Anonymous - 7 Wrzesień 2017, 08:45 Eiten pozwolił się ciągnąć, rozglądając się wkoło. Jeszcze nigdy nie widział tak niezwykłego miejsca jak Herbaciane Łąki i Malinowy Las. Tysiące kwiatów zawróciło mu w głowie swoimi kuszącymi zapachami, przyprawiając o lekkie oszołomienie. Najbardziej jednak podobały mu się dorodne, słodkie maliny, które rosły na drzewach. Eiten, sekretnie uwielbiał słodycze, czuł jak jego uczy drgają z podekscytowania i radości pod kapturem, który nadal skrywał je przed wzrokiem postronnych.
Jedyną rzeczą, która interesowała chłopaka bardziej od wspaniałych zapachów i owoców były istoty, które gdzieniegdzie widzieli. Nie było ich sporo i widział je ze sporej odległości, ale jednak mógł zauważyć rogi, uszy, ogony...
A co, jeśli wpadliby tu ludzie z mojego dzieciństwa...? Zniszczyliby to piękne miejsce, zakuli by ich w kajdany... Co ja gadam i, co ważniejsze, co ja brałem?! Przecież to nie może być prawdziwe, ten świat nie powinien istnieć.
Tylko, że ja przecież też nie powinienem istnieć...
Dachowiec nieświadomie odrobinę mocniej złapał Lilian za rękę, idąc odrobinę bliżej dziewczyny. Nadal nie ściągał kaptura, nie ufał nikomu. Chłopak czuł się nieswojo w tym dziwnym świecie, nie znając nikogo prócz swojej przyjaciółki. W jego głowie frustracja, strach, podziw i jakaś dziwna, nieokreślona tęsknota walczyły o dominację sprawiając, że Dachowiec już sam nie wiedział, co tak właściwie czuje, Gubił się we własnych myślach.
Eiten spojrzał na swoją przyjaciółkę, która z zapałem ciągała go za sobą, widocznie podekscytowana wycieczką i zadowolona z jego zachwytu. Robiło mu się ciepło w sercu na myśl, że sprawia dziewczynie tyle radości.
-A więc to tutaj przychodzisz, kiedy nie ma cię w mieście? ładnie tu.Anonymous - 12 Wrzesień 2017, 15:02 Idąc w stronę domku Vivienne kątem oka zauważyła, że chłopak nadal nie ściąga swojego kaptura. Nie powiedziała nic chociaż trochę ją to zasmuciło. Bardzo dobrze wiedziała, że w świecie ludzi nie nie jest mu łatwo. Ciągłe ukrywanie swojego prawdziwego wyglądu musiało być męczące i kłopotliwe, jednak w tej krainie nie musiał tego robić. Oczywiście to zrozumiałe, że na początku mógł być trochę nieufny, dlatego nie zamierzała nakłaniać go do tego siłą. Myślała tylko, że kiedy zobaczy innych mieszkańców to poczuje się bardziej pewnie i bezpiecznie... Czasem miewała takie chwile, w których zastanawiała się co sprawiło, że Eiten właśnie tak się zachowuje. Byli przyjaciółmi dlatego bardzo chciała mu pomóc, a nie będzie to łatwe jeżeli chłopak ma przed nią tajemnice. Zwłaszcza, że im dłużej się znają, tym więcej przed nią ukrywa.
Ogarnij się Viv! Przecież nie jest odpowiedni moment na rozmyślanie o takich rzeczach. Jeśli Eiten będzie chciał to sam ci powie... - Tak naprawdę to od jakiegoś czasu częściej przebywam tutaj niż w mieście. - powiedziała i otworzyła drzwi do domu. Odsunęła się i przepuściła przyjaciela pierwszego. Zamykając za sobą lekko się skrzywiła. Na środku pokoju leżały porozrzucane kartki papieru i ołówki, a pod ścianą stała sztaluga z rozpoczętym obrazem.
- Przepraszam za bałagan. Nie spodziewałam się gości. Tak naprawdę to rzadko mnie ktoś odwiedza - uśmiechnęła się lekko i w pośpiechu sprzątnęła kartki.
