiecałam sobie przecież nie marudzić. Ba, nie miałam do tego prawa, nie przy takiej dawce okazanej mi troski i życzliwości, która dalej wywoływała u mnie niezwykle miłe zaskoczenie.
-Zdecydowanie byłaby pomocna albo jakiś życzliwy przewodnik.
Tak, to by było całkiem miłe, ale ciężko oczekiwać życzliwego powitania w miejscu naszpikowanym śmiercionośnymi pułapkami… Myśl ta, była przywołana zdecydowanie nie w porę… ponieważ do moich uszu dotarł zgrzyt kamienia… Ciało automatycznie zesztywniało i teraz mogłam tylko obserwować przebieg wydarzeń.
-Z lewej !
Zawołałam tylko, kiedy kolce wysunęły się z przeciwnej strony, niż się oczekiwało. Szybkość, z jaką śmiercionośne kolce się do nas zbliżały, nie wróżyło nic dobrego… Wizja wykrwawiania się, będąc przykutym do kamiennej ściany, sprawiła, że żołądek skurczył mi się tak, jakby ktoś właśnie wbił w niego pięść. Zamknęłam oczy w odruchu, ponieważ nie było już czasu na nic innego… Bałam się je otworzyć, przez dobre parę sekund. Nawet jeśli nie czułam, by w moim ciele tkwił zimny metal, to bałam się co z marionetkarzem. Do moich czułych uszu nie dotarły jednak żadne jęki ani krzyki, to też z pewnym wysiłkiem zmusiłam się do otworzenia oczu. Zobaczyłam ciemność, ścianę czerni, która uratowała nas przed ostrzami. Miałam ochotę zagwizdać, jednak w tym ciele nie mogłam.
-Łaał, niezła sztuczka! Jedna z twoich mocy? Czy może zaklęci?
Spytałam z ożywieniem, kiedy widmo śmierci w mękach odeszło na dalszy plan, a przynajmniej na chwilę…
- Nie, wszystko ze mną w porządku, dziękuję. Swoją drogą, widać, że nie przepadali tu za gośćmi i nadal przysparzają im problemów.
Nieco bardziej wychyliłam się z plecaka, chcąc zapewnić sobie większą widoczność, przez co szarowłosy mógł poczuć na swoim ramieniu ciepło drobnych kocich łapek. Sierść na moim karku zjeżyła się, kiedy dostrzegłam zbielały szkielet, siedzący pod ścianą.
-Brrry, ktoś tu miał mniej szczęścia. Lepiej uważać, pułapki mogą kryć się również tutaj. Tamtego, coś musiało w końcu doprowadzić do tego stanu.
Zaczęłam, zastanawiać się kim był wcześniej ten szkielet, po strzępach ubrań można było przypuszczać, że mężczyzną… ale na tym kończyły się domysły. Czas strawił pozostałe poszlaki.
Nagle światło w pomieszczeniu dziwnie zamigotało… w pierwszej chwili sądziłam, że to blask błyskawicy, jednak w komnacie nie było okien… Kamienne ściany i wyrastające z nich kryształy. To właśnie blask kryształów, stał się żywszy… zaczął pulsować?
-To chyba nie jest normalne…
Kejko - 7 Kwiecień 2018, 04:06 Po przygodzie jaka spotkała mnie u boku Marionetkarza, solenie obiecałam sobie że będę omijać stare ruiny. Przynajmniej przez jakiś czas… Mimo całej serii niefortunnych zdarzeń, czy może dokładniej niefortunnie uruchomionych pułapek, udało nam się wyjść cało z niemałej kabały. Elias i te jego naukowe misje… trening, treningiem ale są przecież granice. Po tym wszystkim, uczennica czarnoksiężnika oficjalnie domaga się urlopu ot co.
Nie opuszczało mnie jednak wrażenie iż wspólne ratowanie sobie życia, stanowi mocne spoiwo, dla nowo zaczętej znajomości. Dlatego też żywiłam szczerą nadzieję iż ścieżka którą kroczył Akarui, jeszcze kiedyś skrzyżuje się z moją.
Gdy burza ustała, a ja wypełniłam wszystkie zapiski o które prosił mnie Diabelski Bibliotekarz, z czystym sumieniem mogłam wracać do domu. Nieprzespana noc i wygasły już zastrzyk adrenaliny, poskutkowały śmiertelnym zmęczeniem. Przegrawszy bitwę, w której stawką było utrzymanie mej świadomości… zasnęłam wtulając się w miękką, mieniącą się złotem grzywę Lazura. Bestia roszcząca sobie prawo do sprawowania nade mną pieczy, nie pozwoliła mi ześlizgnąć się z swego grzbietu. Lazurowy smok, przecinał niemo na którym pojawiały się pierwsze promienie słońca, wiodąc mnie do utęsknionego domu.
Zt.