- Napijesz się herbaty? Rośnie jej sporo za oknem więc nie narzekam na jej brak Anonymous - 14 Wrzesień 2017, 09:32 Eiten z zaciekawieniem rozejrzał się po pomieszczeniu. Zauważł lekki nieporządek, ale to i tak było nic, jeśli porównać by to z mieszkaniem jego i chłopaków, więc niezbyt się przejął. Chłopak dyskretnie pociągnął nosem i mruknął z zadowoleniem. Wszędzie unosił się delikatny zapach, który bez wątpienia należał do jego przyjaciółki, co dodało mu trochę pewności siebie. Dachowiec odetchnął z lekką ulgą-może i ten nowy świat był ciekawy, ale miło było znów być otoczonym czymś znajomym.
-Żaden problem. Chętnie się napiję.
Dachowca kusiło, aby w końcu ściągnąć kaptur i dać odetchnąć uszom, ale nadal czuł się niepewnie. Dwadzieścia lat życia wśród ludzi robi jednak swoje i strach przed odkryciem przez innych jego prawdziwego wyglądu był zbyt głęboko zakorzeniony w jego głowie i sercu, aby tak po prostu mógł odkryć się w nieznanym, obcym miejscu.
Dachowiec spojrzał w kierunku dużych okien, które wpuszczały do pomieszczenia sporo światła. Podszedł do jednego z nich i złapał za ładne zasłonki. Po bliższej inspekcji chłopak stwierdził, iż materiał jest wystarczająco gruby, aby zasłonić go przed oczami ewentualnych przechodniów.
Vivienne stwierdziła, że rzadko kto ja odwiedza... Chyba nie powinno się zdarzyć nic złego, prawda...? -Viv? Mogę zasłonić okna?
Eiten spojrzał na swoją przyjaciółkę, aby ujrzeć jej reakcję. Wiedział, że jest paranoiczny, ale był zbyt zmęczony i niepewny, aby o to dbać.
-Chłopakom pewnie by się tutaj spodobało...
Dachowiec pożałował swoich słów jak tylko opuściły one jego usta. Nie chciał tego mówić głośno, nie chciał zasmucać dziewczyny, która tak wiele zrobiła, aby go rozweselić. nie jego wina, że tych dwóch tak bardzo zagnieździło się w jego sercu...Anonymous - 17 Wrzesień 2017, 16:28 Vivienne wstawiła wodę na herbatę i wróciła do przyjaciela, który uważnie przyglądał się zasłonkom. Najwyraźniej miał dość noszenia kaptura, ale widać było że nie czuje się tutaj bezpiecznie. No cóż. Ne będzie do do niczego namawiać. Chce się ukrywać to niech się ukrywa. Trudno.
- Popilnujesz wody? Wyjdę na chwilkę pozrywać herbatę. Na jaką masz ochotę? -zapytała i podeszła do drzwi. Kiedy miała chwycić za klamkę usłyszała proźbę Eitena.
- Wiesz, że w tej krainie nie musisz się ukrywać prawda? Jednak jeśli bardzo tego potrzebujesz to możesz zasłonić. Nie ma problemu - odpowiedziała po czym wyszła z domu. Bez trudu odnalazła właściwe drzewa i już po chwili mogła wrócić do swojej chatki.
Ciekawa jestem czy Eiten mi zaufał i odkrył uszy. Naprawdę się o niego martwię...
Dziewczyna weszła do środka i od razu skierowała się w stronę kuchni. Zalała torebki gotową już wodą i podała kubek dachowcowi. Usłyszała jak przyjaciel wspomina o reszcie zespołu i trochę się zasmuciła.
Jak oni mogli go tak zostawić? Jak wrócą ze swojej wyprawy to sobie pogadamy. A teraz trzeba jakoś rozweselić Eitena. Pomyśl Viv.. Co poprawiłoby mu humor? Może porozmawiamy o naszej wycieczce. Mam nadzieję, że chociaż na chwilę zapomni o chłopakach. - Myślę, że najpierw spędzimy trochę czasu na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie. A potem... Może Morze Łez? Anonymous - 17 Wrzesień 2017, 17:20 Eiten skrzywił się na odpowiedź swojej przyjaciółki. Nie podobał mu się jej ton. Wiedział, że w tej krainie wcale nie jest taki wyjątkowy i pewnie przesadza, nie potrzebował ciągłych przypomnień. Chłopak nie lubił tej strony swojej osobowości, ale z drugiej strony, prawdopodobnie tylko dzięki niej był w stanie przeżyć tak długo na wolności.
Dachowiec spojrzał na wspaniały świat rozlegający się za oknem. Trochę go kusiło, aby po prostu zrzucić kaptur. Normalnie robił to tylko w domu albo na scenie, kiedy to wmawiał ludziom, że to tylko sceniczny image... Gdy stał na scenie mógł z łatwością wmówić wszystkim, że nosi opaskę ze sztucznymi kocimi uszami, w domu zaś wiedział, że nikt niepowołany go nie zobaczy.
Chłopak zasłonił dokładnie wszystkie zasłony i upewnił się, że nie ma możliwości, aby ktoś go zobaczył, po czym ukazał się przyjaciółce w całej swojej futerkowej chwale, przeciągając się z ulgą. Następnie Eiten rozejrzał się po lekko teraz zaciemnionym pomieszczeniu i spojrzał przepraszająco na Vivienne.
-Wybacz to zaciemnienie, ale po prostu... Za dużo mnie spotkało, aby tak po prostu... To nie tak, że ci nie wierzę, czy coś... Ta wycieczka miała odwrócić moją uwagę, miałem się odstresować, a zamiast tego przypominam swobie najgorsze momenty swojego życia i robię się emocjonalny... Weźże się w garść człowieku! Człowieku...? A co, jeśli ja tu rzeczywiście należę? Jeśli...mam rodzinę...?
Eiten usiadł przy stole, zdziwiony swoim własnym tokiem myślenia. Nigdy nie myślał o tym, że może być więcej istot takich jak on. Jeszcze dzisiaj rano nie wiedział, ze istnieją drzewa na których rośnie herbata. Czy w takich okolicznościach istnienie jego rodziny rzeczywiście było takie nierealne...?
-Viv? Myślisz, że mogę mieć... Nieważne. Wybacz. Twoja propozycja brzmiała świetnie.
Eiten uśmiechnął się do dziewczyny i zajął się słodzeniem swojej herbaty.Anonymous - 22 Wrzesień 2017, 15:58 Siedząc w zaciemnieniu i patrząc jak Eiten wsypuje do herbaty niezliczone ilości cukru, Vivienne rozmyślała nad zadaniem wypowiedzianym przez dachowca. Niby było nieważne, jednak ciekawska natura dziewczyny nie potrafiła o tym zapomnieć, dlatego przez dobre kilka minut dodawała w myślach różnorodne końcówki, jednak żadne z nich nie brzmiało logicznie.
A może po prostu go o to zapytam? Albo użyję mocy? Wtedy mogłabym zobaczyć jego wspomnienia. Przecież nic by się nie stało prawda? Wykorzystałabym chwilę nieuwagi, udałabym że się potykam i... Nie Viv to głupie. Przez cały czas zapominasz, że Eiten to twój przyjaciel. Trzeba mu pomóc, a nie dołować. Głupia. - Jasne spoko. Nie przejmuj się. Przepraszam za ostry ton po prostu... wiesz nie mam pojęcia o tym co się spotkało i może dlatego tak zareagowałam. W każdym razie dla mnie możesz pozostać w kapturze tak długo jak chcesz. Zabrzmiało to dobrze? Czy tak jakbym chciała uzyskać informacje o jego życiu? A co jeśli się obrazi?
Dziewczyna dopiła swoją herbatę i włożyła kubek do zlewu. Popatrzyła na swoje ubranie, które nadal było "ludzkie" i lekko się skrzywiła. Przed wyjściem koniecznie musiała je zmienić.
- Pozwolisz że się przebiorę. Jakoś wolę modę Krainy Luster. -zapytała i nie czekając na odpowiedź poszła do sypialni. Rozpuściła włosy, podeszła do szafy i wyciągnęła z niej białą sukienkę.
Kiedy się ogarnęła wróciła do Eitena czekającego w kuchni.
- To co? Możemy iść? Anonymous - 22 Wrzesień 2017, 22:06 Podczas gdy Viv się przebierała, Eiten zamyślił się. Fakt, nigdy nie mówił dziewczynie, co go spotkało, co zresztą nie było takie znowu dziwne. Nawet jego partnerzy znali tylko nieliczne, zamglone kawałki jego historii. Ale jakby się zastanowić, Vivienne była pozbawiona nawet tej szczątkowej wiedzy.
Dachowiec czuł się rozdarty. Z jednej strony nie chciał dołować swojej przyjaciółki, jednak z drugiej czuł, że jest jej winny przynajmniej trochę. Przecież nie musiał od razu mówić jej wszystkiego, prawda? Parę ogólnikowych zdań... Jedynie tyle, aby pojęła, dlaczego zawsze był taki nieufny...
Rozmyślania chłopaka przerwało pojawienie się dziewczyny. Ubrana była teraz w ładną, białą sukienkę, która jej pasowała. Wyglądał ładnie, choć oczywiście jej tego nie powiedział. Zamiast tego dopił swoja herbatę i umył kubek w kubku. Mimo, iż wyglądał spokojnie, w jego głowie toczyła się zawzięta bitwa o to, czy i ile powiedzieć Viv. Co jeśli powie coś swojej przyjaciółce tylko po to, aby ta potem nie dawała mu spokoju, lub patrzyła na niego inaczej...? Nie chciał ani współczucia, ani ciągłych pytań od ciekawskiej dziewczyny.
Zamiast odpowiadać na zadane pytanie Eiten po prostu kiwnął głową. Jego ręce automatycznie pomknęły do kaptura, tam jednak zamarły. Kusiło go, aby go nie ruszać, ale nadal się bał.
Eiten spojrzał niepewnie w stronę drzwi. nawet nie zauważył, że jego ogon miotał się dziko wkoło, oddając jego niepewność. Kiedy jednak uderzył go w twarz po raz trzeci, postanowił jednak go złapać, sycząc na denerwujący dodatek z irytacją.
Jestem żałosny. Nie mogę ogarnąć nie tylko siebie, ale nawet własnego ogona...
Możliwe, że właśnie to przepełniło czarę, gdyż chłopak przymknął na chwilę oczy, westchnął i ruszył w kierunku drzwi.
-Raz kozie śmierć.
Dachowiec postanowił nie czekać na przyjaciółkę i opuścić dom zanim opuści go determinacja i znów stchórzy. Nie obrócił się więc, aby spojrzeć na Viv i przeszedł przez drzwi.Anonymous - 10 Październik 2017, 10:47 Vivienne obserwowała cała sytuację z lekkim rozbawieniem i chociaż próbowała zachować powagę, to nie mogła się powstrzymać widząc Eitena walczącego z własnym ogonem. W tamtej chwili nie mogła się nie uśmiechnąć. Szczęście dziewczyny powiększyło się jeszcze bardziej kiedy dachowiec wyszedł z domu bez kaptura. Dziewczyna wiedziała, że ten z pozoru prosty czyn, był dla chłopaka bardzo trudny. Nie zdziwiło by jej to, gdyby w trakcie spaceru postanowił zaciągnąć tę część garderoby z powrotem na głowę. W końcu był straszliwie nieufny...
Zanim wyszła z domu weszła jeszcze do kuchni i w niewielki, wiklinowy koszyczek zapakowała koc, dwie butelki soku i paczkę ulubionych ciastek kupionych w świecie ludzi. Zadowolona dołączyła do przyjaciela.
- Przepraszam, że czekałeś. Pomyślałam, że będziemy głodni kiedy już dojdziemy nad morze - powiedziała uśmiechając się przepraszająco i ruszyła w drogę.
Najpierw przeszli przez herbaciane łąki. Vivienne za każdym razem zachwycała się tym miejscem. To właśnie tutaj się zadomowiła, gdy pierwszy raz przybyła do tej krainy. Na dodatek obecność kapeluszników była naprawdę miła. Zawsze w gorszy dzień potrafili jej poprawić humor swoim "lekkim" szaleństwem.
- Uwielbiam to miejsce. - westchnęła cicho i pomachała jednemu z jej przyjaciół siedzącemu właśnie pod drzewem i popijającego herbatkę.
Potem skierowali się w stronę malinowego lasu. Dziewczyna od razu sięgnęła ręką do najbliższego drzewa i zerwała dwie maliny. jedną zjadła, a drugą podała przyjacielowi.
- Masz. Spróbuj. Są naprawdę pyszne.
Resztę drogi przeszli raczej w ciszy, wsłuchując się w śpiewy ptaków.
Po kilkunastu minutach dotarli do celu podróży. Baśniopisarka od razu rozłożyła koc i usiadła na nim, robiąc miejsce dla Eitena.